Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Przedpola Złotego Zęba

Go down

Przedpola Złotego Zęba Empty Przedpola Złotego Zęba

Pisanie  Mistrz Gry Pon Sty 11, 2021 5:01 pm

***
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Złotego Zęba Empty Re: Przedpola Złotego Zęba

Pisanie  Mistrz Gry Pon Sty 11, 2021 5:40 pm

27/09/10


Elitarne oddziały najemników pod dowództwem Robba Storma obozowały pod zamkiem już kilka dni, podobnie jak wielu innych żołnierzy. Oczekiwanie rychło jednak miało się skończyć, bowiem ostatni maruderzy z południa docierali właśnie pod punkt zborny potężnej armii Zachodu, która była już praktycznie gotowa, by wyruszyć w stronę Riverrum.
Ta...
- Ser - zabrzmiał dźwięczny głos przywódcy oddziału Reynów. Ser Joffrey Reyne, brat panującego w Castamere lorda ostrożnie odsunął poły namiotu Storma i wszedł do środka. - Nie będę owijał w bawełnę, bo mamy mało czasu. Czym prędzej zbieraj ludzi do wymarszu. Żelaźni uderzyli na wybrzeża Zachodu i wracamy do Castamere. Plany ataku na Dorzecze musimy chwilowo odłożyć na później.
No i tak jak się rzekło, tak się stało. Mniej więcej połowa przybyłych do Złotego Zęba oddziałów jak mógł naliczyć Storm ruszyła w podróż powrotną do swoich zamków. Sztandarów również mógł wiele naliczyć, choć należały one głównie do rodów z wybrzeża. Tempo podróży również narzucili porządne, co wiązało się z podróżowaniem od świtu do zmierzchu... No i właśnie.


Ojciec na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Złotego Zęba Empty Re: Przedpola Złotego Zęba

Pisanie  Robb Storm Pon Sty 11, 2021 6:26 pm

Kilka dni w obozie to jeszcze nie taki straszny wyrok. Pod tym względem najgorsze są oblężenia, co potrafią ciągnąć się i miesiącami. Wtedy w obozie zaczyna człowiek już gnić. Ba, nie tylko człowiek zaczyna gnić! Obóz też i to jak najbardziej dosłownie. Niestety westeroskie obozy wojenne nie słyną z dbałości o czystość a tym bardziej nie słyną z niej mało doświadczeni poborowi, których zazwyczaj nie brakuje. Także ten, te kilka dni bez bólu na dupskach przesiedzieli, potrenowali sobie i zabawili się na tyle, na ile możliwości pozwalały.

Akurat jak rycerz doń zaszedł, Robb świeżo ostrzony miecz traktował szmatką z olejem. Powolnymi, pieczołowitym ruchem przesuwał wilgotny materiał z góry na dół. Wywołany, zaprzestał czynności konserwacyjnych i uniósł zaciekawione spojrzenie na ser Joffreya. Wysłuchawszy zaś, z czym rycerz się pojawił, głośno westchnął i przy tym na ustach zagościł mu ponury uśmiech. Nie na to liczyli, ale... Praca to praca, a czy służba w polu, czy służba garnizonowa to i tak płacą. No i kto wie, może na ziemiach Zachodu też formować będą jakieś siły, by przepędzić tych Żelaznych, co na czas nie umkną.
- Ma się rozumieć, mości Reyne. - Zapewnił, przytaknąwszy. Czy rycerz odszedł, czy też nic, z obnażonym i pokrytym oliwą mieczem wyszedł na zewnątrz. Zdybał tam pierwszego lepszego zbrojnego ze swojej kompani i przykazał mu wezwać ser Henrego i Arryka Flowersa. Pierwszy miał zebrać ludzi i przysposobić ich do inspekcji a potem wymarszu. Drugi, jako kwatermistrz, miał dopilnować, aby zabrali ze sobą wyposażenie i aby nic nie zaginęło. On sam... Musiał dokończyć czyszczenie miecza, ale potem dołączył do ser Henrego.

Zaś jak już ruszyli, to zaproponował ser Joffreyowi swych zwiadowców. Robert był niezły, naprawdę. Pozostałych kompania także pozyskała za niemałą cenę i śmiało by chyba mogli poprowadzić drużyny zwiadowcze. Co prawda nie należało się chyba spodziewać wroga aż tak daleko w głębi lądu, ale... Strzeżonego bogowie strzegą. A może to jakoś inaczej było? Nieważne, tak czy siak, warto się zabezpieczać.
Czy miał jakieś pytania? Hmm... Poza tym, że chciał znać sytuację, to nie. Wystarczyło wskazać im miejsce w kolumnie marszowej i przeć w kierunku zachodnim.
Robb Storm
Robb Storm

Liczba postów : 7
Data dołączenia : 07/08/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Złotego Zęba Empty Re: Przedpola Złotego Zęba

Pisanie  Richard Lannister. Sro Sty 13, 2021 10:08 pm

Podróżowanie z armią było dla Richarda doznaniem całkiem nowym. Widział wcześniej ogromne rzesze zebranego w jednym miejscu rycerstwa oraz czeladzi, acz jedynie w obliczu turniejów lub innych znamienitych uroczystości. W porównaniu z ogromem armii Zachodu jednak, wydarzenia te znacząco bladły. Tylu rycerzy z wszystkich stron kraju, tylu lordów, giermków, sług, żywego inwentarza oraz poborowych zaciągniętych pod chorągwie swych panów. Ileż przez ostatnie dni miał okazji by próbować swoich sił przeciwko innym młodzieńcom - ścigając się pieszo lub konno, pojedynkując się czy zakładając o kilka monet kto trafi do dalszego celu z łuku! Do tego cicho skradając się za panem ojcem mógł czasem wejść na narady lordów i popatrzeć na mapy oraz posłuchać o czym mówią. A zwieńczeniem tego wszystkiego miał być atak na Dorzecze i możliwość wykazania się w bitwie o większych rozmiarach. Przynajmniej do czasu...
- Ale jak to zawracamy? - zapytał, kiedy ser Benedict Broom polecił mu by pakował swoje rzeczy i szykował konie. - Przecież armie Twardorękiego już czekają na nas na granicy!
Krótkie i zwięzłe wyjaśnienia ze strony starszego rycerza rzuciły więcej światła na zmianę rozkazów - ich wybrzeże płonęło. Richard myślał, że stryj Tywell zadbał o bezpieczeństwo północnych regionów królestwa, które tak odsłonięte były na morski wypad Żelaznych Ludzi, ale najwyraźniej się mylił. Albo to, albo wyspiarze wykazali się niezwykłym sprytem i przechytrzyli obrońców. Ewentualnie po prostu przybyli w liczbach zbyt ich przytłaczających, by mogli bronić się długo bez posiłków. A może mieli ze sobą jakieś nadnaturalne wsparcie? Krakena! Albo merlingi, które skryły ich statki w nadmorskiej mgle, umożliwiając atak z zaskoczenia! Ach... Gdyby tylko mogła to być prawda... Niezwykła sława z pewnością czekałaby na rycerza, który zabiłby prawdziwego merlinga.
- Rozumiem - odpowiedział zwięźle swemu mentorowi, uświadamiając sobie, że zbyt wiele czasu już zmitrężył pogrążony we własnych myślach. - Będę gotów najszybciej jak mogę! - krzyknął już w biegu.
Wkrótce, siedząc na grzbiecie Llamrei, gotów był już do drogi. Większość jego rzeczy umieszczona dla wygody na drugim koniu - Płotce. Ekwipunek ser Benedicta zapakowany zaś był na Baryłkę, którego na oku trzymał drugi giermek - Jaime Myatt. Jakiś czas po rozpoczęciu podróży, za pozwoleniem mentora, pokłusował bliżej czoła kolumny.
- Ojcze - odezwał się do księcia Tymona Lannistera, zrównując z nim wierzchowca. - Jak sądzisz, czego możemy się spodziewać na miejscu? - zapytał. - Czy Żelaźni nie uciekną z powrotem na swoje drakkary i - hop! - na morze, kiedy nas dojrzą? Są znani z dzikości, acz męstwa często im przecież brakuje.
Richard Lannister.
Richard Lannister.

Liczba postów : 18
Data dołączenia : 23/10/2019

Powrót do góry Go down

Przedpola Złotego Zęba Empty Re: Przedpola Złotego Zęba

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach