Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Korytarze

Go down

Korytarze Empty Korytarze

Pisanie  Mistrz Gry Nie Gru 23, 2018 12:02 am

***
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie  Mistrz Gry Nie Gru 23, 2018 12:32 am

11-12 czerwca 336 AC

Arjan, po nieudanej próbie przekonania Wendwatera i jego ludzi do swojego pomysłu, ruszył po Czerwonej Twierdzy na swego rodzaju "łowy". Otóż wieku już był zacnego i czas było, by poszukać sobie jakiejś żony, a najlepiej jakiejś, która by mu jeszcze w posagu wniosła kawałek ziemi. Szybko zorientował się, które z mieszkanek Wielkiego Wzgórza Aegona jest niezamężna, a zaraz też które z nich są godnego rozważenia urodzenia. Szczególnie jednak jedna zapadła mu w oko...
Otóż idąc raz korytarzem, ujrzał kobietę, do której dosłownie dopadali faceci. Miała z trzech adoratorów, gotowych zrobić dla niej wszystko. Jej uroda była opisywana jako szczególna, była zadbana o siebie, o idealnych proporcjach ciała... I miała służkę, również dość ładną. Trochę wątłą i szczupłą, ale mającą w tym pewien urok... A ta najcudowniejsza kobieta, jaką Estermont ujrzał, stała jakieś dwadzieścia jardów za nimi. A trzeba przyznać, że jej uroda była nad wyraz wyjątkowa. Dosłownie, jej widok zapierał wszystkim dech w piersiach. Rude, pełne włosy były gdzieniegdzie ozdobione idealnie komponującymi się przebarwieniami. Jej zęby były wykonane z szczerego złota. Zresztą, najwidoczniej kilka już sprzedała, bo niektórych tych cudów już brakowało. Bary miała szersze niż nie jeden mężczyzna - była na tyle zaradna, że spokojnie poradziła by sobie przy boku Arjana. Miała też na tyle grube kości, że nie należało się martwić o rodzenie przez nią dzieci. A oddech? Przywoływał na myśl najlepszą potrawkę cebulową...
Poza nią jednak, choć lepszej kandydatki Estermont nie mógł dla siebie wymarzyć, w Czerwonej Twierdzy znajdowało się jeszcze kilka innych kandydatek. Poza trzema wspomnianymi kobietami, warto też powiedzieć o starej, około czterdziestoletniej pannie z bagażem doświadczeń i której ojciec rycerz dałby niemało, żeby jej się pozbyć... Była młoda blondynka o niecodziennej urodzie i także niecodziennym rozumie, za to z kawałem ziemi niedaleko Jeleniej Przystani. Było także kilka przeciętnych kobiet, niektórym bardziej dopisywała uroda, innym mniej... łącznie było ich jednak jedenastka, a Arjan mógł przebierać w kandydatkach - jeżeli oczywiście odrzuciłby tą jedyną, a i kandydatki musiałyby wyrazić swoje zainteresowanie wygnanym lordem.

Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie  Arjan Estermont. Nie Gru 23, 2018 1:41 am

Po paru kielichach wina znacznie się uspokoił i zaczął myśleć, co on tu może sobie porobić w Czerwonej Twierdzy. Rozmyślał tak dłuższy moment, będąc odchylony na krześle z zastawionymi nogami na stół.
Myśli zaczynały mu się od prostych rzeczy jak możliwa wojaczka, a kończyły na swym statusie "wygnanego lorda" i tego, co się stało w domu. Tchórz. Najgorszy syn. Życzący ojcu śmierci. Dziedzic bez zamku. Lord bez zamku. Estermont. Westchnął ciężko na swe miana, po czym upił łyk wina. Zaczął rozdrapywać stare rany z tym wszystkim związane. Co ja mam ze sobą kurwa robić? Mogę wiernie służyć Durranowi, ale pewnie nie odzyskam od niego mego domu. Tu chwały nie zdobędę, bo pewnie to wszystko będzie się toczyło tak powoli, że zemrę z nudów albo rąbania będzie tak niewiele, co kot napłakał. Może by tak po tym konflikcie wycofać się ze służby u Baratheona, a ruszyć inny dwór? Żebym ja jeszcze wiedział jaki, rzesz kurwa. Jeran jebie małych chłopców. Lancel to stary piernik. Hightower i Redwayne nic nie znaczy. Blackwood...hmmm, ten się wydaje utalentowanym monarchą nawet. Dolina? Szanuję krainę, króla też, w sumie w porządku. Może Różyczka Wysogrodu? Tyle tam teraz konfliktów, że pewnie coś się zgarnie. O Dorne i Północy nawet nie pomyślał. Jak na Północy nie było czego szukać większego, tak Dornijczycy niech żrą piasek. Tfu! Cholerne świnie z pustyń, znaczy z Dorne. Odłożył tak kielich i podparł podbródek o pięść. Ożenić się. Wypadałoby w końcu, ale jakiej tu szukać do diabła i gdzie szukać? Hmmmmm. Olbrzym mruknął, pomyślał nad szukaniem żony, po czym powstał od stolika, ruszając tak swą wielką osobą na łowy.
Sprawy:
Arjan Estermont.
Arjan Estermont.

Liczba postów : 293
Data dołączenia : 08/12/2017

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie  Mistrz Gry Czw Gru 27, 2018 1:51 am

Wielkolud ruszył na łowy. Jego pierwsza zwierzyna - atrakcyjna kobieta z kupą adoratorów - nawet nie zwróciła na niego uwagi. Nawet gdy do niej podszedł i próbował się odezwać, niby coś mu odpowiedziała, ale zdawała się nie zwracać na niego większej uwagi, skupiając się na bardziej przystojnych mężczyznach ją otaczających. Estermont, szukając dobrze nadzianych kobiet, od razu minął także jej służkę (czy ktoś taki mógł wnieść mu bogaty posag) i skierował się do o wiele lepiej rokującej piękności, którą w myślach już mógł nazwać "swoją złotowłosą cebuleczką". Ruszył za nią po korytarzach, starając się jeszcze złapać. Nagle... stanął. Zdawało mu się, że jakiś cień przemknął gdzieś w kącie jego oka, w jednym z bocznych korytarzy. Obejrzał się w tamtym kierunku, zrobił parę kroków... ale nikogo więcej już tam nie było. Ruszył więc dalej, w pogoń za swą ukochaną. I niedługo miał pożałować nagłego zamroczenia, bo ta już stała z jakimś rycerzem, mężczyzną w pozłacanej zbroi i takim samym płaszczu. Jego serce musiał wypełnić zawód i przygnębienie, gdy wybranka jego serca wybrała innego...
Bach!
I wtedy, rozkojarzony, nie zwrócił uwagi na postać wychodzącą z bocznego korytarza. Tym razem mógł ją doskonale rozpoznać! To jego znajoma, Bethany, także nieuważna, wpadła na niego przypadkiem, przez co zderzyli się i upadli z hukiem na podłogę.
Co Bethany robiła w Czerwonej Twierdzy? Zapewne chciała zwiedzić Czerwoną Twierdzę. Jej inny znajomy, Arlan Connington, zabrał ją do środka. Chciał spotkać się z lordem i, być może, doradzić mu coś? Któż to teraz wiedział? Ale gdy poszedł do jego samotni porozmawiać z nim, Bethany dostała chwilę wolnego na zwiedzanie twierdzy. I tak w międzyczasie trafiła na Arjana. Nie mieli jednak wiele czasu na wyjaśnienie sobie swoich przypadków. Gdzieś w tle zabiły dzwony. A po korytarzu zaczęli krzątać się jacyś rycerze i krzyczeć wokoło:
- Wróg w mieście, Czerwona Twierdza oblężona! - i tak w kółko, i w kółko powtarzali...
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie  Arjan Estermont. Czw Gru 27, 2018 2:54 am

Jak na pierwszą kobitkę miał "wyjebane jajca", to na widok drugiej z adoratem w pobliżu, poświerzbiło o dobycie rękawicy. Do mej złotowłosej cebuleczki?! No zabiję. Zabiję drania. Rozkurwię mu ryj jak dotknie. Już miał skręcać! Już miał iść w szranki o miłosne podboje z tym fircykiem w złotej zbroi. Kurwa, co za kutas ubiera się w złotą zbroję? Jak tak można, jakieś kompleksy? Estermont już miał stawiać krok w bok, prosto do nich, rycerzyka odgonić, a lubą przyswoić. Jednakże! Bach! Traci równowagę i ryje o ziemię z hukiem. Na tyle szczęścia, że nie wpadł na służkę ze wrzącą wodą.
- Psia mać. - Zaklnął szybko przez zęby, po czym podniósł się na kolana, spojrzał w bok...ujrzał Bethany. Gdzie ta kobieta ma oczy? Chłop wysoki na ponad sześć stóp, szeroki niczym szafa, a ta wpada! Westchnął ciężko, podniósł się szybko, po czym pomógł wstać jej samej. Takie maniery.
- Czemu mnie śledzisz, co? - Spytał z typowym dla siebie półuśmiechem. Jednak zaraz uśmiech zniknął i miał zasępioną minę. Otrzepał się przy tym lekko od brudu podłoża. Zmrużył oczy, przypatrzył się jej tak przez dłuższy moment swym zmęczonym spojrzeniem. Z jednej strony podroczyłby się z nią, ale z drugiej był wkurzony na wszystko dookoła, więc nie miał na to zbytnio nastroju. - Następnym razem lepiej się skradaj. Ja idę się wyładować na placu, bo nie wytrzymam tego wszystkiego...tego całego...
Ostatnie zdanie wypowiedział tak, jakby był od paru dni na kacu i miał zaraz zemrzeć. Nie zdążył też czego tak naprawdę ma dosyć, bo nagle zaczęły rozbrzmiewać dzwony oraz okrzyki. Wielkolud pokiwał na boki głową. - Nosz kurwa mówiłem im, że tak się stanie. Zaskoczenie. - Prychnął, machnął rękoma, odwrócił już na pięcie w kierunku korytarza na dziedziniec, lecz zatrzymał się na moment. Spojrzał na nią przez ramię.
- Idziesz popatrzeć, Bethany? - Jeśli tak, to skinął głową, ruszył szybkim krokiem przed siebie, a jak sprawa stawała się głośniejsza, to nawet zaczął truchtać. Po drodze jak mógł, to zgarnął swego giermka Ricka, każąc mu szykować rzeczy do wojaczki. Wiała wokół Arjana aura wina, irytacji i zdenerwowania, zwłaszcza zdenerwowania.
Arjan Estermont.
Arjan Estermont.

Liczba postów : 293
Data dołączenia : 08/12/2017

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie  Bethany. Czw Gru 27, 2018 1:15 pm

Beth, która w sumie całkiem cieszyła się z możliwości zwiedzania tej jakże prestiżowej i obszerniej twierdzy, zdecydowanie nie przewidziała niespodziewanie wyłaniającego się przed nią wielkoluda. Gdyby było inaczej, to kto wie, pewnie zdołałaby go jakoś sprawnie wyminąć. Wyszło jednak tak, że oboje padli na ziemię, czemu towarzyszył głośny stęk i seria valyriańskich przekleństw z jej strony.
Czemu nie patrzysz pod nogi, co? — Odwarknęła całkiem agresywnie i pewnie siebie, chociaż przyjęła jego pomoc bez większych oporów, powstając na równe nogi. Odgarnęła skotłowany włosy na tył głowy, przy okazji przyglądając się rycerzowi kątem oka. Nie trzeba było być ani medium, ani nawet jakoś specjalnie uzdolnionym maesterem, żeby dostrzec, iż Estermonta coś chyba trapi. Ktoś, kto wspólnie z matką zajmował się młodszym rodzeństwem od maleńkości czuł się dodatkowo zobowiązany dopomóc.
Wyglądasz, jakbyś miał za sobą ciężką nockę, Rycerzyku. Do tego okropnie brzmisz. Jeżeli masz ochotę na jakiegoś kielicha, to...
Nie dane jednak było jej dokończyć myśl. Albowiem jeden z rycerzy ogłaszających oblężenie niemalże wpadł w nią podczas biegu. Beth tym razem zdołała odskoczyć, jednak jakby zupełnie zapomniała co w ogóle mówiła. Sięgając w tył pamięcią była zmuszona stwierdzić, że jeszcze nigdy nie znajdowała się w twierdzy znajdującej się pod oblężeniem. To chyba oznaczało dodatkowy czas na zwiedzanie, więc nie chciała z miejsca zacząć narzekać. Zamiast tego przystała na propozycję Arjana, ruszając za nim korytarzem, stale dotrzymując mu kroku.
Pierwszego dnia w karczmie mogłeś napomknąć, że wasi przeciwnicy znajdują się tak blisko miasta - stwierdziła obojętnie, nadal starając się wyłapywać co ładniejsze rzeźby, obrazy i temu podobne rzeczy.
Bethany.
Bethany.

Liczba postów : 66
Data dołączenia : 26/02/2018

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie  Arjan Estermont. Nie Gru 30, 2018 8:27 pm

- Wyższe sfery, to nie patrzę. - Odparł tonem spokojnym, z uśmiechem na twarzy i prychnięciem. Jednak tak jak było powiedziane wcześniej, ponury wyraz twarzy zaraz wracał, więc za bardzo zwracał uwagi na agresywny ton Beth. Zaraz padła propozycja wspólnego picia. Co jest do Siedmiu diabłów? Kobieta oferuje mu picie? Coś to było nie tak, przynajmniej dla niego. Jak to tak z babą pić? Dziewki przeto nie umieją pić, więc gdzie im do takiego rycerskiej sztuki picia, hah! Jednakże miał on z kim pić, Alran był świetnym towarzyszem do gorzałeczki, w sumie to nadal jest. Nie ukrywając, Estermont był lekko zaskoczony taką propozycją od kobiety. Uniósł brwi w podziwie. Podrapał się po zaroście. - Kuszące, ale jestem już po paru, a bardziej mnie to wkurwiło, niż pomogło. Echhhh. - Machnął ręką. Rzekł przytłoczonym tonem, kończąc to ciężkim westchnięciem. Zaraz właśnie zaczęto wszczynać alarm w Czerwonej Twierdzy, więc rycerz ruszył wraz z Bethany w kierunku murów. Jego towarzyszka wtedy rzuciła komentarz o wojsku. Spojrzał krótko na nią, potem przed siebie.
- Kwestia zwiadowców, zjebali. - Wyjaśnił krótko z powagą. Nie rozglądał się tak samo, jak Bethany, patrzył przed siebie i po prostu szedł z zaciśniętymi pięściami. Czerwona Twierdza może była imponująca, ale to był dom grabieżców jego zamku i zabójców ojca. Jakby mógł, to by chętnie to rozwalił, ale cóż, przyda przy możliwym szturmie.
Arjan Estermont.
Arjan Estermont.

Liczba postów : 293
Data dołączenia : 08/12/2017

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie  Bethany. Pią Sty 04, 2019 9:42 pm

To zawsze jest kwestia zwiadowców, nie? - Zapytała leciutko drwiącym tonem drażniąc się z nim lekko. Co prawda zdawała sobie sprawę, że sama nie jest w zbyt dobrym położeniu, siedząc w obleganej twierdzy, jednak starała się o tym nie myśleć. Nie ma co psuć sobie humoru dodatkowo. Zamiast tego zaczęła zastanawiać się nad przyczynami złego nastoju wysokiego rycerza. To na ile go znała całkowicie wystarczało, by wykluczyć bliskość wrogów jako powód. Dał się jej raczej poznać jako człowiek dość skory do bitki i impulsywny, więc okazja napierdalania młotem na lewo i prawdo powinna raczej wpychać w niego niesamowite pokłady radości i energii. Trochę jak gorzała, tylko bez upojenia alkoholowego. Co więc było przyczyną? Nic nie mogło jej przyjść do głowy. Ale na szczęście nigdy jakoś nie miała oporów przed bezpośrednimi rozwiązaniami problemów, więc po prostu zagadała:
To ten... Masz zamiar rozłożyć ciężar na twoich barakach na dwoje? Bo ciężko nie zauważyć, że wyglądasz na cholernie niezadowolonego. Co cię trapi, Rycerzyku? Możesz być spokojny, nikomu nie wyjawię, jeżeli ktoś właśnie zlecił ci zamach na swojego seniora czy coś gorszego - zakończyła żartobliwie, chcąc dodać mu otuchy i może nawet przy okazji rozbawić.
Bethany.
Bethany.

Liczba postów : 66
Data dołączenia : 26/02/2018

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie  Arjan Estermont. Nie Sty 06, 2019 2:33 am

- Kwestia zaplecza jeszcze. - Odpowiedział z powagą jeszcze, po czym skręcił na prawo do jednej z komnat, gdzie tam już czekał giermek pakujący sprzęt do worka, więc Arjan tylko pokiwał głową, że ładnie się młodzik wyrobił z pakowaniem zbroi, także kazał mu szybko z rynsztunkiem poczekać na zewnątrz. Estermont zamknął swoją komnatę, po ruszył za Rickiem z Bethany. Nagle ta chciała, by tutaj rycerz wyjaśnił swojeje zdenerwowanie. Co on? Babie miał się zwierzać? Popatrzył na nią nietęgo. Po czym ponownie spojrzał przed siebie i westchnął. Byli już na dziedzińcu. - Rycerzyk... - Zaczął po niej smętnie. - Ech. Tym, że wszystko idzie w psy. Mega ojca zamordowano we własnym domu, dom spalono, siostrze i matce groziło niebezpieczeństwo, a ja nic nie mogłem zrobić, bo mnie tam [size=39]wtedy nie było. Od dzieciaka interesuje się walką, więc ciągle szedłem tą drogą, ale mojemu ojczulkowi się to nie podobało. Lał mnie przez te wszystkie lata, tłumacząc, że moja pasja jest niczym i zamiast tego starał się mnie gnać do ksiąg, na próżno. Mieliśmy na wszystko inne poglądy, przez co często spory były. Chociaż jak nie mogłem tego zdzierżyć, to ruszałem na polowanie albo szukałem jakieś awantury by się wyszumić, ale zawsze po paru dniach wracałem. Ponad pół roku temu, jak się z nim pokłóciłem,  kazał mi wypierdalać z domu, więc też to zrobiłem. Byłem sobie tym błędnym rycerzem przelewającym złość po tym wszystkim w walce. Jeszcze na turnieju w Casterly Rock przyszedł ten list, że ojciec jednak mnie kochał i chciał, bym wrócił na Zielony Kamień, został lordem... [/size][size=39]-[/size]
Estermont prychnął. Te jego życie to był jeden wielki bajzel, który chciał jakoś ułożyć. Się kurwa rozgadałem. Znowu. Pomyślał zirytowany.
- Także ponownie mnie wygnali. Lord bez ziemi jak to mówią. Że nie jestem godny nazwiska...niegodny syn, a co dopiero dziedzic. - Powiedział wściekle. Ściskał przy tym dłonie w pięści. - Każdemu kto tak mówi, wybijam zęby. Pies ich jebał z tym rozumowaniem, niech spojrzą z mej strony na to wszystko. Bo oni kurwa wiedzą lepiej, jaką relację miałem przez te dwadzieścia lat z ojcem, niż ja sam. Nosz kurwa nie wytrzymam zaraz. Czemu ja to w ogóle tłumaczę?! - Wielkolud ryknął dziko i pieprznął pięścią w pobliską drewnianą ścianę spichlerzyka przy murze. Oderwał się zaraz od tej ściany.
- Jak nie będzie walki do końca dnia albo dzbana z piwem, to atakujący będą mieli bardzo wkurwionego wielkoluda z toporem na murze w najbliższym czasie, że zrobi sporo trupów. Będę rąbał ich z taką werwą, że ojciec w Siedmiu Niebach usłyszy. - Wkraczali już na kolejny dziedziniec niżej. Sam ton rycerza się nie zmienił. Była to mieszanka wściekłości, żalu i agresji. Był w bardzo w nastroju do zabijania za swojego rodziciela.
- Że Ci męscy członkowie rodu Taragaryen musiał zwiać...
Arjan Estermont.
Arjan Estermont.

Liczba postów : 293
Data dołączenia : 08/12/2017

Powrót do góry Go down

Korytarze Empty Re: Korytarze

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach