Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Drogi Północy

Go down

Drogi Północy Empty Drogi Północy

Pisanie  Mistrz Gry Pią Lut 01, 2019 11:27 pm

~***~
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9632
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Mistrz Gry Pią Lut 01, 2019 11:36 pm

08/08/336AC

Jeźdźcy z Ostatniego Domostwa doprowadzili dziewiętnastu związanych Dzikich oraz dwóch braci Nocnej Straży podejrzanych o dezercję pod obóz wojsk Północy. Jeńców ustawiono na drodze, a następnie jeden z żołnierzy poszedł zawiadomić swego pana - lorda Umbera. Niefortunnie tego nie było na miejscu, ponieważ prowadził po raz kolejny ludzi przeciwko pachołkom Doliny. Z tego względu żołnierz powiadomił inną osobę mogącą mieć coś do powiedzenia, a mianowicie lorda Cerwyna. W końcu samego króla nie było co kłopotać takimi sprawami skoro miał namiestnika. Jeśli Rodrik zgodził się udać ze zbrojnym zaprowadzono do przed obóz, na drodze zauważył dwóch mężczyzn w czerni, z czego jednego srebrnowłosego, a także dziewiętnastu związanych jegomościów wyglądających na przedstawicieli plemion zza Muru.
- Złapaliśmy tę grupę wędrującą Królewskim Traktem na południe - poinformował ponownie Cerwyna zbrojny. - Ci dwaj utrzymują, że nie są dezerterami, ale podróżowali z bandą uzbrojonych dzikusów. Z drugiej jednak strony poddali się bez walki, a dzicy rzucili broń za ich przykładem. Ten tu - żołnierz skinął na Guilla - mówi, że zabił Króla za Murem. Drugi potwierdza. Mieli przy sobie również to...
Żołnierz podał lordowi Rodrikowi dobrze wykonaną pochwę z mieczem o zdobionej rękojeści. Po dobyciu broni namiestnik mógł zauważyć, iż jest to valyriańska stal.
- Ekh... - odchrząknął Maekar. - Jestem Maekar Velaryon, a to jest Guillaume, jesteśmy zwiadowcami Nocnej Straży, a mój towarzysz naprawdę zabił w pojedynku Króla za Murem.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9632
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Guillaume. Sob Lut 02, 2019 12:26 am

Podróż trochę trwała, ale jakoś udało im się dotrzeć w miejsce docelowe mając za jedyny środek transportu przebieranie nogami. Dzicy mieli troszku więcej pecha, ponieważ zostali związani. I tak jakoś mało go obchodzili, byli dziwni. Traktowali go jak nie wiadomo kogo i Guill czuł się przez to nieswojo. Jakby gdzieś w środku niego krzyczał gość o całkiem odmiennym charakterze. Cóż, chwila wahania skończyła się szybko, bowiem konny podprowadził do nich lorda, opowiedział jak to widzi, a Maekar powiedział prawdę. No i ta prawda wymagała wsparcia.
- No tak było, Maekar nie zmyśla. Zabiłem w pojedynku Króla za Murem i to na nim zdobyłem ten miecz z fikuśnej stali. On zaś przygarnął go sobie po Jonie Snow, który był pierwszym zwiadowcą w Nocnej Straży. Jestem pewien, że będę w stanie dokładnie opowiedzieć jak do tego wszystkiego doszło w jakimś ciepłym miejscu. I Maekar powinien mi w tym towarzyszyć. Od czasu pojedynku moja pamięć szwankuje - wyjaśnił spokojnie.
Guillaume.
Guillaume.

Liczba postów : 132
Data dołączenia : 05/01/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Rodrik Cerwyn. Pon Lut 11, 2019 5:32 am

Ze względu na nieobecność Lorda Umbera, Namiestnik został poproszony o osądzenie dwóch braci z Nocnej Straży podejrzanych o dezercje i co zaskakujące bandy dzikich która z nimi podróżowała. Lord Cerwyn oznajmił, że zajmie się tą sprawą. Wkrótce potem zjawił się na miejsce wraz z czterema gwardzistami.  Po wysłuchaniu raportu zbrojnego,  wysunął miecz do połowy pochwy, oniemiał. - Valyriańska stal. - Pomyślał, taka okazja zdarza się raz na kilka tysięcy lat aby dostąpić zaszczytu trzymania takiego dzieła sztuki! Teraz jeszcze chętniej przyjrzy się tej sprawie. Gdy obaj bracia z Nocnej Straży się wypowiedzieli, zabrał głos - Zaprowadźcie ich do mojego namiotu - Rozkazał gwardii, gdy Guillaume i Maekar oddali się od nich wydał kolejny rozkaz dla zbrojnego Umberów - Przepytajcie ich na temat tej dwójki, informację które posiadają mogą okazać się przydatne. - Stwierdził - Trzymajcie ich pod strażą, możecie wziąć kilku moich ludzi do pomocy, jeśli chcecie.. Poza tym, mam nadzieje, że dobrze ich przeszukaliście i związaliście. Nie chcemy tu incydentów.  

Namiot został urządzony skromnie. Na środku postawiono wielki okrągły stół z którego sprzątnięto wcześniej wszelkie mapy i raporty na czas rozmów w rogu stał sennik a tuż obok kufer. Na potrzeby rozmów ustawiono trzy krzesła. - Chciałbym wiedzieć, jak właściwie dostaliście się do tej bandy dzikich oraz o zabiciu Króla za murem. Ze szczegółami, nie muszę raczej przypominać, że zależy od tego wasze życie? - Powiedział chłodno, wpatrując się swoimi zielonymi ślepiami w strażników z Nocnej Straży.
Rodrik Cerwyn.
Rodrik Cerwyn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 02/01/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Guillaume. Pon Lut 11, 2019 5:53 am

Całkiem szybko zaprowadzono ich do namiotu. Było tu cieplej niż na zewnątrz, więc i będzie można wszystko sprawnie opowiedzieć, czego zażądał ten najwidoczniej szlachetnie urodzony człowiek, który nie raczył się przedstawić. Niestety próżno było szukać jakiegoś koksownika, więc aż takiej różnicy w temperaturze nie było czuć.
- Cała ta historia zaczęła się od pogłosek o niedźwiedziu ludojadzie, który zabił kilku naszych braci za Murem. Wyruszyliśmy pod dowództwem Deonte Watersa rozprawić się z bestią, ale okazało się, że dzicy nas ubiegli. Wracając do Czarnego Zamku natknęliśmy się na patrol dzikich, który rozbiliśmy, a jeńców przesłuchaliśmy przed poderżnięciem im gardeł. Dowiedzieliśmy się od nich, że przed Czarnym Zamkiem znajduje się obozowisko dzikich. Nasz dowódca, Deonte, wpadł na pomysł dywersji. Przebraliśmy się w futra poległych i weszliśmy do obozu nie niepokojeni podając się za klan Czarnego Słońca. Deonte próbował wyzwać na pojedynek Króla-Za-Murem, jednakże taki osobnik nie znajdował się w obozie. Zadowolił się załatwieniem jednego gościa, któremu coś nie pasowało i udaliśmy się na zachód w pościg za Thrallem, bo tak miał na imię wspomniany król. Obeszliśmy Mur i dotarliśmy do znacznie większego obozu na południe od Czarnego Zamku, gdzie Thrall już się znajdował. Po drodze mijaliśmy pale z głowami naszych braci, których znaliśmy z czasu służby w Nocnej Straży. Deonte chciał położyć kres tej całej inwazji i wciąż podając się za wodza klanu Czarnego Słońca wyzwał króla na pojedynek. Niestety przegrał i stracił życie, więc i ja wyzwałem go na pojedynek, żeby pomścić zmarłego przyjaciela. Tym razem się udało, obaj odnieśliśmy rany, ale ostatecznie zatopiłem miecz w jego karku. Z jego trupa zdobyłem właśnie ten miecz z fikuśnej stali, któremu tak się pan tak przed chwilą oglądał. Miecz wcześniej należał do Jona Snow, pierwszego zwiadowcy Nocnej Straży. Chwilę po zwycięstwie rzuciła się na mnie jakaś szalona kobieta, która najprawdopodobniej była kobietą tego Thralla. Ją też zabiłem. Potem straciłem przytomność ze względu na rany odniesione w boju i utratę krwi. Tę część lepiej pamięta Maekar, ale opowiedział mi o wszystkim, więc równie dobrze sam mogę powiedzieć. Dzicy rozeszli się na wszystkie strony, a przy nas zostali tylko ci najbardziej szaleni. Przez następne dwa tygodnie Maekar zajmował się mną i doprowadził do tego, że wyzdrowiałem na tyle, by wyruszyć w podróż. Udaliśmy się traktem na południe, żeby zameldować komuś znaczącemu o wszystkim co się stało. Po drodze zgarnęli nas ci jeźdźcy co nas tu przyprowadzili. Tyle - zakończył wypowiedź wyciągając nogi pod stołem zrelaksowany ciepłem.
Guillaume.
Guillaume.

Liczba postów : 132
Data dołączenia : 05/01/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Mistrz Gry Pon Lut 11, 2019 12:54 pm

Żołnierze przyjęli rozkaz, zaś Maekar i Guillaume udali się z lordem Cerwynem. W czasie opowieści swego zaprzysiężonego brata Velaryon przytakiwał potwierdzając całą historię, a w momencie utraty przytomności przez królobójcę opisał jak problematyczne było dla niego opatrzenie tak rozległych ran w złupionym przez Dzikich zamku. Nie szczędził też opisów samych rozległych obrażeń.
Wkrótce też w namiocie zjawił się jeden z żołnierzy, którzy zdał Rodrikowi szeptem raport z przesłuchania dzikich. Mówili, że rzeczywiście doszło do strasznego zamieszania i dwóch pojedynków, a w drugim z nich Król za Murem padł martwy, później martwa padła jego kobieta, która chciała go pomścić. Oni zaś postanowili iść za Guillaumem, którego uznali za swojego nowego wodza i miał zaprowadzić ich na południe, gdzie nie będą nigdy jeść brukselki. Nie wiedzieli czym jest ta cała bruselka, ale skoro wódz tak mówił, to lepiej się było słuchać.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9632
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Rodrik Cerwyn. Wto Lut 19, 2019 3:16 am

Namiestnik wsłuchiwał się w ciszy w słowa strażnika, jedynie raz na jakiś czas skinął głową. Po krótkiej chwili stwierdził, że historia wydawała się w większości spójna - przynajmniej w mniemaniu Rodrika -  Choć zintegrowała go jedna rzecz którą przekazał mu po przesłuchaniu dzikich strażnik, "Brukselka" Lord Cerwyn nie był pewien o co dokładnie z nią chodziło i nie zamierzał tego tematu rozwijać.  Widząc, że trud podróży i chłód panujący w namiocie odcisnął swoje piętno na zaprzysiężonych braciach z Nocnej Straży postanowił nie zwlekać dalej z odpowiedzią - Strażnicy - Zaczął - Dotrzymaliście przysięgi którą składaliście na oczach bogów i ludzi. W dniu waszej największej próby, nie załamaliście się i wkroczyliście do paszczy lwa aby rozbić armie dzikusów zabijając ich króla. - Stwierdził - Północ oraz zapewne reszta Westeros jest wam wdzięczna - Powiedział - Szczególnie Doliniarze- Pomyślał - Niestety nie ma czasu na odpoczynek, dzicy rozbiegli się po całej Północy paląc i grabiąc wioski, należy ich powstrzymać. Nie mniej pora zakończyć ten sąd. - Stwierdził, wstając z krzesła - Ja Rodrik Cerwyn, Lord Zamku Cerwyn i Królewski Namiestnik w imieniu Torrhena Starka, Króla Północy, Lorda Winterfell uznaję was za niewinnych zarzucanych wam czynów tym samym zezwalam na dalszą służbę wśród szeregów Nocnej Straży - Ogłosił siedzącym strażnikom - Zakładam, że chcecie dołączyć do swoich braci w Karholdzie? - Spytał się, jednocześnie przywołał strażnika do siebie i szeptem rozkazał przygotować dwa namioty oraz przydzielić odpowiednią straż aby pilnowali "gości" Tak na wszelki wypadek.
Rodrik Cerwyn.
Rodrik Cerwyn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 02/01/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Guillaume. Wto Lut 19, 2019 3:37 am

Wysoko postawiony człowiek wreszcie postanowił im się przedstawić no i jeszcze przy okazji uwierzyć w prawdziwość opowiadanej historii. Guillaume aż zagwizdał z wrażenia i z powrotem przyciągnął nogi do siebie, siadając prosto.
- To ktoś jeszcze przeżył z Nocnej Straży? Ło, to może jeszcze zobaczę moich kumpli, dla których wstąpiłem do zakonu na ochotnika. Choć jak znam życie to pierwszego spotkam tego chwalipiętę Westforda. Panie Namiestniku, a dostanę z powrotem ten mieczyk z fikuśnej stali? W życiu nie machało mi się przyjemniej żadną inną bronią to i więcej krwi dzikich może spłynąć po jej ostrzu niż tylko tej należącej do żony ich króla. I tak, chcemy dołączyć do naszych braci w Karholdzie. No i jeszcze jedna sprawa, Panie Namiestniku - mówił cięgiem bez przerywania. - Tych dzikich co ich tu przywlekliśmy to możemy zabrać ze sobą? Może uda się z nich zrobić dziką bojówkę do zwalczania ich pobratymców.
Guillaume.
Guillaume.

Liczba postów : 132
Data dołączenia : 05/01/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Rodrik Cerwyn. Wto Lut 26, 2019 1:19 am

Okazało się, że Guillaume wstąpił do Nocnej Straży ze własnej woli - Jeśli oczywiście mu wierzyć - Co było coraz rzadszym widokiem wy podupadającym zakonie - Nie wątpię, że masz odpowiednie umiejętności aby dzierżyć ten oręż. Lecz ów miecz jest dziedzictwem jednego z rodów Północy i należałoby im to oddać. - Stwierdził - Nie mniej rozważę twoją prośbę. Co zaś do dzikich.. Niestety choć sam pomysł jest dość ciekawy spotkałby się z sprzeciwem Lorda Umbera i zapewnię kilku innych. Możesz spróbować ich przekonać lecz nie widzę dużych szans. - Powiedział stukając jednocześnie palcami o stół - Zapomniałem wspomnieć, że Północ prowadzi wojnę z Doliną która postanowiła nas zaatakować w imie "Siedmiu" Gdy ruszaliśmy wam z pomocą. - Poinformował - Macie jeszcze jakieś pytania?
Rodrik Cerwyn.
Rodrik Cerwyn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 02/01/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Guillaume. Wto Lut 26, 2019 4:37 am

- A to mogę go oddać - odpowiedział odnośnie Długiego Pazura. - Chociaż ten, no, taki mieczyk z fikuśnej stali jest zajebiście przydatny i fajno by było go poużywać do czasu jak zajebiemy wszystkich dzikich, a dopiero wtedy oddać - dodał szybko.
- Ale oczywiście se pogadam z lordem Umberem. Jeśli ma odpowiednie poczucie humoru to ta propozycja rozbawi go na tyle, by na nią przystać, hehe - zarechotał swoim starym zwyczajem. - No w sumie to żadnych więcej pytań nie mamy - odpowiedział na koniec i skierował się do wyjścia namiotu, jeśli Cerwyn pozwolił mu na to.
- Chodź Maekar, idziemy przekonać lorda Umbera do napierdalania dzikich innymi dzikimi - powiedział do towarzysza, a po chwili zaczął też mówić pod nosem. - Kurwa, pojebało tych Doliniarzy do reszty od pierdolenia się z owcami. Zapamiętaj, Guillaume, nigdy nie pierdol owiec. Nie ważne co wujcio Albret mówił, jak owce są ładniejsze od chopa czy baby to to wcale nie argument, tylko chujnia - gadał do siebie, ale lord lord Cerwyn już nic więcej nie usłyszał, bo wyszedł. Guillaume'owi za to żywo wróciło wspomnienie młodości dotyczące Doliny. Otóż cała wioska się z niej śmiała od czasu jak z Doliny wrócił wujcio Albret i zaczął gadać o zaletach ruchania owiec. Wtedy też wśród rówieśników Guilla stała się zabawa polegająca na dosiadaniu nielicznych w wiosce owiec i krzyczenie, że jest się lordem Owczego Gniazda. Reszta uczestników zabawy musiała go strącić z owcy i następnym lordem zostawał ten, co strącił poprzedniego. Rozrywka obfitowała w urazy zwłaszcza wtedy, kiedy w ruch szły kije i kamienie. Rzecz jasna Guillaume najczęściej był lordem Owczego Gniazda, bo posługiwał się najpotężniejszą bronią - kijem z kupą.
Guillaume.
Guillaume.

Liczba postów : 132
Data dołączenia : 05/01/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Arthur Westford. Sro Lut 27, 2019 5:52 pm

15 Sierpnia 336

Arthur zgodnie z tym co powiedział odpoczywał teraz przy ognisku ostrząc swój miecz i rozmyślając.
-Jak to się dziwnie losy toczą. Przybyłem na Mur i w pierwszej walce pokonałem przeciwnika jednym ciosem. Przeciwnika, którego chyba mieli za całkiem niezłego. No i zamiast podziwu i pochwał dostałem opierdziel. Ruszyłem za Mur, zabiłem najwięcej dzikich, wydobyłem ważne informacje. Co za to dostałem? Pochwałę? Nagrodę? Nie, zrobili mnie budowniczym - zacisnął dłoń na rękojeści miecza - próbowałem ratować Mur i tego pierdolonego głupca Stannisa. W nagrodę kazał mi pracować przy wychodkach - zgrzytnął zębami - Gdyby mnie posłuchał, pozwolił wyjechać konno z oddziałem i szarpać dzikich. Gdyby słuchał mnie później... Z pewnością nie zginąłby w bezsensownej walce razem z połową straży. Jak to możliwe, żeby taki wódz, którego nawet dziadek cenił, był takim upartym głupcem?! Ja zwykły żołnierz bije wroga jak chcę, a on wielki wódz, przegrał i zginął! Czy taka była wola Siedmiu? - zastanawiał się - A teraz całkowita odmiana losu. Wykazuje się w boju i zdobywam uznanie oraz nagrody. - wspomniał dary i wdzięczność Karstarków - Jestem w obozie północy i pokonuje każdego kto ma dość odwagi by mi stanąć. Ale jak potoczy się to wszystko dalej? Czego chce ode mnie Siedmiu? Bić doliniarzy? Napatoczyli się więc pewnie tak. Nic dziwnego, wycierają sobie gęby Siedmiu używając wiary jako pretekstu do haniebnej wojny. Gdybym był Wojownikiem, to osobiście ruszyłbym bić tych skurwieli traktując ich działania jako osobistą obrazę. Z pewnością Bogowie nie raz jeszcze pokarzą ich za ich haniebne czyny.
Wyrwał sobie jednego włosa z głowy i sprawdził przy jego pomocy czy miecz jest dość ostry. Nie był. Szlifował więc dalej.
-Co mnie czeka po wojnie? - zastanawiał się - Co jeśli znów dowódcą zostanie jakiś głupiec? Albo co gorsza zazdrosny głupiec? Nie wytrzymam pod dowództwem idioty! Co gorsza taki zniszczy Nocną Straż... Zostało nasz przecież tak niewielu... Może by kogoś wspomóc? Tylko kogo? Nie znam nikogo... Dowódca Wschodniej Strażnicy wydaje się nie głupi... Wycofał ludzi, pozwolił mi robić to na czym się znam... Ale w gruncie rzeczy go nie znam, a co jeśli i on okaże się głupcem? Skoro "wielki stannis" mógł się nim okazać, może się nim okazać każdy... Więc kto? Przecież ja nikogo znacznego na dobrą sprawę nie znam... Zresztą tu nawet ktoś dobry nie da rady. Żeby Nocna Straż przetrwała musiałaby zabijać stu dzikich tracąc jednego, a któż jest wstanie tego dokonać? Poza mną i moim oddziałem, przy odpowiednim szczęściu...
-Cóż za niedorzeczność - zawołał na głos i pokręcił głową.
-Ale jeśli taka jest wola Siedmiu? - pomyślał - Nie mogę się temu przecież sprzeciwiać... Czego Siedmiu może chcieć? - zastanawiał się - Pomyślmy, co ja bym zrobił jako Dowódca... Raz na zawsze rozwiązał sprawę dzikich. Przez swój wypad stracą masę ludzi, wystarczy odbić Mur, zostawić tam przeciętniaków, a najlepszymi ruszyć za Mur i dobić tych, którzy tam zostali. Taki byłby plan i myślę, że miałby szanse powodzenia. Czy tego chce Siedmiu? Całkowitego wyeliminowania dzikich? A jeśli to tylko jakieś moje głupie... Ale ostatecznie zdecyduje głosowanie, więc jeśli nie jest mi pisane to przegram je i tyle. - stwierdził - Tylko jak zdobyć choć minimalne poparcie? Swojego oddziału z pewnością mam, ale to kropla w morzu. Może część usłyszy o moich wyczynach i zyskam parę głosów... Tyle, że to z pewnością nie wystarczy. Potrzebuje poparcia kogoś znacznego. Tylko kogo?
-No przecież - zawołał znów na głos waląc się w czoło.
-Mam tu Lordów, Króla nawet. Nie są co prawda ze Straży i nie mają głosu, ale z ich poparciem... Straż jest zależna od Północy, mieszkamy i mieszkać będziemy na terenach Północnych Lordów. Z nimi walczymy ramię w ramię. Karstark by może był po mojej stronie za tego wnuka. Inni też mogą doceniać bronienie ich ziem... Ale to musi być coś jednoznacznego. Jeden, wspólny głos Północy. Północy, która jako jedyna udzieliła pomocy. Północy, którą Straż zawsze szanowała i ceniła, z wzajemnością. To mogłoby przeważyć szalę... Tylko z kim się dogadać? Z Królem? Za wysokie progi. Pewnie mnie nawet tam nie wpuszczą. Zresztą o nim mówią, że jakiś trochę nie tego... Może Królewski Namiestnik? Progi niższe, a jednocześnie może tyle co i Król. Do tego na takie stanowisko powinni dać rozsądnego człowieka... Taki po czynach powinien oceniać - Arthur przełknął głośno ślinę - wolałbym zabijać możnych niż z nimi gadać... Ah przestań Westford - zrugał sam siebie - nie każdy lord musi być chujem, jak Stannis. Może z tego będzie równy chłop? - pomyślał wstając i chowając miecz naostrzony już tak, że można się nim było golić się nawet na sucho.
Ruszył w poszukiwaniu jakiegoś dużego namiotu, tam z pewnością musiał siedzieć ktoś tak ważny jak Namiestnik. Jeśli ciężko było znaleźć właściwy namiot to spytał kogoś uprzejmie gdzie jest namiot Namiestnika. Po drodze dla dodania sobie pewności siebie podśpiewywał z cicha pieśni typu:
"Kopie do boju, miecze w dłoń,
Doliniarza goń goń goń."
czy
"Kto przykładem w boju świeci?
to Arthura są atleci!"

Przed wejściem się zatrzymał i zwrócił do gwardzisty. O ile rzecz jasna jakiś stał na straży, a nie znów opuścił samowolnie swoje stanowisko... Jeśli był to akurat David to powiedział, że chce rozmawiać z Namiestnikiem. Jeśli ktoś inny to przedstawił się.
-Arthur Westford. Brat z Nocnej Straży, zabójca olbrzyma i dziesiątków dzikich. -
-Oraz kilkunastu doliniarzy, ale o tym nie musi wiedzieć jakiś gwardzista, w razie czego powiem, że to nie ja.
-Mam pewną sprawę do Królewskiego Namiestnika i chciałbym z nim porozmawiać - poinformował stojącą na straży osobę.
Arthur Westford.
Arthur Westford.

Liczba postów : 265
Data dołączenia : 06/03/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  David Reed. Sro Lut 27, 2019 6:37 pm

15 Sierpnia 336
Reed po walce z Arthurem wrócił na swoje stanowisko trzymając się za obolałą głowę, cóż było to dla niego pouczająca walka dlatego też wyznaczył sobie nowy cel jakim było pokonanie w uczciwym pojedynku Westforda, miał zamiar w miarę możliwości podwoić ilość treningów by osiągnąć ten cel, ale na razie miał ważniejsze sprawy na głowie, a mianowicie ochrona Lorda Rodrika. Gdy dotarł przed namiot Królewskiego Namiestnika przywitał resztę gwardzistów i streścił im to co się wydarzyło, potem tak jak zazwyczaj stanął przed wejściem do namiotu i przysłuchiwał się słowom swoich towarzyszy. Mimo wszystko jego myśli wracały do obecnej sytuacji Północy, Pierdolona Dolina, zdradzieccy Owcojebcy szczycący się swym honorem, a zaatakowali Północ gdy ci mieli lada dzień wyruszyć z odsieczą Nocnej Straży, a raczej jej resztkami. Reed nie mógł się doczekać aż stanie do walki z Rycerzem Doliny pokaże im wtedy co potrafi Rycerz Północy wyznający Starych Bogów. Myśli Rycerza wróciły jednak do Nocnej Straży, cóż z nią teraz będzie, rozbici, pozbawieni przywódcy, a mimo to jej członkowie dalej wykonują swoje zadanie, zabijając dzikusów za Muru. Szacunek jakim darzył Nocną Straż wzrósł przez to jeszcze bardziej dlatego miał nadzieje, że przetrwają te trudne czasy, mieli w końcu wspaniałych wojowników w swoich szeregach, choćby taki Arthur Westford, który z łatwością pokonał go, Lyanne i paru innych wojowników, zabił też giganta i wielu dzikich zanim dotarł do obozu. Rozmyślania Gwardzisty przerwało pojawienie się samego Strażnika.
-Witaj Arthurze - Przywitał Westforda, podając mu dłoń - Cóż cię tu sprowadza ? - spytał po chwili Wojownika, po czym gdy uzyskał odpowiedź, sprawdził czy Lord Cerwyn jest zajęty, jeśli Lord Rodrik był wolny, to David wpuścił Arthura do środka po czym wszedł za nim do Namiotu Królewskiego Namiestnika.
David Reed.
David Reed.

Liczba postów : 36
Data dołączenia : 29/08/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Rodrik Cerwyn. Nie Mar 10, 2019 11:56 pm

Lord Rodrik zgniótł kolejny list w kulkę i odłożył na bok. Zdawałoby się, że pisze wiadomość już od kilku godzin, zastanawiał się jak dobrać odpowiednie słowa i formę wypowiedzi ale każda z nich wydawała się niedostatecznie dobra - Niech Inny to porwie - Mruknął do siebie, odkładając pióro na bok - Skończę to jutro - Pomyślał, wstając z krzesła i sięgając po książkę której od wyjazdu z Zamku Cerwyn praktycznie nie tknął. Przetarł okładkę z kurzu aby odczytać tytuł "Barbarzyńcy i Tarcza, Która Broni Krain Człowieka piórem Maestera Rhodrego" Nim jednak zdołał przebrnąć przez wstęp jego czytanie przerwał Reed zaglądający mu do namiotu - O co chodzi
?
- Spytał gwardzistę unosząc przy tym jedną brew. Gdy dowiedział kto zakłóca jego chwile spokoju z hukiem zamknął książkę i odłożył ją z powrotem do schowka. Nim jednak zezwolił na wpuszczenie Arthura do środka musiał przytroczyć miecz do pasa oraz przypiąć symbol jego władzy. Gdy usiadł na krześle był już gotów na przyjęcie brata z Nocnej Straży - Wejść - Rozkazał - W czym mogę ci pomóc strażniku? - Spytał się chłodno.
Rodrik Cerwyn.
Rodrik Cerwyn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 02/01/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Arthur Westford. Pon Mar 11, 2019 8:37 pm

Arthur wszedł nieśmiało do namiotu.
-Cholera, czy zemną jest coś nie tak, że wolę zabijać ludzi, niż ich o coś prosić? - pomyślał. - Teraz jak tu się przywitać? Czy trzeba klęknąć? Przed Królem to się chyba klęka. No, ale to nie Król... Z drugiej strony lepiej zrobić za wiele niż za mało... - stwierdził i na wszelki wypadek uklęknął na jedno kolano schylając głowę.
-No dobra, to co tu teraz powiedzieć? - zastanawiał się gdy już wstał - Wiem! Złoże raport, to umiem.
-Arthur Westford Brat z Nocnej Straży. Melduje, że 6 sierpnia wyruszyłem wraz z 6 ludźmi z ziem Hornwoodów polować na dzikich. Zabiliśmy... 112 wrogów tracąc jednego zwiadowcę z Nocnej Straży. W tym 32 dzikich, którzy z nieznanych nam powodów nosili dobrej jakości pancerze i mieli w herbie takiego gołębia srającego w locie... - tu urwał zrozumiawszy, że tak nie należy zwracać się do Namiestnika.
Zrobił krótką pauzę, ale po chwili znów zaczął.
-Może zacznę od tego, że uważam iż Straż ma poważne problemy. W dowództwie, konkretnie. - oznajmił - Ja na ten przykład nie jestem nawet zwiadowcą. Zrobili mnie budowniczym, mimo że walczę jak mało kto. Pański gwardzista może to potwierdzić. - wskazał na Reeda jeśli był w namiocie, albo w kierunku wyjścia, jeśli go w namiocie nie było - Dlaczego tak zdecydowali? Myślę, że ktoś zazdrościł mi umiejętności i szepnął odpowiedni słówko komu trzeba. Sam Stannis też mnie nie lubił gdyż śmiałem mu zaproponować sposób walki z dzikimi. Chciałem mianowicie by oddziały kawalerii utrudniały marsz dzikim na Mur. Zastawiały pułapki, uderzały i znikały. Dokładnie to co teraz z ogromnym sukcesem robię i co działa. Może udałoby się podpalić las i spalić część dzikich, albo przynajmniej ich opóźnić. Lord Dowódca mnie nie słuchał. Ukarał mnie, za próbę ratowania Straży, a sam okopał się w miejscu nie nadającym do obrony i zginął tracąc połowę, jak nie więcej Straży. Jako dowódca z pewnością widzi Pan Namiestniku, że mój plan był rozsądniejszy. Teraz go wykonuje i zabiłem wraz z moim oddziałem wspomnianą wcześniej liczbę przeciwników. Moi ludzie wszystko potwierdzą. Pański gwardzista też mi z pewnością wierzy.
Znów zrobił krótką przerwę by zebrać myśli.
-Nocna Straż słynęła kiedyś ze swych umiejętności i dalej jest w niej wielu ludzi, którzy mogą świetnie walczyć i dobrze służyć Królestwu. Trzeba ich jednak mądrze wykorzystać. Dowództwo Nocnej Straży tego nie potrafiło, dlatego dzicy przeszli Mur i zalewają Północ. Gdyby wykorzystać tych ludzi z wysokimi umiejętnościami dobrze to można nawet 100 wrogów zabić tracąc jednego człowieka. Taka powinna być Nocna Straż i taka być może, udowadnia to mój oddział, choć nie zaprzeczę, że szczęście też nam dopisało. Żeby jednak być tak skuteczni potrzebujemy dobrego dowódcy. Kogoś kto wykorzysta utalentowanych ludzi najlepiej jak się da. Nie możemy sobie pozwolić, żeby wybory na Lorda Dowódcę wygrał ktoś nieodpowiedzialny, albo co gorsza jakiś fanatyk, który rozkaże nam walczyć po stronie tych drugich dzikich. - powiedział mając na myśli doliniarzy - Niestety nikogo nie można być pewnym, skoro nawet Stannis okazał się kiepskim dowódcą. Nowy dowódca musi być odpowiedni i dla Straży i dla Północy. Inaczej dzicy znów zaleją Północ, za 10, 20, 30 czy 50 lat. Nie mówiąc o tych, którzy już tu są i których trzeba się pozbyć. Skoro Nocna Straż żyje teraz na utrzymaniu Północy to z pewnością Północ mogłaby przekonać strażników do odpowiedniego kandydata.
Arthur Westford.
Arthur Westford.

Liczba postów : 265
Data dołączenia : 06/03/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Rodrik Cerwyn. Pon Kwi 01, 2019 2:33 am

Niepewne wejście strażnika nie umknęło uwadze Rodrika, aby zachęcić go do wejścia wykonał zapraszający gest dłoniom, przynajmniej na tyle się zdobył, sytuacja na Północy ostatnio nie była lekka więc nie zamierzał wymuszać sztucznych uśmiechów albo innych typowych dla południowców kłamstw.
Gdy Arthur odpowiednio przywitał się z Lordem Cerwyn oraz złożył raport, sam postanowił się przedstawić - Rodrik Cerwyn, Lord Zamku Cerwyn oraz Królewski Namiestnik - Powiedział przy tym wyciągając zdecydowanie rękę do przodu aby uścisnąć dłoń strażnika. Oddział Arthura powalił imponującą ilość przeciwników, niewątpliwie posiada umiejętności które przydadzą się w tych ciężkich czasach. - A więc jak mogę ci pomóc? - Powiedział, wskazując jednocześnie krzesło które stało nieopodal aby czarny brat mógł usiąść. Gdy zajął miejsce - bądź nadal stał - Lord Cerwyn milczał słuchając uważnie co Westford ma do powiedzenia. A miał do powiedzenia dużo.. Rodrikowi zdawało się, że opowiadał mu właśnie całą historie jego służby w Nocnej Straży nie zamierzał jednak go poganiać, gdy wreszcie skończył Królewski Namiestnik zamierzał podjąć wszystkie tematy. - Nie wiem czemu nie zostałeś przydzielony do zwiadowców, nie rzucałbym jednak aż tak poważnych oskarżeń. - Powiedział - Zwiadowca powinien nie tylko wyróżniać umiejętnością walki ale również takimi cechami jak opanowanie i dyscyplina. Może Lord Dowódca stwierdził, że którejś ci brakowało? Nie mi to oceniać - Stwierdził - Nie mniej, mogę się założyć, że po ostatnich osiągnięciach chętniej przyjmą prośbę o przeniesienie ciebie do tej kasty. Co zaś do Lorda Stannisa... - Podrapał się po brodzie - Ataki podjazdowe nie byłby tak skuteczne, śnieżyce i spore ilości śniegu znacznie utrudniają przemieszczanie jednostek... Ale owszem obronę dałoby się lepiej zorganizować... - Przerwał nagle zdając sobie sprawę, że zaczyna się rozgadywać - Przechodząc do sedna. Nie mamy wpływu na Nocną Straż. Owszem użyczamy im lokum ale tylko na krótki okres czasu, wkrótce wrócą do zamków i rozpoczną odbudowę. W tej odbudowie nie wiem jak bardzo Północ będzie mogła pomóc. Lordowie są zmęczeni wojną, skarbce są obciążone wydatkami utrzymania wojska już od kilku miesięcy oraz będą jeszcze przez wiele następnych. Nie mamy więc większych wpływów u was, jedynie co aktualnie mógłbym zrobić to list polecający danego kandydata wymieniając jego zasługi..  Zapewne nie dałoby to większych  rezultatów - Powiedział kończąc tym samym swoją wypowiedz.
Rodrik Cerwyn.
Rodrik Cerwyn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 02/01/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Arthur Westford. Pon Kwi 01, 2019 7:58 pm

Namiestnik okazał się miłym człowiekiem. Uścisnął dłoń, pozwolił usiąść. Westford nie mógł się jednak z nim zgodzić. Brak dyscypliny?
-Przez pięć lat, od 13 roku życia byłem najemnikiem. W wieku, który wielu uważa jeszcze za dziecięcy zabijałem ludzi w wieku mojego ojca, a nawet takich, którzy mogli być moimi dziadkami. Jeśli dyscyplina polega na staniu w szeregu i kontynuowaniu walki, gdy wszyscy w koło pierzchają to dyscypliny mi nie brakuje. Żadnemu najemnikowi jej nie brakuje. - stwierdził - Uzbrojeni chłopi mogą uciec do domu. Najemnicy zrobią to za co im zapłacono, a robić to umieją. Jeśli natomiast dyscyplina to przyjmowanie rozkazów w oczywisty sposób głupich, bez mrugnięcia okiem, jeśli dyscyplina to pójście na bezsensowną śmierć bez słowa sprzeciwu to wtedy faktycznie. Może mi brakować dyscypliny. Mnie nauczono wykonać zadanie i wrócić po pieniądze za nie. Tego samego chciałbym dla swoich ludzi, żeby walczyli i wracali żywi. Lord Stannis tego dla nich nie chciał. Dlatego wszyscy zginęli. Próbowałem być bezmyślnym narzędziem. Skończyło się tym, że jeden z moich braci, nie z Nocnej Straży, ale człowiek którego znałem całe życie, zginął. Dowódca stwierdził, że świetnym pomysłem jest by odesłać z rannymi człowieka, który na opatrywaniu ran się nie znał, a za murem był pierwszy raz w życiu. Mogłem protestować, przekonywać, że ktoś kto nie zna terenu nie powinien się odłączać. Siedziałem cicho w imię dyscypliny i mój brat zginął. Nigdy więcej, wolę już żeby mnie powiesili niż mam siedzieć i patrzeć w milczeniu jak doskonali wojownicy są posyłani na bezsensowną śmierć. Każdy musi umrzeć, ale nie w bezsensowny sposób...
Westford mówił to coraz bardziej zaciskając pięści i zęby, aż wreszcie musiał przerwać i wziąć trzy głębokie wdechy.
-Jeśli mój przykład nie przekonuje, że w Straży dzieje się źle, to niech zrobi to przykład Jona Starka, znaczy Snowa. Też zrobiono z niego zarządce, sam mi to powiedział. Później zrobiono z niego Pierwszego Zwiadowcę. Było to z pewnością naprawienie błędu, ale też dowód, że nastąpił błąd w przydziale zadań. Takie błędy występują i występować będą. Są też błędy w szkoleniu itd. Nie będę nimi Namiestnika zanudzał. Efekty wszyscy widzimy. Dzicy zalali dosłownie całą Północ. To najlepsze świadectwo sytuacji w Nocnej Straży...
Obronę? To nie była obrona, to była rzeź...
-To co zrobił Lord Stannis to nie była obrona. To było wysłanie tych wszystkich ludzi na śmierć. Za plecami był Mur, przed nimi dziesiątki tysięcy dzikich. Nie było żadnych, choćby najmniejszych szans na zwycięstwo. Do tego taka obrona wiele nie dawała. Dowódca posłał ich wszystkich na pewną i bezsensowną śmierć... Tak Nocna Straż nie może działać, bo jeśli tak będzie działać to zniknie. Po 8 tysiącach lat Nocna Straż przestanie istnieć. Jeśli Nocna Straż ma przetrwać to musi działać tak jak mój oddział. Ogromne straty u wroga, minimalne u nas. Niestety, jedyną osobą jaką znam, a która może to osiągnąć jestem ja sam. A ja nie mam żadnych szans na to stanowisko. - stwierdził szczerze przygnębiony - Jeśli uzyskam jakąś rekomendację to będę dozgonnie wdzięczny, ale bardziej zależy mi na czasie. Muszę mieć czas by udowodnić moim Braciom swoją wartość. Gdyby Lord zechciał wysłać list z prośbą o opóźnienie wyborów wiele by to dla mnie znaczyło. Motywować by to można chęcią obserwowania przez Namiestnika tego doniosłego wydarzenia, a opóźnienie jest raczej jasne. Wojna, której Namiestnik musi poświęcić się całkowicie. Zresztą Nocna Straż też pewnie jest rozproszona i zajmuje się walką z dzikimi a nie wybieranie Dowódcy.
To było kluczowe. Czas. Gdyby miał go dość dużo wieści o jego wyczynach się rozniosą, Bracia zrozumieją, że z nim na czele się zwycięża i wraca do domu żywy. Wtedy byłaby szansa, mała ale jednak...
-Co do zapasów i odbudowy najprościej by było, żeby południowcy zorganizowali turniej z wysokimi nagrodami w dorzeczu. Pojechałbym na takowy, wygrał większość konkurencji, wszak południowcy są słabi. Doliniarze niewiele lepsi od dzikich. Przywiózłbym nagrody, starczyłoby na odbudowę i jedzenie. Jeszcze pewnie byśmy się z Północą podzielili, bo by zostało. No, ale na takie szczęście raczej nie ma co liczyć...
Arthur Westford.
Arthur Westford.

Liczba postów : 265
Data dołączenia : 06/03/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Rodrik Cerwyn. Pon Kwi 01, 2019 9:32 pm

Królewski Namiestnik ponownie zamilkł, słuchając historii i przemyśleń Arthura które były warte podjęcia dyskusji.. Niestety nie mieli na to czasu, wojna trwała a on miał jeszcze wiele rzeczy do zrobienie przed pójściem na spoczynek. Nie mniej zanotował w pamięci wszystkie informacje na temat poglądów Arthura oraz o samej jego przeszłości. Gdy Czarny Brat skończył wywód, Lord Cerwyn kiwną głową w geście zrozumienia - Wybacz, że nie odwołam się do przytoczonych przez ciebie argumentów ale czas nagli - Stwierdził - Mam nadzieje, że kiedyś uda nam się jeszcze porozmawiać. - Powiedział chwytając za kawałek papieru oraz pióro - Nie mniej postaram się coś zrobić w waszej sprawie. - Kontynuował pisząc coś na kartce papieru aby potem ją zgiąć na pół, potem odbyła się standardowa procedura pieczętowania za pomocą świecy, laku oraz samej pieczęci. - Jeśli potrzebujesz jakiegoś dodatkowego wyposażenia mów śmiało. - Powiedział, przywołując Davida gestem dłoni i wręczając mu list. - Byłbym skłonny przydzielić nawet do twoich działań kilku zbrojnych. Są dobrze wyszkoleni więc nie powinni sprawiać kłopotów. - Rzekł, zerkając przy tym na Reeda który właśnie opuszczał namiot...
Rodrik Cerwyn.
Rodrik Cerwyn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 02/01/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Guillaume. Pon Kwi 01, 2019 11:19 pm

Lord Pumba postawił sprawę jasno, kurwie przyprowadzone przez Guillaume'a mają zostać powieszone, a nie wykorzystane w śmieszny sposób do napierdalania innych kurwi. Guill zrozumiał to jako złośliwość, więc odpowiedział na nią w swój sposób. Znalazł jakiegoś typka co to nosił na piersi tego śmiesznego gościa z porozrywanymi łańcuchami, poczekał aż gdzieś pójdzie i nasikał mu na namiot, a potem spierdolił. Dni mijały, mordował dzikich jak leci, ostatniego z grupki zawsze zostawiał przy życiu, żeby był jeszcze ciepły jak go ruchał, a wszystkim zabitym odcinał głowy i znosił do swojego leża. W ten sposób miał coraz więcej przyjaciół, do których mógł się odezwać przed snem. Któregoś dnia przyszedł do niego jakiś typek co to Guillaume go kojarzył ze stania przed namiotem tego tam lorda co mu mieczyk z fikuśnej stali zabrał. Gadał coś o jakimś pasowaniu i kazał klęknąć, to klęknął.
- Dobra, nikt nie patrzy, hehe, dawaj szybko - odezwał się, uprzednio rozglądając się w dookoła, klękając na ziemi, zamykając oczy i otwierając buzię. Jakież było jego zdziwienie kiedy poczuł coś twardego na ramieniu. Otworzył wtedy oczy i ujrzał ostrze miecza, które zaraz przeniosło się na drugie ramie. A jak już całe to pasowanie się skończyło to wstał.
- O kurwa, co? Hahaha, hehehe, JESTEM SEREM - zaczął się wydzierać. - SER DLA SERA - wykrzykiwał. A potem poszedł za tym Davidem, bo dowiedział się od niego o obecności w obozie znajomego członka Nocnej Straży.
- ARTHUR WESTFORD - wydarł się, wchodząc do namiotu. - Hehe, nie zdechłeś, śmieszne - zaczął rechotać. - Winogrona - dodał po uspokojeniu się.
Guillaume.
Guillaume.

Liczba postów : 132
Data dołączenia : 05/01/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Arthur Westford. Wto Kwi 02, 2019 12:37 am

Czyli Namiestnik pomoże... Szanse Westforda powoli zaczynały rosnąć.
-Wyposażenia mam raczej wystarczająco. Ewentualnie jakieś jedzenie i coś rozgrzewającego do picia mogłoby się przydać. Może trochę środków medycznych? - mówił poważnie - No chyba, że namiestnik ma na zbyciu jakiś miecz z valyriańskiej stali to chętnie przygarnę, bardzo przydatny, bo ostrzyć nie trzeba. - zażartował - Na dzikich to się jeszcze tak miecz nie tępi, ale na doliniarzach! Co chwile trzeba ostrzyć przez te ich durne zbroje. Nic im nie dają, a broń psują - mówił wesoło.
-Co do ludzi mogę kilku wziąć. Jeśli są dość dobrzy to zapewne wrócą. Ale tylko kilku najlepszych, wolę działać w niewielkiej grupie - stwierdził.
Chwilę później do namiotu wbiegł jakiś szaleniec. W pierwszej chwili Arthur uznał, że to jakiś zabójca wynajęty zapewne przez doliniarzy przyszedł po Namiestnik. Błąd. Duży błąd. Nie wziął pod uwagę, że w namiocie będzie Arthur Westford. Zaraz rozprawi się z zabójcą zapewne pięknym ciosem w głowę, który przerżnie go na pół.
Ale nie, to nie był zabójca. To ten śmieszny kurdupel od brukselki! David by go nie zatrzymał? Powinien dać sobie z nim radę. Więc jeśli tu był to znaczy, że został wpuszczony...
-Jestem trudny do zabicia - odpowiedział wesoło Gilowi - a od winogrona wolę kawał mięcha. Słyszałem, że zabiłeś Króla za Murem. Przyznaj się był ranny jak z nim walczyłeś, pewnie ktoś przed tobą go poranił i zmęczył, więc połowa roboty była zrobiona. - zaśmiał się.
Arthur Westford.
Arthur Westford.

Liczba postów : 265
Data dołączenia : 06/03/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Guillaume. Wto Kwi 02, 2019 1:03 am

- Ty wiesz co? Ja też! Hehehehe, co za zbieg okoliczności, hehe - odpowiedział wielkiemu koledze. Jak tak teraz sobie przypomniał to ten Westford tak mu przez łeb przyjebał, że go odesłali do tego majstra co skleja ludzi i kruki. Gdyby nie to, nie poznałby drugiego człowieka w Czarnym Zamku zaznajomionego w mądrościach praprababki Hildegardy.
- Mam kawał mięcha w spodniach - pochwalił się szybko. - Chcesz trochę? Hehe - zarechotał. - Chodzi o penis, hehe - dodał szybko, bo ten Arthur to ponoć wolny w myśleniu był i trzeba mu było tłumaczyć wszystko. - No był ranny, bo go Deonte drasnął raz zanim ten król kurwiów zza Muru rozjebał mu łeb swoim toporem. Mnie też coś tam tym toporem sięgnął i potem Maekar sklejał mnie przez dwa tygodnie, ale zatopiłem w nim miecz. Drugiego miecza nie zdążyłem w nim zatopić, bo się ta jego pierdolnięta kobieta na mnie rzuciła i ją też musiałem zajebać - zdał relację całkiem spokojnie, jednakże tak jak w każdej sekundzie swego życia szeroko uśmiechał się przy tym i drgała mu lewa powieka. - Z tym drugim mieczem też chodzi o kuśkę, hehe - wyjaśnił wolno myślącemu koledze. - Nawet zdobyłem na tym Kole za Mułem mieczyk z fikuśnej stali co on go miał po Przystojnym Panu, ale ten tutaj pan Lord Namieszek mi go zabrał, hehehe - skinął głową w stronę Cerwyna. - Rzepa jest smaczna, ale cebula lepsza, śmierć brukselce jak mawiała praprababcia Hildegarda.
Guillaume.
Guillaume.

Liczba postów : 132
Data dołączenia : 05/01/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Rodrik Cerwyn. Wto Kwi 02, 2019 6:30 pm

Lord na prośbę o zaopatrzenie skinął głową skrzętnie notując coś na kartce po zapieczętowaniu podał list Arthurowi - Okaż to kwatermistrzowi, wyda ci odpowiednie zaopatrzenie - Powiedział, zaopatrzenie medyczne oraz jedzenie było potrzebne na wojnie i nie roztropnie było by go marnować. Jednak patrząc po skuteczności oddziału wiedział, że nie będzie żałować tej decyzji. - Przydzielę do ciebie pięciu zbrojnych których Ser David wytypuje na przyszłych gwardzistów. - Powiedział, do gwardii przydzielono najlojalniejszych choć niekoniecznie uzdolnionych walce, braki w wyszkoleni dało się nadrobić - Doskonałymi przykładami są Uryk i Bart którzy zostali wybrani z pospolitego chłopstwa a po długich szkoleniach są już niezłymi wojownikami.  - Przy okazji będzie to doskonałe szkolenie w warunkach bojowych. Po ostatniej zasadzce na mnie wielu dobrych ludzi zginęło. Czy tego chce czy nie, ktoś musi zająć ich miejsce. - Powiedział wspominając pułapkę jako on i jego oddział wpadł podczas powrotu na Północ. Natomiast spotkanie dobiegało powoli końca, choć przed tym wezwał do siebie niespodziewanego gościa... Który zresztą właśnie wszedł do namiotu. Lord Cerwyn nie odzywał się i pozwolił strażnikom nacieszyć się swoją obecnością. Sam jedynie przekazał rozkazy Davidowi jakimi powinien się zająć. Wsłuchując się w rozmowę jedynie raz na jakiś czas mrużył oczy próbując zrozumieć żarty Guillaume.
Rodrik Cerwyn.
Rodrik Cerwyn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 02/01/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Arthur Westford. Wto Kwi 02, 2019 8:26 pm

-Dziękuje - powiedział przyjmując list. - Pięciu ludzi brzmi dobrze, dzięki temu będziemy wciąż małym oddziałem, a jeśli są dobrzy to mi pomogą. Postaram się, żeby wrócili, ale nie mogę nic zagwarantować. Nie jestem wstanie obronić wszystkich jeśli sytuacja będzie ciężka - powiedział.

Tymczasem Guillaume robił to co zwykle. Przynosił wstyd Nocnej Straży. Westford z zażenowaniem słuchał jego "penisowych żartów" i co chwila przepraszał za nie wzrokiem Namiestnika.
-Hehe, wiedziałem, że ktoś go musiał wcześniej ranić. Inaczej byś pewnie nie dał rady - zaśmiał się. Wciąż miał w pamięci to jak łatwo pokonał tego kurdupla. - Więc Długi Pazur nie jest u dzikich, dobrze... - zamyślił się na chwile - mam nadzieje, że nie dostanie go jakiś Lordzik, który będzie go nosił dla ozdoby. Miecz jest do walki, powinien go mieć ktoś kto umie nim władać. Do ozdoby są pierścienie i naszyjniki... - urwał nagle. Przecież Namiestnik mógł wziąć ten miecz dla siebie, a on teraz głośno myśląc obrażał go. Znaczy w sumie to by była nawet prawda, ale wiedział z doświadczenia, że na nią ludzie obrażają się najbardziej.
-Jeśli to wszystko to nie będę dłużej przeszkadzał Namiestnikowi - rzucił szybko.
Arthur Westford.
Arthur Westford.

Liczba postów : 265
Data dołączenia : 06/03/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Guillaume. Sob Kwi 06, 2019 1:16 am

- Oj tam zranić. To wpierdalanie brukselki było powodem jego zguby tak jak każdego wpierdalacza brukselki. Widzisz, hehe, jak mawiała praprababka Hildegarda jesz brukselkę to ci kuśka więdnie, a bez kuśki chop nie jesteś i walczyć nie umiesz. Temu Koło za Mułem zdechł jak go zdziabałem mieczem, hehe - powtarzał mądrości swej praprababki z nieskrywaną dumą od czasu do czasu przerywaną nagłymi chichotami.
- Długi kurwa co? - zdziwił się. - Ale jak już o mieczach gadasz to słuchej, hehe. Bo jak mnie pan tutaj Lord Namieszek zabrał ten mieczyk z fikuśnej stali to ja żem bez broni został, nie? Normalnie to znalazłem takiego Lorda Pumbę i on mi mieczyk nowy dał, hehe, więc jak coś potrzebujesz to wal do niego. Nawet dobry gość, tylko kurwiów zza Muru nie chciał posłać do walki z innymi kurwiami zza Muru. Zamiast tego ich powiesił co też było zabawne, hehe - zaśmiał się na koniec. - Trawa, mak i ziarno - dodał na koniec.
Guillaume.
Guillaume.

Liczba postów : 132
Data dołączenia : 05/01/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Arthur Westford. Pon Kwi 08, 2019 11:30 am

-Czyli ten Deonte też nie był chłop i nie umiał walczyć? - spytał poważnie - wszak przegrał z Królem za Murem - dodał próbując zburzyć pseudo logikę Guila.
-Lord Pumba? - co też ten szalony kurdupel mógł mieć na myśli? Pumba? Umba... Umber? - Chodzi o Umbera? Taki wyższy odemnie o głowę? Spotkałem go. Szczerze mówiąc rozczarował mnie... Przegrał z kobietą, wiesz? Co prawda nieźle walczyła, ale mimo wszystko... Dobra, chodź idziemy, nie będziemy więcej przeszkadzać namiestnikowi. Pewnie ma wiele ważnych spraw.
Arthur wyszedł zabierając ze sobą szaleńca, chyba że Namiestnik chciał jeszcze o czymś z którymś z nich porozmawiać.
Arthur Westford.
Arthur Westford.

Liczba postów : 265
Data dołączenia : 06/03/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Północy Empty Re: Drogi Północy

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach