Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Lochy Wyl

Go down

Lochy Wyl Empty Lochy Wyl

Pisanie  Mistrz Gry Wto Lip 20, 2021 10:18 pm

***
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Mistrz Gry Wto Lip 20, 2021 10:32 pm

02/10/11 PZ

Choć Thalis nie potrafiła jeździć konno, tak jej zręczność wystarczyła żeby bez problemu móc poprowadzić konia na pierwszym odcinku trasy. Jakiś czas po przekroczeniu granicy dziewczyna wyjechała centralnie na trzyosobowy oddział zbrojnych, którzy od razu wzięli ją na małe spytki. Po chwili zaczęli debatować nad tym, co z nią zrobić. Ktoś powiedział, że po co zawracać sobie głowę Dornijką, a kto inny, że kurde jedzie od strony wroga. Mimo ewentualnych prób przekonania mężczyzn czy też ich uwiedzenia (co skończyło się w obu przypadkach porażką). W końcu postanowili ją rozbroić i zaprowadzić do zamku na dogłębniejsze przesłuchania.
Gdy przekroczyli bramę zamkową, dziewczyna od razu mogła dostrzec swego niedoszłego kochanka, który spojrzał na nią i bąknął.
- O! Wróciłaś, jednak chcesz zobaczyć mojego penisa? hehe - rzucił i zaczął rżeć jak koń, a ludzie w jego otoczeniu złapali się za twarze. Jedyną osobą, która bardziej zainteresowała się tematem był Sumiasty Wąs Roger, wierny zbrojny lorda Wyl, który po komentarzu podwładnego również rozpoznał niewiastę i udał się czym prędzej powiadomić lorda o jej wizycie.
Tymczasem dziewczynę zamknięto w lochu, gdzie miała oczekiwać na spotkanie z jakimś inspektorem.
Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Thalis Ashlai Sro Lip 21, 2021 12:35 am

Szczerze mówiąc to nie wiadomo co jej przyszło do głowy by zaryzykować i ruszyć konno przed siebie. Najwyraźniej zbyt długi czas spędzony w kompani dodał jej na tyle odwagi, że ta spodziewała się, że sobie idealnie poradzi z jazdą na koniu, nawet jak nie był wysokiej klasy zwierzakiem. Niestety ale pierwsza trasa przetestowała jej możliwości co skończyło się totalną porażką gdyż wpadła na patrol ludzi należących do samego Lorda „jebanego” Wyl.

- Świetnie… - pomyślała, próbując wykorzystać to w czym była naprawdę dobra. Próby perswazji oraz próby jakiegokolwiek uwodzenia spełzły na niczym co dawało jej jedyną opcję. Ucieczka albo walka. W obu przypadkach raczej skończyłaby jako truchło pozostawione dla lokalnych sępów.

Bogowie nie byli jej przychylni a co za tym idzie, jej plan legł w gruzach. Całe lata treningów poświęcone na jej oryginalne techniki mogły się iść głęboko walić w rzyć tego chłopa, z którym o mały włos miała do czynienia w już dawno zwiniętym obozie bękarcich lwów.

Gdy dotarła na włości Lorda „jebanego” Wyl, uważnie rozglądała się po okolicy, przyglądając się specyficznym miejscom, obiektom, lokacjom. Wszystkiemu co może się jej przydać gdyby musiała obrać plan awaryjny a więc „ryzykownej ucieczki”.  

- Nawet w największym słońcu krainy Dorne nie wiem czy coś bym tam dostrzegła…skrzacie – odpowiedziała obraźliwie w jego kierunku. Tego typu zagrywki zazwyczaj były niezłym ciosem w męski punkt widzenia, co mogło skończyć się wybuchem śmiechu pośród jego towarzyszy a później głupimi komentarzami pod jego kierunkiem.

Pozwoliła prowadzić się do lochu, gdzie została rozbrojona i pozostawiona sobie samej. Dla pewności rozejrzała się czy w lochu był ktoś jeszcze. Inny więzień, strażnik, ktokolwiek. Nie chciała ryzykować przy świetle dziennym oraz przy obcej osobie. Gdyby jednak faktycznie w środku nie było żadnego strażnika, to zbliży się do kraty gdzie znajdował się zamek, sprawdzając jego solidność.

Mimo braku posiadania narzędzi do otwierania poszczególnych zamków to chyba powinna mieć gdzieś jeden z niewielu drucików wplecionych w jej warkoczy by podtrzymywał jej całość.  Ot zwykły elementarz jej odzienia, ale może i skuteczny w próbie sprawdzenia czy da się otworzyć zamek przy jej pomocy. Oczywiście jej słuch był na tyle wyostrzony, że gdy od razu usłyszy jakiekolwiek kroki, zaprzestanie swojej pracy przy mechanizmie.

Bez względu na sukces czy porażkę, pozostawi kłódkę na swoim miejscu, oczekując na dalszy los wydarzeń.
Thalis Ashlai
Thalis Ashlai

Liczba postów : 38
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Mistrz Gry Sro Lip 21, 2021 6:59 pm

Po wrzuceniu jej do celi, zamknięciu drzwi i odejściu strażnika. Dziewczyna znalazła się w niezbyt przyjemnym lochu. Musiała zdawać sobie sprawę z tego, ze przesłuchanie zbyt prędko nie przyjdzie, gdyż była już późna pora i normalni ludzie spali.
Gdy Thalis się rozejrzała, w cieniu pomieszczenia zobaczyła dwie sylwetki. Pierwszą osobą, która wyszła z cienia był rozbójnik Rum'Tzajs. Urbany był w czerwone spodnie i białą koszulę, a na głowie miał czapkę podobna kolorystycznie do spodni. Miał duże oczy i nos, a dodatkowo całą twarz miał zarośniętą niezadbaną brodą.
- Witaj, jestem Rum'Tzajs siedzę za rozbój, a Ty ślicznotko? - przywitał się grzecznie jak na rozbójnika jego pokroju przystało.
Drugą osobą był Mech Na Wardze Raya, mężczyzna, który nie wyróżniał się niczym poza mchem na wardze - takiego rodzaju zarostem. Nie przywitał się, ani nic, po prostu siedział i przyglądał się Thalis.
- Nie bój się go, siedzi tu za obrazę majestatu. Imbecyl splunął na ziemię, akurat gdy przechodził lord, prosto na jego buty. - roześmiał się.
Will
-
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Thalis Ashlai Sro Lip 21, 2021 8:34 pm

- Proszę, proszę jakie doborowe towarzystwo – pomyślała, lustrując uważnie innych więźniów, którzy podobnie jak ona mieli na pieńku z niejakim lordem Wyl. Widać, że włodarz tych ziem był dość przewrażliwiony na swoim punkcie, że za takie błahostki potrafił wrzucać do lochów. A może po prostu Thalis nie za bardzo znała obyczaje wyższych sfer oraz konsekwencję obrazy majestatu.

- Cóż przynajmniej jest się do kogo odezwać – kolejna myśl kłębiła się w jej głowie, uważnie obserwując jak strażnik odchodzi w dal. Co jak co ale nie miała zamiaru rezygnować ze swojego planu. Mimo, że tuż obok niej wciąż znajdowali się inni więźniowie to wciąż próbowała otworzyć kłódkę  od klatki w której przesiadywała. Musiała mieć przygotowany plan na każdą ewentualność, a jedną z nich była na pewno ucieczka z tego nie pasującego jej miejsca.  Oczywiście nie mogła zapomnieć o nasłuchiwaniu oraz przypatrywaniu się każdemu dźwiękowi czy osobie, która miałaby się pojawić w lochu. Nie chciała narazić się na samym początku na kłopoty, dlatego też jeśli ktokolwiek będzie próbował wejść do środka, kobieta zaprzestanie swych dalszych prób.

- Valera – przedstawiła się, podając im fałszywe imię.
- Te tępaki uznali, że skoro podróżuje ze strony północy to wzięli mnie za wroga. – westchnęła głęboko
- Długo już tutaj siedzicie ? – zapytała, dalej majstrując przy zamku od jej klatki. Zawsze było do kogo się odezwać, a nawet jeśli nie udałoby się jej otworzyć zamka, to przynajmniej nie zanudzi się na śmierć, kiedy i jeśli kiedykolwiek przyjdzie jej pora na "proces" o cholera wie co u szanownego pieprzonego Lorda.

Chociaż znając te bufoniaste lordowskie typy to zapewne wyśle kogoś by odwalił brudną robotę za niego.
Thalis Ashlai
Thalis Ashlai

Liczba postów : 38
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Mistrz Gry Pon Lip 26, 2021 1:15 pm

Thalis tak jak planowała, wyjęła z włosów spinkę. W zasadzie to nie powinno jej tam być, ale możliwym było, że kiedyś po prostu zapomniała ją wyjąć z włosów. Wkrótce też zaczęła majstrować przy zamku, a jej towarzysze niedoli przyglądali się jej staraniom z dużym zainteresowaniem, to mogła być też ich szansa na ucieczkę. Zamek był z drugiej strony drzwi, ale zręczne palce dziewczyny umożliwiły jej działanie. Po wsadzeniu spinki rozpoznała, że zamek jest wymagający, ale nie niemożliwy do otworzenia. Trochę tam podłubała i gdy już myślała, ze uda się jej otworzyć drzwi, wtedy niespodziewanie coś zaskoczyło w kłódce i spinka wyleciała z rąk dziewczyny lądując kilka metrów dalej, poza jej zasięgiem.
Po jakimś czasie obok ich celi zaczął przechodzić strażnik, znany wszystkim jako Wory pod Oczami Larry, który spojrzał swoim smętnym wzrokiem na więźniów i przeszedł dalej, nie zauważając spinki... wyglądało na to, że póki co była bezpieczna. Jeśli dziewczyna nie miała inny planów, pozostawało jej czekać na przesłuchanie, które miało się kiedyś zacząć...
Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Thalis Ashlai Pon Lip 26, 2021 1:57 pm

- No dalej Żmijo, nie z takimi zamkami miałaś już do czynienia Co prawda nie miałaś jeszcze okazji wydostawać się z lochów na własną rękę, ale zawsze musi być ten pierwszy raz tak? – same te myśli podnosiły ją na duchu, kiedy próbowała poradzić sobie z zabezpieczeniami od kłódki. Nie było łatwo, można wręcz powiedzieć, że zabezpieczenie trochę przewyższało jej możliwości.

Stres, zdenerwowanie, adrenalina. Wszystkie te emocje wymieszane w całość zrobiły swoje a dźwięk zbliżającego się strażnika tylko był elementem kulminacyjnym powodującym, iż jej „część garderoby” upadła na ziemię.

- Szlag by to... – mruknęła pod nosem, oddalając się od drzwi do własnego więzienia. Nie chciałaby ryzykować i zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. Z drugiej strony nie miała zamiaru poprzestawać na jednej próbie. Oczekiwanie na sądny dzień nie było w jej typie, a jej towarzysze wyglądali na takich co by to również chcieli zaznać kawałku wolności.

Spojrzała w kierunku jednego z więźniów, który miała nadzieję znajdował się gdzieś w naprzeciwległej klatce. Jeżeli by tak było to jak tyko strażnik przejdzie dalej, kobieta zwróci się do niego półtonem

- Psttt...spróbuj podejść do klatki i dmuchnąć tą rzecz w moim kierunku. – wskazała na leżący na ziemi przedmiot w nadziei, że odzyska swoją własność. Lekkość spinki, powinna nie być utrudnieniem by mogła powędrować z powrotem w kierunku swojej właścicielki. Musiała mieć pewność, że ten przedmiot nie trafi w niepowołane ręce a w szczególności w ręce i tak już przewrażliwionych żołnierzy niejakiego Lorda "jebanego" Wyl.
Thalis Ashlai
Thalis Ashlai

Liczba postów : 38
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Mistrz Gry Pon Lip 26, 2021 2:35 pm

Nieszczęśliwie na przeciwko celi Thalis i jej dwóch współwięźniów nie było nikogo, kto mógłby jej pomóc. W takim wypadku nie pozostawało już nic innego, niż położyć się na jednym z obecnych w pomieszczeniu sienników i przeczekać do dnia następnego...

03/10/11 PZ

Tego dnia nikt nie przyszedł po dziewczynę, ale strażnicy odwiedzili jej nowego znajomego - Mech Na Wardze Raya, który miał zostać tego dnia powieszony. Strażnicy z włóczniami rozkazali ustawić się dziewczynie i Rum'Tzajsowi pod ścianą i w tym czasie pojmali Raya, który mimo że próbował się wyszarpać to nie miał na to sił...
Jakoś - chyba - w środku dnia, dziewczyna dostała miskę z owsianką...

04-06/10/11 PZ

Codzienna miska owsianki była jedynym ciekawszym wydarzeniem, jakie działo się w lochach w ostatnim czasie. Jeśli dziewczyna chciała, mogła spędzać też czas z Rum'Tzajsem, który uwielbiał opowiadać swoje przygody rozbójnika i mówić o swoim synku Cy'Pisku.

07/10/11 PZ

Tego dnia przyszli po Rum'Tzajsa, podobnie czterech strażników z włóczniami kazało ustawić się jej pod ścianą, a osłabionego mężczyznę zabrali na stryczek. Pod koniec dnia, wrzucili jej do celi jednak innego mężczyznę.
- Pieprzeni lordowscy! Moi przodkowie patrzą na mnie z dumą, możecie powiedzieć o sobie to samo?! - krzyknął i splunął na zbroję jednego z żołnierzy, za co dostał po pysku. Po jego pięknej twarzy zaczęły spływać stróżki krwi...


Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Thalis Ashlai Pon Lip 26, 2021 2:59 pm

Niedobrze, oj bardzo niedobrze. Liczyła jednak na to, że uda się odzyskać jej własność, ale nie pozostawało nic innego jak pozostać i oczekiwać sądnego wyroku za...podróż po Dornijskim ziemiach przez Dornijkę. Kto by przypuszczał, że za takie rzeczy nawet wrzucali do lochów. W szczególności, że została zgarnięta przez grupę osób, którzy widzieli ją pierwszy raz na oczy.

Dni mijały i mijały a kobieta siedziała w swoim lochu czekając jak skazaniec na śmierć. Trzymaj się towarzyszu. Za długo i tak nie przyszło nam porozmawiać a w objęciach boga śmierci zaznasz spokoju. Skoro była to jego kolej to taka była wola jedynego boga.

- Mmmm same pyszności – skomentowała, łapiąc za miskę owsianki. Z drugiej strony od razu przypomniały się jej czasy, kiedy żyła na ulicy i musiała odżywiać się ochłapami z lokalnych śmietnisk. Dlatego w jej przypadku nie było na co narzekać. Długo nie zastanawiając się nad swoim obecnym stanem, zajadała się tym co było jej dane, cały czas rozmyślając o tym czy jej towarzyszom z bandy Bękarcich Lwów udało się chociaż odnaleźć to czego od tak długiego czasu poszukiwali.

Źle zrobiła, że tak szybko i tak bez planu powróciła do Dorne. Jej zbyt pewność siebie sprowadziła na nią zgubę co skutkowało jej obecnością w lochu.  

Minuty, godziny a nawet dni mijały w bezsensownym przesiadywaniu w lochu, marząc o kawałku światłą oświetlającego dornijskie krainy. Śmierdziało tutaj już chyba wszystkim. Chociaż i do tego dało się przyzwyczaić. Nie mówiąc o tym ohydnym fekaliach pozostawionych po więźniach, których już zabrali.

Jeszcze trochę i przyjdzie pora i na mnie – pomyślała, kiedy do jej celi został wrzucony ktoś nowy. Zadziorny, tak samo jak ona „uwielbiający” wysoko postawionych. Jak tylko po swojej bohaterskiej akcji oberwał w twarz, Thalis powstała na własne nogi zbliżając się do nich na tyle by sama nie oberwać tak jak jej nowy towarzysz.

- Mogę wiedzieć, ile czasu będziecie mnie tu trzymać?! Tak traktujecie Dornijską kobietę, która spokojnie próbuje podróżować przez nasze ziemię?! – nerwy wzięły w górę. Nie było się czemu dziwić. W końcu przesiadywała już tu bite trzy dni nie wiedząc nic o jej przyszłym losie.

- Parszywa zgraja patałachów... – skomentowała raczej pod nosem niż mówiąc tego wprost do strażników.  Co jak co ale wolała zachować swoją śliczną buźkę.

Zapewne i tak nie zwrócą na nią uwagi, dlatego jak tylko by odeszli, zwróci swą uwagę w kierunku nowego „Lordowskiego nabytku”.

- Widzę, że nie dajesz sobą pomiatać. To za co Ci się oberwało, że trafiłeś w cudowne włości Lorda „jebanego” Wyl?.  – nie bez powodu użyła tego słowa. Chciała dać mu do zrozumienia, że również nie przepada za tym, kto włada tymi ziemiami. Ot taki prosty sposób by zyskać uwagę nowo przybyłego.
Thalis Ashlai
Thalis Ashlai

Liczba postów : 38
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Mistrz Gry Pon Lip 26, 2021 3:19 pm

- Tyle ile będzie trzeba, nie ja o tym decyduję. - odpowiedział jej jeden ze strażników i odwrócił się od nich, idąc swoją drogą; gdziekolwiek zmierzał. Teraz Thalis została z nowym więźniem, który kopnął jeszcze w kraty zanim legł pod ścianą i zaczął wycierać twarz z krwi rękawem.
- Za nieposłuchanie rozkazu. Byłem żołnierzem i kazali mi dokonać egzekucji Rum'Tzajsa. - odpowiedział. - Odmówiłem, bo Rum'Tzajs to bohater a nie przestępca. To prawda dokonywał rozbojów, ale wszystko co zyskał rozdawał dla biednych, sobie zostawiał tylko tyle żeby starczyło dla jego rodziny. - dodał. - Patrick Sand. - wyciągnął rękę, żeby się przywitać. - A Ty kto i co zrobiłaś? - zapytał po uściśnięciu jej ręki. Po wszelkich grzecznościach i krótkiej rozmowie przeprosił ją i położył się trochę zdrzemnąć, dzień który dla niego minął był bardzo emocjonujący i chciał chociaż na chwilę przestać myśleć o tych wszystkich wydarzeniach.
Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Thalis Ashlai Pon Lip 26, 2021 5:43 pm

Trzy dni przesiadywania w tej zapchlonej celi. Trzy dni marnowania swojego cennego czasu na to by zadowolić ego jakiegoś wyszukanego Lorda, który w końcu będzie miał okazję i humor wysłuchać tego co miała do powiedzenia Ashlai. Jeżeli mowa jest tutaj o jakimkolwiek bezpośrednim spotkaniu z włodarzem tych ziem. Pewnie wyśle jakiegoś swojego przydupasa by dowiedział się co i jak a ostateczną decyzję zostawi swojego Panu. Typowe…

Chwalą się władzą, chlubią się w swych własnych twierdzach, a nie mają na tyle jaj by stawić się twarz w twarz z tymi, których kazali wrzucić wprost do celi.

- Jak ja ich nienawidzę… - pomyślała.
- No to ruszcie się biegiem do swojego Pana i przekażcie, że ja nie mam zamiaru tutaj siedzieć cały swój żywot bo Wasz Lord ma taki kaprys ! – odpowiedziała donośnym głosem, tak by strażnicy mieli pewność, że usłyszeli wszystko co do joty.

- A wiec do takich czasów doszło, że Lordowie wolą mordować bohaterów ludu niż mieć ich po własnej stronie w nadchodzącym konflikcie. Bardzo przemyślane… - skomentowała słowa nieznajomego, kiedy ten wspomniał o odmowie wykonania rozkazu.

Wtedy do jej uszu doszło nazwisko „Sand”. O proszę, kolejny bękarcik, którego wysłano na służby do jednego z Lordów, by jego własny „ojciec” nie musiał się przejmować własną spuścizną. Jakie to…oryginalne.

- Thalis Ashlai – tym razem była szczera. Z jednej strony jej sumienie podpowiadało by ponownie wykorzystać fałszywe imię i nazwisko ale tym razem…tym razem było to coś innego. Niezrozumiałego. Coś co popchnęło kobietę do tego działania.

Podała rękę Patrickowi w geście przywitania po czym przeszła dalej do swej opowieści.
- Przyczepiłam się do jednej takiej grupy, nazywali się Bękarcie Lewy. Ot zwykła banda najemnicza. Tak się złożyło, że mieli okazję rozbić obóz na terenach Lorda Wyl, któremu najwyraźniej nie spodobał się ten pomysł. Wysłał swoich ludzi, którzy nas przegnali, a, że ja biedna owieczka chciałam pozostać w swojej rodzimej krainie, to kiedy najemnicy poszli dalej ja wróciłam. Wtedy złapali mnie żołnierze Lorda, przyprowadzili mnie w to miejsce i wuala…ot cała moja historyjka. Jak to się mówi, najwyraźniej znalazłam się w nieopdowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie – westchnęła kręcąc głową z braków pomysłu jakie mogłyby jej teraz przychodzić do głowy.

Była już po prostu tym zmęczona…
Thalis Ashlai
Thalis Ashlai

Liczba postów : 38
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Mistrz Gry Czw Lip 29, 2021 1:01 pm

Patrick wysłuchał opowieści dziewczyny i przyswoił sobie informacje, jeszcze chwilę porozmawiał z nią o jakichś pierdołach - głównie o tym głupcu lordzie Wyl, a potem jak zapowiadał odsunął się na bok i poszedł spać. Sama Thalis prawdopodobnie również zasnęła.
Ze snu wyrwały ją krzyki, strażnicy zabierali gdzieś Sanda w środku nocy. Najpewniej na szafot, taka była kara za zdradę i nie wykonywanie rozkazów. Ponownie zadbano o wszelkie zabezpieczenia, czyli dodatkowych strażników którzy trzymali Thalis przed grotami włóczni. Nie mogła zrobić nic.
10/10/11 PZ

Kolejne dni minęły dziewczynie na owsiankach i samotności, aż w końcu przed jej celą znalazł się żołnierz, którego mogła kojarzyć z dnia pierwszego; Wory pod Oczami Larryego.
- Wstań idziesz na przesłuchanie. - powiedział umęczonym głosem i założył kajdany dziewczynie, tak żeby nie mogła uciec. Zaprowadził on ją do małego pomieszczenia, gdzie siedział Inspektor. Posadzono ją na krześle naprzeciwko stołu i mężczyzna zaczął.
- A więc kim jesteś, co tutaj robisz i dlaczego mimo banicji, postanowiłaś wrócić do Dorne? Gdzie znajduje się reszta Twoich ludzi? - zadawał póki co spokojnie pytania wszystko skrzętnie notując.

Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Thalis Ashlai Czw Lip 29, 2021 2:55 pm

W porządku z niego człowiek. Cóż miał prawo i swoje racje by nie wykonywać rozkazu egzekucji na tym, który był według niego bohaterem. Niestety jego „najwyższa” lordowska mość miał do tego inne podejście. On wolał mieć posłusznych jak ślepe owieczki poddanych, którzy wskoczą do ognia jak tylko ten będzie miał taki kaprys. Ot problem dzisiejszych Lordów. Wolą pokazać jaką mają władzę, do momentu, póki Ci, którzy pod nimi służą doprowadzą do buntu i sprowadzą wielkiego pana na kolanach przed wolą swojego ludu...oczywiście była to wizja utopijna i raczej nie do zrealizowania. Przynajmniej na ten moment...

Z jednej strony nie znosiła być wybudzana ze swojej drzemki, z drugiej strony jej niecierpliwy charakter w końcu zaczął się cieszyć, że przyjdzie jej spotkać się z tym, który miał zadawać potrzebne pytania.  
Widząc zakładane jej kajdany na rękach zaśmiała się pod nosem.

- Tego jeszcze nie było. Dorośli mężczyźni boją się drobniutkiej kobiety, która może wyrządzić im niejedną krzywdę. Proponuje mnie zakneblować, bo jeszcze ugryzę...- dodała. Była już tym wszystkim zmęczona i trochę było jej to wszystko jedno w jakim stanie przyjdzie jej stanąć na przesłuchaniu.

Gdy dotarli na miejsce, kobieta uważnie zlustrowała pomieszczenie. Zwracała uwagę na okna, drzwi, cały obraz pomieszczenia. Ot co zwykły nawyk w poszukiwaniu wszelakich alternatyw ucieczki.

Na zadane pytania przekrzywiła głowę na prawą stronę, wpatrując się w inspektora z totalnym niedowierzaniem.
- Thalis – zaczęła mówiąc szczerze wprost do inspektora

- Co tutaj robię to raczej warto zapytać się Waszych żołnierzy po co mnie ściągnęli w to miejsce. Jeśli pytasz odnośnie co robię w Dorne to, jeśli się jeszcze nie domyśliłeś to jestem jedną z Was z dziada pradziada. Mieszkam w tej krainie od momentu moich narodzin – mówiła spokojnie, cały czas wpatrując się w oczy inspektora.

- A odnośnie do banicji to bym raczej tak nie wybiegała w przyszłość. Żołnierze Twojego Lorda pogoniła kompanię, z którą podróżowałam a nie mnie osobiście.  No chyba, że usłyszę poważny powód, dlaczego Dornijka podróżująca przez swoje ziemie ma być z nich usuniętą? – tutaj zaczynała już kombinować, nie dając tego po sobie poznać.

- Moich ludzi? Coś chyba komuś się porządnie pomyliło. Ja nie mam ludzi, a jeśli pytasz o tych, z którymi „tymczasowo” podróżowałam to pewnie ruszyli gdzieś na północ co raczej mnie mało obchodzi – wzruszyła ramionami, mówiąc wciąż ze spokojem i pewnością siebie.
Thalis Ashlai
Thalis Ashlai

Liczba postów : 38
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Mistrz Gry Pon Sie 02, 2021 2:47 pm

Mężczyzna po zadaniu pytań od razu zaczął zapisywać informacje na kartce pergaminu, żeby mieć wszystko zaprotokołowane.
- Thaaalis, kurtyzana lub markietanka - w sumie jebał pies wszystko jedno - podróżująca z kompanią najemniczą. - powiedział pod nosem i przeszedł do dalszych kwestii.
- Podróżowałaś z kompanią, która złamała prawo. Odpowiedzialność zbiorowa i takie tam. Zresztą to nie jest Twoja ziemia, tylko ziemie lorda Wyl. - powiedział, po czym dodał. - I słowa dobieraj ostrożnie, bo każę Ci wyrwać język tu na miejscu. - powiedział nie bawiąc się z nią w podchody. Dalej wysłuchiwał jej zeznań i wszystko skrzętnie notował. W końcu sięgnął pod stolik i wyłożył zestaw narzędzi złodziejskich Thalis. Później chwycił za kuszę i broń, którą miała przy sobie podczas zatrzymania. Spojrzał na nią przeszywającym wzrokiem.
- Broń i narzędzia do kradzieży. Wniosek jest prosty; jesteś kurwą, złodziejką i parasz się najemnictwem wraz z tamtymi. Zastanowię się co z Tobą zrobię, ale ostateczną decyzję podejmie lord. Zabrać ją. - powiedział i zdjął ze stołu wszystkie dowody na winę Thalis. Wyglądało na to, że spędzi trochę czasu w lochu.
Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Thalis Ashlai Wto Sie 03, 2021 9:27 am

Markietanka. Dobre sobie. Nie widziała siebie nigdy w pozycji markietanki a to coś nowego dla niej. Była typem kobiety, która w działa w ciut inny sposób niż usługiwanie mężczyznom w trakcie ich podróży w szczególności jako "markietanka". Z drugiej strony był to zawsze ciekawy sposób na wtopienie się w tłum, tak by nie zwracać uwagi w tłumie. Pomysł godny pochwały i warty rozwagi.

Kobieta stała wyprostowana i słuchała tego co miał jej do powiedzenia inspektor. Zwykłe pieprzenie, które słyszała nie raz w swoim życiu ze strony tego, który chciał udowodnić jaką to on ma władzę. Jakby nie patrzeć to w jednej kwestii miał rację. Mógł po prostu od tak poprosić swoich ludzi by złapali kobietę i dosłownie wyrwali jej język albo zrobili coś o wiele gorszego. Na samą myśl dreszcz przeszedł przez jej ciało, woląc nie myśleć o stryczku na którym wisiało już zapewne parę ciał, które przed paroma dniami należały do ludzi przebywających w celi Lorda Wyl.

- Dobra, dobra...skończ już to pieprzenie bo od tego mam już nudności - pomyślała, przebierając oczami cały czas oczekując na konkrety. Konkrety na których jej zależało. Aż w końcu usłyszała jedno słowo klucz. "Ostateczną decyzję podejmie Lord". A więc był cień nadziei, że w końcu stanie przed jego obliczem. Właściwie to był to jeden z jej głównych celów. Oczywiście, jeśli do tego w ogóle dojdzie.

Na słowa inspektora, rozejrzała się po okolicy, oczekując na to, aż strażnicy ją zabiorą z tego miejsca. Nie mówiła nic. Dobrze wiedziała, że słowa są tutaj zbędne więc dalsza próba negocjacji mogłaby pójść na marne.
Thalis Ashlai
Thalis Ashlai

Liczba postów : 38
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Mistrz Gry Sro Sie 04, 2021 5:47 pm

25/10/11 PZ

Thalis odprowadzono do celi i ją tam trzymano... a później jeszcze trochę dłużej trzymano. W końcu po kilku tygodniach do jej celi przyszedł mężczyzna, którego zdążyła już poznać - Pan Inspektor. Zastukał on pałką o kraty, żeby obudzić lub zwrócić na siebie uwagę i się wyszczerzył.
- Zdecydowano o Twoim losie. - powiedział z uśmiechem. - Za banicję zazwyczaj skazujemy na śmierć lub Ghaston Grey przy gorszych przestępcach. Po przemyśleniu lord postanowił jednak obniżyć karę na tuzin batów. - powiedział. - Inaczej ma się kwestia ze złodziejstwem i trucicielstwem. Posiadałaś przy sobie narzędzia i truciznę, obie te rzeczy zostają zarekwirowane. - oznajmił. - Orzeczono karę ucięcia pięciu palców za kradzież... ale właściwie nic nie ukradłaś, tylko miałaś przy sobie narzędzia, czyli nie złapaliśmy Ciebie na gorącym uczynku. Nie jesteśmy też barbarzyńcami, żeby karać na podstawie domysłów, także w związku z tym lord wycofał to oskarżenie. Gratuluję. - powiedział na sam koniec. - Po batach i odsiedzeniu jeszcze trochę czasu w naszych lochach, zostaniesz odstawiona na granic z Burzą i... niech Ci do głowy nie wpada głupi pomysł, żeby tutaj ponownie się pojawiać. Skaza banicji nadal na Tobie ciąży i drugi raz lord Wyl nie będzie miał tyle miłości w sercu. - zakończył i jeśli Thalis nie chciała podjąć z nim rozmowy, pan Inspektor sobie poszedł, miał ważniejsze rzeczy do roboty.


Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Thalis Ashlai Sro Sie 04, 2021 7:03 pm

Nie miała pojęcia ile już czasu minęło. Z biegiem kolejnego wydłużonego czasu spędzonego w lochu przestała liczyć słoneczne dni. Była już tym wszystkim zmęczona. Ta bezsensowność i logika dziecięcego móżdżku Lorda Wyl była nie do podrobienia.

Może i lepiej, że nie stanęła przed jego obliczem bo by mu wygarnęła całe to jego grubiaństwo i podejście do sprawy, które argumentował bezsensownymi słowami.

- Odpowiedzialność zbiorowa. Ha, dobre sobie – myślenie typu, że jak byłeś w karczmie i tam się pobili i przypadkowo oberwałeś to też jesteś winny. Co prawda próbowała ściemniać w tym przypadku, odgrywając zwykłego podróżnika, który przyłączył się do grupy najemniczej na czas podróży, ale cóż…to RÓWNIEŻ nie wyszło.

A więc szanowny jebany Lord Wyl stracił zajebistą okazję zdobycia stosownych wyszkolonych wojów, którzy mogliby walczyć pod jego sztandarem. Nie wspominając o innych dodatkowych umiejętnościach, które właśnie przechodzą mu sprzed nosa.

- Żałuj ćwoku…żałuj. Twoi wrogowie na tym lepiej wyjdą co później będziesz żałował jak znajdziesz się w kałuży swojej własnej krwi – ta myśl przeszła przez jej głowę, obmyślając już coraz to kolejne plany w swojej głowie.

Kiedy rozmyślała o tym dupku, wtedy do celi weszło gówno ciągnące się za rzycią Lordowskiej jebanej mości. Kolejny, który zawitał naj je osobistej liście.

- Przejdźcie do rzeczy a nie trzymacie mnie jakbym miało to dla Was jakiekolwiek znaczenie. Jak macie bić to bijcie i wypuście mnie z tego zapchlonego miejsca. Skoro chcesz sobie zostawić moje narzędzia i trutkę to sobie nawet  opraw wszystko w ramkę ! Bierzcie się do roboty a potem oddajcie moje rzeczy i puśćcie gdzie Wam się żywnie podoba. - puściły jej nerwy. Nie było się czemu dziwić. W końcu siedziała w tym lochu nie wiadomo ile, a i psychika potrafiła wtedy zrobić swoje.

Nie wspominając już o tym, że niebawem czeka ją kara w postaci tuzina batów i całkowitej banicji. Cóż, wychodzi na to, że ojczyznę w której przyszło jej żyć całe swoje dotychczasowe życie będzie musiała pozostawić na zawszę, bez możliwości powrotu.

No prawie…gdyż planuje tu jeszcze kiedyś powrócić, by spotkać się oko w oko z szanownym „lordem”.
Thalis Ashlai
Thalis Ashlai

Liczba postów : 38
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Mistrz Gry Pią Sie 06, 2021 3:36 pm

26/10/11 PZ do 01/11/11 PZ

Następnego dnia do celi weszło kilku strażników; ich dowódca Wory Pod Oczami Larry założył kajdany na ręce skazanej i wyprowadził ją z budynku. Poprowadził ją dalej na dziedziniec, gdzie została wkrótce przywiązana do pręgierza. Inny ze strażników rozerwał jej koszulę na plecach, dając miejsce do popisu dla kata.
Oglądając najbliższą okolicę, Thalis mogła zauważyć że dzisiejsze baty miały być małym widowiskiem dla mieszkańców zamku i samego lorda, który siedział na podwyższeniu... i dziewczyna nie mogła uwierzyć swoim oczom, był to Patrick Sand, ten sam z którym chwilę spędziła czasu w lochach Wyl. Teraz uśmiechał się pod nosem i popijał wino z kielicha.
Tymczasem do dziewczyny podszedł żołnierz niosący bat i uderzył w jej plecy boleśnie. Potem jeszcze dwa kolejne razy. Jednak dziewczyna mocno się trzymała i nie dawała po sobie poznać bólu czy strachu. Następnie nadeszły kolejne trzy baty, tutaj również Thalis zachowała fason. Jednakże przy następnej transzy, dało się z niej słyszeć głośny krzyk cierpienia, tym razem nie dała rady się powstrzymać. Następnie nadeszły trzy kolejne baty, które może strażnik z litości lub braku siły, wyprowadził nieco słabiej, tak że Thalis bez problemu przetrwała swoją karę.
- Dostaniesz dziś wiadro z wodą do wymycia swych ran, a jutro zostaniesz przetransportowana na granicę. Nigdy już nie wracaj. - powiedział żołnierz i odwiązano ją z pręgierza, po czym zaniesiono do jej lochu. Wkrótce jak obiecano dostała też wiadro z wodą i szmatę. Następnego dnia o godzinie koguta wyrwano Dornijkę ze snu i przewieziono ją konno na granic, gdzie zwrócono jej broń, konia, pieniądze i ubrania. Resztę rzeczy zarekwirowano.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lochy Wyl Empty Re: Lochy Wyl

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics
» Lochy
» Lochy
» Lochy
» Lochy
» Lochy

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach