Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Koszary Straży

Go down

Koszary Straży Empty Koszary Straży

Pisanie  Mistrz Gry Sro Wrz 09, 2020 9:15 pm

Budynek pełniący rolę kwater zbrojnych czuwających nad Fairmarket. Poza pomieszczeniami sypialnymi znajduje się tutaj również zbrojownia, stołówka oraz loch.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9500
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Horas Redwyne Pią Wrz 11, 2020 2:16 pm

+18

Zanim Horas na dobre doszedł do siebie zdążył zobaczyć swojego przyjaciela, siedzącego pod ścianą, o którą opierał się plecami i ewidentnie nad czymś intensywnie myślał, musiał zatem ocknął się szybciej niż on. W celi do, której ich wrzucono siłą nie było nikogo poza nimi. Chłopak podniósł się i rozmasował bolące mięśnie, po czym usiadł obok własnego towarzysza. Horas odkąd tylko się ocknął był strasznie wkurwiony na zachowanie strażników, zwłaszcza jednego tego tchórza pierdolonego, który zamiast przyjąć wyzwanie wolał zwołać kolegów. Mocno zdenerwowany chłopak podniesionym głosem, lecz nie krzykiem wygłosił litanię na temat ostatniego zajścia i zachowania strażników - Skurwysyny pierdolone, chuj w dupę tym tępakom zasranym, nawet nie potrafią etyki dworskiej przestrzegać, każdy głupi wie, że tak ludzi szlacheckiego pochodzenia się nie traktuje. Bezmózgie chuje, które myślą tylko, kiedy będą mogli wyruchać jakąś panienkę i uchlać się tanimi sikaczami do nieprzytomności, łajzy zasrane. - Horas skończył na chwilę, żeby zaczerpnąć tchu, bo do tej pory cały czas mówił jednym tchem, po czym kontynuował swój monolog - Jak taki tchórz skundlony, śmie nazywać się żelaznym... - zaczynał kończyć tą wypowiedź, bo powoli zaczynało mu brakować słownictwa, które najlepiej oddaje całą prawdę. Willa nie zdziwił cały ten monolog i użyte w nim słownictwo, obaj bardzo się przyjaźnili i nie było między nimi jakieś granicy typu pochodzenie, wiara czy ilość pieniędzy, więc nie bali się używać wulgaryzmów w swoim towarzystwie, więc po prostu słuchał dalej. W chwili obecnej, gdy Horas trochę ochłonął mówił już spokojniej -... to wszystko oni zaczęli, a że to ich terytorium i mają przewagę liczebną to myślą, że wszystko im wolno, nawet Lady Mariya opowiadała jak z egzekucji jej męża zrobili pośmiewisko, a ją upokorzyli... - pomasował sobie szczękę i kontynuował -... przecież ja nic złego nie zrobiłem, ani nie powiedziałem wobec żadnej z Pań, zachowywałem się kulturalnie i uprzejmie. Żadnej nawet koniuszkiem palca nie tknąłem, a ten skurwysyn zaczął mną szarpać jak worem kartofli i traktować jak banitę. Gdy upomniałem się o szacunek jaki należy się osobie wyżej urodzonej to dostałem w ryj. Później to doszło tylko do samoobrony, jak sam zauważyłeś...- przez krótką chwilę myślał, aż w końcu odezwał się - Wymyśliłeś już jak stąd wyjść? - było to raczej pytanie retoryczne, chociaż był ciekaw co też Will wymyślił. Horas następnie powiedział do przyjaciela - Spróbujmy na początek kulturalnie porozmawiać, z którymś żelaźniakiem, który tu pilnuje, bo podejrzewam, że na pewno, chociaż jednego strażnika tu postawili, żeby pilnował lochów przed ewentualnymi nieproszonymi gośćmi z zewnątrz... - uśmiechnął się do towarzysza i dokończył swoje plany -... najpierw spróbuję wykorzystać swoje szlacheckie pochodzenie, jako szlachcic mam prawo widzieć się z królem, gdy już się z nim spotkam, pokażę im jak powinna zachowywać się prawdziwa osoba mające szlacheckie pochodzenie i wytłumaczę mu wszystko punkt po punkcie, żeby nie musiał wysilać swojego żelaznego móżdżku. - Gdy Horas skończył przedstawiać swój plan, to przeszli do jego realizacji. Podeszli obaj do solidnych drzwi i zaczęli w nie tłuc pięściami, a chłopak co chwila krzyczał najgłośniej jak tylko potrafił - Żądam widzenia się z królem, jako szlachcic mam do tego prawo! -
Horas Redwyne
Horas Redwyne

Liczba postów : 42
Data dołączenia : 07/07/2020

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Czeladnik Gry Sob Wrz 12, 2020 3:22 am

Od tego by należało zacząć, że wrzucając ich do lochu, nikt za bardzo nie starał się opatrywać dość poważnych ran Horasa. Toteż tracił on nadal krew i rozmasowanie mięśni na ten stan rzeczy ani trochę nie pomagało. Dziwić by się też można, iż pomimo swego stanu nadal miał tyle sił do gadania. No ale, skoro wolał obracać jęzorem, niźli zająć się ranami to jego sprawa była - choć rozsądny, na miarę większości ocen, człek by stwierdził zapewne, że się chłopakowi priorytety niewłaściwie coś ustawiły.

Ci dwaj z Reach to wielkie mieli szczęście, że strażnicy w kości grali i sobą zajęci byli. Gdyby ich gadanie który usłyszał... Gdyby do uszu strażników doszło, jak o prawodawstwie królewskim mówią "pośmiewisko", to by nieźle przekichane mieli. Naprawdę srogo. Bo tak lżyć na wyrok, który sam król wydał i wykonał to obraza majestatu była i bynajmniej żaden to żart.

Co tam sobie ustalili, to ich sprawa. Kiedy jednak zaczęli krzyczeć, to wartownik podszedł. Jegomość miał na sobie gambeson, powygniatany w boju napierśnik i tęgą pałę przy pasie. Sam w sobie to wysoki był dość, raczej z tych silniejszych choć i nie przesadnie. Popatrzył tak na nich obu, biorąc się pod boki. Wyciągnął językiem jakąś resztkę pokarmu z zębów, westchnął cicho, pokiwał głową i splunął na bok. - Król ma wiele ważkich spraw na głowie, szczególnie teraz... - Zaczął przemawiać spokojnie. - Dla takich łachuder jak wy czasu mu nie staje. - Dodał zdecydowanie. Uśmiechnął się nawet lekko. - Ale ja chwilkę dla was mam, oberwańcy. Toteż wam rzecz wyłożę, jak ze sytuacją stoicie. Ekhm... - Odkaszlnął w kułak. - Uprzykrzaliście pracę strażnikom, stawialiście opór przy aresztowaniu i poraniliście poważnie przynajmniej jednego ze strażników. Za coś takiego, i to w towarzystwie ciężarnej żony naszego księcia jest, tak mi się zdaje, śmierć. Nie jestem pewien jaka. Wy, odkąd pamiętam, byliście pierwsi na tyle głupi, żeby coś podobnego odpierdolić. Zgaduję se jednak, że sam książę pewnie zechce z waszym losem potańcować, bo jakem rzekł, jego żonę w stanie błogosławionym na krzywdę naraziliście i nerwy niepotrzebne jej wcale a wcale. - Dokończył. Popatrzył na nich i cmoknął, dalej coś z zębów usiłując wyciągnąć. Finalnie westchnął.
- To jest tak... Zamknijcie ryje i czekajcie, na swój los. Ty... - Spojrzał na Horasa. - O ile wyżyjesz. Te rany nie wyglądają najlepiej. - Rzekł i odkaszlnął. - No tak, to mordy w kubeł bo wam najebiemy. - Skończył i se poszedł, bez słowa więcej.

Księcia na pewno powiadomiono już o wszystkim. Wszak to przy jego ciężarnej małżonce się stało i musiał wiedzieć. W sumie to kto wie... Może nasłał tych tutaj ktoś? Może zamachnąć się mieli na życie księżniczki i sposobności szukali? Jakby tak zginęła pod opieką męża, skandal mógłby być i sojusz ani chybi połamany. Niby na poważnych zamachowców to jacyś tacy niepoważni, ale... Kto wie?

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Horas Redwyne Sob Wrz 12, 2020 12:14 pm

Horas gdy pierwszy raz podnosił się na nogi, czuł zesztywniałe mięśnie od dłuższego leżenia bez ruchu, kiedy rozmasowywał sobie zdrętwiałe kończyny, jego umysł dopiero uzmysłowił sobie, gdzie się znajduje, dodatkowo stymulowany wcześniejszymi wydarzeniami, wybuchł w nim taki poziom adrenaliny i emocji, że już nie czuł, żadnego bólu, nawet nie zwracał uwagi na odniesione rany, zupełnie jakby ich nie widział.

Podejrzenia Horasa się sprawdziły, w lochach faktycznie znajdowali się strażnicy, przekonali się o tym, po chwili walenia i krzyczenia. Drzwi otworzyły się, a w nich stanął mięśniak, który nie wyglądał na specjalnie bystrego i od progu zaczął głosić swe wywody.  Gdy strażnik się uśmiechnął w trakcie swojej wypowiedzi,  rysy jego twarzy przybrały naprawdę głupkowaty wygląd. Horas w końcu odezwał się spokojnie, na ile tylko mógł - Skoro król nie może mnie przyjąć, niech będzie książę i proszę o choć odrobinę szacunku wobec szlachcica, więc proszę nie używaj wobec mnie żadnych obraźliwych słów, tyle możesz chyba zrobić. - Chłopak nie zamierzał więcej dyskutować z tępym osiłkiem, a tym bardziej nie zamierzał mu się usprawiedliwiać i wyjaśniać co się stało na rynku. Miał zamiar dopiero królowi wszystko wyjaśnić, ale skoro król nie może to musi wystarczyć książę. Horas odezwał się na koniec do mało inteligentnego strażnika - Potrzebuję jakichś bandaży i opatrunków, bo jak zapewne widzisz nie posiadam tu nic takiego, a muszę opatrzyć kilka ran, które również zdążyłeś już zauważyć. Mam też dla Ciebie pewną radę, jeśli książę, chce nas osądzić osobiście to muszę żyć, więc radzę przynieść opatrunki i porzucić pomysł, jak to ująłeś "najebania" nas, bo książę może stracić dobry humor na wieść, że pozbawiłeś życia więźnia, którego sam chce ukarać. Powiedzmy, że mówię Ci to jako przyjaciel, mimo iż nimi nie jesteśmy. A teraz idź powiadom księcia, że chcę się z nim widzieć. - tym razem to Horas się uśmiechnął.
Horas Redwyne
Horas Redwyne

Liczba postów : 42
Data dołączenia : 07/07/2020

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Halleck Hoare Sob Wrz 12, 2020 1:10 pm

Halleck swój dzień zaczął jak zwykle od śniadania, a potem od ćwiczeń, widział tylko jak jego żona pod ochroną strażników wyszła rano na rynek. Po paru godzinach skończył swój codzienny fechtunek, krótszy niż zwykle, bo zaraz po nim musiał zacząć zajmować się innymi ważniejszymi sprawami. Akurat był w trakcie jedzenia wczesnego obiadu kiedy do jego uszu zaczęły dochodzić ciekawe wieści z miasteczka. Najpierw dostał jakieś pogłoski o burdzie na rynku, ale mogło się to zdarzyć normalne, potem jednak dostał informacje o tym, że było to niedaleko jego żony i miał poranionych strażników, to już nie było normalne, a na sam koniec sama żona mu powiedziała o tym spotkaniu, a największą ciekawostką było to, że całe zamieszanie wywołał rycerzyk, który obraził młodego Hoare w obecności jego lubej. Dodatkowo doszło jego uszu, że ten paniczyk życzy sobie spotkanie z królem, skoro chciał mieć spotkanie z władzą to je dostanie.
Nie dało się ukryć jego negatywnego nastawienia na to spotkanie, nie dość, że ściągali go w czasie kiedy załatwiał ważkie sprawy, to jeszcze osoba odpowiedzialna za to wydarzyła napastowała jego żonę i poraniła królewskich strażników jedyne co mogło działać na mały plus, to jego humor, który został skutecznie podniesiony po wczorajszym miłym spotkaniu z Findis. Dokończył szybko swój obiad, zawiązał pas z mieczem i przypiął toporek do niego i w towarzystwie Greyjoya poszedł do pomieszczeń straży. Zszedł na dół do lochów gdzie od razu zwrócił się do strażników, aby przyprowadzili tego co tak błaga o rozmowę z królem. On sam zasiadł przy stoliku gdzie siedzieli strażnicy, Quellon był w pobliżu.
Halleck Hoare
Halleck Hoare

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 25/05/2020

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Czeladnik Gry Sob Wrz 12, 2020 2:19 pm

Strażnik, niespecjalnie wzruszony gadaniem więźnia, po prostu dalej szedł i kazał mu się koszulą obwiązać, jak chciał. Szedł i śmiał się głośno, jakby właśnie usłyszał jakiś przedni żart. Też coś, więzień żądania mu stawiał, jakby jakieś prawa miał! Przecież książę już ani chybi wiedział, co się zdarzyło i tylko od niego zależało, czy zechce się pojawić. No tak czy siak, strażnik zaraz z kompanami do stołu zasiadł, by dalej grać w kości a przynajmniej tak wnioskować było można z charakterystycznego dla toczenia się tych hazardowych przyborów po drewnie dźwięku.

Przybył Halleck. Strażnicy wstali, ale zbyt wylewni nie byli. Ot, Żelaźni ludzie - który słynęli z tego, że bardziej hardzi i mniej pokorni są od mięczaków z zielonych krain. Gdy zaś przykazano im więźnia sprowadzić, skinęli łbami i jeden ruszył polecenie wykonać. Drugi zaś stolik uprzątnął i księciu ale zaproponował, gdyby tylko miał ochotę.
Otworzył strażnik, ten co z nim wcześniej miał przyjemność Horas mówić, i wlazł do pomieszczenia. Wyciągniętą miał pałę. Podszedł do rannego, który od ran coraz bardziej cierpiał. Kopnął go na pobudzenie i za włosy wywlekł, chyba, że ten opór mu stawiał. Po to miał właśnie pałę, żeby dławić opór i zdusić wszelką chęć do stawiania się.
- No, idziemy... Masz swoje "widzenie". - Rzucił, akcentując szczególnie ostatnie słowo. Oczywiście najpierw musiał celę zamknąć, żeby tam temu drugiemu coś do łba nie wpadło.
Powlókł ledwo żywego Horasa do stanowiska strażników. Przed księcia i jego przybocznych. Siłą usadził na stołku a drugi ręce począł mu za plecami krępować, coby do głowy głupiego nie przyszło. Reszta należała do Hallecka, to on decydował, kto tutaj zostanie, kto ma prawo mówić i tak dalej.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Halleck Hoare Sob Wrz 12, 2020 2:40 pm

Wydał rozkaz, który zaraz miał być wykonany, a raczej był wykonywany. Usiadł spokojnie na siedzisku przed stolikiem kiedy reszta drugi strażnik czyścił stolik z niepotrzebnych rzeczy, a jak zaproponował ale to mu tego nie odmówił, w sumie przyda mu się co zwilżyć gardło bo nie zdążył po obiedzie. Czekał aż strażnik sprowadzi tego co tak krzyczał o widzenie, pewnie normalnie Halleck by tego nie zrobił, ale to co ten gnojek zrobił na rynku i w obecności jego żony, no cóż nie mógł tak łatwo popuścić.
Upił nieco piwa z kubka czekając kiedy przybędzie więzień. Doczekał się, właściwie widział jak strażnik wyciąga go z jednej celi, jego stan nie należał do najświeższych, widać było rany po starciu ze strażnikami Findis, ale czego mógł się innego spodziewać? Byle tępaków do ochrony swojej żony nie da. Wyglądał jak siedem nieszczęść, ale czy to jakoś przejmowało Hallecka? Nie bardzo, właściwie miał to w dupie czy zdechnie, to co zrobił było tak głupie i nieodpowiedzialne, że było szkoda strzępić ryja. Jak już usadzili go na drugim siedzeniu, na drugim końcu stolika to dał znać strażnikom, że mogą zostać, dalej robić swoją robotę, nie wiadomo czy takiemu coś nie odwali, skoro rzucił się na królewskich strażników. Upił ponownie ale.
- Więc? - zapytał z nad kufla więźnia. Był bardzo ciekaw co takiego chce od niego, że wzywał do tego, aby go przed oblicze króla poprowadzono. Wypił nieco trunku i odstawił kufel na bok.
Halleck Hoare
Halleck Hoare

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 25/05/2020

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Horas Redwyne Pon Wrz 14, 2020 7:43 am

Mimo, iż Horasa został brutalnie, wyciągnięty z celi, targany za włosy, nie protestował, niech zobaczy sobie książę jak zachowują się jego ludzie wobec szlachcica. Został przytargany, skrępowany  i siłą posadzony. Jak w takiej sytuacji zachować etykietę dworską,  skoro nawet nie mogę przyklęknąć czy chociażby się ukłonić jak należy? Powiedział sobie chłopak w myślach. Starał się jednak jak mógł, żeby zachować dobre maniery, więc na ile mógł, na tyle ukłonił się z za stołu, mówiąc spokojnym i opanowanym głosem  - Witaj książę, przepraszam, że nie mogę normalnie się ukłonić wobec Twojej osoby jak to nakazuje etykieta dworska, ale jak widzisz nie mam takiej możliwości, z powodu skrępowanych rąk i niemożliwości wstania. Nazywam się Horas Redwyne i jestem wnukiem Lorda Axela Redwyn'a  Pana na Arbor i synem Ser Ryam'a Redwyn'a oraz Lady Patrici Cuy.  - Chłopak zrobił krótką przerwę, po czym kontynuował - Chciałem  spotkać się z królem, żeby omówić sprawę, która miała miejsce na rynku, a że pochodzę ze szlachetnej rodziny mam prawo tłumaczyć się przed osobą wyżej urodzoną, a nie przed byle strażnikiem, ale skoro król nie może mnie przyjąć, wystarczy mi spotkanie z księciem. - Horas przyjaznym głosem, powiedział do księcia - Chciałbym Cię prosić o jakieś opatrunki do opatrzenia ran, bo jak widzisz trochę ich mam.  A teraz przejdę już do rzeczy i opowiem wszystko od początku... - Chłopak poprawił się na krześle i kontynuował - ... księżniczka zgodziła się na spotkanie ze mną rano na rynku, ponieważ chciałem się z nią spotkać, żebym mógł prosić ją o pomoc w poszukiwaniu mojej uprowadzonej siostry. Gdy byliśmy już na rynku, podeszła i spytała się jakiejś kobiety czy nie zechciałaby dołączyć się do naszej rozmowy, kobieta ta miała na imię Mariya i była z małą córką, miała może najwyżej jakieś osiem dni imienia. Cała rozmowa między nami przebiegała uprzejmie i  kulturalnie, do czasu, aż dziewczynka nie powiedziała kilka słów za dużo, bo wydaje mi się, że nie powinna ich była mówić, ale to w końcu dziecko, a dzieci paplają co im ślina na język przyniesie, w każdym bądź razie chciała zostać rycerzem, więc przykucnąłem przy niej i po cichu powiedziałem, że będę trzymał kciuki, żeby się jej marzenie spełniło, tylko tyle jej powiedziałem, nic jej nie obiecywałem czy cokolwiek innego, po prostu, że będę trzymał kciuki, mówiłem to po cichu, bo nie wiedziałem jak na to zareaguje jej matka, która zapewne chce, żeby była damą, ale ledwo co udało mi się dokończyć mówić do niej, a jeden z Twoich ludzi ni stąd ni zowąd szarpnął mną jak workiem kartofli, mimo iż nic złego nie zrobiłem, ani nie powiedziałem, żadnej z Pań nawet koniuszkiem palca nie tknąłem, nie miałem zamiaru kogokolwiek atakować, ale gdy upomniałem się o odrobinę szacunku jako dla osoby szlacheckiego pochodzenia, dostałem od strażnika cios w twarz, a drugi wyjął broń, zupełnie jakbym stawał z nim do walki, ja zaś własnej broni jeszcze nawet nie dotknąłem. Potraktowali mnie jak jakiegoś banitę na oczach ludu tam obecnego, zostałem przez nich ośmieszony, więc wyzwałem strażnika na pojedynek o honor, który został przez niego splamiony, wtedy dostałem od niego drugi raz, co przy okazji sprawiło, że wszyscy pozostali stali w gotowości, żeby bronić księżniczki i dziewczynki, wiem co należało do ich obowiązków, ale jakiś szacunek, też powinni zachować, wtedy do bójki by nie doszło. Ja nie przyjechałem tu nikogo krzywdzić to nie leży w mojej naturze, nie zabijam niewinnych i bezbronnych osób, ale niestety w tamtej właśnie chwili zostałem zmuszony do obrony. To jest właśnie cała historia, bez żadnych kłamstw. - Horas chwilkę pomyślal po czym dodał - Książę pomyśl co ty byś zrobił, gdyby Ciebie na rynku, gdzie jest pełno ludzi cudzy strażnicy traktowali bez powodu jak bandytę, nie okazując najmniejszego szacunku, a na dodatek mogę jeszcze powiedzieć, że Panie mogą potwierdzić, że ich nie dotknąłem, ani nic złego wobec nich nie zrobiłem i nie powiedziałem. - Gdy chłopak przestał mówić, czekał na reakcję księcia, mając nadzieję, że ma dobry humor i nie będzie robił nic pochopnie i żeby nie zawładnęły nim emocje.
Horas Redwyne
Horas Redwyne

Liczba postów : 42
Data dołączenia : 07/07/2020

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Findis Arryn Pon Wrz 14, 2020 6:12 pm

Findis biła się z własnymi myślami. Z jednej strony Horas Redwyne ewidentnie był... no było z nim coś nie tak, a przynajmniej z jego sposobem rozumowania. Przecież ostrzegała go przynajmniej trzy razy! Do ostatka próbowała go naprostować, wskazać mu, iż jego postępowanie prędzej czy później przywiedzie go do zguby. No i przywiodło, tylko że raczej prędzej niż później. Czy przy tym wszystkim naraził ją na stres? Raczej nie, bardziej za to napsuł jej krwi i zdenerwował tym, że nie słuchał jej rad.
Z drugiej zaś strony księżniczka nie była osobą, która lubowała się w pastwieniu nad kimś i nad jego nieszczęściem. Horas był na swój sposób tragicznym człowiekiem, może nawet ciążyło nad nim pewnego rodzaju fatum. Ona natomiast sprzedała go całkowicie Halleckowi, wiedząc, co w związku z tym mogło się stać. Dlatego też ostatecznie postanowiła sama udać się tam, gdzie wtrącono tego nieszczęśnika, ażeby spróbować chociaż wybłagać łaskę dla niego...
Akurat trafiła na przydługi monolog Horasa, więc stanęła sobie tak, by mu nie przeszkadzać. Ten typ naprawdę lubił gadać, nawet jeżeli wyglądał niczym siedem nieszczęść. Generalnie chyba nie najlepiej się z nim obchodzili, ale czy to ją obchodziło? Słuchała tak w milczeniu tej jego przemowy, aż wreszcie skończył.
-Przyszłam tu, aby wybłagać u ciebie łaskę dla tego szaleńca, mężu - zaczęła, zaskakując pewnie tym samym umęczonego już Redwyne'a. Głos miała bardzo opanowany, a z twarzy nie dało się wyczytać żadnych emocji. -Ale słuchając jego wynurzeń mam wrażenie, że łaską dla niego byłaby jedynie śmierć, która wybawiłaby go od wpadania w przykre sytuacje - powiedziała, uśmiechając się pod nosem. Nie była jednak okrutną osobą i nadal było jej żal Horasa, chociaż wiedziała, iż kara go nie ominie.
-Z drugiej strony jest to głupiec i pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, co czyni. Dla takiego łaską byłoby nawet wyrwanie języka, bo to ewidentnie on jest źródłem jego problemów. Zawsze można go też wysłać do Nocnej Straży, żeby nauczyli go rozumu - zaproponowała, wzruszając ramionami. -W każdym razie zrobisz, co będziesz chciał - zwróciła się do męża, pozostawiając decyzję w jego rękach. Sama postanowiła ograniczyć się jedynie do obserwacji.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 880
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Halleck Hoare Sro Wrz 16, 2020 5:08 pm

Więzień został wyciągnięty w dosyć normalny sposób nie mógł się przecież spodziewać proszenia i łaskawego czekania na to, żeby wyszedł skoro takie coś wyrobił na rynku, a to że dodatkowo go krępowali, aby nic mu nie skoczyło do głowy jak próba zamachu na jego osobę. Halleckowi dosyć zabawne wydawało się to jak próbował skłonić się przed nim, aż musiał przestać pić ale, żeby nie zadławić się.
Już na samym początku dostrzegł coś co potwierdziło się potem, gadatliwość tego całego Horasa, a przynajmniej tak się przedstawił bo to było dosyć ciekawe, co ktoś z Redwayne robił w Dorzeczu, ba dziwniejsze to, że skoro to bogaty lord, którego flota jaka jedna z nielicznych mogła podjąć walkę z Żelaznymi Ludźmi, a wyglądał jak jakiś wędrowny rycerz. To już zdawało się podejrzane dla samego Hoare. Długie przedstawienie niby siebie, chociaż nieco podniosło mu to wiarygodność, ale nie na tyle, aby książę całkowicie mu uwierzył, ale potem... Potem zaczął się ten potok słów, było tego sporo, na początku Halleck myślał, że przytoczy mu opowieść o całym dzisiejszym dniu ze szczegółami, włącznie tymi gdzie i jak się wypróżnił.
W trakcie samego monologu zjawiła się niespodziewana osoba, bo sama żona następcy tronu, nieco się zdziwił odwracając się do niej i lustrując ją, ale nic nie powiedział skoro chciała być tutaj to niech będzie, niech widzi co musi robić jej mąż i jak wydaje osądy. Szczerze powiedziawszy początek monologu zbytnio nie interesował księcia i w pewnej chwili już chciał do niego powiedzieć, aby przeszedł do meritum, ale wreszcie przeszedł do... Meritum. Słyszał już to od swoich ludzi, że ten cały Horas zagadywał córkę zdechłego Pstrąga i to dosyć mocno... Już same słowa jaka młoda lady wypowiedziała na głos połączone z tym, że ten cały Redwyne szeptał jej do ucha wyglądało źle i strażnicy mieli prawo interweniować. A dalsze wydarzenia to były konsekwencje agresywnego zachowania więźnia, póki co to Halleck nic nie usłyszał co by go jakoś ratowało z tego wszystkiego. Jego ostatnia wypowiedź była jak najazd emocjonalny w jego stronę i akurat znowu kiedy pił ale.
Miał już odpowiadać, ale jego żona się wtrąciła. Jej słowa nieco dały mu spostrzeżenie, tak Hoars był głupcem, ale popełnił tyle głupich czynów, że to bezkarnie nie może mu ujść, na pewno nie mógł liczyć na to, że ujdzie mu to płazem, oj na pewno, sam Hoare nie wiedział tylko jako do końca go ukarać za to wszystko.
- To nie było bez powodu - odpowiedział mu od razu odstawiając kufel na bok. - Nikt by mnie tak nie potraktował bo wiedzą kim jestem - zaraz potem dopowiedział. - Wiem, że panią się nic nie stało, byli tam strażnicy, którzy zapobiegli temu co się potencjalnie mogło wydarzyć - odchrząknął, podsumował to wszystko cały jego monolog i z tym co powiedzieli mu strażnicy, zaśmiał się.
- Zmuszony do obrony? Chyba należy ci wytłumaczyć czym jest świat i jak się ludzie zachowują. Strażnicy mieli rozkaz pilnowania młodej Tully, a po jej wybrykach nagle przychodzisz ty i szepczesz coś jej do ucha. Teraz powiem coś co cię zaskoczy, ale królewscy strażnicy mają większy status od byle wędrownego paniczyka i mieli prawo interweniować jak widzieli zagrożenie! A ty zamiast poddać się i odejść na bok zacząłeś się kurwa stawiać i stroszyć piórka przed nimi! Zamiast grzecznie odejść to wolałeś wyzywać strażników! Jeszcze wtedy miałeś szansę na to, aby to skończyło się bez większego uszczerbku, posiedział byś dzień w lochu i kazali by ci wypieprzać z miasta, ale ty postanowiłeś ich zaatakować! Rozumiesz co zrobiłeś? Zaatakowałeś królewskich strażników! - powiedział do niego głośno i wyraźnie, aby zrozumiał co właściwie zrobił. - A myślisz, że żona mi nie opowiedziała o wczorajszym spotkaniu i jak mnie przy niej nazwałeś? - wskazał kciukiem na nią, za sobą.
- Policzmy sobie twoje przewinienia. Rozruch na środku rynku, stawianie oporu przy aresztowaniu, atak królewskich strażników to już się spokojnie, minimalnie kwalifikuje się na obcięcie ręki, którą podniosłeś na moich ludzi. Zrobiłeś to przy mojej ciężarnej żonie, jakby coś się jej stało to byś nawet ze mną tutaj nie gadał. Obrażasz mnie przy niej, nie umiesz zamknąć jadaczki i tak moja żona ma racje, wyrwanie języka to jest łaska i to ogromna, a nie wiem co ci jeszcze może strzelić do głowy - powiedział to już podniesionym głosem.  Popatrzył się na swoich ludzi - Powiedzcie Maesterowi, aby sprawdził księgi, bo nie wiem czy Horas... U Horasa Redwayne nie została stwierdzona jakaś ułomność głowy, jeżeli on nie widzi tutaj żadnej swojej winy - rzucił pół serio, pół żartem, ale w sumie teraz był ciekawy czy nie zostało takie coś spisane. Dał więźniowi ostatnią szansę wypowiedzi, cokolwiek co mogłoby załagodzić wyrok Hallecka, bo żadne z jego słów nie przekonało go do siebie.
Halleck Hoare
Halleck Hoare

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 25/05/2020

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Horas Redwyne Sob Wrz 19, 2020 4:59 pm

Horas zirytował się tym, że nazywano go "byle wędrownym paniczkiem", denerwowało go już te całe poniżanie jego osoby. Nie przerywał księciu mówić, bo dobre maniery głoszą, że nie powinno się przerywać cudzej  wypowiedź i trzeba pozwolić dokończyć mówić swojemu rozmówcy, chociaż już miał kilka nie do końca przyzwoitych słów do powiedzenia, ale powstrzymał się i nie pokazał panujących w nim emocji, już dawno nauczył się je ukrywać. Chłopak odezwał się spokojnym i opanowanym głosem - Nie jestem byle wędrownym paniczkiem, domyślam się, że nie wyglądam jak szlachcic przebywający w pałacu, ale trochę ciężko jest zachować elegancki i nie naganny wygląd, kiedy jest się już od wielu miesięcy w podróży w siodle. Poszukuję porwanej siostry i dwie osoby mogły od razu ruszyć w pogoń, zamiast czekać aż zbierze się cały konwój, który będzie wędrował po Westeros. Do tego większa grupa oznacza, większe poruszenie wśród ludu, w którym się znajdą, łatwo jest wtedy  wypatrzeć rycerzy i dowiedzieć się o ich obecności, co nie zawsze przynosi pożądany rezultat. - Horas chwilkę odczekał i mówił dalej - Zauważyłem, jak zareagowałeś na próbę mojego ukłonu, po prostu śmieszyło Cię to, nie wiem jak Wasza kultura odnosi się do przestrzegania etykiety dworskiej, ale nie wypada wyśmiewać się z ludzi, którzy przestrzegają dobrych manier... Przynajmniej w rejonach, z których ja pochodzę nikt nie wyśmiewa się z etykiety dworskiej i potrafi ją uszanować. Gdy mówiłem, żebyś postawił się w mojej sytuacji, nie miałem na myśli, żadnego z waszych miast, pomyśl co byś zrobił gdyby to przytrafiło Ci się w jakimś mieście w Reach, na przykład w mieście Vinetown na Arbor. I tak a propo chciałbym się dowiedzieć co złego powiedziałem, że twierdzisz iż obrażam Cię przy Twojej żonie. - trochę odetchnął po czym kontynuował swą wypowiedź - Chcę, żebyś uwolnił mnie i mojego kompana oraz oddał wszystkie nasze rzeczy. Wtedy odjedziemy i już nigdy nas nie zobaczysz, gwarantuję Ci to. A teraz poproszę Cię jeszcze raz czy możesz mi dać, jakieś opatrunki i coś do odkażenia ran? -
Horas Redwyne
Horas Redwyne

Liczba postów : 42
Data dołączenia : 07/07/2020

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Halleck Hoare Sob Wrz 19, 2020 11:03 pm

Halleck słuchał go, ale rozpoczął się kolejny monolog, nie miał aż tak wiele czasu, aby się z nim bawić, ani chęci. Na prawdę Hoare nie interesowało to ile podróżuje i dlaczego tak wygląda, a nie inaczej. Tak samo jak cel jego podróży niezbyt go to obchodziło, dla niego najważniejsze było to co się stało na rynku, a nie powody dlaczego nagle podróżuje poświecie, zwłaszcza, że dziwne było dla niego, że ktoś taki jak Redwyne jeździ zaledwie z jednym człowiekiem i zajechał do Fairmarket szukając swojej siostry, jeżeli nie zmyślił sobie tego powodu. To co potem poruszył księcia zadziwiło, zamiast odnosić się do zarzutów to zaczął gadać o etykiecie dworskiej, wyglądało to komicznie, więc Żelazny Człowiek zareagował jak zareagował. Jego słowa powoli zaczęły irytować Hallecka, schodził z tematu i pieprzył o jakimś braku szacunku, na prawdę nie chciało mu się już tego słuchać. Zaczął w nudzi stukać palcami o blat stołu wziął za jednym zamachem końcówkę ale, ale po tym co usłyszał na końcu, o prośbie o uwolnienie myślał, że już wypluje, ale udało mu się głośniej przełknąć.
- Mylisz niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu - rzucił do razu w odpowiedzi na jego nierealną prośbę. - Nie chce mi się kończyć tej jałowej rozmowy, nie masz nic na swoją obronę - wstał od stołu chwilę myśląc, ale ostatecznie podjął decyzję.
- Za to co uczyniliście skazuje was na śmierć - powiedział do niego z pełną powagą i dał chwilę na przełknięcie wyroku. - Jako, że jesteście szlachetnie urodzeni zostaniecie ścięci. Miecz, topór sam wybierzesz, egzekucja odbędzie się jutro rano - przeniósł swój wzrok na strażników. - Dajcie mu opatrunki i coś do odkażenia, niech dożyje swojego wyroku - potem dał im znak głową, że mogą go wrzucić ponownie do celi. Obrócił się i spojrzał na swoją żonę, twarz Hallecka była pełna powagi,  samymi oczami jakby powiedział jej, że skończył już i mogą wyjść.
Halleck Hoare
Halleck Hoare

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 25/05/2020

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Czeladnik Gry Nie Wrz 20, 2020 4:59 am

Strażnicy w czasie tych całych wywodów spoglądali po sobie, zapewne ledwo dusząc śmiech. Dla nich sprawa była prosta i w sumie okazało się, że dla ich Księcia finalnie też. Pewno nawet by to tutaj zrobili bez ceregieli, ale skoro Halleck rzekł im, iż jutro będzie na to pora, to tak musiało być. Chyba, że by sam Król coś powiedział. Na pewno o sprawie się dowie i o tym, że pojmany podaje się za szlachcica. Pytanie tylko, czy zechce w ogóle się sprawą zainteresować, skoro nie zrobił tego do teraz?

- Słyszałeś! - Rzucił starszy strażnik do tego młodszego. - Książę mówi, że ma być na egzekucję żyw. Leć po łapiducha, niech płótno i żelazo gorące bierze. - Przykazał. Zaś młody zaraz poleciał, co by medyka zawezwać i mu rozkazy przekazać. Ten zaś pierwszy strażnik, co to już go Horas poznał, chwycił go za spętane ręce i drugą ręką za włosy. I tak go do jego celi zawlókł. Kopa mu na wejściu sprzedał, żeby z ochotą i rozpędem wpadł a potem było im czekać, aż się medyk zjawił.
Medyków ów, starszy mąż, zjawił się po dwudziestu minutach. Z żelazem do rozgrzania i płótnem do okręcenia ran. Jak jutro miała być egzekucja, to i szkoda było wina gotować czy nici marnować. Rany się przypali, obwiąże i do jutra winien zdzierżyć. Tak więc... Znów nieboraka z celi wywlekli, do medyka go dali, a ten przypalał i wiązał, co bez makowego mleka czy choćby kilku łyków wina było wielce nieprzyjemne. Na tyle, że Horas w końcu stracił przytomność.
Ocucił go kubeł zimnej wody. Medyk krótko rzekł, że nad tym można by się jeszcze pochylić, ale poprawek nie będzie robił, bo... No cóż, nie było potrzebne skazanemu na śmierć dobre zdrowie. Ogólnie to gdyby miał jednak być oszczędzony, to na chwilę obecną rzekłby medyk, iż czeka go częściowa utrata sprawności w prawej ręce.

Medyk został odprawiony. Strażnik zamknął drzwi celi, ale od niej nie odszedł.
- To co ma na jutro kat szykować? Miecz chcesz czy topór? - Zapytał. Może z nutą złośliwości i zadowolenia w głosie. Bo przecież kat pewnie oba narzędzia będzie miał. Także ten... Raczej się drażnił.
Jeśli to było wszystko... To jutro już czekało.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Horas Redwyne Nie Wrz 20, 2020 6:10 pm

Po tym jak, Halleck wygłosił swój osąd, Horas uśmiechnął się do niego szyderczym uśmiechem i powiedział stanowczym lecz nie koniecznie podniesionym głosem - Och, dziękuję za taką łaskawość. Łaskawszych w świecie nie ma, oby tylko Twoje dziecko nie odziedziczyło po Tobie takiego charakterku. A jeśli już pytasz czym chcę być ścięty, to mi jest obojętne, byle tylko było ostre. - po chwili dodał - W celi przez noc pomodlę się za Was do Waszych bogów, żebyście mieli same córki, może będą bardziej wyrozumiałe i mądrzejsze niż ojciec - po czym Horas został szarpnięty za włosy i za skrępowane ręce, a przy wpychaniu do celi otrzymał kopniaka, od jednego z tych przygłupich żelaznych kutafonów.

Ciężko chłopakowi było ocenić jak długo musiał czekać na medyka. Gdy już przybył traktował Horasa jak jakieś bydle, przypalano mu rany żywcem i obchodzono się z nim jak z psem. W trakcie przypalania z bólu stracił przytomność.

Po kontakcie z zimną wodą, którą na niego wylano natychmiast się ocknął i usłyszał pełne złośliwości słowa strażnika czym, chce być ścięty, Horas mu odpowiedział w podobny sposób - Książę już wie co chcę. -

Gdy obaj kompani zostali sami w celi i czekali na egzekucję, Horas cicho powiedział do swojej zaprzysiężonej tarczy - Mam dla Ciebie ostatni rozkaz, a zarazem prośbę i nie próbuj protestować... - Chłopak zrobił krótką przerwę po czym kontynuował -... nie zamierzam dać im satysfakcji z zabicia mnie. Sam się zabiję, a ty mi możesz w tym pomóc albo w ogóle się nie wtrącać, to jest moje ostatnie życzenie, więc je uszanuj i nie ratuj mnie, ewentualnie możesz rzucić się w razie czego na strażnika, który będzie chciał mnie odciąć nim umrę. No chyba, że chcesz zrobić to razem ze mną, ale musisz sobie wtedy zrobić linę z własnych ubrań. -

Horas odwinął wszystkie płócienne pasy, którymi go owinęli i zaczął je związywać w dosyć długi sznur. Nie miał większych problemów ze związywaniem, był oburęczny, ale na co dzień i tak używał głównie lewej ręki, więc była silniejsza i zręczniejsza od prawej, która obecnie była trochę obolała, ale nie miał jakiś szczególnych problemów z poruszaniem nią, jedynie mięśnie były osłabione, ale to zazwyczaj normalne po takim zabiegu. Ręka może nie nadawała się do trzymania broni czy walki, bo była za słaba, ale wystarczyło w niej sił, żeby zawiązać kilka supłów, a poza tym prawa ręka i tak głównie trzymała materiał.

Kiedy skończył wiązać kawałki tkaniny, zrobił pętlę na jednym z końców. Później podstawił wiadro dnem do góry pod oknem. Stanął na nim na palcach, wyprostowany podniósł obie ręce do góry, które były proporcjonalnie długie do reszty jego ciała, a Horas był wysokim mężczyzną. Gdy je wyciągnął do góry, bez problemu sięgnął do okienka i kilku prętów. Bolącą ręką głównie trzymał  płótno, lewą zaś robił supeł na pręcie. Jak już przywiązał, pętla wisiała w sam raz na wysokości szyi. Odwrócił się przodem do drzwi, założył pętlę na szyję i mocno ją zacisnął. Stał tak przez chwilę, bo obiecał, że pomodli się za dzieci księcia, więc w myślach powiedział modlitwę do siedmiu, którą pamiętał z dzieciństwa, a do utopionego sam wymyślił jakąś modlitwę, bo żadnej nie znał i na koniec powiedział do kompana - Żegnaj przyjacielu, zobaczymy się w zaświatach i pamiętaj nie ratuj mnie, to moja ostatnia wola... - nim jeszcze skoczył dodał -... i jeśli strażnicy będą chcieli mnie odciąć nim umrę, powstrzymuj ich tak długo jak tylko będziesz mógł, proszę Cię -. Gdy już skończył zeskoczył z wiadra na, którym stał, żeby ciężar ciała po skoku jeszcze mocniej zacisnął pętlę na gardle przy okazji przewracając wiadro, po czym zawisł, mając już nigdy się nie obudzić.
Horas Redwyne
Horas Redwyne

Liczba postów : 42
Data dołączenia : 07/07/2020

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Findis Arryn Nie Wrz 20, 2020 7:48 pm

Horas mówił dużo. Zdecydowanie za dużo. A jakby tego było mało, to Halleck też postanowił mówić dużo. Ogólnie to Findis po dość krótkim czasie zaczęła żałować, iż w ogóle tu przyszła, bowiem od tego ich pierdolenia zaczęła ją boleć głowa. To w ogóle była kuriozalna sytuacja. Jak jakiś Redwyne, ledwie syn dziedzica jakiegoś obcego lorda, śmiał pouczać kogoś z rodziny królewskiej o dobrych manierach i o zachowaniu. Jeżeli ten chłopak tak samo zwracał się w swojej krainie do swojego władcy, to Findis naprawdę dziwiła się, że nikt go jeszcze za to nie ukarał.
W każdym razie Halleck trochę zaimponował swojej żonie opanowaniem. Ona sama nie miała już siły wysłuchiwać tych bezsensownych tłumaczeń rycerza z Reach i wielce ucieszyła się, że mogą już wyjść. Wprawdzie Horas został skazany na śmierć, ale czyż na nią nie zasłużył? Jeszcze gdyby okazał skruchę, ukorzył się... Może wtedy ta cała sprawa potoczyłaby się inaczej. On jednak wolał być butny i niepokorny.
Księżniczka już myślała, że to koniec, że informacja o śmierci może zamknie mu usta, ale najwidoczniej nawet i to nie pomogło. W zasadzie nawet by pewnie nie słuchałaby tych głupot, gdyby nie fakt, że rycerz mówił o jej dzieciach. Oczy Findis zapłonęły gniewem. Kto normalny po usłyszeniu życzenia następcy tronu samych córek nie uznałby tego za obrazę? Jeszcze śmiał w to mieszać bogów.
-Nawet w modlitwie nie waż się myśleć o moich dzieciach - odparła zimno. Spojrzała się na męża, który jak na razie nic nie zrobił. -Och, po prostu rozwal mu łeb toporkiem i zakończ już tę farsę - rzekła po chwili. Czy działała pod wpływem impulsu? Zapewne tak. Z drugiej strony Horasa Redwyne'a i tak miała czekać śmierć. Co za różnica czy teraz, czy dopiero jutro?
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 880
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Halleck Hoare Pon Wrz 21, 2020 11:35 am

Wstał i obrócił się do żony, miał już wychodzić z lochów, ale ten gnojek jeszcze zaczął swój wywód. Jak na początku miał to całkowicie w dupie, sarkazm skazańca, który został skazany na śmierć, broniący się przed prawdą jaka miała go dosięgnąć. Ale powieka mu się podniosła kiedy wspomniał o jego charakterze, jeszcze to wytrzymywał, ale kolejne zdania jakie wypowiedział, o tym, że życzy mu samych córek, o wyrozumiałości, o mądrości od Hallecka... Przegięła się pała goryczy. Findis mogła dostrzec jak w oczach jej męża wstępuje gniew, nawet zaczął wypuszczać głośniej powietrzę przez nos, a palce zaciskały mu się w pięść. On naprawdę był o wiele bardziej cierpliwy i opanowany niż przeciętny Żelazny Człowiek, ale cos w nim w tej chwili pękło. Może by jeszcze się powstrzymał i tylko rozwaliłby mu mordę, ale słowa jego żony pchnęły go do ostateczności.
- Stać! - warknął na cały głos. Momentalnie wyciągnął toporek zza pasa, obrócił się w stronę więźnia. Z wielkim impetem ruszył w jego stronę przechodząc przez stół. Zamachnął się z całej siły, a gniew i chęć mordu jaka w nim płynęła teraz tylko dodawała mu więcej pary. Tak silnie jak tylko mógł, a nawet jeszcze mocniej pieprznął orężem w łeb gnojka, który ośmielił się go wkurwić. Jak nie zabił za pierwszym razem to walił tyle w jego głowę póki nie zdechnie jak pies.
- Pozbyć się ich! - krzyknął do strażników ze wściekłością wypisaną na twarzy.
Halleck Hoare
Halleck Hoare

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 25/05/2020

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Horas Redwyne Pon Wrz 21, 2020 2:52 pm

Horas bardzo dobrze wiedział, że powiedział co najmniej kilka słów za dużo, ale specjalnie mocno go to nie obchodziło. Jego śmierć to i tak była tylko kwestia czasu, a raczej godzin, co za różnica czy zginie tu i teraz czy jutro rano nie wiadomo gdzie. Przynajmniej był pewien, że książę osobiście dokona egzekucji, chłopak wolał zginąć z jego ręki, niż z ręki jakiegoś kata, który prawdopodobnie pochodzi z plebsu. A w ogóle żadna to przyjemność, siedzieć w ciemnej celi do rana, w której czas się dłuży i myśli się tylko o śmierci, która już niebawem ma nadejść. Lepiej załatwić to jak najszybciej i mieć  to z głowy, na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech.

Chłopak zauważył jak wkurwiony do czerwoności książę wyjmuje toporek i szybko zbliża się w jego kierunku. Nim Halleck obszedł stół, chłopak zdążył z niesamowitą prędkością powiedzieć ostatnie zdanie w swoim niezbyt długim życiu - Cieszę się, że zrobisz to osobiście. -
Horas nie protestował, nie próbował rzucać się czy też robić uników, poza tym i tak był trzymany przez strażnika, który targając go za włosy i skrępowane ręce postawił chłopaka na nogi.  Wręcz przeciwnie stanął wyprostowany i czekał, aż książę zrobi to co miał w zamiarach zrobić. Przez myśli chłopaka przebiegła tylko jedna myśl, żeby toporek księcia, sięgnął również strażnika, który go trzymał, tego tępego półgłówka, którego tak nienawidził.

Nim ostrze uderzyło w jego głowę, przed oczami przeleciało mu całe jego życie, wszystkie wspomnienia, zarówno te nowo przeżyte jak i te stare, z czasów, kiedy był jeszcze dzieckiem. Ujrzał również twarze swoich rodziców i rodzeństwa. Ujrzał nawet swoją ciotkę Olennę, która kazała mu odejść. W myślach wybaczył wszystko jej i swojemu dziadkowi. Wszystkie myśli krążyły w takim tempie, że w ciągu ułamka sekundy, przeleciało mu prawie całe życie. Później już tylko poczuł uderzenie i ciepło spływającej krwi, nim minęła sekunda Horas był już martwy. Nic już nie czuł, żadnego bólu czy strachu. Nie martwił się co stanie się z jego ciałem, czy je spalą, zakopią czy chociażby poćwiartują i nakarmią nim psy, nie martwił się już o nic. Z każdą chwilą jego jestestwo zanikało, gasło jak świeczka na wietrze.
Horas Redwyne
Horas Redwyne

Liczba postów : 42
Data dołączenia : 07/07/2020

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Czeladnik Gry Wto Wrz 22, 2020 5:29 am

Skoro już zirytowawszy Hallecka, nie stawiał oporu, to faktycznie odejść mu przyszło z tego świata. Nie żeby opór to zmienił -  ewentualnie mógłby sprawę przedłużyć. Niemniej, oporu rzeczonego nie stawiał i zatłuczony został toporkiem, umierając spokojnie, nie troszcząc się o nic. Jak przystało na szlachcica - choć teraz to akurat byle wędrownego rycerza -, wyzbył się wreszcie sympatii do plugawego gminu, z którym wcześniej sympatyzował i mógł odejść rad, że zabija go szlachetnie urodzona osoba. Mógł odejść rad i nie pomny na to, że nigdy już nie odnajdzie siostry, która w rękach porywacza mogła cierpieć katusze i KRZYCZEĆ GŁOŚNO. OJ GŁOŚNO WYĆ I ZAWODZIĆ! Mógł odejść rad, wiedząc, że przez swoje zachowanie prawdopodobnie skazał siedzącego w celi przyjaciela na paskudny los. Mógł odejść... zesrawszy się?
- A tak... - Stwierdził strażnik, gdy do nozdrzy zgromadzonych doszedł wyraźny aromat gówna. - Kiszki się zluzowały. To normalne. Znaczy, zdarza się. Dobrze, że go nie karmiliśmy, to wyszło mało... - Zaśmiał się. Zrobił głupią minę i odkaszlnął w kułak. Cholera, żeby tak przy księżniczce. - Wybaczcie, pani. - Rzucił. Ruszył też zaraz do drzwi. Otworzył je, wyjrzał.
- Ty, młody! Już se daruj, nie żyje! - Krzyknął na cały głos. Zaraz doszła ich reakcja, czyli głośne "co?".
- No nie żyje, no! Nie idź po medyka tylko po taczkę. Ino szybko, bo się zesrał! - Znów krzyknął strażnik. I znów usłyszeli "co?".
- Mówię, że SIĘ ZESRAŁ! Kiszki mu puściły! Idź po taczkę, szybko!

Strażnik, załatwiwszy sprawę u drzwi, wrócił do nich. Miał zapytanie, gdzie ciało odtransportować. Zakopać to, czy po po prostu szurnąć do gnojówki? No i co z tym drugim ambarasem? Tym cichszym i silniejszym. Bo albo musieli go opatrzeć i nakarmić, albo też zabić. Albo albo, bo miejsce zajmował no! Nie żeby ktoś księcia śmiał popędzać, ale coś by postanowić należało.



Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1644
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Findis Arryn Pon Wrz 28, 2020 4:19 pm

Gdyby ktoś w tym momencie zapytał się Findis, czy czuje się winna śmierci ser Horasa, to zapewne zaprzeczyłaby. Redwyne sam zapracował na swą śmierć, swymi własnymi słowami też ją przyspieszył. Księżniczka tylko popchnęła męża do działania, ale nie zamierzała mieć przez to wyrzutów sumienia. Przynajmniej nie w tym momencie.
Owszem, Findis była osobą kruchą i dosyć delikatną, ale to bardziej tyczyło się jej fizyczności niż charakteru. Wszakże dziewczę wychowywało się przy Alesterze Arrynie, który nie zawsze krył się ze swoimi ciągotami do orzemocy. Poza tym Arrynowie posiadali wymyślne techniki wymierzania kar, o czym ona doskonale wiedziała. Co prawda po raz pierwszy widziała Hallecka tak mocno zdenerwowanego, ale niespecjalnie się tym przejmowała. I tak był spokojniejszy niż przypuszczała.
Co do krwi i rozwalonej głowy Horasa... to też jej było wszystko jedno. Ludzkie ciało raczej jej nie przerażało. Ani jej to nie fascynowało, ani też jakoś bardzo nie odrzucało. Po prostu patrzyła się tak obojętnym wzrokiem. Dopiero pod koniec zrobiło jej się niedobrze, co było zapewne też częściowo winą ciąży. W każdym razie ostatecznie musiała zatkać usta dłonią i z trudem powstrzymała wymioty. Słowa strażnika dotarły do niej dopiero po chwili, ale nie zamierzała tego komentować, po prostu spiorunowała go wzrokiem.
Z ciałem ser Horasa mogli zrobić, co tylko chcieli. Normalnie pewnie wnosiłaby o jakiś minimalny szacunek dla zwłok szlachcica, ale w tym wypadku było jej już wszystko jedno. Pozostawała jednak jeszcze sprawa tego drugiego rycerza... On to akurat Findis niczym specjalnie nie podpadł, a spełniał jedynie polecenia swego pana.
-Cichy, silny, a zapewne wykonywał jedynie rozkazy Redwyne'a. W dodatku teraz jest już zwolniony z przysięgi. Zwerbuj go. A jak się boisz, to ześlij go na Mur - zaproponowała mężowi. Ona sama przychylała się raczej do tego pierwszego rozwiązania.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 880
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Koszary Straży Empty Re: Koszary Straży

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach