Przedpola Tumbleton

Footly oraz mieszkańcy Tumbleton postanowili być bardziej ostrożni niż Caswellowie i nie stawiali oporu Żelaznym Ludziom. Nie znaczyło to również, że się im poddali czy współpracowali z nimi, co to, to nie. Po prostu wycofali się na upatrzone z góry pozycje, a pozycje te były daleko od rzeki. Kiedy flota wyspiarzy dotarła do miasteczka i czuwającego nad nim zameczku zastała je opustoszałe i pozbawione większości cennych rzeczy. Mimo wszystko Żelaźni Ludzie skorzystali na tym co pozostawiono, odpoczęli dzień i zabrali jakiekolwiek cenne rzeczy mogli i posilili się na porzuconych racjach.
Wyglądałoby na to, że osiągnęli kres Manderu i pora była wracać ku jego ujściu. Otóż, nie... Flota Żelaznych Ludzi nigdy nie miała zamiaru płynąć w górę rzeki tylko po to żeby płynąć w dół. Od samego początku zamierzali zrobić to, co uczynił ich król, aby pokonać Arreca Durrandona i zdobyć Dorzecze. Wyciągnęli swoje drakkary na brzeg, zapakowali łupy na wiele pojmanych po drodze zwierząt pociągowych, a następnie złapali łajby i ruszyli w stronę Czarnego Nurtu. Nie była to odległość większa niż ta, przez które swoje drakkary już nosili, więc za kilka dni będą u siebie, na innej rzece. Wtedy tylko odstawić łupy i można spływać do Wąskiego Morza i na brzegi Burzy!