Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Pomniejsza Jadalnia

Go down

Pomniejsza Jadalnia Empty Pomniejsza Jadalnia

Pisanie  Mistrz Gry Pon Cze 04, 2018 7:34 pm

***
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9630
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Pomniejsza Jadalnia Empty Re: Pomniejsza Jadalnia

Pisanie  Mistrz Gry Pon Cze 04, 2018 7:38 pm

30 kwietnia 336 AC,
po incydencie w samotni lorda

Po opatrzeniu ran na rękach Alys, od razu został o tym poinformowany także lord Whent. Zaprosił ich do wielkiej sali, dokąd Quentyn zaprowadził powoli swoją żonę, gdzie gospodarz już na nich czekał. Droga trwała trochę dłużej, ze względu na wielkość zamku, mimo wszystko jednak komnata maestera znajdowała się stosunkowo blisko najważniejszych komnat. Na miejscu już czekały na nich dwa krzesła, bardziej wygodne i piękniej wyglądające niż poprzednie. Widocznie w czasie ich nieobecności mógł się lepiej przygotować. Na stole przyszykowana była drobna zastawa i spore ilości poczęstunku - zarówno takiego słodkiego, jak i różnych rodzajów mięs i warzyw. Naprzeciw siedział Whent.
- Pomyślałem, że mogliście zgłodnieć. - oznajmił i nalał sobie do kubka z jednego ze stojących dzbanów trochę wody. - Jeżeli chcecie czegoś innego, od razu każę przynieść. Wina, ale, nawet rum. Spiżarnie Harrenhal są pełne. - wypowiedział powoli. Chciał pokazać takim przepychem, tym że pomimo wojny jego spiżarnie stoją pełne, że jest bogatym rodem, mogącym sobie na to pozwolić. Pośrednio pokazywał swoją pozycję. Goście mogli zobaczyć, że obok stoi także zastawa dla czwartej osoby. Harlaw wskazał, ukazując mimiką pytanie. - Ach, to gdyby lord Roote chciał nas zaszczycić. W obliczu naszych rozmów jego obecność może być później potrzebna. - książę Żelaznych Wysp tylko kiwnął głową. Zasiadł i spytał Alysanne, czy nie chce czegoś zjeść. Nałożył jej czego potrzebowała, potem zaś sam sobie nałożył czegoś do jedzenia. W pokoju nie było żadnych służących - w końcu do kogo mieliby takie zaufanie, żeby słuchać ich rozmów? Rozmowę zaczął Quentyn: - A więc? Dlaczego nie maszerujesz na Królewską Przystań z odsieczą? - spytał. Lord Whent spokojnie się przeciągnął i oznajmił: - Można powiedzieć, że przybyłem tu przed naszymi siłami. Z brodów Trydentu na południe zmierzają siły moje i lorda Roota, Darry zaś został by dalej blokować drogę uzurpatorce. Odsiecz jest możliwa w ciągu 18 dni. Tylko... - zdawało się, że zawahał. Ale po chwili na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. - Czy jest sens? - Harlaw zerwał się z krzesła, chcąc chyba coś zrobić Whentowi, i wycedził: - Jeszcze tego pożałujesz! - Whent tylko uniósł rękę i powiedział: - Spokojnie, nie chcemy chyba, żeby tu doszło do jakichś... incydentów. - spojrzał wymownie na drzwi, przypominając gościom, że minęli tam straże. Jeżeli spróbują coś zrobić lordowi... Harlaw widocznie się uspokoił i ponownie spoczął. - Przecież nie powiedziałem, że nie pójdziemy na południe. Chcę tylko, żebyście doskonale zrozumieli obecną sytuację. - oparł się wygodnie i splótł ręce. - Królewska Przystań jest oblężona. Bez wyjścia. Jelenie mają na pewno jeszcze spore siły. Kilkanaście tysięcy żołnierzy wedle relacji Twego brata, Pani. A ilu Wy macie ludzi? Dwa tysiące Złotych płaszczy w Królewskiej Przystani. Kilka tysięcy ludzi w niewoli. I Żelazna Flota... po drugiej stronie kontynentu. Jakie są realne szanse, że uda się cokolwiek zdziałać? Ja zmobilizuję cztery tysiące mieczy, drugie tyle pewnie mogliby lordowie Darry i Roote. Na pewno łącznie mniej niż Jelenie. A jeszcze zagrożenie cały czas tworzy Uzurpatorka. Mielibyśmy zostawić swoje domy? Darry i Roote chcieliby się układać z Baratheonami. I co ja mam zrobić? Ruszyć sam na ratunek Twojej rodzinie, Pani? Kiedy pod okiem jest tyle... atrakcyjniejszych alternatyw. Chociażby zjednoczone Dorzecze pod młodym Blackwoodem, który udowodnił, że potrafi zapewnić bezpieczeństwo swoim ziemiom... - urwał i spojrzał pytająco na Alysanne. Ciekaw był, co takiego może mu zaproponować i jak daleko może się posunąć.

Szop Pracz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9630
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Pomniejsza Jadalnia Empty Re: Pomniejsza Jadalnia

Pisanie  Alysanne Targaryen. Wto Cze 05, 2018 5:14 pm

Będąc w komnacie maestera pomału dochodziła do siebie. Emocje poczęły opadać, a zobojętnienie ustępowało bólowi, który promieniował z dłoni ku barkom, gdy maester sprawnymi ruchami i pęsetą raz po raz wyciągał drobiny szkła z jej ręki. Raz po raz sykała, a mężczyzna raz po raz przepraszał i mówił, że starał się najlepiej jak umiał. Wkrótce też jego praca została zakończona, a szkło zostało usunięte. Rany na szczęście nie były głębokie toteż je tylko oczyścił, wysmarował delikatnie maścią i owinął bandażem. Wkrótce potem miała się udać z Quentynem do lorda Whenta i dlatego w trakcie opatrywania jej rany poprosiła męża by wezwał służbę, która przyniosłaby jej suknię na zmianę. W końcu ubranie, które miała na sobie, wciąż było poplamione winem i krwią i nadawało się tylko do spalenia w kominku.
Będąc odpowiednio opatrzona i przebrana mogła się udać z mężem do lorda. Jej stan nie był poważny, ale z chęcią skorzystała z ramienia swego męża, który widać bardzo troszczył się o nią i w tym momencie była mu za to dość wdzięczna. Nim jednak weszli do sali, w której miał rezydować lord Whent, uprzejmie, ale stanowczo, odsunęła się od Quentyna. Nie była to pora i miejsce na okazywanie swojej słabości, tym bardziej, że już w samotni wykazała się brakiem opanowania i tylko sobie wyobrażała, że mogła wypaść znacznie gorzej. Co prawda jej mąż także uniósł sie gniewem, ale ona mogła zrobić znacznie, znacznie więcej gdyby tylko w tamtym momencie była wstanie choćby się ruszyć.
Weszła wraz z Quentynem do jadalni i zajęła miejsce wskazane jej przez lorda. Nie umknął jej fakt, że się chwalił. Miał zresztą czym bowiem doskonale wiedziała, że lordowie Harrenhal należą do jednych z bogatszych rodów Westeros, choć nie wydawało jej się, że mężczyzna dzierżący ten tytuł musiał się czymkolwiek chwalić. Od Whenta bił spokój i pewność siebie, a także poczucie władzy. On był tu panem i właśnie im to sugerował. Zerknęła kątem oka na męża, a potem znów na lorda. Ze wszystkich mężczyzn na świecie dostała Quentyna, podczas gdy lord Harrenhal był taki... Z rozmyślań wyrwał ją jednak Harlaw, który zaoferował jej swoją usługę przy stole, ale mu podziękowała. Nie miała ochoty nic jeść, wolała napić się dobrego, mocnego wina, które miało choć odrobinę ukoić jej nerwy, a jej życzenie zostało skwapliwie spełnione. W czasie oczekiwania nie umknęło jej uwadze, że lord pił wodę. Był to raczej dziwny... "zwyczaj". Swego czasu słyszała, że miało to utrudniać otrucie, ale nie wiedziała na ile jest w tym prawdy. Wkrótce jednak wszelkie ruchy się skończyły, a oni zostali we trójkę. Tylko od czasu do czasu za drzwiami dało się słyszeć zamkową straż lub służbę biegającą z jednego końca zamku na drugi.

Rozmowa między nimi dość szybko wymknęła się spod kontroli. Quentyn już drugi raz dał upust swym emocjom i wyglądało na to, że miał zamiar zrobić coś lordowi nim ten go uspokoił. Nie dziwła się jego zachowaniu, sama miała ochotę doskoczyć do Whenta i paznokciami wydrapać mu oczy za to co powiedział, ale z trudem się powstrzymała. To nie był byle kmiotek z wioski, którego można było przestraszyć nazwiskiem. W gruncie rzeczy sama czuła przed nim respekt, a może nawet i strach. Zresztą dość szybko uświadomił im, że są na jego łasce, gdy wskazał na straż znajdującą się w jego okolicy. Powolnym ruchem, starając się panować nad gniewnym drżeniem ręki, chwyciła za kielich i pociągnęła z niego długi łyk. Wino było dobre i mocne. Whent z każdą chwilą pozwalał sobie na coraz więcej, a ona z każdą chwilą, starając się uspokoić, zapijała jego słowa winem. W końcu jednak zamilkł w oczekiwaniu na ruch z jej strony, obserwując ją uważnie. Milczała.
Milczała starając się zrozumieć wszystko co powiedział jej właśnie lord i zastanawiała się co może mu odpowiedzieć. Nie była przygotowana na takie rozmowy i na takie decyzje. Zwykle na jej miejscu siedział jej brat, a znacznie częściej i ojciec. A teraz? Według jego słów miasto było oblężone i nadzieje na ratunek były nikłe. Dotarcie tam zajęłoby im ponad dwa tygodnie, jeśli lordowie zgodziliby się pomaszerować, a wyglądało na to, że nie chcą. Musiała tedy postępować z ostrożnie, ale z drugiej strony nie mogła okazać strachu i uległości. Nie mogła prosić o łaskę, inaczej zostanie rozszarpana. Zebrała się w sobie i odłożyła pusty kielich z winem na stół, by przypadkiem nie cisnąć go w lorda, gdyby straciła nad sobą kontrolę.
-Nie powiedziałeś, że nie pomaszerujesz na południe, tak samo jak nie powiedziałeś, że to zrobisz. - Zaczęła powoli, starając się panować nad swoim głosem, choć jej ton delikatnie drgał – Z powodu zdenerwowania lub obaw. Zamilkła na chwilę, starając się zapanować nad swym językiem i tym co miała właśnie wyrzec, czując ogromny supeł w brzuchu i drętwiejący język. - Nawet jeśli Baratheonowie mieli kilkanaście tysięcy ludzi, to starcie z mym bratem musiało znacznie uszczuplić ich szeregi, które było ciężką przeprawą dla Jeleni. Nie zmienia to jednak faktu, że nie wiemy jakie siły stacjonują pod oblężonym miastem, a także ilu ludzi przyprowadził Blackfyre, choć biorąc pod uwagę ich ziemie, nie mogło to być dużo. - Oparła się ciężko o swoje krzesło. Czy wydała właśnie wyrok na swoją rodzinę? Z drugiej strony przypomniała sobie co się stało z armią księcia Rhaegara po klęsce nad Tridentem. Zdemoralizowana masa wojska, która zaległa w stolicy, nie stawiająca najmniejszego oporu przed Tywinem Lannisterem, który wyciął ich w pień wraz ze Złotymi Płaszczami. Jeszcze chwilę temu dwa tysiące Straży Miejskiej wydawało jej się rozsądną ilością do obrony murów miejskich, ale te były długie i wystarczyłby jeden wyłom, jedna brama i miasto by upadła. Dwa tysięce przeciwko... Ilu? - Nie pomaszerujemy na Królewską Przystań. Dotarlibyśmy tam za późno, a gdy miasto i Czerwona Twierdza upadnie, to nikomu nie zostanie okazana litość. - Popatrzyła się lordowi w oczy. Skazała swoją rodzinę na śmierć. Zdawała sobie z tego doskonale sprawę i lord również musiał wiedzieć, że wkrótce korona musi na nią spłynąć. Ale cóż to za korona, jeśli lordowie nie staną za nią, a królestwo jest rozszarpywane przez wrogów? Whent był jednym z najpotężniejszych wasali jej ojca, jeśli zdoła go przekonać, to inni pójdą za jego przykładem. - Nie ma żadnej mowy o układach! Zresztą z kim lord Darry i Roote chcieliby je prowadzić? Z Shireen, która wygląda jak Valyria po Zagładzie? To córka Stannisa! Na co oni liczą?! - Zaczęła się coraz bardziej unosić – Że zegną kolana, a ona łaskawie pozwoli im władać ich ziemiami? Może liczą na zaszczyty? - Parsknęła śmiechem – Jeżeli "jej miłość" będzie miała dobry humor, to może zatknie ich głowy na pikach obok siebie, a ich synowie będą mogli władać dotychczasowymi ziemiami swych ojców. Z drugiej strony mamy Durrana, który jest słabowity na zdrowiu i leczy się przy korzystaniu z uroków płci męskiej, tak jak robił to swego czasu Renly. Może zdecydują się przejść na jego stronę? Zdrada nie zostanie zapomniana zarówno przez przyjaciół i wrogów. - Nie zdała sobie nawet sprawy kiedy wstała i kiedy się lekko uspokoiła, znów zajęła swoje miejsce. - Niczego nie zyskają prócz powszechnej pogardy. Będą mieć szczęście jeśli ich wnuki dostąpią jakichkolwiek zaszczytów. Nowych nadań ziemskich, czy urzędów w radzie królewskiej. - Zwiesiła na moment głos. Nie miała Whentnowi nic do zaoferowania poza mglistymi obietnicami nadań, zaszczytów i łask i to tylko wtedy jeśli rzeczywiście zostanie królową i odzyska kontrole nad królestwem. Mogła by mu pewnie wskoczyć do łóżka, ale jej mąż... Przeklęty mąż. I jego flota po drugiej stronie świata... - Potrzeba nam czasu. Tutaj moglibyśmy mieć osiem tysięcy mieczy, może niektórzy lordowie z dalszych regionów nie dotarli na czas i mogliby nas wspomóc? Poza tym, wciąż jest Żelazna Flota. Może rzeczywiście jest po drugiej stronie kontynentu, ale jeżeli damy jej czas, to przybędzie. Nie mam co do tego wątpliwości. Musielibyśmy tylko wytrzymać... Poza tym nie wiemy ile Baratheonowie w rzeczywistości mają sił, czyż nie? Może... - Powiedziała z nadzieją w głosie. - Może ich przewaga nie jest tak wielka jak nam się wydaje? Są też inne rozwiązania, które również wymagają czasu. - Pożyczki. Z Żelaznego Banku lub kompanii handlowych z Essos, za które można nająć najemników. Poza tym wciąż pozostaje Shireen Baratheon, która stanowi cierń w naszym boku jak i Durrana. Będzie się musiał z nią rozprawić jeśli chce zabezpieczyć swoje panowanie. A taka rozprawa będzie tylko orężna.


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:16 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Pomniejsza Jadalnia Empty Re: Pomniejsza Jadalnia

Pisanie  Mistrz Gry Czw Cze 07, 2018 7:32 pm

Lord Whent uniósł wysoko brwi, okazując spore zdumienie propozycją królewskiej córki. - Chcesz od tak porzucić swoją rodzinę i skazać ich na pewną śmierć? Odważna propozycja, księżniczko... - powiedział z nieukrawym uśmiechem. Cała sytuacja wydawała mu się, po początkowym zdziwieniu, ciekawa i w pewnym sensie zabawna. - Niektórzy mogliby uznać to za... zdradę? Powinienem może nawet i kazać Cię w imieniu dobrego króla Daemona wtrącić do więzienia. - stwierdził szyderczo. Quentyn nie odzywał się - wybałuszył tylko oczy na Alysanne, po czym równie zdziwiony przeniósł je na Whenta i z powrotem. Ostatnie słowa wywołały u niego znowu oburzenie, które jednak gospodarz od razu postanowił rozwiać. - Oczywiście, jestem zbyt łaskawy i tego nie zrobię. Możecie znać moją litość. Pójdę też z Wami na Królewską Przystań... - urwał na chwilę, pozwalając napięciu trwać. Samemu także musiał się zastanowić, co powinien zrobić i czego oczekuje. - Jeżeli przekonacie do tego lordów Darry'ego i Roote'a. Samemu nie będę pewnie w stanie przedsięwziąć odpowiedniej pomocy. Lord Roote jak wspominałem jest na zamku, Darry z kolei stacjonuje z swoimi wojskami na brodach Tridentu, niecały dzień drogi stąd. Jeżeli chcesz, możesz też posyłać po Żelazną Flotę czy najemników. Nie wiem jednak, czy zdążą przybyć. A inni lordowie... z tego co wiem, wszyscy brali udział w bitwie. Raczej nikt więcej sie nie stawi. Nie ukrywam także, że za pomoc oczekiwałbym później jakiejś nagrody... Odpowiednie zadośćuczynienie z ziem zdrajców i tytuł Królewskiego Namiestnika wydaje mi się odpowiedni. - postanowił zagrać w otwarte karty. Wiedział jak bardzo Targaryenowie go teraz potrzebują i chciał do cna wykorzystać sytuację. Oparł się wygodnie i czekał na reakcję Targaryenki.

Wyrocznia
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9630
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Pomniejsza Jadalnia Empty Re: Pomniejsza Jadalnia

Pisanie  Alysanne Targaryen. Pią Cze 08, 2018 12:13 pm

Lord Whent miał wyjątkowy talent do wywoływania w niej gniewu i oburzenia. Udzielny książę Harrenhal, szyderczy w stosunku do niej i pewny siebie, nierzadko "subtelnie" wskazując, że mógł z nimi zrobić co tylko. Miała szczęście, że nim zaczęła mówić odłożyła kielich na stół bo świerzbiły ją ręce żeby go chwycić i rzucić nim w lorda. Miała jednak dość przytomności umysłu by wiedzieć, że skończyłoby się to dla niej niefortunnie więc z trudem się powstrzymała by po niego nie sięgnąć i miast tego zacisnęła dłonie na podłokietnikach krzesła i przełykała jego kolejne słowa. Quentyn również nie wydawał się zadowolony z tego jak przebiegała ta rozmowa, a jego niezadowoleniu towarzyszyło jeszcze większe zdziwienie temu jak ona wyglądała. W końcu chciała przehandlować swoją rodzinę i była na to gotowa. Z drugiej strony wyglądało na to, że dla jej brata i ojca nie ma nadziei i trzeba było ratować to co się dało - Dziedzictwo Targaryenów.
I gdy wydawało się jej, że lord ostatecznie ją wyśmieje, ten niespodziewanie dla niej zdecydował się pomaszerować z odsieczą na Królewską Przystań. Udało jej się, zdołała go przekonać i nawet słowa o jego łasce i litości zdawały się nie być goryczą na tyle wielką by zatruć smak zwycięstwa. Tyle tylko, że nie miał zamiaru maszerować sam i za darmo. Nie wątpiła jednak, że mając go po swojej stronie, lordowie Darry i Roote będą się ociągać z marszem na południe. Bezgłośnie odetchnęła z ulgą. Była pewna, że zdoła ich przekonać. Pozostawała tylko do omówienia kwestia "nagrody" dla Whenta za jego wzorową "lojalność" względem korony, a apetyty miał olbrzymie. Przez chwilę siedziała w milczeniu gdy usłyszała jego żądania, ale czy mogła się nie zgodzić? Mimo to chciała przynajmniej udawać, że rozważa jego propozycję i nie zgadza się na nią od razu, choć decyzję podjęła bardzo szybko.
-Z tego co wiem, to lord Rykker jest Królewskim Namiestnikiem... Ale ktoś będzie musiał ponieść konsekwencje klęsk, które spadły na królestwo. Któż więc będzie lepszym kozłem ofiarnym od osoby, która jest pierwszym doradcą króla i źle mu doradzała? I któż ją lepiej zastąpi na jej stanowisku, niż wybawca królestwa? Z pewnością na nowe nabytki ziemskie, z ziem zdrajców, też będziesz mógł liczyć, lordzie. Korona zawsze wynagradza wierność. - Milczała chwilę. Jeżeli lord Roote tutaj był, to trzeba było się z nim natychmiast rozmówić. Nim jednak się to stanie dobrze byłoby się o nim czegoś dowiedzieć, a z pewnością lord Whent będzie o nim mógł coś jej powiedzieć. - Sądzę, że lorda Darry'ego będę mogła przekonać. Przez lata ich lojalność względem Żelaznego Tronu była niezachwiana i zawsze mogli też liczyć na królewską wdzięczność. Dlatego dziwi mnie to, że lord wykazuje się taką... powściągliwością. Czyżby zapomniał, że za Uzurpatora wiele z ich przywilejów zostało odjętych? Czyżby ich pamięć o krzywdach, które wyrządzili im Baratheonowie była tak krótka? - Nie mogła uwierzyć, że ród Darrych chciał się wykpić negocjacjami z ich wspólnym wrogiem. - Co zaś się tyczy lorda Roote'a, to nie wiem o nim zbyt wiele. I wolałabym się czegoś o nim dowiedzieć, a z pewnością jako jego sąsiad będziesz o nim wiedział jedną lub dwie rzeczy, czyż nie? - Spojrzała się wyczekująca na Whenta. Chwilowo uznała, że najważniejsze jest przekonanie lordów do kontynuowania walki, gdy przekona już lorda Roote'a, to wyśle list na Żelazne Wyspy z prośbą o pomoc, a potem zajmie się lordem Darrym.


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:16 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Pomniejsza Jadalnia Empty Re: Pomniejsza Jadalnia

Pisanie  Mistrz Gry Nie Cze 10, 2018 9:46 pm

Lord Whent kiwnął głową. Jego żądania zostały, chociaż bez konkretów, zaakceptowane. Na razie powinno wystarczyć. Uśmiechnął się, oparł wygodnie na swoim krześle i oznajmił:
- Cieszę się, że Korona rozumie naturę obecnej sytuacji. W takim wypadku jestem rad, że doszliśmy do porozumienia. - po czym wziął kolejny łyk wody. Wysłuchał wątpliwości Alysanne odnośnie zachowania lorda Darry'ego, toteż od razu postanowił je rozwiać: - Lord Darry jak podejrzewam jest realistą politycznym. Po porażce Smoków nie ujrzał po prostu szansy w walce i nie chciał za darmo oddawać głowy. - wyjaśnił, po czym od razu postanowił dodać: - Oczywiście mimo mych usilnych namów. - uśmiechnął się i wypił kolejny łyk wody. - A lord Roote? Przecież sam na wojnę nie pójdzie, musiał się z kimś dogadać. Ale jestem pewien, że będziesz w stanie ich przekonać, Moja Pani. - zakończył ogólnym stwierdzeniem i nałożył sobie kawałek dziczyzny na talerz. Już miał ją spożyć, gdy uniósł głowę, by odpowiedzieć Alysanne na propozycje: - Lord Roote? Na pewno nie jest głupcem. Niektórzy nazywają go Lordem Septonem. Podobno nigdy nie dotknął kobiety. Często też pości i nigdy ni czym się nie obżera. Jest też strasznie pracowity. Nie zdziwiłbym się, gdyby faktycznie kiedyś rozpoczął posługę Siedmiu. Prawdziwy wzór cnót. - wypowiedział kilka najpoważniejszych plotek na jego temat. - Jest też w miarę towarzyski. Lubi rozmawiać z ludźmi i ludzie lubią z nim. Czasem zdaje mi się zbyt idealny... - westchnął. Faktycznie, z tego co Targaryenka mogła pamiętać z Królewskiej Przystani, lord Roote uchodził w tych kwestiach za wzór.

Wyrocznia
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9630
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Pomniejsza Jadalnia Empty Re: Pomniejsza Jadalnia

Pisanie  Alysanne Targaryen. Pon Cze 11, 2018 11:17 am

Wysłuchała słów Whenta z uwagą, w końcu każdy strzępek informacji mógł okazać się jej przydatny w przywołaniu opieszałych lordów do porządku. I rzeczywiście wyglądało na to, że informacje które jej przekazał mogą się okazać przydatne. Lord Darry miał być realistą politycznym nie widzącym szczególnych szans na zwycięstwo, ale mając po swojej stronie lorda Harrenhal i Harroway, Darry nie będzie mógł się zasłaniać brakiem szans na zwycięstwo. Pozostawał jeszcze Roote, który był już na zamku. Z kilku słowach Whenta przypomniała sobie w końcu, że kilkukrotnie widziała rzeczonego szlachcica na dworze w Królewskiej Przystani. Wydawał jej się wtedy wyjątkowo sztywny i nudny, przynajmniej w porównaniu do wielu innych szlachetków, którzy przebywali na Czerwonej Twierdzy. Zaś teraz musiała się z nim układać. Miała ochotę westchnąć, wcisnąć głowę w dłonie i biadolić nad swym losem, ale się powstrzymała. Wszystko szło w dobrym kierunku - Mówiła do siebie w myślach.
- Lord Septon... - Popatrzyła się na swojego męża z wahaniem w oczach. Miała tylko nadzieję, że rzeczony mężczyzna nie był tylko fanatykiem religijnym, który spluwał każdemu innowiercy w twarz. Nie mogła w końcu wygonić swego męża z... "narady". Z drugiej zaś strony, gdy będzie miała osoby, które będą przytykać jej słowom i popierać, wywrze psychiczną presję na Septonie i łatwiej będzie mu go przekonać. Przez chwilę zastanawiała się też czy nie posłać męża by nie napisał listu na Żelazne Wyspy z prośbą o pomoc, ale uznała, że dobrze byłoby mieć najpierw w garści armię, a potem plan na kampanię, niż bez ładu i składu wysyłać kolejne listy. Westchnęła. - Cóż, jeżeli lord Roote jest taki towarzyski jak o nim mówią, to chyba nie powinniśmy mu odmawiać naszego towarzystwa, czyż nie? Z pewnością nie odmówi nam naszego zaproszenia i zabawienia nas rozmową... - Zdecydowała się, że również należałoby coś zjeść, a przynajmniej nałożyć sobie jedzenie na talerz. Zwykle nie jadała dużo, w końcu trzeba było dbać o swoją talię, ale tym razem nałożyła sobie nawet mniej niż zwykle. Skoro Roote lubił pościć, to postanowiła zdobyć sobie u niego choć odrobinę uznania tym prostym gestem. Wina zaś nie nalewała. W trakcie rozmowy może poprosi o wodę. Fuu. Okropność.


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:17 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Pomniejsza Jadalnia Empty Re: Pomniejsza Jadalnia

Pisanie  Mistrz Gry Sro Cze 13, 2018 9:56 pm

Lord Whent kiwnął głową. - Też wydaje mi się, że będzie to w tym momencie właściwe. Zaraz każę wysłać zaproszenie. - i jak powiedział, tak zrobił. Wezwał sługę, któremu kazał przekazać wiadomość do lorda Roote'a oraz dostawić dodatkowe krzesło i zastawę, po czym sługa zostawił na chwilę rozmówców samych. W ciągu następnego kwadransu lord Whent, Quentyn oraz księżniczka ALysanne wymieniali się mniej zobowiązującymi uwagami. Rozmawiali o podanym jedzeniu, o pogodzie, Harlaw zaczął opowiadać jakieś zasłyszane historie, a Whent zaraz mu się zrewanżował. W tym czasie słudzy dostawili do stołu dodatkowe krzesło, talerz i sztućce, od strony gospodarza, albowiem tam było w tym momencie więcej miejsca. Po wspomnianym kwadransie pojawił się lord Roote. Wszedł pokornie, z spuszczoną głową. Lord był, kolokwialnie mówiąc, jak jego ziemie - mały. Mierzył może trochę ponad pięć i pół stopy, co jak na warunki fizyczne niektórych ludzi, wyglądało naprawdę blado. Przystanął najpierw przed parą książęcą, przed którą się pokłonił: - Księżniczko Alysanne. Książę Quentynie. Rad jestem Was widzieć. - po czym zasiadł na przygotowanym miejscu koło gospodarza. - Symonie. - kiwnął mu głową, a lord nie pozostał dłużny. - Przepraszam, że nie poczekaliśmy na Ciebie z posiłkiem. - wyraził przy tym swój żal. Pan Miasteczka lorda Harrowaya nie miał jednak z tym większego problemu. - To nic, i tak nie jestem głodny. Cieszę się tylko, że mogę z Wami spędzić trochę czasu. - po czym spojrzał na Harlawa. - Książę, mówiąc szczerze, nie spodziewałem się Was tu. Nie mieliście wracać na Żelazne Wyspy? - Quentyn przerwał akurat jedzenie, przełknął do końca, aby odpowiedzieć: - Faktycznie, mieliśmy wracać przez Seagard. Został on jednak zdobyty przez Blackwooda, w związku z czym sytuacja się skomplikowała. Dlatego postanowiłem udać się do Harrenhall i tu czekać na dalsze rozkazy od ojca. - Lord Roote kiwnąl głową z aprobatą. - Rozumiem. Zastanawiam się, jak w takim razie możecie wrócić. Najlepiej chyba byłoby przez Lannisport? Innych dróg nie widzę, większośc Westeros płonie trawione wojnami. Dorzecze, Reach, nawet u nas... A pół roku temu było tak spokojnie. - westchnął. W rozmowę wtrącił się lord Symon, nalewając sobie wody z dzbana. - Też Ci nalać Lothorze? - na co ten odparł wręcz mechanicznie: - Tak, poproszę.

Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9630
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Pomniejsza Jadalnia Empty Re: Pomniejsza Jadalnia

Pisanie  Alysanne Targaryen. Czw Cze 14, 2018 6:58 pm

Dalsza rozmowa na poważne i naglące tematy musiała zejść na dalszy plan w oczekiwaniu na lorda Roote'a. Czas ten można było wykorzystać na mniej zobowiązujące rozmowy, w których, jako dobrze wychowana osoba, brała udział. Nie była jednak tak aktywna jak Quentyn i Whent. Mężczyźni walczyli na miecze i włócznie, a bronią kobiet były słowa i uśmiechy. To była jej walka, poza tym wątpiła, że jej mąż nadawał się do czegoś innego jak napadanie na bezbronne statki kupieckie. Za to lord Whent... Z trudem powstrzymała się powstrzymała by się nie otrząsnąć. Wydawał jej się zimny i oślizgły. Niebezpieczny. Z uwagą mu się przyjrzała jakby szukając potwierdzenia swoich słów, ale wkrótce musiała odwrócić wzrok by nie gapić się na niego bezczelnie. To nie uchodziło. Obiecała sobie jednak, że będzie miała na niego dokładne baczenie.
W końcu obecnością zaszczycił ich Roote. Nie wyglądał szczególnie lordowsko. Skromny, zmizerowany, znacznie niższy od niej. Wyglądał na osobę, którą łatwo można było zastraszyć. Na więcej obserwacji nie było czasu bo musiała powitać lorda, toteż łaskawie skinęła mu głową z delikatnym uśmiechem na twarzy. Wkrótce też rozpoczęli pogawędkę, choć nie na tematy, które chciała. Natychmiast zwróciła też uwagę, że Roote zwracał się do jej męża, widać jak Whent uważał, że to on w ich "duecie" jest ważniejszy. Mogła się z tego powodu gniewać lub puścić to mimo uszu i udowodnić jak bardzo się mylił, co już raz udowodniła lordowi Harrenhal. Chwilowo jednak nie wtrącała się w rozmowę, słuchała za to uważnie i obserwowała. Lothor wydawał jej się taki... apatyczny. Nijaki. Nudny. Bleh. Trudno było jej uwierzyć, że według słów Whenta był on "dość towarzyski". Nadszedł jednak czas przerwać te pogadanki i przejąć pałeczkę od Quentyna. Nie chciała się z nim rozmówić z czysto towarzyskich powodów. Poczekała więc na odpowiedni moment i kiedy Symon nalewał wody swemu towarzyszowi, wzięła swój kielich w ręce i zwróciła się do Whenta.
- Jeśli byłbyś tak uprzejmy lordzie... - Odczekała aż lord nalał jej wody i umoczyła usta w kielichu. Nie pamiętała kiedy ostatni raz piła wodę. Przyjemność godna chłopstwa... Z następnymi słowami zwróciła się do Lothora. - Prawdę mówiąc w obecnej sytuacji nie jest nam aż tak śpieszno z wyjazdem na Żelazne Wyspy, lordzie. Jak sam zauważyłeś wojna zapukała i do bram tego królestwa, a jego obecna sytuacja jest dla mnie... - Uśmiechnęła się krzywo na swoje własne słowa. - ... niepokojąca. Zresztą mój mąż... - Tu skinęła mu uprzejmie głową, chcąc odrobinę zwrócić na niego uwagę, a przy tym wywrzeć pewną presję na lordzie.  - ... a także lord Whent podzielają moje zdanie. Rozumiem, że i tobie na sercu leży dobro królestwa, prawda? - Skoro lord Lothor był pracowity, to możliwe, że miał silne poczucie obowiązku. Postanowiła wybadać ten grunt i zarzucić na niego wędkę. - Nasz gospodarz, jako wierny chorąży swego króla, a mego ojca, pragnie dalej walczyć i wyraził chęć pomaszerowania na Królewską Przystań. - Zwróciła się do lorda Whenta. - Prawda? Naturalnie, nie wątpię w to, że jako wierny chorąży Targaryenów, połączysz swe wojska z siłami Harrenhal, a także lorda Darry'ego. - Nie powiedziała mu co prawda, że lord Darry jeszcze się nie zgodził dołączyć do tego przedsięwzięcia, ale też nie kłamała. Tylko delikatnie sugerowała, że tak jest lub tak się stanie. W najlepszej sytuacji Roote mógłby uznać, że Oracz już do nich dołączył lub ona sama jest bezgranicznie pewna jego poparcia. Pozostawało tylko poczekać na odpowiedź Luthora, której wyczekiwała z uwagą.


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:17 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Pomniejsza Jadalnia Empty Re: Pomniejsza Jadalnia

Pisanie  Mistrz Gry Pią Cze 15, 2018 3:46 pm

Gdy Roote usłyszał, czego od niego oczekują, wyraźnie spochmurniał. Zdecydowanie nie był zadowolony z obranego tematu.
- A więc po to mnie wezwaliście? Żeby mnie przekonać do marszu na południe? - spenetrował wzrokiem zarówno Whenta, jak i Alysanne i Harlawa. - I jeszcze śmiecie kłamać mi, że przekonaliście Darry'ego? O ile mi wiadomo przybyliście dopiero dziś do Harrenhal z Riverrum, a lord Darry cały czas siedzi na brodach Tridentu. Nie mieliście fizycznie możliwości go przekonać. - pokręcił głową zawiedziony. - Powinienem zakończyć teraz rozmowę i wyjść. Macie jednak szczęście, że obowiazek i honor są dla mnie ważniejsze niż osobiste powody. - ogłosił. - Oczywiście, że pojadę. Mam tylko nadzieję, że i lorda Darry'ego przekonacie. - spojrzał na nich jeszcze raz groźnie. Był też zawiedziony i chciał znać, że następnym razem jak go okłamią, to nie będzie mógł liczyć na jego pomoc. - Jeżeli to wszystko, to już pójdę. Straciłem ochotę do rozmowy. - powiedział i dopił do końca swoją wodę.

Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9630
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Pomniejsza Jadalnia Empty Re: Pomniejsza Jadalnia

Pisanie  Alysanne Targaryen. Pią Cze 15, 2018 5:28 pm

Cóż, nie poszło jej tak dobrze jak powinno. Wyglądało na to, że Roote miał w sobie zdecydowanie więcej ikry niż początkowo sądziła i jego nagły "wybuch" sprawił, że na chwilę zaniemówiła. Co prawda zgodził się pomaszerować, ale nie sądziła, że może tą sytuację tak zostawić. W końcu niezadowolony chorąży mógł być bardzo kłopotliwy, a Lothor w tym momencie taki właśnie był. Musiała coś powiedzieć. Przełknęła ślinę, a wraz z nią swą królewską dumę i zwróciła się do Roota.
- Wasza lordowska mość raczy mi wybaczy, że nie wyraziłam się precyzyjnie. Oczywiście, że nie rozmawiałam wcześniej z lordem Darrym, ale jestem całkowicie przekonana, że pomaszeruje z nami na południe i dlatego mówiłam o połączeniu waszych sił. Nie było też moją intencją was okłamać, lordzie. - Zasadniczo była to prawda, to co zrobiła było raczej pewnym... niedopowiedzeniem z jej strony, które miała nadzieję, że zostanie zrozumiane inaczej, niż się w rzeczywistości stało. Przynajmniej wiedziała, że jedna z informacji o lordzie Roote była prawdziwa - Był dość bystry. Spojrzała się po twarzach zgromadzonych i odsunęła od siebie talerz z nietkniętym jedzeniem. - Jutro rano, po udaniu się do septu, mam zamiar ruszyć na spotkanie z lordem Darrym do brodów. Szlachetni panowie chcą udać się ze mną czy zostaną na miejscu dopilnować bieżących spraw? - Jeśli odpowiedzieli, że mają zamiar zostać, szczególnie zaś jej nowo pozyskani stronnicy, dodała. - Nie znam się na sprawach militarnych, ale przekażę lordowi żeby natychmiast zebrał wszystkie swoje siły i pomaszerował do Harrenhal. - Na moment się zawahała, ale po chwili dodała. - Co prawda moja świta jest dość liczna, ale kilku rycerzy z waszymi sztandarami z pewnością przekonają lorda Darry'ego do działania bardziej od gładkich słów. - To było wszystko z jej strony, zasadniczo dopięła swój cel, który niespodziewany bieg wypadków przed nią postawił. O ile lordowie nie mieli wiele więcej do dodania, to także ona, śladem Lothora, opuściła pomieszczenie.

Choć rozmowy nie trwały długo, to czuła się wyczerpana. Spojrzała ponurym wzrokiem na Quentyna, jakby szukając u niego siły lub odrobiny oparcia. Był w końcu jej mężem, a jeśli Królewska Przystań upadnie mógł zostać jedynym członkiem jej rodziny. Wsunęła delikatnie swoją rękę pod jego ramię, ale nie poczuła się wcale lepiej. W ustach czuła jedynie gorzki smak.
- Nie wiem czy mój ojciec mógł wysłać kruki z prośbą o pomoc do twojego dziadka. Wątpię w to jednak. Wojna spadła nagle, a jeszcze bardziej klęski. Znając go i mojego brata z pewnością spodziewali się uporać z tym problemem samotnie... - Zamilkła i oparła delikatnie głowę o ramię Quentyna. - Jestem zmęczona. Jestem zmęczona, a to dopiero początek. Trzeba będzie napisać list z prośbą o pomoc do króla Harrasa... - Westchnęła ciężko - - Napiszesz do niego? Czy może ja powinnam to zrobić?


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:18 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Pomniejsza Jadalnia Empty Re: Pomniejsza Jadalnia

Pisanie  Mistrz Gry Nie Cze 17, 2018 9:55 pm

Lord Roote westchnął tylko głośno na wyjaśnienia Alysanne. Wszystko to pozostawiało mu pewien niesmak, ale być może faktycznie źle zrozumiał, albowiem faktycznie można było dwuznacznie interpretować jej słowa. - Niech będzie. - w jego słowach widać było zdecydowanie więcej spokoju niż wcześniej. Zaraz jednak zauważył, że zwrócił sie zbyt nonszalancko i bez odpowiedniej formy do władczyni, toteż dodał od razu: - Pani. - obaj też wysłuchali propozycji Alysanne co do wyjazdu do Darry'ego. Lord Roote nie był co do tego przekonany i pokręcił głową. - Ja niestety podziękuję. Mogę Wam towarzyszyć przez część drogi i dotrę do swojej armii, by zbadać jej przygotowanie. - spojrzał na Symona Whenta, który wypił do końca swoją szklankę wody i nalał sobie tym razem złotego wina dornijskiego. - Ja pojadę. W zamku nie muszę niczego dopatrzeć, a wierzę, że lord Lothor odpowiednio dopatrzy czego potrzeba, a dodatkowa pomoc przy negocjacjach na pewno Wam się przyda. I oczywiście dowód poparcia. - stwierdził. Wszyscy powoli się już jednak rozchodzili i całe spotkanie dobiegło końca.

Harlaw prawie bez zastanowienia, wyraźnie zatroskany, stwierdził:
- Rozumiem. Ja mogę napisać, mnie na pewno posłucha. A Ty na razie idź się połóż i wypocznij.

Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9630
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Pomniejsza Jadalnia Empty Re: Pomniejsza Jadalnia

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach