Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Samotnia Lorda

Go down

Samotnia Lorda Empty Samotnia Lorda

Pisanie  Mistrz Gry Czw Maj 31, 2018 8:46 am

***
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Alysanne Targaryen. Czw Maj 31, 2018 1:48 pm

30 kwietnia 336 AC

Harrenhal robiło przytłaczające wrażenie. Jego ogrom budził niewypowiedziany podziw, a jednocześnie dziwny niepokój. Niespotykany, czarny kamień, stopione mury od smoczego ognia i ogromne rozmiary, które nie sposób było porównać z czymkolwiek co do tej pory widziało ludzkie oko sprawiało, że zarówno Harlaw jak i ona sama chwilowo zamilkli w niemym podziwie tego co potrafi stworzyć ludzka ręka podczas niewolniczej pracy pełnej potu, łez i krwi. Nie dane było im się jednak długo rozwodzić nad tym ponurym widokiem gdyż wkrótce zostali poproszeni na rozmowę do samotni lorda.
Dokładnie zaś mówiąc, to jej mąż został poproszony na rozmowę wraz ze swą małżonką - Z nią! W mgnieniu oka poczuła, że krew zagotowała się jej w żyłach. Była księżniczką, córką króla tych ziem i jego drugim dzieckiem! W razie śmierci swego brata byłaby królową bo nic nie wskazywało na to by jej ojciec planował posiadanie kolejnych dzieci. A zaproszenie do samotni lorda brzmiało jakby zostało potraktowana na równi z nic nie znaczącym dodatkiem do Quentyna. Nic więc dziwnego, że najpierw spiorunowała gońca gniewnym spojrzeniem fioletowych oczu, a w podróż do komnat lorda kazała towarzyszyć sobie ser Alranowi. Być może obecność Białego Miecza miała przypomnieć Whentowi, że jest Targaryenem, a może zwyczajnie nie czuła się bezpiecznie w czarnych murach zamku, które zdawały się pamiętać, że to właśnie jej przodek doprowadził twierdzę do obecnego stanu.
Nim jednak dotarła do lordowskiej samotni, jej gniew zdążył się nieco ostudzić. Nie było w tym nic dziwnego, w końcu Harrenhal było ogromne i dojście z dziedzińca do sali audiencyjnej zabierało tyle czasu, że każdy zdołałaby się uspokoić przed osiągnięciem celu. Tak wiec, gdy w końcu dotarli na miejsce, rozkazała ser Alranowi zostać przed drzwiami, podczas gdy ona ze swym mężem wkroczyła do komnaty.

Wyprostowana niczym struna, z wysoko uniesioną głową, wkroczyła do komnaty lorda Harrenhal. Jej gniew nieco przygasł i tylko lśniące oczy wskazywały na to, że wciąż jest poirytowana dotychczasowym zachowaniem Whenta. Mimo to zdecydowała się zachować jak na smoka przystało – Z nieposkromioną siłą i dumą, ale i pełną kulturą i taktem, który posiadała jako prawdziwa dama. Dlatego też, chcąc nieco podnieść swą pozycję, postarała się wejść przed Quentynem do samotni, a stojąc u jego bogu zdecydowała się stać choć kilka centymetrów przed nim. Chciała tym samym dać sygnał, że jest ważna, może i ważniejsza od swego męża. Jednocześnie też nie odzywała się pierwsza. Może i była gościem w progach lorda i wypadało jej go powitać, ale jednocześnie była córką jego suzerena, co stawiało ją znacznie wyżej w hierarchii i lord winien oddać jej należny szacunek. Dopiero gdy formalności zostały domknięte zdecydowałaby się rozpocząć formalną rozmowę.
-Lordzie Whent, liczę, że nasza wizyta nie zostanie potraktowana z twojej strony jako brak taktu, ale toczącą się wkoło wojna zmusiła nas do zmiany planów i miast na Żelazne Wyspy musieliśmy z Riverrun cofnąć się z powrotem do Włości. Jako, że twój zamek znajduje się z dala od zawieruchy, a także chcieliśmy osobiście zobaczyć wspaniałe Harrenhal, zdecydowaliśmy wraz z mężem, że przeczekamy w twojej gościnie ten ciężki okres... - Po tym kurtuazyjnym wstępie, w czasie którego z uwagą obserwowała lorda, kontynuowała rozmowę na bardziej ważkie tematy. - Dziwi mnie jednak twoja obecność w zamku kiedy wojna kołacze i do bram tego królestwa. Spodziewałabym się cię prędzej na południu. - Zamilkła na chwilę nim zadała najważniejsze pytanie. - Czy są wieści z południa? Czy mój brat ruszył przeciwko Baratheonom w pole? - Splotła nerwowo ręce przed sobą oczekując jakiejś wiadomości. Dobrej lub złej.
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Mistrz Gry Czw Maj 31, 2018 10:43 pm

Goniec trochę przestraszył się, widząc w oczach księżniczki zdenerwowanie. Zastanawiał się, czy nie popełnił jakiegoś nietaktu. Trochę się zatrząsł, ale wziął głęboki oddech, zagrał zęby i poprowadził Quentyna i Alysanne do oddalonej komnaty lorda Whenta.
Lord Whent oczywiście dopełnił wszystkich formalności. Wstał, gdy goście weszli. Skłonił się wchodzącej parze, witają ich jeszcze: - Wasze Miłości... Kazać przynieść jakiś posiłek? Albo coś do picia? - spytał i, jeżeli zechcieli, wezwał służącego, by spełnił ich prośbę. Potem zaś wskazał gościom specjalnie przygotowane dla nich fotele, po czym jako ostatni usiadł na swoim krześle i wysłuchał, co ma do powiedzenia Alysanne. Quentym zaś na razie siedział spokojnie i starał się nie komentować tego, co mówiła, choć zdawał się być poirytowany, jak jego żona słucha to na dalszy plan.
- Ależ to żaden kłopot, miejsca mieszkalnego Ci u nas dostatek. - oznajmił spokojnie lord Whent, co najwyżej delikatnie unosząc kącik lewej wargi. - Rozumiem, że nie jesteście na bieżąco z działaniami wojennymi. Wraz z lordem Darrym i Rootem, który swoją drogą też przebywa w moim zamku,
mieliśmy za zadanie bronić brody na Tridencie przed uzurpatorką, tą przeklętą córką lorda Stannisa. -
mówił rzeczowo, jednak z każdym słowem zdawał się być coraz bardziej przygnębiony. - Zgadza się Pani, ruszył. I przegrał. Baratheon i Blackfyre oblegają Królewską Przystań, a jej upadek to kwestia czasu. - urwał,  chcąc dać rozmówczyni moment na przetrawienie tej informacji.

Szop Pracz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Alysanne Targaryen. Pią Cze 01, 2018 12:41 pm

Początek spotkania z lordem przebiegał znacznie lepiej, niż sobie to wyobrażała. Mężczyzna dopełnił wobec niej i jej męża wszelkich formalności, w tym i poczęstunek, na który się zgodziła. Wkrótce też spoczęli, a sługa przyniósł skromny poczęstunek – Trzy kielichy, wino i tacę z różnorakimi serami, odrobiną owoców i orzechów. Po rozlaniu wina do kielichów sługa opuścił komnatę i zostali we trójkę. Naturalnie zdawała sobie sprawę, że jej mąż zdawał się irytować jej zachowaniem, ale nigdzie nie mówiła, że i ona da się spychać na margines, tym bardziej, że lord Whent był chorążym jej ojca, a Harrenhal leżało w obrębie ziem korony, a do Żelaznych Wysp było stąd daleko.
Gdy skończyła swoją początkową mowę i zadała najbardziej naglące pytania, wzięła kielich z winem do rąk i pociągnęła z niego łyk, słuchając przy tym z uwagą co miał do powiedzenia ich gospodarz. Uśmiechnęła się na jego pozwolenie by mogli zostać, ale gdy padły słowa o klęskach, które spotkały jej ród, wyraz twarzy począł się nagle zmieniać. Źrenice gwałtownie się rozszerzyły, w fiołkowych oczach wybuchł prawdziwy pożar, a twarz raz po raz zmieniała kolor z niezdrowej bladości do żywiołowej czerwieni. W tym samym momencie ręka trzymająca kielich poczęła dygotać, na początku delikatnie, ale z każda chwilą coraz mocniej. Finalnie szklany puchar pękł jej w dłoni, a wino, szkło i krew zalało jej suknię. Zdawało się jednak, że będąc wciąż w głębokim szoku tego co się stało, nie zwróciła nawet uwagi, że w zaciśniętej pięści znajdowały się drobiny szkła, a spomiędzy palców sączyła się pomału krew. Potrafiła się tylko patrzeć gniewnymi oczami w lorda Whenta, nie mogąc nawet otworzyć ust by wydobyć z siebie jakikolwiek ton. Nawet szczęka zdawała się odmówić jej posłuszeństwa i zacisnęła się niczym imadło.

W końcu, po dłuższej chwili, która mogła zaniepokoić zarówno lorda jak i jej męża, z jej ust wydobyło się dziwnie głucho brzmiące pytanie. - Jak do tego doszło? Jak to się stało, że mój brat został pobity? - Pomału, bardzo pomału zaczynała dochodzić do siebie i zaraz zadała najważniejsze pytanie. - Co z moim bratem? Poległ czy...? - Jeśli nie poległ, to musiał wycofać się do Królewskiej Przystani, a tam, jeżeli nie nadciągnie odsiecz, niechybnie zginie. Doskonale wiedziała co się stało z Rhaegarem nad Tridentem, wiedziała co spotkało Elię Martell i jej dzieci po zdobyciu Czerwonej Twierdzy. Jeżeli miasto i zamek upadną, to jej brat i ojciec nie będą mogli liczyć na zmiłowanie. "Nasza jest furia" - Tak brzmiała dewiza Baratheonów i po zwycięskim oblężeniu ich furia znajdzie ujście w mordach, gwałtach, łupieniu i zabójstwie ostatnich Targaryenów. Jeżeli miasto i zamek upadnie, a lord Whent tak twierdził, to... Stanie się ostatnim smokiem. Królową ziem, które rozrywane są ze wszystkich stron. Niemal skuliła się na tą myśl. Czy lordowie poszliby za nią? Za kobietą? Za ostatnią z rodu? A może jeszcze jest czas? Może...? - Jest jakakolwiek szansa na zorganizowanie odsieczy? - Zadała chyba w tym momencie najbardziej rozsądne pytanie.


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:26 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Alran Darry. Nie Cze 03, 2018 11:03 am

Podróż do Harrenhall to była dość korzystna sytuacja dla Alrana. Nie dość, że spotkał on swego wuja, który jest obecnie lordem rodu Darry'ch, to na dodatek spotkał tutaj swoją..."przyjaciółkę" z młodzieńczych lat, z którą sporo przeżył, więc na pewno wieczorem będzie chciał się z nią spotkać. W sumie to nawet w wolnej chwili poszukał jej i wyszeptał coś na ucho. Zaraz potem szybko wrócił do swych obowiązków, czyli strzeżenia księżniczki Alys. Wędrował za nią jak cień, bardzo głośny cień w zbroi, ale nadal cień. Na otrzymanie rozkazu, że ma pilnować drzwi, skinął z uśmiechem.
- Przy mnie nie uciekną. - Stwierdził całkowicie niepoważnym tonem, po czym przyjął pozycję na prawo od wejścia. Wyprostował się na ile tylko mógł, uniósł dumnie głowę, a rękawicę ułożył na swym pasie rycerskim i najzwyczajniej czekał. To była chyba najgorsza część zadań dla młodego gwardzisty, czyli stanie samemu. No właśnie stanie samemu...na korytarzu pradawnego zamku, gdzie latały duchy zmarłych. No pięknie. Skwitował ciszę ruchem pancernego trzewika po posadzce. Na Siedmiu, jak tutaj jest cicho. Było nawet słychać idealnie rozmowę za drzwiami. Ich sekrety naszymi sekretami. Taki był ślub gwardzisty. Stał tak dalsze minuty, a tutaj ani żywego ducha, ani jakiegokolwiek ruchu czy może czegoś słyszalnego poza rozmową wyżej urodzonych. No trochę dziwnie. Nagle usłyszał ruch na prawo. Duchy? Spojrzał w tamtym kierunku, kładąc przy tym dłoń na rękojeści swego miecza. Patrzył w tamtym kierunku przez dobrą chwilę, a tam jego giermek. Rycerz odciągnął dłoń i się uśmiechnął pod nosem. Młodzieniec miał jego ulubioną gorzałkę.
- Zuch chłopak. - Przyjął manierkę do dłoni, po czym ją odkręcił. Już miał upić łyk, aż tu nagle usłyszał dźwięk pękającego szkła w komnacie. Błyskawicznie oddał giermkowi swój napitek i ruszył do drzwi. Otwierając je przy tym szeroko. Zrobił dwa kroki do środka i ujrzał...zakrwawioną dłoń księżniczki i rozbite szkło. Szybko spojrzał po dwóch pozostałych mężczyznach jak po jakiś degeneratach. Było widać, że gwardziście automatycznie nożyk otworzył się w bucie i byłby gotów załatwić sprawę tego. Mimo to szybko wrócił wzrokiem do swej pani. Nie był człowiekiem zbytnio rozgarniętym, więc:
- Pani, jesteś ranna.- Stwierdził tępym głosem. - Giermku rusz po Maestera.
Darry wyciągnął białą chustę z pasa i wyciągnął ją w stronę Alys. W końcu krwawiła. Mimo wrodzonego spokoju rycerza było widać lekkie zdenerwowanie taką sytuacją.
Alran Darry.
Alran Darry.

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 16/05/2018

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Mistrz Gry Nie Cze 03, 2018 1:45 pm

Nie tylko Alysanne była wstrząśnięta zasłyszaną informacją. Książę Quentyn uderzył pięścią w stół i ryknął:
- Jak to? - jedyne co mógł w tej sytuacji uczynić lord Whent, było pospieszyć z wyjaśnieniami:
- Naprawdę mi przykro, ale tak właśnie było.
Daeron zdawał się wygrywać już z siłami Jeleni, gdy z posiłkami przybył książę Aemon Blackfyre. Wojska księcia Daerona zostały rozgromione, ale on sam zbiegł na szczęście do stolicy. -
skończył bardziej szczegółowy opis tego, co się tam wydarzyło. Wtem, usłyszał obrzęk szkła i ujrzał zakrwawioną rękę Targaryenki. On czy Harlaw, obaj chcieli coś powiedzieć, pomóc jej, gdy nagle niespodziewanie do pokoju wtargnął ser Alran. Widać było poirytowanie na twarzy lorda i zdumienie zachowaniem Płaszcza na twarzy Quentyna. Pierwsze co zrobił lord Whent, było zwrócenie uwagi ser Alranowi.
- Ser, jak widzę przerwałeś nam rozmowę i wszedłeś niezaproszony do mojej samotni. Proszę, abyś opuścił to pomieszczenie. Potrafię zadbać o bezpieczeństwo swoich gości. - wszystko wypowiedział z nieukrywanym niesmakiem.. Od razu wtrącił się zaś książę Żelaznych Wysp: - Ja zaprowadzę swoją żonę do maestera. W obecnej sytuacji rozmowę skończymy później, lordzie? - Whent skinął głową i pozwolił im się oddalić. Na koniec dodał jeszcze: - We trójkę.

Szop Pracz


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Nie Cze 03, 2018 6:31 pm, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Alysanne Targaryen. Nie Cze 03, 2018 6:08 pm

Wybuch gniewu swego męża przyjęła ze spokojem, tak jak dotychczasowe rewelacje. Spokój był jednak pozorny, bardziej spowodowany szokiem tymi niespodziewanymi wieściami, niż jej opanowaniem. Lord Whent odpowiedział jednak na jedno z najważniejszych pytań - Za klęskę jej brata odpowiedzialni są Blackfyrowie. Ten przeklęty, żmijowaty, bękarci ród. Jej brat jednak żył, a przynajmniej przeżył bitwę i zbiegł do Królewskiej Przystani. Niestety w sytuacji oblężenia stolicy, która miała lada dzień upaść, znaczyło to tyle, że jego głowa, a wraz z nią i głowa jej ojca z pewnością zostaną zatknięte na pikę i przyozdobią bramy Czerwonej Twierdzy. Na tą myśl pociemniało jej w oczach, a twarz już na dobre przybrała kolor płótna.
Nie dane było jej jednak powiedzieć cokolwiek więcej gdyż do pokoju wtargnął ser Alran, który zaburzył porządek rozmów. Wywołało to widoczną irytację lorda Whenta, który nie omieszkał tego zaznaczyć, ale nie była w tym momencie w nastroju do przepraszania za zachowanie swego rycerza. Nieco powolnymi, sztywnymi ruchami przyjęła od niego chustę, którą owinęła wokół swej dłoni, myślami jednak będąc gdzieś całkowicie daleko i dopiero dotyk jej męża, który pomógł jej wstać z fotela sprowadził ją z powrotem na ziemię. Miał ją zabrać do maestera.
- Lordzie Whent. - Powiedziała na odchodne. - Proszę mnie powiadomić gdy... Będę jakieś wieści. Nawet w środku nocy.
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Alysanne Targaryen. Czw Lip 05, 2018 7:20 pm


8 maja 336 AC

Harrenhal było ogromne. Obserwując zamkowy dziedziniec z samotni lorda Whenta wciąż nie mogła się nadziwić rozmiarom zamku. W ostatnim czasie do twierdzy wlało się mrowie żołnierzy - Ludzie Symona, Luthora i Darry'ego. A warownia wciąż wyglądała tak jak gdyby mogła pomieść ich więcej. Znacznie, znacznie więcej. Z tego co mówili jej lordowie, to wszystko było już gotowe. Żołnierze zebrali się w jednym miejscu, tabory były przygotowane i można było ruszać. Księżniczka nie zdała sobie nawet sprawy, że mówi "jej lordowie". Tak jakby nie wierzyła, że zdążą dotrzeć do Królewskiej Przystani. Tak jakby jej ojciec i brat już nie żyli.
Zasadniczo była gotowa do podróży, była gotowa do bitwy i przyobleczona w kobiecą zbroje - Zdobiła ją prosta, czarna suknia, na palcu lśnił złoty pierścień wysadzony czarnym agatem, włosy zostały starannie spięte, a twarz starannie naznaczona makijażem. Starała się wyglądać na starszą niż była w rzeczywistości, choć miała ledwie szesnaście lat. Splecione dłonie spoczywały w okolicy brzucha. Cokolwiek by nie myśleć, chyba była w ciąży... Czy powinna...? Nie. Już i tak dość problemów, że nie zamierzała zostawać w Harrenhal, a jeżeli Quentyn by się dowiedział, że jest przy nadziei, to zakułby ją w łańcuchy byleby została bezpieczna za murami. Powiadomi go... Później. Gdy się oddalą od zamku. Teraz czekało ją jeszcze jedno zadanie. Choć przez cztery dni intensywnie czytała pożyczoną od maestera książkę - "Podbój Dorne", napisaną przez Daerona I, to nie była wstanie w ciągu chwili nadrobić swoich braków w edukacji na polu militarnym. Jej brat uczył się od najmłodszych lat i został pobity, jakże więc ona miała go przewyższyć? Odwróciła się od okna i spojrzała na zgromadzonych. Lordowie dogadywali ostatnie sprawy, a Quentyn stał z boku obserwując wszystko ponuro. Prawda była jednak taka, że nie mogło to tak pozostać. Ktoś musiał być dowódcą.
Spojrzała ponuro na swojego męża - Tchórz, zostawił ją w środku wioski. "Wielki wojownik", może na morzu, ale nie na lądzie. I nie wiedziała czy był dowódcą, a poza tym lordowie by go nie posłuchali. Pozostali jej więc trzej, nowo zwerbowani szlachcice do sprawy. Whent, Roote i Darry - I o żadnym nie wiedziała wiele. Podejrzewała jednak, że Whent i Darry mogą być dobrymi dowódcami. W końcu jeden miał całkiem spore siły i trzeba umieć je organizować i dowodzić, a Darry został na brodach by tworzyć "tylną" straż. Idiota nie zostałby na tyłach... Przynajmniej tak jej się wydawało. A Luthor? Cóż, wciąż wydawał się jej miałki...
-Wszystko przygotowane? - Podeszła do stołu zastawionego papierami i z zainteresowaniem przyjrzała się mapie. Kompletnie nie miała pojęcia co się na niej dzieje. Widziała oczywiście Harrenhal, Królewską Przystań i wszystko pomiędzy. A także większe i mniejsze figurki, to pewnie byli oni. - Nim wymaszerujemy, chyba powinniśmy przedyskutować jeszcze jedną rzecz... Jestem kobietą i jakkolwiek bardzo bym chciała, to nie poprowadzę ludzi do bitwy. - Uśmiechnęła się przepraszająco. - Obawiam się więc, że któryś ze szlachetnych lordów musi objąć dowództwo nad całością sił. - Nie zdziwiłaby się gdyby ustalili już między sobą kto będzie ich prowadził. Osobiście sama podejrzewała Whenta, miał w końcu ponad dwa razy więcej ludzi od każdego z osobna i z samej racji swej pozycji plasował się na przywódcę armii. Postanowiła chwilę poczekać, czy ktoś rozwieje jej wątpliwości w związku objęciem dowodzenia, a jeśli nie, to zdecydowała się kontynuować. - Jestem pewna, że każdy z was byłby skłonny poprowadzić armię, każdy z was z pewnością ma doświadczenie i jest gotów do odniesienia zwycięstwa w polu. Ale dowódca powinien być jeden... - Starała się mówić ostrożnie, nie chciała w końcu żadnego z nich urazić. - Nie wątpię, że każdy z was ma zdolności do prowadzenia i wygrania bitwy, ba! Nawet wojny, ale z pewnością możecie wskazać spośród siebie kogoś, kto... weźmie na siebie ciężar i odpowiedzialność podejmowania decyzji w trudnych i naglących momentach. 

Spoiler:


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:26 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Mistrz Gry Pią Lip 06, 2018 1:09 am


Trzej lordowie popatrzyli na siebie, zastanawiając się nad problemem. Oczywiście, że Alysanne nie poprowadzi osobiście ich armii. Dlatego spodziewali się bardziej, że zrobi to książę Quentyn. Pomimo, że lord Roote czy Whent przeprowadzili już z nim kilka rozmów i stwierdzili, że sami posiadają większe umiejętności. Dlatego ta dwójka przyjęła propozycję z ulgą. Darry, nieszkolony nigdy w sztuce wojennej, nie miał konkretnego stanowiska. Nie chciał jedynie, aby to on sam prowadził. Symon i Lothor porozumieli się wzrokiem, po czym zdecydowanie odezwał się Whent: - Wydaje mi się, że lord Lothor będzie do tego najodpowi... - urwał, gdy rozległo się głośne pukanie do drzwi. Lord momentalnie ucichł i poprosił by gość wszedł. Był nim jeden z jego ludzi. Był jednak zdecydowanie zasapany i spocony - co wskazywało na wysiłek fizyczny, być może pośpiech do lorda, - ale także wyraźnie zdenerwowany. Spojrzał z lękiem na lorda, i zamarł ze strachu w bezruchu. Symon popatrzył na niego zirytowany i wrzasnął: - No mówże! Co jest tak ważne, żeby przerywać naradę wojenną? - sługa jakby wypadł z letargu, ale wciąż niepewny. W końcu jednak wyjąkał z trudem: - Przyb-był pos-s-słaniec od Baraf... Bar... Barate... od Jel-leni. Chceeee się z T-tob-bą widzieć. - przełknął ślinę, jeszcze bardziej skulił się i dokończył: - T-twierdziii, ż-że mają K-królew-wską Przyst-tań. - chłopak był już na skraju załamania i już nic więcej nie dało się z niego wydusić. Whent działał wręcz natychmiast. Zawołał kogoś innego i kazał zabrać biednego chłopaka. - Zaproście posłańcai. Właśnie tu się z nim spotkam. - po czym odwrócił się na pięcie do reszty zgromadzonych i rzucił: - Wysłuchamy chyba tych rewelacji? - W tym czasie pozostali lordowie wydawali się bardziej przejęci. Roote wyraził głęboki smutek i nadzieję, że rodzinie królewskiej nic nie jest. Z kolei Darry był zwyczajnie zszokowany wiadomością i nie mógł z siebie wydusić ani słowa. Jedno było pewne - posłaniec był już w drodze do nich i za parę minut dowiedzą się, jak wygląda sytuacja na froncie.
Mechanicznie:

Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Alysanne Targaryen. Pią Lip 06, 2018 9:52 am


Z uwagą obserwowała swoich lordów, a z jeszcze większą swojego męża. W końcu poznała go na tyle, że wiedziała, że czasem ma głupi zwyczaj krzyczenia i denerwowania się. Cóż, przynajmniej to jedno ich łączyło. Poza tym miał w zwyczaju irytować się tym, że robi coś za jego plecami, ale czy miała teraz inne wyjście? Miała konsultować z nim każdą decyzję i prosić go o swoją zgodę? Może i byli mężem i żoną, ale to ona była Targaryenką i to ją, przynajmniej miała taką nadzieję, słuchali lordowie. W końcu była córką ich króla i to ona zdołała ich skrzyknąć pod broń. Jak by wyglądała gdyby chowała się za plecami swego męża? Miała ochotę westchnąć. Nie była przygotowana do takiej odpowiedzialności, ale musiała ją wziąć.
Koniec końców wyglądało na to, że lordowie dogadali się za jej plecami. Nie musiała przynajmniej ich głaskać i godzić ich kłótnie, jak to czasem było w zwyczaju, gdy każdy prosił o zaszczyt dowodzenia. Darry nie chciał prowadzić wojsk, czym ją nieco zawiódł, tego się po nim nie spodziewała. Podobnie zaskoczył ją i Whent, który sugerował, że to Luthor powinien dowodzić, a przynajmniej zasugerowałby, gdyby nie rozległo się pukanie i do sali wbiegł posłaniec. Jej wzrok spoczął na żołnierzu w barwach Whenta, miała co do tego złe przeczucia. I się nie pomyliła...
Gdy w końcu posłaniec wydukał co miał do powiedzenia, zamarła. Wiedziała, że Królewska Przystań mogła upaść, dopuszczała do siebie taką możliwość, ale wciąż była to tylko pewna możliwość, mglista przyszłość, która mogła się nie spełnić. W końcu organizowali odsiecz. Wzięła głęboki oddech i przysiadła na skraju biurka. Tylko spokojnie... - Pomyślała. Nie mogła sobie pozwolić na chwilę słabości, nie w takiej chwili. Czuła jak drżą jej dłonie więc wbiła je w krawędzi stołu. Czuła jak szybko bije jej serce, jak się denerwuje. Miała ochotę rzucić się na posłańca i rozedrzeć go na strzępy... Miała... Spokojnie. - Powiedziała sama do siebie w myślach. Tylko spokojnie... - Z trudem słyszała słowa dobiegające ją od Luthora, który wyrażał swój żal z powodu tego co się stało. Czuła krew szumiącą w jej uszach. Jeszcze jeden głęboki wdech i wstała z biurka, modląc się przy tym w duchu by się nie zachwiać. Nie zachwiała się. Splotła swe palce w twardym uścisku by ukryć ich drżenie, wyprostowała się, napięła wszystkie mięśnie i skinęła do lorda Whenta na potwierdzenie jego słów, że przyjmą tutaj posłańca. Wolała nie ryzykować próby przemówienia - Nie była pewna czy zdołałaby wydobyć głos z krtani lub czy by jej nie zadrżał.


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:27 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Mistrz Gry Pią Lip 06, 2018 11:57 am


Do pomieszczenia wprowadzono postawnego człowieka z prostym ubraniem. Prawdopodobnie przyjechał chociażby z tarczą, a pewnie i w zbroi, z herbem Jeleni, ale wszystko zostało skonfiskowane przy wejściu do zamku. Jedynym co poświadczało o jego wiarygodności był list potwierdzający jego słowa, zapieczętowany jeleniem Baratheonów. List ten, jeszcze zapieczętowany, podano Symonowi, po czym poseł zaczął wygłaszać swoją mowę. Nie umknęła mu jednak obecność białowłosej księżniczki, a informacja ta na pewno jeszcze nie dobiegła do uszu Lyonela. Zapewne więc niedługo się to zmieni... Na początku nie chciał nic mówić, spoglądając wymownie na Alysanne, ale Whent gestem ręki nakazał mu mówić.
- Przysyła mnie książę Lyonel, syn króla Burzy Durrana. Każe przekazać wieści o przejęciu Królewskiej Przystani. Król Daemon i jego pierworodny zrzekli się w imieniu całego rodu praw do Korony, aby bezpiecznie odpłynąć w kierunku Essos. Wielu dawnych wasali Smoków, jak Rosby, Hayford, Mooton czy Mormont poddali się i przyłączyli się do jego sił, a inni - jak choćby Rykker czy Brune, poddali się władzy Blackfyre'ów. Książę Lyonel zaprasza też na rozmowy dotyczące przyszłości Ziem Korony. Rozmowy, nie hołd. - odchrząknął i stanął na odpowiedź. Lord Whent przywołał ręką straże, które wprowadziły tu posła, i odpowiedział mu: - Dziękuję. Potrzebuję czasu, aby zastanowić się nad Twoją propozycją. Do tego czasu możesz korzystać z mojej gościny. - To było wszystko. Posła wyprowadzono, a w pokoju zostało pięć osobistości. Każda twarz wyrażała coś innego. Quentyn, jak stał z boku ponury, tak teraz jeszcze bardziej spochmurniał. Miał dość tego wszystkiego i chciał już wrócić na Wyspy. Ale to co przyniósł poseł zupełnie mu się nie spodobało. Jego żona nagle została z niczym. Dosłownie. Darry wyglądał na zdziwionego i zmartwionego. Roote wyglądał tylko za odeszłym posłem, a gdy ten poszedł, patrzył po wszystkich zgromadzonych, głównie jednak czekając na reakcję Whenta i Alysanne. A Symon sczytał list, który otrzymał. Po skończeniu lektury spojrzał się po wszystkich i spytał: - Mówi prawdę. Co teraz?
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Alysanne Targaryen. Pią Lip 06, 2018 1:12 pm

Spoglądała złowrogo na posłańca, a ten z pewną niepewnością to na nią, to na Whenta. Wyglądało na to, że się jej tutaj całkowicie nie spodziewał. Cóż, nic dziwnego. Wieści o królewskich ślubach były raczej powszechną wiadomością i prędzej powinna była znajdować się na Żelaznych Wyspach niż w Harrenhal. Chwilowo jednak miała ważniejsze rzeczy na głowie, więc nie zaprzątała tym swoich myśli. W końcu jednak, ponaglany przez lorda, przemówił. I to co usłyszała absolutnie jej się nie spodobało.
Twarz jej stężała, w fiołkowych oczach wybuchł pożar złości i gniewu, a palce dłoni zacisnęły się w pięść. Słowa posłańca postawiły ją w okropnej sytuacji - Wściekłość mieszała się z niedowierzaniem na to co zrobił jej ojciec i brat, a jednocześnie intensywnie myślała nad tym co ma teraz począć. Miała ochotę krzyczeć, rozbić jakiś przedmiot, wyrzucić posła przez okno, ale ograniczyła się do coraz większego i większego grymasu wściekłości na twarzy. Jeszcze tego by brakowało żeby uznali ją za niespełna rozumu, kolejnego, Targaryeńskiego szaleńca. Jej spojrzenie potoczyło się po zebranych. Quentyn już ją spisał na straty, Darry i Roote wyglądali na osoby, które jeszcze nie zajęły żadnego stanowiska - Czekali na nią i Whenta. Na miłość bogów, o ile jacyś istnieli, czemu nie miała za męża takiego Symona Whenta, a miast tego miała Harlawa!?
Gdy posłaniec wyszedł wyciągnęła rękę po list, który lord jej przekazał, a następnie odwróciła się od wszystkich i podeszła do wysokiego okna. W końcu nie chciała by zobaczyli, że drżą jej ręce. List był krótki, dlatego przeleciała przez niego szybko, a potem dała sobie jedną, długą chwilę. Potem w ciszy komnaty rozległ się dźwięk dartego pergaminu. Na pół, potem jeszcze raz i jeszcze, aż z listu nie zostało nic prócz strzępków, które wylądowały na podłodze.
-Powinni byli zginąć. - Powiedziała zimno, nie odwracając się od okna. -A tak zhańbili siebie, zhańbili mnie, a co najgorsze, zhańbili swój ród. Smoki, też mi coś! Winni mieć strusia w herbie, a nie smoka! - Zamilkła, by po chwili zacząć z większą mocą, gniewem i nienawiścią w głosie. - Baratheonowie doprowadzili moją rodzinę do skraju upadku po raz ostatni. - Odwróciła się do zgromadzonych. Albo za nią pójdą albo zostanie zwykłą klaczą rozpłodową swojego męża, o ile nie zdecyduje się jej pozbyć dla lepszego sojuszu i przypadkiem wypadnie za burtę okrętu lub spadnie z wieży. - Jeżeli mojemu ojcu i bratu brakuje odwagi żeby podźwignąć ciężar odpowiedzialności, to JA to zrobię... Jako królowa. Wygląda na to, że część wasali zapomniało w kim należy pokładać lojalność. Rykkerowie chyba zapomnieli co się stało z Darklynami i Hollardami - Przypomnę im to! Tak samo Mormontom, że nie zdradza się własnego seniora i krewnych! Jeżeli będę musiała, to zburzę Koniec Burzy kamień po kamieniu, ale głowa każdego z Baratheonów zostanie nabita na pal przed Czerwoną Twierdzą. - Warknęła gniewnie. - Maszerujemy na południe i pokażemy Lyonelowi co to znaczy PRAWDZIWA WOJNA.


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:27 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Mistrz Gry Pią Lip 06, 2018 7:52 pm


Quentyn wyraźnie się ożywił i uśmiechnął. Spodobała mu się zadziorność i wytrwałość żony. Może była jeszcze szansa... Lord Darry za to spojrzał ze zwątpieniem na Alysanne. Jego mina mówiła dość o tym co myślał. Jest może mocna w słowach, ale to nie wystarczy, żeby ślepo za nią ruszyli. - Zaraz, zaraz, zaraz. A kto powiedział, że pójdziemy z Tobą na południe? Twój ojciec zrzekł się praw do tronu. Nie wiążą już nas żadne przysiegi lenne... - Wtem jednak wtrącił się Quentyn, wyraźnie zdenerwowany taką postawą lorda. - Jak to? Co Ty sobie wyobrażasz? Ktoś powinien nauczyć Cię pokory... - wychrypiał groźnym tonem, czym mógł też jednak zdenerwować trochę obecnych lordów. Darry jednak nie przejął się tym chyba i spokojnym, choć zimnym, tonem odpowiedział: - Być może i powinien. Ale w tym momencie i miejscu to ja mam armię. A Ty możesz wracać sobie na swoją kupę skał i błagać dziadka z podkulonym ogonem, żeby przybył z pomocą. - w tym momencie spojrzał na pozostałych lordów, szukając u nich poparcia. Harlaw z kolei wyraźnie się zagotował, na szczęście lord Whent pospieszył z pomocą i starał się go uspokoić. Lothor, siedzący spokojnie na swoim miejscu, wzruszył tylko ramionami i odpowiedział: - Pójdę tam gdzie Symon. Mam do niego zaufanie i nigdy jeszcze mnie nie zawiódł... - przeniósł w ten sposób wzrok na Whenta i uśmiechnął się. Ten odpowiedział tak samo, po czym objął wszystkich wzrokiem i, już spokojnie i bez emocji, odpowiedział: - Lord Dennys ma co prawda rację... Nie obowiązują nas żadne więzi wasalne. Jestem jednak pewien, że zawsze będziemy w stanie się dogadać. Jeżeli obie strony pójdą zgodzą się na odpowiednie ustępstwa... - sugerując w ten sposób, nie tylko czego sam oczekuje, ale i wskazując Alysanne jak mogłaby przekonać Darry'ego do przyłączenia się do nich. Quentyn, już spokojniejszy, postanowił wtrącić słowo od siebie. - Nie jesteśmy bez szans. Władza Jeleni nad tymi ziemiami na pewno nie jest jeszcze tak silna, a jeżeli pójdziemy razem, będziemy mieli także spore siły. - Wszyscy skierowali już jednak wzrok na Alysanne, wyczekując jej odpowiedzi. Jedynie Roote patrzył zamyślony w nicość, myśląc na głos: - Najważniejsze, że Daemon i Daeron żyją...
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Alysanne Targaryen. Pią Lip 06, 2018 9:49 pm

Cóż, może i jej przemowa była dość efektowna, ale nie wyglądało na to, że przekonała każdego. Realizm polityczny i wyrachowanie w końcu odezwały się w lordzie Darrym, który do tej pory nie sprawiał jej żadnej kłopotów i którego bez trudu zwerbowała nad Tridentem. Jeżeli miała być szczera, to prędzej takiej reakcji spodziewała się po Symonie, a nie po nim. Mogła więc tylko spiorunować go wzrokiem i zacisnąć pięści i zęby, żeby na niego nie wrzasnąć. Zresztą i tak wyręczył ją jej mąż, który jak to miał w zwyczaju, spróbował podejścia siłowego, które absolutnie nie poruszyło lorda. W jednym względzie miał jednak rację - To on miał armię, a ona wraz z Quentynem mogła uciekać z podkulonym ogonem na kupę skał zwaną Żelaznymi Wyspami i żebrać o poparcie jej pretensji do tronu. (Lub też zostać tam na zawsze, okropna perspektywa...)
Szczęściem wyglądało na to, że Whent i Roote pozostali po jej stronie. Symon zasugerował, że powinna coś zaoferować Dennysowi, samemu zresztą się przypominając, że i on zawarł z nią umowę i wciąż liczył na jej wypełnienie. Obrzuciła go swym spojrzeniem i zaraz zerknęła na Luthora, który mamrotał do siebie o tym, że jej krewni żyją. Nie uważała, że było to ważne, wręcz przeciwnie! Gdyby teraz nie żyli, to nie byłoby tej rozmowy, mogła by walczyć o swoje dziedzictwo, a tak? Rozmowy, rozmowy i rozmowy, które wiążą się z ustępstwami.
- Lordzie... - Zwróciła się do Dennysa podejmując próbę przekonania go do pozostania w "jej obozie". - Kiedy Król Maegor I zniszczył ród Harroway, rozdzielił ich ziemie i ród Darrych otrzymał ich część, tym samym wynosząc twych przodków do jednych z silniejszych rodzin w królestwie. W czasie rebelii Blackfyrów, twój ród stał niewzruszony po stronie Targaryenów. Demon Darry był jednym z najsłynniejszych dowódców Gwardii Królewskiej, a twój bratanek kontynuuje rodowe tradycje, idąc w jego ślady jak i Jonothora Darry'ego, który był gwardzistą mego pradziadka Aerysa II i który poległ nad Tridentem, walcząc z Uzurpatorem, Robertem Baratheonem. Zaś ser Willem Darry był osobą, która umożliwiła mojemu dziadkowi i babce ucieczkę ze Smoczej Skały przed szponami Stannisa Baratheona. Przez trzy wieki ród Darrych stał wiernie u boku Targaryenów, będąc oparciem w ich rządach. Trzy wieki! I przez te trzy wieki zawsze mogliście liczyć na naszą wdzięczność i protekcję. Co zaś dostaliście pod krótkimi, nieudolnymi rządami Jeleni? Wzgardę, odebranie znacznej części ziem, bogactwa i prestiżu. Nawet teraz, w czasie powrotu prawowitego króla do Westeros, Viserysa III, stawiliście się na jego wezwanie, tak jak za dawnych lat! Trzy wieki wzajemnej przyjaźni i szacunku nie można obrócić w niwecz... - Zamilkła na moment, badając dotychczasową reakcję Dennysa na jej słowa. Wiedziała, że takie słowa go nie przekonają, w końcu każdy lord dążył do zwiększenia swoich wpływów, ale było to dopiero przygotowanie gruntu. Bądź co bądź ród nie był tylko żyjącymi ludźmi i kawałkiem ziemi, była to też historia, zarówno tryumfów jak i porażek, wspomnień wielkich przodków, a historia Darrych była pełna wierności składanej u ołtarzu Żelaznego Tronu, chciała to wykorzystać. Czyż Darry chciał splamić swą postawą historię swej rodziny? Nie wydawało jej się. - Jak sami usłyszeliśmy, w królestwie roi się od zdrajców, których po wojnie trzeba będzie ukarać, a wiernych wynagrodzić za ich niezachwianą postawę... - Z tymi słowami zwróciła się do każdego z lordów, nie tylko do Darry'ego - Taki lord Mooton przystał do Jeleni. Jeżeli się nie mylę, to jesteście sąsiadami, czyż nie?- Zadała to pytanie niemal retorycznie, była pewna, że są. - Ród Darrych raz jeszcze zostanie wynagrodzony za swoją wierność, możesz być tego pewien. Raz jeszcze zyska ziemie, bogactwo, szacunek i urzędy... - Mówiąc urzędy, miała tu na myśli jedno z miejsc w Małej Radzie, w końcu wielu innych urzędów nie było. Jeżeli wciąż by się wahał, to miała jeszcze jedną kartę w zanadrzu, którą mogła wyciągnąć by nacisnąć Dennysa. Pamiętała, że Alran wspominał jej o jego dwóch synach i planach zdobycia dla jednego z nich zamku. Zawsze można było gdzieś wygospodarować kawałek ziemi, gdzie młodzian wybuduje sobie własną warownię, a może nawet mógłby dostać już gotowy zamek. Nie chciała jednak wychodzić z tym od razu i tak wyraziła się dość jasno i hojnie - Część ziem rodu Mootonów i urząd w Małej Radzie, prawdopodobnie Starszego nad Prawami. Teraz pozostało jej czekać i usłyszeć, czy swoją przemową i ofertami zyskała coś od Dennysa.


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:28 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Mistrz Gry Sob Lip 07, 2018 2:41 am


Lord Dennys, zdecydowany chwilę wcześniej żeby układać się z Jeleniami, momentalnie się zawahał. Gadka Alys może i trafiała do jego serca, ale rozum natychmiast ją odrzucał. Ale kolejne propozycje już bardziej przypadły mu do gustu. A raczej mgliste obietnice, co jednak wciąż nie pozwalało mu skłonić się ostatecznie ku jakiejś decyzji. Dlatego burknął tylko:
- Jeżeli mamy podjąć jakiekolwiek negocjacje, to chciałbym poznać konkrety. O jakich ziemiach mówimy? Jakie urzędy chcesz mi zaoferować, lady? Jakie sumy pieniędzy? - mówił chłodno, ale tym razem mniej pewniej niż wcześniej. Błądził wzrokiem po całym pokoju, zamiast patrzeć rozmowcy prosto w oczy. Swoją perspektywę postanowił skonkludować w jednym zdaniu: - No właśnie, ja też z chęcią posłucham. - Jedynie Roote siedział cicho, czekając na rozwój wypadków. Tak samo jak Quentyn, nie mający na razie ochoty wchodzić w drogę swojej żonie.
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Alysanne Targaryen. Sob Lip 07, 2018 11:08 am

Miała go! Przynajmniej tak jej się wydawało. W każdym razie ze swej dotychczasowej pozycji brania nogi za pas i poddania się, teraz się wahał. Musiała tylko dobrze to rozegrać, zaoferować mu konkrety... Tylko jakie? Nigdy nie miała zostać władcą i składanie kolejnych obietnic i nadań ziemskich zdało się jej dziwnym, zwłaszcza, że wojna mogła się potoczyć w taki sposób, że zdrajcy zdecydowaliby się wrócić pod jej sztandary. Zerknęła na Whenta, w końcu pragnął być namiestnikiem, ale i on oczekiwał od niej konkretów i nie wydawał się skory do pomocy - Może ją oceniał? Roote też czekał na rozwój wypadków. Cóż, wyglądało na to, że znów jest skazana na samą siebie. Zaczęła powoli, badając jednocześnie grunt.
- Hmm. Skoro Mootonowie zdecydowali się trzymać z Jeleniami, to myślę, że po wojnie będziesz mógł liczyć na część ich ziem... - Zawahała się na moment nim podjęła się dalej mówić. - Myślę, że jedna trzecia z ich dotychczasowych włości powinno być satysfakcjonującą nagrodą za trud i lojalność położoną we mnie, czyż nie? Prócz tego, nie może obejść się bez miejsca w Małej Radzie, lordzie. Zastanawiałam się czy byłbyś skłonny objąć pieczę nad funkcją Starszego nad Prawami. - Jeżeli widziała, że nie był do końca pewny, to zdecydowała się kontynuować wymienianie kolejnych przywilejów. - Co do kwestii pieniężnego wynagrodzenia... Musisz mi wybaczyć, ale nie jestem wstanie podać ci teraz konkretnej sumy. Z pewnością jednak będziemy mogli się co do tego porozumieć już po wojnie, gdy skonfrontuję się z finansami państwa - Z pewnością jednak, jeżeli nie będzie to natychmiastowa wypłata ze skarbca, to możesz liczyć na częściowe zwolnienia z obciążeń podatkowych dla Korony.  - Dotychczasowa propozycja wydawała się jej hojna i zdecydowała się dowiedzieć co o niej myśli. W razie czego miała w zanadrzu jeszcze jedną możliwość, zasugerowanie, że jego drugi syn dostanie kawałek własnej ziemi, gdzie będzie mógł wybudować własny zamek lub dostanie któryś z zamków zdrajców. Wolała się z tym jednak wstrzymać, nie chciała zaoferować zbyt wiele, a i tak wydawało się jej, że mogła już zaoferować za dużo. Zwróciła się teraz do Lorda Whenta, który niczym dziecko, także domagał się uwagi.
- Nasze dotychczasowe ustalenia pozostają w mocy, lordzie. Nie zapomniałam o nich. Z tym, że teraz nie mówię za swojego ojca, a za siebie samą. Naczelne miejsce w Radzie, jako Namiestnik, a także część ziem zdrajców. - Zamyśliła się przez chwilę. - Skoro już wiemy, że moi "kuzyni", Mormontowie okazali się jednymi z nich, a ich ziemie nie leżą tak daleko od Harrenhal, to z pewnością będziesz zainteresowany ich włościami. Wygospodarujemy więc odpowiednie terytoria dla wkładu jaki wniesiesz w kampanię. - Były to zdecydowanie większe konkrety niż początkowo, więc Whent powinien być zadowolony. Teraz zwróciła się do Luthora, który dotychczas milczał, ale mógł się poczuć obrażony, że "upominki" omijają i jego. Uśmiechnęła się do niego uprzejmie. - Lord Symon był uprzejmy nakreślić mi was jako człowieka niezwykle pracowitego i posiadającego wielką mądrość, a fakt, że uznał was za godnego dowodzenia armią jest chyba największym dowodem jego uznana co do waszej osoby. Ja też pokładam wielką ufność w wasze zdolności i jestem pewna, że zajęcie się finansami państwa jako Starszy nad Monetą będzie urzędem godnym waszych umiejętności...


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:29 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Mistrz Gry Sob Lip 07, 2018 8:31 pm

Lord Darry, tak jak przed chwilą się wahał, tak nagle przestał. Oferta była zdecydowanie poniżej jego oczekiwań. Tak niewielka nagroda za uratowanie tronu? Nie wyobrażał sobie tego. - W takim razie chyba dalsza rozmowa chyba nie ma sensu. - stwierdził i był gotowy opuścić salę; zdecydował się jednak przedstawił Alysanne swoją kontrofertę. - Oczekuję wszystkich ziem Mootonów. Wspomniana trzecia część ziem zostanie podporządkowana pod zamek Darry, a resztą będzie zarządzał mój młodszy syn, który osiądzie w Maidenpool. Pozycję Starszego nad Prawem oczywiście przyjmę, tak samo jak część łupów wojennych. - przedstawił swoją propozycję, poniżej której nie zamierzał schodzić. Lord Whent też wydawał się powątpiewać w propozycję Alysanne, ale bynajmniej z powodu własnych zachcianek. - Akurat co do Mormontów byłbym sceptyczny. Po pierwsze oskarżamy ich zdradę na podstawie relacji samych Jeleni. Jeżeli co do innych rodów można by uwierzyć, to akurat ten ród był jednym z najwierniejszych ludzi króla Viserysa. A nawet jeżeli staremu niedźwiadkowi odbiło, to można próbować przekonać jego syna lub wnuki. Albo księżniczkę Rhaenę, synową Joraha. - chrząknął, po czym od razu wręcz sprostował: - Oczywiście na południu pewnie będą ziemie innych zdrajców, które po wojnie będą stały niezagospodarowane. - spojrzał jeszcze po wszystkich zebranych i jego wzrok zatrzymał się na Roote'cie. Wstrzymał się chwilę, zamyślając się, po czym postanowił jeszcze dodać: - Wydaje mi się, że można by też postarać się o lepszy rozwój Miasteczka Lorda Harrowaya. Solanki są pewnie podniszczone atakami Uzurpatorki i potrzebne królestwu będzie inne miasto w tej okolicy. - Roote spojrzał na Symona z wdzięcznością, kiwnął głową i uzupełnił: - Tak, a Miasteczku brakuje obecnie możliwości rozwoju. Ale gdyby obniżyć podatki i nadać jakieś przywileje handlowe... Na przykład prawo składu. Wtedy może moglibyśmy wejść w złoty okres dla miejscowości...

Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Alysanne Targaryen. Sob Lip 07, 2018 9:35 pm

Spojrzała się na Darry'ego z mieszaniną złości, zdziwienia i rezygnacji - Dużo żądał za swoje usługi, zdecydowanie więcej niż sądziła, ale z drugiej strony, czy mogła pozwolić sobie na odmowę? Wiedziała, że nie. I Dennys, podobnie jak wcześniej Whent, doskonale zdawał sobie sprawę, że nie może. On tu rozdawał karty, on miał ludzi, którzy byli jej potrzebni. Na myśl o tym, że musi błagać o resztki niczym żebraczka, wręcz się zagotowała, ale musiała się uspokoić. Gniewem niczego nie ugra, a poza tym miała w pamięci swego dziadka, którego choć nie znała, to musiał znosić znaczne większe upokorzenia od niej. Słyszała, że nazywano go pogardliwie Żebraczym Królem, że śmiano się z niego na każdym progu dopóki nie odzyskał, choć na krótko, tronu. Poza tym, może rzeczywiście oferowała za mało? Nie była pewna. W końcu też nigdy nie została przygotowana do rządzenia. To jej brat miał władać po ojcu, nie ona. Choć wygląda na to, że teraz sytuacja się zmieniła. Wymieniła spojrzenie z Whentem, jak gdyby szukając w nim jakieś rady, ale zdała sobie sprawę, że nie ma czego oczekiwać - Albo się zgodzi albo może dać sobie spokój z próbą wgniecenia Jeleni w ziemię. I jakkolwiek nie podobało się jej tworzyć tak silnego chorążego na swoich ziemiach, o ile je odzyska, to nie miała innego wyjścia. Z twarzy Dennysa mogła wyczytać, że jest na skraju cierpliwości i nie ma zamiaru się targować.
- Cóż... Wygląda na to, że Mootonowie będą musieli sobie znaleźć nowy dom. Najlepiej gdzieś na południu, jeżeli tak kochają Jelenie. - Stwierdziła i skinęła głową Dennysowi na znak, że zgadza się na jego propozycję. - Cieszy mnie, że przyjaźń między Targaryenami i Darrymi zostanie zachowana... -  Powiedziała siląc się na uprzejmość. Będzie potrzebowała wina, dużo wina... Zwróciła się teraz do Whenta i Roote, którzy także zabrali głos w sprawie. Słuchając Whenta stukała palcami w blat biurka jakby zniecierpliwiona lub zirytowana, ale bardziej starała się wyładować gdzieś swój gniew, który nie mógł nigdzie znaleźć ujścia. - Cóż... Może masz rację. - Powiedziała ostrożnie, a potem z pewnym wahaniem dodała. - W końcu to wciąż moi krewni. Jeżeli nawet zdradzili, to maszerując na południe z pewnością się o tym przekonamy. - Rzuciła okiem na mapę. - W końcu będziemy blisko Białych Murów, a z pewnością kilka tysięcy ludzi pod murami jest dobrym argumentem do zrewidowania poglądów politycznych... Tak samo jak ciepłe słowa i rozsądek... Kwestie konkretnych ziem dla ciebie, lordzie, pozostawmy na później. Z pewnością będziemy mieli w czym przebierać. - Powiedziała nieco znużona, a potem wysłuchała sugestii Symona na temat miasteczka Harroway. Cóż, widać był znacznie lepszym namiestnikiem niż ona królową. Będzie musiała się tak wiele, wiele nauczyć... - Cóż, z pewnością pomoże to w odbudowie i rozwoju regionu, który został ogarnięty wojną... Zadbamy o to żeby Harroway stało się perłą Tridentu.
Wyglądało na to, że chyba wszystko zostało już przedyskutowane - Darry został kupiony, choć nie takim kosztem jakim się spodziewała, Whent powinien być zadowolony, ale chyba ze wszystkich najbardziej był szczęśliwy Luthor, choć trudno było czytać z jego apatycznej twarzy. Wyglądało na to, że wszystko zbliżało się do końca, ale nagle się zawahała...
- Powinnam zostać namaszczona... Choćby w tutejszym sepcie. - Mówiąc namaszczona, miała na myśli koronację, nawet symboliczną. - Ojciec rozwiązał swój stosunek lenny z lordami Korony i stawia mnie to w kłopotliwym położeniu. - Popatrzyła się na Whenta. - Być może powinniśmy rozesłać kruki, że dynastia będzie kontynuowana? Być może część lordów się opamięta i wróci na naszą stronę? A nawet jeśli tak się nie stanie, to zawsze wygodniej będzie oskarżyć ich o zdradę.   - Prócz tego chciała definitywnie związać stojących tu lordów ze swoją sprawą. Co prawda wątpiła, że w razie potrzeby będą stać za nią związani honorem, ale zawsze to dodatkowe więzy.


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:30 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Mistrz Gry Nie Lip 08, 2018 1:48 pm


Wszyscy lordowie zgodzili się na postawione warunki i mogli przystąpić do dalszego omawiania ich planów.
- Nie ma chyba zatem na co zwlekać. - stwierdził Quentyn. - Powinniśmy jak najszybciej ruszyć do Białych Murów i się przekonać. Jelenie na pewno nie będą czekać, aż spokojnie ruszymy na wojnę. Trzeba działać szybko i zdecydowanie. - przytaknął mu lord Whent i zaproponował: - Jutro możemy z rana urządzić ceremonię w zamkowym sepcie, a po niej wyruszyć. - zatrzymał się jeszcze chwilę, słysząc propozycję Alysanne o wysłaniu listów. - Kruczarnia jest do Twojej dyspozycji, Pani.
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Alysanne Targaryen. Nie Lip 08, 2018 2:57 pm

Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Przytknęła na słowa Quentyna, miał rację. Do tej pory spieszyli się by nadejść Królewskiej Przystani z odsieczą, teraz nie musieli tego robić, ale czas i tak ich gonił.
- Quentyn ma rację. Już dość czasu spędziliśmy na rozmowach, lepiej przygotowani nie będziemy. - Odpowiedziała. - W drodze na południe sprawdzimy plotki co do chwiejnej postawy Mormontów, a jeśli to prawda, to spróbuję znów przeciągnąć ich na moją stronę.  - Słowa Whenta przyjęła z pewną ulgą. Nie była do końca pewna jak zareagują na jej pomysł, szczególnie Luthor, który zdawał się sercem wciąż stać za jej ojcem i bratem. - Dobrze. Powiadom septona, niech się przygotuje. Ja jeszcze dziś przygotuję listy, a przed wyjazdem i po koronacji, oddam Maesterowi do rozesłania. - Wolała żeby Symon rozmówił się z septonem, w końcu podejrzewała, że może nie być zachwycony, że znów nawiedzi jego sept, tym razem by odebrać od niego błogosławieństwo i koronę, zwłaszcza, że splamiła "święte miejsce" krwią. Pozostawała jeszcze kwestia posła od Baratheonów, ale podejrzewała, że Whent, jako jej namiestnik, będzie najlepiej wiedział co z nim zrobić, więc nie dopytywała się już o niego. Jeżeli to było już wszystko, to po zamknięciu narady udała się do siebie, by napisać listy i przygotować się na to, co miało nadejść.
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Samotnia Lorda Empty Re: Samotnia Lorda

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach