Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Samotnia lorda

Go down

Samotnia lorda Empty Samotnia lorda

Pisanie  Mistrz Gry Sro Sie 12, 2020 11:38 pm

**^**^^**^^^**^^**^**
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Samotnia lorda Empty Re: Samotnia lorda

Pisanie  Halleck Hoare Czw Sie 13, 2020 2:33 pm

16/05/10 PZ

Po skończeniu jedzenia, kazał się jednemu ze sług zaprowadzić do samotni Lorda Greyjoya. Pyke zawsze było dosyć ciekawym zamkiem, położonym na kilku skałach co dawało wrażenie oglądając go z daleka. Po krótkim spacerze jednak wreszcie dotarli pod drzwi gabinetu pana zamku. Strażnik nie robił problemów z przepuszczeniem Hallecka, jeden wiedział po symbolach kim on jest, a po drugie zapewne Greyjoy powiadomił go, że ma księcia przepuścić gdy ten się pojawi.
Hoare przekroczył próg samotni i wkroczył do niej. Samotnia jak samotnia swoim klimatem nie odbiegała od atmosfery w zamku, surowa i wywołująca niepokój, a przynajmniej dla kogoś obcego. Na drugim końcu pokoju widoczne biurko razem z dwoma krzesłami, bardziej zdobionymi. Po boku półka z książkami czy wszelakimi papierami, które zapewne zawierały zapisy i raporty istotne dla rządzenia domeną. Z lewej strony, patrząc na komnatę od stronę drzwi widać było okno z widokiem na morze, które akurat teraz było spokojne.
Podszedł swoim typowym krokiem do biurka gdzie zasiadał Kraken, oczywiści ten wstał z szacunku do księcia, ale po chwili obaj zasiedli na miejscach.
- Całkiem przytulna samotnia - powiedział do niego rozglądając się po pomieszczeniu. - Jak tam rządzenie? Jak rodzina? Zdrowa? - zadał pierwsze pytania dosyć grzecznościowe, ale mieli czas to Hoare chciał się nieco dowiedzieć o tym jak sytuacja na Żelaznych Wyspach. - Duże szkody spowodował ten sztorm? Z tego co wiedziałem sporo jest zniszczonych chat, tak samo nie widziałem gospodarstw czy kopalń - powiedział do Kosiarza z Pyke. - A i widziałem, że Lordspost jest przyozdobiony klatkami... Wichrzyciele? - poprawił się na krześle i rozsiadł się wygodnie na nim.


Ostatnio zmieniony przez Halleck Hoare dnia Wto Sie 18, 2020 1:01 pm, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : data)
Halleck Hoare
Halleck Hoare

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 25/05/2020

Powrót do góry Go down

Samotnia lorda Empty Re: Samotnia lorda

Pisanie  Mistrz Gry Czw Sie 13, 2020 4:34 pm

- Ano, przytulna - zgodził się lord Greyjoy, siadając za swoim biurkiem.
Trzeba jednak nadmienić, że nie wstał wcześniej przywitać się z księciem, ponieważ stał już na równych nogach. Podał mu za to rękę i mocno uścisnął, jak prawdziwy Żelazny Człowiek.
- A dobrze, dobrze. Dziękuję. Napijesz się czegoś?
Na stole znajdował się jeden kufel ale, który to lord spokojnie sączył. W pomieszczeniu również nie byli sami - stał w nim mały dzieciaczek, góra dziesięcioletni, pracujący jako podczaszy lorda-kosiarza. I to jego właśnie lord ohukał i wysłał po napitek, którego zażyczył sobie jego gość.
- Pewnie przyjechałeś nabrzeżem. Gospodarstwa i kopalnie są głębiej wyspy. Ale trochę szkód było, to prawda. - Kiwnął głową. - Głównie w Lordsporcie, głównie domostwa, ale parę statków ten sztorm zniszczył. Taki żywioł jak z dwadzieścia lat temu się tu przetoczył, ale chyba tego nie możesz pamiętać. Ale sądząc po Twoim liście, to nie przypłynąłeś na nasze piękne Pyke żeby szlochać po zniszczonych rybackich chatach, hmm?
Spojrzał na niego surowo znad kufla. Oddech lorda nie należał może do najświeższych, choć przyzwyczajone do takich nozdrza Hallecka - obłożone dodatkowo jego własnym odorem po niedawnym posiłku, poczuły piwną woń tylko delikatnie.
- Lordsport - poprawił Hallecka krótko. - Z tego co słyszałem, to tak. Botley wsadził tam tego... Siwego, czy jak mu tam było. Łaził po karczmach i bluzgał na Jego Miłość, to się doigrał. Było też jeszcze paru. Jeden niby "rycerz" bredził coś o Siedmiu, chyba z Zielonych Krain przyjechał. Albo taki garbaty, niby Żelazny Człowiek, ale coś za bardzo morza nie kochał. Od pracy na polu mu się taki garb zrobił, aż umarł. Z księżyc temu, słowo daję. - Delikatnie uniósł prawą wargę.
- No, niewielu już ich zostało. Najgorszy to ten kapłan, Goren bodaj. Ciężko go dorwać, bo nie pokazuje się wśród ludzi, tylko po plażach chodzi, jak to kapłan. Sam go nie widziałem niestety, ale parę plotek słyszałem. No więc otacza się małą grupką "wyznawców", którzy podburzają chłopów i zbiera się ich coraz więcej. Parę setek niby, ale w to bym chyba nie wierzył. Tego septona to oni załatwili właśnie, napadli mu na jego świątynię i powybijali wszystkich. No i niby jakieś cuda robi: a to ryby na jego znak same do sieci wskakują, a ponoć namaścił przed sztormem dom i choć był w środku sztormu, to ani draśnięcia nie było. A to jak ktoś go chciał napaść, to się zakrztusił wodą i utopił. W każdym razie ludzie go słuchają, więc nawet jak się go znajdzie, to jeszcze będzie trzeba to jakoś załatwić.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Samotnia lorda Empty Re: Samotnia lorda

Pisanie  Halleck Hoare Pią Sie 14, 2020 5:10 pm

Halleck odwzajemnił uścisk dłoni Greyjoya z taką samą siłą jak on. Kiwnął głową do Greyjoya kiedy ten zapytał o to czy się czegoś napije. Napicie się czegoś w rozmowie przy interesach było niemalże obowiązkiem.
- Jakieś ale, może być ciemne -  zerknął tylko na chwilę jak młody chłopak poleciał po trunek dla księcia, lecz po chwili jego wzrok wrócił na lorda-kosiarza.
Mógł się bardziej tego domyślić Hoare, wszak na wybrzeżu teraz mogło mało co zostać, a i ludzie chętniej by się teraz przenosili wgłąb wyspy niźli siedzieli na wybrzeżu i czekali na kolejny sztorm. Ciekawiło go jak teraz ci z głębi wyspy śmieją się na tych z nadbrzeża.
- O dwa lata za późno, a żeby pamiętać to jeszcze więcej - odpowiedział mu na fragment o sztormie, który wydarzył się dwadzieścia lat temu. Uśmiechnął się nieco w odpowiedzi o "szlochanie nad chatkami rybaków". - Nie, aczkolwiek warto spytać czy nie było większych strat - odpowiedział na jego pytanie. Zapach z ust Greyjoya niezbyt przeszkadzał Halleckowi, po pierwsze był przyzwyczajony do takiego zapachu, a po drugie sam nie dawno zjadł więc jeden smrodek w tą czy w tamtą mu nie przeszkadzał. Splótł dłonie za swoimi plecami i zaczął wysłuchiwać tego co pan na Pyke ma do powiedzenia.
No cóż nieco się zaplątał w słowach, każdemu się zdarzy. Na pewno ucieszyły go wiadomości, które zaczął mu przekazywać pan zamku. Widać Botley też zaczął działać przeciw tym oszczerstwom rzucanym przez jakiś psów. Teraz sobie Halleck uświadomił, że ten cały Siwy to musiał być albo ten trup, albo ten który łkał o wodę, tak czy owak spotkała ich zasłużona kara jak nie potrafią dostosowywać się do królewskiego porządku. To jak Hoare nienawidził tych święto-jebliwych rycerzy z kontynentu nie było skali. Bredzą o Siedmiu, pierdolą głupoty nawet jak ludziom gdzieś się dobrze żyje to wpierdalają się ze swoimi słowami od "Wielkiego Chuja" ze Starego Miasta i wprowadzają "święty pokój". Pewnie przy składaniu ślubów jeszcze dają się jebać septonom w dupę do krwi. Uśmiechnął się na wieść o "przypadkowej" śmierci kolejnego z wichrzycieli. Przechodzili to sedna sprawy. Na pewno cieszyło księcia to, że lordowie z Żelaznych Wysp zajęli się już wyłapywaniem szarlatanów, którzy ubliżają rodzinie królewskiej. Aczkolwiek przechodzili do sprawy Gorena...
To że nie przychodził do miast jednocześnie było plusem i minusem. Plusem bo jakby chciał go utopić to jakieś pojebańce nie będą próbować go ratować, a przynajmniej nie w takiej ilości jak przy wybrzeżu. Minusem było to, że w pierwszej próbie Halleck miał zamiar pokonać go przed tłumem ludzi, wytknąć mu jego gówno postawę i zniszczyć wizerunek kapłana przy ludziach gdzie nikt by się bardziej nie przejmował nim. Podburzanie chłopów nie jest zbyt dobrą wiadomością, Hoare nie chciał zabijać zwykłych ludzi, chciał tylko wyłapać krzykaczy i ich ukarać, ktoś musiał pracować na polach... Sprawa z wymordowaniem septu jakoś mocno nie ruszyła Hallecka, na kontynencie może by był raban i tam trzeba byłoby się tym poważniej zająć, ale tutaj na Żelaznych Wypach? Raczej mało kogo to ruszało. Zdziwiły go słowa o jego nadzwyczajnych umiejętnościach, ludzie lubili zawsze dopisywać rzeczy, aby tworzyć opowieści i legendy, więc był mocno sceptycznie do tego nastawiony. Książę podrapał się po brodzie.
- Myślałem, że zdołam go dorwać w jakiejś mieścinie i zniszczyć go w dyskusji przed ludźmi, a potem utopić, ale to nieco komplikuje sprawę. Samo to, że podburzają chłopów kwalifikuje się do zdrady wobec królestwa, a wiadomo jak za to karzemy - popatrzył na Greyjoya. - Wiadomo ilu ma tych swoich wyznawców? Ci chłopi też są razem z nim, czy póki co siedzą na polach? - zapytał lorda-kosiarza. - Na pewno będę chciał, abyś odnalazł mi Gorena, chcę się z nim skonfrontować. Można też zniszczyć jego opinię wśród ludzi poprzez jakieś plotki, a chociażby to, że widziano go jak się ruchał z septonem, a jego śmierć to była zemsta za zdradę, bo Septon miał kogoś innego na boku. Musimy zrobić tak, aby stracił wiarygodność wśród ludzi - zaproponował Hoare. - Na pewno za to co gadał o moim ojcu, mojej rodzinie to go utopię, z wielką chęcią przybliżę go do Utopionego - odetchnął nieco, sprawa się nieco komplikowała, ale nie aż tak, żeby jakoś mocno zmartwić księcia. - W głównej mierze musimy pozbyć się tego Gorena i wyznawców, zabijanie innych nie jest konieczne o ile nie przesiąkli od tych pierdół co gadają - powiedział i spojrzał się na Greyjoya.
Halleck Hoare
Halleck Hoare

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 25/05/2020

Powrót do góry Go down

Samotnia lorda Empty Re: Samotnia lorda

Pisanie  Mistrz Gry Sob Sie 15, 2020 12:08 am

- No, to z uszkodzeniami jakoś sobie poradziliśmy - stwierdził ogólnie Lord Kosiarz. - Gorzej, że kupcy już do nas nie chcą witać. Miękkie pipy wystraszyły się jakiejś burzy, ale tracą na tym nasze skarbce. Najwięcej Botley rzecz jasna na cłach, prawda?
Wychylił kilka łyków piwa i oddał kufel młodemu podczaszemu, żeby go znowu napełnił. Do tego czasu Halleck otrzymał już swój kufel z boskim napitkiem. Tutejsze ale odstawało od tego na kontynencie - było rzecz jasna bardziej ciemne, pozbawione tamtejszej bursztynowej barwy, było za to mocniejsze i bardziej gorzkie.
- Mówię chyba, że kilka setek - odburknął Greyjoy na pytanie o wyznawców. Szybko jednak zapomniał o tym, obruszony kolejnymi jego słowami. Gwałtownie wstał od stołu i spojrzał z góry na Hoare'a. - Plotki? Co Ty pierdolisz? Jesteś Żelaznym czy od tego pobytu w Zielonych Krainach przeżarło Ci mózg? No kurwa... Może złotem mu jeszcze zapłacisz, co? - - Usiadł się, wciąż jednak spoglądając spode łba. - Trzeba się zasadzić w jakiejś zatoczce na tego gnoja i go zatłuc albo utopić, jak prawdziwy Żelazny. Mój kwatermistrz pokaże Ci gdzie ostatnio był, to sobie jakąś znajdziesz i może go złapiesz. - Wzruszył ramionami. - Trochę psioczył, mówił też o Bogu Sztormów. No i kazał ruszyć na jakieś wyprawy łupieżcze, bo tylko handlujemy i siedzimy na tyłkach, jak cioty z Zielonych Krain. - Wykrzywił twarz. Akurat jednak wrócił młody chłopak z kolejną porcją piwa. Lord z lubością chwycił go do ręki i wypił czwartą jego część naraz. - Ciężka sprawa. No... Czegoś jeszcze będzie Wasza Miłość potrzebował z mojego zamku?


Ojciec na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Samotnia lorda Empty Re: Samotnia lorda

Pisanie  Halleck Hoare Sob Sie 15, 2020 10:42 am

Spodziewał się tego, że lordowie sobie poradzą ze szkodami, to są ich ziemie i mają o nie dbać, chyba że chcą, aby poddani mieli ich w dupie. O kupcach też słyszał, że przez ten sztorm nie chcieli przybywać na Pyke, wychwycił tą dziwną sugestię od strony lorda-kosiarza. Gdy tylko otrzymał od podczaszego ale to wypił nieco z niego.
- Może coś się da załatwić - powiedział do pana zamku z nad kufla wypijając jeszcze nieco trochę. Musiał przyznać, że to tutejsze piwo miało inny smak niż to na kontynencie, cięższe i mocniejsze, ale brakowało mu tego przez te lata. Najwyraźniej też Greyjoy nie zrozumiał pytania i plątał się w swoich wypowiedziach, najpierw mówił, żeby w parę setek nie wierzyć, a teraz okazuje, że jest parę setek. Najwyraźniej nie zrozumiał tego, że Halleckowi chodziło o to ile z nim podróżuje po wybrzeżu, a nie ilu go popiera. Popatrzył tylko na to jak Greyjoy się oburzył, no cóż Hoare zapomniał, że na wyspach głównie siłowe rozwiązania są akceptowane, że tutaj nie przejdą rozwiązania jakie zaadoptował z Dorzecza, nie zaprzeczał, że "żelazo" jest dobrym rozwiązaniem, ale niekiedy warto zastosować inne rozwiązania. Książę nie wstał tylko nadal siedział gdy ten wypluwał z siebie słowa.
- Nie jestem twoim synem, zważaj kurwa na słowa! - powiedział do niego ostro, patrząc na niego z groźną miną. Nie spuszczał z niego wzroku. Jego rozwiązanie jest tym o czym sam powiedział książę, dokładnie to chciał zrobić. Trzeba zatem będzie udowodnić temu grzybowi Greyjoyowi swoją siłę - przeszło mu przez myśl.
- No tak, zawsze najlepiej odnieść się do bogów i jacy to są oni niezadowoleni, na pewno. Utopiony na pewno jest zły, tak zły, że dzięki jego pomocy jesteśmy potęgą - popatrzył na niego, zobaczył ten grymas na twarzy. Był świadom tego, że utemperowanie lordów z Żelaznych Wysp niektórym może być nie w smak, to że nie łupią jak za dawnych lat, ale najwyraźniej droga, która wytaczają Hoare jest skuteczniejsza... - No cóż woda jest odpowiedzią na wiele problemów. Jesteś spragniony - napij się, ktoś cię wkurwia - utop go - powiedział delikatnie podnosząc kącik ust. Wypił kolejną porcję alkoholu z kufla i odstawił na stół.
- Kilku, kilkunastu ludzi na zakończenie sprawy z Gorenem, jutro rana niech twój kwatermistrz i ludzie będą gotowi - odpowiedział na jego pytanie o potrzebę z jego zamku.
Halleck Hoare
Halleck Hoare

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 25/05/2020

Powrót do góry Go down

Samotnia lorda Empty Re: Samotnia lorda

Pisanie  Mistrz Gry Pon Sie 17, 2020 2:54 pm

Greyjoy bynajmniej się nie uspokoił, nie od razu, całe te maniery, które Hoare zaadaptowali z Zielonych Krain, nieco go obrzydzali. Dyskusja? Dobre sobie. Plotki? Jeszcze kurwa gorsze. Spojrzał z niesmakiem na Hallecka, ale ostatecznie coś tam burknął, coś tam mruknął i nieco zelżał z tonu, brakowałoby mu jeszcze tego, żeby młodszy Hoare poleciał na skargę do ojca, bo tego pewnie też nauczył się w Dorzeczu. W końcu jednak Halleck coś tam pofilozofował i przeszedł do konkretów, potrzebował ludzi, a to dało się załatwić.
- Dobrze, jutro rano będzie czekać dwudziestu ludzi na dole, w tym pięciu łuczników i jacyś przewodnicy, co byś się nie zgubił na wyspie. - uśmiechnął się. - Jeśli to wszystko, to młodzik odprowadzi do komnat, jeśli nikt jeszcze Ci ich nie przydzielił.

***

Następnego dnia, na dziedzińcu rzeczywiście można było spotkać dwudziestu ludzi; 12 zbrojnych tarczowników, pięciu strzelców, dwóch przewodników i kwatermistrza we własnej osobie, nie jakiego Burgunda "Siwowłosego", starszego mężczyznę bez jednego oka i kilku zębów, ale według opowieści nadal całkiem sprawnego w zabijaniu. Byli gotowi wyruszyć wraz z księciem, od razu.
Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Samotnia lorda Empty Re: Samotnia lorda

Pisanie  Halleck Hoare Pon Sie 17, 2020 4:19 pm

Greyjoyowi coś ciągle nie pasowało, nie jednokrotnie trzeba bardziej używać swojej głowy niźli samych mięśni, ale cóż Halleck musiał przypomnieć sobie jak to się robi na Żelaznych Wyspach, a skoro miał kiedyś po swoim ojcu zasiąść na tronie to musiał mieć poparcie lordów z wysp, ich poważanie, a słabego człowieka nie będą szanowali. Trzeba było zatem młodemu Hoare przejść do bardziej bezpośrednich i siłowych metod załatwiania spraw. Patrzył tylko na lorda-kosiarza i jego grymasy na twarzy,
- Świetnie - skwitował podrzucenie mu jeszcze kolejnych ludzi. Nie odpowiedział na ten "żart" o zgubieniu się na wyspie. - Raczej wszystko, jak coś będę potrzebował to powiadomię. Twój zarządca już mi przydzielił komnatę - powiedział wstając, wziął kufel ale i wypił resztę trunku stawiając z powrotem naczynie na biurku Greyjoya. Wyszedł z samotni razem z młodzikiem i skierował się do pokoju gościnnego. Spędził tam chwilę czasu, ale jeszcze postanowił powiadomić o jutrzejszym wypadzie swoich ludzi, z którymi przybył z Fairmarketu. Potem pozostała tylko kolacja i sen.

***

17/05/10 PZ

Kolejny dzień miał być końcem Gorena i jego pierdolonych wyznawców. Halleck przygotował się, wziął swoje narzędzia mordu i zabrał ze sobą resztę swojego sprzętu. Zarzucił na siebie długi, szary płaszcz, aby przykryć uzbrojenie. Już nie mógł się doczekać utopienia skurwiela, który pluł na jego rodzinę.
Zgodnie z zapewnieniami Greyjoya ludzie już czekali na dziedzińcu, razem dwudziestu ludzi od pana Pyke. Sam zabrał ze sobą dwunastkę ludzi i swoje dwie wierne tarcze - Quellona Greyjoya, krewnego lorda-kosiarza i Eurona Harlawa, razem zatem miał do dyspozycji trzydziestu czterech ludzi. Wydawało mu się, że to powinno wystarczyć na jakiegoś kapłana i jego zgraję. Ubierając rękawice na ręce podszedł do kwatermistrza niejakiego Siwowłosego, który miał być zdolnym zabijakiem.
- Jedziemy, prowadź tam gdzie możemy znaleźć tego Gorena - po tych słowach podszedł do swojego konia i jednym sprawnym susem wskoczył na niego i wygodnie usiadł w siodle, sprawdził jeszcze czy wszystko zabrał. Miecz miał, buzdygan też, tarcza przytwierdzona do konia, wydawało się, że wszystko zabrał. Jak wszyscy byli gotowi to dał znać, że mogą ruszać.


Ostatnio zmieniony przez Halleck Hoare dnia Wto Sie 18, 2020 1:00 pm, w całości zmieniany 2 razy (Reason for editing : data)
Halleck Hoare
Halleck Hoare

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 25/05/2020

Powrót do góry Go down

Samotnia lorda Empty Re: Samotnia lorda

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach