Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Karczma na Przydrożach

Go down

Karczma na Przydrożach Empty Karczma na Przydrożach

Pisanie  Arjan Estermont. Wto Cze 26, 2018 5:05 pm

***
Arjan Estermont.
Arjan Estermont.

Liczba postów : 293
Data dołączenia : 08/12/2017

Powrót do góry Go down

Karczma na Przydrożach Empty Re: Karczma na Przydrożach

Pisanie  Arjan Estermont. Wto Cze 26, 2018 5:32 pm

Ranek - 28 Maja 336 AC


Arjan siedział przy stole, czekając przy tym na śniadanie od karczmarza. W brzuchu wręcz mu tak burczało, jak podczas jakiej to burzy. Estermont potrafił zjeść wiele, takoż zawsze poziom tego jadła utrzymywał. Gdy jego giermek czyścił kolczugę na podwórzu karczmy, rycerz oglądał spod kufla piwa tyłek służącej. Rozsiadł się wygodniej i bez żadnych ceregieli założył nogi na stół, racząc się przy tym smakiem piwa oraz widokiem na cny tyłek dziewczyny. Siedząc tak, nagle podszedł karczmarz z jadłem, przysłaniając przy tym widoki. Olbrzym odmachnął ręką, że "ładnie dziękuję, ale proszę spierdalać". Po czym, gdy gospodarz odszedł, spojrzał na talerze. Tak jak Żółw prosił, na talerzu była jajecznica z dwudziestu jajek, pół bochna chleba oraz trzy smażone kiełbasy. Nareszcie. Długowłosy zaraz to już miał brać się do jedzenia, lecz w chwili, gdy sięgał po drewniane sztućce, zauważył nowego gościa w karczmie. Nikomu nieznajomy Hugo Mollen. Wielkolud zmarszczył na niego brwi, bo jakby to rzec, wyglądał na dość bogatego, a i na pewno konia było słychać na zewnątrz. Czyżby jakiś syn lorda albo rycerza? Być może. Niebieskooki lustrował go tak przez moment wzrokiem, po czym upił kolejny łyk piwa, stawiając przy tym dość z ciężko kufel na stół.
- Rycerz? - Spytał bezpośrednio Arjan wycierając rękawem swego ubrania usta z piany. - Jak tak, to zapraszam. - Jeśli faktycznie Mollen potwierdził swą osobistość jako rycerz, to nieznajomy po fachu odsunął mu jedno krzesło obok i wykonał zapraszający gest. Oczywiście przed klapnięciem, Estermont powstał i zmierzył niższego od siebie człowieka z góry. Następnie wyciągnął do niego dłoń i przy uścisku zacisnął tak mocny, by wręcz zabolało. - Sir Arjan Estermont. Miło poznać. - Rzekł ochrypłym głosem, po czym faktycznie ponownie zasiadł na swym miejscu. Machając przy tym do karczmarza ręką, by zawiadomić o kolejnym zamówieniu.
- Dla niego kubek albo kufel czegoś dobrego! Co tam chcecie? - Spytał, Hugona dopijając piwo. Zaraz pewnie takowy trunek koleżka otrzymał, więc rycerz spytał go. - Na wojnę wam pewno śpieszno, co? Czy może od niej? Hmmm?
Oderwał przy tym kawał chleba i zaczął jeść. patrząc przy tym na gościa ciekawsko. Zawsze to jakieś towarzystwo.


Ostatnio zmieniony przez Arjan Estermont dnia Wto Cze 26, 2018 7:30 pm, w całości zmieniany 1 raz
Arjan Estermont.
Arjan Estermont.

Liczba postów : 293
Data dołączenia : 08/12/2017

Powrót do góry Go down

Karczma na Przydrożach Empty Re: Karczma na Przydrożach

Pisanie  Hugo Mollen. Wto Cze 26, 2018 7:22 pm

Całą nawałnicę jaką przetoczyła się po Westeros Hugo spędził w Dolinie Arrynów, gdzie udał się w poszukiwaniu miecza z valyriańskiej stali, który ktoś gdzieś widział. Mając taki miecz spłaciłbym z nawiązką wszystkie długi i jeszcze sporo by zostało, marzył Hugo zmierzając w stronę Gór Księżycowych. Miecza oczywiście nie znalazł, zaś sama dolina okazała się miejscem, gdzie zdecydowanie łatwiej znaleźć guza niż bezpańskie, bezcenne miecze. W końcu dotarł na Paluchy, gdzie został domowym rycerzem jakiegoś ubogiego lordziątka zamieszkującego rozpadającą się wieżę na wybrzeżu. Lord ten, mając najwidoczniej więcej ambicji niż pieniędzy marzył o posiadaniu własnego domowego rycerza. Kiedy rozpoczęły się walki z klanami z Księżycowych Gór jego butny pan, a wraz z nim Hugo, ruszyli aby dać dzikusom łupnia. Lord jednak dosyć szybko skończył z łbem rozwalonym krzemiennym toporem, zaś młody Mollen został znów bez pana, bez pieniędzy i perspektyw. Wszystkie łupy jakie zgromadził w Dolinie wystarczały na kupno nowych butów, które jednak dosyć szybko rozleciały się na trakcie i Mollen musiał pogodzić się ze swoją starą, kupioną jeszcze na północy parą. Wtedy też postanowił udać się do Królestwa Burzy, gdzie ponoć wciąż toczyły się jakieś walki. Być może tam uda mu się zaciągnąć do którejś armii?
Kilka tygodni w siodle, spanie w krzakach i jedzenie jedynie twardej jak podeszwa suszonej wołowiny Dawały mu się już we znaki. Czuł że tyłek zaraz mu odpadnie, kręgosłup bolał niemiłosiernie, zaś kiszki od kilku godzin grały mu "Deszcze Castamere". I oto nagle, jakby z woli bogów, na jego drodze stanęła karczma. Nie z gatunku tych wielkich, zdolnych przyjmować setki gości, zaś ceny w nich są równie gigantyczne, lecz zwykła karczma w której zapewne częściej niż królewski orszak można spotkać chłopów zapijających swe smutne dole, wędrowców zmierzających do Królewskiej Przystani czy błędnych rycerzy, takich jak Mollen zmierzających na wojnę lub z niej wracających. Ciepły posiłek i miejsce w stajni do przespania się na miękkim sianie było tym, co Hugonowi w zupełności wystarczyło.
- Rozkulbacz je, wyczyść i nakarm. Tylko klaczy nie dawaj jabłek - Powiedział do chłopca stajennego który pojawił się na dziedzińcu. Z chudego trzosa wyciągnął pięć srebrnych jeleni i wręczył je chłopakowi. Sam udał się w stronę sali karczemnej skąd dobiegały głosy i czuć było aromat jadła. Kiedy tylko przekroczył próg karczmy od razu powitał go jakiś mężczyzna. Mężczyzna przewyższający go wzrostem prawie o głowę!
- Rycerz - Mruknął. Poczuł, że jego uszy zaczynają pokrywać się szkarłatem. Jakby na potwierdzenie swoich słów poklepał gałkę miecza. Najwidoczniej dodało mu to animuszu, bo po chwili zadarł głowę aby spojrzeć na swojego rozmówcę. - Rycerz, a jakże -  Powtórzył przyjmując miażdżący uścisk dłoni nieznajomego. Sam nie pozostał mu dłużny również mocno ściskając rękę rycerza. Odpiął pas z mieczem i powiesił go na oparciu krzesła.
- Hugo Mollen - Przedstawił się zasiadając za stołem. Chwilę później karczmarz postawił przed nim kufel pełen spienionego piwa. Hugo przeważnie nie pił, jednak nie należało odmawiać napitku, który ktoś stawia przed tobą z dobrej woli. - Przynieś jajecznicę - Krzyknął za odchodzącym karczmarzem - Bochen chleba i pieczonego kurczaka -  Po tylu dniach głodówki miał ochotę zjeść konia z kopytami. Pustym trzosem będzie przejmował się z pełnym brzuchem.
- Z wojny na kolejną wojnę, można by rzec - Powiedział mocząc wargi w kuflu. Dwa małe łyki pewnie mi nie zaszkodzą, pomyślał - Kto się w ogóle tu bije i z kim?
Hugo Mollen.
Hugo Mollen.

Liczba postów : 9
Data dołączenia : 10/01/2018

Powrót do góry Go down

Karczma na Przydrożach Empty Re: Karczma na Przydrożach

Pisanie  Arjan Estermont. Wto Cze 26, 2018 8:23 pm

Arjan nie zwrócił zbytniej uwagi na czerwone uszy Hugo, był bardziej skupiony na jego ekwipunku niż twarzy. Nawet się jakoś prezentował, więc obstawiał bardziej na jakiegoś rycerza niż zbira spod mostu.
Tak czy siak, zasiedli razem, przy jednym stole. Estermont wcinał jajecznicę wielkimi porcjami, czekając na odpowiedź Hugo ku tematowi podróży. Olbrzym przeżuł jedzenie i zamierzał co nieco mu opowiedzieć.
- Kto się z kim bije? O kurwa, Sir, sporo tego będzie. - Zaśmiał się gromko, wycierając dłonie o blat stołu. Śmiech wręcz przypominał śmiejącą się burzę, zwłaszcza przy takiej bliskości, bo głos był cholernie donośny. Rycerz chwycił na nóż kiełbasę. - Aktualnie Ziemie Burzy prowadzą dwie wojenki, z czego jedna już ledwo dyszy. Mianowicie ta z Dornijskimi kurwami, hmph. Podobno ich armia z księciuniem sobie ryja wyłamała na Górskim Zamku Nightsong, haha. - Zaśmiał się krótko, biorąc kęs kiełbasy. - Tak jak mówiłem, dogorywa. Druga wojna jest z tym chędożonymi smokami z Włości, Targaryen. Książę Lyonel pobił ich w polu. Nawet to jakąś nazwę przybrało. Bitwa Zielonego Ognia? Pola może? Jakoś tak. Potem ruszył na stolicę i z kroku ją zdobył. Dobrze tak sukinsynom, ale też...cholera, irytuje mnie ten fakt. - Kolejny kęs kiełbasy. Żując, mówił. - Miałem zamiar osobiście utoczyć im krwi w walce, za to, co zrobili mej rodzinie, ale pewnie jeszcze będzie okazja. W końcu konflikt nadal się toczy. - W tym momencie jego twarz nabrała gniewnego wyrazu, najwidoczniej bardzo denerwował go fakt, że mija go walka. Nadział na nóż kolejną kiełbasę.
- Jest jeszcze wojna w Reach. Róża z Dębem. Mało mi o niej wiadomo, ale chyba Tyrellowie wygrywają. Znając życie, to zaraz rzucą się tam psy z Dorne, Zachodu, Florenta i Wież ze Starego Miasta. - Machnął ręką w geście, że to jest wiadome jak świat.- Nie mówiąc też o pierdolcu w Dorzeczu. Frey i Bracken jak jakieś serojady z Essos zaatakowały Blackwooda bez wypowiedzenia wojny i wiesz co? Pokonał ich. Pożalcie się Siedmiu na takich królów, haha. - Roześmiał się i odebrał drugie piwo od karczmarza. - Nie dość, że brak honoru, to i godności teraz.
Pokręcił rozbawiony głową. To było chyba wszystko na temat wojen. Żółw wzruszył ramionami i wziął łyk piwa. Spojrzał, tak na Hugona opierając się bardziej o krzesło.
- A co Ty mi opowiesz, Sir? - Spytał, dalej racząc się śniadaniem. W końcu nie wsunie takiej porcji jedzenia na raz. Jakby nie było, błędny rycerz mógł się domyślać, że ta góra mięsa musi naprawdę dużo jeść.
Arjan Estermont.
Arjan Estermont.

Liczba postów : 293
Data dołączenia : 08/12/2017

Powrót do góry Go down

Karczma na Przydrożach Empty Re: Karczma na Przydrożach

Pisanie  Hugo Mollen. Czw Lip 05, 2018 6:05 pm

- Jak widać wojna nie ominęła żadnego zakątka. W Dolinie lordowie postanowili dobrać się do skóry dzikusom z gór. Bezpieczeństwo na trakcie to niby sprawa istotna, ale łupów można zdobyć tyle co kot napłakał, a krzemienny grot wbity w kiszki większe spustoszenie czyni niżli stalowy - Przypomniał sobie swojego paniczyka z Paluchów, któremu spieszno było do wojaczki. Miał szczęście, gdyż kamienna siekiera rozłupała hełm wraz z jego głową. Wzdrygnął się przypominając sobie przypominający malinową konfiturę mózg, wypływający przez wizury hełmu.
- Dornijczycy to ponoć wściekłe psy. Słyszałem, że ostrza swoich broni smarują truciznami od których kiszki zamieniają się w wodę i człowiek kona tygodniami. Niezbyt to szlachetne... - Przerwał, gdyż karczmarz właśnie postawił przed nim gliniany talerz wypełniony jajecznicą. Mollen pochylił się i z cholewy buta wyciągnął lipową łyżkę. Wytarł ją o rękaw koszuli i zabrał się za jedzenie.
- Tłochę gołąca - Wymamrotał z pełnymi ustami. Może i nie było to zbyt grzeczne, ale ktoś kto pół życia spędził w lesie w otoczeniu wiecznie pijanych drwali nie musi znać wszystkich zasad dobrego wychowania. Przez kilka minut słychać było tylko szuranie drewnianej łyżki aż w końcu talerz został opróżniony do czysta.
- Mam wrażenie, że wszystko było łatwiejsze, jak było tylko jedno król...  - Przerwał nagle i nerwowo rozglądnął się na boki. Zdecydowanie powiedział za dużo. Nie znał przekonań politycznych swego rozmówcy, a ponadto wśród klientów karczmy mogło być kilku fanatycznych zwolenników secesji, którym nie mogły nie spodobać się słowa Mollena.
- A co zrobili Twojej rodzinie? -Spytał chcąc jak najszybciej zmienić temat rozmowy. Może Estermont nic nie usłyszał, albo nie zwrócił uwagi na jego pospiesznie wypowiedziane słowa. - O kto? Oczywiście o ile wolno spytać.
Hugo Mollen.
Hugo Mollen.

Liczba postów : 9
Data dołączenia : 10/01/2018

Powrót do góry Go down

Karczma na Przydrożach Empty Re: Karczma na Przydrożach

Pisanie  Arjan Estermont. Pią Lip 06, 2018 12:21 pm

- A czego się spodziewać, to tak jakby spodziewać się łupów wojennych z ruchu na banitów. Strzał nazbierasz z tarczy, ale poza tym to nic. - Burknął Arjan spod kufla na temat wojny w Dolinie. Wtem zaczął się temat Dorne, a Arjan wyszczerzył zęby. Toć to nawet pieśń powstała o tym!
- Ano, chociaż to częściej strzałami tak robią. Ich konni strzelcy podjeżdżają, postrzelają sobie, a potem uciekają. Na koniec dnia się okazuje, że setka zranionych koni jest już do ziemi, bo strzały otrute, tak samo z ludźmi. Chociaż powstała też pieśń o tych psach, słyszał może, Sir? - Spytał Arjan z uśmiechem na ustach. Na same "trochę gołące" rycerz nie zwrócił uwagi, a wręcz nawet się zaśmiał krótko kręcąc głową. Ot, sam Estermont nie trzymał się dworskich reguł, więc takie coś to była normalna sprawa dla niego. Samemu przy tym zajadał się swym porannym jadłem. Momentalnie przerwał, gdy ten rzekł, że lepiej by było z jednym królem, co wywołało prychnięcie u olbrzyma i odsunięcie od siebie pustych naczyń. - Za dużej różnicy to by nie zrobiło. Wtedy byłyby wojny domowe. - Wzruszył ramionami na to, bo to w końcu prawa. Panowanie smoków nawet to pokazywało. Spojrzał akurat w kierunku drzwi, przez które wchodził jego giermek z czystą kolczugą. Wielkolud przywołał go ręką do siebie.
- Rick! Poznaj pana Sir Hugo. - Wskazał na towarzysza śniadania, a sam młodzieniec ukłonił się, odłożył kolczugę na pobliskie krzesło i podał dłoń na uścisk. - Mój giermek, Rickard Storm.
- Miło poznać, Sir. - Odrzekł lekkim jak piórko głosem. Rycerz odsunął mu krzesło i klepnął, by siadał na dupie. Wtem nagle padło pytanie, co się wydarzyło jego rodzinie. Niebieskooki spochmurniał i zawiesił spojrzenie na Mollenie. Mężczyzna mógł czuć się nieswojo przy takim spojrzeniu. Przeniósł jednak wzrok na kąt karczmy. - Zgrabili mój dom, a mego ojca posłali ku Siedmiu. - Odrzekł w końcu. - No jak to kto? Targaryen! - Wtedy posłał takie uderzenie w stół, że wszystko na nim podskoczyło.
- Ukręcę im te łby choćby nie wiem co.
Arjan Estermont.
Arjan Estermont.

Liczba postów : 293
Data dołączenia : 08/12/2017

Powrót do góry Go down

Karczma na Przydrożach Empty Re: Karczma na Przydrożach

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach