Dziedziniec Zamku Cerwyn
Legends of Westeros :: Hyde Park :: Północ :: Zamek Cerwyn
Strona 1 z 1 • Share
Dziedziniec Zamku Cerwyn
Dziedziniec zamku Cerwyn
Thogg III Droghrim.- Liczba postów : 131
Data dołączenia : 26/12/2017
Re: Dziedziniec Zamku Cerwyn
07 dzień pierwszego miesiąca 376 AC, popołudnie
Po kilku dniach drogi mały, królewski orszak Thogga dotarł w końcu do Cerwyn, zamku jego starego przyjaciela. Poza doborowymi ibbeńskimi pieszymi i poruszającymi się konno łuczniczkami, królowi towarzyszył także pierworodny, wraz z synem i żoną, oraz kilkoro prawnuków. Za nimi ciągnęły się wozy zarówno te z zaopatrzeniem, jak i te podróżne, w których znajdowała się rodzina Thogga.
Kiedy tylko pojawili się w okolicy zamku, posłał przodem dowódczynię łuczniczek w asyście dwóch kolejnych, by zapowiedziała przybycie orszaku. Stary Droghrim, otulony ciepłym futrem nie narzekał zbytnio na ostre północne mrozy, gdyż wyrósł i wychował się w podobnych klimatach Morza Dreszczy. Nie znaczy to jednak, że mróz nie dokuczał jego wiekowym kościom. Wjechał jednak na dziedziniec wyprostowany na swoim jednorożcu, po prawej mając swojego syna. Za nim podążało dwudziestu ibbeńskich pieszych na dwóch wozach, oraz siedem lorathijskich łuczniczek na koniach. Pozostałe dziesięć łuczniczek i dziesięciu pieszych strzegło resztę wozów z rodziną królewską.
Stary król uśmiechnął się szeroko, podjeżdżając do witającego go osobiście Rodrika i jego małej świty powitalnej.
- Widzę dobrą rękę zarządcy, odkąd ostatni raz tu zawitałem przed laty. - rzucił swobodnie, po czym ostrożnie zszedł z wierzchowca. Dekady na karku nie pozwalały mu już jak kiedyś zeskakiwać, niczym młodzik. Podszedł do namiestnika i podał mu rękę. - Witaj przyjacielu. Wybieram się do Winterfell i zawitałem po drodze w nadziei, że Cię zastanę. A nawet jeśli nie tutaj, to pewnie w zamku Wilka. - roześmiał się. W czasie tego krótkiego przywitania, na dziedziniec zdążyły wjechać już wszystkie wozy. Zbrojni zeskakiwali z wozów, łuczniczki schodziły z koni, rodzina Thogga opuszczała podróżne pudełka na kółkach i ruszała w ich kierunku.
- Pozwól, że Ci przedstawię część swojej rodziny. - rzekł, wskazując nadchodzacych i krępego ibbeńczyka - bardzo podobnego do Thogga - stojącego obok. - To mój pierworodny i dziedzic Borgg, oraz jego żona Twylla. Jego syn, a mój wnuk Kraggo. - mężczyźni wyglądali odpowiednio na około czterdzieści i dwadzieścia kilka lat. - Wnuki Desa i Trogg. - Rodrik zapewne nie wiedział zbyt wiele o wyglądzie ibbeńczyków w okresie dziecięcym, ale tej dwójce dałby odpowiednio jakieś czternaście i dziesięć lat. - Oraz żona mojego zmarłego najmłodszego syna, Naertin wraz ze swoimi dziećmi, Thoggiem, Niswin i Ermuggiem. - brzdące wyglądały wiekowo na piętnaście do dziesięciu lat. W sposobie przedstawiania i to jak przytulał do siebie wnuki, można było poznać jego wielką miłość do rodziny. Uśmiechnął się ciepło do przyjaciela.
- Też wybierasz się do Winterfell..?
- Rodzina:
Thogg III Droghrim (ur. 298AC - zm. ---AC) - Arsyla (ur. 305AC - zm. ---AC)
___Syn Borgg Droghrim (ur. 337AC - zm. ---AC) - Małżonka Twylla (ur. ---AC - zm. ---AC)
_________Wnuk Kraggo Droghrim (ur. 355AC - zm. ---AC) - Małżonka (ur. ---AC - zm. ---AC)
____________Prawnuczka Droghrim (ur. 372AC - zm. ---AC)
____________Prawnuk Droghrim (ur. 373AC - zm. ---AC)
____________Prawnuczka Droghrim (ur. 375AC - zm. ---AC)
_________Wnuk Droghrim [kapłan] (ur. 356AC - zm. ---AC)
_________Córka Droghrim (ur. 359AC - zm. ---AC) -Małżonek (ur. ---AC - zm. ---AC)
____________Ród Małżonka
___Syn Droghrim (ur. 338AC - zm. ---AC) - Małżonka (ur. ---AC - zm. ---AC)
_________Gremnargg Droghrim (ur. 356AC - zm. 372AC) - Desa Kronmar (ur. 357AC - zm. 372AC)
____________Prawnuk Droghrim (ur. 373AC - zm. ---AC)
_________Wnuczka Droghrim (ur. 359AC - zm. 367AC) - Małżonek (ur. ---AC - zm. ---AC)
____________Ród Małżonka
_________Wnuczka Desa Droghrim (ur. 362AC - zm. ---AC)
_________Wnuk Trogg Droghrim (ur. 365AC - zm. ---AC)
___Córka Droghrim (ur. 340AC - zm. ---AC) - Małżonek (ur. ---AC - zm. ---AC)
_________Ród Małżonka
___Grogg Droghrim (ur. 342AC - zm. 372AC) - Naertin Drooddem (ur. 345AC - zm. ---AC)
_________Wnuk Droghrim (ur. 359AC - zm. ---AC) - Małżonka (ur. ---AC - zm. ---AC)
____________Prawnuk Droghrim (ur. 376AC - zm. ---AC)
_________Wnuk Thogg Droghrim (ur. 361AC - zm. ---AC)
_________Wnuczka Niswin Droghrim (ur. 363AC - zm. ---AC)
_________Wnuk Ermugg Droghrim (ur. 365AC - zm. ---AC)
___Brylla Droghrim (ur. 344AC - zm. 346AC)
Zaznaczeni na zielono są z Thoggiem na Północy
Thogg III Droghrim.- Liczba postów : 131
Data dołączenia : 26/12/2017
Re: Dziedziniec Zamku Cerwyn
W Zamku Cerwyn trwały gorączkowe przygotowania do podjęcia gości, nie mieli oni dużo czasu bo raptem kilka godzin wcześniej otrzymali wieść o nadejściu orszaku Thogga. Tak więc, służba wyciągała z siebie wszystko byle zdążyć na czas, sprzątano komnaty i stajnie, zamiatano podłogi oraz szykowano Wielką Sale do podjęcia grupy w sile setki ludzi. Zbrojni polerowali swoje pancerze, co uczynili również wszyscy gwardziści oraz rycerze pełniący służbę w zamku.
Gdy też łuczniczki zapowiedziały przybycie Thogga, prędko z bram podgrodzia nadjechało jedenastu wojów, obleczonych w ciężkie pancerze z czardrzewem na piersi, a tuż nad nimi łopotała chorągiew Cerwynów wraz z drzewem sercem. Straż honorową jak się potem okazało prowadził jeden z synów namiestnika który z radością powitał królewski orszak oraz zapewnił dodatkową ochronę podczas ostatniej części podróży. Goście z KhazadDhûm bez większego problemu przejechali główną ulicą podgrodzia zabezpieczoną przez zbrojnych, dostęp do niej był zablokowany na czas przejazdu. Oczywiście roiło się od ciekawskich spojrzeń mieszkańców, zainteresowanych tym nagłym poruszeniem.
Rodrik wyczekiwał przyjaciela na dziedzińcu, wkrótce też się doczekał.
- Ah, Thogg! Jak zawsze uprzejmy! - Odpowiedział uśmiechając się do ibbeńczyka. Przyjaciel miał jednak racje przez lata nieobecności zmieniło się wiele w samym zamku. Mur wewnętrzny zbudowano od nowa tym razem z ciemnych bloków granitów przypominających te z Winterfell, podgrodzie otoczono zaś porządną kamienną fortyfikacją podobnie jak przystań która rozrosła się do całkiem sporego portu.
- Witaj stary druhu, właśnie dziś przybyłem z zamku mego króla aby przywitać ciebie osobiście w moich skromnych progach. - Odwzajemnił uścisk dłoni, wkrótce wysłuchał też prezentacji licznej rodziny Thogga - Rad jestem was wszystkich widzieć, bądźcie mile widziani w moich murach i przy moim stole. Składam wam moją gościnność i ochronę w świetle Starych Bogów! - Odpowiedział zgodnie z prawem gościnności w między czasie służba zajmowała się rumakami Ibbenczyków, a połowa straży honorowej skierowała swe kroki do Bożego Gaju - Muszę dopełnić jeszcze kilka obowiązków zanim wrócę na dwór królewski, mam nadzieje, że dołączę do was w międzyczasie. - Rzekł poprawiając swoją futrzaną rękawice na dłoniach.
- Pozwól, że i ja przedstawię swoją rodzine. -
- Moja cudowna małżonka Lyra. - Powiedział zerkając na żone obejmującą jego ramie która wydawała się młodsza od Cerwyna o kilka lat - Mój dziedzic Robard oraz jego bracia Rickard i Robb. - - Wskazał młodych mężczyzn stojących po jego prawej stronie, Thogg mógł ocenić ich wiek na kolejno na dwadzieścia jeden, osiemnaście i szesnaście lat. - Oraz moje córki Lyanna oraz Jeyna. - Znajdowały się po jego lewej stronie, wiek pierwszej z nich mógł określić na siedemnaście drugiej zaś na dziewiętnaście. Cała rodzina była bardzo podobna, każdy z osobna nosił miecz przy pasie a odziali się w proste stroje, widać było już zapoczątkowaną tradycje wojskową, nawet po stronie kobiecej dzięki małżonce z Niedźwiedziej Wyspy.
Gdy też łuczniczki zapowiedziały przybycie Thogga, prędko z bram podgrodzia nadjechało jedenastu wojów, obleczonych w ciężkie pancerze z czardrzewem na piersi, a tuż nad nimi łopotała chorągiew Cerwynów wraz z drzewem sercem. Straż honorową jak się potem okazało prowadził jeden z synów namiestnika który z radością powitał królewski orszak oraz zapewnił dodatkową ochronę podczas ostatniej części podróży. Goście z KhazadDhûm bez większego problemu przejechali główną ulicą podgrodzia zabezpieczoną przez zbrojnych, dostęp do niej był zablokowany na czas przejazdu. Oczywiście roiło się od ciekawskich spojrzeń mieszkańców, zainteresowanych tym nagłym poruszeniem.
Rodrik wyczekiwał przyjaciela na dziedzińcu, wkrótce też się doczekał.
- Ah, Thogg! Jak zawsze uprzejmy! - Odpowiedział uśmiechając się do ibbeńczyka. Przyjaciel miał jednak racje przez lata nieobecności zmieniło się wiele w samym zamku. Mur wewnętrzny zbudowano od nowa tym razem z ciemnych bloków granitów przypominających te z Winterfell, podgrodzie otoczono zaś porządną kamienną fortyfikacją podobnie jak przystań która rozrosła się do całkiem sporego portu.
- Witaj stary druhu, właśnie dziś przybyłem z zamku mego króla aby przywitać ciebie osobiście w moich skromnych progach. - Odwzajemnił uścisk dłoni, wkrótce wysłuchał też prezentacji licznej rodziny Thogga - Rad jestem was wszystkich widzieć, bądźcie mile widziani w moich murach i przy moim stole. Składam wam moją gościnność i ochronę w świetle Starych Bogów! - Odpowiedział zgodnie z prawem gościnności w między czasie służba zajmowała się rumakami Ibbenczyków, a połowa straży honorowej skierowała swe kroki do Bożego Gaju - Muszę dopełnić jeszcze kilka obowiązków zanim wrócę na dwór królewski, mam nadzieje, że dołączę do was w międzyczasie. - Rzekł poprawiając swoją futrzaną rękawice na dłoniach.
- Pozwól, że i ja przedstawię swoją rodzine. -
- Moja cudowna małżonka Lyra. - Powiedział zerkając na żone obejmującą jego ramie która wydawała się młodsza od Cerwyna o kilka lat - Mój dziedzic Robard oraz jego bracia Rickard i Robb. - - Wskazał młodych mężczyzn stojących po jego prawej stronie, Thogg mógł ocenić ich wiek na kolejno na dwadzieścia jeden, osiemnaście i szesnaście lat. - Oraz moje córki Lyanna oraz Jeyna. - Znajdowały się po jego lewej stronie, wiek pierwszej z nich mógł określić na siedemnaście drugiej zaś na dziewiętnaście. Cała rodzina była bardzo podobna, każdy z osobna nosił miecz przy pasie a odziali się w proste stroje, widać było już zapoczątkowaną tradycje wojskową, nawet po stronie kobiecej dzięki małżonce z Niedźwiedziej Wyspy.
Rodrik Cerwyn.- Liczba postów : 177
Data dołączenia : 02/01/2018
Re: Dziedziniec Zamku Cerwyn
- Gościnność przyjmiemy i obiecuję nie nadwyrężać jej zbytnio. - uśmiechnął się po przyjacielsku do Rodrika, a następnie wysłuchał prezentacji. Ucałował dłoń Lyry, jeżeli ta mu pozwoliła. Nawet najmłodsze z dzieci starego druha było już wyższe od niego. - Ha! Ostatni razem, kiedy tu byłem, mogłem Robbowi spojrzeć prosto w oczy bez zadzierania głowy! - roześmiał się, kładąc jedną rękę na plecach. - Szybko rosną. Przodkowie cieszą się, że nasze ludy ponownie łączy tak mocna przyjaźń. - spojrzał za Cerwyna, gdzie stali jego dwaj królewscy przodkowie w koronach. Byli obleczeni w bogate, dworne stroje, nie zaś pancerze i broń, toteż wiedział że nic mu tutaj nie grozi. Zamrugał i ponownie spojrzał na rozmówcę z uśmiechem.
- Moi ludzie potrzebują odpocząć i zjeść coś ciepłego, jutro ruszamy dalej. Zakwateruj ich gdziekolwiek, tyle wystarczy. Jednorożcami zajmą się sami, wiedzą o nich więcej, niż wasi stajenni. Mogą za to zająć się końmi. - nie wspomniał, że jego jednorożec nie pozwoliłby się do siebie zbliżyć żadnemu nie ibbeńczykowi, jeżeli w pobliżu nie ma Thogga. - A teraz prowadź przyjacielu i mów co to za ważne sprawy, że nie możesz ruszyć z nami..? Może będę mógł pomóc..?
- Moi ludzie potrzebują odpocząć i zjeść coś ciepłego, jutro ruszamy dalej. Zakwateruj ich gdziekolwiek, tyle wystarczy. Jednorożcami zajmą się sami, wiedzą o nich więcej, niż wasi stajenni. Mogą za to zająć się końmi. - nie wspomniał, że jego jednorożec nie pozwoliłby się do siebie zbliżyć żadnemu nie ibbeńczykowi, jeżeli w pobliżu nie ma Thogga. - A teraz prowadź przyjacielu i mów co to za ważne sprawy, że nie możesz ruszyć z nami..? Może będę mógł pomóc..?
Thogg III Droghrim.- Liczba postów : 131
Data dołączenia : 26/12/2017
Re: Dziedziniec Zamku Cerwyn
Lyra przyzwoliła na ucałowanie jej dłoni, nie miała powodu żeby odmówić tej uprzejmości, w końcu Thogg to przyjaciel nie tylko jego męża a i całej Północy.
- Bogowie byli dla nas łaskawi dając nam silne, zdrowe dzieci.- Odparł zwracając swoją uwagę na swojego najmłodszego syna który zdołał tylko wykrzesać z siebie nieśmiały uśmiech. - My również podzielamy twoją radość, Północ od Epoki Herosów nie miała tak wspaniałych sojuszników i przyjaciół. - Odparł wspominając wojnę sprzed czterdziestu lat gdzie flote Arrynów została doszczętnie zniszczona zmieniając losy frontu. Namiestnikowi sczezła na chwila mina gdy przypomniał sobie krwawe czasy, ludność z wyrytymi znakami Siedmiu na czołach, dzieci oraz kobiety zmuszane do niewolniczej roboty podczas odbudowy murów Białego Portu, potrząsnął głową by wrócić do rzeczywistości i uśmiechną się ponownie.
- Strawa już czeka na nas w Wielkiej Sali, służba zaś zakwateruje was wszystkich. - Powiedział, szybko też przywołując jednego z swoich ludzi - Przekaż stajennym, że mają się zająć tylko końmi - Przekazał, sługa ukłonił się by czym prędzej wykonać polecenie.
- Muszę zlecić szkolenia dla moich wojsk, zakupić nowe pancerze - Pokręcił głową ruszając wraz z swymi gośćmi oraz rodziną ku bramie potężnego donżonu - Droga inwestycja, jednak mam nadzieje, że opłaci się gdy nadejdą niebezpieczne czasy. Dobór odpowiednich instruktorów, zaakceptowanie programu szkoleń oraz sam nadzór kontraktu na uzbrojenie będzie wymagał mojej uwagi. - Powiedział drapiąc się po brodzie - Dodatkowo inwestycje w porcie, rozważenie budowy nowych obiektów na włościach... - Kontynuował dalej być może się przepracowywał jednak wszystko zdawało się wymagać jego obecności, jakość tego wymagała.
- Bogowie byli dla nas łaskawi dając nam silne, zdrowe dzieci.- Odparł zwracając swoją uwagę na swojego najmłodszego syna który zdołał tylko wykrzesać z siebie nieśmiały uśmiech. - My również podzielamy twoją radość, Północ od Epoki Herosów nie miała tak wspaniałych sojuszników i przyjaciół. - Odparł wspominając wojnę sprzed czterdziestu lat gdzie flote Arrynów została doszczętnie zniszczona zmieniając losy frontu. Namiestnikowi sczezła na chwila mina gdy przypomniał sobie krwawe czasy, ludność z wyrytymi znakami Siedmiu na czołach, dzieci oraz kobiety zmuszane do niewolniczej roboty podczas odbudowy murów Białego Portu, potrząsnął głową by wrócić do rzeczywistości i uśmiechną się ponownie.
- Strawa już czeka na nas w Wielkiej Sali, służba zaś zakwateruje was wszystkich. - Powiedział, szybko też przywołując jednego z swoich ludzi - Przekaż stajennym, że mają się zająć tylko końmi - Przekazał, sługa ukłonił się by czym prędzej wykonać polecenie.
- Muszę zlecić szkolenia dla moich wojsk, zakupić nowe pancerze - Pokręcił głową ruszając wraz z swymi gośćmi oraz rodziną ku bramie potężnego donżonu - Droga inwestycja, jednak mam nadzieje, że opłaci się gdy nadejdą niebezpieczne czasy. Dobór odpowiednich instruktorów, zaakceptowanie programu szkoleń oraz sam nadzór kontraktu na uzbrojenie będzie wymagał mojej uwagi. - Powiedział drapiąc się po brodzie - Dodatkowo inwestycje w porcie, rozważenie budowy nowych obiektów na włościach... - Kontynuował dalej być może się przepracowywał jednak wszystko zdawało się wymagać jego obecności, jakość tego wymagała.
Rodrik Cerwyn.- Liczba postów : 177
Data dołączenia : 02/01/2018
Re: Dziedziniec Zamku Cerwyn
Uśmiechnął się szeroko na wzmiankę o Epoce Herosów. Nikt nie wiedział, jak bardzo pragnął stać się taką legendą, jak dawni Herosi. Milczał, kiedy Cerwyn wydawał odpowiednie rozkazy swoim ludziom. W końcu jego przyjaciel przeszedł do konkretów. Czyżby Północ szykowała się do wojny..?
- Szykujecie wojnę..? Z kim..? - zapytał wesoło i po chwili kontynuował. - Tak się dobrze składa, że wyrób pancerzy i szkolenie Twoich ludzi mogę zaoferować. Przez ostatnie lata ściągnąłem do swojego królestwa wielu dobrych kowali i płatnerzy, którzy z chęcią podejmą się większego zlecenia. Natomiast moi ludzie korzystają nadal z doświadczenia swoich kolegów z wojny przed czterdziestu laty. Wielu z nich dalej żyje i chętnie wytrenują Twoich ludzi. Pomocy w sprawie finansowania dalszej rozbudowy twych włości na razie nie mogę zaoferować. Ale jestem też tutaj niejako w tej sprawie. - rzekł kierując się w stronę zamku i Wielkiej Sali. - Mam pewną, bardzo intratną propozycję. - rzucił tajemniczo, przekraczając próg siedziby Cerwynów...
z/t
- Szykujecie wojnę..? Z kim..? - zapytał wesoło i po chwili kontynuował. - Tak się dobrze składa, że wyrób pancerzy i szkolenie Twoich ludzi mogę zaoferować. Przez ostatnie lata ściągnąłem do swojego królestwa wielu dobrych kowali i płatnerzy, którzy z chęcią podejmą się większego zlecenia. Natomiast moi ludzie korzystają nadal z doświadczenia swoich kolegów z wojny przed czterdziestu laty. Wielu z nich dalej żyje i chętnie wytrenują Twoich ludzi. Pomocy w sprawie finansowania dalszej rozbudowy twych włości na razie nie mogę zaoferować. Ale jestem też tutaj niejako w tej sprawie. - rzekł kierując się w stronę zamku i Wielkiej Sali. - Mam pewną, bardzo intratną propozycję. - rzucił tajemniczo, przekraczając próg siedziby Cerwynów...
z/t
Thogg III Droghrim.- Liczba postów : 131
Data dołączenia : 26/12/2017
Similar topics
» Wioska opodal zamku Cerwyn
» Rodrik Cerwyn, Lord Cerwyn, Królewski Namiestnik.
» Dziedziniec Zamku
» Dziedziniec Zamku
» Dziedziniec zamku
» Rodrik Cerwyn, Lord Cerwyn, Królewski Namiestnik.
» Dziedziniec Zamku
» Dziedziniec Zamku
» Dziedziniec zamku
Legends of Westeros :: Hyde Park :: Północ :: Zamek Cerwyn
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|