Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Zamkowe lochy

Go down

Zamkowe lochy Empty Zamkowe lochy

Pisanie  Alysanne Targaryen. Sob Cze 23, 2018 2:56 pm

~***~
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Zamkowe lochy Empty Re: Zamkowe lochy

Pisanie  Alysanne Targaryen. Sob Cze 23, 2018 7:28 pm

Po powrocie z nad Tridentu;
(Prawdopodobnie 4 maja 336 AC)

Po powrocie z nad brodów Tridentu miała kilka spraw, którymi się musiała zająć, tak więc nie ruszyła od razu w odwiedziny septona, choć bardzo ją ku temu korciło. Chodziła cały czas napięta i rozmyślała co mu zrobi, gdy już zejdzie do ponurych podziemi Harrenhal. Nim jednak tam zaszła musiała się przygotować – Tak jak mężczyźni ostrzą miecze i przywdziewają zbroje przed bitwą, tak kobiety brały długie kąpiele, splatały włosy i ubierały suknie. A na to zupełnie nowe doświadczenie chciała się przygotować najlepiej jak mogła. W końcu nie była już małą dziewczynką, na którą można było przymykać oko za jej niestosowne zachowanie i ubiór – Była dorosłą kobietą, księżniczką, a przede wszystkim, krwią smoków.
Ubrała się więc w prostą, czarną, suknię, uszytą z miękkiej wełny i delikatnie obszytą futrem, która ciasno oplatała ją od szyi po stopy, a na dłonie założyła czarne, skórzane rękawiczki – W końcu w podziemiach mogło być zimno. O włosy również zadbała, nie chciała w końcu by przypadkowe kosmyki przysłaniały jej widok, dlatego też zaplotła je w kok warkoczowy, a by zapachy stęchlizny i brudu nie docierały do jej nozdrzy, dość obficie spryskała się perfumami. Tak przygotowana mogła wezwać do siebie ser Alrana i ruszyć z nim w podróż do trzewi Harrenhal. Szczęściem dla niej udało jej się namówić męża by zostawił tą sprawę całkowicie w jej rękach. Nie chciała w końcu by oglądał ją w... stanie "uniesienia". Tak więc powiadomiła go by się nią nie przejmował i wróci, gdy już wymierzy (nie)sprawiedliwość.

Lochy, jak to lochy, były ciemne, ponure i mało przyjemne. Wchodząc do nich zatrzęsła się z zimna. Szczęściem nie musieli kluczyć pośród jego korytarzy szczególnie długo – Tutejszy zarządca został wcześniej powiadomiony, że będzie mieć gościa i nie robił szczególnych problemów z tego powodu, choć raz po raz zerkał na Alysanne. W końcu rzadko przebywały tu kobiety, a jeszcze rzadziej księżniczki. Dość szybko oswoił się jednak z tą myślą i poprowadził ich do sali tortur, powszechnie nazywaną katownią. Przekraczając progi tego pomieszczenia zatrzęsła się raz jeszcze, bynajmniej z zimna. Miejsce było straszne, a zarazem fascynujące. Spod sufitu zwisały cicho pobrzękujące kajdany i liny, pod ścianami można było znaleźć stoły zastawione narzędziami, których przeznaczenie było dla niej całkowicie jasne jak i takie, o których mogła tylko się domyślać co można było z nimi robić. Wszędzie było coś ciekawego – A to krzesło przesłuchań, które nabijane było kolcami, a pod siedzeniem znajdował się mały piecyk, który miał rozgrzewać posiedzenie przesłuchiwanego, a to kołyska na którą można było spuszczać ludzi i wbijać ostro zakończony ostrosłup w odbyt lub kobiecą pochwę. Środek pomieszczenia przeznaczony był wahadło, za pomocą którego można było podwiesić przestępcę w dość niewygodnej pozycji, w której to ręce miał związane za plecami i pomału prostowały się do pionu, zrywając mięśnie i więzadła. Było tu znacznie więcej mebli i przedmiotów do wykorzystania, a widok każdego z nich tylko potęgował złowrogi płomień w oczach księżniczki. Sam klucznik był też na tyle miły, że wyjaśnił zainteresowanej działanie kilku bardziej interesujących, a zarazem skomplikowanych urządzeń, nim wyszedł by przyprowadzić septona, który zgodnie z jej życzeniem, miał mieć worek na głowie. Chciała mu zrobić niespodziankę.
W trakcie gdy zarządca lochów poszedł po jej zabawkę, podeszła do podręcznych narzędzi tortur, którym przyglądała się z uwagą i muskała palcami, jakby były jej najczulszymi kochankami. W końcu zerknęła z błąkającym się na twarzy uśmieszkiem w stronę Alrana i chwyciła w swoje ręce knut – Rodzaj bicza na którego składało się kilka splecionych ze sobą rzemieni, które przymocowano do drewnianej rękojeści. Podeszła do swego rycerza i wbiła koniec bata pod brodę Alrana, patrząc mu się przy tym w oczy z wciąż błąkającym się uśmieszkiem na ustach i ogniem w jej fioletowych oczach.
- Powiedz mi ser... - Wcisnęła końcówkę batorga nieco mocniej, a następnie zbliżyła swoją twarz niewiarygodnie blisko do oblicza rycerza. Alran mógł poczuć omiatający go delikatny zapach mięty, perfum księżniczki i jej niespokojny, delikatnie przyśpieszony oddech. - Gdybyś miał wybrać któryś z tych przyrządów dla naszego przyjaciela, to od czego byś zaczął...? - Oczekując odpowiedzi odsunęła końcówkę bicza od jego brody i błysnęła mu zębami w szerokim uśmiechu, a następnie zbliżyła swoje usta do jego ucha by mu wyszeptać... - Bo nie mogę się zdecydować... - Przeciągała swoje słowa. - Niektóre z tych przedmiotów wyglądają niepokojąca nawet dla mnie, a inne zdają się być stworzone nie tylko do zadawania bólu. - Odwróciła się od niego i ruszyła wzdłuż ścian komnaty. - Choćby takie kajdany. Można w nich robić wiele interesujących rzeczy... Albo nawet ten bicz. - Popatrzyła się na trzymany przez nią w ręce przedmiot i machnęła nim delikatnie na próbę, a słysząc równie delikatny trzask nie mogła się powstrzymać od delikatnego wstrząsu, które ogarnęło całe jej ciało. - Delikatne smagnięcie może być niczym pieszczota kochanka, a nieco mocniejsze rozerwie mięśnie i skórę...

Spoiler:
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Zamkowe lochy Empty Re: Zamkowe lochy

Pisanie  Mistrz Gry Sob Cze 23, 2018 11:58 pm

Kiedy Alysanne oglądała narzędzia tortur, poruszając się wdzięcznie po ciemnym, mrocznym lochu, niby biała zjawa otulona w płaszcz z cienia, Alran błądził za nią wzrokiem nie mogąc oderwać swoich oczu od ruchów księżniczki. Chłonął każdy krok, każdy gest, sycąc oczy subtelnymi ruchami bioder oraz myśląc o tym, że te smukłe palce mogłyby pieścić jego ciało w ten sam sposób, w jaki księżniczka teraz muskała instrumenty cierpienia. Kiedy podeszła do niego i wbiła końcówkę knuta w jego podbródek zalała go fala ciepła i podniecenia, które potęgował jej zapach oraz niespokojny oddech. Z każdym słowem Alys w Darrym narastało podniecenie, czuł jak jego męskość twardnieje i próbuje wyrwać się na wolność walcząc z materiałem płóciennych spodni. Żądza pchała go wręcz do wzięcia księżniczki tu i teraz, ledwo powstrzymywana przez siłę woli gwardzisty.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9630
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Zamkowe lochy Empty Re: Zamkowe lochy

Pisanie  Alran Darry. Nie Cze 24, 2018 7:26 pm

Alran gotowy na przybycie swojej pani, czekał, aż jej pantofle rozniosą się przyjemnym echem po sali tortur. Widok kiwających się bioder spowodował na potęgowanym dzwonieniem w uszach, wyczuwalnym pulsem krwi, który rozchodził się po całej klatce piersiowej, kiedy smocza księżniczka zaczęła pieścić narzędzia tortur, traktując je jak własne, wychowywane przy piersi dzieci. Źrenice jego oczu powiększyły się w wyczuwalnej w jego żyłach płynącej adrenaliny. Wszystko spowodowane białowłosą pięknością, która bawiła się teraz nim. Chociaż wiedział gdzie tak naprawdę powinny znajdować się przyjemne dłonie Alysanne, tak naprawdę musiał poczekać. Upust swoim emocjom musiał ukazać w inny sposób. Mimo to w znacznie bardziej dla niego przyjemny, kuszący. Siła woli walczyła z jego pożądaniem wzięcia jej właśnie teraz. Wewnętrzny konflikt nie miał szans na rozwiązanie. Nieprzyjemny ból w okolicach serca przy oddychaniu sprawiał, że oddech Alrana stawał się dość nierówny. Jej szept spowodował tylko jeszcze większe napęcznienie przyrodzenia w spodniach. Odetchnął. Oczywiście poczekał na odejście kata.
Jego ręka powędrowała do trzymającej bicz dłoni Targaryenki, przejeżdżając od całego ramienia aż po same palce. Chwycił je zdecydowanym, acz delikatnym chwytem, nie chcąc jej skrzywdzić. Druga ręka spoczęła na jej podbrzuszu, gładząc go okrąglistymi ruchami. Alran przystawił swój nos do łabędziej szyi. Powziął silny wdech, radując się zapachem jej perfum. Usta przejechały z jej szyi w stronę szczęki, gdzie poczuła jego ciepły, nierówny z podniecenia oddech. Chwytając na chwilę zębami płatek jej ucha, Alran przyciągnął jej pośladki do swojego krocza, sprawiając, że księżniczka poczuła jego nabrzmiałość. Wyszeptał jej do ucha. - Najpierw zajmiemy się moja pani naszym więźniem, a potem… - zassał jej płatek, mrucząc przy tym. -...a potem postaram się pokazać jeszcze dzisiaj, do czego niektóre narzędzia mogą nam się przydać. Szczególnie trzymany przez ciebie bicz, pani. - Oczy rycerza płonęły pożądaniem. Chciał skusić ją sobą, swym dotykiem. Swoim zachowaniem.
Poprzestał jednak na kuszeniu jej, cierpliwie podchodząc do septona, który leżał nieprzytomny na stole. Alran zaczął go zapinać pasami. Od nóg, po pas, aż ostatecznie po nadgarstki i głowę. Ciało septona było tak sztywno zapięte w pewnym momencie, że nie udało mu się nawet odwrócić w stronę idącego do ściany z narzędziami tortur Alrana. Ten, palcami przesuwając, odwracał się co jakieś parę sekund, chcąc zobaczyć reakcję swej pani na to, po które narzędzie będzie sięgał. Młot? Nie, to będzie za proste. Nie chcą przecież niczego mu od razu zmiażdżyć. Trzeba czegoś… delikatniejszego. Powiedzmy subtelniejszego. Alran zauważył więc w końcu coś, co wyglądało na typową pałkę, tyle że miała ona kilka igiełek ze średnicą równej szpilce. Zdjął ją ze ściany, ważąc ją w dłoniach. Zaraz potem odwrócił się do Alysanne, uśmiechnął się do niej prowokacyjnie i podszedł do septona. - Pogwałciłeś prawo religijne. Chciałeś splamić świątynię czystości. Pozbawić go pierwiastka bożego. - Alran przejeżdżał igłami po klatce piersiowej septona, co jakiś czas naciskając nimi, aby ukuć go. Jęki, jęki, jęki. Zaraz potem znowu mówił. - Chciałeś zbrukać niewinność mojej pani, odebrać jej to, co wychwala Dziewica. - Alran uderzył septona łagodną częścią pałki w brzuch. - I to wszystko pod moim nosem i nosem innych sług Siedmiu. Jak ci nie wstyd, septonie… Jak ci nie wstyd. - Po ostatniej powtórce zaczęły roznosić się krzyki bólu, kiedy rycerz uderzał pałką po różnych częściach ciała. Robił to mocno, ale nie na tyle, aby pozbawić go przytomności. Musiał też podarować czas dla swojej pani. Podszedł do niej po jakimś czasie, znowu stanął za nią, trzymając ręce na jej udach, jedną z nich unosząc zaraz na pośladek i ściskając lekko. - Jest twój, moja pani.

Spoiler:
Alran Darry.
Alran Darry.

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 16/05/2018

Powrót do góry Go down

Zamkowe lochy Empty Re: Zamkowe lochy

Pisanie  Alysanne Targaryen. Pon Cze 25, 2018 3:27 pm

Gdy Alran złapał ją za rękę, w której trzymała bicz, zdziwiła się. Nie spodziewała się z jego strony takiej reakcji i rycerz mógł wyczytać to po jej twarzy – Źrenice jej oczu rozszerzyły się do granic możliwości, choć i tak były już duże z uwagi na panujący półmrok, usta rozchyliły się w zdumieniu, a mięśnie napięły się pod jego zdecydowanym, choć delikatnym dotykiem. Teraz mógł się tylko zastanawiać, czy nie posunął się aby za daleko w swoim uwielbieniu dla księżniczki i nie był zbyt gorliwy. Milczała jednak, dając mu jednocześnie swoje ciche przyzwolenie na kontynuowanie. To wystarczyło Alranowi za zachętę. Zbliżył się do niej jeszcze bardziej i począł delikatnie muskać ustami jej szyje i wdychać zapach jej ciała i perfum, który mieszał się z wilgocią pomieszczenia i ledwo wyczuwalnym zapachem krwi, który zdawał się wsiąknąć w kamienną posadzkę i ściany. Odchyliła głowę do tyłu i przymknęła oczy. Czuła jak jego twarde, męskie usta, które starały się być delikatne, przesuwały się coraz wyżej, wzdłuż jej białej, łabędziej szyi. Jeszcze chwila, jeszcze moment i osiągnie linię jej szczęki. Delikatnie skręciła głowę w jego kierunku i jej różowe usta zetknęły się na krótki, ulotny moment z ustami Alrana, które zaraz pomknęły dalej, do jej ucha, które zaraz pochwyciły. Westchnęła cicho, by zaraz potem pisnąć, gdy poczuła silne dłonie rycerza na swoich pośladkach, które przyciągnęły ją do niego i jego nabrzmiałości w spodniach, które wyczuła mimo dzielącego ich materiału. Mogła udawać zawstydzoną, ale byłaby to tylko fałszywa skromność, nie była dziewicą od dawna i gościła już w swym łożu mężczyzn i kobiety na długo przed swym mężem.
-Oh! Ser Alranie... - Zaśmiała się. - Panuj nad sobą. Przed nami jeszcze dużo, dużo, dużo... - Ugryzła go w płatek ucha, ale w przeciwieństwie do niego nie była delikatna. - ... dużo krzyków i jęków bólu. Na pewno chciałbyś więc potem korzystać z bicza...? Mój mąż nie byłby zadowolony gdyby znalazł na mych plecach ślady pręgów, których nie zrobił sam... - Przejechała mu końcówką bicza po twarzy. - Ale jeżeli tak bardzo tego pragniesz... - Z pewnością Alran nie spodziewał się takiego obrotu sprawy i korzystając z jego zdziwienia wyślizgnęła się z jego objęć. W końcu mógł przybyć ich więzień i nie byłoby rozsądne by stali w swoich objęciach gdy przybędą eskortujący go strażnicy.

Przyprowadzonym więźniem zajął się Alran. Stojąc nieco z boku, w cieniu komnaty, obserwowała jego pracowite ruchy, gdy starał się unieruchomić spanikowanego septona. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Może myślał, że zostanie postawiony przed Whentem, że będzie mógł się wytłumaczyć, ale nie miało to miejsca. Było za to ona, Alran i on – Sami, w zaciszu katowni, w której wkrótce rozległy się pierwsze okrzyki bólu Jona, które odbijały się głucho od kamiennych ścian. Oh, kapłan był taki pocieszny, gdy nie mógł się ruszyć, zdany całkowicie na jej łaskę, na którą nie mógł liczyć. To był jednak dopiero początek, cokolwiek by nie mówić o Alranie, to był on jednak rycerzem mającym honor i pewne skrupuły, ona nie była rycerzem. Nie musiała się... hamować. Czekała więc na swoją kolej w cieniu, obserwując Alrana i przystępując z nogi na nogę. Świerzbiło ją by już teraz ruszyć i szukać narzędzi, którymi mogła zadać mu ból, ale nie chciała by cokolwiek jej umknęło z przedstawienia. W końcu nadeszła jej kolej, zachęcona słowami i dotykiem Alrana, który znów nie mógł się powstrzymać by nie położył jej ręki na pośladku i ściśnięciu, na co mu pozwoliła, ruszyła do stołu. Oh, co za emocje ją teraz pochłaniały! A jej oczy, które świeciły tak nienaturalnym blaskiem, jakiego jeszcze nigdy nie miały! Stanęła za głową septona i pochyliła się nad nim.
-Witaj... Nie wyobrażasz sobie jak mi było przykro, że przerwano nam nasze wspólne zabawy w sepcie. Całymi dniami czekałam żeby się znów z tobą spotkać, żebyśmy mogli nadrobić stracony czas i zaległości. - Dotknęła czubka nosa klechy – I wiesz co? Wszystko jest teraz przed nami! Namówiłam lorda Whenta żebym mogła się tobą... zaopiekować. Cieszysz się prawda? -  Zaczęła obchodzić stół i leżącego na nim septona, jednocześnie stukając palcami w drewniany blat. - W końcu bardzo chciałeś spędzić czas ze mną i moim gwardzistą! - W jednym momencie jej obleczona rękawiczką ręką pomknęła do krocza, owinęła się wokół jego przyrodzenia  jak wąż i ścisnęła. Jej uścisk nie mógł się równać temu co kilka dni temu wyczyniał Alran w sepcie, ale i tak było wystarczające by po komnacie rozległ się krzyk bólu i wierzgania związanego septona. Z wymalowaną satysfakcją na twarzy zaczęła delikatnie zwiększać nacisk i skręcać mieszek Jona, który na to zaczął jeszcze głośniej krzyczeć i wierzgać. W końcu jednak puściła. Nie chciała przesadzić. Miała tyle narzędzi do wykorzystania... - Jak ci się podobało, septonie? Lubisz jak kobieta pieszczotliwie obejmuje twoje przyrodzenie, hmm? - Wzięła do ręki coś, co przypominało nożyce i klapnęła nimi kilka razy. Domyślała się do czego mogło to służyć. Było to jednak zbyt prymitywne na sam początek. Za to obcęgi... Niby proste narzędzie kowalskie, a znalazło nawet tutaj zastosowanie. Odwróciła się z nową zabaweczką i wróciła się do septona, po drodze raz po razie stukając metalowym narzędziem w jego pogruchotaną rękę, co wywoływało szybkie i krótkie okrzyki bólu. - Pamiętam, że ser Alran rozbił ci tak twoją parszywą gębę, że wypadło ci kilka zębów... Skoro i tak nie masz części, to pewnie kilka kolejnych zębów w tą lub tamtą stronę nie zrobi ci już różnicy, czyż nie? - Przytknęła mu obcęgi do ust, starając się wepchnąć je do buzi, ale opierał się. Nie chciał się otworzyć na kolejną dawkę bólu i nie było nic w tym dziwnego, ale go to nie uchroniło. Zdenerwowana zdzieliła go w twarz otwartą dłonią, a potem z rozpędu, jak gdyby zapominając co trzyma w dłoni, uderzyła go drugą ręką, a raczej obcęgami. Stróżka plwocin wyprysnęła z jego buzi z towarzyszącym jej jękiem bólu. - Ser Alranie, przytrzymaj go za czoło i żuchwę, nie mogę dobrać się do jego zębów... - Poskarżyła się swojemu rycerzowi. Gdy Alran ułatwił jej już dostęp, wsadziła obcęgi do środka i uchwyciła ich końcówkami jeden z pozostałych zębów Jona. - Tutaj się skrył nieborak... O! Złapałam. Czujesz septonku? Skup się teraz... Zaczynam na trzy. Raz... Cicho, wszystko będzie dobrze... Dwa... Trzy! - Szarpnęła obcęgami do siebie, ale ząb twardo się trzymał w dziąśle, powodując ogromny ból septonowi i prowadząc do jego kolejnych krzyków, które były stłumione przez przyrząd, który miał teraz w buzi. - Oh, ale jest twardy. Jeszcze raz! - Pociągnęła znowu. Poczuła jak ząb się pomału obluzowuje, a z miejsca, które począł opuszczać, zaczęła wylewać się krew. Jeszcze jedno stęknięcie z jej strony, przeciągły okrzyk septona i już jego ząb był w jej rękach. - Ha! - Zakrzyknęła tryumfalnie, oddychając jednak przy tym ciężko. Piersi falowały jej to w górę, to w dół. - Nie było tak źle, co? - Poklepała Septona po twarzy, wręcz pieszczotliwie. - O nie Alranie, nie, nie, nie... - Powiedziała do swego rycerza, gdy zobaczyła, że się odsuwa. - Widziałam tam jeszcze kilka zębów. - Wycelowała okrwawionymi obcęgami w twarz swego rycerza – Jemu się już nie przydadzą, a ja chętnie wyrwę jeszcze kilka. No już, cicho... - Musnęła delikatnie obcęgami oblicze kapłana – Jestem pewna, że kolejne nie będą się tak bardzo opierać. - Wcisnęła obcęgi do jego buzi i wymacała nimi kolejnego zęba. Na jej twarzy wykwitł uśmiech. - Oh, chyba jednak będzie... - Znów rozległ się przeciągły skowyt.

Minęło tak dobre kilka minut. W końcu jednak większość zębów z buzi septona zostały wyrwane, a jego dziąsła przypominały coś na wzór rozgniecionych truskawek – Czerwone, nieco bezkształtne i z wylewającym się sokiem. Odłożyła obcęgi na stół. Była cała czerwona od wysiłku. Wyrywanie zębów nie było prostą sprawą, ale jakże satysfakcjonującą! Szczególnie, gdy niektóre zęby zdawały się stawiać opór i z trudem można było je uchwycić. Starła wierzchem swej sukni pot, który zaczął zdobić jej czoło i zbliżyła się do swego rycerza.
- Myślę, że wyrywania zębów już mu wystarczy... - Uśmiechnęła się do niego promiennie, ukazując mu swoje równe, białe zęby, którymi nie mógł się już pochwalić płaczący towarzysz, a zaraz potem nimi klapnęła, zbliżając się do niego blisko i roześmiała się. Kłapać zębami też już nie mógł! Zarzuciła Alranowi swoje ręce na barki i z uśmiechem się zapytała – Co teraz z nim zrobimy, hmm? Możemy wbić mu drzazgi pod paznokcie albo wyrwać je od razu. Możemy połamać mu palce u rąk i nóg lub obedrzeć go ze skóry, ale tylko odrobinę... Albo osmalimy mu boczki lub pięty ogniem! Hmm... A może ty masz jakieś pomysły? Tylko się rozejrzyj, możemy z nim zrobić co chcemy... CO-CHCEMY.
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Zamkowe lochy Empty Re: Zamkowe lochy

Pisanie  Alran Darry. Pon Cze 25, 2018 9:42 pm

Alran po skończonej zabawie Alys z zębami, wytarł dłonie o stół i spojrzał na nią przenikliwym wzrokiem. Wtem zbliżyła się do niego, układając przy tym swe małe dłonie na jego barkach. Krew mu zawrzała na taki dotyk, na co on odpowiedział opleceniem jej talii dłońmi, jak gorące żelazo. Takie duże, takie silne.
- Masz taką szczupłą talię. - Powiedział niskim głosem, Alran. - Moje ręce prawie się stykają. Jesteś zbyt piękna, by być zwykłym śmiertelnikiem. - Rzekł ochrypłym głosem z uśmiechem, po czym faktycznie się rozejrzał dookoła. Chciała dalej krzywdzić tego biednego Septona. Dobrze, Darry zrobiłby dla niej cokolwiek, ale...cholera, tortury. Sama pewnie o tym dokładnie wiedziała. Co by to zrobić... Wodził tak wzrokiem po sali, szukając czegoś co da upust żądzy Smoczycy, ale też nie będzie zbytnio wielkiego sadyzmu. Jego uwagę uchwycił koksownik. Spojrzał to znów na nią. - Może rozpalmy mu trochę ciepła, moja droga? Przypalmy mu ten boczek razem, co Ty na to? - Jedna ręka przesunęła się powoli w górę. Myślał. Jego ręce zatrzymały się pod pełnym biustem. Może by tak użyć swego uroku, by skończyć to trochę szybciej. Miał tego klechę gdzieś, on był chętny na nią, nie na krwawe rozprawy. Z pewnością mógł wyrzuć wibrujące w całym ciele bicie jej serca. Chyba nie odważy się dotknąć jej bardziej intymnie - a może? Przesunął ręce do góry, przemykając z delikatnością skrzydeł kolibra po jej piersiach, pełną dłonią muskając jej nabrzmiałe sutki. Po tym, jego dłonie prześlizgnęły się na jej plecy, a on pochylił się i na jej ustach złożył pocałunek. Jego usta, lekko rozchylone, tym razem delikatne i zniewalające oraz jego dłonie łagodnie dotykające jej ramion. Przerwał. Obrócił się na pięcie, ruszając przy tym do koksownika. Założył on na prawą dłoń, bardzo grubą rękawicę, po czym bez bawienia się wywabił stamtąd rozgrzany pręt. Ruszył z nim do klienta na stole, patrząc przy tym na księżniczkę czekająco. Chciał, by się zbliżyła, gdzie on wtedy obejmie ją jedną ręką w pasie, a drugą razem z nią zacznie przypalać Septona. Instynktownie trzymał ją bardzo blisko swego ciała, chciał w niej pobudzić instynkt pożądania go, nie tego robaka.
Alran Darry.
Alran Darry.

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 16/05/2018

Powrót do góry Go down

Zamkowe lochy Empty Re: Zamkowe lochy

Pisanie  Mistrz Gry Pon Cze 25, 2018 10:11 pm

Alran ledwo powstrzymywał się przez cały ten czas przed zerwaniem szaty z księżniczki i wzięciem jej tu i teraz. Choćby i nawet na okaleczonym ciele septona. Dotykanie jej ciała pozwalało mu zaspokoić się na chwilę, jednak ostatecznie jedynie zwiększało jego żądzę prowadząc do coraz większych problemów z wstrzymaniem się od tego by posiąść dziewczę siłą. Czuł się jakby miał zaraz eksplodować, o ile nie znajdzie ujścia dla swojej chuci.
Alysanne tymczasem czuła coraz większe podniecenie wywołane zarówno przez dotyk silnych dłoni swojego oraz inne pieszczoty jakimi ją obdarzał, jak i jęki cierpiącego duchownego, który napędzał ją swoim cierpieniem. Wszystko to sprawiało, że wręcz kręciło jej się w głowie z ekscytacji. Kiedy Alran przycisnął ją do siebie poczuła dokładnie jego nabrzmiałą męskość, wydając z siebie ciche westchnienie, gdy pomieszczenie ogarnął swąd przypalanego mięsa oraz wrzaski Jona. W tym momencie Alysanne nie mogła powstrzymać się by dotknąć "miecza" swojego gwardzisty przez materiał spodni, pobudzana kolejnymi krzykami septona chciała mieć Alrana tu i teraz...

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9630
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Zamkowe lochy Empty Re: Zamkowe lochy

Pisanie  Alysanne Targaryen. Wto Cze 26, 2018 4:04 pm

- Nie jestem zwykłą śmiertelniczką. - Przekrzywiła głowę, spoglądając przy tym Alranowi prosto w jego piwne oczy. Takie zwyczajne, takie pospolite, ale nasycone ogniem pożądania. W kontraście stały jej fiołkowe oczy, pełne dzikiej, pierwotnej, barbarzyńskiej satysfakcji z cierpień, które mogła zadawać, a które rozpalały ją coraz bardziej i pchały ją w silne ręce jej rycerza. – Nyke hen Valyrio Uēpo ānogār iksan, zaldrīzo ānog. - Wyszeptała mu w ucho. Alran mógł się tylko domyślać, że mówiła w języku valyriańskim, być może nawet w najczystszym narzeczu tego języka – Wysokim. I choć nigdy nie słyszał by księżniczka kiedykolwiek w nim mówiła, to zdawało mu się, że mówienie w nim przychodziło jej naturalniej, niż w języku wspólnym. Jej głos zdawał się przypominać przecinanie najdelikatniejszej wstążki jedwabiu przy pomocy valyriańskiej stali – Niezwykle dźwięczny i subtelny, a zarazem ostry. - Jestem krwią smoków. W moich żyłach płynie ogień i magia Starej Valyri. Nie jestem zwykłą śmiertelniczką...

Sugestia Alrana by przypiec septona ogniem spotkała się z jej żywą aprobatą. Była Targaryenką, kochała ogień i kochała krew. To one pulsowały w jej żyłach, a jej rycerz mógł czuć jak jej smocze serce rozprowadza te życiodajne substancje po jej ciele. W końcu był tak blisko niej, dotykał jej piersi, które z trudem powstrzymywały jej serce, by to nie wyskoczyło na zewnątrz. Mógł też widzieć, że zapach unoszącej się w powietrzu krwi, ciągłe krzyki i jęki septona, a także jego dotyk tylko ją napędzały, dodając jej nienaturalnej energii i siły. Twarz jej się zaczerwieniła. Czoło zdobiły drobiny potu. Piersi falowały od ciężkiego oddechu i delikatnego dotyku rycerza, a oczy, oczy płonęły ogniem siedmiu piekieł. Alran mógł się albo przerazić albo iść dalej ścieżką, którą obrał.
Widząc kawał rozgrzanej stali w rękach jej rycerza nie mogła się oprzeć by stać z daleka. Musiała podejść. Chciała poczuć ciepło ognia, poczuć swąd palonego mięsa i doskonale słyszeć krzyki septona. Tak więc podeszła tak blisko jak tylko mogła, pozwalając się objąć Alranowi, który przycisnął ją do siebie swym dużym, silnym ramieniem. Nie dzieliło ich teraz nic prócz cienkiego materiału szat. Czuła jak przebija się przez nie jego męskość i ociera się o jej ciało. Słyszała przeraźliwe krzyki septona, który nie mógł wytrzymać katuszy. Czuła swąd pieczonego mięsa – Przydałaby się drobina soli i ziół. Tyle ekscytujących doznań i przeżyć w tak krótkim czasie – Od tego wszystkiego krew uderzyła jej do głowy i straciła nad sobą kontrolę. Chciała czegoś więcej. Nie tylko krzyków bólu, ale i mieszających się z nią rozkoszy. Niech septon zobaczy to co chciał... Obróciła się przodem do trzymającego ją Alrana i położyła mu dłoń na kroczu, a drugą ręką chwyciła go za włosy i przyciągnęła go do swoich ust w długim, dzikim pocałunku. Jego usta zdawały się być szorstkie i twarde, tak jak cały on. Gdy w końcu na moment się od niego oderwała by złapać oddech, powiedziała przerywanym głosem – Chce... Chce... ciebie. Teraz. Tutaj. - Znów przywarła do jego ust, a jej dłonie poczęły szukać klamry jego pasa, który podtrzymywał krótką kolczugę. Pas wylądował na podłodze, a wkrótce jego śladem poszła kolczuga. W końcu dłonie księżniczki dobrały się do zapięć przeszywnicy. Denerwowało ją to, że było ich tak wiele, a jej ręce, trzęsące się z podniecenia nie mogły sobie z nimi poradzić. W końcu jednak, przy pomocy Alrana, uwolniła go i z tej części stroju i jej oczom ukazała się jego klatka piersiowa, spowita gęstym owłosieniem. Przyjrzała się jej z uwagą i roześmiała się. - Był sobie niedźwiedź, wierz jeśli chcesz, czarno-brązowy kudłaty zwierz...


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Cze 26, 2018 8:06 pm, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Zamkowe lochy Empty Re: Zamkowe lochy

Pisanie  Alran Darry. Wto Cze 26, 2018 4:55 pm

Pocałunek gorący, silny, nieustępliwy - ale nie bolesny. Gdy ona chwyciła go za włosy, nie mógł się powstrzymać od powędrowania dłońmi na jej pośladki. Zaczął je lubieżnie obmacywać od góry do dołu. Była jego, całkowicie jego. Zamruczał na tę myśl, po czym przegryzł jej wargę. Zaraz poczuł jej dotyk na kroczu, co spowodowało głośne wypuszczenie powietrza z płuc Alrana. Oderwał się na chwilę od jej ust, by spojrzeć jej prosto w oczy. Oddychał bardzo szybko, był rozpalony jak nigdy. On i jego białowłosa piękność. W uszach szumiało mu od krwi, ale na słowa Alysanne wręcz oszalał z podniecenia.
- Twe życzenie jest dla mnie rozkazem. - Wyrzekł ochrypłym głosem, po czym ponownie uwięził ją w pocałunku. Jakież ona miała słodkie i urocze usta. Czuł, jak próbuje go ona pozbawić ubrania, na co on wybuchł śmiechem w duchu. Dłońmi z jej ciała pomógł paluszkom Targaryen zrzucić z siebie przeszywanie. Gdy to się udało, rzucił ją gdzieś w cholerę, rozwiązał sznury swych spodni, by to zaraz poczuć dłonie kochanki na swej klace piersiowej. Na sam komentarz prychnął śmiechem. Jednym szybkim ruchem ściągnął z siebie tunikę i odłożył ją na bok. W migoczącym świetle jego goły tors lśnił i połyskiwał jak z brązu, oczywiście to było w miejscach, gdzie akurat nie był gęsto pokryty włosiem. Zrobił krok ku niej, chwytając ją tak za biodra i obracając do siebie plecami. Przegryzł jej ucho, a następnie zaczął ją powoli pchać w kierunku stołu, na którym leżał Septon. Chwycił ją nagle za przeguby dłoni i ułożył je na krawędzi stołu, ją samą wypinając za biodra do tyłu. Serce biło mu jak dzwon na ten widok i czuł, jak się cały trzęsie. Prawą ręką zadarł czarną suknię do tyłu, a lewą bardziej ułożył ją na plecy dziewczyny. Rozszerzył kolanami uda białowłosej. Puścił jej ręce. Jego uda były twarde jak kamienie. Chwytając ją w talii, wszedł w nią. Raz, po czym drugi, trzeci, za każdym razem coraz mocniej i mocniej, wręcz było słychać uderzenia ich ciał. Jęknął krótko, ponownie ruszając się w niej. Czuł się jak w Siedmiu Niebach. Chwycił ją za prawicą, by wygiąć ją aż do stanu bólu, a lewą łapą klepnął ją w pośladek. Zaczął znacznie przyśpieszać tempo i trzymając mocno jej włosy, chwycił wolną ręką jej pierś, ugniatając ją lubieżnie przez materiał sukni.
Alran Darry.
Alran Darry.

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 16/05/2018

Powrót do góry Go down

Zamkowe lochy Empty Re: Zamkowe lochy

Pisanie  Alysanne Targaryen. Sro Cze 27, 2018 5:02 pm

Czuła jego dłonie na swoich pośladkach. Czuła natarczywość jego ust i drobne skaleczenie, które powstało, gdy nie mógł się powstrzymać by przegryźć jej wargę. Czuła drobinę krwi, która spływała z jej ust. Czuła wszystko - Od ogromnego podniecenia Alrana, po swoje własne pragnienie, które docierało do każdej cząstki jej ciała, aż po nieme zdziwienie septona, które z trudem przebijało się przez ból i jęki. Roześmiała się w duchu.
-To był rozkaz, nie życz... - Nie zdążyła wyrzec nic więcej, bo znów znalazła się w namiętnym pocałunku. Nie żeby jej to przeszkadzało. Minęła chwila, a może dłużej, nie wiedziała dokładnie ile, ale Alran w końcu uwolnił się ze swych ubrań i stanął przed nią w swej całej, męskiej krasie. Odsunęła się od niego kawałek i przyjrzała mu się z uwagą, oceniając jego walory – Według jej gustu za bardzo owłosiony, jak zwróciła uwagę wcześniej, niedźwiedź, ale jakie mięśnie! Nawet jej mąż, ponoć wojownik i marynarz, zahartowany w boju i morskiej soli, nie mógł się poszczycić tak wyrzeźbioną sylwetką jaką miał jej rycerz. I nie tylko sylwetką... Możliwe, że gdyby miała choć odrobinę przyzwoitości, to by się zaczerwieniła, ale jej nie miała za grosz. Alran nie miał jednak cierpliwości na jej oceny, wyczekał się już dostatecznie długo. Złapał ją w swe  muskularne, nagie ramiona i silnym, zdecydowanym ruchem, obrócił ją do siebie plecami. Do tej pory delikatny rycerz przestał się silić na uprzejmość i pod wpływem jego mało delikatnego dotyku jęknęła z bólu. Uczucie to jej jednak nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Wzmogło w niej to tylko chęć poczucia w sobie jej rycerza. Jednak opierała się. Nie był to opór duży, jednak musiał go przezwyciężyć. Idąc w kierunku stołu z septonem siłowała się z nim, na tyle ile mogła, na tyle ile miała sił. Podobało jej się jak naciskał na nią coraz bardziej, popychał, aż w końcu bez trudu, niczym lalkę, położył na stole obok kapłana. Czuła jak zadarł jej suknie do góry. Poczuła na swych nagich, odsłoniętych pośladkach i udach chłód podziemi zamku. Chwilę potem zaś w nią wszedł. Zacisnęła swe palce o krawędź stołu żeby nie krzyknąć. Nie spodziewała się czegoś takiego. Był gwałtowny, prawie brutalny. Poczuła w sobie kolejne pchnięcie. Oparła swoje czoło o blat stołu i zacisnęła zęby. O bogowie... Jeszcze raz i przegryzła swoją wargę. Usłyszała za sobą jak Alran jęknął – Co, już? Tak szybko? Miała ochotę się wyrwać i wrzasnąć na niego, uderzyć, zabiczować na śmierć, ale zaraz poczuła w sobie jego kolejne silne ruchy. Teraz sama nie mogła się powstrzymać i jęknęła. Raz po raz czuła coraz mocniejsze uderzenia, czuła jego ciała uderzające o jej ciało i nagłego klapsa, który przeciął powietrze.
-AH! - Zduszony okrzyk zdziwienie i nagłego bólu wyrwał się z jej piersi. Nie spodziewała się tego. Tak jak i fakt, że złapał ją za rękę i wygiął do tyłu. Zacisnęła zęby i oczy, czując ból promieniujący w jej mięśniach od pozycji i między swymi nogami od natarczywych i coraz szybszych pchnięć. Nagle czuła Alrana wszędzie – Czuła jego dłoń na piersi, którą miętosił swą potężną łapą, czuła go we włosach i w sobie. - NieAH przesAHtawaj. - Złapała jego rękę i znów skierowała ją na swoje pośladki, sygnał był jasny. Niegrzeczna księżniczka znów chciała klapsa. Jej druga ręka powędrowała zaś między jej nogi, na jej muszelkę, gdzie szybkimi, zgrabnymi ruchami swych palców, zaczęła sobie dogadzać, przy ciągłej asyście Alrana, który wciąż, raz za razem i z każdą chwilą coraz szybciej się w nią wbijał.
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Zamkowe lochy Empty Re: Zamkowe lochy

Pisanie  Alran Darry. Pią Cze 29, 2018 10:27 pm

Alran i tak za długo czekał. Na opory księżniczki zareagował bezwzględnym uściskiem oraz pchnięciem na stół. Myślał wyłącznie o tym, by poczuć jej kobiecość, nic innego się nie liczyło. Gdy w końcu udało się jej skosztować, prawie nie eksplodował z przyjemności. Gdyby nie to, że są w takim miejscu, zdarły z niej siłą suknię i patrzył na te piękne ciało księżniczko w całej okazałości, teraz mógł się kierować jedynie wyobraźnią. Słysząc zduszony krzyk księżniczki, uśmiechnął się obłędnie i zaczął się w niej kręcić przez moment, po czym wrócił do bolesnych dla księżniczki ruchów penetrowania jej kwiatu. Ugniatał lubieżnie jej małe piersi przez materiał sukni, aż nagle poczuł, jak zabiera jego rękę z dala? Nie podoba się? Po momencie znalazła się na jej pośladku. Przez moment był zbyt pochłonięty walką ze smokiem, by namyślić się, o co dokładnie chodziło, więc mogła ona poczuć, jak ta dłoń chwyta ją za udo i jej lewą nogę unosi ku górze, żeby to kolano oparte było na stole, miała mieć w ten sposób szerzej rozstawiona do pchnięć, z których obydwoje wynoszą wiele przyjemności. Wtedy drugi raz uderzył ją pośladek, chwytając przy tym mocniej za włosy i ciągnąć ją brutalnie do siebie. Ach, gdyby mógł on teraz widzieć jej wyraz twarzy. Z każdym ruchem jednak odczuwał większą żądzę wobec niej. Chwycił ją obydwoma dłońmi za pośladki podczas ruchów, a zrobił to z siłą porównywalną do szczypiec. Zaczął ją najzwyczajniej rżnąć przez dobre paręnaście sekund, aż w końcu przeniósł uścisk na piersi, gniotąc je i ciągnąć przy tym księżniczkę do swego torsu, wydał z siebie ostatni, rozrywający ruch, a ona mogła poczuć ciepło rozchodzące w jej ciele. Rycerz wręcz się zatrząsł. Jednak to nie był koniec. Obrócił ją do siebie. Chciał teraz widzieć twarz białowłosej. Ponownie ją pchnął na stół, samemu wchodząc wręcz na nią, a dłonią ruszył do jej muszelki. Nawet gdyby Alysanne chciałaby się wyrywać, on jej to uniemożliwiał, była wręcz przykuta. Jedną ręką pieścił piersi, powodując, że oddech uwiązł na chwilę mu w gardle. Miał jej fiołkowe oczy na widoku. I nadal będąc w niej, na pewno poczuła, jak ponownie sztywnieje. Mruczał z rozkoszy, wchodząc w nią najgłębiej, podniósł się trochę, by spojrzeć jej w oczy. Wziął w ręce garść jej włosów. Najdelikatniej bawił się ustami, łagodnie wsuwając język. Wchodził coraz głębiej, najgłębiej jak tylko mógł. To było jak wulkan. Wygiął jej głowę, całując namiętnie, mocno, ich usta splatały się, szczękając o zęby. Uniósł twarz i wszedł w nią ponownie, i jeszcze raz. Gdy wchodził w nią, mogła poczuć jego usta na szyi, jego zęby. Językiem dotykał jej piersi, bawiąc się nią, w końcu następnego razu takiego nie będzie. Zaczął szczypać i dotykać językiem jej piersi aż do zamruczenia. Wchodził w nią gwałtownie, dziko, dysząc, sapiąc wręcz. Nie podobało mu się jedynie to, że nie widział jej piersi. Zirytowany tym faktem, wszedł pod materiał sukni jedną dłonią, a potem drugą, zaczął je lubieżnie miętosić pod materiałem. Chciał ją posiąść drugi raz, a gdy to zrobi, to nawet i trzeci, nie mógł odegnać od siebie pokusy dalszego współżycia z nią.
Alran Darry.
Alran Darry.

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 16/05/2018

Powrót do góry Go down

Zamkowe lochy Empty Re: Zamkowe lochy

Pisanie  Alysanne Targaryen. Czw Lip 05, 2018 3:56 pm

Jej rycerz nie ustępował w swoich wysiłkach i z taką samą zajadłością co dotychczas, raz za razem, dostarczał jej przyjemności. Było jej ciężko - Z trudem panowała nad tym by przy co mocniejszych pchnięciach nie wydać z siebie okrzyku, tak bólu jak i rozkoszy, które zlewały się w jedno. Wciąż jednak  słychać jednak było jej ciężki oddech i ciche pojękiwania, który mieszał się z coraz bardziej natarczywymi pchnięciami Alrana i stukotem ciała o ciało. W końcu też nie wytrzymał i dzika żądza wzięła nad nim całkowicie górę. Stanowczym ruchem, któremu nie miała ani siły lub chęci się opierać, uniósł jej nogę ku górze i oparł ją o stół, robiąc przy tym sobie więcej miejsca. Czuła ból - Ból w nodze, ból na pośladku, który znów dostał twardego, wręcz brutalnego klapsa, a także ból promieniujący od żelaznego uścisku Alrana, który twardo trzymał ją w miejscu. Jednak przede wszystkim czuła ból promieniujący ze swej kobiecości, który coraz mniej był przyjemnego rodzaju, a coraz bardziej piekący i rozrywający. Z każdą chwilą się zwiększał, wraz z intensywnością i siłą ruchów gwardzisty. Chwyciła się krawędzi stołu najmocniej jak potrafiła, starając się go zagłuszyć, ale to nie pomogło. Zagryzła skraj swojej sukni, ale to również nic nie dało. Z każdym ruchem czuła się coraz mniej komfortowo, ale Alranowi to nie przeszkadzała - Już się z nią nie kochał, dawał upust swojej żądzy, swojej dzikiej, męskiej naturze i po prostu ją pieprzył.
- Do...Dość. Przestań! - Warknęła i szarpnęła się, starając się uwolnić, ale nic to nie mogło dać. Była za słaba. Mimo to jeszcze raz spróbowała swych sił, ale skończyło się tylko na uderzeniu septona w jego złamaną rękę, przez co wydał z siebie krzyk bólu. W końcu jednak Alran pchnął ją ostatni raz i mogła poczuć jak wewnątrz niej rozlewa się ciepło jego nasienia. Cała czerwona na twarz, z potem perlącym się na twarz i ciężkim oddechem oparła swoje czoło o blat stołu. Koniec... Odetchnęła głęboko. Wciąż czuła ból, ale bez gwałtownych ruchów ze strony jej rycerza nie był nie do zniesienia. Pomyliła się jednak, to nie był koniec, a ledwie początek. Obrócił ją do siebie i znów oparł na stół, samemu wręcz ją przygniatając. - Nie! Już wystarczy...! - Kolejny raz się szarpnęła, spróbowała wyrwać, ale trzymał ją mocno. Nie mogła wiele zrobić w porównaniu do takiej góry mięśni. Była tylko drobną i słabą kobietą. Czuła jak się nią bawi, jak jego silne ręce i usta ją dotykają - Zarówno piersi na górze, jak i jej kwiat między nogami. Czuła jego natarczywe pocałunki, a w końcu poczuła jak znów w niej sztywnieje i znów poczyna ją pchać, znów sprawiając jej ból. Znów spróbowała się szarpnąć, ale gdy to nie pomogło... Ugryzła go! Mocno i brutalnie. Alran mógł poczuć nagły ból na swoim ciele w miejscu gdzie zęby księżniczki wbiły się do krwi. Gdy zaś zyskała odrobinę miejsca, to trzasnęła rycerza w twarz, profilaktycznie i na uspokojenie. - Powiedziałam. DOŚĆ. - Warknęła na niego. W oczach płonął dziki ogień, a z ust ściekała odrobina krwi.
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Zamkowe lochy Empty Re: Zamkowe lochy

Pisanie  Alran Darry. Pon Lip 09, 2018 7:14 pm

Dopiero gdy go ugryzła, poczuł, że trzeźwieje. Stęknął on z bólu i spojrzał jej prosto w oczy. Nadal z niej nie wychodził, tylko patrzył się na nią oszołomiony. Zaczął tego żałować. Matko, co ja zrobiłem. Był jej cholernym gwardzistą, a dał się pchnąć żądzy wobec niej. Czuł się bardziej wyruchany niż sama Alysanne. Miał teraz mętlik w głowie. Z jednej strony nadal czuł żądzę wobec niej, a z drugiej czuł jakby wyrzuty sumienia za to. - Wybacz. - Wyrzekł delikatnym głosem i mętlikiem w oczach. - Nie potraktowałem Ciebie jak należy. - Sam nie wiedział co to teraz było. Zawsze był delikatny w takich sprawach, o czym dobrze każda służka wiedziała. Pogładził z wyrazem bólu jej włosy. Musiała go gryźć? Sam policzek by wystarczył. Czuł, że to chyba koniec. Zszedł z niej, dając jej chwilę odpoczynku, gdy sam ruszył po swe rajtuzy, które po chwili na siebie nałożył. To samo stało się z resztą ubrania, pasem rycerskim oraz kolczugą, wszystko to wróciło na rycerza. Szybko po chwili wrócił do niej, czyli do stołu tortur. Jak chciała to zakończyć?
Alran Darry.
Alran Darry.

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 16/05/2018

Powrót do góry Go down

Zamkowe lochy Empty Re: Zamkowe lochy

Pisanie  Alysanne Targaryen. Sro Lip 11, 2018 3:01 pm

W końcu. Odetchnęła z ulgą. Alran się w końcu opamiętał, otrzeźwiał. Wyglądało na to, że całkowicie się zapomniał, dał pochłonąć żądzy, ale już było dobrze. Przez chwilę bała się jednak, że wszystko zaszło zdecydowanie za daleko. Przysiadła na stole do którego przykuty był septon i poczęła się doprowadzać do porządku - Raz po raz starała się wygładzić swoją wygniecioną suknię i doprowadzić do jako-takiego ładu, zerkając przy tym raz po raz na Jona. Chyba nie tego się spodziewał po sesji tortur, biedaczek...
- Nic się nie stało... - Powiedziała niepewnie do swojego gwardzisty, który był już gotowy do pełnienia swej zwyczajowej służby. Zsunęła się więc z łoża boleści i stanęła przed nim, chwytając go przy tym swą obleczoną w rękawiczkę dłoń za policzki, a jej ton z niepewnego zmienił się w nieco ostrzejszy. - Następnym razem spiszesz się lepiej... Albo wybatożę ci skórę. - Poklepała go delikatnie po policzku i zaraz odwróciła się do septona. - Quentyn powiedział, że sam chętnie zajmie się zabiciem klechy, po tym jak ja się z nim zabawię... Obawiam się jednak, że nie mogę mu już na to pozwolić. Jeszcze by coś wypaplał swym długim jęzorem... - W mgnieniu oka doskoczyła do niego i siadła okrakiem na stole i leżącym na nim kapłanie. Jego czas na tym padole dobiegł końca. - Lepiej zmów modlitwy, Nieznajomy już po ciebie idzie. I ja! - Ostatnim co septon mógł zobaczyć, to paskudny uśmiech na twarzy Alysanne i ogniki straszliwego podniecenia w jej oczach, gdy ręce księżniczki dopadły do jego szyi i poczęły się zaciskać z coraz większą siłą, odcinając dopływ życiodajnego powietrza. Klecha próbował się wierzgnąć, wyrwać z okowów, ale nic to mu nie mogło dać, był całkowicie zdany na jej niełaskę. Tylko jego oczy, wytrzeszczone ze strachu i pełne paniki, nabiegające krwią i odcień skóry, który z każdą chwilą nabierał coraz bardziej fioletowej brawy, zdradzały, że umiera. Księżniczka czuła wręcz uciekające życie z kapłana, czuła to pod swymi palcami – Jego skórę, mięśnie i zawzięte próby zaczerpnięcia powietrza. Wszystko to zdawało się tylko dodawać jej sił, które przekładały się na coraz mocniejsze uciskanie krtani i finalnie, wydaniem ostatniego tchu przez klechę. Umarł. Alysanne jeszcze chwilę dusiła jego truchło, ale w końcu się opamiętała. Dzika fascynacja i chęć mordu, które do tej pory były wypisane na twarzy, zniknęło jak za pomocą magicznej różdżki, a zamiast tego zastąpiło ją zdziwienie. Z uwagą i zainteresowaniem obserwowała trupa i przenosiła swój wzrok między nim i Alranem. Wyglądało na to, że niezupełnie tego się spodziewała. Na koniec zaś zadała niewinnie brzmiące pytanie – To już? Nie żyje?
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Zamkowe lochy Empty Re: Zamkowe lochy

Pisanie  Alran Darry. Sob Lip 14, 2018 2:21 pm

- Nadal jestem gotów na zabawę z biczem, pani. - Mówiąc to, pogładził delikatnie jej dłoń. Nie czuł strachu przed słowami Alysanne, wręcz był bardziej pewny wobec takich słów.
Wymienił z nią spojrzenia i mogła dostrzec w nich utrudzenie. Czuł się strasznie dziwnie, a ta cała sprawą ze wzięciem księżniczki na stole, tylko bardziej go zachęcało do bycia z nią. Patrzył jak jego kochanka dusi Septona z furią w oczach. Nie śmiał jej przerywać, a teraz dopiero dostrzegał, co drzemało w jej środku. Przypominały mu się te wszystkie opowiadanie za dzieciaka o szalonym władcy. Mimo, że mogła ona takim zachowaniem odpychać od siebie, on czuł do niej żądzę, od której ledwo się hamował.
- Na to wygląda. - Wyrzekł Alran suchym tonem zapinając swój rycerski pas z mieczem u boku, więc kolczuga już była nie do ruszenia. Przyłożył tak dłoń do miejsca, gdzie został ugryziony, trochę piekło.
Zrobił ku niej krok i stanął przy stole, czekając, aż będzie chciała zejść, wtedy zamierzał jej pomóc.
Przy okazji posłał spojrzenie Septonowi. Po tych wszystkich zajściach wyglądał jak strzęp człowieka. Jeśli księżniczka chciała już ruszyć swoje stópki stąd, gwardzista ruszył do drzwi, przetrzymał je dla Alysanne, a potem sam ruszył za nią ze swą typową ponurą miną straszącą każdego, kto chce się do niej zbliżyć.
Alran Darry.
Alran Darry.

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 16/05/2018

Powrót do góry Go down

Zamkowe lochy Empty Re: Zamkowe lochy

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics
» Lochy
» Lochy
» Lochy Wyl
» Lochy
» Lochy

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach