Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Karczma "Złota Mewa"

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Ronard z Wroniego Gniazda Wto Lip 17, 2018 11:56 pm

***
Ronard z Wroniego Gniazda
Ronard z Wroniego Gniazda

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 01/04/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Ronard z Wroniego Gniazda Sro Lip 18, 2018 12:24 am

Ronard z Wroniego Gniazda
Ronard z Wroniego Gniazda

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 01/04/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Mistrz Gry Sro Lip 18, 2018 6:48 pm




Drowned


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Czw Lip 19, 2018 6:06 pm, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Ronard z Wroniego Gniazda Sro Lip 18, 2018 9:28 pm

Ronard z Wroniego Gniazda
Ronard z Wroniego Gniazda

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 01/04/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Aurion Blackfyre. Sob Lip 21, 2018 10:31 pm

30 maja 336 AC

Aurion Blackfyre.
Aurion Blackfyre.

Liczba postów : 72
Data dołączenia : 12/06/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Ronard z Wroniego Gniazda Sob Sie 04, 2018 5:36 pm



Ostatnio zmieniony przez Ronard z Wroniego Gniazda dnia Nie Sie 05, 2018 11:55 am, w całości zmieniany 1 raz
Ronard z Wroniego Gniazda
Ronard z Wroniego Gniazda

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 01/04/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Aurion Blackfyre. Sob Sie 04, 2018 6:25 pm

Bystremu spojrzeniu księcia nie umknął fakt że mężczyzna siedzący w kącie, co jakiś czas na niego spoglądał. Potęgowało to tylko niecierpliwość Auriona, gdy czekał na swój trunek, a gdy go w końcu dostał, ruszył w stronę Ronarda.
- Oj, daj spokój Ser. - powiedział i się uśmiechnął pobłażliwie, nie był typem człowieka który na każdym kroku wymagałby przesadnej tytulatury i innych grzeczności, zwłaszcza od ludzi mu równych. - Starczy Książę lub również Ser. - oznajmił i usiadł we wskazanym miejscu. - Mam tylko nadzieję że nie przeszkadzam panom? - spytał się spoglądając wymownie na Lyseńczyka, a następnie z powrotem na bękarta. - Aemon jest moim bliskim kuzynem, synem starszego brata mego ojca, zmarłego księcia Gaemona. - poprawił Ronarda, chciał żeby mężczyzna wiedział na czym stoi i nie męczył się w jego obecności, z powodu niedociągnięć i niepewności. - Cóż, możesz mi jedynie służyć miejscem na statku, gdy wyruszysz do Sothoryos! - powiedział i klapnął w stół, na jego twarzy zaś wymalował się przyjemny szczery uśmiech i jak zwykle, zmrużył do tego oczy. - A w zasadzie to cztery miejsca, bo moich dwóch gwardzistów i przyjaciel pewnie też się ze mną zabiorą. - poprawił się i skosztował miodu z kielicha, gdy już odłożył naczynie od ust, westchnął kierowany przyjemnością którą dała mu słodycz napitku.
Aurion Blackfyre.
Aurion Blackfyre.

Liczba postów : 72
Data dołączenia : 12/06/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Ronard z Wroniego Gniazda Nie Sie 05, 2018 12:12 pm

Ronard z Wroniego Gniazda
Ronard z Wroniego Gniazda

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 01/04/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Aurion Blackfyre. Nie Sie 05, 2018 1:49 pm

Aurion Blackfyre.
Aurion Blackfyre.

Liczba postów : 72
Data dołączenia : 12/06/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Ronard z Wroniego Gniazda Nie Sie 05, 2018 9:24 pm

Ronard z Wroniego Gniazda
Ronard z Wroniego Gniazda

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 01/04/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Aurion Blackfyre. Pon Sie 06, 2018 8:48 pm

Aurion Blackfyre.
Aurion Blackfyre.

Liczba postów : 72
Data dołączenia : 12/06/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Ronard z Wroniego Gniazda Pon Sie 06, 2018 9:57 pm

Ronard z Wroniego Gniazda
Ronard z Wroniego Gniazda

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 01/04/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Aurion Blackfyre. Wto Sie 07, 2018 6:27 pm

Aurion Blackfyre.
Aurion Blackfyre.

Liczba postów : 72
Data dołączenia : 12/06/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Mistrz Gry Czw Sie 09, 2018 4:20 pm



Drowned
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Hazel. Czw Maj 16, 2019 11:25 pm

wieczór, 5 lipca 336AC


Mimo swojego postanowienia, Hazel czasami wpadała na pomysł, aby odrobinę ubarwić własne życie doświadczeniami. Nie mogła pozwolić sobie na zbyt dużo, chociaż czasem zastanawiała się, czy naprawdę był w tym jakikolwiek sens.
Dziś wieczorem zaplanowała małą wyprawę do karczmy. Bob, pierwsze co zrobił, próbował wyperswadować jej ten pomysł. Wyniki nienegatywny. Hazel nigdy nie była w karczmie. Jako dziecko nie miała gorsza i prawa, aby się tam udać, a kiedy Serenei ją przygarnęła to już nie wypadało. Trzeba przyznać, że dziewczyna wiele czyniła z samej czystej ciekawości. Chciała poznać sławny klimat niechlujności, hałasu i pijanej hołoty.
Dziewczyna zaczęła się przygotowywać. Nałożyła na siebie czarne workowate spodnie, zabandażowała swoją klatkę piersiową(posiadanie niezbyt dużych piersi zdecydowanie opłacało się) i założyła brązową koszulę. Znalazła gdzieś w domu swoje skórze, stare buty. Zabawne, że właśnie to był jeden z najważniejszych ostatnich prezentów, jakie dostała od opiekunki. Świetne do ucieczki. "Dobry" slogan, by zachęcić na kupno lub kradzież złodziejaszków, pomyślała. Na koniec związała porządnie swoje włosy i spięła bardzo starannie, a później nałożyła na nie czapkę. Była gotowa do drogi.
Kiedy razem z Bobem wyszła w miasto, zachodzące słońce jeszcze rozświetlało ulice. Wiał także delikatny wietrzyk i przyjemnie muskał po twarzy. Pogoda zdawała się być wręcz idealna na wieczorny wypad. Na ulicach wciąż było w miarę tłoczno, ale wszystkie stragany zaczynały się składać.
Po dłuższym spacerze Hazel w końcu ujrzała przed sobą karczmę. Szyld mówił, że zwie się ona "Złota Mewa". Całkiem ładnie, pomyślała. Na pierwszy rzut oka wyglądała dość porządnie. Kiedy weszli do środka, dziewczyna rozejrzała się i zauważyła niewielu ludzi. W sumie tego właśnie spodziewała się po tak wczesnej porze, chociaż kątem oka ujrzała mężczyznę, który był już zalany w trupa. Zignorowała to i podeszła zamówić piwo. Właściwie to Bob wyprzedził ją w tym i sam zamówił dwa. Zachowywał się zupełnie jak zatroskany ojciec. Było to czasem irytujące, ale doceniała to. W końcu mieli tylko siebie. Dwa wyrzutki to nie jeden, prawda?- pomyślała uśmiechając się do siebie i wywołując u Boba pytającą minę.
Zamiast zostać przy ladzie, tak jak chciała, poszli do pustego stolika w kącie. W drodze do niego, jakaś kelnereczka trąciła ją biodrem. Hazel - jako "profesjonalny" aktor - odwróciła się, żegnając ją wzrokiem. Była niebrzydka. Ale kogo to obchodziło? A bardziej - jaką przeciętną kobietę, by to interesowało?
W końcu usiedli. Rozmawiali, ale zarazem obserwowali, jak rozwinie się dzisiejszy wieczór.
Hazel.
Hazel.

Liczba postów : 107
Data dołączenia : 10/05/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Aemon Blackfyre Starszy. Pią Maj 17, 2019 12:27 am

Aemon założył nogę na nogę zamaszystym ruchem.
- No mówię ci. - powiedział spokojnym, lecz nieco dumnym głosem Blackfyre, rozpierając się na krześle. - Ten cały Maquovitch zaprosił mnie do Gildii Alchemików.
Jango pokręcił głowę z niedowierzaniem.
- Jesteś wielkim szczęściarzem Ae. Musimy to uczcić! Weźmy kilku chłopaków i pójdźmy na miasto. - zakrzyknął entuzjastycznie, gdyż perspektywa trunku wypitego w gronie przyjaciół była kusząca. To jednak zbiło z tropu księcia.
- Jeszcze w tym mieście nigdy nie piłem. Sam wybierz miejscówkę. No i zapukaj do Ralosa, Baffyego i Dippa. Zgaduję, że to ja mam stawiać, a przecież nie chcę rozpić całej Akademii. - zaśmiał się krótko.
Już pół godziny później wszyscy wymienieni stali pod gmachem zacnej instytucji, jaką była Akademia. Książę na tę okazję założył luźne spodnie; czerwony, skórzany kaftan z naszytym czarnym trójgłowym smokiem; obszerny, czarny płaszcz z kapturem, który od wewnątrz miał kieszenie, w które schował swój codzienny zestaw trucizn i innych mikstur, a do pasa przypiął sakiewkę z dwoma dziesiątkami złotych smoków. Całość dopełniły wysokie czarne buty.
Ae spojrzał w niebo, na którym pojawiały się już pierwsze gwiazdy. Żadna chmura nie przesłaniała księżyca...przynajmniej na razie.
- Tooo...gdzie idziemy? - oparł rękę na pasie.
- Dipp myślał o Morskim Kuflu, ale o tej porze będzie tam bardzo tłoczno. - rozpoczął spokojnie wysoki jak brzoza, ale już nie głupi jak koza, Ralos.
- No tak, ale tam są przednie trunki i cycate dzierlatki. - pełnym determinacji głosem oświadczył Dipp.
Ralos spojrzał na niego karcąco.
- Akurat to ostatnie nie powinno żadnego z nas interesować. I tak nie możemy mieć żon.
- A kto mówi o żonach... - oburzył się Dipp, ale nim wywiązała się dyskusja, przerwał im Jango.
- Była jeszcze mowa o Żonie Kapitana, Czerwonym Morzu i Wesołym Rozbitku, ale ostatecznie postawiliśmy na Złotą Mewę. To przyzwoita miejscówka i nie powinno być drogo. No i całe pijące towarzystwo rozlokuje się w pozostałych wymienionych, więc będzie dla nas miejsce.
Blackfyre'owi żadna z tych nazw nic nie mówiła, ale tylko kiwnął głową i dłonią rozkazał, aby któryś z jego kolegów wziął na siebie obowiązek poprowadzenia ich do karczmy.
Po jakimś czasie cała piątka stanęła u progu Złotej Mewy. Baffy otworzył drzwi i wszyscy wkroczyli do przybytku. Już od wejścia otoczyło ich ciepło płynące z kominka oraz z ludzkich ciał, krzyki, śpiewy, ogólnie pojęty gwar, a także mocny zapach alkoholu.
Dipp rzucił się w pierwsze wolne miejsce, jakie jego oczy wyłapały.
- Raz, dwa, trzy i cztery. - policzył na głos. - Któryś z nas się tutaj nie zmieści.
- Dobra, siadajcie, ja pójdę zamówić nam piwo i się nieco tu rozejrzeć. Niedługo do was dołączę. Nie musicie czekać na mnie.
- Ale jak to, przecież musimy wznieść za ciebie toast! - oburzył się Dipp. Lubił się oburzać.
- Ech...to toast będzie wódką lub winem. Na razie spokojnie pijcie piwo.
Książę przecisnął się do lady, co nie było zbyt trudne, gdyż faktycznie nie było aż tak tłoczno jak w tych bardziej renomowanych tawernach. Dlaczego odszedł od przyjaciół? Głównie dlatego, że był ciekawy tego miejsca. Nie bywał w karczmach, gdyż rzadko się ruszał poza Smoczą Skałę, a w Lys miał nieszczęśliwą przygodę, i to w burdelu. Odkąd mieszkał w Pentos, poświęcał się zaś nauce.
Zamówił pięć kufli ciemnego piwa, dzban wódki i pokazał, gdzie to zanieść. Sam wybrał jeszcze dla siebie puchar lokalnego wina, którym planował się delektować dyskretnie obserwując miejsce. Wino było niezłe, ale czas wracać do kompanionów. Postanowili, że będą siedzieć na zmianę. Pierwszy stanął Baffy. Wznieśli toast za sukces Aemona. Potem drugi i jeszcze trzeci. Po którejś rundzie z niezadowoloną miną Dipp ustąpił miejsca Baffy'emu.
Pili i rozmawiali i jeszcze jedli.
Aemon wstał, z czym wyraźnie miał trudności.
- Dobra, pójdę domówić jeszcze piwa. - Tym razem już ledwo, ledwo dotarł do baru. A gości wcale nie przybyło. Przy zamawianiu wskazał palcem w bliżej nie oznaczonym kierunku, gdzie w jego mniemaniu znajdowali się jego koledzy. Poszedł jeszcze na stronę, oczywiście jak człowiek kultury do wyznaczonego do tego celu miejsca, i był już gotów na drogę powrotną. Obraz przed oczami dwoił mu się i troił, ale czuł się jeszcze w miarę w porządku i nie był to stan delirium tremens ani nawet pijaństwa. Minął uśmiechającą się do niego kelnerkę, i począł rozglądać się za towarzyszami. Było to w tym przypadku trudne zadanie. Przy każdym stoliku była grupka ludzi, i każda z nich mogła być tą właściwą. W dodatku wszyscy się ruszali, więc jakoś nie mógł się przypatrzyć twarzom. W końcu jeden stolik wydał się bardziej charakterystyczny. Głównie dlatego, że siedział tam wyższy niż reszta gości Ralos. Ucieszony książę potykając się co chwila dotarł do rogu karczmy. Właśnie...rogu. Z tego co pamiętał, to ich stolik stał gdzie indziej. Jak szkoda, że uświadomił to sobie dopiero po tym, jak już usiadł i jak zadał pytanie:
- Ralos, a co ty taki wielki? - gdyż Ralos był wysoki, ale i chudy jak tyczka.
Zdezorientowany książę panicznie zaczął się rozglądać za przyjaciółmi, próbując przy tym wstać od stolika, co niezbyt mu wychodziło.
Aemon Blackfyre Starszy.
Aemon Blackfyre Starszy.

Liczba postów : 162
Data dołączenia : 14/02/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Hazel. Pią Maj 17, 2019 8:46 pm

Jak się okazało, Hazel nie musiała długo czekać na to, aby zrobiło się gwarno. Wszyscy wokół popijali. Dziewczynie udało się usłyszeć rozmowę o przygodzie, gdzie jeden nawet dobrze zbudowany mężczyzna powalił gołymi rękoma byka. Zastanawiała się tylko, czemu tak szybko mu uwierzyli. Następna historia była o straconej miłości. Chuderlawy człowieczek opowiadał o dziewczynie, jakim aniołem była, a potem ją wyzywał i tak ciągnął ten schemat w kółko. Czyż miłość nie jest wspaniała?
Hazel położyła łokieć na stół, a o dłoń oparła policzek. Obserwowała. Ktoś tańczył, ktoś śpiewał, a ktoś inny leżał już pijany pod stołem.
- Uroczy obrazek - powiedziała do Boba, wyciągając go z zamyślenia. Oboje nie byli zbyt rozmownymi ludźmi, ale nie wypadało wiecznie siedzieć w ciszy. A przynajmniej nie w takim miejscu. Spojrzała na jego kufel. Dopiero kończył jedno piwo, kiedy ona sama kończyła trzecie. Wskazała na nie palcem. - Czyli dla Ciebie nie jest to wolny wieczór?
- Nie - wydobył z siebie jedno słowo lekko, jak może unosić się pióro. Jakby nie patrzeć, to jednak kontrastowało z tym olbrzymem.
- Wiesz, że nie jestem już nikim ważnym. To nie tak, że musisz zachowywać się jak człowiek z mojej straży cały czas - stwierdziła i nabrała następnego łyka. - Co powiesz na to, że wdam się w bójkę? - Posłała mu zawadiacki uśmiech.
- Przykro mi to mówić, ale no... No słabeusz z Ciebie. - Jego odpowiedź choć żartobliwa, wciąż zupełnie poważna.
- Przecież nie rzucę się na największego - powiedziała i wskazała na chuderlaka próbującego podnieść się z ziemi. - Ci słabi i pijani to moje cele. No i może Ci mocniejsi, ale nawaleni w trupa.
- Hazel Pogromca Leżących...
Przytaknęła teatralnie z dumą. Nie mogła się nie zgodzić, że to najlepszy tytuł, jaki mogłaby dostać.
Dziewczyna miała dodać jeszcze coś ten temat, kiedy do stolika dosiadł się pijany nieznajomy. Siadł obok Hazel, ale spoglądał tylko na Boba i nazwał go niewłaściwym imieniem, co oznaczało, że nie był raczej jego znajomym. Bob lekko zbaraniał, nie wiedząc co powiedzieć.
Hazel ponownie oparła policzek o pięść i zaczęła mu się przyglądać. Oprócz tego, że prześmiesznie wychodzi mu wstawanie od stolika, to dodatkowo zauważyła inne cechy. Choćby kolor włosów i naszyty trójgłowy smok na kaftanie. Świetnie, pomyślała ironicznie. Wczoraj lew, dzisiaj smok. Nastawienie Hazel do szlachetnie urodzonych nigdy nie było entuzjastyczne.
- Zdecydowanie Pan pomylił stolik - stwierdził nagle Bob, dosyć entuzjastycznie właściwie z nijakiego powodu. Prawdopodobnie dopiero przeanalizował sytuację.
Hazel westchnęła. Zanim ta dwójka coś zrobi, to miną lata. Wstała, więc by jakoś pomóc. Położyła dłoń pod jego przedramię i drugą na plecy. Zrobiła to ostrożnie, bo nie chciała żadnych gwałtownych reakcji. Wysiłek był to spory i mimo też z lekka żałosnej próby, w końcu się udało.
- Proszę, teraz możesz powędrować do jakiego stolika tylko zechcesz - rzekła trochę niższym głosem niż zazwyczaj. Trzeba było podtrzymywać swoją nową postać chłopaka. Miała tylko nadzieję, że nie będzie trzeba odprowadzać tego mężczyzny prosto do jego stolika.
Hazel.
Hazel.

Liczba postów : 107
Data dołączenia : 10/05/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Aemon Blackfyre Starszy. Pią Maj 17, 2019 10:14 pm

Ae kiedy już raz usiadł, nie mógł wstać, ale na szczęście z pomocą przyszedł mu jakiś chłopak, którego dopiero wtedy zauważył, gdy poczuł jego dotyk na sobie. Odwrócił wtedy nagle głowę i zmrużył oczy z zaciekawieniem. Nie był to żaden z jego kompanów, więc i nie dziwne, że Ralos nie był Ralosem.
- Oj. Przeeepraszam. Faktyycznie mogła zajść pomyłka. - z lekką trudnością powiedział książę w kierunku olbrzyma. Dopiero wtedy zauważył, że tamten chłopach chce mu pomóc wstać, więc nie opierał się a i współdziałał. Nie pamiętał już jak to do tego doszło, ale w mig stał koło stołu podpierany przez czarnowłosą dziewczynę.
- Dziękuję. - rzekł w jego stronę. Wtedy jego wzrok padł na stolik, przy którym dopiero co siedział. Konkretnie na kufel z piwem. Nie było go tam dużo, ale dla Ae w sam raz. Łapczywie sięgnął po niego ręką, ale ku jemu rozczarowaniu źle wymierzył odległość i zamiast go chwycić, tylko go przewrócił wylewając resztki alkoholu na stolik.
Wyrwał się Hazel i spojrzał na nią wzrokiem zbitego psa.
- Och, przepraszam, przepraszam, przepraszam. - klęknął na dwa kolana. - Wybacz mi to piwo. Ooodkupię ci to piwo. - Zrobił to bardziej ze strachu przed olbrzymem, który tam gdzieś siedział przy stoliku, ale i alkohol miał swój wpływ na takie zachowanie. Sięgnął do sakiewki.
- Proszę. Masz tu złotego smoka i sobie kup piwo, dużo piwa, ile tylko chcesz. - wręczył Hazel dwa złote smoki. A właściwie wręczyłby, gdyby nie to, że wypadły mu z ręki i upadły pod nogi dziewczyny.
Następnie wygramolił się z podłogi i znowu rozejrzał się w poszukiwaniu znajomych.
- Ech... - powiedział do siebie. - Gdzie oni są. Przecież się nie przenieśli do innej karczmy.
Aemon Blackfyre Starszy.
Aemon Blackfyre Starszy.

Liczba postów : 162
Data dołączenia : 14/02/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Hazel. Sob Maj 18, 2019 2:34 pm

Hazel musiała przyznać, że logika pijanych ludzi była świetna. To, że "mogła zajść pomyłka" mocno rozbawiło dziewczynę i trzymało jeszcze dłuższą chwilę.
Jak zaistniała nadzieja, że wszystko pójdzie gładko, to w mig została brutalnie zgnieciona na drobny pył. Nagle z nijakiego - czyli adekwatnego właściwie - powodu pijany mężczyzna sięgnął po jej kufel, by następnie reszta dobrego piwa rozlała się na stół, wciąż odrobinę się pieniąc.
Przeprosiny przyszły z podwójną siłą. Nie tylko przeprosił, ale też klęknął na dwa kolana. Dziewczyna zdziwiła się, że w ogóle dał radę to zrobić, a nie przewrócił się na ziemię zwyczajnie. I kiedy już miała powiedzieć, że to co zrobił, za bardzo ją nie przejęło, to białowłosy wyciągnął pieniądze. No i sytuacja się zmieniła. Zawsze parę groszy więcej nie zaszkodzi. Wyciągnęła rękę po pieniądze.
W tym czasie Bob wesoło to obserwował. Dałaby sobie rękę odciąć, że myślał coś w stylu "chciałaś, to masz". Poza tym, widać było też, że jest zadowolony z uzyskanych złotych smoków. Dopóki nie upadły na ziemię. Dał znak dziewczynie, żeby je szybko pozbierała, zanim ktoś się rzuci.
Na szczęście nie poleciały jakoś daleko i zebrała oba złote smoki. W tym czasie nieznajomy zaczął rozglądać się za swoimi kompanami.
- Opisz Pan ich, a ja pomogę znaleźć - rzekł zmartwiony Bob. Nie miał serca tak zostawić na pastwę losu i ogromnej karczmy chłopaczka. Toż to młodzik dla niego był!
W międzyczasie kelnereczka przy kości wesoło podeszła, by zetrzeć ten bałagan. Nieźle się przy tym wypięła, jakby nie mogła zajść od innej strony. Ktoś tutaj musiał przypaść jej do gustu. Wykluczyła siebie, czy też średniej urody olbrzyma. Ale Bob tak czy siak nie odrywał wzroku, jednak jak na nieśmiałego człowieka przystało, nie zrobił nic. Dlatego właśnie był to czas, aby Hazel wkroczyła do akcji. Przez to, że poszła pozbierać pieniądze, miała idealne miejsce, by kelnerka jej nie zauważyła. Zbliżyła się trochę, klepnęła ją w tyłek od strony Boba i natychmiast przystanęła obok pijanego jegomościa. Kobieta spojrzała na niego, a Bob automatycznie na Hazel z wielkim wyrzutem. Cały poczerwieniał na twarzy, a dziewczyna tylko uśmiechnęła się zwycięsko. Za to kelnerka, była dosyć zadowolona z docenienia jej kobiecych walorów. Poklepała Boba po policzku i odeszła. Reszta należała już do niego.
- Także... - zaczęła odwracając wzrok od wydarzenia z powrotem na białowłosego. - Jak wyglądają Ci Twoi kompani? - powtórzyła pytanie Boba, który właśnie siedział zakłopotany i myślał nad swoją egzystencją, i ciężkimi decyzjami, które czekały na niego dzisiejszej nocy.
Hazel.
Hazel.

Liczba postów : 107
Data dołączenia : 10/05/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Aemon Blackfyre Starszy. Sob Maj 18, 2019 9:56 pm

Aemon wodziłby tak dalej wzrokiem szukającym kolegów i rozumu, gdyby olbrzym nie zaoferował pomocy. Odwrócił głowę w jego stronę ale tylko po to, aby zobaczyć, jak ten czarnowłosy chłopak zdzielił kelnerkę w tyłek w taki sposób, że ta myślała, ze zrobił to ten duży. Zdziwiony uniósł brew spoglądając na młodziaka. Po kilku sekundach na jego twarzy zagościł nieco obrzydliwy i wyuzdany uśmieszek, ale zaraz minął. Domyślał się, co tu zaszło, ale nie mógł tego zrozumieć. Z resztą nawet nie zamierzał, gdyż miał poważniejsze problemy do rozwiązania. Zaraz z resztą zapomniał o olbrzymie, gdyż chłopak zapytał go o wygląd poszukiwanych. Podniósł rękę do twarzy i zaczął liczyć na palcach.
- No więc było ich...trze..nie...czte...a może pię...nie. Było ich czterech. Mniej więcej czterech. Jeden taki wysoki jak ten twój koleżka, ale chudszy. Drugi taki zwyczajny, mojego wzrostu i przystojny, ale nie tak jak ja, trzeci to taki ciemny był...znaczy jest, bo raczej jeszcze nie umarł. Nie jest czaaarny, ale taki...miedziany. A czwarty ma srebrne włosy i jest z Tyrosh. Wszyscy są z Akademii, więc się zachowują lepiej niż ten plebs o tutaj. - wykonał szeroki ruch ręką. - Ja też jestem z Aaakadeemii, ale właśnie mnie przyjęli do...do tej...no...Gildii Alchemików. Jestem taki szczęśliwy. - I w tym momencie na jego oczy wstąpiły łzy. Z hukiem usiadł na brudnej podłodze karczmy. Schował twarz w dłoniach i przez chwilę wydawało się, że łka. Gdy odsłonił lico miał zaczerwienione oczy.
- Och, przepraszam cię. Nie powinienem. To paproszek. Tak! To paproszek wpadł mi do oka. Do obu. Ech...Dam ci radę, chłopcze. Nie podejmuj decyzji tak wcześnie jak ja. Takich, że na przykład będziesz żył w celibacie...bez żony...bez dzieci... - znowu ukrył twarz w dłoniach. Tym razem po odsłonięciu twarzy można było na niej zobaczyć łzy spływające po policzkach. Szybko je jednak otarł.
- Noo doobra. Muszę wracać do kolegów. Oni tam na mnie czekają, biedaki. Oni wszyscy są tacy mili dla mnie. Ale pewnie z tym piwem to nie zaczekali. Chuje. Żaden z nich nie wie, co ich czeka. Wiesz co... - teatralnie ściszył głos. - Wydaje mi się, że Baffy jest...no wiesz...że woli chłopców. Ja bym się do niego nie odwracał tyłem. Ale tak poza tym to swój chłop. Dobrze, że Gildia Alchemików ma osobną siedzibę, bo bym musiał jeszcze spać koło niego. - otrząsnął się. - Chociaż w sumie, jakby się nad tym zastanowić, byłoby to ciekawe, a na pewno nowe przeżycie. Zawsze coś. - wybełkotał. Czuł coraz większe znużenie, więc mówił już byle co, aby przynajmniej nie zasnąć. - Weź mi przynieś coś na dodanie sił, bo czuję, że zaraz tutaj zasnę, a to nienajlepsze miejsce. Jeszcze by mnie z Gildii wyrzucili. Bo wiesz, ja jestem od Alchemików, nie wiem czy już mówiłem.
Aemon Blackfyre Starszy.
Aemon Blackfyre Starszy.

Liczba postów : 162
Data dołączenia : 14/02/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Hazel. Sob Maj 18, 2019 11:56 pm

Kiedy białowłosy zaczął odpowiadać na pytanie, Hazel lekko przekrzywiła głowę i zaczęła na niego patrzeć pytająco. Nie dość, że zamiast wyglądu to zaczął od liczby, to jeszcze nie potrafił dokładnie jej określić. Pięnie, powiadasz?
Koniec końców stanęło na liczbie cztery. Opis wyglądu jego towarzyszy też nie wydawał się zbyt pomocny. Zwyczajnych ludzi było pełno, ciemnych też dosyć, a tych żywych to już na pewno. Na szczęście wspomniał o srebrnych włosach. To już trochę ułatwiało sprawę. Teraz tę grupę będzie łatwiej odnaleźć. Właściwie Hazel nawet podobała się ta zabawa. Dodatkowo dowiedziała się, że wszyscy są z Akademii. Nie, żeby to jakoś było jej potrzebne.
Wszystko znów zdawało się iść gładko, ale nie ma tak dobrze. Nieznajomy zaczął płakać. Teraz to dziewczyna nie miała pojęcia co robić. Zerknęła na Boba, aby szukać pomocy. A on zniknął. Była w szoku. Nie myślała, że ulotni się tak szybko. Rozglądnęła się, a on przy ladzie rozmawiał z tamtą kobietą, pijąc kolejny kufel. Odetchnęła z lekką ulgą. Mimo że miał Hazel cały czas na oku, to chyba nie zamierzał podchodzić tylko dlatego, że ktoś płacze. Przynajmniej dopóki nie była to sama czarnowłosa.
W tym czasie Blackfyre zaczął prawić jaką to pochopną i złą decyzję podjął.
- Nie zamierzam. Bycie nikim właśnie takie ma plusy - stwierdziła automatycznie. Hazel przeszła przez wszystkie stany i miała dosyć dobre porównanie. Chwilę później zrozumiała, że znów zaczął płakać.
Dziwiła się, że żaden z jego znajomych nie zaczął go szukać. Sama ta scena przyciągnęła paru gapiów z sąsiednich stolików. Nie wiedziała co robić. Spojrzała na nieznajomego, na swoją rękę i znów na nieznajomego. Hazel nie była najlepsza w dodawaniu otuchy, więc wpadała na pomysł, by poklepać go lekko ręką po głowie. Na dzieci to działało, pomyślała.
Chwilę później otarł łzy i zaczął mówić o swoich kolegach. A następnie o preferencjach jednego z nich, a przy okazji zdradzając swój sekret. Ciekawski, co?
- Dobrze. Siedź i się nie ruszaj. To, co Ci przyniosę na pewno Cię rozbudzi - obiecała i udała się do lady.
Wiaderko wody kosztowało mało. Dodatkowo zapłacone z jego kieszeni właściwie. Hazel znała kilka ziół mających działanie rozbudzające, ale skąd je miała niby wytrzasnąć? Sprawdziła ręką, czy woda wystarczająco zimna. Idealnie. Minęła Boba, który nieśmiało flirtując, co chwila zerkał w stronę dziewczyny. Chyba nie domyśla się, po co to wiadro. Może i lepiej.
- No i przyniosłam- rzekła i wylała mu na głowę wodę. Nie za dużo, ale wystarczająco, by jego włosy i twarz były mokre. Później rozejrzała się i ujrzała w oddali srebrne kosmyki. - Zlokalizowałam też Twoich znajomych. Wstawaj - rzekła, chociaż już brała się za pomoc w tej czynności.
Hazel.
Hazel.

Liczba postów : 107
Data dołączenia : 10/05/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Aemon Blackfyre Starszy. Nie Maj 19, 2019 12:43 am

Aemon tak siedział i czekał aż dostanie obiecany zastrzyk energii. I dostał coś, czego nie spodziewał. Momentalnie prychnął jak tylko zimna woda dotknęła jego głowy i spłynęła po twarzy. Otrząsnął głowę jak pies wychodzący z jeziora i raz jeszcze prychnął. Z zimną wodą przyszło też i częściowe otrzeźwienie spod zgubnego wypływu alkoholu. Wytrzeszczonym wzrokiem spojrzał na Hezel.
- Dziękuję. Już mi lepiej. - Wstał o własnych siłach. No dobrze, trochę mu dziewka pomogła. - No to chodźmy do nich, bo pewnie ze zniecierpliwieniem na mnie czekać.
Chwilę im zajęło dojście do stolika, ale w końcu udało się. I co najważniejsze do tego właściwego. Przy stoliku była cała czwórka. Baffy, do którego należały srebrne włosy, rozmawiał z jakimś młodzieńcem, którego Aemon nie kojarzył, Jango wpatrywał się martwym wzrokiem w kufel, na którego dnie spoczywało kilka łyków piwa, Dipp wodził wzrokiem za cycatkami raz za razem upijając coraz to kolejne łyki piwa, a Ralos najzwyczajniej w świecie chrapał. Głowę miał złożoną na drewnianym stole, zaś pliczek moczył się w jakieś kałuży z piwa wylanego pewnie podczas popijawy.
- Ech, co za zezwierzęciała banda. - zaśmiał się książę. - Panowie, przyprowadziłem szóstego do picia. Trochę mi pomógł z wróceniem do siebie i do was, więc wiszę mu przysługę. A przynajmniej piwo.
Dipp i Jango przywitali się mruknięciem, gdyż tylko na tyle było ich teraz stać. Ralos się nie obudził, a Baffy przerwał na chwilę flirt aby ztaksować Hazel wzrokiem. Puścił jej oczko i wrócił do rozmowy z nieznajomym.
- Och, przepraszam za nich. Chyba już nie są do zabawy. Co ja się z nimi mam...Jango, Dipp, koniec picia. Wracacie do Akademii, bo potem już chyba tylko straż będzie mogła was tam przenieść. Bierzcie pod ramię Ralosa, bo temu już zdecydowanie wystarczy. - zakomenderował.
- Spadaj, Ae. Może i jesteś księciem, ale nie masz nad nami władzy. Zaprosiłeś nas tutaj, to płacisz. - zaśmiał się Dipp. I w tym momencie zwymiotował na stół.
Jango i Baffy odskoczyli z obrzydzeniem, zaś Ralos nic nie zauważył, mimo, że teraz jego policzek spoczywał w wymiocinach.
- Kurwa. Dobra, faktycznie wystarczy. - wycharkał Dipp. - Fu. - Wykrzywił twarz. - No, Ae, wyskakuj z kasy za alkohol i sprzątanie. - powiedział widząc nadchodzącą kelnerkę.
- Pani się nie denerwuje, już płacę. - powiedział pochmurno Blackfyre wyjmując kilka złotych smoków.
W tym czasie Baffy i Jango obudzili Ralosa i pomogli mu wstać. Ten wyglądał na wkurzonego, gdy dowiedział się, co się przed chwilą stało.
- Dipp, chodź ze mną, pomóż mi zanieść Ralosa do Akademii. - wysapał Jango.
- Dlaczego ja? - oburzył się Dipp.
W odpowiedzi spoczął na nim ciężki wzrok Jango i Baffy'ego.
- No dobra. - zrezygnowany wziął Ralosa pod drugie ramię.
Cała trójka wyszła z karczmy w kierunku Akademii.
Przy stoliku został tylko Ae, Hazel i Baffy.
- Także ten... - powiedział książę. - My chyba też powinniśmy zmienić lokal, co? A może...a może chcecie zabawić się nielegalnie?
Aemon Blackfyre Starszy.
Aemon Blackfyre Starszy.

Liczba postów : 162
Data dołączenia : 14/02/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Hazel. Nie Maj 19, 2019 1:43 am

Asekuracja księcia trwała chwilę. Jak tylko doszli do stolika Hazel dowiedziała się, że jest szóstym członkiem do popijawy. Zaskoczeniem dla niej było, że miała tu jeszcze zostać i dostać piwo. Ten książę był niezwykle hojny. Da się na nim zarobić.
Jak się okazało, jego ziomków jednak było pięciu. Chyba się pomylił. Mężczyźni na swój sposób przywitali się z nią. Dodatkowo stwierdziła, że jej przebranie musi być naprawdę dobre. Łatwo wywnioskowała, że ten, który puścił oczko, zwie się Baffy.
Po tym jak książę przeprosił, zaczął wypraszać niektórych towarzyszy. W sumie nie wyglądali zbyt dobrze. To doskonale wyjaśniało, że nawet nie zastanawiali się, gdzie zagubił się wcześniej Aemon. Sprzeczanie potrwało niezwykle krótko, ponieważ problem rozwiązało zwymiotowanie. Hazel od razu przypomniała sobie ostatniego pacjenta. Wymiotował tak, jakby miały z niego wylecieć też wnętrzności. Na całe szczęście udało się go wyleczyć.
Chwilę porozmawiali, a później trójka towarzyszy zmyła się. Była to ulga, bo Hazel nie za bardzo przepadała za tłokiem. I tak już było tu wystarczająco głośno. Zastanawiało ją jedno - gdzie podział się ten chłopak, którzy przed chwilą lepił się do Baffy'ego?
Propozycja Aemona zaciekawiła dziewczynę. Na razie nawet dobrze się bawiła, nie mogła zaprzeczyć. A jeśli chodzi o nielegalne rzeczy... Brzmiało to dziwne, a Hazel niczego konkretnie nielegalnego nie zrobiła. Teoretycznie oczywiście.
- Jak nielegalnego? - spytała. Nie znała ich, więc nie wiedziała, co dla nich może być granicą rozsądku. - I tak nie za bardzo mogę ruszać się bez tego wielkoluda - rzekła i wskazała na człowieka wciąż rozmawiającego z kelnerką. Chyba jednak miał do niej bardziej długoterminowe plany. Biedny nieśmiały wielkolud. - Mam nadzieję, że to nie problem.
Bawiła ją jeszcze jedna rzecz. Hazel miała już rozpoznaną całą personę Aemona, a on nawet nie poznał imienia chłopca, z którym cały czas rozmawia.
Hazel.
Hazel.

Liczba postów : 107
Data dołączenia : 10/05/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Aemon Blackfyre Starszy. Czw Maj 23, 2019 10:47 pm

To proste: chłopak, z którym flirtował Baffy odskoczył z obrzydzenie, gdy Dipp wymiotował. Wciąż jednak pozostawał niedaleko naszej grupki, tylko Aemon go nie wliczał, bo nie znał go, i był też wciąż pijany, więc nie myślał i nie liczył trzeźwo. Gdy padło pytanie ze strony Hazel o te "nielegalne" zabawy, Aemon palcem kazał im się zbliżyć. Nowy znajomy Baffy'ego też chciał podejść, ale Aemon zgromił go wzrokiem.
Ponieważ w karczmie panowała wrzawa, nie szeptał, aby mogli go usłyszeć, ale starał się mówić tak, aby nikt inny nie dowiedział się, co planują.
- Niedawno byłem w Lys. Tam uczyłem się przeprowadzać sekcję na ciałach. Może wam pokażę? Mam na statku pomieszczenie specjalnie do tego przeznaczone. Jest tylko jeden...problem. Nie mamy ciała. Ale chyba nikt nie będzie płakał po prostytutce? Tyle tu ich jest...
Aemon Blackfyre Starszy.
Aemon Blackfyre Starszy.

Liczba postów : 162
Data dołączenia : 14/02/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Hazel. Pią Maj 24, 2019 12:04 am

Pierwsze pytanie Hazel zupełnie odwróciło uwagę od drugiego. Uznała więc, że najlepszym wyjściem będzie postawienie na swoim i zabranie Boba, czy tego chcą, czy też nie.
Aemon od razu przeszedł do rzeczy. Na samo wspomnienie Lys, Hazel zrzedła mina. Stamtąd przybyła, to raczej już by tam nie wróciła. Nic dziwnego, że pomysł na wesołe spędzanie czasu nocą z prostytutką i narzędziami do sekcji zwłok, przyszedł właśnie stamtąd. Mimo wszystko nie ruszyło to za bardzo dziewczyny. Sam obraz mordercy z lekka ją zainteresował. Nie miała zamiaru brudzić sobie rąk zbrodnią, bo tak. Po drugie widziała już sekcje zwłok. Odpowiedziałaby zwyczajnie, gdyby nie ostatnie zdanie.
- Oczywiście, że nie... - stwierdziła ironicznie, a potem z pięści uderzyła Aemona w twarz. Jednak alkohol pozwolił trochę ponieść się chwili. Z resztą, ktoś zostaje zdenerwowany, zazwyczaj stosuje przemoc, czyż nie? - Głupszego usprawiedliwienia znaleźć nie można. Przyszły morderca, czy nie... Twoje początki są fatalne - stwierdziła, szybko powracając do normalnego tonu. Rzadko się zdarzało, że traciła panowanie. A może to po prostu taka chwila? W końcu nie zawsze ma się szansę uderzyć księcia, gdzie konsekwencje niekoniecznie mogą równać się śmiercią. Poza tym, Hazel miała świadomość, że była słabeuszem.
W tym czasie zaniepokojony Bob kroczył w ich stronę. Natomiast zielonooka czekała na reakcję. Mimo że nie żałowała tego, co zrobiła, to jednak nie byłoby przyjemnie, gdyby nagle zabawa miała się skończyć. Ostatnie dni były wypełnione wizytami chorych. Przychodzili nawet z błahostkami. Hazel była ciągle potrzeba. Może potrzebowała zastrzyku energii. Przez wiele lat traktowano ją jak lalkę. Żyła wygodnie. Czuła, jakby wyparła przy tym dzieciństwo i własne pochodzenie. Prawie zapomniała, jak smakuje krew. Nie miałaby nic przeciw, gdyby trochę krwi pociekło jej z nosa. Chociaż nie mogła zaprzeczyć, że to czego doświadczyła było niczym w porównaniu z tymi, którzy nie mieli tyle szczęścia, co ona.


Ostatnio zmieniony przez Hazel dnia Pią Maj 24, 2019 4:10 pm, w całości zmieniany 1 raz
Hazel.
Hazel.

Liczba postów : 107
Data dołączenia : 10/05/2018

Powrót do góry Go down

Karczma "Złota Mewa" Empty Re: Karczma "Złota Mewa"

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach