Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Zamkowy Dziedziniec

Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  Czeladnik Gry Nie Sie 20, 2023 8:51 pm

* * *
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Re: Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  William Reyne Nie Sie 20, 2023 10:19 pm

16/03/08

William gdy tylko dowiedział się, że Kolorowa Jenny przybędzie do Castamere by dać występ na zbliżającej się uroczystości z trudem mógł się skupić na koniecznych przygotowaniach. Co prawda większość rzeczy było gotowych, tym w końcu zajął się już zawczasu zarządca, ale miał tu na myśli bardziej mentalne przygotowanie i tego jak powinien podejść do całej sprawy z wodzami. Poinformować ich wprost czemu ich zaprosił? Zostawić to na potem? Wygłosić to w mowie czy spróbować rozmawiać z nimi pojedynczo? Jeśli zaś miała to być mowa, to co w niej powinno się zawrzeć? Lub jak rozmawiać z pojedynczymi wodzami. Było to wiele pytań, na które brakowało mu doświadczenia. Teraz zaś jeszcze, dodatkowo, na horyzoncie pojawiła się osoba Jenny - sławnej, zdolnej i wdzięcznej trubadurki. Gdy wreszcie pojawiła się na zamku, na krótko przed uroczystością, William nie mógł już dłużej udawać lub faktycznie starać się przygotować do rozmów z wodzami i uroczystości. Chwilowo cała jego uwaga skupiona była na Jenny.
Wkrótce też, po kilku mniej lub bardziej ukradkowych spojrzeniach z jego strony, a przynajmniej miał takową nadzieję, że nie wgabiał się w nią nazbyt, zdecydował się podejść do kobiety, gdy ta znajdowała się, a przynajmniej tak mu się zdawało, względnie samotnie na zamkowym dziedzińcu. Cóż, trzeba było spróbować i przetestować urok osobisty na niej, przed wodzami.
- Twoja sława cię wyprzedza... - Powiedział na powitanie, jednocześnie uśmiechając się lekko. - O twoich umiejętnościach w obchodzeniu się z instrumentem, słowiczym głosem i nieprzeciętnej urodzie przyszło słyszeć mi i w Castamere, a z pewnością i znana jesteś na całym Zachodzie. Nawet król musi to przyznać, że spotkało go szczęście, że miałaś choć chwilę by zaszczycić jego domostwo swoją obecnością i uświetnić zbliżające się wydarzenie.
- Mam nadzieję, że nie poskąpiono ci wygód? Nie chciałbym  by później gościnność Castamere została rozśpiewana w najgorszych barwach w twych pieśniach... -  Zaśmiał się lekko. - ... albo by mistrzyni taka jak ty mieszkała w godnych pożałowania warunkach. - Dodał zaraz.

William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Re: Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Sro Sie 23, 2023 10:51 am

Kolorowa Jenny przybyła na krytym, pstrokatym wozie w towarzystwie trójki innych artystów, którzy stanowili jej trupę - grającej na bębenku Bethany, żonglującego Toma i początkującego barda Willema, którego głównym zadaniem było zapowiadanie występów i zbieranie datków od szczodrych widzów. Główna gwiazda tej ekscentrycznej kompanii była wysoką dziewczyną - wzrostem dorównywała prawie królowi Castamere - o urodziwej, owalnej twarzy, bystrych oczach błękitnych niczym głębiny Morza Zachodzącego Słońca i lśniących kasztanowych włosach, które splatała w długi warkocz opuszczany zza lewego ramienia. Sylwetkę miała zgrabną i przyciągającą wzrok - z szerokimi biodrami, przyjemnym wcięciem w talii oraz wyraźnie zarysowanymi, acz nie nazbyt dużymi piersiami. Kiedy William obserwował ją skrycie zdarzyło się jej czasem przeciągnąć czy schylić w sposób, który umożliwił mu lepsze podziwianie jej walorów. Przypadek czy zamierzone działanie? Nie wydawała się dostrzec jego ukradkowych spojrzeń, więc chyba to pierwsze.
- Wasza Miłość jest nazbyt uprzejmy - odpowiedziała bardka, dygając z gracją przed Williamem. Nie zdawała się w żaden sposób poruszona prędkim przejściem na "ty". - Kwatery jakie nam przydzielono są zadowalające, nie śmielibyśmy też wpraszać się w miejsca, które powinny przypaść szlachetnym gościom Waszej Miłości - rzekła i uśmiechnęła się uroczo. - To prawdziwy zaszczyt, że król osobiście zainteresował się naszym kwaterunkiem.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Re: Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  William Reyne Czw Sie 31, 2023 1:17 pm

Jenny urokliwą niewiastą była - dało się to zobaczyć z daleka i podziwiając z ukrycia, jak i teraz z bliska. William musiał mocno skupić by skoncentrować całą swoją uwagę na twarzy kobiety, miast błądzić wzrokiem po jej całej sylwetce i próbując ukryć swe pragnienia czy to, że dosłownie, rozbierałby ją wzrokiem. Co już zresztą robił z daleka... Teraz jednak trzeba było skupić się na tym by wodze wyobraźni zostały zastąpione rzeczywistością. Tak więc starał się nie tracić głowy, a jej niewątpliwie zgrabne dygnięcie przed nim i urokliwy uśmiech wziąć za dobrą monetę.
William, tedy jak czasem miał zwyczajem, przeczesał swe starannie ułożone włosy palcami jednej ręki, ot co by niby je nieco poprawić i również odpowiedział jej uśmiechem, mając nadzieję, że był równie urokliwy lub przynajmniej nie odstawał za bardzo w tyle.
- To prawdziwy zaszczyt, że Kolorowa Jenny przybyła grać na moim zamku. -Odpowiedział natychmiast. - Nie spodziewałem się też, że ludzie wysłani do Lannisportu zdołają czy to cię spotkać lub też sama będziesz mieć wolny termin do przybycia. Mam też przy tym nadzieję, że Castamere nie rozczarowuje i nie blednie przy tak wielkim mieście... - Zamilkł na moment, jak gdyby czekając na odpowiedź i zastanawiając się nad czymś. Może nieco nazbyt teatralnie.
- Prawdę mówiąc, chętnie przestałbym zaprzątać sobie głowę zbliżającą się uroczystością. Jeśli więc miałabyś chwilę czasu, to chętnie cię oprowadzę byś sama mogła wyrobić sobie opinię... Ba! Być może za jakiś czas w twoim repertuarze znajdzie się pieśń opiewająca piękno tutejszych komnat i bogactw, które skrywają?
William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Re: Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Czw Sie 31, 2023 2:31 pm

- W żadnym razie, to piękny zamek.
Jenny wydawała się całkowicie szczerze przekonana, że mały zamek Reyne'ów nie bladł w porównaniu z rozległym i pełnym gwarnych gospód miastem położonym w cieniu majestatycznej Skały. Nad okolicznościami jej zatrudnienia nie było co się rozwodzić - była w mieście, zaproponowano jej przyjemnie brzęczącą sakiewkę za występ na królewskim dworze, więc czemu nie?
- Nic nie zajmuje mojej uwagi w tej chwili, więc z chęcią pomogę Waszej Miłości oczyścić umysł - zareagowała na propozycję artystka. W końcu dobrze jest mieć zadowolonego pracodawcę, a nie takiego, którego dręczą migreny, prawda? - Z pewnością wasza wspaniała siedziba i zbliżająca się uczta będą źródłem wielu inspiracji - uśmiechnęła się. - Słyszałam, że na biesiadę mają zjechać dzielni wodzowie ze wzgórz. Czyżby byli przyjaciółmi Waszej Miłości?
Jaką trasą William chciał poprowadzić, taką mogli iść, w końcu to on był przewodnikiem.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Re: Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  William Reyne Czw Sie 31, 2023 3:44 pm

William uśmiechnął się na słowa Jenny, że zamek się jej podobał i skinął głową. Wydawała się mówić szczerze, owszem. Ale czy tak było naprawdę? Któż to wiedział. Wszak, jak podejrzewał, Jenny musiała umieć operować słowem i emocjami podczas swoich występów i nie wątpił, że potrafiła, jeśli trzeba, mijać się z prawdą lub kłamać w żywe oczy. To mu jednak, przynajmniej w tym momencie, nie przeszkadzało. Czemuż by mu miało? Z tak piękną twarzyczką, dużymi oczami czy powabnym ciałem mógłby jej wybaczyć prawie wszystko.
- Doskonale więc... - Powiedział lekko i wskazał jej jedną ręką kierunek w którym mieli się udać, a więc w kierunku głównej części zamku, podziemnej, a drugą na moment ułożył delikatnie na jej ramieniu, kierując w odpowiednią stronę. Na moment William poczuł jak w brzuchu zaczynają mu latać doskonale każdemu znane motylki, gdy jego dłoń dotknęła Jenny, a zaraz potem musiał znieść rozczarowanie, że oto kontakt był taki krótki...
- Słyszę, że jesteś doskonale poinformowana. - Powiedział z lekkością i zaśmiał się krótko. - Na szczęście nie jest to żadną tajemnicą. Mam nadzieję, że niektórzy z nich dopiero okażą się moimi przyjaciółmi. Chciałbym mieć tylu przyjaciół ilu oczekuję, że przybędzie... Jakaś trzecia część wodzów stanowić będzie dwudziestu mężów - z tego co słyszałem dumnych i wojowniczych. Mam nadzieję, że przypadniemy sobie do gustu... Sam raczej zwykłem obracać się w towarzystwie uczonych czy artystów. - Była to półprawda. Oczywiście, że obracał się pośród osób szlachetnie urodzonych, ale też nie było tajemnicą lub też nie robił przed Jenny w tym momencie, że zwykł on doceniać utalentowane osoby, choćby takie jak ona. - Mam na zamku swojego osobistego barda, Alysanne Złotowłosą. Choć, jestem pewny że nie będzie stanowić dla ciebie żadnej konkurencji... Ba! Może gdy już całe wydarzenie się zakończy, przyjdzie nam jeszcze porozmawiać na twój temat i przyszłej kariery. Staram się otaczać uzdolnione osoby opieką na tyle na ile mogę sobie pozwolić, a jeśli choć ułamek z tego co o tobie słyszałem jest prawdą...
William na chwilę przestał mówić na ten temat i zwrócił jej uwagę pokrótce na zamek i historię Castamere. Powiedział, że podobnie jak Casterly Rock zamek był kiedyś kopalnią złota i srebra, że większość zamku (jak się zdążyła zorientować) jest pod ziemią i kilka innych ciekawostek... Nie chciał jednak wchodzić nadmiernie w szczegóły. Domyślał się, że może to nie być najbardziej ekscytujący temat do rozmów czy słuchania.
- Mam nadzieję, że cię nie zanudzam? - Zadał pytanie równie lekko jak starał się prowadzić i resztę rozmowy i obserwował jej reakcję. W końcu nie chciał jej zanudzić. Mimo wszystko, na dziedzińcu niewiele było więcej do opowiadania - prawdziwe bogactwo czaiło się we wnętrzu góry, toteż prowadził ją właśnie tam. Chwilowo też, kończąc temat architektury, zadał personalne pytanie. - A co z tobą, mistrzyni Jenny? Jak to się stało, że zostałaś, według wielu, największą śpiewaczką na Zachodzie? Wyrwałaś się spod ojcowskiej opieki? Sama nauczyłaś się grać? A może jesteś szlachetnie urodzoną damą, której znudziło się życie na zamku i prowadzi teraz podwójne życie? - Zapytawszy się o to pochylił się lekko w jej stronę, z równie lekkim uśmiechem co wcześniej i konspiracyjnym szeptem powiedział. - Mi możesz powiedzieć...
William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Re: Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Sro Wrz 13, 2023 10:48 am

- Czy doskonale? - Jenny uśmiechnęła się delikatnie. - Chcieliśmy wiedzieć dla kogo wystąpimy żeby dobrać najlepsze pieśni, a wielu waszych domowników ciężko pracuje nad przygotowaniami tę wiedze posiadając. Sam zresztą powiedziałeś, panie, że nie był to żaden sekret - dodała. - Takie pochwały brzmią jakbyśmy wykradli niemałą tajemnicę niczym zdolni szpiedzy, a nie prości artyści.
Dziewczyna nie czyniła tu jednak żadnych wyrzutów, ani też nie zrobiła się defensywna. Raczej bawiła się tematem.
- Obiło mi się coś o uszy - potwierdziła, kiedy gospodarz wspomniał o swojej dworskiej trubadurce, jednak większa jej uwagę przykuły słowa młodzieńca o "jej karierze". - Wasza Miłość jest nazbyt łaskawy...
Nie rozprawiali na ten temat więcej, ponieważ należało omówić historię zamku. Jenny była goszczona w Casterly Rock nie raz i nie dwa, więc na temat siedziby Lannisterów również trochę wiedziała i mogła po cichu porównywać leżę Złotego i Czerwonego Lwa. Nie próbowała jednak na głos mówić o tym, które wydawało się jej bardziej majestatyczne. Nawet gdyby jej słowa były pochlebne William mógłby uznać, że próbuje mu się zwyczajnie podlizać, a nie znała go przecież dobrze.
- W żadnym razie, Wasza Miłość - odpowiedziała wesoło. - Historia waszej siedziby jest niezwykle interesująca - stwierdziła, a na potwierdzenie swoich słów i dowód bycia uważnym słuchaczem zadała dwa pytania na temat rzeczy, które szczególnie przykuły jej uwagę. - Bogowie pobłogosławili mnie dobrym głosem - odpowiedziała, kiedy Reyne zaczął drążyć w jej przeszłości. - Tylko tyle i aż tyle - uśmiechnęła się. - Hmm... Może jestem zaginioną księżniczką z Reach - odpowiedziała szeptem. - A może nie - powiedziała już głośniej i wzruszyła ramionami. - Jeśli Wasza Miłość mógłby mi powiedzieć - jak to się stało, że otaczacie się tyloma uczonymi osobami? Wielu uznałoby to za nietypowe zainteresowania, skrzywienie podobne Hightowerom ze Starego Miasta.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Re: Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  William Reyne Sob Wrz 16, 2023 2:50 pm

William kontynuował oprowadzanie Jenny i z uśmiechem odpowiadał na wszelkiego rodzaju pytania i dalej prowadził rozmowę. Jednocześnie, skoro już przy tym byli, starał się nieco bardziej czy to jednym lub dwoma słówkami, odpowiednim spojrzeniem czy przemyślanym dotknięciem nieco pchnąć rozmowę w odpowiednim kierunku - bardziej lekkim, romantycznym. Ot, padając grunt. Jenny, jak już dane było mu zauważyć, była osobą bystrą, więc niewątpliwie zauważy jego staranie i stosownie odpowie - czy też umyślnie ignorując i dając mu znać, że nie jest zainteresowana lub też odpowiadając i dając mu przyzwolenie na kontynuowanie jego starań. W końcu William, mimo swego zainteresowania i starań, nie miał w ostatecznym rozrachunku zamiaru się narzucać. A przynajmniej w sposób niewłaściwy lub wykorzystując swoją pozycję - cóż, może tylko i wyłącznie trochę wykorzystując swoją pozycję i co się z nią wiązało. Mimo to, jak sądził, póki co wszystko wyglądało, że szło w dobrym kierunku. Po prostu trzeba było dać kilka bardziej otwartych sygnałów dla trubadurki i oczekiwać z jej strony stosownej odpowiedzi.
- Z pewnością prezencję i głos księżniczki posiadasz... Odrobina jedwabi, biżuterii i odpowiedniej drużyny przy twym boku niewątpliwie zmyliłaby każdego. - Odpowiedział, komplementując ją. Na zadane przez nią pytanie na moment zamilkł, zastanawiając się nim odpowiedział. - Nie sądzę by był ku temu szczególny powód poza tym, że w młodości spędziłem dość sporo czasu wokół nich. Mój ojciec, choć nie darzył ich taką miłością jak ja teraz... - Gdzie słowo miłość dość mocno podkreślił, w końcu przebywał wokół rzeczonej osoby. - ... tak sprowadzał ich na zamek by mnie edukowali i zajmowali mój czas. Może nie wyrosłem na wielkiego trubadura czy myśliciela, ale nie sposób nie docenić niektórych z osób, z którymi przyszło mi obcować. Poszerza to dość mocno horyzonty i wzbudza ciekawość. Czemu więc nie kontynuować obcowania z nimi? - Powiedziawszy to spojrzał się na nią dłużej. - Wielcy uczeni i artyści mogą wiele wnieść do tego świata. Czemu więc im trochę nie pomóc? Choćby i ze zwykłej, prozaicznej przyczyny by mieć udział w tym co tworzą... lub też dla inteligentnego towarzystwa.
- Cóż, być może faktycznie jesteś też księżniczką z Reach... - Na koniec dodał z uśmiechem. - Skrzywiony niczym Hightower ze Starego Miasta? - Zaśmiał się lekko. Lekkość z jaką z nim rozmawiała miał zamiar wziąć za dobrą monetę, nawet jeśli takowe słowa były raczej nie na miejscu. - Nawet zaś jeśli nie jesteś, to z pewnością jesteś wyedukowana lub chociaż uważnie słuchasz tego co się mówi... Jak sądzę wiele okrętów ze Starego Miasta przybywa do Lannisportu. A może nawet byłaś w Starym Mieście?
William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Re: Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  Raymund Reyne Sro Lis 22, 2023 11:43 pm

01-02/06/08

Ostatnie wieści o wzmożonej aktywności Żelaznych zasiały w sercu Raymunda poważny niepokój. Jeśli faktycznie wyspiarze szykowali większą wyprawę nie znaczyło to dla nich nic dobrego, szczególnie że byli jednym z najbliższych celów, w dodatku dość zamożnym. A przecież tak jak mogliby odeprzeć mniejszą rejzę jakiegoś króla czy innych łajdaków, nie mieliby szans w starciu z całymi Żelaznymi Wyspami. Serce kazało mu zostać w domu, szczególnie że William mógł go potrzebować, ten jednak nie miał dla niego lepszych zadań niż pozostanie w Castamere by zadbać o jego ochronę. Faktycznie wątpił by jego niechęć wobec Żelaznych przydała się w rozmowach, nie był też wielkim wojownikiem by znacznie wspomóc bratanka w polu. Wciąż była też nadzieja, że nadchodząca nawałnica przejdzie bokiem. Raymund stwierdził, ze w obliczu swojej bezradności zajmie się tym co jak dotąd jakoś mu wychodziło, i postanowił zadbać o kapitał i kontakty, które mogłyby się im przydać w przyszłości, cokolwiek by się nie zdarzyło. Miał niemiłe przeczucie iż szykowały się dla nich kiepskie czasy. Uznał że wykorzysta okazję przedstawioną w liśćie od zaprzyjaźnionego kupca ze Starego Miasta, którego poznał przed laty podczas swoich wojaży. Uzgodnił wcześniej podróż z Williamem, który nieco go zaskoczył, reagując dość żywo na jego decyzję. Wyposażony przez niego w kruszec o którym wspominał w liście przyjaciel z południa i z garścią obstawy swoich własnych ludzi, Raymund wyruszył w powolną drogę do Starego Miasta. Miał nadzieję, że jego dom będzie tu wciąż gdy powróci z, na co liczył, zyskami z podróży. Dużo szybciej oczywiście byłoby wyruszyć drogą morską, starszy Rayne nie miał jednak najmniejszego zamiaru ryzykować ani życia ani utraty ładunku pchając się w ramiona morskich łupieżców z wysp. Tego jeszcze brakowało by pomógł im tym samym zacisnąć mocniej postronek na szyi jego rodu, wręczając dodatkowe środki wprost do ręki. Czekanie na to aż morze stanie się spokojniejsze także uznał za bezsensowne, w końcu kto mógł przewidzieć kiedy Żelaźni powrócą do swych gawr by przepuścić i przeżreć nagrabione zdobycze. Nie zwlekając więc zbyt długo orszak Raymunda wyruszył w długą drogę na południe, by powrócić jak najszybciej z owocami tego przedsięwzięcia. Po cichu liczył też że przebycie takiej drogi wzbogaci go o informacje o tym co dzieje się na południu, każdy szczegół mógł być... cóż, na wagę złota. 

Yuchu::
Raymund Reyne
Raymund Reyne

Liczba postów : 34
Data dołączenia : 26/03/2023

Powrót do góry Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Re: Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Pią Lis 24, 2023 12:15 pm

List, który Raymund dostał, był dlań czymś nowym i... nie do odczytania. Szczęśliwie posłaniec od kupca mógł mu go przeczytać i wieść przekazać, jak również spisać dyktowaną wiadomość zwrotną. Pierwsi Ludzie nie prowadzili wszak kronik i nie spisywali wiadomości, a runy, które posiadali, były bardzo proste i znaczyły jedynie symbolicznie kamienie czy zdobne elementy uzbrojenia. Podobny sposób komunikacji i bardziej zaawansowane pismo pochodziły ze wschodu - głównie od Andalów - i przywiezione zostały do Starego Miasta przez kupców oraz podróżników. Cytadela zainteresowała się tym i wykorzystywała to, a przy niedawnym pojawieniu się nowego lorda-chorążego Hightowerów, który właśnie wyznawcą Siedmiu był, zyskało to dodatkowej popularności.

Podróż miała zająć królewskiemu stryjowi trzydzieści i trzy dni. Wydłużył ją nieco mały wypadek na pograniczu Zachodu i Reach, kiedy to jeden z ich wozów osiadł na ziemi za sprawą pękniętego koła. W najbliższej okolicy nie było żadnej wioski, więc naprawa zajęła im trochę czasu i opóźniła podróż.

Tu brygada od demolki!:

Maester (Los)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Re: Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Sro Kwi 03, 2024 8:57 am

07/07/8PP

Do Castamere powrócił wiedziony przez Kevana i Denysa oddział zbrojnych wysłany za niesławnym Keldwellem Dudnibrzuchem. Jak powiodła się ich wyprawa? Wyśmienicie. Podżegacza znaleźli szybko i sprawnie, osaczyli go w jednej z wiosek i uderzyli z zaskoczenia na jego i jego ziomków. Wieśniacy byli zbyt zszokowani, aby podjąć decyzję o rzuceniu się czempionowi na pomoc, chociaż ostatecznie nie byli zbyt zadowoleni z jego pojmania. Mimo to walka była zaciekła, a towarzysze Dudnibrzucha, nawet zaskoczeni, walczyli z niesamowitą zaciekłością.

Koniec końców zbrojni Reyne'ów zwyciężyli i teraz sprowadzili wrogów w łańcuchach do Castamere. Żywcem udało im się pojmać nawet samego Keldwella, aby król mógł osobiście wymierzyć mu sprawiedliwość. Poza nim sprowadzili siedmiu jego towarzyszy, którzy przetrwali potyczkę, oraz starszego wioski, w której ich znaleźli.

Cichobrzuch:

Maester (Los)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Re: Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  William Reyne Sro Kwi 10, 2024 9:25 pm

12/07/08 - Następnego dnia

William podjął decyzję co zrobić z Dudnibrzuchem. W gruncie rzeczy, decyzja ta została podjęta już dawno, nie wczoraj na sądzie, ale gdy pierwsze wieści o jego działalności dotarły. Teraz, należało tylko wykonać ostateczne cięcie i rozwiązać ten problem. A przynajmniej taka była jego nadzieja, że gdy głowa głównego prowodyra tego problemu potoczy się po ziemi, prostaczkowie stracą ducha walki. Młody król nie naradzał się, jak to często miał w zwyczaju, z doradcami. Nie było ku temu jego zdaniem powodu. Z podjętej teraz decyzji nie sposób mu się było wycofać by jeszcze bardziej twarzy nie stracić. Tedy jedynie mógł kazać ostrzyć sobie miecz, a samemu spędzić trochę czasu ćwicząc swój zamach, by ruch ręki był pewny.
Teraz zaś, gdy nastał nowy dzień i ostatnie przygotowania zostały poczynione, nadszedł ostatni świt Keldwella. Wszystko tedy zostało przygotowane na zaplanowaną egzekucję, a ostatnią osobą przybyłą miał być właśnie sam skazany. Czy to wprost z lochu czy może bożego gaju, gdyż sam William mówił, że z przywileju tego mógł skorzystać, by z bogami się pogodzić. Prawdę mówiąc, William zastanawiał się czy przez ten cały proces zbytnią cierpliwością, łaskawością czy łagodnością się nie kierował...
- Wiesz o jakie zbrodnie zostałeś oskarżony i jaka kara cię za to spotka. - Powiedział William patrząc się w oczy mężczyzny. - Czy masz jakieś ostatnie słowa? - Po wysłuchaniu słów, których treści się William spodziewał, nakazał mężczyźnie klęknąć lub też zbrojnym go prowadzonym usadzić na miejscu, jeśli ten się opierał. William następnie wziął miecz i oparł go sztychem o ziemię...
- Ja, William Reyne, król Grot i pan Castamere, za twoje zbrodnie skazuję cię na śmierć... - William tedy uniósł miecz, przygotował się, wziął zamach i wykonał cięcie by pozbawić Dudnibrzucha i głowy i życia.

Wkrótce po egzekucji...

- Ci z ludzi Dudnibrzucha, którzy zechcą, zostaną wysłani na Mur przy pierwszej okazji, gdy bracia ze Straży nas odwiedzą... - Rzekł William do swego zbrojmistrza. - Ci którzy nie chcą czekać lub służyć, tego weźmiesz ze sobą i dasz mu pętlę na szyję w reprezentatywnym miejscu. Tak by prostaczkowie z buntujących się wiosek widzieli. Weź też ze sobą drużynę czempionów, zbrojnych i poborców podatkowych - rozgłoście, że Keldwella spotkał koniec i zbierzcie zaległą nam daninę. A jeśli któryś z zarządców będzie miał z tym problem, to zmieńcie zarządcę wioski. Załatwicie to, jeśli się da, bez przemocy. Dość krwi własnej, nawet takiej jak Keldwella czy jego ludzi przyszło nam przelać i dość cierpień ludzie doznali. Główny prowodyr i jego ludzie nie żyją, łaska dla pozostałych, jeśli z łaski pragną skorzystać.
Co zaś samego ciała Keldwella się tyczyło, tak William kazał je pochować. Wraz z głową.

z/t


Ostatnio zmieniony przez William Reyne dnia Pią Kwi 12, 2024 5:58 pm, w całości zmieniany 1 raz
William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Re: Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Czw Kwi 11, 2024 10:16 pm

Tak też kończyła się historia Keldwella Dudnibrzucha. Sąd inscenizowany, aby być jeno szopką i marnym przedstawieniem, z wyrokiem dawno już umyślanym niezależnie od tego co miało być nań powiedziane. Prości ludzie, którzy dla czempiona przybyli, pozostali, aby zobaczyć jego ostatnie chwile.
- Nie jesteś królem, jedynie rozpieszczonym, zielonym chłopaczkiem, którego władza skończy się szybciej niż mu się wydaje - zadudnił Dudnibrzuch i splunął. - Wkrótce spotkamy się ponownie.
Więcej nic do powiedzenia nie miał, a zbrojni obalili go na kolana i ułożyli jego głowę pod królewski miecz. William zamachnął się i ciął, pozbawiając czempiona życia, acz nie do końca głowy. Dudnibrzuch był kawałem chłopa i kark miał mocny, więc trzeba i było raz poprawić, aby na dobre mu łeb urąbać. Postawny kowal splunął jedynie na ten widok z pogardą i odwrócił się na pięcie, albowiem więcej tu do zrobienia nie miał. Inni ludzie również powoli zaczęli się rozchodzić.

Z siedmiu kompanów Dudnibrzucha każdy wybrał dołączenie do Nocnej Straży, trzeba więc było cieszyć się ich towarzystwem w lochach, aż do przybycia, nieokreślonego, kolejnej wędrownej wrony. Zbrojmistrz przyjął rozkazy i na dniach miał wyruszyć. Zastanawiał się jedynie jak bezkrwawa okaże się ta podróż po zaległe daniny. Ludzie opuszczający zamek po egzekucji dobrego słowa o tym co tu się wydarzyło z pewnością nie przekażą. Pytanie co weźmie górę - strach czy gniew.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Re: Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  William Reyne Pią Kwi 19, 2024 1:37 pm

15/07/08 - Przybywszy z Samotni w poszukiwaniu zajęcia...

William, będąc znudzony i w poszukiwaniu zajęcia zdecydował, że pewnie niegłupim pomysłem byłoby nieco poćwiczyć walkę. Konieczność dwukrotnego zamachu na łeb Keldwella potwierdzała to, że powinien bardziej przyłożyć się do treningów i nieco zwiększyć swoją krzepę, a fakt, że w jego domenie były wewnętrzne niepokoje, które mogły grozić wybuchem otwartego buntu tylko potwierdzała konieczność odbycia treningu. Nie mówiąc już o dopiero mającej miejsce inwazji Żelaznych Ludzi czy, potencjalnie, innych zagrożeń. Poza tym - odrobina ruchu nikomu nigdy nie zaszkodzi.
Dlatego też zaprosił do siebie swych zaprzysiężonych obrońców - Kevana Westerlinga i Denysa Tarbecka by mu towarzyszyli i wspólnie z nim poćwiczyli. Na początek, w ramach rozgrzewki, ich trójka naprzemiennie stoczyła kilka, niezobowiązujących pojedynków, ćwicząc bardziej samą technikę walki, niż faktycznie mierząc swoje umiejętności przeciwko sobie w celu zmuszenia przeciwnika do oddania im pola. W końcu jednak William uznał, że treningu takowego było aż nadto i trzeba było sprawdzić swoje zdolności w duchuprawdziwego współzawodnictwa.
Przyodzieli tedy swoje zbroje i hełmy, wzięli do rąk broń - w przypadku Williama była to tarcza i ćwiczebny obuch, dając jednocześnie swobodny wybór uzbrojenia zarówno Kevanowi i Denysowi, a następnie mieli stanąć do pojedynku jeden na jednego.

William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Re: Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Pią Kwi 19, 2024 10:45 pm

Praktyka w walce może nie była tym, co władcy najbardziej jest przydatnym, ale z pewnością nie zaszkodziło potrafić się obronić. W końcu różne sytuacje w życiu się zdarzają, prawda? Pewnie, że prawda. I tutaj swoją pomocą mieli służyć dwaj obrońcy młodego Williama.

Jako pierwszy walczyć miał z nim Kevan. Tego zaś wyborem, było użyć w boju miecza. Dlaczego? Najpewniej, aby nie ryzykować życia władcy. Wszak miał być jego obrońcą a nie oprawcą. Chociaż może źle ocenił sytuację, albowiem jego król spisywał się nawet niezgorzej. Sprawnie osłaniał się tarczą i skutecznie operował obuszkiem, wiele razy zagrażając Kevanowi. Wynik walki, rzecz jasna, nie był zaskakujący i to Kevan tryumfował, jednak William spisał się naprawdę niezgorzej. Gdyby miał trochę więcej krzepy i lepiej się osłaniał, to zwycięstwo byłoby raczej po jego stronie.
Drugi pojedynek miał podobną długość i podobnie jak w pierwszym, monarcha spisał się niezgorzej. Denys był mniej od Kevana wymęczony, ale mimo wszystko nie można było odmówić Williamowi pewnej dozy skuteczności. Na pewno spisania się lepiej, niźli jego obrońcy mogli oczekiwać.

Wujas
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Re: Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  William Reyne Sob Kwi 20, 2024 1:49 pm

Po stoczonych walkach, William miał mieszane uczucia. Z jednej strony nie spisał się najgorzej - czuł to, a jego towarzysze to potwierdzili. Poza tym, naturalnym było, że jego obrońcy powinni wykazywać się przyzwoitymi umiejętnościami i przynajmniej nie odstawać nazbyt od osoby, którą przyszło im ochraniać. Tu wychodziło jednak na to, że to on sam odstawał od nich. I choć z drugiej strony nie powinien być on zdziwiony, to jednak William liczył na więcej i wymagał tego od samego siebie. Było to jego naturą, że nie akceptował nijakości i bylejakości. Mógł co prawda pewnymi sprawami zajmować się mniej chętnie lub nie wykazywać nadmiernego entuzjazmu, jednakże wciąż się do nich przykładał. Tak też miało być w walce.
Dziś jednak zmęczenie dawało się powoli we znaki i nie sposób było nadrobić braki w umiejętnościach lub zdobyć nowe w zaledwie kilka godzin lub dni. Tak więc, po stoczeniu dwóch poważniejszych pojedynków, William przeanalizował ze swoimi towarzyszami jak mu poszło i co mógł według nich poprawić, a potem przećwiczyli braki w jego technice, które zdołali wychwycić. Potem można było zakończyć trening.

z/t
William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Zamkowy Dziedziniec Empty Re: Zamkowy Dziedziniec

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach