Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Ulice Lannisportu II

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Ulice Lannisportu II - Page 2 Empty Ulice Lannisportu II

Pisanie  Martyn Westerling. Pon Mar 12, 2018 1:22 am

First topic message reminder :

***
Martyn Westerling.
Martyn Westerling.

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 09/03/2018

Powrót do góry Go down


Ulice Lannisportu II - Page 2 Empty Re: Ulice Lannisportu II

Pisanie  Dagoth Dayne. Sob Cze 02, 2018 9:12 pm

Każda sekunda mijała mu jakby to była godzina, czas stał w miejscu, a mieszane emocje burzyły się w jego głowie. Zazwyczaj był cierpliwy, nie lubił być jednak w sytuacji, w której nie znał jakiegokolwiek wyjścia. Pozostało mu tylko czekać. A tego robić nie przepadał. 
Promienie słońca padały na jego twarz, zaś na czole pojawiały się pierwsze kropelki potu, które spływały na lekko krzaczaste brwi skrywające fiołkowe oczy, które to potajemnie lustrowały okolice, a dokładniej okno, za którym znajdował się wazon. Nagle tak jakby całe napięcie zniknęło, gdy Dagoth zauważył pewien ruch i niezwykle czerwoną różę, która dała mu w końcu ten znak, którego oczekiwał. Nie ruszył jednak od razu. Udawał jakby niczego nie zauważył i wyczekał jakieś dwadzieścia minut, zanim udał znudzenie występem i wyszedł z tłumu pospolitym krokiem, tak jakby kierował się do domu. Cały czas trzymał ukryty worek z pieniędzmi, które miał przekazać. Podniecenie coraz bardziej dawało się we znaki - nigdy by nie pomyślał, że nielegalna praca wzbudzi w nim tak dużo pozytywnych emocji. Wszedł do domu lekkim krokiem na lekko ugiętych kolanach - tak już się przyzwyczaił, co niestety go lekko zdradzało - od razu widać, że jest wprawnym szermierzem.
Dagoth Dayne.
Dagoth Dayne.

Liczba postów : 75
Data dołączenia : 24/04/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Lannisportu II - Page 2 Empty Re: Ulice Lannisportu II

Pisanie  Mistrz Gry Pon Cze 11, 2018 2:58 am

Wchodząc do domu w ciągu ułamka sekundy Dagoth zobaczył czyjeś dłonie i już leciał do przodu szarpnięty przez nie. Ktoś założył mu wór na głowę i zapadła ciemność. Wór z pieniędzmi wysunął się z ukrycia i dało się słyszeć brzęk złota toczącego się po podłodze. Ktoś inny popchnął go i Dayne poleciał na spotkanie z podłogą. Tenże ktoś postawił mu stopę na plecach, żeby nie mógł wstać, a kto inny zajął się wiązaniem mu dłoni. Kilka złotych smoków boleśnie wpijało się w jego klatkę piersiową.
- Kurwa, Ioren. Miałeś rację z tą miejscówką, a już traciłem nadzieję, że coś nam wpadnie w ręce.
- Bo widzisz, na tej robocie trzeba się po prostu znać. Pozbieraj to złoto i idziemy odprowadzić go na posterunek.
Chwilę to trwało nim został w końcu podniesiony do góry, więc kończyny miał odrętwiałe. Rozpoczęła się droga w nieznane.


Belt
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Lannisportu II - Page 2 Empty Re: Ulice Lannisportu II

Pisanie  Dagoth Dayne. Sro Lip 04, 2018 11:49 am

Kompletnie zaskoczony, nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Najwyraźniej albo taki ci szubrawcy mieli plan od początku, albo ktoś ich przejrzał i zdradził. Tak czy siak, Dagoth musiał coś wynyślić. Problem był jednak taki, że kompletnie nie wiedział co powiedzieć. Czuł się w tej sytuacji głupi i bezradny. Nawet się nie szarpał, wiedział, że ta dwójka dobrze sobie radzi z wiązaniem sznurów i nie pozwolą sobie na taki błąd jak złe zawiązanie mu rąk.
- Panowie, poczekajcie! Mam dla was ofertę, z takich nie do odrzucenia! Widzicie ten worek złota? Wiem jak zdobyć jeszcze więcej złota, tak że będziecie ustawieni do końca życia! Zatrzymajcie się tylko. - Wypaplał, mając nadzieje, że dwójka nieznajomych połknie haczyk i zrobią co mówi. Problem jednak był też taki, że nawet jakby tak zrobili, on tego złota nie miał,a także za bardzo nie wiedział co zrobić. On umiał dobrze walczyć mieczem, nie słowami.
Dagoth Dayne.
Dagoth Dayne.

Liczba postów : 75
Data dołączenia : 24/04/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Lannisportu II - Page 2 Empty Re: Ulice Lannisportu II

Pisanie  Mistrz Gry Nie Lip 08, 2018 12:10 am

13 kwietnia 336AC
Tuż przed świtem

Straż miejska z natury nie korzystała z podkutych butów. Wynikało to ze względu, iż ciężko pilnować porządku, kiedy twoje nadejście i odejście obwieszczał stukot butów po bruku, a przestępcom wystarczy nasłuchiwać. Dlatego buty straży mają miękkie podeszwy i dzięki temu przemieszczali się cicho. Jeżeli Dagoth i jego towarzysze postanowili ubrać się w ciężkie zbroje, to odradzono im zakładanie stalowych trzewików albo przynajmniej doradzono obwiązanie ich szmatami. W każdym razie dotarli na miejsce w odpowiedniej ku temu dyskrecji. Limes ostrożnie wyjrzał za róg budynku i odwrócił się z powrotem do swoich ludzi. Żywiołowymi gestami dłonią nakazał wszystkim iść za nim, więc tak też zrobili. Zbliżali się do trzypiętrowego budynku, a konkretniej jego strony od podwórka. Głównie dlatego, że po tej stronie nie było okien. Na koniec odwrócił się raz jeszcze.
- Teraz - wyszeptał.
Rozpędził się i wyłamał drzwi kopnięciem po czym wbiegł do środka, a jego ludzie wbiegli za nim.


Belt
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Lannisportu II - Page 2 Empty Re: Ulice Lannisportu II

Pisanie  Dagoth Dayne. Pon Lip 09, 2018 12:09 am

13 kwietnia, przed świtem


Nadszedł moment, który tak naprawdę był prawdziwym celem owej sprawy. Dagoth ze spokojem oczekiwał przyjścia śeitu, ostrząc sobie miecz osełką, wptrując się w odbijający się blask księżyca od klingi stali. Jego towarzysze spali, Dragomir co jakiś czas chrapał przeciągle, jakby faktycznie był smokiem i próbował ryczeć, choć jego próby kończyły się zaqsze niepowodzeniem. Dayne wszystko miał już przygotowane. Zadbał już o wyposażenie dla siebie i swych ziomków, pomodlił się również w milczeniu do Kowala, by ten dał mu swą siłę, zaś by Nieznajomy chętnie odwiedzał jego wrogów i zsyłał im swe śmiercionośne pocałunki.
Nadeszła ta chwila. Dagoth, Nerevar i Dragomir gotowi już byli do akcji. Łazik był ubrany w dość dziwną mieszankę - na stopach miał lekkie buty ze skóry, na głowę ubrał ciężki hełm ze stali, na reszcie ciała ubrany był w średnią zbroję składającą się z kolczugi i utwardzanych skór. Walczyć miał swym mieczem, bękarcim, którym w zależności od sytuacji, walczył w jednej bądź w dwóch rękach. Byli gotowi.
Dagoth szedł prawie na czele szyku przez ulice, ciesząc się w duchu, że nie ubrał się w stalową puszkę, która w tamtej sytuacji narobiłaby chałasu i kto wie, możliwe że zepsułaby całą akcje. A tak to nogli na spokojnie zbliżyć się do celu niespostrzeżenie i zaatakować z zaskoczenia.
Dagoth odetchnął głęboko jeszcze przed wyważeniem drzwi i skinął głową swym towarzyszom, którzy to zostali trochę dalej, by osłaniać tyły i informować o każdej niespodziance. Dayne sam się przygotował i wraz z wyważeniem wrót, Łazik był jednym z pierwszych, którzy się dostali do środka. Dagoth nie chciał marnotrawić zaskoczenia, więc bez zastanowienia się, skoczył na pierwszego ujrzanego wroga i ciął w jego stronę z potężną siłą, trzymając miecz oburącz. Gdyby się okazało, że go zabił, przeszedł do następnego. W owej sytuacji nie chodziło nawet o pozbawienie życia, a o unieszkodliwienie. Póki nie może się ruszyć, ani walczyć, lepiej skupić się na jego uzbrojonych i groźniejszych kolegach. Tak też Dagoth robił.
Dagoth Dayne.
Dagoth Dayne.

Liczba postów : 75
Data dołączenia : 24/04/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Lannisportu II - Page 2 Empty Re: Ulice Lannisportu II

Pisanie  Mistrz Gry Wto Lip 24, 2018 2:58 am

Pierwszy przeciwnik na jakiego natknął się Dagoth miał szczęście. Szczęście, bo uniknął kilku pierwszy ciosów bastardowego miecza, ale potem dostał w głowę i już przestał być taki ruchliwy. Dzięki temu Dayne miał okazję przyjrzeć się jak wygląda jego wróg. Był to knypek o twarzy tak pospolitej jak tylko możliwe. Odziany był w skórznię, a w prawej dłoni dzierżył krótki miecz. Długo mu się nie przyglądał, ponieważ wbił mu miecz prosto w serce, kopniakiem strącił ciało z ostrza i pobiegł dalej. Kolejny przeciwnik również nie był wyzwaniem. Dagoth najpierw ciął go w tors, potem w ramię, a potem nabił na sztych miecza jak poprzedniego. I kolejnego załatwił podobnie, ale już czwarty przeciwnik zdołał go trafić w ramię. Trochę zabolało, ale tylko trochę, ponieważ pancerz zdołał pochłonąć cios. Dagoth odwdzięczył mu się trafieniem w głowę i chwilę później w tors. Dagoth walczył jak prawdziwy członek rodu Dayne, więc rozpoczął walkę z piątym przeciwnikiem zanim głowa czwartego jeszcze spadła na ziemię. Ów przeciwnik zdołał go grzmotnąć krótkim mieczem po głowie, ale ponownie pancerz wszystko wytłumił. Dayne szybko odwdzięczył mu się trafieniem w ramię. I kolejnym w to samo miejsce. Tym razem wróg skończył na ziemi będąc jeszcze żywym, ale niezdolnym do walki. Dagoth zadał mu zbyt wiele ran. I wreszcie szósty kryminalista dokonał tego, czego nie było w stanie dokonać pięciu poprzednich. Sztychem krótkiego miecza zranił Dagotha w prawe udo. Przeciwnik wystawił się przez to, więc Dayne ignorując ból ciął go pod żebra. Niestety najwidoczniej była to wymiana oko za oko, bowiem kilka uderzeń serca później Dagoth krwawił z niewielkiej rany na lewym goleniu. Choć bardzo krótka wymiana, trzeba przyznać. Zamaszystym cięciem Dayne pozbawił go głowy. Ból wyrwał naszego bohatera z zimnej precyzji zabijania. Rozejrzał się po sali i ujrzał, iż choć jego przyjaciele wraz ze strażą miejską radzą sobie dobrze, to jednak zostali oni zepchnięci do defensywy. Trochę to dziwnie wyglądało, ponieważ Dagoth w swej precyzji zadawania ciosów spychał przeciwników tak długo aż właściwie znalazł się za ich plecami. Ujrzał jak coraz to kolejni zbiegają ze schodów po prawej, a ich liczba pomimo strat nie maleje.


Belt
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Lannisportu II - Page 2 Empty Re: Ulice Lannisportu II

Pisanie  Dagoth Dayne. Wto Lip 24, 2018 11:00 am

Spojrzał na swego wroga, tuż po dość bolesnym uderzeniu go płazem miecza w głowę. Takiego człowieka nigdy nigdy nie spotkałoby się na dworze, ani w żadnym wyżej położonym miejscu. Był on tak pospolity, że na szpiega nadawał się idealnie. Zatapiał się w tłumie i nikt go nie zauważa ze względu na jego urodę. Tacy właśnie ludzie najczęściej kończą w tym zawodzie.
Jego rozmyślaniom przerwało ostatnie tchnięcie mężczyzny, kiedy to wbił mu prosto w serce stal i od razu odwrócił się do kolejnego wroga. Jego następni wrogowie mogli być mostrzami złodziejstwa, w tamtej jednak chwili nie mogli się równać z wyćwiczonym od najmłodszych lat Dagothem. Jego miecz śpiewał w powietrzu, tnąc wrogów i wtapiajac się w ich ciało jak w masło. Jego czwarty z kolei przeciwnik trafił go w ramie, co nie przebiło zbroi, jednak z pewnością pozostawi siniaka. Zachowywał spokój i czujność,determinację i cel pokonania każdego z kolei. Obrażeniami zajmie się później. Dayne zatańczył i jego miecz odnalazł cel, ostatecznie go zabijając.
Kolejny również spróbował go trafić, jednak widać było, że byli niedoświadczeni - przy każdym ataku się wychylali i byli podatni na atak. Dagoth to wykorzystał i dał mu siebie trafić w zbroję, żeby zaraz cofnąć nogę do tyłu i z potężnym impetem trafić przeciwnika. Trafił go w ramie i nie spoczywał na laurach - uderzył po raz kolejny i kolejny, aż przeciwnik nie leżał już na ziemi.
Szósty już wróg sprawił mu najwięcej problemów. Widać było, że się na tym znał, gdyż w ich wymianie ciosów aż dwa razy odnalazł lukę w pancerzu i ją wykorzysta, nacinając ciało Dagotha. Ten wciągnął powietrze ze świstem, jednak niedokoncentrując się. Popchnął przeciwnika do tyłu i zamaszystym ciosem oddzielił głowę od ciała.
Następni przeciwnicy byli... za nim. Okazało się, że Dagoth niczym prawdziwa maszynka do zabijania, przebił się przez szyki przeciwnika i wyszedł na ich tyły. Zaś jego drużyna nie mogła sobie poradzić. Dagoth całkowicie zignorował ból i rany - nie mógł nic na to teraz poradzić, więc wolał zająć się priorytetami. Pobiegł od tyło na wrogów i pierwszego zaatakował prosto w twarz, tak żeby nawet się nie zorientował kto go zaatakował i zabił.
Dagoth Dayne.
Dagoth Dayne.

Liczba postów : 75
Data dołączenia : 24/04/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Lannisportu II - Page 2 Empty Re: Ulice Lannisportu II

Pisanie  Mistrz Gry Wto Sie 07, 2018 5:28 am

Najwidoczniej Dagoth był człowiekiem twardo trzymającym się swoich postanowień, ponieważ podbiegł od tyłu to kryminalistów i pierwszego przeciwnika elegancko dekapitował. Akt ten zwrócił na niego uwagę i jeden z bandytów rzucił się na Dayne'a. Przez chwilę toczyli wyrównaną walkę do momentu jak rzezimieszek ujrzał ostrze miecza ze zbyt bliska. Dagoth przebił mu czaszkę na wylot, wyszarpnął ostrze i ruszył na następnego przeciwnika. I wtedy już można było powiedzieć, że to masakra. Kolejny przeciwnik nawet nie zdążył dobiec, gdy bękarci miecz rozpłatał mu całe gardło. Niemalże natychmiast znalazł sobie następnego przeciwnika, z którym zaczął toczyć wyrównaną walkę. Wyrównaną, bo przez chwilę był w stanie bronić się przed Dayne'em. Potem dostał w rękę, a potem zginął od ciosu w głowę. Wyczyny szermierza zwracały uwagę coraz to większej ilości ludzi, więc tym razem rzuciło się na niego trzech naraz. Widać było, że nie są zbyt umiejętni w walce, ale nadrabiali liczebnością. Po kilkunastu sekundach bezskutecznej wymiany ciosów Dayne'owi udało się zranić tego pośrodku w prawe ramię. Niestety chwilę później ten sam przeciwnik odwdzięczył się znajdując lukę między ogniwami kolczugi zakrywającej tors Dornijczyka. Zaraz bandyta po prawej zranił go lekko w ramię. Dagoth za to rozorał mieczem twarz tego pierwszego, choć po takim ciosie wciąż był w stanie walczyć. Miecz śmigał w jego dłoniach szybciej niż jego przeciwnicy byli w stanie nadążyć i kolejna okrutna rana przyozdobiła tors tego pośrodku. Kilkanaście uderzeń serca później zadał podobne cięcie w to samo miejsce u przeciwnika po prawej, choć tym razem rana nie była aż tak straszliwa. Ale jak to w takich walkach bywa, liczba przeciwników nie wpływa korzystnie na koncentrację i Dayne zarobił kolejne lekkie dźgnięcie w brzuch. I tym razem był to ten po środku, co kosztowało go życie. Dornijczyk wyprowadził precyzyjne pchnięcie, które błyskawicznie wniknęło w jego klatkę piersiową, przebijając skórznię i serce, a potem równie szybko opuściło tenże obszar i nasz bohater był już zajęty walką z pozostałymi dwoma zanim zabity padł na ziemię. Pozbywszy się wspomnianego upierdliwca odciął głowę temu po lewej i zajął się tym po prawej z pełnią swej mocy, poprawiając zadaną mu wcześniej ranę w tors. Nie trwało to długo, Dagoth dekapitował swego przeciwnika. Zamieszanie jakby zelażało. Dayne mógł dostrzec, że już tylko resztki bronią się przed strażą miejscą, z czego większość uciekała już w stronę schodów po prawej, z których wcześniej zbiegali.


Belt
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Lannisportu II - Page 2 Empty Re: Ulice Lannisportu II

Pisanie  Dagoth Dayne. Pią Sie 10, 2018 9:43 pm

Każde zabójstwo dawało mu pewną doze pewności i zastrzyk energii, co pociągałoza sobą kolejne trupy. Dagoth wpadł w trans, z którego trudno mu było się wyrwać. A też tego nie chciał. Czuł się wyśmienicie. Każde ostatnie tchnienie, krzyk, świst miecza - była to muzyka do jego tańca. Czuł się jak Miecz Poranka, rycerz, z którym ci łajdacy nie mieli szans. Jego przybycie równało się z masakrą, ich ostatecznym pożegnaniem się ze światem i powitaniem się ze swymi towarzyszami w jednym z Piekieł. Przez szpary w hełmie widział dokładnie każdego swojego przeciwnika, nie zwracał jednak uwagi na tych co już nie żyli. Było wystarczająco żywych, którymi musiał się przejmować. Z każdym z nich tańczył tak, by najszybciej go wykończyć, jednak nie było to łatwe zadanie. Walka z trzema naraz sprawiała mu trudności, ostatecznie wygrał i ją. Czuł ból, wiedział, że był ranny, adrenalina jednak zsyłała owe uczucie na dalszy plan. Gdy już bandyci zaczęli uciekać, a pod jego mieczem zginął blisko tuzin z nich, Dayne się nie zastanawiał. Najpierw rzucił się na tych, z którymi walczyła jeszcze straż z Lannisportu. Dopiero potem mogli ruszyć w pogoń za resztą.
Dagoth Dayne.
Dagoth Dayne.

Liczba postów : 75
Data dołączenia : 24/04/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Lannisportu II - Page 2 Empty Re: Ulice Lannisportu II

Pisanie  Mistrz Gry Sob Sie 11, 2018 7:13 am

Dagoth dobiegł do walczących i pierwszemu z nich rozpłatał głowę poprzecznym cięciem. Kolejny przeciwnik wydał się być zaskoczonym pojawieniem się Dornijczyka i oberwał dosyć poważną ranę w lewe ramię, ale szybko otrząsnął się ze wspomnianego zaskoczenia i zaczął unikać ciosów wyprowadzanych przez Dayne'a, zmuszając go do tego samego. Walka trwała w najlepsze, ale jasnym było, że rycerz jest po prostu lepszy, więc kolejna rana wykwitła czerwienią blisko poprzedniej. Wkrótce bandyta krwawił też z okrutnej rany na głowie, a po chwili nie żył i Dornijczyk zajął się kolejnym przeciwnikiem. Tamten uchylił się przed mieczem bastardowym i samemu wyprowadził pchnięcie krótkim mieczem, który choć nie zadał rany, to wytrącił miecz z rąk Dagotha. Z tegoż powodu wystąpiła niezwykle niebezpieczna sytuacja. Bezbronny Dayne zmuszony był przez kilkanaście uderzeń serca odskakiwać i wykręcać ciało tak, żeby nie dosięgnął go atak nieprzyjaciela, nim w końcu ponownie ujął miecz w dłonie. Chwilę później odwdzięczył się raniąc przeciwnika w nogę i tors. Sekundy później zadał mu kolejną ranę w pierś i poprawił potężnym uderzeniem w obojczyk. Kiedy wyszarpnął miecz, jucha zaczęła lać się gęsto, a mężczyzna upadł kolejno na kolana i na twarz. Dornijczyk miał przed sobą następnego wroga. Był on na tyle dobry, by walka z początku była wyrównana. Z początku, bowiem chwilę później wbił sztylet w brzuch Dayne'a na tyle głęboko, żeby ten poważnie to odczuł. Chwilę później kryminalista rozorał mu grzbiet prawej dłoni i Dagoth niemalże znowu wypuścił broń. Najwidoczniej dobra passa opuściła Dornijczyka, bowiem chwilę później krwawił z kolejnej rany, tym razem na nodze. I wreszcie to Dagothowi się poszczęściło, ponieważ szybkim wypadem poważnie uszkodził prawe przedramię jego oponenta, a sekundy później zadał mniejszą ranę w lewe przedramię. Rycerz zachowywał się zupełnie tak jakby to sam Wojownik użyczył siły jego ramieniu. Przed chwilą otrzymywał tylko rany, a teraz spychał przeciwnika do defensywy zadając mu coraz to kolejne, tym razem znowu w prawe przedramię. I zakończył pojedynek przebijając czarne serce sztychem miecza, który wyszedł między łopatkami. Dayne wyciągnął miecz z truchła i w końcu miał szansę ogarnąć się w sytuacji. Nikt już nie walczył, wszyscy bandyci uciekali ku schodom, a strażnicy ich gonili i zabijali tych, którzy uciekali zbyt wolno. Dagoth mógł pobiec razem z nimi, ale jednocześnie był już poważnie ranny, co mogło skończyć się dla niego źle.


Belt
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Lannisportu II - Page 2 Empty Re: Ulice Lannisportu II

Pisanie  Dagoth Dayne. Sob Sie 11, 2018 6:27 pm

Nic nie mogło trwać bez końca. Powoli odczuwał trudy walki, jego ramie czuło każde drganie miecza, sam też Dagoth zauważył, że nie był już tak szybki jak na początku. Dalej jednak napierał, odważnie sądząc, że nie zmienia to faktu o swej wyższości nad rzezimieszkami. Skutecznie zabijał każdego napotkanego przeciwnika, tnąc najczęściej po twarzy, tak by już nigdy nie powstał z ziemi. Dwóch kolejnych bandytów pokonał, jednak już trzeci był trudniejszym owocem do zgryzienia. Ten obrał inną strategię, której Dayne się nie spodziewał. Bowiem, nie chciał wyrządzić znacznej krzywdy Dagothowi, a pozbawić go możliwości ataku i dopiero wtedy spróbować swych sił z wyraźnie osłabionym oponentem. Tak też się stało, Dayne stracił miecz i nie przyszło mu nic, a tylko unikać wyprowadzanych ciosów,, do czasu, aż sam nie zdobędzie własnego oręża.
Udawało mu się to, co sobie ustalił, kończąc swoje dzieło krwawym cięcie, które powaliło sprytnego przeciwnika. Następnie przyszli inni bandyci, gotowi bądź nie, stracić życie.
Ostatni bandyta, z którym przyszło mu się zmierzyć był lepszy od pozostałych. Zaczęli walczyć jak równy z równym i nagle to Dayne popełnił błąd - poczuł nagły i gwałtowny ból w brzuchu, w którym zobaczył rękojeść sztyletu. Splunął krwią po czym otrzymał jeszcze kilka ciosów, aż Dagoth wysilił się na jeszcze dokończenie walki i następnymi potężnymi ciosami zabił okrutnika.
Ciężko oddychając, Dayne zauważył, że to był ostatni z przeciwników na tym piętrze. Trzymał się za ranę w brzuchu, czując gorącą krew przepływającą między jego palcami. Nogi się pod nim załamywały, tak też upadł na posadzkę, wśród trupów i spojrzał na dowodzącego strażą.
- Jeśli nam nie zależy, możemy spalić ten budynek, z zewnątrz korygując czy ogień się nie rozprzestrzenia, ani czy żaden z nich nie ucieka. Poszedłbym dalej, jednak widzisz panie w jakim... jestem stanie. Ze wstydem to przyznaję, jednak muszę się jak najszybciej wycofać i zatamować rany, zanim nie będzie za późno. - W międzyczasie rozejrzał się po ocalałych, czy zobaczy tam twarze swych towarzyszy, czy może polegli w walce.
Dagoth Dayne.
Dagoth Dayne.

Liczba postów : 75
Data dołączenia : 24/04/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Lannisportu II - Page 2 Empty Re: Ulice Lannisportu II

Pisanie  Mistrz Gry Pon Sie 13, 2018 7:39 am

- Nie możemy podpalić budynku, ponieważ ogień przeniósłby się na pozostałe i ucierpieliby niewinni ludzie - tłumaczył Limes. Złapał Dagotha za ramię i przerzucił sobie je przez barki, prowadząc go do wyjścia. - Muszę przyznać, że jak dotąd nie widziałem nigdy w życiu, by ktoś tak sprawnie władał mieczem i kładł przeciwników na lewo i prawo. Kątem oka widziałem jak ubiłeś co najmniej dziesięciu. Świetna robota, Dagoth. Możesz być pewien, że ty i twoi przyjaciele dostaniecie obiecaną nagrodę. Teraz jednak zaprowadzę cię na zewnątrz, gdzie sobie odpoczniesz - mówił z uznaniem. W międzyczasie Dayne mógł ujrzeć, że Nerevara i Dragomira nie ma wśród poległych, a straż miejska z zapałem szturmuje schody na górę, co musiało oznaczać, że są wśród walczących. Sierżant wyprowadził go na zewnątrz, gdzie jak się okazało czekało kilku strażników miejskich z bandażami, zestawami do szycia i całą resztą. Na ziemi leżało lub siedziało kilkunastu kolejnych strażników miejskich. Prawie wszyscy ranni. Prawie, ponieważ część nie dawała oznak życia. Ale tak to już bywa w trakcie takich akcji, że dobrzy ludzie też giną. Limes zostawił Dornijczyka pod opieką medyków, a sam wrócił biegiem do środka, by prowadzić swych ludzi w dalszej walce. W tym czasie medycy odpowiednio zajęli się Dagothem przemywając mu rany gorącym winem, zaszywając je i bandażując. Dostał też wodę do picia, ponieważ z całą pewnością musiał być spragniony po walce.


Belt
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ulice Lannisportu II - Page 2 Empty Re: Ulice Lannisportu II

Pisanie  Dagoth Dayne. Pon Sie 13, 2018 9:15 pm

- W takim razie, niech Kowal użyczy was swą siłę w walce, panie. - Dayne podziękował również za podniesienie go i ogólną pomoc.
- Ci przeciwnicy nie byli wyszkoleni w walce. Ja natomiast odkąd miałem siłę podnieść miecz, walczyłem nim i ćwiczyłem się. Niestety okazało się, że czasami wyczerpanie ciała jest kluczowe w walce. Dziękuje jednak za słowa uznania, panie i mam nadzieje, że misja zostanie ukończona pomyślnie. - Uśmiechnął się krzywo, wciąż ledwo trzymając się na nogach z bólu. Na szczęście, idąc, nie zobaczył nigdzie ciał swych przyjaciół, był więc pewien, że ci dalej forsowali schody, zabijając kolejnych przeciwników.
Kiedy zaś wyszli, od razu medycy zajęli się jego ranami i Dayne mógł za krótką chwile wreszcie odetchnąć. Będąc pod okiem sanitariuszy, nie musiał już tak bardzo przejmować się swoją raną. Zaufał, że szybko go załatają, po czym będzie mógł znowu wstać. Dzisiejsza jednak walka dla niego się skończyła. Nawet gdy rana została zatamowana, każdy jego ruch powodował gwałtowny ból który będzie mu jeszcze towarzyszyć przez najbliższe dni.
Dagoth pożegnał się także z Limesem, po czym dał się do końca "wykurować". Zalecili mu się nie przemęczać, nie wykonywać aktywności fizycznej, także powinien ogólnie siedzieć. Wysłuchawszy ich, ruszył w stronę koszar, gdzie powiedziano mu i jego towarzyszom, że po skończonej robocie będą mogli przyjść i wypić wino wraz z innymi strażnikami, którzy przeżyli atak.
Dagoth Dayne.
Dagoth Dayne.

Liczba postów : 75
Data dołączenia : 24/04/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Lannisportu II - Page 2 Empty Re: Ulice Lannisportu II

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach