Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Port Starego Miasta

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Port Starego Miasta Empty Port Starego Miasta

Pisanie  Mistrz Gry Czw Mar 12, 2020 12:50 pm

~***~
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9623
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Aemion Belaerys. Czw Mar 12, 2020 1:37 pm

20/01/10PZ

Niewielka flota w końcu dotarła do Starego Miasta. Nareszcie! Koniec z nużącym sunięciem przez bezmiar wód i podskakiwaniem na większych falach. Niestety trzeba będzie się przemęczyć jeszcze w drodze powrotnej, ale w drugą stronę mieli zaplanowane więcej rozrywki. Aemion załatwił konieczne sprawy z urzędnikami ze Starego Miasta, od razu oznajmiając im z kim mają do czynienia i jaki zaszczyt ich spotkał, którym polecił by powiadomili o przybyciu gości z Volantis swojego lorda. Przy okazji wysłał również kilku swoich ludzi z podarkami dla władcy największego miasta w Westeros.
Żołnierzom wyznaczono warty na okrętach, pozostali mogli, jeżeli nie mieli innych obowiązków, skorzystać z przyjemności miasta. Oczywiście w granicach rozsądku, mieli również polecone zostawić większość uzbrojenia na okrętach, nie byli tu przecież by dokonać inwazji. Aemion wydał jeszcze kilka poleceń swoim sługom, po czym ruszył w stronę Cytadeli w towarzystwie małej świty.

Aemion Belaerys.
Aemion Belaerys.

Liczba postów : 353
Data dołączenia : 26/10/2019

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Mistrz Gry Pią Mar 13, 2020 1:41 pm

Strażnicy celni przepatrzyli statki, ale skoro nie na handel flota przybyła, to i cło nie zostało nałożone na przewożone towary. W istocie rzeczy ktoś wyruszył powiadomić lorda Hightowera o nietuzinkowych gościach, a niedługo po nich wyruszył statek mający za zadanie wyładować dary i zanieść je do Wysokiej Wieży. Dało się też zauważyć, że część ludzi Aemiona w wolnych chwilach poświęca swą uwagę zamkowi lorda jako zapewne najwyższej budowli wzniesionej ręką człowieka jaką w życiu zobaczyli. Tymczasem słudzy Belaerysa ruszyli na ląd wypełnić rozkazy pana. Z pewnością za kilka godzin będą w stanie zdać raport ze swych poczynań i będzie on czekać Aemiona, gdy ten wróci z Cytadeli.



Night King
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9623
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Axel Tully Sro Mar 18, 2020 8:15 pm

Dwudziesty dzień Pierwszego Księżyca Dziesiątego roku Po Zagładzie, wieczór


Skoro okręt mieli zarezerwowany dopiero na następny dzień w południe, coś z czasem trzeba było zrobić. Szczególnie wykorzystać obecność w największym mieście Westeros na swoją korzyść. Umysł Axela zaczął pracować na najwyższych obrotach. Plany budowy wymagały rąk do pracy i mieczy do ochrony. Tak... To mogło mu pomóc i zaludnić nieco ziemie Riverrun. Skręcił więc w stronę najbliższego placu i wyszukał grupkę sierot, oraz bezdomnych, czy biedaków.
- Dostaniecie teraz po jednym miedziaku, by wykonać dla mnie pewne, bardzo łatwe zadanie. - zaczął spokojnym, miłym tonem, próbując wzbudzić w sobie zaufanie. - Do zachodu słońca będziecie roznosić po mieście wieść, iż mężczyzna odpowiadający mojemu wyglądowi szuka śmiałych rycerzy, porządnych rzemieślników i odważnych ludzi, którzy zechcą przybyć na moje ziemie, by wspomóc hojnego władcę w budowie klasztoru, poświęconego Siedmiu. Niech nikt nie waha się przybyć na spotkanie ze mną, a dowie się wszelkich szczegółów. Przyjmiemy każdego, przydadzą się mężni rycerze do ochrony ludzi, którzy będą wznosić święte miejsce, jak i wszelcy rzemieślnicy. Kowale, Dekarze, Druciarze, Garbarze, nawet Kucharze! Nie wygonimy także zwykłych robotników, czy budowlańców, którzy będą chcieli przysłużyć się budowie. Powtórzcie, jeżeli będzie ktoś zainteresowany, niech przyjdzie dnia jutrzejszego do karczmy "Pod Zielonym Smokiem" dwie godziny po świcie. - zrobił pauzę, by wszyscy go zrozumieli i przyswoili informacje.
- Roznoście te informacje po mieście, aż do godziny zachodu słońca. Wówczas przyjdźcie do wspomnianej karczmy, a dostaniecie drugą część zapłaty, mianowicie drugiego miedziaka. Lecz tylko wtedy, gdy wykonacie należycie swoje zadanie. - to samo powiedział kolejnym grupom, które zdecydował się nająć. Dopiero po tym ruszył do karczmy, gdzie wynajął pokój...

Różne:
Axel Tully
Axel Tully

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 08/03/2020

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Jason Hightower Pią Kwi 10, 2020 9:01 pm

Pierwszy dzień Drugiego Księżyca roku Dziesiątego Po Zagładzie, przedpołudnie


Po spotkaniu ze swoimi pracownikami, a przed spotkaniem z bratem postanowił wybrać się jeszcze do portu w poszukiwaniu kapitanów najemnych okrętów. Miał im do zaoferowania bardzo proste i przejrzyste warunki.
- Oferuję dożywotnie zatrudnienie się w mej kompanii handlowej. Ludzi do ochrony, kupców, oraz towary do przewożenia załatwiam ja, wy zapewniacie solidny okręt, jakim jest wasza łajba. Wasz udział to dziesięć procent od każdej transakcji. Z moich podstawowych wyliczeń wynika, - mówiąc to otwierał przyniesioną księgę ze słupkami liczb i coś im wskazywał. - Iż wasze udziały utrzymywałyby się koło piętnastu sztuk złota miesięcznie. Przychód stały i nie musicie martwić się o zarobek, jak to czasami bywa pośród kapitanów wynajmujących swoje łodzie. Wszak czasami są puste tygodnie, kiedy nie można znaleźć odpowiedniego najemcy. Ja zaś oferuję pewną i stabilną posadę kapitana okrętu należącego do floty handlowej Hightowerów. - ostatnimi słowami próbował pokazać prestiż pływania pod banderą Wysokiej Wieży.
Z taką oto propozycją zwrócił się do wielu kapitanów galer i kog najemnych. By dodać sobie powagi i samym tylko wyglądem zapewniać rozmówców o majętności, oraz pochodzeniu, ubrał swoje najlepsze szaty, podkreślające pochodzenie. Na wszystko narzucił zielony płaszcz z wyszytym nań herbem rodu...



Jason Hightower
Jason Hightower

Liczba postów : 8
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Czeladnik Gry Nie Kwi 19, 2020 9:40 pm

Nie wszystko poszło po myśli Jasona. Sprzyjały mu co prawda nazwisko oraz miejsce, w jakim zdecydował się prowadzić nabór kapitanów. Sprzyjały też umiejętności handlowca. Ale coś jednak poszło nie tak. Ci kapitanowie, których znalazł i byli dość trzeźwi, by z nim rozmawiać w dużej mierze okazali się być cwanymi lisami, uważanie badającymi każdy interes w jaki wchodzą. Zalewali tedy Hightowera licznymi pytaniami odnośnie umowy, zmuszając go do wyjaśnień lub porzucenia negocjacji, jeśli tak właśnie zdecydowałby się uczynić.
Ostatecznie, na chwilę obecną, udało się Jasonowi przekonać siedmiu kapitanów, z czego dwóch było kapitanami galer a kolejnych pięciu kog. Niemniej, nawet jeśli w tej chwili nie odniósł sukcesu, to dalej mógł to uczynić...
Kolejni kapitanowie byliby problemem, o tyle, że po prostu brakłoby mu czasu. Z całą pewnością jednak nie brakowało takowych w wielkim porcie, jakim jest Stare Miasto. Gdyby zechciał rozesłać swoje sługi, aby zajęły się poszukiwaniami, z całą pewnością udałoby się im umówić kilkanaście a może i kilkadziesiąt kolejnych spotkań w innym terminie.


Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Jason Hightower Pon Kwi 20, 2020 10:24 pm

Kiedy zalewali go pytaniami, starał się naciągać prawdę na swoją korzyść, Ostatecznie przechodząc na najczulszą dla ich uszu nutę. Kiedy dzięki dodatkowym okrętom zaczną więcej zarabiać, kompania będzie mogła handlować droższymi towarami, budować kolejne placówki, a więc przychody będą wyższe, co równać się będzie równoczesnemu wzrostowi ich zarobku. Czym szybciej przystaną na ofertę, tym szybciej będą mogli wyruszyć, by zwiększać zarobki swoje i kompanii.
Co prawda liczył na więcej, lecz siedmiu to też całkiem sporo. Pozwoli to im zaoszczędzić na budowie tej samej liczby okrętów i będą mogli przeznaczyć pieniądze na dalszy rozwój kompanii. Najem ludzi, zakup towarów do handlu, budowy magazynów i placówek. Wiedział też, że rozmówił się tylko z częścią kapitanów. Resztę postanowił zaprosić na spotkanie do jednej z portowych karczm.
W tym celu wrócił do Wysokiej Wieży i wybrał kilku ludzi, by roznieśli w porcie wiadomość, iż Jason Hightower chce się z nimi spotkać o zachodzie słońca w tawernie "Pijana Mewa". Zaufanemu słudze wręczył mieszek złota ze skarbca rodu i polecił ostrzec karczmarza o planowanym spotkaniu, oraz opłacić wszelkie koszta. Wszystko rzecz jasna skrzętnie zanotował w księdze przychodów i rozchodów Wysokiej Wieży i Starego Miasta. Sam Jason natomiast zapisał sobie kilka rzeczy, po czym zabrał wszelkie potrzebne księgi, oraz pergaminy i udał się na spotkanie z bratem...

Jason Hightower
Jason Hightower

Liczba postów : 8
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Finrod Arryn Wto Wrz 01, 2020 8:40 pm

15/09/10


Po paru dniach podróży Arryn wraz z kompanią Ibbeńczyków wreszcie zawitał do Starego Miasta. Podróż nie była szczególnie nużąca, czuł się już lepiej na morzu niż za pierwszym razem, tylko trochę dłużej to trwało. W końcu spędzili tam prawie dwa tygodnie. Po zejściu na ląd miał zaś nawet coś odwrotnego - bowiem ponoć wytrawni żeglarze po wielu latach na statku tak się przyzwyczajają, że źle czują się, gdy ziemia się nie kołysze pod naporem fal i sami dostają od tego nudności. Tak i było tym razem z Finrodem, choć ciężko rzecz czy to rzeczywiste problemy, czy sam sobie je wymyślił.
Tak czy inaczej po paru kwadransach doszedł już do siebie i mogli przystąpić do dalszego planowania. Ogólnie Stare Miasto miało być tylko przystankiem w ich podróży wokół kontynentu do znienawidzonego Stawu Dziewic i dokonania zemsty. To znaczy prawdopodobnej podróży, bo mogła się jeszcze wydłużyć. Finrod bowiem w rozmowach z Broggiem, Unykkiem i Vruggiem, a trochę także i Roggiem, snuł plany o wycieczce na Ibben, żeby zebrać posiłki i większą chmarą ruszyć na tego lorda Mootona i zrównać jego głupią wieżę z ziemią.
Tym niemniej planował tam zostać trochę dłużej niż w Lannisporcie i być może pokręcić się po okolicy. Jakąś wycieczkę na Arbor zorganizować, albo wokół Miodowiny. Na początek więc poszli do karczmy, by się napierdolić i popierdolić na Mootona, bo to straszny chuj był. Poza tym opowiadał wciąż swoje przygody Ibbeńczykom, a słuchał też ich, z czasów jak się rozdzielili. Potem zamierzał pokręcić się po okolicy z Broggiem i poszukać jakiejś roboty, a przy okazji zawitać do okolicznych największych zabytków, które warto byłoby zobaczyć - przede wszystkim Gwiezdnego Septu i Cytadeli. Posłuchać plotek, co się w okolicy dzieje, a być może poszukać jakiegoś statku, żeby zrobić sobie wycieczkę na Arbor. No i powoli zacząć robić podchody pod kapitana, który zawiózłby ich do następnego przystanku podróży, czyli Lys, bo byłoby tak w miarę po drodze. A że podobno złoto tam było w cenie, to i pracy szukał jakiejś wyszukanej, żeby na tą wizytę z Lys było ich stać.
Finrod Arryn
Finrod Arryn

Liczba postów : 139
Data dołączenia : 13/06/2020

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Czeladnik Gry Sro Wrz 02, 2020 3:15 pm

Kiedy już minęła choroba - najprawdopodobniej urojona - lądowa u Finroda, poszli zrealizować plan najebania się w trzy dupy, wspominania dziejów nie do końca starych i psioczenia na tego chuja zasranego, oby spadł z konia na kark, lorda Mootona. Ot, dzień jak co dzień dla znudzonych najemników bez zajęcia, co? Pewnie... W takim wypadku trza było też poszukać jakiegoś zajęcia, zaś okazja do tego przydarzyła się wcześniej, niźli mogliby przypuszczać, bo już w karczmie do której poleźli się upodlić. Tam właśnie spotkali przemęczonego i podłamanego na duchu rycerza w średnim wieku. Zwał się ów rycerz ser Tyrion i miał on poważny, bardzo POWAŻNY, problem... Otóż pochodził z okolic Blackcrown i był rycerzem na włościach u lokalnego lorda. Lord z owym problemem nie chciał mu pomóc i żaden z jego rzekomych towarzyszy broni też się ku temu nie kwapił. Nazwali go wariatem i się śmiali! A dlaczego?... No a dlatego, że całkiem szczerze zeznał, iż na swej ziemi widział, jak niedźwiedź w towarzystwie włochatych potworów, niechybnie snarków lub grumkinów, porywają młodą kobietę! Nawet jego prostaczkowie mu nie dowierzali, choć to z jednej wiosek ta dziewka zniknęła. On jednak był swego pewien i pewien był, że bestie rzeczone trzeba było ubić! Gotów był im nawet za to zapłacić... Powiedzmy dwadzieścia pięć złotych monet aż! Składał na wiano dla córki, ale do tego jeszcze czas a stwory pewnie znów napadną!

- Hehehe... - Zaśmiał się jeden z karczemnych gości, co to z kompanem posiadywał niedaleko nich. Raczej tubylec. - Grumkiny i Sznarki jaskieś! Hehehehe... - Pacnął ręką w blat stołu, zaśmiewając się głośno.
- Się śmiejesz... - Machnął jego kompan ręką. - Wszystko możliwe... Pewno ta z Północy co się z tym Osgreyem wzięła ochajtała to potworności te przywlekła na Południe. Tfu, poganka od drzew! Słyszałem, że z wilkiem śpi i dzięki czarom mężowi życie przywróciła, co on ponoć zmarł na polowaniu jakimś. - Rzekł i splunął na bok.
- Nie czary a bogów opatrzność!... - Warknął ten pierwszy. Podniósł się, wymienili jeszcze kilka ostrzejszych, mniej zrozumiałych zdań i zaraz zaczęli się po mordach napierdalać. Ha... Tak to jest, jak się o wierze i polityce mówi w jednym. Burda murowana.

Niemniej, oni mieli swoje sprawy. Rycerz bardzo prosił i chętnie oferował zapłatę. Może nawet byłby podatny na negocjacje...
Ibbeńczycy podchodzili do tego raczej zdroworozsądkowo, jednak tak sobie myśleli, że jakby zaliczkę skromną dał, to w sumie można iść sprawdzić. Bo dlaczego nie? Jak nic nie będzie, to najwyżej łatwe pieniądze wpadną.

Wujas


Ostatnio zmieniony przez Czeladnik Gry dnia Czw Wrz 03, 2020 2:16 pm, w całości zmieniany 3 razy
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Finrod Arryn Sro Wrz 02, 2020 4:44 pm

Finrod i jego kompania szybko znalazła potrzebne źródło. Karczma, w której siedzieli, okazała się być prawdziwą kopalnią wiedzy. Gdy tylko usłyszał gościa lekceważącego grumkiny i snarki, sam zerwał się od stołu, stanął i spiorunował go wzrokiem.
- Nie lekceważ grumkinów i snarków. To są straszne istoty, a sam nie miałem pewnie z nimi jeszcze do czynienia i prawie umarłem - zakrzyknął, tylko przez moment wspominając lady Melody, i rzucił się na niego, również dołączając się do bitki.
Po wszystkim, o ile nie był zbyt potłuczony i tamten rycerz nie poszedł już sobie, to podszedł do niego by pogadać i dowiedzieć się większej ilości szczegółów. Choć szczerze mówiąc wszystko było mu jedno, bo wyprawić się na snarki i grumkiny i wreszcie ich pokonać i zostać bohaterem i zdobyć miłość jakiejś białogłowej i zamek i być uwielbianym przez wszystkich i dostawać strawę za darmo w karczmach i może jakiś pomnik i żyć długo i szczęśliwie do końca swojego życia od zawsze było jego marzeniem. Bardziej więc interesowały go szczegóły, żeby jakoś zaplanować co robić.
Przy tym wszystkim chciał także popisać się zdolnościami targowania i gdzieś w rozmowie powiedział stanowczo:
- Podejmiemy się tego zadania, ale tylko za dwadzieścia pięć złotych monet i jednego ekstra miedziaka!
Poza tym, jak Ibbeńczycy zaproponowali, to mogli wziąć jakąś zaliczkę, choć Finrod się na tym za bardzo nie znał. Ale fakt, że potrzebowali funduszy na wizytę w Lys, no i byłby to miły odpoczynek przed dalszą podróżą, ostatecznie więc był to całkiem dobry pomysł. W końcu więc wyruszyli na swoim wozie w kierunku Sunhouse, biorąc ze sobą tego ser Tyriona. Finrod starał się zaś w tym czasie jechać na jednorożcu, coby nauczyć się wreszcie jego ujeżdżania.
Finrod Arryn
Finrod Arryn

Liczba postów : 139
Data dołączenia : 13/06/2020

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Czeladnik Gry Czw Wrz 03, 2020 1:51 pm

Bójki karczemne fajna rzecz, ale niestety Ibbeńczycy musieli Finroda powstrzymać. Siłą, jeśli było trzeba... Tego brakowało jeszcze, żeby skończył w dybach czy musiał płacić grzywnę za pokrzywdzenie kogoś. Bo przecież nie byli w jakieś prowincjonalnej karczmie, gdzie nikt porządku nie pilnuje. To Stare Miasto i pewnikiem zaraz zawołają tutaj strażnika, by te okładającą się po mordach dwójkę utemperował pałką.
Ktoś już nawet, jakiś chłopaczek od karczmarza, przed drzwi wyleciał. Pewnie o pomoc poprosić.

Dobra... Rycerz przystał na cenę podaną przez młodzieńca. W sumie nawet chętnie. Gotów był im dać te dodatkowe pięć złotych monet i... jednego miedziaka. Kuźwa, a to jego wariatem nazywali. No, ale może powinien się cieszyć, że kilku krzepkich najemników, i Finrod, zajmą się z nim problemem.
Zaliczkę mógł dać, dobra. Jednak na miejscu, już u siebie. Konkretnie to we wsi Kłosy, która należała do jego włości i gdzie miał swój dworek. W sensie takie większe gospodarstwo a nie jakąś siedzibę z prawdziwego zdarzenia czy tym bardziej warowną budowlę. No, to chyba było tyle... Jutro mieli ruszać. Z rana!

No i tak... Bójka. W czasie jak oni tam między sobą gadali o kwestii ich najmu oraz wynagrodzenia, wlazło dwóch strażników. Pijacy okładali się na podłodze, ludziska im kibicowali, karczmarz próbował to uspokoić. Gospodarzowi się nie udało, ale dwóch dziarskich mężów z pałkami w łapach przelazło przez tłum i spałowało walczących, następnie wywlekając ich z przybytku przy akompaniamencie śmiechów i wiwatów. Jeden ze strażników rzekł jeszcze głośno, że ma być spokój i koniec. Mają ich nie zmuszać, żeby tu wracali!

[z/t]

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Gerold Goldberg Pią Wrz 18, 2020 9:26 pm

Z samego rana 3 dzień 9 księżyca, 10 lat Po Zagładzie


Najpierw długie tygodnie w Cytadeli zakończone właściwie pod znakiem zapytania - wyniósł całkiem wysoki profit, ale wydawało mu się już teraz, że rzekoma Największa Biblioteka Świata nie spełniała jego oczekiwań lub co bardziej prawdopodobne, on nie spełniał ich oczekiwań, by pozyskać konkretniejszą wiedzę. Sytuacja w Reach wydawała się coraz mniej stabilna, a Gerold potrzebował spokoju przez jakiś czas. Stąd też dom rodzinny z jednej strony nadawał się bardzo dobrze, a z drugiej okropnie. Dlatego już dzień wcześniej, siedząc w karczmie ze spotkanymi w zbiegu okoliczności znajomymi najpierw rozważał wspólną podróż na północ, zapewne aż do Dorzecza, ale ostatecznie wybrał niemalże samotną drogę. Do Lys. Znał w tym mieście parę osób, a i po długiej nieobecności trzeba było wreszcie zobaczyć w jakim stanie ma się firma.

***
Na początku trzeba było sprzedać tutaj to co zostało mu z obu szkatuł po podróżach po Westeros.

Ostatecznie ze swoich oszczędności w Starym Mieście wyciągnął dziesięć złotych monet oraz drugie tyle z sakwy i to co wytargował za dzisiejsze sprzedaże. Wiedział mniej więcej jakie towary dostępne są w Starym Mieście a jakie w Lys i na tej podstawie miał zamiar zrobić dobry interes.Miał tutaj na miejscu przyjaciela kupca, co mogło mu nieco pomóc. Raczej celował w rzeczy niewielkie, aby transport nie przyczynił mu problemów.

Z tego co wiedział, podróż kogą, czy karaką powinna mu zająć jakieś osiemnaście dni i na to też się szykował. Zabrał to co zawsze ze sobą nosił na pokład statku, chcąc zakwaterować się w przeciętnej jakości kajucie, przy czym zależało mu bardzo, by wraz ze swym kompanem mieć kajutę na własność na czas rejsu. Czemu? Oficjalnie bo komfortowo, bo (chyba) go stać. Nieoficjalnie? Bo miał zamiar czytać różne księgi i wolał, żeby nikt w to nosa nie wsadzał.

Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Czeladnik Gry Nie Wrz 20, 2020 2:33 am

Jegomość Goldberg cieszyć się winien, że znajomego wśród kupców miał. Bowiem ułatwiło mu to sprawę z pozbyciem się posiadanego towaru. W normalnych okolicznościach musiałby pewnie szukać kupca po ekskluzywnych karczmach, licząc, iż ktoś zechce jego towar nabyć i da wiarę, że wszystko z nim w porządku. Musiałby też zrobić to po cichu troszku, bo to tak bez wnoszenia stosownych opłat... Cóż, ktoś - pod warunkiem, że ów ktoś by go zdybał i się przysrał o tę "garstkę" towaru - mógłby mieć coś przeciwko. I pałkę. Ewentualnością byłoby nabycie miejsca na placu handlowym. Znaczy no, ze względu na wędrownych kupców, to czasowe go wynajęcie.
Ale, że przyjaciela miał, Siedmiu dziękować, to ów przyjaciel zgodził się resztki posiadanych przez Gerolda dób nabyć za cenę... No, powiedzmy, że pięćdziesięciu złotych monet, jako, iż były to bardziej ekskluzywne towary. Ze względu na niewielką ilość nabył je raczej dla siebie. W końcu był bogaty, to co swojej kuchni będzie żałował, nie? A z nasionek to może coś się posadzi. Gdzieś, kiedyś...

Tak... Przyjaciel go przyjął. Podjął posiłkiem, poskarżył się trochę na zdrowie, które mu ostatnio nie dopisywało. Ponarzekał na problemy. Zaś jak miał doradzić, co by tutaj kupić a w Lys sprzedać to... No cóż, Lys słynęło z dziwek i perfum - głównie. No i trucizn, ale w ten biznes lepiej było nosa nie pchać, jeśli się nie wiedziało, co się robi. Przyjaciel poradził zatem, skoro Gerold chciał nieduże pakunki, wziąć jakieś składniki na perfumy. Pewno jakieś olejki z lokalnych śmierdziuchów, byleby do słodkiej woni one były. Tylko tutaj pojawiał się taki problem, że handel był w każdym mieście regulowany i nie można było od tak sobie chodzić i handlować. No i rzecz jasna te kilkadziesiąt monet to z nimi można się było bawić w handel prostą żywnością, ale w przypadku towarów ekskluzywnych - takich, których transport w małych ilościach mógł być  zyskowny - poprzeczka finansowa stała wyżej.
Na szczęście miał dla niego propozycję. Otóż narzekał już na zdrowie i niestety w podróż do Lys - dobrze się składało, że tam płynął nie? - musiał posłać syna. Młodzik miał siedemnaście lat i niby był już dorosły, ale wiele było przed nim nauki. Kupiec zaś Goldberga znał i wiedział, że mógłby jego synalka poduczyć, jak się z ludźmi dogadywać. Propozycja była zatem prosta: dostanie kajutę na kodze i wyżywienie, ale poduczy młodego Axela gładkiej gadki. Jak zjednywać sobie ludzi, wzbudzać sympatię i wszystkiego tego, co pozwoli mu lepiej się targować i zawierać korzystniejsze układy.

No i była jeszcze jedna sprawa... Ochroną tego statku co miał do Lys nazajutrz płynąć zajmował się Letniak imieniem Malthar. Przewodził on swoim ludziom, którzy byli, jak to mieszkańcy Wysp Letnich, uzdolnionymi łucznikami. Niestety miał dzionek temu sprzeczkę w karczmie z jakimś strażnikiem i trafił do loszku, tutaj w porcie. Loszek mieścił się w pobliżu biura kapitana portu i był elementem siedziby dla strażników, którzy nadzorowali port. Jego ludzie twierdzili, że to strażnik zaczął, ale że był to konflikt pogańskiego dzikusa z tutejszym przedstawicielem prawa, to cóż... Wynik był przesądzony.
Przyjaciel poprosił Goldberga, by ten załatwił sprawę i wydostał jego człowieka. Dostałby na ten cel dwadzieścia złotych monet, co w połączeniu z jego gładkim językiem powinno pomóc. Rzecz była bardzo ważna, bo bez tego człowieka jego załoga nie popłynie. Już nawet myśleli, jakby go odbić, ale kupiec z trudem im to wyperswadował.



Wujas


Ostatnio zmieniony przez Czeladnik Gry dnia Nie Wrz 20, 2020 2:18 pm, w całości zmieniany 1 raz
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Gerold Goldberg Nie Wrz 20, 2020 3:13 am

Dobrze było mieć przyjaciół, fakt to był niepodważalny i Goldberg właśnie sobie z niego korzystał. Do Kevana się zwrócić, to jak zioła do rany. Człek był gdzieś z Zachodu, choć większość życia spędził tu, w Starym Mieście. Zawsze miał coś z oddechem. Kiedyś się śmieli, że na Zachodzie, to świeże górskie powietrze na człowieka dobrze działa, a tutaj w zgiełku miasta, to.. eh. Jak widać!
- Słuchaj, Kevan - przyjaźń przyjaźnią, interesy interesami, to się zwykle nie łączy. Stare przysłowie mówi "Chcesz stracić przyjaciela? Pożycz mu pieniądze!" no i ja ciebie, rozumiesz, nie chcę na szwank wystawiać. Ty mi pomogłeś upłynnić te resztki, to ja oczywiście wezmę Axela ze sobą. Jak ze Słonecznej Włóczni wypływałem, to rok młodszy byłem, także się nie martw. - Poklepał przyjaciela po ramieniu. - A tak jeszcze nie wychodząc z tematu. Pachnidła brzmią jak dobry pomysł. Podpowiedz mi, jak by to było z winem? Sam wiem, że w Lys schodzi całymi beczkami. Na pewno mają stałe zamówienia. My zaś zaraz obok praktycznie wytwórnię arborskiego i tak dalej. Lordowie i gildie mają na to monopol w hurtowych cenach, czy może warto się zainteresować beczką albo kilkoma? Nie wiem czy pamiętasz, ale mój ojczulek trochę arborskim handlował, ale to lata temu było. - Ot, dywagował sobie możliwości. Głównym celem oczywiście było przedostać się na miejsce, ale po drodze zarobić to była nie tylko przyjemność, ale i obowiązek!

Inaczej miała się kwestia dogadywań z miejscową władzą. Można było podejść do problemu na przynajmniej kilka sposobów, choć Kevan widocznie proponował klasyczne rozwiązania. Zapewne było w tym sporo racji, czy może doświadczenia z tego jak świat po prostu działał. Dlatego też przyjął, że przekazana mu sakiewka będzie odpowiedniej wielkości i wagi względem ręki strażnika. - Pomyślimy, zobaczymy. Wpadnę najpierw porozmawiać z chłopakami, żeby ustalić ich wersję wydarzeń, a potem na ten posterunek. Letniacy.. oni coś rozumieją po naszemu, prawda? - co prawda znał trzy języki, ale był też świadom, że na świecie jest ich sporo więcej, a ci żeglarze mają akurat jeden niemalże na wyłączność. Koniec końców przyszło się mu jeszcze wypytać gdzie ma chłopaka w Lys odstawić.. chyba, że na miejscu też go miał przyuczać.. wtedy to raczej średnio i zapewne odstawiłby go do swojego biznesu pod oko swych ludzi.. i co wyjdzie, to wyjdzie, choć obstawiał, że Kevan ma po prostu swoją placówkę. Co do wynagrodzenia? Nie miał sumienia się targować - to przecież jemu robiono właściwie przysługę, a skoro statek i tak nie popłynie bez dowódcy, to w interesie Gerolda było go jakoś wyciągnąć. Kto wie, może oswobodzony postanowi się odwdzięczyć? Talon na wycieczkę po świątyni i przygodę z kapłankami to by było coś...
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Czeladnik Gry Nie Wrz 20, 2020 11:18 am

No, prawdę powiedziawszy to Axel miał wziąć Gerolda ze sobą a nie na odwrót. I tak płynęli do Lys a skoro zdarzyła się taka okazja, by pod okiem wprawnego mówcy młody się retoryki uczył, to Kevan chciał skorzystać. Tutaj wyjaśnił, że młody jest łebski, ale to ma taki z tym problem, że często jego młody w rozmowie na argumentach logicznych polega. Niby dobrze to brzmi, prawda. Niemniej kupiec to musi umieć zachwalać - nie tylko znajdywać okazje trzeba, ale i ludziom wpajać, że potrzebują właśnie tego, co ty masz. I tak jeszcze Axel to ten ogień charyzmy w sobie przyćmiony miał... Znaczy umiał ładnie gadać, ale jak go kto z równowagi wyprowadził, czy mu właśnie argumenty odebrał to w nim to gasło. Kupiec zaś musi być przekonujący, zawsze wygadany - no musi umieć gadać po prostu.

- Są burdele i karczmy, to i jest wino... - Zaśmiał się Kevan. Odkaszlnął. - Pomyśl jednak, przyjacielu. Mógłbyś nabyć tą beczułkę czy dwie. Droga sprawa, mówię Ci. Gdzie byś ją jednak sprzedał, ha? Na targu się nie wystawisz. Szkoda za stoisko płacić, kiedy dwie beczki do sprzedania masz. - Rzekł, poważnie patrząc na Gerolda. - Mógłbyś włóczyć się od karczmy do karczmy lub od burdelu do burdelu, tocząc tą swoją beczułkę. i co Ci z tego? Kto by zaufał, jak może kupić od jakieś kompanii? Prosto z magazynu, w takiej ilości jakiej trzeba a renoma gwarantuje, że w beczce będzie to, co trzeba. O nie, mój przyjacielu. Do handlu brakuje Ci koneksji i, że tak to ujmę, rozmachu. - Cmoknął i pokręcił głową. To jasne, że Goldberga korciło, by w podróży coś dorobić. Naturalne pragnienie u przedsiębiorczych ludzi. Tylko, że takie kupowanie na ślepo, bez umów i w dodatku w mikrych wręcz ilościach nie rokowało dobrze. To samo tyczyło się ingrediencji potrzebnych do tworzenia perfum. Każdy wolał sprawdzonego dostawcę a jak ktoś mały chciał handelek prywatnie, to trzeba mu było miejsce na bazarze kupić. Cóż więcej mówić? Kevan odpowiedział szczerze. Ale... by o tym myśleć to miał jeszcze czas. Pewnie są lepsze sposoby na spożytkowanie gotówki, by nie leżała odłogiem.

***

Jeśli chodzi o Letniaków, to posiadywali sobie na statku. Raczej umieli we Wspólnym, bo i od wielu lat pracowali na szlakach między Essos a Westeros. Z czasem po prostu człowiek po prostu łapał - tak jak dziecko, które uczy się słuchając. Tak czy siak... Wyjaśnił jeden z nich, że oni to sobie spokojnie w karczmie siedzieli. Z karczmareczką akurat mówili, co by winka więcej doniosła im. I tu nagle zgarnia ją jakiś jegomość, jak gdyby nigdy nic. To się upomniał ich szefu, że no... Jak to tak? I dostał odpowiedź, co by swoją parszywą, czarną i pogańską mordę zamknął. Szefu wtedy wstał, tamten jegomość też się nadął i wyszło, tak jak wyszło. Pierwszy jednak cios to ponoć ten biały zadał. Tylko problem był w tym, że ten cwaniaczek należy do straży i zna się z sierżantem, co tutaj nad portem czuwa. Dupa blada... Słowo kilku plugawych pogan przeciwko słowu członka straży i jego koleżków. Tu nawet nie było co się rozwodzić, czy światków szukać wedle Letniaków. Ot, zagadać i dać w łapę.

Coś na pewno trzeba było zrobić, bo bez szefa oni na statek nie wejdą. Solidarność, ma się rozumieć. Statek zaś bez ochrony... U mało bezpiecznych wybrzeży Dorne, przy których będą płynąć? Ha, wiele się ryzykowało w takim wypadku. Utratę towaru - to prawie pewne. Pójście w niewolę. Przy okazji może permanentne poszerzenie średnicy odbytu, jeśli trafiło się naprawdę źle.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Gerold Goldberg Nie Wrz 20, 2020 1:30 pm

No i wszystko się wyjaśniło. Teraz jeszcze Goldberg nie miał pomysłu jak tu młodemu wpoić to i tamto, ale mieli kilkanaście dni rejsu, a Gerold teraz inne problemy na głowie.
- Ah, bo zapomniało mi się powiedzieć. Mówię o tym, bo znajomego karczmarza mam na miejscu. Ot, niewielki przybytek, to pewnie na taką ilość by się skusił, no ale nic. Sam widzisz, że ja to drobny handelek, a nie reprezentant poważnej gildii, chociaż.. - pomyślał ilu królów i wysoko postawionych osób już "znał" - ... może za kilka lat? Nie o tym jednak teraz. - Zestrofował sam siebie.

***
Znalazł ich na statku i w okolicach, posłuchał, pomyślał. Coś tam zagadał, przedstawił się i oczywiście zapewnił, że zrobi co się da, niemniej jednak chciał rozmawiać tylko z tymi, co byli na miejscu zdarzenia i najlepiej wszystkimi lub możliwie dużą ich liczbą - No dobrze, panowie. To teraz spróbujcie pomóc kapitanowi i dajcie mi do ręki jakąkolwiek dodatkową kartę. Jak się szef nazywa? Rozumiem, a powiedzcie - dostał w ryja i klapnął, czy z tego większa burda wyszła? Ten drugi dostał po mordzie albo ranny ogólnie? Kojarzycie może jak się nazywał albo krzyczał może, że kogoś tam zna? Słyszałem o sierżancie - jakieś nazwisko padło? Ktoś pamięta coś, co jeszcze by się mogło przydać? - Chciał sprawić wrażenie odpowiedzialnego i znającego się na rzeczy, ponadto uzyskać od nich możliwie szczere, a nie napompowane "zeznanie" stąd gdy coś się wydawało grubymi nićmi szyte, to dopytywał o szczegóły. Nie miał zamiaru przekonywać ich, by płynęli bez szefa, choć może i byłoby to jakieś rozwiązanie. Jeśli nic więcej nie było do powiedzenia, to poprosił któregoś o coś, na co ten ich szef pozna go za swojaka. Może chusta zastępcy, którą przywiązałby sobie do pasa? Trochę to było dziwne i na wyrost, ale wolał eliminować ryzyko, że tamten będzie na dołku wkurwiony i jeszcze coś odpierdoli. Stąd też podpytał o kilka imion chłopaków, a najlepiej tych, co się z nim kolegowali, choć zdawało się, że o wszystkich by to można rzec.

Jak już się dowiedział co i jak, a z rozmowy nie wyniknęły nowe kwestie, to ruszył na domniemany posterunek.
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Czeladnik Gry Pon Wrz 21, 2020 2:41 am

Szefu ich nosił imię Malthar. Jeśli zaś chodzi o to, jak sama rozróba przebiegła... Cóż, dostał szef w gębę, ale się nie położył po tym. W końcu dobry był z niego wojak i twardy mąż - tak zapewniali jego ludzie. Oddał temu całemu strażnikowi z nawiązką, aż tamten się ponoć wyłożył. Niepyszny wylał z przybytku, za mordę się trzymając ale niedługo potem wrócił, z koleżkami, tylko już oni widać było, że są strażnikami. I tak to się potoczyło. Chcieli ich wszystkich na dołek wziąć, ale uznali, że chyba nie chcą rozróby ryzykować. A pewnie by z tego rozróba była i to taka, którą finalnie mogliby nawet na stryczku przypłacić życiem. Szef po prostu im się oddał, co by niepotrzebnego bałaganu nie robić i pracodawcy kłopotu jeszcze większego nie przysparzać. Widać trochę rozumu miał... Przynajmniej dość, by w końcu jednak dobro swych ludzi ponad honor postawić.

Imienia sierżanta nie kojarzyli. Ani strażnika. Może ono padło, ale w tym całym zamieszaniu oraz emocjach wszyscy skupiali się na sytuacji a nie na zapamiętywaniu imion. Zaś co do chust i takich tam, to uważali, że nic podobnego nie jest potrzebne. Ot starczy rzec, że się od Kevana jest i tyle. Poza tym, czy jak by go tak z loszku wyciągnął, to nie byłby wdzięczny? Miałby darowanemu koniowi w zęby zaglądać? No, ale dobra... Jak tam coś chciał, to ten Letniak co z nim głównie mówił, rzekł, iż on jest "Dziewięć Palców" i pokazał lewą rękę bez połowy małego palca.

I ten, chyba było czas ruszyć pod tą siedzibę straży. A to był taki po części kamienny, po części drewniany budynek - ot, kamienny parter i dalej w górę drewno. Konstrukcja raczej solidna, specjalnie nie otoczona żadną zabudową, zaś od od ziemi dochodziły jęki z loszku. Były tam takie małe a zakratowane otworki, przez które do cel wpadało światło, żeby sobie lokatorzy przy żarciu czerstwego chleba palców nie poobgryzali. Wiadomo wszak, że to ludzkie warunki traktowania trzeba zapewnić. Pierwszej klasy śmierdząca słoma, wygodne wiadro do srania no i oczywiście każdy mógł przygarnąć jednego szczura, żeby mieć towarzystwo inne niż współwięźniowie.
- Czego? - Zapytał nieuprzejmy strażnik na wejściu. Jegomość miał taką trochę świńską mordę i wyraźne, oj wyraźne, ślady po ospie.

Wujas

Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Gerold Goldberg Pon Wrz 21, 2020 2:57 am

Zapewne załoganci trochę się dziwili czy może nawet który się naśmiewał po cholerę tyle głupich pytań ten facecik co do nich przyszedł zadaje, ale Gerold wolał to wszystko usłyszeć teraz od nich, niż w trakcie negocjacji na miejscu. Tak też twardo w swych postanowieniach stał i nie spoczął, aż się dowiedział o Dziewięciu Palcach. No i co najważniejsze, panowie podali takie samo imię swego szefa, co Kevan, a to różnie mogło być. Na miejsce się udając, wraz ze swym towarzyszem szedł, choć zdecydowanie miał on pozostać na zewnątrz.

Wreszcie udało się dotrzeć na miejsce. Raz nawet tu wylądował parę lat temu, jak po powrocie z Essos się upił i ponoć wyczyniał z panienkami, czego też niezbyt pamiętał. Dużo bardziej pamiętał szlachetne aromaty unoszące się w celi, gustowne kamienne ściany, arcymistrzowkie kraty, a dla specjalnie zasłużonych gości nawet srebrne bransolety. Ach, to było życie, heh. Nawet odźwierny prezentował wysublimowaną klasę i styl. Goldberg nie silił się na sztuczne uśmiechy i wyszukane słówka, tylko powiedział jak człowiek do człowieka. - Witam, ja w sprawie tego ciemnego na dołku, co to nawywijał. - Uznał, że będzie wiadomo o kogo chodzi. Gdyby go zapytano o własne miano, to odpowiedział Gerold. Dopiero gdyby dopytano, to Goldberg. Ot, lepiej nie kusić Losu.
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Czeladnik Gry Pon Wrz 21, 2020 6:16 am

Paskudnik spojrzał na niego swymi małymi, świńskimi oczkami i zmierzył jegomościa Goldberga tymiż od stóp aż po głowę, tak jakby faktycznie prezentowany przezeń poziom intelektualny pozwalał mu dokonać oceny i wysnuć wnioski. Ostatecznie pewnie jednak doszedł do wniosku, że jemu to tam płacą za stanie i pałowanie durniów, nie zaś za myślenia, toteż otworzył drzwi i wskazał Goldbergowi, by ten właził, po czym on za nim też wlazł i poprowadził go do sierżanta. Bo to ewidentnie do niego sprawa była z tym "czarnym" co to niby coś nawywijał. Phi... Też rzecz wielka, tutaj co i raz jakiś marynarz coś nawywija. Większość z nich to te czarne, i to blade włochate i insze te małpy parchate, bezbożnicy plugawi! Kurła!... Tylko pracę utrudniajo!

Pan sierżant, człowiek jak przystało na wojaka w miarę postawny, właśnie na placyku katował paru rekruta. Chłopcy się, widać wyraźnie, uczyli jak wręcz walczyć i pałką sobie pomóc. Wiadomo... Jak ci marynarze zasrani popiją, to trzeba ich umieć spacyfikować.
Świniak wskazał palcem sierżanta. Miał szpakowatą twarz, spore zakola i ogólnie wyglądał tak jakoś "jastrzębio". Przyglądał się jak na placyku umięśniony grubas walczy z jakimś speszonym świeżym. Chyba świeży... Ale raczej tak - ten wyraz twarzy był charakterystyczny dla ludzi zagubionych w sytuacji.
- No dalej... Marynarze też są muskularni. - Rzucił sierżant. Młody ruszył z kopyta, popędzony krzykiem przełożonego, jednak grubas usadził go prostym w nos. Miał parę... Szpakowaty westchnął i pokręcił głową. Wtedy też świniak do niego podszedł, powiedział coś na ucho i pokazał na Gerolda.
Sierżant podszedł. Założył ręce za plecami i zawiesił spojrzenie na jegomościu Goldbergu.
- Rzeknięto mi, że w sprawie jakiegoś czarnego tu jesteście. Słucham tedy... - Powiedział.

Wujas

Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Gerold Goldberg Pon Wrz 21, 2020 2:36 pm

Pierwszy punkt kontrolny udało się przekroczyć bez większych problemów. Trzeba w życiu cieszyć się nawet z tych małych sukcesów. Zawsze to jakoś raźniej się szło przez życie, a i człowiek jakiś taki pewniejszy siebie się robił. Widać było, że wszyscy tutaj czuli się jak u siebie. Pewnie. Na szczęście nie nazbyt przesadnie władczo. Czasami lepiej, by kontrahent czuł się w taki właśnie sposób, wmiast być niezdecydowanym, czy zlęknionym. Zwłaszcza, gdy się chciało pogadać jak człowiek z człowiekiem i sprawę załatwić zapewne dość często przewijającą się przez te mury.

Pozostawiono go do zaanonsowania parę kroków dalej i mógł sobie zobaczyć scenkę rodzajową. W zasadzie, to był zadowolony, że w miarę sprawnie to tutaj działa. Ot, przecież stąd pochodził, pół życia tu mieszkał! Zapewne wielu by się zaśmiało, ale de facto jak chodziło o pracę, to pracował uczciwie. Godne podkreślenia zwłaszcza w zawodzie, gdzie co klient to okazja na przekręt. Tyle tylko, że z roku na rok coraz mniej interesowało go wspięcie się po szczeblach jakiejś gildii. Handel był w porządku, poznawało się wielu ludzi, były okazje pozwiedzać i do przygód, ale na stopniu w którym siedzisz w pokoju, przekładasz papiery i wydajesz polecenia do tych samych ryjów? Nie. Tak być nie będzie.

Sierżant rozpoczął bez ceregieli i chyba się nie zapowiadało, żeby mieli się gdzieś na osobność w jakie gabinety udać, stąd od razu tak w ogólniku sprawę wyłożył. - Witam. To się zgadza. Przychodzę do pana w sprawie pewnego Letniaka. Z tego co mi wiadomo, zamroczony alkoholem nie rozpoznał i przez to nie okazał należytego szacunku jednemu z pańskich ludzi, co skończyło się słusznym doprowadzeniem go do porządku, a ostatecznie tutaj do lochu. - Zawiesił na chwilę głos, by podpatrzeć jak rozmówca reaguje na tak ujętą wersję wydarzeń i przeszedł do mniej neutralnej części. - Jako pomniejszy kupiec dobrze zdaję sobie sprawę z tego, jak istotny jest autorytet straży i rad jestem, gdy temperuje się człeka, który sobie poczyna. Z tego co mi wiadomo, Letniak ten gdy się dowiedział z kim zadarł, zrazu odstąpił, pokazano mu gdzie jego miejsce i potulnie dał się tu przyprowadzić. Tedy chcę zasugerować, że skoro wizerunek straży nie ucierpiał na tym, a tamten swoje odsiedział, to może sierżant zechciałby rozważyć złagodzenie wyroku? - ostatnie dwa słowa to była ruletka. Poszedł bezpieczniejszą opcją.

Niby w domyśle chodziło o wypuszczenie petenta, lecz sierżant mógłby uznać to za dorzucenie drugiego siennika pierwszej jakości. Gdyby zaś od razu mówić o oswobodzeniu mógłby się nadąć, a w sumie Goldberg nie był pewien na ile inni słuchali. Niby byli zajęci treningiem, ale kto ich tam wie. Tak, czy inaczej wypowiadając ostatnie słowa, gestem niby od niechcenia przejechał po sakiewce przytroczonej do paska, w której to miał dwadzieścia koron złotem. Nie miał zamiaru się rozdrabniać i targować. Ot, dobra, uczciwa oferta i ubity interes albo nie i kaplica. Taki już Gerold był. Uczciwy w interesach. No chyba, że życie go nauczy, to może jeszcze się zmieni. Pewnie nie tego oczekiwał do końca Kevan, ale trudno.
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Czeladnik Gry Wto Wrz 22, 2020 3:39 am

Stróż prawa wyższej rangi wysłuchał go. Przejechał językiem pod dolną wargą i zaraz lekko się uśmiechnął. Te słowa raczej nie mogły go przekonać, by rzucił się na kolana, przeprosił za wtrącenie Letniaka do brudnej celi i obiecał natychmiastowe zwolnienie go, ale mina coś tak jakoś sugerowała, że chyba tok rozumowania pana Goldberga przypadł mu do gustu. Prosta sprawa, kryła się tam w końcu obietnica pełnego trzosu a to każdy lubi... No, może nie każdy, ale jegomość sierżant nie wyglądał, nawet z gęby, na takiego, co to sztywno praw pilnuje i obowiązek ma za świętość. Swoją drogą, tacy to byli najgorsi, kurde. Często chcieli dobrze, ale przeginali, że hej w tym całym swoim trzymaniu się zasad.
- Zapraszam ze mną. Yyy.. momencik... - Już brał jegomościa Goldberga pod ramię, ale schylił się jednak i podniósł mały kamyk. Zamachnął się nim i rymsnął rekruta w tyłek. W sensie rzucił nim w rekruta.
- No przestań, kurwa, liczyć, że się sam zmęczy! Walcz, kurwa! - Ryknął pan sierżant. Potem już objął ręką Gerolda i i wskazał na drzwi.
- Straszna fajtłapa... Mówię panu, lebiega pierwszej wody. Niestety, przyjaźnię się z jego ojcem. - Westchnął. Odkaszlnął. - Proszę ze mną. - Rzekł. I tak sobie ruszyli jak koledzy, weszli przez te rzeczone drzwi a za nimi sierżant rozejrzał się. Uśmiechnął po chwili. - Wiem, o którego wam chodzi. Bo wiecie... Oni tu nagminnie trafiają. Znaczy ci wszyscy kolorowi, włochaci i inni. Tak czy siak, mamy go. I zapewne jako człowiek rozsądny rozumiecie, że to nie do końca tak, iż on swoje odbębnił. Wszczął bójkę, zamachnął się na stróża prawa, w publicznym przybytku spokój zakłócał. Pewnie za to baty dostanie i w dyby na jakiś czas pójść będzie musiał. Dla przykładu. Inaczej wspomniany przez was wizerunek straży by ucierpiał jednak. Ale... - Znów się uśmiechnął. - Och... powiem otwarcie, bo wydaje mi się, że rozumiecie sytuację... Słucham waszej propozycji? Jak zrekompensujecie mi moralne straty? - Zapytał. Podniósł wskazujący palec ku górze. - Zważcie, że nie tylko mnie. Koledzy też muszą przymknąć oko. Albo oboje oczu... - Dodał.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Gerold Goldberg Wto Wrz 22, 2020 4:20 am

Faktycznie całkiem dobrze z gęby tamtemu patrzyło. Goldberg póki był na jego terenie starał się jednak być na baczności. Tacy to lubili jedną ręką dawać, a drugą zabierać. Rolą Gerolda było, by obie ręce pracowały w odpowiednich proporcjach. Poczynań nie komentował. Niepotrzebne ryzyko, więc tylko uśmiechnął się i pokiwał głową ze zrozumieniem. Jedyne co ciekawiło w tym Gerolda, to czy ojciec tamtego wysłał go tu, żeby wyszedł na ludzi, czy w formie kary, heh. Chwilę później szli już pod ramię, a kupcowi chwyt sierżanta kojarzył się na dwa sposoby. Pierwszy, jak babci Goldberga, która tak potrafiła pociągnąć za łokieć jak coś chciała, że każdy chłop jak dąb zaraz się kołysał i musiał iść w wyznaczonym kierunku, by ustać. Zwykle na obiad, czy inne takie. Drugi, jak u cwanego cwaniaka. Kupcy, mieszczanie, czy władycy jakoś tak potrafili zawsze się zbliżyć i traktować jak przyjaciela, póki się miało co chcieli. Póki sobie rozmawiali uprzejmie i na temat, to ani trochę mu to nie przeszkadzało.

- No tak, skaranie boskie musi z nimi być jak tak o tym pomyśleć. Zwłaszcza w skali miasta. - Grał dalej w grę. Przy okazji gestykulował, bo całkiem to lubił. Jako, że nie znał imienia, to nie mógł go użyć, by połechtać ego, więc został przy stopniach. Zdawały się one Geroldowi w pewnym stopniu nobilitujące. - Ano zrozumiałe, panie sierżancie. Kogoś trzeba wysłać, żeby te baty wymierzył, potem kogoś kto zapnie w te dyby i może trochę popilnuje, do tego zajmuje miejsce w lochu. Same problemy. Proponuję, że ja po prostu ten problem z pana sierżanta głowy zdejmę. - Zrobił przerwę, by mężczyzna to rozważył, lecz na tyle krótką, by nie uznał tego za koniec oferty i się nie obraził. - A dodatkowo w ramach ocieplenia wizerunku straży oraz rekompensaty strat moralnych mógłbym zaoferować darowiznę. Powiedzmy na jakiś nowy sprzęt, czy premię do żołdu? Korona na każde oko poszkodowanego chyba brzmi uczciwie? Z resztą nie będę panu mówił jak wydawać i komu po ile dzielić pieniędzy, to pańska decyzja. Myślę, że piętnaście sztuk złota powinno pokryć takowe koszta. Z resztą, widzę, że pan sierżant swojak, niech będzie dwadzieścia. Na rozwoju straży w końcu nie ma co oszczędzać, prawda? - Ostatnie powiedział z kolejnym, ciepłym uśmiechem. Jak na oko Goldberga, to po sypnięciu tu i tam, facetowi zostawała w kieszeni równowartość 1/3 zbroi płytowej, więc raczej całkiem niezgorzej. Chyba się o taką kwotę nie obrazi, aczkolwiek jakby chciał targować w górę, to Gerold grzecznie miał zamiar wytłumaczyć, że to uczciwa oferta na której to pan sierżant najwięcej korzysta. Jeśli przybili targu, to oczywiście sakiewka wylądowała w ręce, czy na biurku mężczyzny. Nie było co wyskakiwać z warunkami w stylu "pieniądze, jak tamten wyjdzie" bo jeszcze Letniak by dostał współwięźnia. Pozostało tylko liczyć, że sierżant nie wytnie mu numeru i nie wyda na przykład innego Letniaka. To by było podłe, ale cóż. Życie.
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Czeladnik Gry Wto Wrz 22, 2020 8:35 am

To był zdecydowanie ten cwaniacki sposób i bynajmniej sierżant nie ciągnął go na obiad. Chociaż babcia powiedziałby pewnie, że z Gerdolda straszna chudzina i powinien coś zejść. No ale babcie już tak miały, choćby się ważyło więcej niż ładnie utuczona jałówka. Niemniej... Do tematu powracając. Wcześniej zdobyta sympatia i właściwie przekupność strażnika były właściwie gwarantem powodzenia. Choć oczywiście jegomość sierżant uśmiechnął się, kiedy rozpoznał stary numer z "jesteś porządny, to niech stracę i dam więcej". Spojrzał na Gerolda wzrokiem, który mówił "chłopie, ja nie pierwszy raz w łapę biorę".
- No... Jak w ten sposób sprawę przedstawiacie. - Rzekł, przygarniając sakiewkę. Pokazał zaraz też kierunek, w którym mieli zmierzać. Zmierzali zaś do loszku, gdzie sierżant kazał czekać u wejścia. Zamówił kilka słów z chłopakami - tak po cichu. Pouśmiechali się, klepnął jednego w plecy i zaraz moment cela była otwarta a więźnia prowadzili do Goldberga. Letniak był naprawdę postawny, wysoki na ponad sześć stóp, ale trochę poobijany i śmierdział... no cóż, śmierdział loszkiem.
- To ten? - Zapytał sierżant. Jak już powiedział wcześniej, każdy z tych kolorowych, włochatych a i nawet rodaków burdy co i raz wszczynał. Pijani marynarze już tak mieli, że jak popili to im głupie rzeczy do głowy przychodziły.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Gerold Goldberg Wto Wrz 22, 2020 2:55 pm

Cóż, nie był to dwór królewski żeby każde słowo ważyć po trzykroć, więc gdy potknięcie wyszło na jaw, kupiec tylko uśmiechnął się przepraszająco i tyle w temacie. Chwilę później był nieco lżejszy i od razu lepiej się szło w wyznaczonym kierunku, bo nic się o biodro nie obijało, a i nie trzeba się było martwić, że ktoś podwędzi.

Gdy tak panowie się już cieszyli z inwestycji, które wypłynęły, Gerold pozostając poważny czekał na okazanie więźnia. Wyprowadzony facet jakby nie patrzeć był jeszcze wyższy od Goldberga, co nie zdarzało się aż tak często, a zdecydowanie o wiele postawniejszy. Jakby z takim zadrzeć to witaj smutku. Teraz jednak nie był w reprezentatywnej formie, ale najważniejsze, że był. Pytanie tylko, czy ten co trzeba. W końcu sierżant pytał Gerolda, a Gerold sam do końca nie wiedział, bo pierwszy raz faceta widział. Dlatego też poddał petenta weryfikacji, uważnie się przyglądając, czy aby tamten szczerze odpowiada. Tak też do potencjalnego Letniaka skierował swe słowa - Pozdrowienia od Dziewięciu Palców. Jak Ci na imię, dobry człowieku? - Jeśli odpowiedział inaczej, niż Malthar lub postanowił z jakiegoś znanego tylko sobie sposobu nie współpracować, to mieli mały impas. Gdyby nie zrozumiał we wspólnym, to Goldberg powtórzył w wysokim valyriańskim, a potem w kupieckim, czy tam bękarcim. Zwał, jak zwał.

Zakładając, że się przedstawił jak trzeba, to negocjatorowi nie pozostało nic innego, jak stwierdzić:
- Tak, to ten. - Dalej przypilnował, by osadzonemu wydano jego rzeczy, o ile jakieś skonfiskowano. Jeśli nic więcej ich nie niepokoiło, to zapewne udali się do wyjścia. Gdy na dowolnym etapie nadszedł etap rozstania z sierżantem, to kupiec skinął mu głową i wyrzekł - Miłego dnia. - Jeśli tamten wyciągnął rękę, to uścisnął, może nawet chwycił przy tym za łokieć i się uśmiechnął.

Jeśli udało się im wyjść na ulicę i jako tako świeże powietrze, to Gerold na pokaz wziął głęboki wdech i wydech. - To jak, panie Malthar? Pójdziem najpierw z dobrą nowiną do pańskich znajomych, czy wpierw jakieś inne życzenia? - Zgadywał, że tamten pewnie by się wykąpał, ale w sumie nie wiedział, czy takie dajmy na to balie to mają na statku, czy po prostu wynajmują gdzieś kwatery. W międzyczasie od którejś ściany zapewne odkleił się towarzysz Gerolda i jeśli Malthar z niczym szczególnym nie wyskoczył, to w zasadzie skierowali się pod statek. Nie, żeby zaraz miał ich cisnąć do wypłynięcia, ot dobrze było poinformować załogantów, że już po krzyku. Goldberg też miał zamiar wpaść potem do Kevana otrąbić sukces i zapewne zgarnąć młodego. W całym rozrachunku nie dopytał, czy Kevan też płynie, choć nie robiło to wielkiej różnicy. I tak to się załatwiało te interesy w Starym Mieście.
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Czeladnik Gry Wto Wrz 22, 2020 5:13 pm

Jak się okazało, to był właściwy Letniak a przynajmniej taki, który nosił imię Malthar i kojarzył Dziewięć Palców. Przypadek to raczej nie był. Także ten... Sprawa załatwiona. Sierżant pożegnał się z nimi, swoim poufałym sposobem klepiąc Goldberga w ramię, zaś Letniaka z uniesionym palcem napominając, by nie rozrabiał. Spojrzenie rosłego Malthara w tej chwili było zaiste obietnicą obitego ryja i urwanych jajec, ale mimo, że tak patrzył, to nic nie uczynił w tym kierunku. Szkoda by było znów wracać do loszku, skoro dopiero co się z niego wylazło.

Jeden ze strażników odprowadził ich na zewnątrz, gdzie Letniak chciał się dowiedzieć, kim jego wybawca jest i czemu to zrobił. Usłyszawszy prawdę zapewne, której i tak by się pewnie niebawem dowiedział, zasępił się nieco. Sporo kosztowało ta jego przygoda. Mógł się zachować rozsądniej, poniechać walki i odpuścić. No, ale jak się patrzy z perspektywy czasu, czy po prostu perspektywy, to wszystko inaczej wygląda. Natomiast jak ktoś cię lży i daje po pysku, to wtedy trudniej podjąć wstrzemięźliwe decyzje. To tak jak z kobiecymi gierkami... Kiedy patrzysz, jak kolegę baba za nos wodzi, to się śmiejesz. Ale jak ciebie wodzi, to nawet nie zauważasz.

Czy miał jakieś zachcianki? Tak... Jadło, napitek i łaźnia. I łaziebna. Pierwej jednak statek. Dwie pierwsze rzeczy tam znajdzie, zaś za kolejnymi się rozejrzy, kiedy napełni brzuch. W takim zaś wypadku mogli udać się na wybrzeże, by dołączył do kompanów. Przyznał, że chętnie wyrazi swoją wdzięczność, ale to później... Tymczasem Goldberg mógł zawitać u Kevana, który z radością wysłuchał raportu. Co prawda dwadzieścia monet za jednego człowieka to sporo, ale gdyby go nie miał, wtedy pewnie ryzykowałby utratę większej sumy. Oraz niezadowolenie klientów, co wiązałoby się z utratą zaufania tychże.
Płynąć nie płynął. Jak już rzekł zresztą. Niestety dokuczało mu zdrowie i medyk stwierdził, że najlepiej by było, aby trochę się oszczędzał. Syn zaś miał stawić się na statku jutro z rana, tak jak wyruszał on w rejs. Miał wszystkiego dopilnować i tak dalej - to akurat potrafił. Gerolda zaś zaproszono, by tę noc spędził pod ich dachem i by stawił się na wieczornym posiłku, to przy okazji pozna młodego Axela. Ponoć nowa służka świetnie gotowała. Jej pstrąg w migdałach.... Mmm, palce lizać.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port Starego Miasta Empty Re: Port Starego Miasta

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach