Brama Icemarku

Westford powoli podjechał do bramy. Zgodnie z poleceniem czekali tam na niego najlepsi zwiadowcy oraz wszyscy, którzy mieli wyruszyć. Z wyjątkiem Wyllmara. Ten miał jeszcze wziąć dodatkowy płaszcz. Pewnie się nie przyda, ale lepiej go mieć na wszelki wypadek.
-Pod moją nieobecność nie wychodźcie za Mur. Brama niech pozostanie zamknięta. Patrolujcie tylko szczyt Muru. Nie chce, żebyście zabili tego łamignata pod moją nieobecność. On jest mój. Przejadę się przy okazji do naszych dzikich przyjaciół. Może dadzą nam nieco mięsa. Ich wpuśćcie. Na szczycie niech będą jacyś rozumni ludzie, żeby czasem do nich nie zaczęli strzelać. Oczekuje, że rekruci zostaną porządnie przetrenowani do mojego powrotu. Włóżcie im też do głowy nieco rozsądku. Jak jeszcze raz usłyszę, że dzikie spółkują z Innymi, albo że w środku, w Murze jest zamrożone mięso to przestanę być wyrozumiały... Jeszcze jakiś idiota gotowy zacząć robić dziurę w Murze, żeby znaleźć zapasy sprzed setek lat... - pokręcił głową z niedowierzaniem, że też musiał się nawet z takimi użerać - jeśli wszystko pójdzie dobrze, to po powrocie zjemy coś dobrego. Z przysięgą na mnie zaczekajcie i niech reszta też nie zaniedbuje treningów. Mogą być znacznie lepsi. Nawet wy możecie, co wczoraj pokazałem.
Miał nadzieję, że to zmotywuje wszystkich do ciężkiej pracy.
Pożegnał się krótko i dał znać, żeby otworzono bramę. Gwizdnął na swoje psy i ruszył powoli krętym i wąskim tunelem.