Wyjące Wzgórza

Im dłużej Aramyh przebywał w swojej ukochanej ojczyźnie to tym szybciej musiał zacząć sobie szukać zajęcia. Doniesienia ludności mówiły o tym, ze gdzieś na Wyjących Wzgórzach kryją się nadal jakieś obozy bandytów czy innych czarnych typów, którzy lubią od czasu do czasu zajechać do Gór Kości i wybijać miejscową zwierzynę. Mężczyzna nie mógł więc na to pozwolić, musiał działać szybko. Rozbił mały obóz przy Stalowym Trakcie i siedząc wraz ze swoimi dwiema wojowniczkami w objęciach we wnętrzu swojego namiotu, przywołał zwiadowcę.
- Aayda, weź kilka dziewczyn do pomocy i przeszukaj czy nie kręci się jakaś szajka na Wzgórzach. Jak znajdziesz coś ciekawego i wartego ataku to wracaj jak najprędzej. Trzeba się pozbyć ich. - Po czym pocałował pod szyją jedną z faworyt.

Zabawiając się szyją swojej wojowniczki, Aramyh nie zwracał dłuższej uwagi na to co działo się poza namiotem. Dopiero po powrocie Aaydy przestał kokietować kobietę i skupiając się wzrokiem na jej twarzy wysłuchał to, co ma do powiedzenia. A więc jednak to o czym mówili mieszkańcy z Kayakayanayi było prawdą. Bandyci byli i widocznie trzeba było ich wykurzyć z miejsca. Wstając ze swojego siedziska, podszedł bliżej do zwiadowcy i ucałował ją w oba małe rubiny na jej policzkach.
- Dobrze się spisałaś, moja droga. Ale będę miał dla ciebie kolejne zadanie. Znając sytuację, chciałbym cię prosić o wzięcie jeszcze o dalsze obserwowanie tego co zamierzają uczynić bandyci. Jeśli zauważysz, że coś się dzieje - wyślij po nas jedną z was. Jak już wyjdziesz, przekaż innym, aby zachowały trzeźwość umysłu. Mają być gotowe na to, że w każdej chwili możemy wyruszyć. - Po czym pozwolił wojowniczce na wykonanie jego rozkazu i znowu powrócił do zabawy. Cóż... Uwielbiał kobiece piękno. Przekładając jedną z jej nóg przez swoje kolano pozwolił sobie na łagodne gładzenie jej skóry. Musiał się zrelaksować przed możliwą walką, więc powiedział innym, aby nie wchodzili przez najbliższe półgodziny, chyba, że będą musieli ruszać.

No nic. Będzie trzeba poczekać na bardziej dogodną okazję. Teraz Aramyh zadecydował, że cała kompania spakuje swój dobytek oraz przyszykuje się do odwrotu. Miał w planach zaczęcia czegoś bardziej nowego, a mianowicie spróbować dostać się do miasta Dothraków i tam popatrzeć czy może ubić jakiś targ z ludźmi pochodzącymi z Westeros. Może nawet zaciągnie jakichś nowych informacji.

/zt