Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Drogi Reach

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Drogi Reach

Pisanie  Żelazna Dziewica. Wto Gru 12, 2017 12:34 am

First topic message reminder :

[...]
Żelazna Dziewica.
Żelazna Dziewica.

Liczba postów : 37
Data dołączenia : 04/12/2017

Powrót do góry Go down


Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Garth Tarly. Sro Mar 06, 2019 3:08 pm

-Wojna skończona? Czyli znów się spóźniłem? - pomyślał Garth na głos. Tak dużo informacji i to tak strasznych.
-Ojciec w niewoli? - nie dowierzał - pod pieczą Vyrwelów? Ale przecież... - nie składało mu się to wszystko do kupy - i wy wracacie... - puzzle zaczęły wskakiwać na swoje miejsca - Więc zdradziliście! Przeszliście na stronę tych kazirodczych zdrajców, którzy zabrali połowę mojego skarbca by chwilę później złamać pokój! - Tarly chwycił za rękojeść Jadu, ale go nie wyciągnął. Przecież wiedział, że tak będzie. Sam to sobie mówił nim wyruszył. Jakie szanse mogli mieć i przeciwko wieży i przeciwko lwu? Żadnych i wiedział to dobrze od samego początków.
Co można było zrobić? Posiekać zdrajców? Ale oni nawet nie byli zdrajcami. Nie walczyli po stronie Hightowerów. Wracali do swoich domów... Miałby ich wszystkich zabić i to uniemożliwić?
Meadows miał racje. Wojna była przegrana. Tyrelowie spaprali sprawę po raz kolejny. Nie było sensu ginąć za tych głupców. Pozostało walczyć o swój ród, a jeśli się nie da to przynajmniej o honor...
Po krótkiej chwili od wysłuchania ostatnich zdań Maedowsa, gdy wszystko sobie nieco poukładał powiedział.
-Gdybyście szli z Hightowerami wyciągnąłbym swój miecz i ktoś by zginął... Kto miałby większe szanse, oceńcie sami... - dodał wskazując na jazdę którą prowadził. Liczniejszą i gotową do ataku - Ale idziecie do domu. Więc weźcie swoich ludzi i idźcie. Mam nadzieje, że zapamiętacie, że was puściłem, chociaż nie musiałem...
Jeśli nikt nie miał nic ciekawego do dodania pozwolił ludziom Maedowsa, Fossowaya i Ashforda odejść, a do reszty powiedział.
-Bitwa została przegrana, ale wojna trwa! Udamy się teraz do Horn Hill. To moje ziemie, będziemy mogli rekrutować więcej ludzi, otrzymamy zapasy i zakwaterowanie. Jest to też na tyle blisko, że można komunikować się za pomocą kruków z Wysogrodem i koordynować działania.
Cóż można było zrobić więcej? Cóż można było zrobić innego? Wymordować ludzi wracających do domu? Ale przecież poddanie się Hightowerom też nie wchodziło w grę. Nie kiedy zabrali ich skarbiec i zdradzili. Nie kiedy ojciec się nie poddał nawet będąc w niewoli.
Garth Tarly.
Garth Tarly.

Liczba postów : 108
Data dołączenia : 08/02/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Mistrz Gry Sro Mar 06, 2019 4:24 pm

Rycerze towarzyszący możnym oraz ord Ashford również chwycili za rękojeści swoich mieczy widząc ruch Gartha. Fossoway zmarszczył gniewnie brwi, o wiele spokojniej niż otaczający go ludzie układając dłoń na głowicy swego ostrza, zaś Meadows jedynie uniósł kącik ust w nieznacznym uśmiechu, patrząc z powątpiewaniem na Tarly'ego.
- My - odpowiedział Meadows, doskonale świadom tego, że kilkuset konnych w tej armii nie zaszarżowałoby na swoich lordów załamując formację, opóźniając atak i może wywołując walkę między ludźmi prowadzonymi przez Gartha. - Żegnaj, Tarly, niech bogowie okażą się dla ciebie łaskawsi niż dla twego ojca.
- Nie wygrasz, chłopcze - powiedział ponuro Fossoway, odwracając konia. - Jeśli masz trochę oleju w głowie puść tych ludzi do domu, niech wracają do swoich rodzin i odbudują gospodarstwa zniszczone przez wojnę, a nie giną na próżno.
Trzy setki jeźdźców wkrótce odłączyły się od jazdy Gartha, a siły trzech lordów pomaszerowały dalej. Ku zaskoczeniu Tarly'ego wszyscy wędrowni rycerze jacy z nim wędrowali z nadania króla wciąż byli w armii. Żaden jak na razie nie postanowił poszukać szczęścia gdzieś indziej. Droga do Horn Hill miała zająć cztery dni, idealnie po drodze leżało Darkdell, dzień drogi od nich, jeżeli chcieli je odwiedzić.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Aurola. Sob Mar 16, 2019 11:58 pm

21 lipca 336 roku.
Aurola nie była odpowiedzialna Wyruszyła w daleką podróż bez podstawowej wiedzy geograficznej, niezorganizowana i narażona na niebezpieczeństwa - idealnie. Musiała więc polegać na swym niezawodnym uroku osobistym i umiejętności kłamania. To raczej niewiele.
Na szczęście była pewna siebie. Szła przed siebie z myślą, że uda jej się coś osiągnąć - że niedługo zacznie usługiwać coraz to silniejszym, bardziej wpływowym postaciom. Dokąd zmierzała? Jak najdalej od domu, który stosunkowo niedawno spaliła. Dlaczego to zrobiła? W sumie to sama nie wiedziała. Nienawidziła swojej rodziny i prawdę mówiąc nie obchodziło jej to czy mają teraz, co jeść - zależało jej tylko i wyłącznie na własnym dobrze.
Z naszyjnikiem od ciotki na szyi, z woreczkiem w ręku i dumnie uniesioną głową, kroczyła powoli przed siebie, starając się zbytnio nie przemęczać.
Aurola.
Aurola.

Liczba postów : 16
Data dołączenia : 11/03/2019

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Czeladnik Gry Nie Mar 17, 2019 3:59 am

Tak oto poczęła się wędrówka naszej dzieciny. Chcąc zawojować świat, wyruszyła ze swej zabitej dechami wioski w jako tako dobrze sobie znaną drogą na Różany Trakt, a przynajmniej tak podróżnili mówili, że takowymi ścieżkami tam dojdzie. Sam początek spaceru był przyjemny. Z tego, że było jeszcze lato, to było słychać śpiewy ptaków, brzęki owadów oraz słoneczko grzało w główkę. Nawet po drodze trafiła na krzaki pełne jagód, także mogła się pocieszyć takowym darem natury. Chociaż niedługo po tym matka natura chciała chyba chciała podarować ją czymś jeszcze, bo zajadając się tak jagódkami, spostrzegła na niebie szare chmury, ewidentnie deszczowe. Po około kwadransie zaczął padać deszcz. Nie widziała w zasięgu wzroku żadnej wsi, karczmy, czy też gaju, by móc się w nim schronić, cóż, a końcu równiny Reach, wszędzie łąka. Pozostało jej jedynie iść naprzód. Nasza dziecina mokła na początku powoli, ale z czasem zaczęła czuć, jak jej ubrania zaczynają przylegać do ciała i mocno nabierać wody, to samo włosy. Nie było, że boli, musiała iść przemoknięta niczym jakiś bezpański pies. Nie było też żadnej żywej duszy na trakcie. Istne bezludzie, gdzie ona w ogóle żyła!? Po trzydziestu minutach wolnego chodu, zauważyła ona zarys jakby....rzeki? Była ona ogromna! Gdyby widziała w życiu statek, to by mogła przysiądz, że mógłby takową rzeką przepłynąć, ale no...nie widziała. Widziała natomiast w swoim życiu drewniany most, który prowadził na drugi brzeg, gdzie umiejscowiony był budyneczek ze sporaśnym kominkiem, stajnią oraz światłami w środku, miał jedno piętro. Mogąc się tam uchronić, nawet sama z siebie trochę przyśpieszyła, ale nagle nadzieja prysła. Będąc już parę metrów od mostu, zobaczyła, że był załamany w połowie. Bieda. Nie było innego przejścia. Już pewno mając rozpaczać, usłyszała starczy głos pod mostem.
- E! Jak przez rzekę chce, to do mniii! Przepruwie za pieniużki! - Zawołał człek z długą, szarą brodą i długim kijem. Stał on na czymś na wzór tratwy, która była przywiązana na drugi brzeg liną do pnia drzewa, obok którego był drewniany szałas.
- Za dwadzieścia miedzi przepruwię, zmoczku, snif. - Pociągnął nosem, po czym poprawił swój dziurawy płaszcz. Wyglądał na ponad sześć dziesiątek lat.
Początkująca prostytutka miała również mały gaj po swej lewej. Tam też mogła się schronić i przespać, bo nadchodził powolutku wieczór.

Amur
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Aurola. Nie Mar 17, 2019 4:16 am

Niestety, wszystko co dobre musiało się kiedyś skończyć. Lekkomyślna Aurora nie przygotowała się na ewentualne przeszkody i nie miała ze sobą też żadnej ochrony głowy, która mogłaby pomóc jej w walce z deszczem. Cóż, musiała pogodzić się z myślą, że zmoknie i postarać się zignorować przylegające do ciała ubranie - włosy również zaczęły wyglądać coraz gorzej. Była całkowicie niepocieszona i najchętniej to rzuciłaby się do jakiegokolwiek łóżka, zamknęła oczy i poszła spać. Motywował ją jedynie wyznaczony cel - miała tonąć w bogactwach, a żeby to osiągnąć musiała pokonać kilka przeszkód. Nie mógł zatrzymać jej byle deszcz, prawda? Nie mógł! Dlatego uniosła podbródek do góry i przyśpieszyła kroku, nie płacząc i nie załamując się nad swym losem.
Miała także nadzieję, że po drodze trafi na jakiegoś człowieka, może nawet pomocnego, który zechciałby poświęcić jej kilka chwil i pomóc dostać się do jakiegokolwiek miasteczka. Niestety, nikogo takiego nie było i zaczynała się powoli denerwować - gdyby nie urodziła się na wsi to z pewnością nie musiałaby przez to przechodzić! Kolejny powód do nienawidzenia własnej rodziny.
Nadzieja na lepsze dziś wróciła jednak wraz z... rzeką? Później wraz z rzeką pojawił się most i domek z sporaśnym kominikiem! Odetchnęła z ulgą, poprawiła swoje piersi, wydęła usteczka i szybkim krokiem ruszyła w kierunku drewnianej konstrukcji. Dopiero wtedy zauważyła wyrwę...
- Wszystko przeciwko mnie?! - wrzasnęła do siebie. Na twarzy dziewczęcia pojawił się grymas niezadowolenia, który chwilę później ustąpił przerażeniu. Kto nie wystraszyłby się, gdyby nagle usłyszał głos jakiegoś chorego psychicznie starca?
Niemniej, odwróciła się w jego kierunku i przechyliła głowę w bok, jakby zastanawiając się, czego ten facet chciał.  Najchętniej to pewnie zaciągnąłby ją do łóżka, bo na pewno żadna kobieta już go nie chciała, a on na pewno swoje potrzeby miał. Nie chciała jednak zniżać się do poziomu dawania przyjemności za przeprawienie przez rzekę, więc westchnęła i zdecydowała się wykorzystać swoje umiejętności uwodzenia, kłamania i przekonywania do własnych racji.
Na twarzy nastolatki pojawił się szeroki uśmiech.
- A wa, że chcę! - krzyknęła głośno. W międzyczasie zauważyła ten gaj, jednak lepszą opcją wydawało jej się przekonanie starca. No, przynajmniej musiała podjąć próbę. - A nie dałoby się trochę tej ceny obniżyć? Jestem tylko biedną dziewuchą ze wsi, nie mam ze sobą zbyt wiele. Jestem jednak pewna, że jest pan wystarczająco dobry, żeby przepuścić mnie za... powiedzmy, połowę mniej miedziaków? - posłała mu swój firmowy uśmiech numer pięć, eksponując jednoczesnie swoje piersi.
Aurola.
Aurola.

Liczba postów : 16
Data dołączenia : 11/03/2019

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Czeladnik Gry Nie Mar 17, 2019 4:34 am

Dziadek pochylił wzrok lekko, by spojrzeć jej w piersi, znaczy...w oczy, tak, w oczy, bo oczy przeto nie kłamią. Taka dziewuszka zmoczna przed nim stała, jeszcze mówi, że biedna, no serce staremu ścisnęło najwidoczniej.
- No dobla, nie będę ciul, niech byndzie pół. - Wystawił swoją trzypalcową dłoń do naszej bohaterki, czekając tak na pieniądze. Jeśli dała, hah, pasujący zwrot - to tak, mogła już stanąć na tratwie.
Przeprawienie się przez rzekę w deszcz poszło całkiem gładko, prócz tego momentu, gdzie tratwa się zatrzęsła i prawie Aurola wraz z wodnym dziadkiem wpadli do rzeki. Serce jej skoczyło do gardła podczas tego, ale dziadzia opanował sytuację swoim kijem. - Ło Siedmiu, juszcze refluks młudego kota jest. - Rzekł wesoło dziadzia na prawie udany fakt wpadnięcia do wody. Po zejściu na brzeg grzecznie się pokłonił, po czym siarczyście splunął do rzeki, mówiąc, by dziewka już sobie szła, bo chce się odlać, też do rzeki. Tuptając tak do karczmy, zauważyła, że w stajni jest wóz oraz parę koni, których pilnował dziewięciolatek z procą leżący na sienniku. Jednakże pewnie długo nie badała wzrokiem stajni, a od razu ruszyła do oświetlonego budynku! Do karczemki! Tak, karczemka, mogła poznać po szyldzie, bo karczmy mają szyldy...no nie? Tak przynajmniej siostry mówiły, tylko zajazdy w ich wsiach nawet takich bajerów nie miały. Ta karczma akurat miała na szyld, a na nim rybę! Po wejściu do środka zobaczyła...

Amur
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Garlan Hightower. Wto Mar 19, 2019 6:48 pm

27 lipca 336

Marsz, najnudniejsza część wojny. Coś ciekawego dzieje się niezwykle rzadko. Chyba że dowódca jest idiotą i idzie na oślep. Garlan rozesłał jazdę na patrole, więc nic nie mogło się zdarzyć. Zresztą Reach i tak było wymęczone wojną, Wysogród przegrał bitwę. Jeśli zostały im jakieś siły to pochowały się w zamkach i były raczej nie liczne. Zapowiadał się bardzo nudny marsz.
Z nudów właśnie postanowił zagadać do Florenta.
-Pod Darkdell to pierwsza bitwa jaką widziałeś na oczy? - spytał - Kto Cię uczył walczyć? Jakiś rycerz? Ojciec? - dopytywał - Szkoda, żeś się nie uczył lepiej - powiedział wprost, sucho, szczerze - z chęcią bym zobaczył jak ten Redwyn przegrywa, strasznie mnie irytuje. Lubię dobrych żołnierzy, ale on nie jest tak dobry jak myśli, że jest - ocenił. - do tego brak mu dyscypliny, a ta jest na wojnie jedną z najważniejszych rzeczy. Z Tobą mam nadzieję problemów nie będzie. - powiedział bez emocji.
Garlan Hightower.
Garlan Hightower.

Liczba postów : 90
Data dołączenia : 10/06/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Alliser Florent. Wto Mar 19, 2019 7:42 pm

- Pierwsza tak duża. - Odpowiedział Garlanowi z przytknięciem głowy. - W czasie pierwszej wojny brałem udział w kilku mniejszych potyczkach, ale rzadko kiedy sięgały one liczbę setki konnych. Ot, drobne utarczki z Różami. Zresztą dopiero co zdobyłem swoje ostrogi. Nie miałem co prawda okazji się szczególnie wyróżnić, wojna za długo nie trwała. Ale stawałem na tyle dobrze bym dostał pas. - Zaśmiał się cicho. - Z pewnością urodzenie w dobrym, "królewskim" rodzie znacznie temu pomogło. - Gdy jednak rozmowy poczęły schodzić na kwestie związane walką, Alliser zakręcił się niespokojnie na siodle, jak gdyby przeczuwał do czego to wszystko może zmierzać i wiele się nie pomylił. - Uczyłem się w Jasnej Wodzie. Stryj uznał, że najlepiej będzie mieć mnie pod ręką bym przyuczał się... Do wszystkiego co może się mi kiedyś przydać. Mój ojciec jest kasztelanem zamku i uznano, że być może sam kiedyś obejmę tą funkcję. Lub zajmę się czymkolwiek co będzie potrzeba, w ostateczności miałem zostać domowym rycerzem. - Znowu się niespokojnie poruszył. - I sporo umiem. Walczę z konia, radzę sobie z mieczem, wiem jak poruszać się po dworze i prowadzić ludzi do boju. Ogromna ilość wiedzy do przyswojenia, a szesnaście lat jest zbyt krótkim czasem by osiągnąć w czymś mistrzostwo. Wciąż jest jeszcze czas. Będą i inne wojny i inne okazje do zdobycia chwały i honoru... Choć nigdy tak dobra jak ta. Tyrellowie przez trzysta lat patrzyli na Florentów z góry. I jakim prawem? Zwykli zarządcy! Jeśli będzie trzeba, to będę dobywał murów Długiego Stołu i Gorzkiego Mostu z mieczem w ręku i wszyscy usłyszą, że Florentowie mieli swój udział w zniszczeniu Tyrellów... A... A ten cały Redwyn Peake jeszcze mi zapłaci. Rozniósłbym go na mieczu, ba! Pierwsza krew była moja! Tyle, że uznałem zniewagę królowej, a mojej kuzynki, za zbyt dużą by mogło się na tym skończyć. A on miał szczęście rąbnąć mnie w ten głupi gar na głowie. Wciąż nie wiem jakim cudem mógł tymi swoimi fikuśnymi mieczykami zrobić mi taki łomot w hełmie, że mnie zamroczyło... W głowie się to nie mieści! - Alliser był ewidentnie niezadowolony z wyniku pojedynku. Młody, w gorącej wodzie kąpany, mający mniej rozsądku niż starsi, choćby Garlan. -Za to ja też nie widziałem żebyście walczyli... Jeśli mam być szczery, to nawet was nie kojarzę, a zdarzało mi się być w Starym Mieście i Wysokiej Wieży, a jesteś Hightowerem. Nie zwróciłem na was uwagi, czy nie mieliśmy przyjemności się spotkać?
Alliser Florent.
Alliser Florent.

Liczba postów : 41
Data dołączenia : 12/01/2019

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Garlan Hightower. Wto Mar 19, 2019 9:33 pm

-Słusznie - przytaknął Garlan - zwykli zarządcy nie pochodzący od Gartha Zielonej Ręki. Nie mają żadnych, choćby najmniejszych praw do czegokolwiek, a panoszyli się przez przeszło 300 lat. Dosyć tego. Mam nadzieję, że zakończymy żywot tego rodu raz na zawsze, a Wysogród dostanie się któremuś z potomków Gartha. Co do szturmu natomiast - zrobił krótką pauzę - nie mam zamiaru posyłać Cię na mury. Masz za zadanie negocjować, a nie zginąć po trafieniu kamieniem w głowę. Zwłaszcza, że jak sam zauważyłeś głowy najmocniejszej nie masz - zaśmiał się cicho - może walczysz dobrze, może nawet lepiej niż ten Redwyn. To bez znaczenia skoro przegrywasz. Liczy się tylko wygrana, nie ważne jak, ważne by zwyciężyć. Ludzie mogą gadać o honorze. O honorowych ludziach śpiewa się pieśni, ale wojnę czy pojedynek wygrywa lepszy, albo mający większe szczęście. - postanowił dać młodzieńcowi jakąś życiową radę. - Gdybyście walczyli naprawdę, Ty byś honorowo zginął, a ten prostak dalej chodził po świecie. Chcesz bronić honoru innych? Nie walcz dobrze, bo to nie wystarczy. Zwykle większość wysoko urodzonych walczy dobrze, lepiej niż zwykły zbrojny czy konny. Jeśli chcesz walczyć o czyjś honor musisz nauczyć się walczyć tak, żeby wygrać z każdym kogo wyzwiesz. Inaczej będziesz człowiekiem honorowym, ale martwym.
Patrzył uważnie na Alisera jakie ten wyciągnie wnioski z tego co powiedział.
-Słusznie zauważyłeś, ja nie walczę osobiście, a przynajmniej staram się tego nie robić, bo kończy się to tak. - wskazał na swoje nie w pełni sprawne oko i bliznę - Nigdy nie miałem do tego talentu. Dodatkowo już w młodości zrozumiałem, że wojny nie wygrywają dzielni wojownicy, tylko mądrzy wodzowie. Nawet najlepszy szermierz w dziejach nie odmieni losów bitwy w której walczą dziesiątki tysięcy. Dobry wódz, nawet nie wybitny, ale dobry może już jej losy odmienić.
Znów patrzył uważnie jak zareaguje rozmówca, po czym dodał.
-To że mnie nie widzieliście to nic dziwnego. Ostatnie lata spędziłem w Essos. Chciałem dowodzić ludźmi, a tutaj... Nie bardzo było jak. Za morzem też nie od razu zostałem dowódcą, ale najemnicy to mądrzy ludzie umieją walczyć, chcą wygrać i wrócić żywi, żeby wydać swoje pieniądze. Kiedy zrozumieli, że pod moim dowództwem mają większą szansę wrócić żywi to ja de facto dowodziłem. Żałuje że ich tu nie ma. Nawet nie trzeba by było wydawać rozkazów, wiedzieliby co mają robić. - westchnął na ich wspomnienie.
Garlan Hightower.
Garlan Hightower.

Liczba postów : 90
Data dołączenia : 10/06/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Alliser Florent. Wto Mar 19, 2019 10:50 pm

Alliser przytknął na słowa, że Wysogród winien przypaść któremuś z potomków Gartha. Sam zresztą doskonale wiedział któremu - otóż rodowi Florentów! Każdy w Reach wiedział, nawet Tyrellowie, że to jego ród miał największe prawa do Wysogrodu jak i całego Reach i tylko zdradziecka postawa zarządcy sprawiła, że Aegon Zdobywca mianował go lordem Wysogrodu i panem tych ziem. Chłopak jednak wolał to przemilczeć przed Galranem. Nie należało się przesadnie pysznić. Poza tym był pewien, że wkład Florentów w wojnę, a także siła jaką stanowią w Królestwie Wież zostanie dostrzeżona i sowicie nagrodzona. Alliser oczyma wyobraźni widział siebie władającego Wysogrodem... Ach, marzenia! Każdy mógł je mieć.
- Jeśli zdobędziemy Długi Stół i Gorzki Most bez straty człowieka, to tym większe będzie nasze zwycięstwo i tym większą dumą będę dla swojej rodziny. Zrobię co w mojej mocy by tak się stało... Ale jeśli po podejściu pod Gorzki Most będzie trzeba brać zamek szturmem, to raczej moje stanie na tyłach na nic się zda. - Zauważył. Jeśli trzeba było, to poczeka, ale jakiegoś zamku dobędzie. Jak nie Długi Stół, to Gorzki Most, a jak nie Gorzki Most, to Wysogród. Potem wysłuchał co miał do powiedzenia Garlan odnośnie walki. Nie do końca mu się podobało co słyszał. - To... Nie można przecież ot tak porzucić honoru! Czymże jest zwycięstwo jeśli osiągnie się je jakimiś tanimi sztuczkami? Honor... Honor jest to co czyni nas rycerzy, wszystkich szlachetnie urodzonych tym kim jesteśmy. Odróżnia nas od jakichś prostaków z pola! Nie można ot tak go poświęcić dla chwilowych korzyści. Inaczej co czeka rycerza prócz pogardliwego spojrzenia i wiecznej hańby? Czyż to nie jest los gorszy od śmierci? - Zauważył.
- Cóż, ja nie miałem okazji dowodzić. Choć się uczyłem - czytałem parę książek i bawiłem się figurkami na mapie. Jednak to mój stryj i brat stryjeczny, obecny lord Jasnej Wody, mieli prowadzić ludzi w bój. Ja... Ja miałem tylko służyć radą i wypełniać mniej ważne zadanie. Cóż, w zasadzie każde jakie trzeba, a do tego lepiej mieć szeroką wiedzę. W razie czego się obronię mieczem, jeśli trzeba poprowadzę ludzi osobiście do potyczki. Taki los, gdy do dziedziczenia daleko! - Alliser zamyślił się chwilę nad słowami Garlana. -Essos, tak? Słyszałem, że jest tam pięknie. Szczególnie w Lys... Byliście w Lys? Jak tam jest? - Tematyka Lys wydawała się dość bliska sercu Allisera i był gotów usłyszeć coś więcej o tym miejscu.
Alliser Florent.
Alliser Florent.

Liczba postów : 41
Data dołączenia : 12/01/2019

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Garlan Hightower. Sro Mar 20, 2019 12:37 pm

-Bez straty ani jednego człowieka nie da się zdobyć czegokolwiek - zauważył Garlan - żebyśmy nikogo nie stracili musieliby się poddać, a jak się poddadzą to trudno to nazwać zdobywaniem - stwierdził.
Więc chłopak był idealistą. Niepoprawnym, naiwnym i martwym. Gdyby Peake zdecydował się walczyć z nim na serio.
-Czy to honorowo z taką wyższością odnosić się do prostych ludzi? - spytał - Honoru, tak jak każdej innej rzeczy trzeba używać mądrze - pouczył - Powiedz mi chłopcze, czy gdyby w obozie był Góra. Słyszałeś o Górze? Pies Lannisterów - splunął na ziemię - może jak wrócimy pod Wysogród to tam będzie. Powiedzmy, że on tak jak Redwyn obrażałby Królową. Ba nawet dużo gorzej. Co byś zrobił? Wyzwał go na pojedynek? - spytał. - A od śmierci nic nie jest gorsze. Bo po śmierci nie ma już nic. Dlatego co mówimy śmierci? - spytał głośno.
-Nie dzisiaj - odpowiedział jako jedyny Bharbo. Cicho, spokojnie, ponuro.
-Byłem w Lys - odpowiedział sucho na pytanie - takie miejsca mnie nie interesują. Innym mogą się podobać. Piękni ludzi, dobry klimat, najlepsze burdele. Wolę już Tyrosh, jest twardsze. A najbardziej spodobał mi się Astapor. Może nie tyle sam Astapor co Nieskalani. Gdyby wyszkolili też taką jazdę, a nie jedynie piechotę to z 10 tysiącami podbiłbym wszystkie 7 Królestw. - powiedział z pełnym przekonaniem
Garlan Hightower.
Garlan Hightower.

Liczba postów : 90
Data dołączenia : 10/06/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Alliser Florent. Sro Mar 20, 2019 1:12 pm

- Czy to ważne jakiego słowa użyjemy? Jeśli zamek dostanie się w ręce mego drogiego kuzynostwa, króla Doriana i królowej Laury, to będzie to zwycięstwo i zdobycie dla nich tych zamków. A jeśli okaże się, że się poddadzą i nie będzie trzeba zdobywać ich szturmem, tym lepiej. Im mniej naszej krwi się poleje i im szybciej wojna się zakończy tym lepiej dla niektórych. Choć tym mniejsza chwała nas czeka. - Odpowiedział Garlanowi. Można było twierdzić, że jeśli zamki się poddadzą, to nie będzie równoznaczne z ich zdobyciem, ale dla Allisera dużej różnicy nie było. Jeśli załogi się poddadzą tym lepiej - będzie mógł się pochwalić, że w pojedynkę zdobył zamek, czyż nie?
- Prostaczkowie czy najemne ostrza nie mają honoru, więc czemuż nie miałbym się odnosić do nich z wyższością? Taka jest naturalna kolej rzeczy i nic tego nie zmieni. Szlachetnie urodzeni mają honor, prostaczkowie nie mają. Niektóre organizacje z uwagi na swą misję również ten honor posiadają i jednostki do niej należące mogą się cieszyć częścią jego splendoru. Kiedyś przynależność do Nocnej Straży była czymś takim, obecnie przynależność do nich jest raczej hańbą i kojarzy się z tym, że człowiek który się tam znalazł jest gwałcicielem. Czymże bylibyśmy bez honoru? My, rycerze? Niczym więcej jak zwykłymi mordercami. - Alliser odpowiadał zupełnie szczerze. Garlan zaczął jednak mówić o Lannisterach i Górze. Dało się zauważyć, że chłopak momentalnie przygarbił się w swoim siodle. Kto nie słyszał o straszliwym Gregorze Clegane i czynach w jakich brał udział? Czynach, które nie przynoszą dobrej sławy. - Ja... Khm. - Alliser milczał przez moment. Widać było, że ma problem z odpowiedzią. Z pewnością ścierały się w nim sprzeczne uczucia i myśli tego co powinien był zrobić w takiej sytuacji, którą nakreślił przed nim Garlan. - Góra to straszliwy wojownik. - Odpowiedział, celowo nie nazywając go rycerzem. - Nie wiem czy znalazłbym w sobie tyle odwagi by się z nim mierzyć. Nie wiem czy ktokolwiek by miał...! - Dodał zaraz szybko, jak gdyby na swoje usprawiedliwienie. Szczęśliwie zahaczyli rozmową też o Essos i na moment Alliser mógł odetchnąć.
- Cóż, co kto lubi... - Odpowiedział z uśmiechem. -Chętnie odwiedziłbym Lys, nawet jeśli co o nim mówią jest tylko w jednej dziesiątej prawdą, to musi to być prawdziwy raj na ziemi. Być może po wojnie się tam udam? Choć nie wiem za czyje pieniądze. - Chłopak roześmiał się. -Byłoby pewnie jednak miło nieco odpocząć, poznać odrobinę świata... Hmm. Czy jednak w Essos nie praktykują niewolnictwa? I choćby ci Nieskalani... To chyba też niewolnicy, prawda? Co sądzisz o tej... "kwestii"? Niektórzy uznaliby takie coś za dość... niemoralne.
Alliser Florent.
Alliser Florent.

Liczba postów : 41
Data dołączenia : 12/01/2019

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Garlan Hightower. Sro Mar 20, 2019 2:46 pm

-Różnica będzie taka, że jeśli się poddadzą zachowają swój zamek i ziemie - odpowiedział - jeśli natomiast dojdzie do walki to mogą stracić to wszystko.
Frazesy. Puste idee, oderwane od rzeczywistości. Rzeczy w które może wierzyć może tylko ktoś niedorosły.
-Więc pogardzasz tymi, których masz chronić? Czyż rycerz nie przysięga chronić zwykłych ludzi? - spytał - Honor. Czym jest honor? Przysięgasz wierność swojemu lordowi oraz Królowi. Potem Lord buntuje się przeciw Królowi. Po czyjej stronie nakazuje stanąć honor? Ojcu też jesteś winien posłuszeństwo, tego też wymaga honor prawda? A co jeśli ojciec w trakcie wojny rozkaże Ci wymordować wioskę pełną kobiet i dzieci, tylko dlatego że Ci ludzie osiedlili się na ziemiach lorda, z którym walczy. Co tu jest honorowe? - dopytywał. - Rycerze są mordercami chłopcze, zawsze byli, zawsze będą, muszą być mordercami. Wymyślili górnolotny honor, żeby się usprawiedliwić. Wszyscy grają w tą grę udając honorowych, ale mądrzy wiedzą, że to gra - pouczył.
Odpowiedź odnośnie Góry go rozbawiła. Spodziewał się podobnej.
-Aha, więc masz dość honoru by wyzwać jakiegoś Peaka, który może jest niezły, ale tylko niezły, natomiast straszliwego Górę już nie? Czyż honor nie nakazuje go wyzwać? To jeden z najpaskudniejszych ludzi, jakich ziemia nosi. Wściekła, bezrozumna bestia. Jednak nie widziałem ludzi ustawiających się w kolejce by w imię honoru wyzwać go do walki. A gdyby nawet zaczęli się ustawiać, rozeszliby się po pierwszym pojedynku w którym rozrąbałby przeciwnika na pół. - powiedział z przekonaniem - Co do wojowników natomiast to są tacy, którzy by Górę pokonali. Zapewniam Cię. Kiedyś do naszego obozu przyjechał konno jakiś człowiek. Mówił po dothracku, więc gdyby nie Bharbo nie miałbym bladego pojęcia co on pierdzieli. Powiedział, że będzie walczył i nawet nie chce zapłaty. Zabierze tylko to co będą mieli zabici przez niego wrogowie. Darmowy żołnierz, sama korzyść. Wiedziałem potem jak zaszarżował z włócznią w ręku na wielkiego najemnika w ciężkiej zbroi z Tyrosh. Byłem pewien, że umrze. Tymczasem on celował w tors, a w ostatnim momencie podniósł włócznie i trafił w głowę. Grot rozerwał hełm kuty przez najlepszych kowali tak, jakby był kartką papieru. Nikt nie byłby wstanie przeżyć takiego ciosu. Góra, wielcy herosi z legend, nikt. Gdyby ktoś wziął cios na tarcze, albo się uchylił, wtedy tak, po trafieniu takim ciosem nikt by nie przeżył. - zapewnił - Co do walki pieszej natomiast to kiedyś przybył do nas chłopaczek jakoś w Twoim wieku. Tyle, że nieco wyższy prawie dwa razy cięższy i przeszło dwa razy szerszy. Miał dwa ogromne miecze dwuręczne. W swojej opinii zapewne wyglądał z nimi strasznie, wymachując wielkimi mieczyskami jakby nic nie ważyły. Mi wydawał się komiczny. Ale ja z nim nie walczyłem... Za to walczyli z nim najlepsi z mojej kompani. Powiedział, że będzie walczyć po naszej stronie za darmo, jeśli ktoś go pokona, albo za potrójny żołd, jeśli nikt nie da rady. Wielu chciało utrzeć mu nosa. Skurczysyn pokonał wszystkich, którzy się zgłosili. Nie władał tymi mieczami jakoś wybitnie, widziałem lepszych szermierzy. Ale był cholernie szybki i zwinny mimo ciężkiej zbroi, a walił tak... Nie rozrąbałby raczej człowieka z góry na dół jak Góra, ale od głowy do pępka powinien dać radę. Oczywiście dostał tyle ile chciał, trzej ludzi, którzy z nim byli też, choć nie byli aż tak dobrzy. Gdyby popracował nad techniką i zmienił broń na jakąś rozsądniejszą to postawiłbym swoje pieniądze na niego. A nie na Górę. Na świecie jest wielu wielkich wojowników - zapewnił - nie wyzywaj na pojedynek ludzi, których nie znasz, bo możesz trafić na jednego z nich - poradził.
Lys... Piękne i miękkie. Nic dziwnego, że ludzie chcieliby je zobaczyć.
-Obiektywnie patrząc to najpiękniejsze z miast. Głównie dzięki pięknym ludziom je zamieszkującym. Tamtejsi handlarze niewolników krzyżują ludzi pięknych z pięknymi by uzyskać jeszcze piękniejsze dzieci. - prychnął - ja bym wolał krzyżować wielkich wojowników, z wojowniczymi kobietami by uzyskać jeszcze lepszych żołnierzy, ale co kto woli... - wzruszył ramionami - Moralnością nie wygrywa się wojen. Jeśli niewolnicy pomogliby mi wygrać wojnę to przyjąłbym ich z otwartymi ramionami. Gdybym był Lannisterem zawarłbym z Astaporem umowę na stałe dosyłanie tych żołnierzy. Są zdyscyplinowanie do granic wyobrażenia, doskonali w walce i nie trzeba im płacić żołdu. Słowem żołnierz idealny.
Garlan Hightower.
Garlan Hightower.

Liczba postów : 90
Data dołączenia : 10/06/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Alliser Florent. Sro Mar 20, 2019 3:26 pm

- Nie byłbym taki pewien czy je zatrzymają. - Odpowiedział. - Jej miłość jest wyjątkowo cięta na lordów Merryweathera i Caswella. Nie wiem co się stało podczas negocjacji, ale musieli jej i jego miłości dopiec. Choć... - Zawahał się na moment. - Nietrudno się domyślić jakie słowa tam mogły paść. - Alliser mówił teraz ostrożnie, starannie dobierając słowa. - To Targaryeński zwyczaj, obcy, by brat brał za żonę siostrę. Niezbyt mile widziany w Westeros, nie mówiąc już o opinii Wielkiego Septona na ten... drażliwy temat. Wielu było niezadowolonych, pewnie więcej uważa, to za strzałę w kolano w dobre imię rodu Hightowerów, także politycznie. Nie mówiąc już o złamaniu rozejmy z Wysogrodem... Ile pokój trwał? Miesiąc? - Alliser pokręcił tylko głową, a jego kasztanowe loki zawirowały. - Jestem być może młody, ale tyle tak... drażliwych ruchów w tak krótkim czasie może doprowadzić do wielu problemów w przyszłości dla nas wszystkich. - Chłopak zwiesił głos i przyglądał się z pewnym niepokojem na Garlana. Jak ten zareaguje na jego słowa? W końcu to był rzeczywiście DRAŻLIWY temat.
- Pogardzanie nie ma tu nic do rzeczy. - Odpowiedział krótko. - Prostaczkowie nie mają honoru, ot i wszystko. Znajdą się też i tacy, jest ich wielu, którzy powiedzą, że honor rycerza nie odnosi się do prostaczków. To znaczy - zarezerwowany jest dla szlachty. Nie jest niczym niehonorowym by okłamać chłopa, ale to samo w stosunku do innego rycerza... Tak samo ma się sprawa z obroną słabszych, to jest kobiet. - Na dalsze słowa Garlana Alliser nie miał jednak odpowiedzi. Bo czyż była tu dobra? O blisko połowę starszy mężczyzna miał trochę racji w tym co mówił, ale to burzyło światopogląd Allisera na wiele spraw. - A co ty byś zrobił? W twoim wypadku jest to łatwiejsze, gdyż twoim królem jest twój bratanek... Bratanek, dobrze mówię? Mam nadzieję, że nie pomyliłem koligacji rodzinnych, ale czysto hipotetycznie - gdyby lord któremu przysięgałeś wierność wystąpił przeciwko królowi, to po jakiej stronie byś stanął? A jeśli lord byłby twoją rodziną? A jeśli twoja rodzina stanęła po stronie króla?
- Honor do wyzwania Góry nie ma nic do rzeczy... - Odpowiedział ze wstydem. - Honor mi mówi żebym walczył, ale... Nie jestem tchórzem! Nigdy się nim nie splamiłem... Ale, gdy tak rozmawiamy i myślę, że miałbym stanąć sam na sam w walce z Górą... To nie wiem, czy bym nie stchórzył. Któż by nie stchórzył? Mogę jedynie mieć nadzieję, że nie stanę przed takim dylematem... Podobnie jak przed i innymi dylematami, które wspomniałeś. Te o królu i lordzie... - Dalej wysłuchał opowieści Garlana o dwóch wojach, których spotkał w Essos. Zrobił przy tym parę razy wielkie oczy, wydał kilka okrzyków zdumienia i przytakiwał. Młodzieniec był dobrym słuchaczem i chłonął słowa starszego towarzysza jak gąbka wodę. - Nawet sobie nie wyobrażam jak można by było walczyć dwoma, dwuręcznymi mieczami. Już walka z mieczem i sztyletem to niebywała sztuka... - Pokręcił głową. - A ta kopia Dothraka? To dopiero musiało robić wrażenie, gdy ściągnął przeciwnika z konia! - Alliser wysłuchał też całej puenty płynącej z historii i pokiwał do siebie powoli głową. - Myślę, że to dość rozsądna rada. Walczyć kiedy jest się pewnym wygranej. Nie zawsze można jednak tak walczyć... Czasem trzeba i wtedy kiedy się nie jest pewnym... lub gdy honor każe. - Mruknął.
- Cóż, jak się słucha tego co mówisz o Lys lub Astaporze, to może brzmieć to trochę... niemoralnie. Ale czyż w Westeros nie jest podobnie? To znaczy... I tam i tu są ci, którzy rządzą i mogą robić co chcą, a także ci, którzy ich są zobligowani słuchać i służyć. Czyż jest tu tak naprawdę jakaś różnica? Lord może się zbuntować królowi, a chłopi lordowi. Czyż niewolnicy nie mogliby zrobić tego samego? Widać taki stan rzeczy im całkowicie odpowiada.
Alliser Florent.
Alliser Florent.

Liczba postów : 41
Data dołączenia : 12/01/2019

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Garlan Hightower. Nie Mar 24, 2019 3:21 pm

-Historię piszą zwycięzcy - skomentował krótko Garlan - Targaryenowie nimi byli, więc mogli ją pisać. Chcieli się żenić między sobą, więc to robili. Nikt im nie mógł w tym przeszkodzić, ani im tego zabronić. Tak jak nikt im nie przeszkodził w zdobyciu Siedmiu Królestw. Jeśli wygramy, będziemy mogli robić co będziemy chcieli. Tak jak byli władcy Westeros. - stwierdził - co do pokoju natomiast to jest on jedynie przerwą w wojnie. Przerwą, którą ktoś mądry wykorzystuje na przygotowania, a ktoś głupi marnuje. Zresztą co to za pokój? Zawieramy go, wracamy do Starego Miasta i co? Sojuszniczy Tyrella, żelaźni zaatakowali. Chwile później zrobili to ponownie, a już musieli wiedzieć o pokoju. Co to więc za pokój, skoro sojusznik Tyrellów dalej nas atakuje? Do dupy z takim pokojem! - stwierdził.
Rozważania Allisera odnośnie honoru nieco go rozbawiły.
-Bardzo wybiórczy ten honor wobec tego - ocenił - więc słowa danego temu zwyrodnialcowi Górze musiałbyś dotrzymać, bo jest pasowanym rycerzem? Natomiast weźmy taką sytuację. Na patrolu spotykasz umierającą kobietę z małym dzieckiem. Zaatakował wróg ranił ją tak, że nie ma szans, błaga byś przysiągł, że ochronisz jej dziecko. Ty przysięgasz, a ona w spokoju umiera. Tyle, że wracając widzisz wrogi patrol, znacznie liczniejszy, szans na wygraną praktycznie nie ma. Możesz się jedynie schować, tyle że dziecko zaczyna się drzeć tak, że ukrycie się jest niemożliwe. Co robisz? Jeśli to dziecko wieśniaczki to podrzynasz mu gardło i uciszasz? A jeśli kobiety szlachetnej to podejmujesz walkę i giniesz? - spytał - znałem wielu ludzi i nie raz wieśniacy okazywali się bardziej honorowi, uczciwi i odważni niż rycerze.
Kogo Garlan by poparł? W Essos to było łatwiejsze, wlczyło się za tego kto płaci, a tutaj?
-Faktycznie sprawa jest prosta. Jak nazywa się nasze Królestwo? Królestwem Wysokiej Wieży, a ja jestem Hightowerem. To moje Królestwo, więc zawsze stanę po jego stronie. W czysto hipotetycznej sytuacji stanąłbym za tym, za którym stanie moja rodzina. Chyba, że byłaby to wyjątkowo zła decyzja na przykład z powodu zerowych szans na zwycięstwo. W takim wypadku stanąłbym po stronie zwycięscy i próbował przekonać go by nie ścinał części mojej rodziny. Części, bo żona i dzieci byliby po mojej zwycięskiej od początku. Jak mówiłem, historię piszą zwycięzcy...
Wojownicy... Ah ileż by dał by popatrzeć na prawdziwego wojownika. Takiego, który może walczyć przeciwko trzem, pięciu, sześciu, a nawet ośmiu.
-Zapewne trudne, mi kiepsko wychodzi machanie jednym mieczem dwoma rękami, ale jak ktoś ma siłę umożliwiającą łamanie podków czy zgniatanie hełmów to miecz dwuręczny musi wydawać się lekki jak sztylecik. - stwierdził.
-Pewne podobieństwa faktycznie są - zgodził się - są też jednak różnice. Niewolnicy się nie zbuntują. Oni nawet o tym nie myślą. Należą do Pana i będą należeć aż umrą, albo ich sprzeda. Chłopi mogą natomiast zmienić lorda. Zabrać rzeczy i się przeprowadzić. Mają też jakieś prawa. Nie można ich bezkarnie zabijać bez powodu. Przynajmniej teoretycznie... A moralność? To puste słowo jeśli nie stoi na jej straży nikt odpowiednio silny. Góra ma zerową moralność i co? Żyje w zdrowiu i żyć będzie aż nie trafi na lepszego.
Garlan Hightower.
Garlan Hightower.

Liczba postów : 90
Data dołączenia : 10/06/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Alliser Florent. Wto Mar 26, 2019 9:55 am

- No i mieli smoki... - Odpowiedział. - Smoki ułatwiają wiele spraw. Aż dziw bierze, że w pierwszych dziesięcioleciach ich panowania ktokolwiek myślał o buncie i walce przeciwko nim. Jak gdyby zapomniano o Polach Ognia... Ale czegoż można się spodziewać po fanatykach? Ludzie niespełna rozumu, którzy z kijami i kamieniami gotowi byli się rzucić na smoka. Cóż, teraz próbują podobnej sztuki walcząc z mymi drogimi kuzynami... - Alliser był ciekaw jaki stosunek do religii miał Garlan, toteż zarzucił na niego skromną przynętę. Może ją złapie.
- Cóż, może i pokój jest zawieszeniem broni między dwiema wojnami, niesmak jednak pozostaje. Przynajmniej wśród chorążych Tyrella. Z powodu tych niesmaków Wysogród się broni bo wszyscy twierdzą, że umowy zawarte z Hightowerami nie są nic warte.
- Jak widać bycie honorowym to nie taka prosta sprawa... - Powiedział Alliser smutnym głosem. - Ale kto powiedział, że jest to łatwe? Ci, którym się ta sztuka udała albo nie zostali wystawieni na próbę albo byli doprawdy wielkimi ludźmi - Smoczy Rycerz, Arthur Dayne i wielu innych. Warto chyba podążać śladem tak wielkich i honorowych wojowników, czyż nie? - Jednak pod wpływem tego co usłyszał, to jego słowa nie wydawały się już takie pewne.

Alliser zamilkł i zamyślił się nad słowami Garlana. To co mówił mu starszy mężczyzna było w wielu wypadkach przeciwieństwem tego do czego dążył i czego był uczonym. Był rycerzem z Reach! Honor to była jedna z tych wartości, która była mu wpajana od urodzenia, a tu nagle ktoś wybił w murze jego rycerskości sporą wyrwę. Pewnie, mógł ją łatać... Ale Alliser wiedział, gdzieś w głębi duszy, że bycie honorowym to trudna sztuka, a z tym trudem wiązały się niebezpieczeństwa, a także utrata wielu, wielu korzyści. Co należało robić? Być honorowym? Czy może skutecznym? Czy dało się znaleźć jakąś równowagę?
Alliser Florent.
Alliser Florent.

Liczba postów : 41
Data dołączenia : 12/01/2019

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Garlan Hightower. Czw Kwi 04, 2019 1:58 pm

-Dobrze, że nie ma smoków. - skomentował krótko Hightower - psują całą koncepcję wojny, zwłaszcza jak jedna strona je ma, a druga nie. Natomiast co do fanatyków, każdy z nich to oderwany od rzeczywistości głupiec. To sprawia, że są zarówno bardzo groźni, jak i łatwi do pokonania.
Garlan nie był zbyt religijny, sprawa wiary była mu w gruncie rzeczy obojętna. Wierzył w siedmiu, bo tak go wychowano. Trzeba było iść do septu to poszedł, ale z przyzwyczajenia, nie przekonania.
-Umowa to umowa. - stwierdził Garlan - jeśli jest korzystna do obu stron to będzie dotrzymana. Gdyby tamci Lordowie mieli rozum to by zgodzili się na korzystną umowę. Nie mielibyśmy przecież powodu by ją łamać, tak jak i oni by nie mieli.
Garlan był realistą, wiedział jak wygląda sprawa umów, paktów, traktatów i pokojów. Im bardziej się opłacają każdej ze stron tym większa szansa, że obie jej dotrzymają, im mniejsza tym mniej... Oczywiście na opłacalność składało się wiele czynników...
-Arthur Dayne, Smoczy Rycerz... Wiesz co mieli wspólnego? Każdy z nich byłby wstanie zabić Górę. Honor, ten prawdziwy może istnieć tylko w połączeniu z prawdziwą siłą. Jeśli nie ma się siły i spotka takiego Górę to albo się umiera, albo się ucieka. Czy Arthur Dayne albo Smoczy Rycerz by uciekli? Gdyby z kolei zginęli na początku swej drogi nikt by o nich nie słyszał. Jeśli chcesz być prawdziwym honorowym rycerzem, musisz być jednym z najlepszych wojowników w całym Westeros, a zapewne nie będziesz. Radzę więc być pragmatycznym realistą, a z honoru korzystać wtedy kiedy nie grozi to dekapitacją. - poradził.
Garlan Hightower.
Garlan Hightower.

Liczba postów : 90
Data dołączenia : 10/06/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach