Komnata Spotkań Rady

Król Tyrell czekał tak w głównej sali, gdzie między filarami były wieszane różnorakie ozdoby w formie bukietów kwiatów, długimi wstęgami, bluszczem oraz płatków róż rozsypanych po podłodze sali. Samo rozstawienie stołów przypominało podkowę, gdzie u jej samej góry było miejsce dla pary królewskiej. Theo bardzo dbał o żonę, więc miejsce dla niej tuż koło tronu także było niebywale dostojnie i oplecione wiązkami kwiatów. Stoły były obkładane białymi jak mleko obrusami, a na nich nakładano jeszcze drugą warstwę materiału, na której był wyszyty herb rodu, który będzie gościł w Wysogrodzie. Miejsce dla włościanych rycerzy posiadało osoby znak, a był nim wyszyty na materiale zielony miecz. Moja ukochana będzie zachwycona! Uśmiechnął się znacznie w myśli Theo, po czym klasną w dłonie, by przybył do niego jeden ze sług. Obrócił ku niemu swój władczy wzrok i począł.
- Powiadom Lordów Doradców, że już nadszedł czas spotkania.- Sługa jedynie wtedy bardzo głęboko się ukłonił, po czym ruszył swym szybkim krokiem do znajomych twarzy Króla.

Debata tak trwała w najlepsze, aż możnowładca chciał zrobić ostatnią rzecz, a mianowicie zaprosić tutaj syna Starszego nad Wojną. Skiną on ręką na jednego ze strażników przy drzwiach, po czym krępy brodaty strażnik z halabardą ruszył w poszukiwaniu rycerza.
- Ekhe, ekhe, Sir. Król chce was widzieć.- Zaczepił go gardłowym głosem strażnik, po czym za zgodą szlachcica odprowadził go do komnaty rady. Gdy doszli oni do drzwi, strażnik uchylił je i staną na swoje ulubione miejsce, czyli ścianę obok. Jeśli Garth przekroczył próg, mógł on zauważyć całą radę zasiadającą przy okrągłym stole oraz samego Theodore'a, który akurat pieczętował pergamin. Uniósł on akurat wzrok na młodego rycerza. Było można zauważyć przyjazne spojrzenie władcy.
- Sir Garth Tarly. - Przywitał go donośnym tonem, gdy ten zapewne uklękną.- Powstańcie, Sir. - Tutaj zrobił lekką pauzę.- Za moich czasów, gdy wychowywałem się w Horn Hill, ledwo sięgaliście mego biodra i lubiliście okładać drewnianym mieczem kukły na placu.- Znacznie uśmiechną się na to wspomnienie, po czym spojrzał na Starszego nad Wojną, który będzie miał coś do powiedzenia synowi.

Garth posłusznie udał się za strażnikiem. Był ciekaw co też Król ma mu do powiedzenia. Wiedział, że ojciec udał się na naradę, ale czemu wzywali jego? Chyba nie po to by coś im doradził...
Wszedł pewnym krokiem na salę i przywitał się z obecnymi
- Witaj, Królu, Lordowie - powiedział spokojnie i uprzejmie, ale mocnym głosem. - Wiele się od tamtego czasu nie zmieniło - odpowiedział Królowi - Kukłę dalej chętnie spiorę, choć wole kiedy kukłą treningową jest jakiś bandyta, no i zamiast sięgać biodra jestem teraz o głowę wyższy od Waszej Wysokości - dodał i sam uśmiechnął się na tą grę słów. Był zadowolony, że rozmowa przebiega swobodnie.
Po tym jak odpowiedział Królowi stał spokojnie i czekał, aż oznajmią mu po co tak naprawdę został wezwany.