Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Go down

Wzgórza Zatoki Niewolniczej Empty Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Pisanie  Mistrz Gry Sro Mar 29, 2023 12:41 am

***
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zatoki Niewolniczej Empty Re: Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Pisanie  Mistrz Gry Sro Mar 29, 2023 1:40 am

Noc z Piętnastego na Szesnasty dzień Czwartego Księżyca roku Ósmego Po Podboju
Tereny wokół Astaporu




Najciemniejsza noc księżyca zapowiadała się jak każda poprzednia - spokojnie. Dziesięć patroli po tuzin ludzi wyruszyło o zmierzchu, by patrolować okolice miasta przez pierwszą część nocy. Większość z nich miała nie wrócić. Kiedy niewidoczny tej nocy księżyc miałby wskazać godzinę do północy, nocną ciszę w dziesiątkach miejsc przerwały szepty.
Niewolnicy pracujący na okolicznych farmach, plantacjach i we dworkach poczęli podnosić głowy, szepcząc do siebie. Kajdany i więzy zamykanych na noc w klatkach, stodołach i celach ludzi spadały, kiedy ich ręce rozmasowywały obolałe nadgarstki. Tu kupa łajna, tam bela siana, gdzie indziej jeszcze mały kopiec ziemi. Wszystkie te miejsca kryły przemyconą dni wcześniej broń - jak twierdzili przemytnicy, od dobroczyńców. Niewolni dotąd ludzie - po chwyceniu jeśli nie przygotowanej broni, to czegokolwiek co było pod ręką - spoglądali w stronę domów i dworków znienawidzonych oprawców wzrokiem pełnym nienawiści i pogardy i ruszali. Wkrótce noc w dziesiątkach miejsc wybuchała urywanymi okrzykami zaskoczenia, kiedy byli niewolnicy dopadali łóżka jakiegoś tresera, czy opiekuna. Po nich przychodziła kolej na właścicieli ziemskich, drobnych szlachciców i bogatszych rzemieślników, którym musieli usługiwać. Dla nikogo nie było litości za lata opresji i wyzysku.
Nie wszędzie astaporczycy dali się jednak tak łatwo zaskoczyć. W kilku dworkach osobista straż gospodarza zdołała w mniejszym, lub większym stopniu zorganizować się i stawić opór. Ten jednak tylko wzmagał szaleńczy gniew dziesiątek niewolników, którzy niejednokrotnie rozszarpywali swoje ofiary gołymi rękami.
Inaczej sprawa się miała z patrolami, które jeśli nie wpadały w pułapki buntowników, to ruszały na pomoc pobratymcom, by tylko dowiedzieć się, że część z nich była już przekupiona. W niejednym patrolu błysnęła stal, zatapiając się w boku strażnika, czy niewolnego żołnierza, który ze zdumieniem odkrywał, że dźgnął go towarzysz broni. Tam jednak, gdzie pojawiał się patrol, niewolnicy padali dziesiątkami, nim zdołali położyć wszystkich wrogów trupem. Koniec końców jednak każde ognisko buntu zapłonęło żywym ogniem i zaczęło rozprzestrzeniać się na okolicę. Zdobywszy nieco uzbrojenia na treserach, czy strażnikach domowych drobnych Panów, zbuntowani niewolnicy ruszyli wyzwalać innych. Na szczególną zaś wzmiankę zasługiwały dwie grupy znajdujące się dosłownie po dwóch przeciwnych stronach miasta.
Na południu, w kopalni węgla powstali niewolnicy pod wodzą ibbeńskiego rządcy, Bolga. Pozbywszy się strażników, zasypali wejście do kopalni i ruszyli na zachód ku wybrzeżu. Druga grupa, znacznie bardziej okrutna znajdowała się na północ od miasta, gdzie pośród bydlęcych pastwisk stała niewielka szkoła gladiatorów. Tam do zwycięstwa poprowadził niejaki Spart Ak'us - szkolony na gladiatora hyrkoończyk, który tylko czekał na taki moment. Pierw rozprawił się z treserami i strażnikami, na koniec zabijając własnoręcznie właściciela tak szkoły, jak i pobliski rancz. Następnie wciągnęli jeden z patroli w pułapkę, wyżynając wszystkich i ruszyli wyzwalać innych niewolników.
W ciągu zaledwie kilku godzin, na wzgórzach okalających Astapor, życie postradały setki astaporczyków, a to był dopiero początek krwawych wydarzeń, jakie zmienią oblicze tej ziemi...

Panie! Oni się buntują!:
Wojownik
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zatoki Niewolniczej Empty Re: Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Pisanie  Mistrz Gry Wto Kwi 11, 2023 1:52 pm

Czas między końcem Czwartego Księżyca a końcem Piątego Księżyca roku Ósmego Po Podboju


Napędzani wiatrami wolności, Wyzwoleńcy ruszyli na inne astaporskie terytoria, by uwalniać niewolników, rozpędzając się aż poza granice Yunkai. Jak się jednak mieli przekonać, dalsza walka nie była już taka łatwa, jak do tej pory. Zaskoczeni w centrum swojej domeny świetnie przygotowanym buntem, astaporczycy nie zamierzali poddać się tak łatwo. Szczególnie, że nieliczni uchodźcy, którzy zdołali umknąć machinie śmierci Wyzwoleńców, ponieśli wieści o buncie dalej. Wolno, bo wolno, ale informacje zaczęły zataczać coraz to szersze kręgi. Choć więc czekało Wyzwoleńców zwycięstwo, zostało ono okupione potężnymi stratami. Miało też zaalarmować Yunkai o niepokojach, jak i wzmóc ogólną czujność, oraz rygor względem niewolników w całej Zatoce Niewolniczej...


Bunt rozlewa się:

Wojownik
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zatoki Niewolniczej Empty Re: Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Pisanie  Aenarion Belaerys Wto Lip 25, 2023 1:10 pm

01/05/8PP - późny wieczór (zdalnie)

- Nie najgorszy obóz - mógł usłyszeć Rickard, zdawałoby się znikąd. Aenarion przysiadł ze skrzyżowanymi nogami, a przynajmniej zdawało się, że przysiadł, na najbliższym kamieniu. - Jako że wasza misja zdaje się przebiegać pomyślnie mam pytanie - oznajmił. - Zdaje się, że pytałeś mnie jakiś czas temu o zaklęcia, dzięki którym mógłbyś stać się silniejszy. W świetle twoich osiągnięć jestem skłonny spełnić tę prośbę - powiedział, a niezależnie od słów rozglądał się z zaciekawieniem po okolicy, ponieważ podobny sposób konwersowania był dla niego całkowicie nowy. - Można to jednak osiągnąć na różne sposoby. To co robię ja jest bardzo czasochłonne, zwłaszcza jeżeli nie uda się przy pierwszej próbie, a przy rytuałach ambitniejszych, na które niewątpliwie liczysz, szanse na porażkę są większe. Jest to jednak względnie bezpieczne, o ile w ogóle można mówić o bezpieczeństwie w temacie czarnoksięstwa - uśmiechnął się lekko. - Alternatywą jest ofiara z innej żywej istoty, aby przejąć jej siłę. Tutaj sprawa jest szybka, a efekt zależy jedynie od tego jak silne stworzenie ofiaruje swoją siłę witalną. Przy pierwszej próbie nie jest to też specjalnie niebezpieczne, chociaż czasami zdarza się przejąć pewne upodobania swojej ofiary. Apetyt na krwiste mięso, niechęć do specyficznych zapachów, gęstszy zarost i tym podobne...
Rzecz jasna czym więcej ofiar, czym więcej mocy, tym więcej szans na lekkie zezwierzęcenie. Umysł powinien być jednak nietknięty.
- Jeżeli chcesz jeszcze więcej, wówczas istnieje trzecia droga powiązana z drugą - zaproponował jeszcze, ponieważ istnieli ludzie o nienasyconym apetycie w kwestii swoich ambicji. - Rytuał wykorzystujący ofiarę z żywej istoty w o wiele większym stopniu i gwarantujący większą siłę. Oczywiście nieco trudniejszy i mogący skutkować większą ilością dziwnym upodobań po fakcie. W najlepiej zaś wykonanej formie gwarantujący prawdziwie nadludzką sprawność, jak również nieludzką formę.
Rickard spotkał już różne twory będące krzyżówką ludzi i zwierząt, o tym była też mowa.
- Tutaj sprawa jest bardziej skomplikowana, ponieważ zmiana ciała różne pociąga za sobą komplikacje. Umysł powinien przetrwać, stworzenia te bywają często inteligentne nawet jeżeli zostały poczęte w podobnie zezwierzęconej formie. Nie wszystkie jednak zachowują zdolność mowy - wzruszył lekko ramionami. - Gdybyś zdecydował się na to ostatnie, to musielibyśmy znaleźć prawdziwie imponującą bestię. Nie warto ruszać podobnej magii z czymś małym.
Pojawiły się też kwestie natury filozoficznej. Rickard zdaje się chciał stać się najsilniejszym człowiekiem. Pytanie po jakiej ilości czarnoksięstwa przestałby się zaliczać do gatunku ludzkiego, a był raczej najsilniejszym... czymś? Jeżeli chciał wiedzieć co by to oznaczało dla jego bujnego życia towarzyskiego, to określenie tego było niemożliwe. Zwierzoludzie zazwyczaj byli owocem rytuałów gogosskich czarnoksiężników, którzy swoją magią działali na niewolnikach, aby tworzyć bestie nagięte do ich woli. Tak więc podobne stwory typowo były ich sługami. Nikt nigdy nie widział wolnego zwierzoczłeka na salonach. To jest do niedawna. Aenarion słyszał plotki o szlachcicu z Draconys, który podobną formą został "przeklęty" przez rywala z Gogossos, który pojmał go i próbował zniewolić. Dzięki sile jaką zyskał uciekł jednak i wrócił do Włości. Nie miał jednak okazji go jak na razie spotkać. Zresztą, nie było gwarancji, że obrzęd zakończyłby się całkowitą przemianą. Na pewno miał jednak największy potencjał ze wszystkich wymienionych.
- Rozgadałem się, a taka forma kontaktu nie jest nieograniczona - podsumował w końcu. - Powiedziałbym, że masz jakieś dwadzieścia minut na pytania i podjęcie decyzji.
Aenarion Belaerys
Aenarion Belaerys

Liczba postów : 180
Data dołączenia : 21/08/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zatoki Niewolniczej Empty Re: Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Pisanie  Rickard Durrandon Wto Lip 25, 2023 8:08 pm

Czy obóz był porządny? Trudno powiedzieć. Starał się, aby tak właśnie było, jednakże czynił to na ten tak zwany chłopski rozum, nie mając eksperiencji w tym temacie. Kluczowym zdawało się wybierać względnie osłonięte miejsca, które jednocześnie zapewniałyby dobrą widoczność im. No i ognia nie palić. Ogień zdradza położenie i oślepia tych, którzy znajdują się w jego pobliżu. Z grubsza tyle wiedział czy wykoncypował. Wprowadzenie tego w praktyce to już inna para ciżem.

Usłyszał głos znikąd. Głos znajomy, ale nie to stwierdzenie było jego pierwszą myślą. Nie myślał też o tym, iż wrogowie raczej by się tak nie witali, a z całą pewnością nie w płynnym Valyriańskim. Pierwszym odruchem było dobycie broni, w tym wypadku puginału i miecza. Gotów był walczyć, lecz spostrzegł wtem swego pana. Opuścił broń i słuchał... Choć trzeba przyznać, że nawet pomimo tego, iż był świadom biegłości swego pana w sztukach tajemnych, to w głowie miał pytanie: jak? Nie przerywał jednak Aenarionowi. Później przyszedł czas na pytania. Czas ograniczony, więc musiał pytać szybko i o konkrety. Tak więc...
- Rozum podpowiada mi, że pierwsza opcja jest tą najlepszą. Sami mnie zresztą ostrzegaliście przed magią, która wymaga ofiar. - Spojrzał na swego niematerialnego rozmówcę jakby z lekka pytająco. Mówił jednak prawdę. Ba, Aenarion nalegał nawet, by Rickard przestał się interesować tematem uzdrawiania za pomocą ofiar. - Jednakże siła, nie będę się tego wypierał, kusi. Toteż i wypowiem swe pytania... Z góry upraszam o wybaczenie za brak grzeczności i bezpośredniość, ale skoro mamy mało czasu, to tak chyba należy. - Dodał zaraz. Jasne to, nie zamierzał pytać o dwie pierwsze opcje. Te malowały się dość jasno. Magiczny kamień lub ofiara, znacząca ale nie ogromna zmiana i opcjonalne skromne konsekwencje przy ofierze. Szkoda marnować czasu. Lepiej pytać o to, co by było gdyby chciał się stać bestią.
- Pierwsze... Czy potraficie jakkolwiek ocenić i przybliżyć mi ryzyko takiego... zabiegu? W jakim stopniu moglibyście kontrolować u mnie zmiany fizyczne i, ewentualnie, psychiczne? Jak straszliwie daleko mogą się one posunąć? Jak w przypadku dalece posuniętych zmian wyglądałaby moja sytuacja prawna? - Zapytał. Jeśli dobrze rozumiał, to ryzyko istniało. Między innymi takie, że nie włoży na siebie swej zbroi a być może i w upazurzoną broń nie chwyci sprawnie broni. Szkoda by było stać się niemal zwierzęciem i jak zwierzę walczyć. No, może gdyby ktoś oferował zmianę w smoka, to by się z miejsca zgodził. Dalej jednak! - Jak nowa forma wpłynęłaby na moje zdolności magiczne? Czy miałoby to wpływ na użytkowane przez mnie przedmioty? - Zapytał, przy drugim dotykając swego pokrytego glifami pasa. - I... Czy gdyby zastosować opcję pierwszą lub drugą, to przy chęci wprowadzenia następnie trzeciej byłby komplikacje?  - Tutaj czuł się zobowiązany wyjaśnić, iż to nie tak, że znów za darowany palec chce wziąć rękę. I tak był zaskoczony hojnością po pożyczce i obietnicy przyjrzeniu się jego sprawie ze zdobycznym bazyliszkiem. Niemniej, chciał wiedzieć. Był młody, wiele lat służby - o ile nie umrze w boju - przed nim. Mógł jeszcze zasłużyć, mogła się trafić okazja. Poza tym wierzył, że jego pan, człowiek wciąż młody, będzie poprawiał swe umiejętności magiczne i być może kiedyś byłby w stanie sprawić z nim coś jeszcze wspanialszego. Niekiedy warto poczekać, szczególnie gdy rokowania są mocne. Może nie trzeba by sięgać po plugawą magię?
Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zatoki Niewolniczej Empty Re: Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Pisanie  Aenarion Belaerys Wto Lip 25, 2023 9:12 pm

- To prawda, ostrzegałem - uśmiechnął się nieznacznie, zupełnie jakby znał jakiś zabawny żart, którym nie chciał się podzielić. - Stwierdziłem jednak, że w pogoni za marzeniem możecie spróbować tak czy inaczej, a wówczas lepiej będzie mieć nad tym pieczę - oznajmił. - To po prostu ryzykowna i korumpująca sztuka, zwłaszcza jeżeli się nią zachłyśnie.
Kiwnął głową, dając rozmówcy do zrozumienia, że bezpośredniość i szybkość w zadawaniu pytań mu nie przeszkadzają. W końcu sam narzucił ograniczony czas.
- Porównam go do mniej inwazyjnego rytuały wymagającego ofiary - w przypadku prostszej wersji jestem praktycznie pewien, że ja lub ktoś o moich umiejętnościach mógłby przeprowadzić go z gwarancją przeżycia. Bardziej złożona wersja jest nieco trudniejsza, ale przykre konsekwencje zależą również od wytrzymałości osoby poddawanej wpływowi magii. W twoim przypadku uważam, że są niewielkie szanse na pożegnanie się z życiem - ocenił biorąc pod uwagę konieczność porażki czarownika, a później porażkę samego Rickarda, który już wielokrotnie udowodnił, że jest niezwykle odpornym człowiekiem. - W kwestii zmian fizycznych obawa zderza się niestety z pragnieniem. Wielka siła jest owocem właśnie zmiany ciała. Jakkolwiek człowiek by się starał, potwór zawsze będzie wydajniejszy od niego. Cieniokot będzie biegł szybciej, wiwerna uniesie większy ciężar, rany szybciej zagoją się na psie. Dyskretniejsze czarnoksięstwo daje efekty, zwłaszcza na kimś wyjątkowym i bez niego, ale zawsze będą one mniejsze. Ingerencja w zmiany fizyczne byłaby więc nijako gaszeniem ognia, który próbuje się rozpalić. Psychicznie... Szlachcic z Draconys, który został wbrew własnej woli poddany podobnemu rytuałowi, podobno zachował wszystkie swoje zmysły. Mógłbym spróbować użyć zaklęć ochronnych, aby upewnić się, że i w tym przypadku tak będzie. Nie jest to coś czego dokonuje się często czy jawnie, więc o przypadkach postradania zmysłów w ogóle nie słyszałem.
Aenarion wyprostował swoje eteryczne nogi i spojrzał w niebo. Sytuacja prawna, podobnie jak wiele innych aspektów, była tutaj dużą niewiadomą. W końcu nie było to coś co zostało do tej pory przewidziane.
- Hmm... Nic takiego nie miało do tej pory miejsca, poza wspomnianym szlachcicem z Draconys, który z tego co wiem nie wychyla się zbytnio ze swojego domostwa. Większość zwierzoludzi płodzona jest w Gogossos od małego, jako niewolnicy czarnoksiężników tam bytujących, więc tak są traktowani - towar i własność. Powiedziałbym w tym przypadku, że zależeć to będzie od postrzegania. W końcu byłby to, bądź co bądź, pewnego rodzaju potwór. Jeżeli jednak wciąż wysławiałby się jak człowiek, odziewał jak człowiek i zachowywał jak człowiek, to powinien szybko się przyjąć. Zwłaszcza jeżeli zdobyłby sympatię tłumów, ot, chociażby na arenie - uśmiechnął się wiedząc, że to raczej nie byłoby problemem. Zresztą Rickard był pod jego patronatem, więc po pokazaniu swojej brutalniejszej i wywołaniu radości na arenie wciąż mógłby liczyć na szansę spotkania się z ludźmi i udowodnienia, że wciąż jest rozumny. - W tej kwestii nie mam pojęcia - odpowiedział, kiedy padło pytanie o magię. Nigdy nie słyszał o zwierzoczłeku uprawiającym czary, ale też wątpił, aby władcy Gogossos próbowali ich tego uczyć. - W kwestii przedmiotów zaś... Magia wewnątrz utrudnia nieco korzystanie z nich. Można powiedzieć, że się odpychają. Silną wolą da się je jednak nagiąć do tego, aby działały.
Ostatnią kwestią było to czy wypróbowanie jednej metody utrudniało później użycie pozostałych. Jak się okazuje - tak. Każda kolejna próba, niezależnie z czego się korzysta, sprawiała, że było nieco trudniej. Przynajmniej tak było wedle wiedzy Aenariona. Jeżeli Rickard wolał zaś czekać, aż Belaerys wymyśli coś jeszcze lepszego, to oczywiście mógł to uczynić. Trudno było jednak oszacować ile to potrwa i czy w ogóle było możliwe. W kwestii hojności zaś - Durrandon zachowywał się bardzo lojalnie, więc jeżeli chciał mógł o tym myśleć jak o zaliczce na kolejne lata.
Aenarion Belaerys
Aenarion Belaerys

Liczba postów : 180
Data dołączenia : 21/08/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zatoki Niewolniczej Empty Re: Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Pisanie  Rickard Durrandon Sro Lip 26, 2023 12:55 pm

Czy próbowałby usprawnić się bez wiedzy swego pana? Więcej niźli wątpliwe! Samemu nie znał się dość dobrze na sztukach tajemnych i wątpił, aby był w stanie dostatecznie poszerzyć swą wiedzę, zwłaszcza bez zwracania uwagi Aenariona. Poddanie się zaś rytuałowi u kogoś innego po prostu odpadało. Mógł pogodzić się z tym, że Belaerys przy okazji wprowadziłby do jego umysłu ewentualne zabezpieczenie, aby nigdy go nie zdradził. Tego się przynajmniej spodziewał ze strony swego mocodawcy. Inni, nie dość, że większościowo dysponowali zapewne zdecydowanie mniejszymi kompetencjami, to jeszcze prawdopodobnie pokusiliby się o uczynienie z niego marionetki. Poza tym Aenarion mu obiecał, że kiedyś to się stanie, więc nie miał powodu szukać gdzie indziej. Niemniej, przysięgi to słowa a słowa to tylko słowa. Rozumiał podejrzliwość. Nie drążył tematu.

Przemyślał uzyskane odpowiedzi, co siłą rzeczy pochłonęło trochę czasu. Doszedł tym samym do wniosku, iż czuje ogromne wątpliwości co do bardziej inwazyjnego rytuału. Moc kusiła - to prawda. Zapewnienie, że ma całkiem spore szanse na przeżycie też było na plus. Pozostawało jednak zbyt wiele niewiadomych. Mógłby utracić mowę. Mógłby utracić możliwość noszenia pancerza. Broń też mogłaby nie leżeć w długich a upazurzonych palcach, nie mówiąc już nic o strzelaniu z łuku. Zapewne odpychanie magicznych przedmiotów też byłoby większe niźli przy skromniejszym rytuale. No i brak pewności co do używania magii. Oj, chyba mu się taka cena nie widziała. Przynajmniej nie na tym etapie życia. Niemniej, miał pytanie, które chciał zadać.
- Wybaczcie, jeśli już to objaśniliście a mnie rzecz umknęła z głowy, ale sytuacja jest niespodziewana i dynamiczna... - Rzekł. - Zachowanie rozumu można uznać za pewnik. W jakim jednak stopniu bylibyście w stanie kontrolować rytuał? Może nie każdy szczegół, ale to jak wiele z bestii przeszłoby na obiekt poddany rytuałowi? - Zapytał. Rzecz jasna nie chodziło tutaj już o precyzyjne kontrolowanie zmian na poszczególnych częściach ciała a po prostu... No, ile mocy bestii przejdzie na człowieka. Czy to była rzecz, którą da się kontrolować? Czy to zależało od ofiary?
To chyba było wszystko. Odpowiedź jaka będzie taka będzie, on wtedy da swoją. Póki co skłaniał się ku czystej magii. Jeśli dobrze rozumiał, to w takim wypadku czekałby na niego w Valyrii odpowiedni kamień. To, zdaje się, była dobra opcja, bo gdyby nawet w drodze nagle stwierdził, że jednak poczeka, to chyba nic by się nie stało. Ot, kamień mógłby zaczekać. Wszak nie musi jeść, nie trzeba go kwaterować jak potężnej ofiary.
Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zatoki Niewolniczej Empty Re: Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Pisanie  Aenarion Belaerys Sro Lip 26, 2023 8:37 pm

- Zasadniczo czym większa ofiara tym więcej energii można z niej wycisnąć - odpowiedział, ponieważ tak też sprawa się miała. - Tyle jest pewne i przy pomniejszym rytuale jest to jedyna zmienna. Przy większym przedsięwzięciu sprawa jest oczywiście bardziej skomplikowana i zróżnicowana, ale nigdy nie otrzyma się mniej niż przy prostszym rozwiązaniu - w końcu trudno było wyobrazić sobie krzyżówkę człowieka i bestii, która byłaby słabsza niż zwykły człowiek o podobnym jej doświadczeniu. - Miałbym pewnien pomysł jak maksymalizować szanse na jak największy sukces, jednak byłby on eksperymentalny. Nie sądzę, że byłby w jakikolwiek sposób groźny lub szkodliwy dla przebiegu zabiegu, co najwyżej nic by nie zmienił. Koniec końców widziałeś podobne twory - te z Meereen czy u Velaryona - wiesz z czym się to je.
O sprawach tak błahych jak pancerz czy broń Belaerys właściwie nawet nie myślał - zbroję dało się dopasować, oręż dało się przekuć. Przecież zamówili nawet opancerzenie dla ogromnego niedźwiedzia, więc coś bardziej zbliżonego dla człowieka tym bardziej nie powinno stanowić wyzwania dla płatnerzy.
Aenarion Belaerys
Aenarion Belaerys

Liczba postów : 180
Data dołączenia : 21/08/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zatoki Niewolniczej Empty Re: Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Pisanie  Rickard Durrandon Czw Lip 27, 2023 11:00 am

Perspektywa zamiany w monstrum stawała się cokolwiek bardziej kusząca dzięki wyjaśnieniom Aenariona. Niemniej, wciąż nie był pewien i nie sądził, by był w stanie zdecydować tutaj i teraz. Jeśli rozzłości tym swego pana to trudno, ale naprawdę nie potrafił w dwadzieścia minut powiedzieć, czy chce postawić na szali całe swoje dotychczasowe życie oraz dostępne ludzkiej formie możliwości. Gdyby był umierający i stał przed wyborem między bardzo ryzykownym zabiegiem a staniem się potworem, wtedy wybór byłby łatwy i szybki. Teraz jednak wybór był cholernie trudny a on, w przeciwieństwie do Aenariona, myślał i o takich sprawach jak pancerz. Nie chciał porzucać tego wykonanego z valyriańskiej stali a kosztów przekucia nie chciał nawet sobie wyobrażać. Jego pana pewnie byłoby by stać, ale możliwe, że nie byłby to lekki wydatek nawet dla niego. Ech... trudne się wylosowało.
- To chyba wszystko. - powiedział. Co prawda mógłby jeszcze dopytywać o ten eksperymentalny sposób, ale założył, że i tak bez wiedzy o rytuałach nic by nie zrozumiał. - Na chwilę obecną nie jestem w stanie dać wam przemyślanej odpowiedzi i chciałbym sprawę odsunąć w czasie. Rzecz jasna ze zrozumieniem tego, iż nie jesteście osobą do której się przychodzi i mówi: teraz chcę. W pełni rozumiem, że może minąć dużo czasu, nim znów będziecie mogli poświęcić mi swój czas, o ile w ogóle zechcecie. - odpowiedział. Lekko się uśmiechnął. - Może i tak byłoby najlepiej. Myślałem bowiem nad spłodzeniem jakiegoś potomstwa z dostatecznie silną kobietą. - dodał. I nie, nie był to plan na mariaż. Po prostu chciał coś zasiać, nie stawać się czyimkolwiek partnerem. Nie musiałby nawet czekać do porodu. Zamożne monstrum może mieć purchlaka i utrzymankę, ale chyba lepiej aby w czasie stosunku był... ludzki.
- Czy to możliwe, czy też jedyną opcją jest udzielenie przez mnie odpowiedzi teraz? - zapytał. Nie chciał, by możliwość mu przepadła.
Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zatoki Niewolniczej Empty Re: Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Pisanie  Aenarion Belaerys Czw Lip 27, 2023 2:16 pm

Czyli cały genialny plan w pizdu! Tak mógłby powiedzieć, gdyby nie dowiedział się przy okazji innej ciekawej rzeczy i pierwszy raz nie przetestował w praktyce działania nieporęcznego, ciosanego w obsydianie dzieła sztuki, które przyszło mu trzymać w swoich komnatach. Przydatna rzecz.
- Oczekiwałem czegoś na teraz, ale jeżeli rzeczywiście są istotne powody ku odłożeniu tego w czasie, to najwyraźniej tak być musi - rozłożył bezradnie ręce. - Oczywiście nie mogę zagwarantować, kiedy pojawi się ku podobnym działaniom kolejna dobra okazja.
Zakładał, że w najbliższym czasie czeka na niego dłuższa podróż, a kto wie co będzie potem...
- Zwłaszcza pierwsze rozwiązanie jest dość czasochłonne.
Jeżeli było to jednak wszystko, to mogli kończyć już tę rozmowę. Pozostawało życzyć łowcom Ghiscarczyków powodzenia w dalszych łowach. Kto wie - może wywołają taki chaos na ziemiach Yunkai i Meereen, że miasta upadną w ślad za Astaporem. Wątpił, ale można było mieć nadzieję.
Aenarion Belaerys
Aenarion Belaerys

Liczba postów : 180
Data dołączenia : 21/08/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zatoki Niewolniczej Empty Re: Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Pisanie  Rickard Durrandon Czw Lip 27, 2023 5:14 pm

- Wybaczcie, że was zawodzę. - odrzekł, pochylając głowę w krótkim, wiadomym geście. Co prawda nie sądził, by postępował źle, nie decydując w dwadzieścia minut o całej swojej przyszłości ale... Jest sługą i nie ma prawa czynić wyrzutów swojemu panu. Po prawdzie to nawet nie miał ochoty. Przeważała wdzięczność za wszystkie podarki oraz kolejną daną szansę.
Kwestię klejnotu widział tak, że można by go ewentualnie przygotować. Gdyby zdecydował się na coś innego, ten z pewnością i tak znalazłby zastosowanie gdzie indziej. Jednakże nic na ten temat nie powiedział. Nawet jeśli byłoby to sensowne rozwiązanie, to sama sugestia zdawała się być bezczelna. Ze swojej pozycji nie mógł jej wyrazić. Pozostało się pożegnać.

Odwrócił się i spojrzał na swoich kompanów.
- Wy też to widzieliście, prawda? - zapytał ich. Oczywiście nie podejrzewał u siebie majaków, ale zastanawiał się, czy przez czas rozmowy ze swym panem nie wyglądał jak obłąkany. Jeśli tak, to chyba był im winny wyjaśnienia, przynajmniej szczątkowe. To jednak już dalsza historia.
Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zatoki Niewolniczej Empty Re: Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Pisanie  Aenarion Belaerys Pią Lip 28, 2023 5:22 pm

Machnął ręką na prośbę o wybaczenie. Chociaż liczył na odpowiedź tu i teraz, skoro pojawiała się okazja, to jednak nie wydawało mu się to tak straszne, aby w jakikolwiek sposób się złościć.
- Jedna rzecz zanim zapomnę - w najbliższym czasie, możliwe, że zanim powrócicie, będę wyprawiał się na daleką północ - oznajmił, szybko przestawiając elementy układanki najbliższych księżyców w swojej głowie. - Nie mam dla was konkretnych zadań na czas mojej nieobecności poza noszeniem się godnie i nie sprowadzeniem hańby na moje imię oraz obroną mego domu przed wszelkim zagrożeniem, które mogłoby unieść w tym czasie łeb - wątpił by takie coś miało miejsce, aczkolwiek nie można było być zbyt ostrożnym. - Możecie więc, mając to na uwadze, robić co uznacie za słuszne i co was samych usatysfakcjonuje - powiedział. - Jeżeli jednak chcecie towarzyszyć mi w najważniejszej części tej wyprawy i zobaczyć dwory Sarnoru oraz Ib, wówczas z ziem Meereen kierujcie się nie na zachód ku naszym terenom, ale na północ. Czekajcie na mnie w Mardosh, Mieście Wojowników.
Rzecz jasna nie mówił gdzie mają na niego czekać, ponieważ nie znał nazw sarnorskich przybytków w Mardosh, ani też nie był w pełni pewien dnia, kiedy się tam pojawi. Nie sądził jednak, aby oczekiwanie powinno być szczególnie długie. Co do tego jak poznają, że pojawił się już w mieście - wystarczyło patrzeć na niebo.
- Jeżeli wybierzecie drugą drogę, to upewnijcie się w miarę swoich możliwości o rozniesieniu na terytoriach Sarnoru wieści o upadku Astaporu i chaosie w Zatoce Niewolniczek - dodał na koniec. - Ghiscarskie miasta stały się chwilowo bardziej podatne na wszelkiego rodzaju ingerencje.
Legiony musiały się zmobilizować i zaatakować Astapor, a następnie zaprowadzić porządek w całym regionie wokół niego. Niewolnicy, nawet jeżeli przegrają miasto, tygodniami mogli jeszcze walczyć kryjąc się po wzgórzach i jaskiniach. Nie wiadomo też jak szeroko na ziemie Yunkai rozleje się powstanie. Mógł to być kłopot. Może nieszczególnie groźny dla całego Ghis, ale czasochłonny i angażujący.
- To by było na tyle - stwierdził. - Pomyślnych łowów.
I jak się pojawił, tak zniknął...

(z/t)
Aenarion Belaerys
Aenarion Belaerys

Liczba postów : 180
Data dołączenia : 21/08/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zatoki Niewolniczej Empty Re: Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Pisanie  Mistrz Gry Nie Lip 30, 2023 11:39 am

Oczywiście, że kompani byli zaintrygowani, czemu Rickard mówi do powietrza i tak dalej. Koniec końców jednak proste i szybkie w kilku zdaniach wyjaśnienie w zupełności im wystarczyło. Rickard tymczasem nie mógł jeszcze czas jakiś zasnąć, mając w głowie kłębiące się myśli. Siedział więc opatulony derką, chroniąc się przed sporadycznym, acz przeciągłym górzystym wiatrem, spoglądając w dół wzgórza. Obóz rozłożony był w dość dogodnym miejscu, bowiem za plecami mieli wysoką, solidną skałę, zaś przed sobą duży kamień, dzięki czemu mieli dwa "wyjścia" ze swojej kryjówki i dogodne miejsce na posterunek wartowniczy. Wykopując zaś niewielkie zagłębienie, mogli rozpalić niewielki ogień bez ryzyka zauważenia go z zewnątrz. Tak, czy inaczej, Rickard obserwując podejście i okoliczne wzgórza, mógł wrócić myślami do minionych niemal dwóch tygodni, podczas których zmierzali na północ z ważną misją...

Pierwsze niecałe cztery dni to była podróż przez ziemie Astaporu i nieznaczne przyspieszenie tego, co było nieuniknione - wyzwolenia ziem spod buta Ghiscarczyków. Pierwszy nieco ponad dzień minął spokojnie, bowiem wciąż poruszali się już wyzwolonymi terenami. Potem już nie było tak sielankowo, przynajmniej dla przeciwników Rickarda i jego towarzyszy. Podsumowując astaporską część podróży, Jeleń natrafił na kopalnię, kilka rezydencji, oraz różnego rodzaju farmy, czy plantacje. Wszędzie tam straż nie była żadnym problemem dla tak doświadczonych wojowników. Wyzwolona zaś ludność... Przyjmowała owo wyzwolenie na różne sposoby. Jedni postanawiali ruszyć w teren, oswobadzać kolejnych, inni pozostawali w miejscu, gdzie pracowali, jeszcze inni ruszali w stronę Astaporu.
Kolejne dni i kolejne kilometry zlewały się niemal w to samo. Podróż, zajazd do jakiejś rezydencji, farmy, czy plantacji, wymordowanie straży i wyzwolenie niewolników. Pracujący w tych miejscach strażnicy i treserzy nie stanowili absolutnie żadnego wyzwania. Słabo dozbrojeni, miernie przeszkoleni i na ogół w niewielkiej liczbie - w końcu czy ktoś lepszy potrzebny był do pilnowania kilku kundli..?
Jednym z nielicznych miejsc wartych uwagi była szkoła gladiatorów zbudowana na górskiej półce na terenach Yunkaii, gdzie strażnikami okazali się być w większości weterani bitew z dawnych lat. Nie byli to najlepsi wojownicy, jakich Rickard spotkał na swej drodze, lecz stanowili przyjemne odświeżenie po setkach miernoty, jaką stanowili strażnicy rezydencji i farm.  Koniec końców i weterani padli pod ostrzami Rickarda, oraz jego towarzyszy, chociaż tutaj trzeba było już solidnie namachać się mieczami. Nie pomogli też gladiatorzy zamknięci w swoich celach, dopóki ich nie uwolniono. Rickarda dodatkowo spotkało szczęście, bowiem w szkole znajdował się nastolatek, który tak zachwycił się Durrandonem, iż zapragnął mu służyć. Nie potrafili się dogadać, nie znając wspólnego języka, ale chłopakowi to nie przeszkadzało. Znał się na opiekowaniu sprzętem, potrafił go doglądać, a innych rzeczy się nauczy.
Niezależnie, czy Rick wziął chłopaka, czy nie, kolejne dni wypełniła monotonia, najpierw na ziemiach Yunkaii, a potem Meereen, aż do dnia dzisiejszego, kiedy to objawił się Aenarion. Wedle informacji, jakie zdołali zebrać, zostało im jeszcze około dwa dni drogi na północ, północny-wschód, kiedy to dotrą do rzeki i będą mogli ją przekroczyć w dogodnym miejscu...




Wojownik
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zatoki Niewolniczej Empty Re: Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Pisanie  Rickard Durrandon Nie Lip 30, 2023 3:58 pm

W swojej podróży przez ziemie Zatoki Niewolniczej dokładali wszelkich starań, by siać jak największy zamęt. Mordowali, grabili, palili i uwalniali - miał nadzieję, iż głodnych zemsty - niewolników. Czy miał przy tym radochę? No tak by tego nie nazwał, ale na pewno były pozytywne emocje. Co prawda synowie wyliniałej już harpii stawiali najczęściej znikomy opór, ale za to było z czego uzupełnić swoją sakiewkę a i działania w terenie też Rickard lubił. Mógłby tak częściej i liczył, że niebawem okazja się nadarzy. Nie był specjalnie mściwą osobą, jednakże znał takiego szlachcica z Meereen, którego chętnie by odwiedził z niekoniecznie przyjacielską wizytą.

Do rzeczy... Medyka opłacił, dobra przygarnął a chłopaka przyjął na służbę. Co prawda tych sług robiło się cokolwiek za dużo jak na gościa w czyjejś posiadłości, ale nie zamierzał przeto młodego skreślać. I tą decyzję mógł uznać za szczęśliwą, kiedy dowiedział się, iż dalej mogą zmierzać do Sarnoru a tam winni rozsiewać wieści o problemach w Zatoce Niewolniczej. Lokalny człek im się do tego przyda. Póki co jednak, mieli jeszcze do przekroczenia całkiem spore połacie ziem, nim dotrą do Sarnoru.

Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zatoki Niewolniczej Empty Re: Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Pisanie  Mistrz Gry Wto Lis 07, 2023 6:10 pm

Czas między Pierwszym a Piątym dniem Piątego Księżyca roku Ósmego Po Podboju

Cały kolejny dzień zajęło Rickardowi i jego towarzyszom szukanie przeprawy przez rzekę, która z każdą milą bliżej Meereen poszerzała się. W tym czasie nie znaleźli żadnych ghiscarskich osad, czy innych zabudowań, ale też nie znaleźli żadnej przeprawy. Pozostało więc na razie zająć się dalszym planem, a na drugą stronę rzeki prędzej czy później się przedostaną. Kolejne ponad półtorej dnia było dość owocne w poszukiwaniach. Natrafili na dwie, niewielkie osady rybackie nad brzegiem Skahazadhan, oraz całkiem sporą odkrywkę gliny w pobliżu jednej z malutkich odgałęzień rzeki. Nie było jednak nic trudnego w wybiciu kilku chłopskich strażników, czy innych weteranów pilnujących porządku w odkrywce. Uwolnionych zostało w sumie niemal pięć dziesiątek niewolników. Kilku z mężczyzn uzbroiło się w zdobyczną broń i ruszyło do znajomej sobie kopalni miedzi w górach niedaleko. Rickard tym razem musiał odpuścić sobie wycieczkę, gdyż poniosłoby go to w przeciwnym kierunku do obranego. Zresztą miał sporo do roboty, zamierzając zgromadzić zwłoki zabitych i spuścić je w dół rzeki w stronę miasta. Wyzwoleńcy nie pozwolili zabić zwierząt, które zamierzali przejąć, więc o ile Jeleń nie zamierzał wymordować i byłych niewolników, o tyle musiał obejść się bez zwierzęcych trucheł. Wkrótce więc na rzekę zostało spuszczonych kilka tratew z leżącymi nań truchłami.

Następnego dnia, ostatniego jaki kompania miała spędzić w tej okolicy, nadarzyła się idealna okazja. Oto bowiem, na odległym czubku wzgórza, przez które przebiegał trakt łączący Meereen z Hesh po drugiej stronie gór pojawiła się niewielka karawana. Dwa wozy, sześciu konnych strażników i około dziesiątki krów na postronkach powoli toczyło się w dół łagodnego zbocza, zmierzając na wschód. Szybko została podjęta decyzja o zasadzeniu się za jednym ze wzgórz, którego łagodny stok załamywał się gwałtownie za lekko porośniętym niską roślinnością szczytem. Idealne miejsce, by wypaść zza wzniesienia i pognać w dół ku drodze i idącej nią karawanie. Jak pomyślano, tak zrobiono.
Obserwując zaś nadchodzących, dostrzec mogli coraz więcej szczegółów. Wszyscy jeźdźcy uzbrojeni byli w tarcze, włócznie i krótkie miecze. Czterech z nich nosiło gambesony, jeden brygantynę, jeden zaś przywdział utwardzaną skórę. Poza nimi było jeszcze po jednym woźnicy i kuszniku z ciężką kuszą na wozach. A co wieźli? Poza prowadzonym stadkiem bydła, na jednym z wozów umieszczono klatkę, zaś w niej piątkę ludzi - trzech mężczyzn i dwie kobiety. Drugi z wozów zakryty był płótnem.
Zasadzka udała się i w pierwszych kilku chwilach, nim doszło do zwarcia, już padło kilka trupów. Poleciały w powietrze oszczepy, włócznie, strzały i bełty. Rickard wypuścił trzy strzały, tym samym błyskawicznie zabijając jednego z kuszników. Jego towarzysze tymczasem rzucili oszczepami, zmiatając z siodeł dwóch strażników. Zaatakowani odpowiedzieli rzutem włóczniami w nadjeżdżających, lecz wszystkie chybiły. Niefortunnie drugi z kuszników obrał za cel szyjącego z łuku Jelenia i z powodzeniem wpakował mu w udo bełt. Niezbyt głęboko, większość siły uderzenia przyjął pancerz, ale młody Durrandon mógł poczuć ciepłą krew spływającą po nodze. Kolejne kilka chwil i było po wszystkim. Kusznik nim przeładował swoją broń, otrzymał dwie strzały. Pierwsza uderzyła go w obojczyk, odrzucając na oparcie siedzenia, druga zaś - jakimś magicznym cudem podpalona - utkwiła głęboko w jego oczodole, momentalnie kończąc życie nieszczęśnika. W zwarciu tymczasem miecze poszły w ruch i wkrótce wszyscy strażnicy leżeli martwi. Nikt inny - poza Rickardem - nie został ranny, choć i ten ledwie draśnięty. Zaraz jednak zajął się nią wynajęty medyk i po tygodniu nie miało być po niej najmniejszego śladu. Pozostało więc zrobić co trzeba, zgarnąć łupy i ruszać dalej,..



Wojownik
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zatoki Niewolniczej Empty Re: Wzgórza Zatoki Niewolniczej

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach