Komnata siostry
Strona 1 z 1 • Share
Komnata siostry
Komnata należy do najstarszej córki (urodzonej w 319 roku) lorda Lydden oraz jego zmarłej żony z rodu Prester.
Faye Lydden.- Liczba postów : 5
Data dołączenia : 24/03/2019
Re: Komnata siostry
26 lipca 336 roku.
Faye nie lubiła spędzać czasu wśród ludzi. Zazwyczaj przesiadywała w swojej przytulnej komnacie, spała i... właściwie to ostatnio naprawdę nic nie robiła. Czy jej to odpowiadało? Raczej tak, w końcu wychodziła z założenia, że jedyną osobą, której warto poświęcić chociażby chwilkę jest ona sama.
Czasem jednak wypadało opuścić zamek i nieco z różnymi osobami porozmawiać. Może uda jej się spotkać z starszą siostrą i zamienić z nią kilka słów? Nie miała na to zbyt wielkiej ochoty, ale zawsze mogło coś z takiej rozmowy wyniknąć. Może nawet w końcu dowie się, że starsza Lydden wychodzi za mąż i opuszcza Deep Den?
Przebrała się więc w błękitną sukieneczkę i ruszyła do komnaty siostry z nadzieją, że ją tam spotka. I rzeczywiście, spotkała - śliczną, wysoką blondynkę o łagodnych rysach twarzy. Mogłaby jej tej urody zazdrościć, ale co komu po urodzie, jeśli nie można nic poza nią zaoferować?
- Witaj - przywitała się spokojnie. - Chciałam tylko... porozmawiać. Masz chwilę, a może gdzieś się wybierasz? Nie mam pojęcia, na przykład tysiąc kilometrów z dala od Deep Den? - zachichotała. - Tylko żartuję. To jak, możesz spędzić ze mną trochę czasu? Niedługo możemy nie mieć już tylu okazji do rozmów.
Faye Lydden.- Liczba postów : 5
Data dołączenia : 24/03/2019
Re: Komnata siostry
Być może pięknością nazywali ją niewidomi chłopi bowiem który z nich mógł ujrzeć piękniejszą pośród swoich córek? Zaiście niewielu. Najstarsza córka lorda Lydden nie grzeszyła urodą jak w latach dziecięcych, które z pewnością utknęły w pamięci Faye, utożsamiając najstarszą siostrę z istotą zdecydowanie lepiej wyglądającą niż tą z dzisiejszego dnia. Jasnobrązowe, puszyste, długie włosy z pewnością przyciągały uwagę, jednakże dość nieproporcjonalny nos i zacięte ciemne brwi odrzucały na myśl o określeniu jej mianem piękności, co definitywnie przegrywało z ogromną, purpurową bulwą nad jej prawym okiem.
Otwierając drzwi Faye nie spodziewała się zobaczyć siostry w towarzystwie służącej, która wiązała tył jej sukni. Wchodząc głębiej pokoju i prosząc o pewnego rodzaju audiencję, Faye zauważyła ogromną, siną opuchliznę nad prawym okiem 'najpiękniejszej' z rodu Lydden. Cisza w pokoju wręcz piszczała w uszach, natomiast brak uwagi kuł w okolicach serca młodej trucicielki. Najstarsza z sióstr nic nie robiąc sobie z obecności siostry i jej bezczelnego wejścia do pokoju odprawiła służącą prostym machnięciem dłoni.
Gdy tylko drzwi zatrzasnęły się za nastoletnią pomagierką najstarsza siostra odwróciła się w stronę Faye, dając jej możliwość ujrzenia szpecącej twarz opuchlizny. Prosta linia jej ust dawała jasny i przeraźliwie prosty znak, iż jasnowłosa popełniła błąd. Znana z dość powściągliwego i cynicznego sposobu wyrażania siebie, nie miała zbyt dobrej relacji wraz z młodszą Lydden. Bardzo możliwe, że powodem jest jej samotniczy tryb, który raczej wyklucza przyjacielskie stosunki z kimkolwiek, kto śmiałby zakłócać jej spokój.
- To w mojej kwestii stoi kwestia powitania bowiem o ile pamiętasz jeszcze, to również moja komnata, którą otwiera się poprzez drzwi, do których należy zapukać. Nie wygląda mi to na ulicę, stąd wymagane są od Ciebie pewne zasady. - stwierdziła protekcjonalnie, patrząc na siostrę lekko z góry bowiem jej wzrok był o niecałe dziesięć centymetrów większy, tyczy się to również kształtów, których trzynastolatka z pewnością nabierze wraz z wiekiem. Nie minęło kilka sekund, a twarz właścicielki opuchniętej brwi momentalnie odpuściła surowy wyraz.
- Faye, przecież wiesz, że zawsze mam chwilę, kiedy tylko potrzeba, proszę Cię, nie wchodź więcej do pomieszczeń z gracją słonia. Co powiedziałaby na to nasza matka? - figlarski ton rozświetlił również jej jasnozielone tęczówki. Oferując siedzenie, sama również przysiadła na obleczonej w poduszki ławce. - Nie próbuj nawet pytać co mi się stało...po prostu potknęłam się przy ścianie...mam nadzieję, że do wyjazdu mi przejdzie.
- W rzeczywistości trafiłaś w idealny moment, niedługo będę miała możliwość pożegnania się z naszym rodzinnym zamkiem. - stwierdziła dość skromnie, ewidentnie starając się pokonać rumieniec pojawiający na twarzy. - Choć nie wydaje mi się, że będzie to tysiące kilometrów z dala od Deep Den, z pewnością uniemożliwi to nam wspólne spędzanie czasu...więc opowiedz mi siostrzyczko, cóż takiego ostatnio zmalowałaś, oczywiście poza obwieszczaniem swojej obecności z pompatycznym entuzjazmem? - sprytne wymiganie się od odpowiedzi było na porządku dziennym w przypadku najstarszej córki lorda Lydden.
Otwierając drzwi Faye nie spodziewała się zobaczyć siostry w towarzystwie służącej, która wiązała tył jej sukni. Wchodząc głębiej pokoju i prosząc o pewnego rodzaju audiencję, Faye zauważyła ogromną, siną opuchliznę nad prawym okiem 'najpiękniejszej' z rodu Lydden. Cisza w pokoju wręcz piszczała w uszach, natomiast brak uwagi kuł w okolicach serca młodej trucicielki. Najstarsza z sióstr nic nie robiąc sobie z obecności siostry i jej bezczelnego wejścia do pokoju odprawiła służącą prostym machnięciem dłoni.
Gdy tylko drzwi zatrzasnęły się za nastoletnią pomagierką najstarsza siostra odwróciła się w stronę Faye, dając jej możliwość ujrzenia szpecącej twarz opuchlizny. Prosta linia jej ust dawała jasny i przeraźliwie prosty znak, iż jasnowłosa popełniła błąd. Znana z dość powściągliwego i cynicznego sposobu wyrażania siebie, nie miała zbyt dobrej relacji wraz z młodszą Lydden. Bardzo możliwe, że powodem jest jej samotniczy tryb, który raczej wyklucza przyjacielskie stosunki z kimkolwiek, kto śmiałby zakłócać jej spokój.
- To w mojej kwestii stoi kwestia powitania bowiem o ile pamiętasz jeszcze, to również moja komnata, którą otwiera się poprzez drzwi, do których należy zapukać. Nie wygląda mi to na ulicę, stąd wymagane są od Ciebie pewne zasady. - stwierdziła protekcjonalnie, patrząc na siostrę lekko z góry bowiem jej wzrok był o niecałe dziesięć centymetrów większy, tyczy się to również kształtów, których trzynastolatka z pewnością nabierze wraz z wiekiem. Nie minęło kilka sekund, a twarz właścicielki opuchniętej brwi momentalnie odpuściła surowy wyraz.
- Faye, przecież wiesz, że zawsze mam chwilę, kiedy tylko potrzeba, proszę Cię, nie wchodź więcej do pomieszczeń z gracją słonia. Co powiedziałaby na to nasza matka? - figlarski ton rozświetlił również jej jasnozielone tęczówki. Oferując siedzenie, sama również przysiadła na obleczonej w poduszki ławce. - Nie próbuj nawet pytać co mi się stało...po prostu potknęłam się przy ścianie...mam nadzieję, że do wyjazdu mi przejdzie.
- W rzeczywistości trafiłaś w idealny moment, niedługo będę miała możliwość pożegnania się z naszym rodzinnym zamkiem. - stwierdziła dość skromnie, ewidentnie starając się pokonać rumieniec pojawiający na twarzy. - Choć nie wydaje mi się, że będzie to tysiące kilometrów z dala od Deep Den, z pewnością uniemożliwi to nam wspólne spędzanie czasu...więc opowiedz mi siostrzyczko, cóż takiego ostatnio zmalowałaś, oczywiście poza obwieszczaniem swojej obecności z pompatycznym entuzjazmem? - sprytne wymiganie się od odpowiedzi było na porządku dziennym w przypadku najstarszej córki lorda Lydden.
Dzikus
Czeladnik Gry- Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018
Re: Komnata siostry
No cóż, siostrzyczka była więc zwykłą brzydalką, co oznaczało, że Faye mogła mieć nadzieję na uzyskanie (kiedyś tam) tytułu ślicznej dziewuchy. Może i nie miała prawdziwych zadatków na zostanie ślicznotką, ale dzięki temu, że posiadała siostrę, ludzie mieli pewne porównanie. Dzięki temu prezentowała się lepiej i prawdopodobnie wywierała lepsze wrażenie, ha! Mogła sobie wmawiać.
Jej uwadze nie umknęła znajdująca się nad prawym okiem opuchlizna - postanowiła jednak na razie ten temat zostawić. Siostrzyczka chyba nie była w zbyt dobrym humorze i trzynastolatka nie zamierzała go jej jeszcze bardziej psuć. Zamierzała przecież przeprowadzić z nią krótką, sympatyczną konwersację na temat opuszczania rodzinnego domu i konieczności wychodzenia za mąż.
I prawdę mówiąc to nie przejęła się za bardzo niesympatyczną wypowiedzią najstarszej siostrzyczki.
Potem jednak atmosfera stała się nieco sympatyczniejsza i Faye momentalnie odzyskała ochotę do rozmowy.
- Obiecuję, że już nigdy tak nie zrobię. A przynajmniej się postaram, będę na sobą pracować - powiedziała, wywracając teatralnie oczami. Jak się też okazało, dobrze zrobiła nie pytając się o opuchliznę na oku. Uderzenie o ścianę to niezbyt wiarygodna wymówka, ale postanowiła na razie w to "uwierzyć". Dopiero po chwili do jej uszu dotarły jeszcze ciekawsze informacje - czyli wyjazd okazywał się prawdą? Może ojciec postanowił wywieźć ją do lasu, bo była zwyczajnie b r z y d k a?
- Nasz drogi ojciec wydaje cię za mąż? - spytała, pewnie nieco zbyt bezczelnie jak na standardy siostrzyczki. - Poza tym, wypraszam sobie, ale nic złego nie zmalowałam. Ostatnio jestem grzecznym i ułożonym dzieckiem, pomijając jedynie te wejście do twojej komnaty... Ale, proszę, zdradź chociaż, dokąd wyjeżdżasz. To naprawdę kwestia małżeństwa, a może zamierzasz zwiedzić trochę świata? Może mogłabyś zabrać mnie ze sobą?
Jej uwadze nie umknęła znajdująca się nad prawym okiem opuchlizna - postanowiła jednak na razie ten temat zostawić. Siostrzyczka chyba nie była w zbyt dobrym humorze i trzynastolatka nie zamierzała go jej jeszcze bardziej psuć. Zamierzała przecież przeprowadzić z nią krótką, sympatyczną konwersację na temat opuszczania rodzinnego domu i konieczności wychodzenia za mąż.
I prawdę mówiąc to nie przejęła się za bardzo niesympatyczną wypowiedzią najstarszej siostrzyczki.
Potem jednak atmosfera stała się nieco sympatyczniejsza i Faye momentalnie odzyskała ochotę do rozmowy.
- Obiecuję, że już nigdy tak nie zrobię. A przynajmniej się postaram, będę na sobą pracować - powiedziała, wywracając teatralnie oczami. Jak się też okazało, dobrze zrobiła nie pytając się o opuchliznę na oku. Uderzenie o ścianę to niezbyt wiarygodna wymówka, ale postanowiła na razie w to "uwierzyć". Dopiero po chwili do jej uszu dotarły jeszcze ciekawsze informacje - czyli wyjazd okazywał się prawdą? Może ojciec postanowił wywieźć ją do lasu, bo była zwyczajnie b r z y d k a?
- Nasz drogi ojciec wydaje cię za mąż? - spytała, pewnie nieco zbyt bezczelnie jak na standardy siostrzyczki. - Poza tym, wypraszam sobie, ale nic złego nie zmalowałam. Ostatnio jestem grzecznym i ułożonym dzieckiem, pomijając jedynie te wejście do twojej komnaty... Ale, proszę, zdradź chociaż, dokąd wyjeżdżasz. To naprawdę kwestia małżeństwa, a może zamierzasz zwiedzić trochę świata? Może mogłabyś zabrać mnie ze sobą?
Faye Lydden.- Liczba postów : 5
Data dołączenia : 24/03/2019
Similar topics
» Tereny Długiej Siostry
» Wybrzeża Długiej Siostry
» Wybrzeża Słodkiej Siostry
» Wybrzeża Słodkiej Siostry
» Wybrzeża Małej Siostry
» Wybrzeża Długiej Siostry
» Wybrzeża Słodkiej Siostry
» Wybrzeża Słodkiej Siostry
» Wybrzeża Małej Siostry
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|