Dziedziniec Wyl
Strona 1 z 1 • Share
Re: Dziedziniec Wyl
25/04/336AC
Wyl ostatniego wieczora stało się świadkiem niewielkiego wstrząsu, który zachwiał dla okolicznych mieszkańców samymi fundamentami świata. Strat w ludziach szczęśliwie nie było, jednak glinianie naczynia liczyły wśród swoich szeregów wielu poległych, którzy roztrzaskali się o podłożę spadając z półek oraz blatów. Ponadto kilka mniej ważnych i tym samym gorzej wykonanych budowli zawaliło się, a kilka innych budynków wymagało napraw. W tej ostatniej grupie znalazły się również - bardzo niefortunnie w obecnej sytuacji - mury zamku lorda Wyla. Okazało się, że jeden z odcinków musiał być już wcześniej mocniej niż sądzono nadgryziony przez ząb czasu, a wstrząsy jedynie pogłębiły toczącą fortyfikacje chorobę. Nie trzeba być szczególnie bystrym by domyślić się, iż gdyby sąsiedzi z północy dowiedzieli się o podobnym nieszczęściu, bezlitośnie by je wykorzystali.
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Dziedziniec Wyl
8 Lipca 336
W czasie swojej wędrówki do Wyl, Daemon idealnie zaplanował mniej więcej gdzie zamierza zacząć swoją wyprawę do Essos w celu ustalonym przez własną myśl. Ale najpierw jednak musiał rozprawić się ze sprawami, które miały swoje miejsce w Dorne. Dlatego trzeba było wyruszać już czym prędzej. Pieniądze podarowane przez ojca miały zostać trzymane aż do jego powrotu do rodzinnych stron, a póki co radował się możliwością odwiedzenia Wyl. Jednak nie uporali się jeszcze z murem, jednak wyglądał on znacznie lepiej niż zapewne u początku jego opadnięcia. Póki co jednak zajął się tym, aby porozmawiać z zarządcą.
— Przybywam na audiencję do władcy Wyl. Czy zastałem go? Nazywam się Daemon Jordayne, trzeci syn Arthura Jordayne'a, lorda Tor.
W czasie swojej wędrówki do Wyl, Daemon idealnie zaplanował mniej więcej gdzie zamierza zacząć swoją wyprawę do Essos w celu ustalonym przez własną myśl. Ale najpierw jednak musiał rozprawić się ze sprawami, które miały swoje miejsce w Dorne. Dlatego trzeba było wyruszać już czym prędzej. Pieniądze podarowane przez ojca miały zostać trzymane aż do jego powrotu do rodzinnych stron, a póki co radował się możliwością odwiedzenia Wyl. Jednak nie uporali się jeszcze z murem, jednak wyglądał on znacznie lepiej niż zapewne u początku jego opadnięcia. Póki co jednak zajął się tym, aby porozmawiać z zarządcą.
— Przybywam na audiencję do władcy Wyl. Czy zastałem go? Nazywam się Daemon Jordayne, trzeci syn Arthura Jordayne'a, lorda Tor.
Daemon Jordayne.- Liczba postów : 29
Data dołączenia : 23/01/2019
Re: Dziedziniec Wyl
Szczęśliwie dla Daemona jego podróż do Wyl zakończyła się bez większych komplikacji, choć mógł zauważyć, że gościńce w Dorne nie są ostatnimi czasy szczególnie uczęszczane, a w gorącym powietrzu unosiła się atmosfera niepokoju, podsycana przez wszechobecną duchotę. Jakby tego było mało, to strażnicy przy bramach zamku przez długi czas wypytywali go kim jest, skąd pochodzi i czego chce, widać nie do końca mu ufając. Koniec końców wpuszczono go jednak do środka i dopuszczono przed oblicze zarządcy, choć widać było, że miano na niego i jego towarzyszy baczenie.
- Aaaa, tak. Doszły mnie już słuchy, że mamy gości... - Zauważył zarządca, którego kąciki ust drgnęły do góry i wymownie spojrzał się w kierunku bramy. Widać ich mała dyskusja dosięgła jego uszu. - Obawiam się jednak, że przybyłeś tu po próżnicy... - Zarządca zlustrował go wzrokiem, jak gdyby zastanawiając się, czy rzeczywiście jest on tym za kogo się podaje. - ... panie. Mój miłościwy pan, lord Wyl, jest obecnie poza zamkiem. Chyba rozumiesz, wszechobecna plaga bandytyzmu ogarnęła i te ziemie i w końcu należało przedsięwziąć przeciw nim jakieś kroki. - Pokręcił głową. - Macie wiele szczęścia, że tu dotarliście. Biorąc pod uwagę ilu was jest, to zjedzono by was na śniadanie. Być może ja będę mógł wam jakoś pomóc? Obawiam się, że lord może być przez dłuższy czas poza zamkiem i oczekiwania na niego mogą zająć nawet kilka dni, jak nie więcej.
- Aaaa, tak. Doszły mnie już słuchy, że mamy gości... - Zauważył zarządca, którego kąciki ust drgnęły do góry i wymownie spojrzał się w kierunku bramy. Widać ich mała dyskusja dosięgła jego uszu. - Obawiam się jednak, że przybyłeś tu po próżnicy... - Zarządca zlustrował go wzrokiem, jak gdyby zastanawiając się, czy rzeczywiście jest on tym za kogo się podaje. - ... panie. Mój miłościwy pan, lord Wyl, jest obecnie poza zamkiem. Chyba rozumiesz, wszechobecna plaga bandytyzmu ogarnęła i te ziemie i w końcu należało przedsięwziąć przeciw nim jakieś kroki. - Pokręcił głową. - Macie wiele szczęścia, że tu dotarliście. Biorąc pod uwagę ilu was jest, to zjedzono by was na śniadanie. Być może ja będę mógł wam jakoś pomóc? Obawiam się, że lord może być przez dłuższy czas poza zamkiem i oczekiwania na niego mogą zająć nawet kilka dni, jak nie więcej.
AlyszT
Czeladnik Gry- Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|