Korytarze

3 Maja 336 AC, wieczorną porą

Przechodząc korytarzami skąpanymi w blasku pochodni, Alyssa natknęła się na maestera, który to wręczył jej zawiniątko będące listem. Dziewczyna od razu się rozpromieniła i ruszyła ku swej komnacie, by ową wiadomość rozsupłać odczytać i jeszcze bardziej ucieszyć. W szybkich, pewnych ruchach nakreśliła wiadomość zwrotną z zapewnieniami, jakoby pamięta o znajomej i przybędzie na parę dni najszybciej jak to możliwe. Zwitek z własną pieczęcią oddelegowała w rękach Gerolda ku maesterowi, zaś siedząc z Duranem zaczęła na głos planować poczynania na kolejne dni.
- Jeśli chcę zdążyć wyjechać jutro, to muszę zająć się jak największą liczbą rzeczy jeszcze dzisiaj! Muszę powiadomić Lyanę, by mnie spakowała i powiadomiła kucharza, aby i ten przygotował nam coś na drogę oraz koniuszego, bo nie pójdziemy piechotą. Tylko suknie nie zmieszczą się w końskich sakwach, a nie będę paradować na zamku w stroju podróżnym, więc potrzebny też wóz i kufry! Pewnie i do tego woźnica.. - rzucała coraz to kolejnymi obowiązkami, aż wreszcie buzia jej się na chwilę zamknęła, dając sir Geroldowi moment na własne słowa:
- Czyżby czyhało jakieś niebezpieczeństwo determinujące tak szybkie wybycie? Poza tym, potrafię powozić. - na poważne pytanie rycerza, Alyss zareagowała banalnym uśmiechem i od razu wyprowadziła go z błędu - Siedmiu poratuj przed niebezpieczeństwami! Przyjaciółka ze Snakewood się do mnie odezwała, a czuję, że w Strongsong powoli gnuśnieję, więc czas wybywać! Tylko babka... chociaż ponoć jest na naradach. Jak znam życie, to starszyzna Coldwaterów też, więc będziemy miały z Beatrice nie tylko dużo czasu, ale i może kawałek zamku dla siebie! Także.. potrzymaj to.. - wepchnęła mu w ręce skrzynkę nim zdążył zareagować i poczęła wciskać do niej księgi oraz rzeczy osobiste, które postanowiła zabrać na drogę.
- Wyruszamy z rana. Ba! Wyruszamy o świcie! - z tymi słowami i ogromem entuzjazmu zabrała się za ostatnie rozporządzenia i czynności, po czym jako tako przygotowana, poszła spać.