Przedpola Miasta

Armia Freya mogła zdecydowanie gotować się do ataku, jednak otoczone palisadą miasteczko nie jest czymś co konie mogą stratować. W końcu na przedpolach była jedynie jazda, nawet żadnych wozów z zaopatrzeniem. W końcu piechota oraz zapasy nie dotarłyby w ledwie trzy dni spod Raventree. Na wieść o negocjacjach brama miasteczka otworzyła się i wyjechało z niech strzech konnych rycerzy. Jadący po środku łysiejący już mężczyzna miał siwe włosy - a przynajmniej ich resztki - i sumiastego wąsa, zapewne dowodził. Jadący po jego bokach rycerze nosili hełmy, jeden z nich dzierżył chorągiew z herbem Blackwoodów, drugi zaś siedmiokolorowy sztandar Siedmiu, symbol pokojowych intencji.
- Ser Meryn - przedstawił się siwowłosy mężczyzna, mówiący ochrypłym głosem. - Wydaje mi się, że zabłądziłeś panie, to ziemie króla Blackwooda, nie tereny Przeprawy. Masz szczęście, że żyją tu ludzie o dobrym sercu i chętnie wskażemy ci drogę do domu.

Garnizon Fairmarket przez dane im trzy dni rozważał propozycję Stevrona by kapitulować. W końcu rycerz wcześniej rozmawiający ze Stevronem wyjechał ponownie pod chorągwią pokoju. Miasteczko kapituluje i otworzy bramy. Oczywiście mieli pewne warunki. Frey przysięgnie, że jego ludzie nie podniosą ręki na mieszkańców Fairmarket i nie oddadzą się grabieży czy rozbojowi, a także wszyscy mężczyźni z garnizonu będą puszczeni wolno by wrócić do swoich domów. Zbrojni oczywiście zdadzą wcześniej broń i uzbrojenie oddziałom Stevrona by nie było zagrożenia, iż zaczną formować się po rozejściu. Rycerze zaś oddadzą się w honorową niewolę i będą traktowani odpowiednio do swojego statusu, by być zwolnionymi po wojnie lub jeszcze przed jej zakończeniem w razie wpłacenia okupu lub przy innej wymianie jeńców.
Zwiadowcy Stevrona w tym czasie nie znaleźli żadnych ruchów wojsk Blackwoodów w okolicy. Tego dnia dotarły jednak do Freya wieści pochodzące od ludzi posłanych na poszukiwanie nowego króla Raventree. Udał się on z armią na Kamienny Żywopłot...

Lordowie Nayland, Mallister oraz ich siły wraz z garnizonem Blackwoodów dotarli pod Fairmarket. Widząc chorągwie Seagardu i Hag's Mire wraz ze sztandarami Raventree zbrojni ze środka byli mocno zmieszani i niepewni, acz dowodzący rycerze poznali lordowskie twarze. Klęska? Armia rozbita? Król podpisał kapitulację i został zesłany na Mur? Wszystko to było szokiem dla garnizonu, aczkolwiek Mallister nie wydawał się żartować. Podobnie teorii tej nie popierały towarzyszące mu siły Blackwoodów oraz brak jakiegokolwiek wojaka z Bliźniaków.
Do końca dnia garnizon pozostawiony w miasteczku opuścił je kierując się do domu, a nad Fairmarket zawisły chorągwie Myle Blackwooda. Mallister i Nayland rozłożyli obozowisko pod murami, by następnego dnia ruszyć do swoich rodzinnych zamków.