Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Przedpola

Go down

Przedpola Empty Przedpola

Pisanie  Florence Fossoway Sro Gru 16, 2020 1:26 pm

***
Florence Fossoway
Florence Fossoway

Liczba postów : 81
Data dołączenia : 09/10/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Empty Re: Przedpola

Pisanie  Florence Fossoway Sro Gru 16, 2020 2:04 pm

Od poranka 3 dnia dziesiątego księżyca,
do 9 dnia dziesiątego księżyca,
10 lat po Zagładzie.


Nadszedł więc ten długo wyczekiwany dzień, dzień jarmarkofestynu organizowany przez ród Fossoway pod Cider Hall. Sam lord, już od powrotu z Wysogrodu codziennie doglądał wszelakich kwestii organizacyjnych, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik i nie było żadnych problemów. Przybyli sztukmistrze, również zostali dobrze przyjęci przez lorda w komnatach gościnnych i zaoferowano im niezwłoczną pomoc medyczną w razie jakiegokolwiek wypadku, wszystko musiało być dobrze, a najlepiej to idealnie.
Otwarciem imprezy miało być krótkie wystąpienie lorda, który przygotował sobie krótką mowę powitalną. Gdy wystarczająco wielu gości zebrało się przed podwyższeniem, na którym stał jego tron, Florence z trudem wstał z siedzenia, wspierając się o kulach i podszedł powoli do katedry, z której wygłosił kilka słów.
- Cieszę się, że w ten piękny dzień, mogę gościć tak wielu moich poddanych i innych zacnych gości. Z chwilą obecną rozpoczynamy targi, tańce, hulańce, zabawy i przeróżne zawody! Wszyscy mają bawić się wyśmienicie, to rozkaz waszego lorda! – zawołał z uśmiechem i pomachał do ludzi, po czym zszedł z podestu i powrócił na tron, z którego miał zamiar przez chwilę obejrzeć jak jego ludzie będą bawić się na imprezie zorganizowanej specjalnie dla nich.

Wkrótce z kilku miejsc wypełzli różni kuglarze, sztuk mistrzowie, połykacze ognia, bardowie i zaczęli umilać czas gościom. W innym miejscu można było spotkać tańczącego niedźwiedzia, którego obstawiało kilku dodatkowych zbrojnych. Gdzieś trochę dalej za straganami kupców dzieci mogły pobawić się na słupie wiosennym. Wojownicy, którzy chcieli sprawdzić swoje umiejętności, mogli za to liczyć na specjalne wydzielone połacie ubitej ziemi poza miasteczkiem. Później nawet Florence chciał się z kimś sprawdzić w pojedynku rycerskim, tak żeby nie zapomnieć, jak dzierży się miecz. Na rozstawionych stołach można było zobaczyć spożywających strawę prostaczków, którzy raczyli się przy tym piwem, a gdzieś za sceną słyszalne był krzyki związane z ostatnimi przygotowaniami do spektaklu Madame Adeline.
Tego typu wydarzenia miały trwać dla różnych gości, którzy mieli ciągle przybywać. Miejsce dla gości było przygotowane do wynajęcia w wybudowanych karczmach, niezajętych domach (lub też tych zajętych, gdyby jakiś mieszkaniec chciał wynająć przybyszom), na zamku i na przedpolach.
Dziewiątego dnia rozstrzygnąć miał się konkurs wędkarski, w którym udział mógł wziąć każdy. Dla chętnych zostały rozstawione miejsca na wybrzeżu, a także rozdysponowano łodzie rybackie. Florence również brał udział w konkursie, choć bardziej w charakterze wypoczynku, niż rywalizacji z innymi. Później, miał zostać rozstrzygnięty konkurs cydrowniczy, a także kompetycje bardów*.

*W sali tronowej w Wysogrodzie, w hide "list do HT"
Florence Fossoway
Florence Fossoway

Liczba postów : 81
Data dołączenia : 09/10/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Empty Re: Przedpola

Pisanie  Czeladnik Gry Nie Gru 20, 2020 2:40 am

Przyszedł więc ten czas, kiedy wreszcie jarmark się rozpoczął. Ludność prosta głównie z okolicy nadciągała, zaś z dalszych stron lordowskich włości sporo przyciągnęło rodzin lordowskich rycerzy, sołtysów a także bogatszych dzierżawców, kupców oraz mniejszych lub większych wyrobników. Można śmiało powiedzieć, że od dnia pierwszego do ostatniego uroczystości cieszyły się niemałą frekwencją. Po kolei jednak...

Po przemowie lorda ludziska ruszyli do zabawy. Dzieciaki jak zauroczone przyglądały się pokazom ognistym i tańczącemu niedźwiedziowi. Kobiety zauroczone słuchały bardów i a ich mężowie w tym czasie w zdecydowanej większości oddawali się degustacji trunków. Każdy miał coś do roboty.
Dni mijały, ludzie balowali. Kuglarze, mimo niewielkich umiejętności, cieszyli się stosunkowo dużą widownią i trzeba przyznać, że poza czwartym dniem jarmarku nigdy nie zawiedli. Podobnie spisał się niedźwiedź, również ciesząc się niemałym wzięciem. Gorzej poszło sławnej trupie aktorskiej - może to dlatego, że widownia często była podpita i zarazem niezbyt wyrafinowana a zewsząd dochodziły zagłuszające występujących dźwięki zabawy. Najgorzej poradzili sobie połykacze, których występy w pierwszych dwóch dniach nie były takie złe, ale potem jednak ich jakość drastycznie spadła. Należy też wspomnieć, że feralnego trzeciego dnia byli o krok od wypadku, gdy kaftan jednego z nich zajął się płomieniem. Na szczęście szybka reakcja kompanów zapobiegła nieszczęściu. Cóż.. Ogólnie można powiedzieć, że pomimo paru potknięć artystów ludzie bawili się znakomicie.
Jak zaś miały się sprawy porządkowe? Ano tutaj było nieco gorzej. Zdarzyło się kilka drobnych kradzieży, bójek i pijackich wybryków. Większości złapanych wystarczyło nałożyć grzywnę w postaci zobowiązania finansowego względem poszkodowanego i zaaplikować chłostę, ale niestety doszło też do dwóch groźniejszych przypadków. Dwóch młodych - kolejno dwanaście i trzynaście lat - chłopaków pod wpływem alkoholu postanowiło stanąć ze sobą do pojedynku. Oczywiście poza wyznaczonymi strefami i bez odpowiedniego ekwipażu. Skąd wzięli miecze ćwiczebne to była tajemnica, ale dwunastolatek wybił koledze oko i teraz rodzina poszkodowanego domagała się przeprosin oraz sowitej rekompensaty w postaci stu złotych monet lub wyłupienia oka winowajcy. Druga sprawa była cięższa i lżejsza zarazem. Chodziło bowiem o chłopów - stąd lżejsza. Cięższa zaś, bo jeden drugiego zabił... To była pijacka bójka, ale denat został nieopatrznie - a przynajmniej tak twierdził winny - uderzony w grdykę i... No cóż, został rzeczonym denatem. Lord jest na miejscu, więc mógł rozsądzać.

Siódmego dnia jarmarku rozstrzygnięto konkurs rybacki a także zmagania bardów. Pierwszy wygrał rybak Dirk z pobliskiej wioski. Drugi był mniej ubogi w konkurentów... Niestety ze Starego Miasta nie przybył nikt - pewnikiem powodem były długa droga i niedostatek czasu, szczególnie na napisanie sztuki. Konkurować zatem musieli artyści zebrami na jarmark w okolicy. Zwycięzcą został tutaj Wesoły Jon - chłopak był młody, niezbyt doświadczony, ale miał potencjał i niezwykłą wręcz charyzmę. Drugie miejsce zyskał Sam Śpiewak, którego biegły język i palce były w okolicy znane - tym razem jednak wyszedł mu średniak, może za dużo pił. Trzecie miejsce miał Robert z Jabłecznego Sadu - nie specjalnie utalentowany, nie miał wielkiej charyzmy, ale rekompensowało mu to wiele lat doświadczenia.



Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Empty Re: Przedpola

Pisanie  Florence Fossoway Wto Gru 22, 2020 12:12 am

Wielu przybyło ludzi na imprezę zorganizowaną przez lorda specjalnie na jego Dzień Imienia, ale też żeby ludzie odpoczęli od złych myśli, które przyniosło im widmo wojny. Jednak właśnie pomimo tego, przybyło wielu interesantów, którzy od razu znaleźli sobie coś do roboty. I choć zatrudnieni sztukmistrzowie nie byli idealni i nie rzadko wypadali źle, widocznie ludziom to nie przeszkadzało, a sam widok podpalonego kuglarza dodatkowo bardziej ich śmieszył.
Nieszczęśliwie, nie udało się Florence stanąć do żadnego pojedynku, najwyraźniej nie było żadnego chętnego do walki z kaleką, ale Fossoway nie był zdziwiony, ni chwały, ni przyjemności by to nikomu nie przyniosło. Wydarzyły się jednak dwa wypadki, które od razu zostały przedstawione dla lorda. Rozsądzić pierwszy spór nie było łatwo, ostatecznie lord wezwał publicznie przed siebie winowajców całego zajścia, a także ich opiekunów i rozsądził.
- Było to wielkie niedopilnowanie ze strony opiekunów tych dwóch synów, że zostało im podane tyle alkoholu, że namieszało im to w głowie. - rozpoczął, a we wstępie chodziło mu o to, że problemem nie było samo picie, tylko ilość wypitego alkoholu. Wiadomo wszak było, że już dzieciom dawało się do picia choćby rozrobione z wodą ale. - Kolejnym niedopilnowaniem było również to, że obaj chłopcy stanęli do pojedynku poza specjalnie wybranymi strefami, co jest kolejnym niedopuszczeniem i złamaniem lokalnego prawa. - dodał i surowo spojrzał na obu chłopaków. - Niniejszym zasądzam, że winę za wydłubane oko ponoszą obydwoje! Nakładam również nakaz przeprosin wobec najbardziej poszkodowanego, a także wypłatę pięćdziesięciu sztuk złota za jego stratę. - nakazał, być może nie była to wymagana przez rodzinę poszkodowanego rekompensata cena, ale nadal był to cały majątek, wobec wcześniej żądanej sumy wszyscy powinni być raczej zadowoleni. - Dodatkowo, rodziny obydwu winnych złożą datek na obecnie powstającą tu świątynię Siedmiu, a samo leczenie oka winnego, zostanie pokryte z kieszeni rodziny drugiego chłopca. Jeśli nie będzie was na to stać, z lordowskiej kiesy będę mógł udzielić wam pożyczki, do spłaty w rok. - zarządził, mając nadzieję, że jego osąd był najbardziej sprawiedliwym z możliwych. Co tyczyło się wpłacie grzywny na świątynię, było to związane nie z zadaną krzywdą chłopaczkowi, a ze złamaniem prawa. Jeśli wynik ich nie ukontentował, mieli oni siedem dni na apelację do lorda.
Kolejną kwestią był zamordowany chłop, tutaj sytuacja była nieco lżejsza, bo osobami zainteresowanymi nie byli szlachcice. Przed podjęciem decyzji, Florence kazał odnaleźć sąsiadów obu chłopów i wypytać, jakimi byli ludźmi, jeśli nie było między nimi żadnej zwady, a normalnie — nie po alkoholu — byli dobrymi i przykładnymi poddanymi, kara mogła być lżejsza. Ponadto miano odnaleźć świadków tego zdarzenia i wypytać ich o to, co widzieli. Jeśli mężczyzna działał z premedytacją i był przez sąsiadów oskarżony, Florence chciał jeszcze osobiście sprawdzić, czy czuje w nim winę*. Później miał zamiar wydać sąd.

Jednak wszystko musi się kiedyś skończyć, tak też te przykre sprawy odeszły od uwagi lorda i można było zająć się trwającą imprezą, której zwieńczeniem był konkurs rybacki, wygrany przez rybaka Dirka. Mężczyzna po pokazaniu swojej ryby i przekazaniu jej do kuchni został zaproszony na scenę, gdzie miał wybrać sobie nagrodę.
- Tak też kończą zwycięzcy. - powiedział do publiczności. - Dziś spełnię jedno Twoje życzenie; chcesz dostać pracę na zamku, a może, żeby Twoje dzieci zostały giermkami lub dwórkami, dom w Golden Apple, a może też chcesz po prostu jakąś nagrodę pieniężną? Masz dowolność. - uśmiechnął się do niego i zachęcił do podzielenia swoimi marzeniami.
Później rozstrzygnięto konkurs dla bardów i wszyscy trzej najlepsi, dostali swoje nagrody, a także oferty mecenatu na dworze Cider Hall, który miał zamiar niedługo skorzystać z ich umiejętności.

Ostatnim elementem imprezy była uczta ostatniego dnia, na której miano rozstrzygnąć konkurs cydrowniczy i świętować Dzień Imienia Florence'a. W trakcie imprezy Fossoway pił, dopóki dopóty mógł, nie chciał za bardzo szaleć, żeby móc w pełni skorzystać z wieczoru. A robił to na wiele sposobów, na początku przetańczył kilka pieśni ze swoją małżonką, później rozmawiał ze swoimi chorążymi i innymi szlachcicami, chcąc nawiązać z nimi lepsze kontakty i lepiej się pozna, a może nawet z kimś się zaprzyjaźnić.


*rzut na blef dla gościa, albo przekonywanie, dunno.
Florence Fossoway
Florence Fossoway

Liczba postów : 81
Data dołączenia : 09/10/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Empty Re: Przedpola

Pisanie  Czeladnik Gry Wto Gru 22, 2020 7:00 am

Sądy i wyroki to ciężka rzecz. W tym wypadku pierwsza sprawa tyczyła się dwójki dzieciaków i najpewniej zwykłej dla ich wieku głupoty. Ot, chłopaczki chcieli popić i pomachać mieczami - może to dlatego, że już dorastali i śpieszno im było do tego, by mogli poczuć się jak prawdziwi mężczyźni. Jak ojcowie, którzy są rycerzami i walczą w wojnach na wezwanie swych lordów. Ech... Czyż to nie jest tak, że wypadki i na turnieju się zdarzaj? Nie byliby pierwszymi, którzy postradali zdrowie w przyjacielskim pojedynku. Niemniej, wypadek zdarzył się w okolicznościach w jakich się zdarzył, chłopcy nie byli rycerzami i... I o ile większość ludzi to rozumiała, to jednak trudno było sprawę przetłumaczyć matce poszkodowanego chłopaka, która całą winę zrzucała na drugiego chłopaka. To nie to, że z chytrości - po prostu była matką i działa w obronie dziecka a przynajmniej tak jej się zdawało.
Tak czy siak, wyrok zapadał i trzeba się było z nim pogodzić. Strona poszkodowana naturalnie nie była usatysfakcjonowana wynikiem, ale przyjęli go jako wierni poddani lorda. Druga strona, choć poddanymi bywali krnąbrnymi, także obiecała zapłacić, bo i chyba nie mieli podstaw do apelacji innych niż zwykła niechęć - finalnie jednak zniknęli z uroczystości i nie pojawili się na uczcie. No i chyba w domenie Fossoway'ów narodziła się nowa wróżda rodzinna.
Ten... Sprawa na pewno chwilę się przy takich kwotach pociągnie. Pozostawało jeszcze ustalić kwotę darowizny i poinformować o niej obie rodziny.

Jeśli chodzi o chłopów, to zebrani świadkowie jednogłośnie stwierdzili, iż żadnych swarów między panami nie było, nawet się do tej pory nie znali. Ot, chyba przypadli sobie do gustu i postanowili trochę się zabawić po małej wypitce - jak to żywiołowi mężczyźni. To nawet miał być taki mały turniej, no. Zdarzył się jednak wypadek...
Trudna sprawa, bo ktoś umarł. Zeznania jednak wskazywały na to, że do zdarzenia doszło przypadkiem. Oczywiście żona zmarłego domagała się powieszenia winowajcy. Kobieta winowajcy zaś prosiła o łaskę dla niego. Sam winny był w szoku i niewiele mówił a jak już mówił, to błagał o łaskę i przepraszał. Cholerka, no albo był świetnym aktorem, albo naprawdę nie zrobił tego celowo.  

Dirk najstarszą córkę oddał już za mąż a dla młodszej miał kandydata. Zresztą, panie, gdzie tam wiejska dziewucha na dwórkę?... Łona by się nie nadała. Zaś synowie to młodzi byli, jeden szkrab a drugi w powijakach, to to też żadne z nich giermki. Tu się też rodzinie dobrze żył i wiodło, toteż Dirk chciałby pieniążki.

Dzień uczty

Ostatni dzień zabawy nadszedł i trzeba było rozpocząć zapowiadaną ucztę. Na tejże, poza gości z włości lorda zjawili się także przedstawiciele rodów Caswell, Merryweather oraz Ashford. Oczywiście nie byli to lordowie, ale w zaistniałej sytuacji nie należało doszukiwać się w tym stanie rzeczy uchybień.
Ach tak, zanim zaczęła się zabawa, złożono lordowi podarunki z okazji dnia imienia. Goście zagadywali, prosili o chwilę uwagi a służba oraz zarządca mieli trochę dodatkowej roboty. O dziwo niespecjalnie częstym podarunkiem okazywały się być wina czy cydr - zdaje się, powszechne lokalne wyroby. Może goście pomyśleli, że lord Cider Hall cydru akurat nie potrzebuje. Niemniej, piwo oraz miody pitne zostały podarowane mu w dużo większej ilości. Poza napitkami otrzymał też dziewięć bojowych rumaków ze stadnin swoich włościan - konie były młode, silne i, jak przystało na rycerskie ogiery, narwane. Kolejnymi zwierzętami były psy myśliwskie, rasowe, zdolne i podatne na szkolenie - sześć sztuk młodych psów.
Ród Merryweather podarował mu wartościowy złoty puchar wysadzany klejnotami oraz złoty ozdobny łańcuch. Caswell'owie podarowali zdobiony miecz i ogiera z Dorne. Od Ashford'ów otrzymał łódź, która przypominała drakkar. Właściwie była długa łódź, podobna do wojennych łodzi Żelaznych, ale była też przy rym szersza nieco i miała mniej miejsc dla wioślarzy - był to z całą pewnością środek transportu a nie narzędzie wojny. Naturalnie rzeczony podarek był ładnie zdobiony - burty zdobiły motywy "jabłkowe" a dziobnica wyglądała jak gałąź jabłoni z popadającym, czerwonym owocem. Ach, część łodzi dało się też okryć jedwabną płachtą, aby utworzyć taki pawilonik i podróżować wygodniej.

Ogólnie można rzec, że Florence był naprawdę dobrym gospodarzem, zaś sama uczta podobała się gościom. Zebrani bawili się, jedli i często pili zdrowie lorda oraz jego małżonki a także rodu.



Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Empty Re: Przedpola

Pisanie  Florence Fossoway Wto Gru 22, 2020 8:39 pm

Rzeczywiście, chłopcy byli jeszcze dziećmi, którzy pewnie chcieli naśladować swoich ojców, którzy teraz oddawali swe życie za Reach, jednak nie można było im specjalnie pobłażać tylko dlatego, że byli szlachcicami i dziećmi. Złamali prawo, a w dodatku została wyrządzona duża krzywda i trzeba było coś z tym zrobić.
Po wydaniu wyroku wyglądało na to, że żadna ze stron nie była specjalnie ukontentowana, ale Fossoway chcąc pozostać sprawiedliwym panem, nie mógł nikogo faworyzować. Chłopcu z wydłubanym okiem, od razu maester udzielił pomocy i jeśli wcześniej jego rodzina nie została zakwaterowała na zamku, tak teraz mogli liczyć na pokój. Kwota darowizny miała wynieść cenę zakupu świec i kadzideł do septu, tak zwyczajowo, a było to do kilku sztuk złota, ale o tym zadecyduje już septon, który wejdzie za stery miejskiego septu.
Gdy przyszło do rozsądzenia sprawy morderstwa, Florence na początku wysłuchał zeznań świadków i sąsiadów obu chłopów, z których wynikało, że zabójca nie zrobił tego celowo, również, gdy Fossoway próbował wybadać czy mówi prawdę, nie widział w jego oczach ani krzty kłamstwa. W tej kwestii musiał być zarówno sprawiedliwy, jak i łaskawy.
- Po usłyszeniu słów świadków, uznaję oskarżonego Janko za winnego zarzucanego mu czynu, z tym że było to zabójstwo w afekcie i pod wpływem napoju wyskokowego. Nie mogę kolejnej rodzinie odebrać mężczyzny, który pracuje na utrzymanie swojej małżonki i dzieci, tak też zasądzam karę odpracowania półrocznego okresu na polu zmarłego, wystosowanie przeprosin, opłacanie spraw pogrzebowych i później odbycie karnej służby woskowej. Odpracowanie na polu, może zostać zamienione na wypłatę w pieniądzu, równą pozyskiwanym stamtąd dochodom w okresie półrocznym, co nie zwalnia jednak z karnej służby wojskowej. Rodzaj kary jest do wyboru dla winnego. - zasądził, po czym przeszedł wzrokiem na żonę zmarłego. - Wiem, że nie jest to pewnie to, co chciałaś, żebym zrobił, nie mogę jednak dopuścić do tego, żeby kolejny człowiek umarł tego dnia. Kara śmierci na moich włościach, jak wszyscy dobrze wiedzą, jest konieczną ostatecznością i nie zwykłem posuwać się do tak radykalnych kroków. Odjąć mu żadnego członka, również nie mogłem, bo upośledzenie przeszkadzałoby mu w pracy do końca życia i nie mógłby ani odpracować za swój grzech, ani wyżywić dzieci. W związku z tym mam nadzieję, że rozumiesz moją decyzję. - wyjaśnił.
Po przejściu do sprawy z Dirkiem ten wystosował prośbę o nagrodę pieniężną, było to trochę płytkie zdaniem Fossowaya, ale jeśli taka była jego wola, to jego dobry pan miał zamiar spełnić tę prośbę.
- W porządku, o to mieszek ze złotem. - wyjął zza pazuchy dorodny mieszek z dziesięcioma sztukami złota i podał je w ręce zwycięzcy. Jeśli chciał, mógł te pieniądze oddać pod opiekę do zamku, gdzie na pewno żaden zawistny człowiek, nie zdecyduje się zakraść i ukraść tejże nagrody.

10 dzień 10 księżyca

Wszystkie prezenty, jakie dostał, były dla niego niesamowite. Alkohol mógł wykorzystać przecież na masę sposobów, czy to urządzając jakieś imprezy, czy też dając komuś w podarku. Jednak to, co wbiło Florence w podłogę, były dorodne ogiery, psy łowcze, a także potężny koń prosto z piasków Dorne. Dalej dostał piękny puchar, a także wspaniały miecz, który od razu dobył i wykonał kilka pokazowych ruchów w powietrzu. Obejrzał go dokładnie i z uznaniem schował do pochwy, którą przytroczył do pasa. W końcu jednak Ashfordowie zaprosili go na zewnątrz, gdzie zaprezentowano mu piękny drakkar.
- O ja! Lord Ashford to chyba ma szpiega u mnie na zamku, bo ostatnio właśnie planowałem zaopatrzyć się w jakieś drakkary! To będzie dobry początek dla mojej rzecznej floty. - zażartował, po czym się uśmiechnął i wszystkim ładnie podziękował. Nie spodziewał się aż tak zacnych prezentów i sam już musiał zacząć myśleć, jak się im wszystkim odwdzięczy.
- Zawsze będziecie mile widzianymi gośćmi w Cider Hall, dziękuję wszystkim raz jeszcze, a teraz wracajmy do środka i zabawmy się do upadłego. - powiedział i zaprosił ponownie wszystkich do zamku, gdzie mieli się bawić. Tak jak wcześniej było wspomniane, Florence rozstrzygnął konkurs cydrowniczy, a później wraz z ucztującymi starał się lepiej zapoznać bądź też zaprzyjaźnić.

*Jeśli Janko wybrał najpierw służbę, miał zgłosić się do zbrojmistrza, który miał sprawdzić jego umiejętności, ktoś kto zabija prostym ciosem w grdykę, może mieć coś w sobie.
Florence Fossoway
Florence Fossoway

Liczba postów : 81
Data dołączenia : 09/10/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Empty Re: Przedpola

Pisanie  Czeladnik Gry Sro Gru 23, 2020 3:47 am



Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Empty Re: Przedpola

Pisanie  Florence Fossoway Czw Gru 24, 2020 11:51 pm

A więc mężczyzna wybrał na początku służbę w armii, nie zdziwiło to specjalnie Florence'a, który w sumie spodziewał się takiego wyboru, a może też po prostu wolał, że on to uczyni. Ów chłop, bez chwili zwłoki, został wysłany od razu do koszar, gdzie miał przejść podstawowy trening i test umiejętności. Jak się później okazało, nie był on jakiś wyjątkowy, ot miał farta w zabiciu swojego oponenta. W związku z tym miał od razu po szybkim treningu w posługiwaniu się bronią i zbroją, udać wraz z innymi grupami na patrol i być pierwszą strażą w razie napadu nieprzyjaciela.

Wracając jednak do nieco przyjemniejszych spraw, a mianowicie konkurus na najlepszy cydr. Piąty, nie sądził, że aż tak będzie pluł sobie w brodę, gdy tylko usłyszał, że udział wezmą również ludzie, którzy już aktualnie są u niego zatrudnieni, a wiadomo, że byli to najlepsi z najlepszych. Lord miał jednak nadzieję, na odkrycie jakieś perełki pośród całego tłumu innych rzemieślników, no ale się tak nie stało. Naturalnie, wygrał jeden z ekspertów pracujących już na zamku. Jego nagroda była hojna; 10 Złotych Monet, a także możliwość rozwoju. Otóż później, po całej imprezie, dostał ofertę, która mogła zmienić jego życie. Miał wraz z jedenastką innych najlepszych cydrowników (oczywiście jako przywódca), opracować recepturę, która miała być prawdziwą ambrozją, napojem bogów, która miała stać się tak samo popularna jako wino z Arbor czy z Dorne. Akurat problemu z surowcem nie było, bo ziemi Fossowayów naturalnie obfitowały w jabłka i inne owoce. Ewentualną aparaturę również mógł dostarczyć, jeśli ta była wymagana.
Co tyczy się sprawy budowania przyjaźni i zabawiania gości, Florence jak zwykle spisał się bardzo dobrze i prawdopodobnie zbudował z wieloma ludźmi jakąś więź, którą teraz należało pielęgnować. Po udanych urodzinach Fossoway udał się wraz ze swoją małżonką do komnat i los chciał, że pyszny cydr pobudził małżeństwo do postarania się o kolejnego potomka.
Florence Fossoway
Florence Fossoway

Liczba postów : 81
Data dołączenia : 09/10/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Empty Re: Przedpola

Pisanie  Florence Fossoway Sob Sty 09, 2021 4:08 pm

14.10.10 PZ

W związku z niebezpieczeństwem jakie wisiało nad Reach i może w przyszłości nad ziemiami Cydrowego Dworu, Florence postanowił nieco podszkolić się w taktyce. Nie chciał jednak robić tego w typowy dla innych amatorów sposób - czyli siadając do ksiąg, gdyż Piąty na razie miał ich już dość, wystarczyło mu, że spędził wiele godzin nad czytaniem ksiąg i traktatów o prawie. Jak pomyślał, tak też zrobił, zebrał wojsko, które ostatnimi dniami powołał i rozdzielił je po równo na dwie grupy po dwieście pięćdziesiąt osób. Wszystkim załatwiono bezpieczne ćwiczebne uzbrojenie i ustawiono na przedpolach zamku.
Pierwszą grupą nazwaną "Czerwone Jabłko" dowodził on sam, drugą grupą o nazwie "Niebieskie Jabłko" Ser Duncan z Wybrzeża. Dysponując podobnymi siłami, ustawili się po przeciwnych stronach barykady, na odległość trochę dalszą niż strzał z łuku i czekali na rozpoczęcie zmagań.
Kawaleria miała czekać na flankach i czekać na odpowiedni moment do szarży. Wśród nich był też Piąty, który zamierzał przeprowadzić szarżę osobiście dowodząc - ostatnio jego stan się polepszył, więc mógł na to pozwolić. Na samym początku wolnym tempem miała ruszyć piechota z tarczami i mieczami, a obok każdego z żołnierzy miał iść włócznik, którzy w wypadku szarży mieli wystąpić do przodu i zacieśnić formację. Za nimi mieli stać tarczownicy, którzy mieliby nie pozwolić na przerwanie szyku. Później zaatakować miała kawaleria w konnych wrogach. Wszystko polegało na sprowokowanie wroga do frontalnego ataku.
Oczywiście całe manewry miały rozgrywać się w przyjacielskim klikacie i miano uważać na innych, tak żeby ich nie skrzywdzić. Zapowiedziano też, że ranienie innych z premedytacją, zostanie surowo ukarane.


Ostatnio zmieniony przez Florence Fossoway dnia Pon Sty 11, 2021 3:15 pm, w całości zmieniany 1 raz
Florence Fossoway
Florence Fossoway

Liczba postów : 81
Data dołączenia : 09/10/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Empty Re: Przedpola

Pisanie  Czeladnik Gry Nie Sty 10, 2021 5:44 pm

Zebrani na błoniach zamkowych poborowi z lordowskich włości oraz okolic poczęli - nieco niezdarnie, należy przyznać - formować najprostsze szyki. Ser Duncan ustawił swych chłopków w głębokim na siedem - być może z czci dla Siedmiu a być może uznając to za odpowiednią głębokość - szeregów, dość ciasnym szyku. Jazdę natomiast ustawił na tyłach, dzieląc ją na dwa kontyngenty, z czego jeden stanowili ludzie wyposażeni z lordowskiej zbrojowni a drugi ci odziani jeno w gambesony, czyli przybyli z podległych rycerzom włości. Szyki jazdy były płytsze i szersze, i zdecydowanie zbyt luźne jak na westeroski styl walki przystało. W ten sposób mogłaby się formować lekka kawaleria ścigająca konnych strzelców a ci, jak wiadomo, nie cieszyli się w Westeros wielką estymą. Rycerz jednak wyjaśnił, że zebrali ludzie dopiero się w jeździe wprawiają i mogą nie utrzymać ciasnego szyku w natarciu.

Kiedy rozstawiono i oznaczono - rycerz kazał pociąć dla swoich kilka starych dziurawych worków i szmat a tak uzyskane paski zawiązywać na przedramieniu prawej ręki - ludzi, wreszcie się wtedy oni mogli zetrzeć. Piechota maszerowała ku sobie, często nie mogąc podołać zadaniu utrzymania spójnego szyku, co wymagało interwencji po obu stronach. Na pewno powinni poćwiczyć, na to jednak czas przyjdzie później a tymczasem... Cóż, w końcu oba szyki zwarły się ze sobą w walce. Jazda takoż uderzała - acz poza dowódcami nikt nie zaszarżował, albowiem na takie wyczyny wielu miało za słabe wyposażenie.
Ser Duncan, rycerz z jakimiś umiejętnościami taktycznymi ale w walce beznadziejny, starł się z Florencem. W szarży trafił swego pana, samemu trafienia unikając. I to był jego ostatni trafiony cios. Kiedy już poczęli walczyć między swymi ludźmi lord rozpoczął stosunkowo porządnie, później jednak nastąpiła obustronna fala chybień o potwornych wręcz rozmiarach. Przy okazji wydało się, że ser Duncanowi zdecydowanie brakuje siły w ramionach.
Kiedy skończyli się potykać i wreszcie rycerz, poobijany i zasapany, musiał ustąpić przed ledwo obitym Fossowayem, okazało się, iż formacja jazdy Czerwonego Jabłka została prawie pobita. Ostatnim, skutecznym zrywem skupili się przy dowódcy, ale w prawdziwej walce byłby to koniec i żaden zryw nie uradziłby przeciwko przewadze Niebieskich. Tychże zostało z ponad sześć dziesiątek, natomiast Czerwonych około dwudziestka.
Piechota Czerwonych poradziła sobie lepiej, ale pomimo tego, szło raczej na remis. Początkowo zyskali oni niewielką przewagę, następnie zaś dali się zepchnąć i dopiero po jakimś czasie stanęli zdecydowanym zrywem na nogi. Można było sądzić, że po obu stronach nadal zmagały się jakieś cztery dziesiątki ludzi, podczas gdy dookoła zbierali się ci, co z walki odeszli. Wiadomo... Chłopaki oglądali i rozmasowywali sińce, sprawdzali czy wszystkie zęby są na miejscu i tak dalej.



Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Empty Re: Przedpola

Pisanie  Florence Fossoway Nie Sty 10, 2021 7:46 pm

Obserwując wszystko z daleka, Florence zdziwił się na widok siedmiu szeregów swojego oponenta i sam również, pomyślał, że może to być swego rodzaju, oddanie czci dla Siedmiu. Fossoway miał jednak inny pomysł, może nieco lepszy, gdyż były to trzy szeregi włóczników, którzy jednocześnie mieli z wystawionymi włóczniami napierać na wroga. Za nimi mieli stać tarczownicy z mieczami, którzy mieli pomagać w napieraniu, a w przypadku złamania formacji zastąpić wykluczonych z rozgrywki żołnierzy.
Obok piechoty walczyć ze sobą miała konnica, która jednak ze względów bezpieczeństwa, nie szarżowała na siebie, a jedynie zbliżyła się na pewną odległość i tam rozpoczęła walkę. Która szczerze mówiąc, nie szła zbyt dobrze dla ludzi Florence'a, który w tym czasie spierał się w walce z "wrogim" dowódcą. Pierwszy jego cios, był równie ostatnim, z nawiązką odpłacony później przez Piątego. Niestety, stare rany i nie do końca wyleczone nogi, nie pozwoliły Fossowayowi walczyć w pełni swoich możliwości.
Po wyeliminowaniu z manewrów wrogiego dowódcy Niebiescy powinni stracić wolę walki, a także umiejętnego stratega, który wydawał im polecenia. Lord zebrał przy sobie wszystkich konnych i wznosząc ku niebu swój miecz, zawołał swą rodową proklamę.
- Spróbujcie Smaku Chwały! - wykrzyczał i poprowadził niewielką już liczbę kawalerzystów do ataku na wrogą jednostkę, która była liczniejsza, ale była pozbawiona dowódcy i być może morale. Tymczasem piechota, której liczba była podobna do tej przeciwnika, nadal miała trwać w swej formacji, z tą różnicą, że miecznicy stojący do tej pory za plecami wroga — o ile jacyś zostali — mieli wyjść z niej i spróbować uderzyć ze słabszej flanki na przeciwnika (o ile taka u nich była, jeśli nie, to z prawej).

Florence Fossoway
Florence Fossoway

Liczba postów : 81
Data dołączenia : 09/10/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Empty Re: Przedpola

Pisanie  Czeladnik Gry Pon Sty 11, 2021 2:54 pm

Morele?... No jasne, Niebiescy nie mieli żadnych moreli. To chyba nie takie dziwne, prawda? Po co komu morele w... Ach, morale! Jak morale to mieli. To znaczy nieskomplikowana prawda wyglądała tutaj tak, że walczyli treningowo a dowódca nie tyle padł w boju, co po osunięciu się z konia zawlókł tyłek gdzieś na bok. Trudno oczekiwać, że ludzie zaczną się bać, jeśli nie ma powodów do strachu. Oczywiście w normalnych warunkach upadek dowódcy czy chorągwi miałby bardziej znaczące konsekwencje - temu starciu bliżej jednak do walki zbiorowej na turnieju niźli bitwy. Warto też zauważyć, że trzykrotna przewaga oraz powstające siłą rzeczy oskrzydlenie mogły działać krzepiąco na zapał oponenta.
Dość cenna lekcja odnośnie taktyki. Ludzie chętnie idą za swym dowódcą, gdy prowadzi ich w boju. Niemniej... Florence nie mógł już nic piechocie rozkazać. Dlaczego tak? Szereg powodów... Po pierwsze, wszyscy tam już się tak ścięli, że trudno byłoby wyznaczyć jakiś oddział z tej masy. Po drugie, tkwił ze swą jazdą w osaczeniu a to znaczy, że nie miał ani czasu, ani sposobności by dotrzeć do swojej piechoty. Poza tym wszyscy ryje darli. Reasumując, obecność wodza w walce jest inspirująca, ale prawie na pewno odbije się to na skuteczności postrzegania starcia i istnieją spore szansę, że związany walką, nie zdoła zmienić wcześniej wydanych rozkazów dla oddziału innego niż własny.

Jak wyglądał dalszy przebieg walki? Cóż... Na początku formacja Czerwonego Jabłka, zainspirowana przez swego dowódcę, wykazał się nielicho kolejny raz. Zwarli szyki i u boku Florencea poczęli ostro stawiać opór otaczającej ich sile. Tak oto zaczynają się opowieści o wspaniałych czynach i przechylaniu szali zwycięstwa w pozornie przegranych już sytuacjach. I fakt, przez dłuższą chwilę żaden z jego ludzi nie opuścił pola walki, on sam natomiast mierzył się z dwoma przeciwnikami atakującymi go wspólnymi siłami. Starcie jednak przedłużało się, siły opuszczały Czerwonych a dotychczasowy sukces niektórym niedoświadczonym chyba przyćmił rozum i popchnął do brawury. Finalnie, kiedy zwalczył już własne problemy, Florence znalazł się z raptem czwórką swoich w otoczeniu około - tak plus minus - czterech dziesiątek oponentów. Niestety, początkowe sukcesy Niebieskich i skuteczne tym samym przetrzebienie Czerwonych wystarczyły, by zdusić ostatni akt bohaterstwa. Niebiescy raczej przerwali - to był tylko trening, więc trzeba wiedzieć, kiedy sobie odpuścić.
Oddział piechoty Czerwonych, mając nielichego chyba pecha, załamał się w okolicy centrum. Formacja Niebieskich przebiła się przez ich szeregi, czyniąc spory wyłom w szeregach i praktycznie bez strat kładąc pokotem wszystkich, którzy w tym dziele próbowali ich powstrzymać. Dla wyrównanych sił taka dysproporcja miała skuteczności miała nieliche znaczenie i choć jeszcze przez kilka minut Czerwoni próbowali się stawiać a nawet zaczęli jakość ściskać oponenta w wyłomie, to finalnie musieli ulec. Tych kliku chłopaków, którzy jeszcze stali, odpuściło sobie, widząc, że nie mają praktycznie żadnych szans.

Wyszło jak wyszło... Czego to była wina lub zasługa? Chyba w większości wynik zależny był od losu, który do jednych się uśmiechał w odpowiednich chwilach a do innych już niespecjalnie. Jeśli zaś o taktyce mówić, to warto zaznaczyć, że walczyli na naprawdę ograniczonych warunkach, w przyjaznym środowisku a do tego znając swoją wzajemną liczebność i dysponując właściwie takimi samymi siłami. Trudno w takim wypadku zaszachować przeciwnika. Może taka z tego lekcja, iż prawdziwa taktyka łączy się ze strategią. Dobry wybór miejsca bitwy prowadzi do otwarcia szerszej gamy opcji taktycznych a umiejętne ich wykorzystanie to... no cóż, taktyka.



Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Empty Re: Przedpola

Pisanie  Florence Fossoway Pon Sty 11, 2021 3:25 pm

Pomimo że wrogi dowódca został wyeliminowany z manewrów, nie zniechęciło to przeciwników do odpuszczenia. Nadal się dobrze trzymali i pomimo zainspirowania swoich żołnierzy do walki i początkowej udanej fazy kontrofensywy, na dłuższą metę wyszło na to, że przewaga liczebna zrobiła swoje. Nic też nie dała brawurowa walka Florence'a, który posłał dwóch żołnierzy na piach, tym samym pokonując ich. Ostatecznie wyszło na to, że za każdego żołnierza Czerwonych, tylko jeden Niebieski był pokonany i był to za słaby rezultat, by jakoś zmienić obliczę tej potyczki. Na końcu sam lord, wraz z grupą najwytrwalszych żołnierzy zostali otoczeni przez około czterdziestu jeźdźców. Piąty miał jeszcze wolę walki, ale wyglądało na to, że czas najwyższy było się poddać. Zwłaszcza że obserwując potykającą się piechotę w pobliżu, nie wyglądało to lepiej. Sumarycznie, zarówno kawaleria, jak i piechota Czerwonych została pokonana, a Fossoway musiał przyznać zwycięstwo Niebieskim.
Ostatecznie, manewry zostały uznane za udane i zakończone. Naturalnie, nie były to warunki, jakie towarzyszą przy typowych bitwach, ale pozwoliło poborowym zobaczyć, jak mniej więcej wygląda zawierucha bitewna, a sam pan Cider Hall wiele się podczas tego nauczył.
W nagrodę wszyscy uczestnicy mieli cały dzień odpoczynku i zagwarantowany dobry posiłek, mieli jednak uważać i być gotowi na dalsze rozkazy, na wypadek, gdyby gdzieś w pobliżu nagle zmaterializował się jakiś wróg. Nie był to jednak koniec dnia dla samego lorda, który zebrał kilkunastu zbrojnych i wraz z nimi udał się na objazd swoich włości, żeby odwiedzić swoich prostaczków, pokrzepić rodziny zaciągniętych ludzi na wojnę, a także porozsądzać jakieś spory między poddanymi - Florence mógł już się w miarę jak skutecznie poruszać na niedalekie odległości, więc nie było przeciwwskazań, żeby pierwszy raz od dawna pojechać w niedaleką trasę.

[hide]Przykładowy objazd można zobaczyć na Tarth, czy też Zielonej Tarczy.[/b]
Florence Fossoway
Florence Fossoway

Liczba postów : 81
Data dołączenia : 09/10/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Empty Re: Przedpola

Pisanie  Czeladnik Gry Wto Sty 12, 2021 3:52 pm

15-22/10/10 PZ

Zdecydowawszy się na objazd ziem, lord musiał poczekać do dnia następnego. Przede wszystkim zdrowie dopiero odzyskiwał a po tak znacznym wysiłku jakim był pozorowana bitwa, odpoczynek był więcej niż wskazany. Poza tym zbrojmistrz musiał zorganizować ochronę, trzeba było też wyznaczyć trasę objazdu oraz ewentualnie pchnąć umyślnych, aby poinformowali dworki na rzeczonej trasie o lordowskich odwiedzinach. Większością spraw mogli się zająć doradcy, którzy temat znali. Zarządca więc szybko zaproponował opcje objazdu, sugerując, aby lord odwiedził i pokrzepił w główniej mierze tereny najbardziej dotknięte - jeśli można to tak nazwać - poborem a może i też jakieś dalsze, z których ludzie nie mieli możliwości być na festynie i rzadko mają okazję, by widywać kogoś ważnego. Zbrojmistrz natomiast sugerował obstawę w postaci dziesięciu domowych rycerzy i zalecał także wziąć z dwudziestu poborowych konnych - chodziło głównie o to, że ostatnio słyszy się o łupieżcach przecież i lepiej na zimne dmuchać.

Trwający dobrych kilka dni objazd poszedł niezgorzej, trzeba przyznać. Na początku Florence wręcz rozsiewał dobry nastrój wśród poddanych a i ze sprawami prostaczków, w tym wypadku większościowo nad podziw skomplikowanymi, poradził sobie wyjątkowo elegancko. Można śmiało powiedzieć, że pierwsze dni objazdu były sporym sukcesem. Kolejne natomiast udane były nieco mniej, jednak mimo wszystko, nadal całkiem nieźle to wyszło. Wyroki wydawał coraz sprawniej, sprawy też wydawały się być jakieś takie przystępniejsze. Jeśli zaś o rozmowy z ludźmi i docieranie do nich chodzi, to wyszła rzecz naprawdę przyzwoicie. Co prawda mieszkańcy dalszych okolic nie wykazali ognistego entuzjazmu, ale wydawali się być ukontentowani postawą swego pana.
Sumując... W swych sądach poradził sobie wyśmienicie, naprawdę ulżył osobom odpowiedzialnym za utrzymywanie prawa w okolicy, szczególnie zaś dopomógł w tym względzie dworkom w których brakowało zajętych wojną rycerzy czy choćby jakiegokolwiek mężczyzny. Przy okazji zdobył sobie sympatię ludzi - z początku szło wyśmienicie, potem już jednak gorzej a ogólnie powiedzieć można, że zdobył sobie niemałą sympatię ludzi.

Po powrocie poinformowano lorda, iż w gabinecie czekają na niego trzy listy. Jeden z Ashford, drugi ze Starego Miasta a ostatni, przybyły ledwie dzisiaj, pochodził z Wysogrodu.



Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Empty Re: Przedpola

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach