Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Przedpola zamku

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Przedpola zamku Empty Przedpola zamku

Pisanie  Alysanne Targaryen. Pon Lip 09, 2018 5:07 pm

* * *
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Alysanne Targaryen. Pon Lip 09, 2018 6:18 pm

15 maja 336 AC;

Długa kolumna wozów, pieszych i jeźdźców, na czele z Alysanne i jej wiernymi lordami, dotarła w końcu w okolice Białych Murów. Ostatnie kilka dni dla nowo koronowanej były dość... Ciężkie. Unosząc się początkowo dumą zrezygnowała z zabierania swojego powozu i zdecydowała się całą drogę przebyć konno, czego zaczęła żałować już drugiego dnia, a trzeciego czuła się strasznie. Oczywiście, że umiała utrzymać się w siodle, ale dystans, który musiała pokonać, odcisnął się na jej udach i pośladkach. Musiała jednak zacisnąć zęby na swoje narzekania, tak jak i na brak typowych dla jej dotychczasowego życia luksusów, gdyż miała wrażenie, że każdy z jej nowo pozyskanych sojuszników uważnie ją obserwuje i tylko czeka aż okaże odrobinę słabości. W końcu maszerująca armia nie była miejscem dla kobiet, chyba, że były kurwami lub markietankami.
Alysanne wbiła pięty w boki konia i wyjechała niewielki kawałek przed maszerujących i stanęła w strzemionach swego konia, obserwując zamek, jak gdyby chciała zobaczyć, czy na murach czają się żołnierze gotujący się do oblężenia, czy może jednak Mormontowie poszli po rozum do głowy i przypomnieli sobie, że z Targaryenami łączą się więzy krwi. Z tej odległości trudno jej było jednak cokolwiek dostrzec, więc poczekała aż reszta się z nią zrówna i rzekła.
- Z pewnością już dawno nas zobaczyli...   - Popatrzyła się na zamek. Czekała ją kolejna, ciężka próba. Trzeba będzie stawić jej czoła. Wyprostowała się w siodle i zerknęła na otaczających ją ludzi. - Poślijmy kogoś przodem. Niech poinformują Mormontów, że spotkał ich zaszczyt goszczenia w murach swego domu królowej. Zobaczymy z jaką chęcią spełnią swój obowiązek. - Mając w pamięci słowa posła o tym, że Mormontowie mieli przejść na stronę Baratheonów, dodała. - Lub z jaką zawziętością mi odmówią...
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Mistrz Gry Wto Lip 10, 2018 11:18 am

Armia zjawiła się pod Białymi Murami, które było już w pełni gotowe do obrony. Na murach stali łucznicy, zaś nad zamkiem powiewały sztandary Baratheonów obok tych należących do Mormontów. Widać było, że zamek był gotowy do obrony, gdyby doszło do oblężenia. Zamek prezentował się wspaniale, ze swoimi śnieżnobiałymi murami. Opowieści mówiły, że był zrobiony z kamienia sprowadzanego z Doliny. W samym środku twierdzy, podłoga ponoć była wysadzana złotem, a filary zrobione z czardrzewa. Większość tych opowieści należało jednak prawdopodobnie wsadzić między bajki, choć i tak z zewnątrz zamek wyglądał przepięknie.
Koło Alysanne przez całą drogę jechał jej mąż, a obecnie król Włości i Protektor Królestwa. Na słowa Alysanne kiwnął głową i wezwał jednego z rycerzy, który następnie został posłany do zamku, aby przekazać zadane informacje. Tymczasem sam Harlaw pojechał do Roote'a, by rozmówić się z nim krótko, po czym zgodnie rozkazali armii rozbijać obóz wokół zamku, przygotowując się do oblężenia. Po 2 kwadransach do Alysanne wrócił jej goniec. - Lordowski syn - Torhren Mormont, zaprasza Ciebie i Twojego męża, Pani, do zamku, by omówić wszelkie sporne kwestie przy wspólnym posiłku.


Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Alysanne Targaryen. Wto Lip 10, 2018 1:45 pm

Z niewielkiego pagórka miała doskonały widok na wspaniałe, Białe Mury. Zamek prezentował się rzeczywiście pięknie, choć nie należał do tych twierdz, które stanowią siedziby największych rodów Westeros. Mimo to nie mogła odmówić mu uroku. W trakcie jej obserwacji nie umknął jej jednak jeden fakt - Mury zamku zostały obsadzone, a na sztandarach, obok niedźwiedzia Mormontów, powiewał dumnie jeleń Baratheonów. To był zły znak. Wyglądało na to, że dotychczasowe wiadomości nie były przesadzone i przynajmniej część z dotychczasowych lordów Korony zdecydowało się zmienić stronę. Wyglądało na to, że nie obejdzie się bez oblężenia co wcale się jej nie spodobało. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie będzie to łatwe zadanie, a gdzieś tam, na południe od nich, znajdowały się niewiadome siły Jeleni.
Gdy więc jej siły rozkładały się pomału obozem wokół zamku, szykując się do odcięcia go ze wszystkich stron, ucieszyła się na wieść, że obecny zarządca zamku, Torhenn pragnie się z nią i jej mężem rozmówić. Wręcz natychmiast chciała jechać gdy nagle się zawahała i podejrzliwie zerknęła na mury zamku, na których powiewał Jeleń. Czyżby to była pułapka? Cała ta sytuacja za bardzo przypominała jej bunt Darklynów z Duskandele i Hollardów. Jeśli się tam uda, to nie będzie miała gwarancji, że opuści Białe Mury, a jej lordowie albo się rozpierzchną albo będą stać bezczynnie pod zamkiem, nie będąc w stanie rozpocząć szturmu. W końcu byłaby zakładniczką.
- Przekaż proszę Torhennowi, że niezwykle cieszy mnie jego gotowość do ugoszczenia mnie w murach zamku, jednakże powiewające chorągwie Jeleni na murach wprawiają mnie w konsternację... - Mówiła powoli, starając się ważyć każde słowo. Miała w końcu nadzieję, że całą sytuację zdoła rozwiązać bez przelania choćby kropli krwi. Tak jak zauważył Symon Whent, Staremu Niedźwiedziowi na stare lata mogło pomieszać się w głowie, nie zmieniało to jednak faktu, że Mormontowie do tej pory okazywali niezwykłą lojalność. - Nie zmienia to jednak faktu, że z ogromną ochotą chciałabym się z nim spotkać przy wspólnym posiłku. Przekaż mu więc proszę, że zapraszam go do siebie. Rozbiję namiot w połowie drogi do zamku. Powiedz mu, że nie obrażę się jeśli przyprowadzi ze sobą gości... - Mówiąc to miała na myśli świtę, która miałaby go chronić przed niespodziewanymi wypadkami. - I przekaż mu proszę moje przeprosiny za... Tak niespodziewane i liczne przybycie.   - Zlustrowała gońca od dołu do góry. - Mam nadzieję, że wszystko zapamiętałeś. Coś powtórzyć? - Gdy goniec odjechał wezwała do siebie swego zaufanego sługę, który towarzyszył jej aż od Królewskiej Przystani, Dorrika i przekazała mu by przygotować kilka namiotów, w których miała nadzieję ugościć Torrhena i przygotować jedzenie. Przykazała też swojemu gwardziście, Alranowi, by wybrał kilkunastu rycerzy, którzy mieliby jej towarzyszyć w ramach jej ochrony. Kazała też powiadomić Whenta i Roote'a o tym co zamierza, by nie byli zdziwieni.
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Mistrz Gry Wto Lip 10, 2018 3:00 pm

Kolejne dwa kwadranse minęły, nim posłaniec wrócił z obrębu murów Białych Murów. Niósł kolejną wiadomość od Młodego Niedźwiedzia: - Pani. Lord wyglądał na trochę urażonego i zastanawiał się przez chwilę, czy w wyniku takiej sytuacji nie zerwać negocjacji. Jego żona jednak go namówiła, że nie należy się czepiać tak małostkowych spraw i, pomimo związanych z tym trudności, przystanie na Twoją ofertę. Za 2 kwadranse oczekuje, że wszystko będzie gotowe. - i jak obiecał, tak też zrobił. Zjawił się wraz ze swoją żoną - białowłosą piękną księżniczką, oraz orszakiem dziesięciu zbrojnych. Wyszedł naprzeciw Alysanne (i tych, których przyprowadziła, jeżeli byli podobnej liczebności, co jego orszak), a z murów wciąż obserwowali ich jego łucznicy, gotowi na wypadek zasadzki. Młody Mormont był z wyglądu podobny do ojca, gdy ten podróżował jeszcze z Viserysem i Daenerys. Skrzywił się, gdy jego żona się ucieszyła i podbiegła przywitać się z młodszą Targaryenką. - Tak już urosłaś, odkąd ostatnio się widziałyśmy... - zaintonowała ze wzruszeniem Rhaena. Torhenn był bardziej zdystansowany i rzucił szorstko: - Nie miałaś być w drodze na Żelazne Wyspy, Alysanne?

Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Alysanne Targaryen. Wto Lip 10, 2018 4:41 pm

Otrzymując wiadomość, że Torrhen czuje się urażony jej ostrożnością, prychnęła. To nie ona przeszła na stronę Jeleni po klęsce na Polach Zielonego Ognia i to nie ona ma stoi pod chorągwiami Baratheonów. Jakkolwiek byłby on honorowy, to czy rzeczywiście wydawało mu się, że byłaby skłonna wejść prosto do zamku potencjalnego wroga i zaryzykować wszystko? Na szczęście zdecydował się stawić na jej zaproszenie... Cóż, pod jego murami stało w końcu kilka tysięcy ludzi, zawsze było lepiej porozmawiać, niż przechodzić od razu do czynów. Zdziwiło ją jedynie, że to jej ciotka namówiła go do negocjacji. Kto wie, może z Mormontów coś jeszcze będzie?
Na spotkanie stawiła się z niewiele większą liczbą ludzi, miała bowiem dwunastu rycerzy i swego gwardzistę. Naturalnie jej mąż, Quentyn, musiał jej towarzyszyć, w końcu Torrhen i jego zaprosił na wspólny posiłek, choć wolałaby by został w obozie. W końcu wiedziała, że był skory do szybkich reakcji i dlatego poprosiła go wcześniej o bycie miłym. Przynajmniej tyle mogła zrobić w tym względzie.
Widząc zbliżający się orszak o podobnej liczbie, zdecydowała się wyjść im na przeciw wraz z Quentynem i Alranem, ale nie oddalała się też zbyt od swoich ludzi. Ot, wyszła na tyle by okazać odrobinę dobrej woli ze swej strony, tak samo jak i Torrhen okazał jej wychodząc z zamku. Podchodząc bliżej nie dało się nie zobaczyć jej ciotki, Rhaeny, która również odłączyła się od orszaku by jak najszybciej się z nią spotkać. Przynajmniej jedna osoba była szczęśliwa z zaistniałych okoliczności i na ten widok Alysanne również nie mogła się powstrzymać od uśmiechu.
- Cieszy mnie, że widzę cię w dobrym zdrowiu ciociu. Życie rodzinne ci służy...
Jak się mają młode Mormociątka?
- Następnie zwróciła się do Torrhena, który był mniej entuzjastycznie nastawiony do całej sytuacji i również pozwoliła sobie na uśmiech. Jeżeli jego żona go namówiła na to spotkanie, to może nie wszystko było stracone? Puściła więc jego ton i zachowanie koło uszu. - Wszyscy są zdziwieni moją obecnością tutaj, Torrhenie. Powinnam się chyba do tego przyzwyczaić. Tak się stało, że łut losu albo bogowie zdecydowali się mnie zawrócić z drogi na Żelazne Wyspy i rzucili do Harrenhal, a stamtąd tutaj... - Wzięła Rhaenę pod rękę i poprowadziła ją w kierunku namiotów. - Nie stójmy tak w szczerym polu, chodźmy! Ah, byłabym zapomniała! Nie wszyscy się znacie. Mój drogi mąż, Quentyn Harlaw. - Przedstawiła każdego każdemu i w drodze do namiotów, rzekła. - Wybacz mi proszę Thorrenie moją przesadną ostrożność, ale chorągwie powiewające nad Białymi Murami wzbudziły u mnie pewną rezerwę i ostrożność, które były, jak widać, bezzasadne. Jednak w dzisiejszych, trudnych czasach, lepiej zachować ostrożność, w końcu czasem trudno powiedzieć kto jest naszym przyjacielem, a kto wrogiem. Zgodzisz się ze mną, prawda?  
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Mistrz Gry Wto Lip 10, 2018 11:47 pm

Rhaena uśmiechnęła się i wesoła odpowiedziała: - Dobrze, powoli dorastają. Najmłodszą jedynie muszę jeszcze co prawda karmić mlekiem, ale pozostałe są coraz bardziej samodzielne. Syn jak wziął miecz, to już go nie puszcza. - zaśmiała się. - Chce zostać wielkim rycerzem. Haha, dzieci są takie urocze. - stwierdziła Targaryenka i odpowiedziała wesoło: - A Ty? Kiedy wreszcie będziesz miała swoje dzieci? - chcąc podtrzymać rozmowę. Niedługo jednak będzie musiała ją skończyć, albowiem jej mąż powoli zaczął wysuwać się na pierwszy plan. Uścisnął ręce z Quentynem, przedstawiając się sobie. Potem i Rhaena przywitała się z Harlawem. Młody Niedźwiedź spojrzał z szczerym zdziwieniem i odrobiną irytacji na Alysanne. - Tak, kiedyś nie przyjeżdżało się do rodziny na czele armii... - rzucił chłodno. Zaraz Rhaena do niego podeszła i zaczęła mu coś cicho szeptać, już poważnym tonem. Alysanne nie mogła usłyszeć co mówi, po minach i tonie mogła rozpoznać, że jej krewniaczka robi mężowi wyrzuty.  Ten też zaraz odetchnął trochę i się rozluźnił i znalazł sobie jakieś miejsce w namiocie, gdzie mógłby usiąść. Westchnął ciężko i spytał: - Rozumiem, że Twoja wizyta nie jest tu przypadkowa. Dostałem Twój list. I pomimo że mój ojciec przysiągł wierność Baratheonom, nie będę Cię zatrzymywał i sprawiał problemów w dalszym marszu na południe.
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Alysanne Targaryen. Sro Lip 11, 2018 11:33 am

Słuchając Rhaeny nie mogła powstrzymać uśmiechu. Wyglądała na taką szczęśliwą. Kiedy jednak temat zszedł na nią, to mina jej nieco zrzedła. Wciąż nie powiedziała Quentynowi o swym stanie, a był ku temu najwyższy czas. Od Harrenhal dzieliło ich już dostatecznie duża odległość i nic nie zmusiłoby ją do zawrócenia. Powie mu dziś... Lub jutro. Trudno było jednak pozostawić takie pytanie bez odpowiedzi, więc schyliła się nieco w jej stronę i powiedziała nieco ciszej.
- Zdaje mi się, że wcześniej niż się niektórzy spodziewają... - Zerknęła przy tym na Quentyna, ale nie miała czasu dodać już nic więcej. Torrhen zdawał się być wciąż poirytowany, a jego zachowanie pomału zaczęło udzielać się i jej. Co on sobie myślał? Szła w końcu na wojnę, więc z czym miała na nią iść jak nie z armią? Szczęściem dla niej, Rhaena postawiła męża do pionu. Cóż, wyglądało na to, że miały ze sobą dużo wspólnego. Przez chwilę nawet się zastanawiała, czy to nie kobiety są w rodzie Targaryenów silniejszym ogniwem... Długo jednak nie mogła nad tym rozważać, bo wkrótce dotarli do namiotu.

Namiot, jak to namiot, nie posiadał zbyt wielu luksusów, ale w przeciągu dwóch kwadransów jej ludzie zrobili co mogli by wyglądało to znośnie. Wstawiono stół, krzesła, kilka skór, świec i było całkiem przytulnie. W ciągu pół godziny ciężko było również przygotować jedzenie, ale na stole znajdowało się wino, które Dorrick z zapałem począł rozlewać do kielichów i podawać gościom, a także kilka przekąsek. Na coś bardziej sycącego trzeba było jeszcze chwilę poczekać. W tym momencie jednak od jedzenia ważniejsza było rozmówienie się z Torrhenem, który to też rozmowę na najbardziej naglący dla niej temat zaczął i którego z uwagą wysłuchała.
- Nie będę ukrywać, że zaskoczyło mnie, że Jorah zdecydował się przejść na stronę Baratheonów, w końcu wspierał on Viserysa jeszcze na wygnaniu, a potem i mojego ojca... Niezwykle mnie to zaskoczyło i zasmuciło... - Wzięła kielich od Dorricka i pociągnęła łyk wina. - Cieszy mnie jednak, że nie będziesz sprawiać nam trudności. Muszę ci chyba podziękować. - Powiedziała to dość powoli. Przynajmniej nie będą musieli strawić pod murami zamku cennego czasu, nie zmienia to jednak faktu, że było to dla niej za mało. Kraj był ogarnięty wojną, wielu lordów, w tym właśnie Mormontowie, przeszli na stronę wroga. Chciała od niego czegoś więcej. Z drugiej strony zobaczyła już, że Torrhen był drażliwy, nie chciała więc podchodzić do niego bezpośrednio ze swymi żądaniami. - Dotarły do was jeszcze jakieś wieści z południa? Ostatnie co wiemy, to że Królewska Przystań padła... - Pominęła milczeniem fakt, że jej ojciec-tchórz abdykował i zbiegł do Essos. -... a prócz tego, że kilku lordów przeszło na drugą stronę. Baratheonowie wciąż są pod Królewską Przystanią?


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:33 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Mistrz Gry Sro Lip 11, 2018 11:59 pm


Torrhen wraz z biegiem rozmowy wydawał się coraz bardziej rozluźniony i spokojny. Z przyjemnością poczęstował się drobnymi przekąskami, które Alysanne im zaproponowała, tak samo zresztą jak jego żona. Mormont upił łyk wina i odpowiedział: - Miał wyjście? Gdy w Czerwonej Twierdzy stacjonowały Onyksowe Płaszcze, jedyną armią w okolicy były legiony Baratheonów?
Miał kogoś innego do obrania? -
westchnął i odstawił kielich. Kiwnął głową na słowa Alysanne, a Rhaena dopowiedziała: - W końcu jesteśmy rodziną! Następnie przyszedł czas na kolejne rozmowy o sytuacji na południu. Młody Niedźwiedź, mając kilka dni zapasu i zapewne relację ludzi jego ojca, na pewno był w całej sytuacji o wiele lepiej rozeznany. On jednak jedyne co mógł zrobić, to sprostować trochę sytuację: - Padła - to za dużo powiedziane. Twój ojciec sam ją poddał, żeby odżeglować do Myr, jak mi się zdaje. Wziął ze sobą trochę pieniędzy i co cenniejsze skarby Czerwonej Twierdzy. Twój brat także tam popłynął. - na kolejne pytanie tylko wzruszył ramionami i rzucił: - Nie mam pojęcia, takich informacji, mój ojciec mi niestety nie przekazał. Choć co do lordów, to prawda. O ile mi wiadomo Stokeworth i Goodbrook odmówili, a Buckler jeszcze się waha... Pozostali już dawno przystali do Baratheonów albo Blackfyre'ów... Oprócz oczywiście Whentów, Darrych i Roote'ów, oraz pokonanych przez Shireen Coxów. - przedstawił całą sytuację i upił jeszcze łyk wina, czekając z niecierpliwością na bardziej treściwy posiłek.
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Alysanne Targaryen. Czw Lip 12, 2018 11:24 am


Pokiwała głową na słowa Torrhena. Z pewnością obecność zwycięskiej armii Baratheonów był dość przekonującym argumentem dla lordów Korony by się poddać. Cóż więcej ich mogło czekać? Wsadzono by ich do lochów lub zabito na miejscu. Zdrada w takim momencie była wygodna, tym bardziej, że jej ojciec... Brr! ... Abdykował. Nie musieli się więc zasłaniać lojalnością lub honorem, a mimo to, część z nich nie uległa. Mogła być tylko zdziwiona lub wdzięczna tej garstce, to tylko ułatwiało jej zadanie. Choć i tak, było ich wciąż za mało, a ich armie rozbite.
Pozostawało wysłuchać jej jedynie kolejnych rewelacji. Na słowa Torrhena, że jej ojciec poddał miasto, twarz jej stężała. Szczęściem, że wieści na ten temat dotarły do niej kilka dni wcześniej i zdążyła się uspokoić. Wciąż był to jednak cierń w jej boku. Jak mógł to zrobić? Stary dureń! Jeżeli nie miał sił bronić miasta, to mógł zebrać dwa tysiące płaszczy i niedobitki z pokonanej armii do Czerwonej Twierdzy. Zamek był doskonale umocniony, mając tylu żołnierzy mógł bez trudu doczekać w nim odsieczy od strony Whenta i innych lordów znad Tridentu. A tak!? Szaleństwo! Jednak najcenniejszą dla niej informacją był fakt, że Stokeworth, Goodbrook i Buckwell odmówili przejścia na stronę Jeleni. Co prawda Buckwell się wahał, ale jego zamek nie był daleko stąd... Ledwie kilka dni marszu. Gdy się tam stawi ze swoją armią, to szybko przywróci w nim wiarę i lojalność względem Targaryenów.
W czasie ich rozmowy Dorrick wyszedł z namiotu by zająć się doglądaniem posiłku i już wkrótce zaczął krążyć z jedzeniem - Daniem głównym był kurczak w miodzie, znalazło się też kilka mniejszych ptaków, głównie przepiórek i ich jaj, do tego pieczona cebula w sosie, inne warzywa i chleb.
- Musicie wybaczyć skromny posiłek. Przekonałam się na własnej skórze, że maszerująca armia nie opływa w luksusu... Wbrew pozorom jedzenie jest jednak całkiem znośne. Proszę, częstujcie się! - Pozwoliła oddać swoim gościom honory i dała im możliwość wyboru co bardziej apetycznie wyglądających kąsków, samej zadowalając się tym co zostanie. Jako, że atmosfera przy posiłku z reguły była nieco luźniejsza, nie decydowała się jej psuć, zostawiając swoje ważniejsze ruchy na jego zakończenie, zamiast tego zdecydowała się nadrobić zaległości rodzinne. - Rhaena powiedziała mi, że twój syn sposobi się już do miecza... Musi mieć teraz... Hmm. Siedem lat? Sześć? Czas tak szybko pędzi. Zastanawialiście się gdzie go oddacie na wychowanie? Jest w wieku w sam raz żeby oddać go na służbę na dworze i by został paziem, nabrał odrobinę ogłady i poznał wielki świat...



Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:34 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Mistrz Gry Czw Lip 12, 2018 12:34 pm


Rhaena siedziała spokojnie i w ciszy delektowała się posiłkiem, przyglądając się po cichu rozmowie Alysanne z Mormontem, tak samo zresztą jak Quentyn. Czasami jedynie przerywali ciszę wymieniając uwagi na temat życia w Ziemiach Korony lub na Żelaznych Wyspach... Choć oboje raczej nie przypadli sobie do gustu.
Torhhen kiwnął głową, patrząc na przyniesiony posiłek.
- Wiem, byłem przecież i w polu, i na wojnie. Dlatego tym bardziej dziwi mnie fakt, że nie wolałaś zjeść na moim zamku, gdzie panują wszakże lepsze warunki. - stwierdził. Na propozycję oddania swojego syna na giermka, odpowiedziała Rhaena. - To świetny pomysł, jest już w najlepszym do tego wieku. Już wszystko jest gotowe... - zaaprobował to oczywiście i sam Mormont, wyjaśniając jaki los czeka ich syna. - Rzeczywiście, pomysł wygląda jak najbardziej kusząco. Dlatego po wojnie pojedzie na południe, do Końca Burzy. Ojciec zgodził się na to, jako warunek traktatu pokojowego.
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Alysanne Targaryen. Czw Lip 12, 2018 2:15 pm


- Wojna wciąż trwa... - Odpowiedziała na słowa Torrhena, gdy ten powiedział o oddaniu swego jedynego syna pod opiekę Końca Burzy. Nie było to jej sprawą, ale nie podobało się jej to. Tym bardziej, że miała zamiar wgnieść Baratheonów w ziemię. Wyglądało na to, że wspólny posiłek skończy się tak jak się zaczął - Na polityce. - ... i mam zamiar ją wygrać. Mam nadzieję wkrótce spotkać się z Lyonelem i pokazać mu, że nie wszystkie Smoki są bez pazurów i zębów. - Przyjrzała się Torrhenowi z uwagą, ale i pewnym wahaniem. - Twój ojciec jest z nim. Jak Rhaena zauważyła, jesteśmy rodziną... Nie chciałabym żeby twój ojciec stał po drugiej stronie pola bitwy. Żeby mu się coś stało. Bądź co bądź wspierał Viserysa, wspierał mego ojca... Czemu nie wesprze i mnie? Potrzebuję wokół siebie dobrych, doświadczonych ludzi. Takich jak twój ojciec, takich jak ty.  - Popatrzyła się po nich, z wahaniem w oczach. Musiała spróbować, czyż nie? Nie miała innego wyjścia. Stawką było jej dziedzictwo, Żelazny Tron, odebrany jej przez Baratheonów. - Jedź ze mną. Zrzuć z Białych Murów chorągwie Jeleni i jedź ze mną na południe. Namówimy twojego ojca żeby przestał wspierać Baratheonów, żeby znów wspierał Targaryenów - Mnie. Jeżeli stał przy Viserysie, gdy ten nie miał nic, to czemu nie stanie przy mnie, kiedy wciąż mam armię i popierających mnie lordów? Czemu nie stanie przy mnie, kiedy wiążą nas więzy krwi? Gdy się przekona, że stoją za mną inni lordowie, niechybnie i za mną stanie murem. Jedź ze mną.  


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:34 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Mistrz Gry Pią Lip 13, 2018 1:12 am


Nastała krępująca cisza. Torhhen był zbyt zszokowany tą propozycją, by cokolwiek odpowiedzieć. Ciszę postanowiła przerwać Rhaena: - To brzmi jak dobry pomysł... - przytuliła się do męża i powoli mu szeptała: - Zobacz, pomożesz rodzinie, obsypią Cie zasługami. Ile nowych majątków i zamków czeka na nasze dzieci... - Mormont wydawał się skrępowany. W końcu jednak, i zupełnie nagle, wstał i spojrzał z piorunami w oczach na swoją żonę. - Nie. - wydusił, wyraźnie zdenerwowany. - Dość już tego. Starczy, że przyjąłem odmówienie mi posiłku na własnym zamku. Że zignorowałem swoje obowiązki i zgodziłem się nie przeszkadzać w dalszym przemarszu. Nie, nie zdradzę swojego ojca. Mówicie o rodzinie, o obowiązku i miłości. Ale nie macie oporów proponować mi zdradę własnego rodziciela i seniora. Nie poddam swojego zamku wcześniej, niż otrzymam od niego taki rozkaz. - przysiągł. Spojrzał na wyjście od namiotu i zawołał do swojej żony: - Wracamy na zamek. - po czym spojrzał na Alysanne i pogroził jej: - Obiecałem, że nie będę Wam przeszkadzał w dalszym przemarszu i obietnicy zamierzam dotrzymać. Jeżeli jednak nie wyruszycie jutro, będę zmuszony uznać Waszą obecność za naruszenie tutejszego pokoju i powiadomić o wszystkim swojego ojca, a w dalszej kolejności zapewne księcia Lyonela.
Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Alysanne Targaryen. Pią Lip 13, 2018 12:31 pm


Początkowo myślała, że i tym razem jej gwiazda zalśni jasno i przekona kolejnego ze szlachciców do poparcia jej sprawy. Tak się jednak nie stało. W gruncie rzeczy nie spodziewała się tak ostrej reakcji z jego strony i kategorycznej odmowy. Tak więc, gdy Torrhen wstał zdenerwowany by powiedzieć o wszystkim co myśli, pobladła, a zaraz potem poczerwieniała z gniewu na twarzy. Zgrzytnęła zębami z wściekłości, w oczach miała chęć mordu i wstała z zajmowanego przez siebie miejsca, podobnie jak to zrobił Torrhen, tyle tylko, że zrobiła to tak gwałtownie, że jej krzesło upadło na ziemie.
- Oczywiście, że odmówiłam ci posiłku na zamku! Jakkolwiek szanuję i kocham swoją rodzinę, to nie zmienia to faktu, że zamiast smoczych chorągwi, powiewają tam jelenie! Myślisz, że co czułam, gdy dowiedziałam się o pokonaniu mego ojca? O przejściu Joraha na stronę Baratheonów!? Jednego z jego najwierniejszych chorążych? Którego syn jest żonaty z moją ciotką!? A potem, przychodząc pod Białe Mury dostaję zaproszenie na obiad! Nie jestem Aeryesem! Nie jestem paranoiczna! Nie jestem szalona! Ale to wyglądało niczym Duskandele...! Wciąż się dziwisz, że odmówiłam ci posiłku!?  - Walnęła pięścią w stół wściekle i odetchnęła głęboko. Po chwili zaczęła mówić znacznie, znacznie spokojniej, ale głos wciąż drgał gniewnie. - Możesz podziękować swojej żonie, że jesteśmy rodziną. Idź, wracaj na swój zamek. Nie każę cię zatrzymywać, choć możesz być pewien, że tego pragnę. Idź. Idź i módl się, żeby twój ojciec nie stanął przeciwko mnie na polu bitwy... Nikt z nas by tego nie chciał. A jeżeli kochasz swoją rodzinę, to możesz się nawet pomodlić o moje zwycięstwo... - Warknęła na odchodne. Jeżeli nie mieli już nic więcej do dodania i zdecydowali się odejść, niż kontynuować kłótnie, to pozostawało jej nic więcej jak wrócić do obozu wojskowego i powiadomić lordów o mało korzystnych rozmowach i dalszych planach.

Odchyliła wściekle poły namiotu dowództwa, choć największy gniew już jej minął. Po jej minie lordowie mogli się domyśleć, że rozmowy z Torrhenem nie poszły dokładnie tak jakby tego chcieli. Przez chwilę krążyła po namiocie to w jedną, to w drugą stronę, aż w końcu zaczęła mówić, nie przerywając spaceru.
- Torrhen i jego ojciec stoją po stronie Jeleni. Zapowiedział jednak, że nie ma zamiaru nam przeszkadzać w marszu lub powiadamiać Baratheonów o naszym położeniu. Nie wyszedł jednak z namiotu szczególnie szczęśliwy... - Potoczyła wzrokiem po lordach. - Możemy tu zostać i oblegać zamek lub kontynuować marsz. I obstawałbym za drugą opcją. Lord Buckwell zdecydował się oprzeć Baratheonom, ale jest niezdecydowany. Waha się. Jeżeli dotrzemy tam szybko, to przeciągniemy go na swoją stronę. I zamiast oblegać Białe Mury, pozyskamy Antlers bez straty jednego człowieka... Poza tym, Lord Stokeworth również nie zdecydował się zgiąć kolan, podobnie jak i Goodbrook. Niewykluczone, że Lyonel będzie chciał wbić im rozumu do głowy i mógł ruszyć na zamek jednego z nich. Biorąc pod uwagę bliskość Stokeworth i Królewskiej Przystani, to obstawiałabym, że ruszył na północ.  - Zawahała się na moment. - Wydaje mi się, że jeżeli chcemy doprowadzić te wojnę do... Satysfakcjonującego końca, powinniśmy rozbić armię Lyonela, a jego samego wziąć żywcem. Gdybyśmy go pojmali, to mielibyśmy w swoich rękach solidną kartę przetargową i moglibyśmy poprosić o pokój z Końcem Burzy i rozprawić się z Shireen i Blackfyrami. - Popatrzyła się na Roote, który był w końcu jej najlepszym dowódcą, a zaraz potem na Whenta i Darry'ego. - Co o tym myślicie?


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:35 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Mistrz Gry Sob Lip 14, 2018 3:07 pm

Mormont wraz z żoną i obstawą ruszyli do zamku. Torhhen jeszcze skwitował krzyki Alysanne westchnieniem. Mówiła, że nie jest Aerysem, ale zachowywała się zupełnie jak on. Nie mieli już o czym rozmawiać, toteż mogli wracać do siebie. Na Alysanne zaś, w jej obozie dowodzenia, czekali już jej lordowie. Wszyscy przyjęli ze spokojem informację o decyzji młodego Mormonta.
- Można się było tego spodziewać, jeżeli w zamku nie było starego Joraha. Syn nie śmiałby wystąpić przeciw niemu, nawet za radą żony. Dobrze, że przynajmniej obiecał dać nam spokój. - stwierdził Whent. Darry uniósł ze zdziwieniem brew: - To tylko słowa! A jeżeli nas oszukuje? - rzucił trochę ze zdziwieniem, podejrzewając Symona o zbyt dużą łatwowierność. Ten tylko skwitował to delikatnym uśmiechem, po którym wyjaśnił: - Mormont? To honorowi ludzie, ciężko byłoby mi w to uwierzyć. Zresztą ryzyko miałby spore... - Roote kiwnął głową i sam zaproponował na koniec na koniec: - Torhhen nic nie zrobi, jeżeli stary Niedźwiedź mu nie każe. Mamy przynajmniej kilka dni spokoju z jego strony. Jeżeli to co mówisz o Antlers to prawda, to nie ma co zwlekać. Potem najwyżej wrócimy pod Białe Mury. A pojmanie księcia Lyonela to obecnie chyba jedyna opcja. Sami z całą potęgą Burzy nie mamy raczej szans.

Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Alysanne Targaryen. Nie Lip 15, 2018 10:40 am


Słuchała z uwagą wymiany zdań między Symonem i Denysem. Co prawda sama miała podobne wątpliwości co lord Darry, ale to Whent miał rację. Mormontowie byli honorowymi ludźmi, a poza tym była pewna, że jej ciotka dopilnuje, by Torrhen nie popełniał głupstw. Miała przynajmniej taką nadzieję. Podobną opinię wyraził Luthor i wyglądało na to, że wszystko zostało postanowione. Ruszali na Antlers, a potem pobić Lyonela.
- Torrhen powiedział, że jeżeli jutro nie ruszymy spod zamku, to wyśle kruki do Lyonela. Ciągle mamy trochę dnia, niech żołnierze chwilę odpoczną, coś zjedzą i ruszymy w drogę. Nie ma co tracić czasu, w końcu i tak nic tu już nie zdziałamy. - Powiedziała, a potem zamieniła jeszcze kilka zdań ze swoimi lordami, szczególnie zaś z  lordem Rootem, który miał dla niej kilka interesujących pomysłów i sugestii. W trakcie tej rozmowy nie mogła wyjść z podziwu dla tej niepozornej osoby - Początkowo miała go za jakiegoś słabeusza, apatycznego mężczyznę, a teraz, z każdą chwilą, rósł w jej oczach.


W końcu jednak rozmowy dobiegły końca i wszyscy się poczęli rozchodzić do swoich zajęć. Podobnie jak i jej lordowie, sama także miała swoje zadanie do wykonania. Wzięła więc Quentyna pod rękę i ruszyła w drogę do ich namiotu, po drodze zastanawiając się jak miała mu przekazać wieści. Przez długą chwilę szli w milczeniu, ale w końcu zdecydowała się je przełamać.
- Hmm. Wiesz... Muszę ci coś powiedzieć. - Zaczęła powoli, z pewnym ociąganiem. Dziwnie jej się o tym mówiło. Była to dla niej niecodzienna sytuacja i wciąż miała mieszane myśli co do ich dziecka. Musiał się jednak dowiedzieć, wkrótce sam by się domyślił. W końcu nie był aż takim idiotą, a potem robiłby jej wyrzuty i gniewnie pomrukiwał, że niczego mu nie mówi. - Zwlekałam z tym od wielu dni. Nie byłam do końca pewna, a poza tym mieliśmy tak wiele na głowie. Ciągle jeździliśmy, rozmawialiśmy lordami, teraz podróż z armią na południe... - Spojrzała się na niego z uwagą. - Jestem przy nadziei, Quentynie. Spodziewam się dziecka.


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:35 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Mistrz Gry Nie Lip 15, 2018 4:14 pm

Quentyn zamarł. Milczał przez chwilę, nim wyjąkał: - To... to wspaniale. - powiedział, z wyraźnym uśmiechem na ustach. Objął Alysanne i przytulił ją do siebie. Pocałował w głowę i dodał: - Młody Żelazny dziedzic. Ach, ależ dobrze się sprawiłem. - stwierdził, wyraźnie bardzo zadowolony z siebie. - Będzie na pewno tak silny jak pradziadek, dziadek i ojciec. - mówił, wciąż zachwycony. Wypuścił żonę z rąk. Mogła wreszcie dostrzec, że cały był czerwony na twarzy, widocznie ze szczęścia. - Ale.. nie możemy teraz ryzykować jego życia. Jeżeli coś się mu stanie... Musisz wracać do Harrenhall. Tam będziesz bezpieczna. Ja stanę na czele naszych wojsk i poprowadzę nas do triumfu. Ty teraz powinnaś bezpiecznie czekać na poród. - mówił z troską w głosie, ale i sporą nutą stanowczości. To przecież był jego własny syn, ale także przyszły król Żelaznych Wysp! Nie mogło nic mu się stać! Co by pomyślał wtedy dziadek czy ojciec? Nie mógł niepotrzebnie narażać syna... no i Alysanne przy okazji też.

Szop Pracz


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Pon Lip 16, 2018 1:33 am, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Alysanne Targaryen. Nie Lip 15, 2018 5:04 pm

Przez chwilę spoglądała z niepokojem na Quentyna, który zamarł na jej słowa ale już po chwili otrząsnął się ze zdziwienia i nadmiaru szczęścia, które go opanowało. Jeszcze nigdy nie miała okazji widzieć go tak szczęśliwe, nie licząc ich feralnego ślubu, ale wtedy to ona nie była szczególnie szczęśliwa. A jaki był z siebie dumny! Tak jakby to wszystko było tylko i wyłącznie jego robotą. Ciężko było jednak patrzeć na ten wybuch radości samemu się nie uśmiechając, toteż i ona sama się uśmiechnęła. Wkrótce jednak mina jej zrzedła - Wracać do Harrenhal!? Spochmurniała jeszcze bardziej i spojrzała się na niego ze zdziwieniem. Czyżby śmiał żartować? Wyglądało jednak na to, że mówił całkowicie poważnie...
- Nie. - Odpowiedziała mu równie stanowczo. - Nie ma mowy. Może i jestem kobietą i nie znam się na wojnie... - Wzięła go pod rękę idąc dalej w kierunku ich namiotu. - ... ale wojen nie wygrywa się tylko mieczem i włócznią, ale też gęsim piórem i zręcznym słowem. A nie ukrywajmy mój drogi, że czasem brakuje ci taktu i cierpliwości. - Przypomniała sobie jego próbę przekonania lorda Denysa i tego jak ten na to zareagował. Jeżeli w przyszłości miały się odbyć kolejne rozmowy, to nie wróżyła im dobrze. Quentyn był często bezpośredni, a także prędki w słowach i gniewie. - To ja namówiłam Whenta, Roota i Darry'ego żeby poszli na południe, możliwe, że będzie trzeba przekonać i innych. Chciałbyś z nimi negocjować? Poza tym... - Nie chciała tego mówić, ale wyglądała na to, że będzie musiała. - ... to JA jestem królową, a ty moim mężem. Nasze więzy małżeńskie czynią cię królem, ale to za moją krwią pójdą lordowie - O ile pójdą. I to ich miecze rozstrzygną moje prawa do tronu, które odebrali mi podstępnie Baratheonowie. Wielu z lordów to dumni ludzie, równie dumnie co ty i inni Żelaźni. Będą mnie oceniać i jeśli zobaczą słabość z mej strony, to ją wykorzystają - Co to za monarcha, który chowa się za plecami innych? Nawet swego męża?  - Pokręciła głową. - Nie mam zamiaru wracać do Harrenhal.
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Mistrz Gry Pon Lip 16, 2018 12:26 am

Quentyn nie wyglądał na specjalnie zadowolonego decyzjami Alysanne. Pokręcił głową i przyjął stanowczą i poważną postawę.
- Nie ma mowy, żebyś tu została. Jeżeli Ci się coś stanie, razem z Tobą umrze nasz syn. Albo jeżeli wcześniej poronisz... Nie wybaczyłbym sobie tego. Mogę pojechać z Tobą, może to nawet i lepiej. Będę mógł doglądać, czy wszystko jest w porządku. Nie każdy władca zawsze sam szedł na wojnę. Często to dowódcy, zazwyczaj lordowie, prowadzili wojnę za nich. Nie musisz sama jechać, żeby doglądać każdego zamku. Oddaj dowództwo Roote'owi albo Whentowi. To nie będzie nic dziwnego ani nadzwyczajnego, wszyscy to zrozumieją, szczególnie w obecnym stanie. A jeżeli Ciebie zabiją, to nie tylko umrze nasze dziecko, ale i Ty nie odzyskasz tronu. I wszystko pójdzie na marne! W Harrenhall będziesz bezpieczna. A gdy urodzisz, będziesz mogła spokojnie wrócić na wojnę. Albo do domu, w Dziesięciu Wieżach. Brawura nie jest mądrością, potrzebną do wygrania wojny. - wygłosił swoją mowę i argumenty. Wyglądał na zdecydowanego i zdawało się, że tak łatwo tym razem nie odpuści.

Szop Pracz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Alysanne Targaryen. Pon Lip 16, 2018 11:03 am

Miała ochotę westchnąć, ale się powstrzymała. Nie mogła się nie zgodzić z Quentynem, miał trochę racji. Z drugiej jednak strony nie chciała być ograniczana i puszczać samopas lordów. Zmarszczyła swoje czółko i zamilkła chwilę, rozważając jego słowa. Być może powinna zrobić tak jak jej mówił? Nie podobało się jej jednak spędzenie w Harrenhal całych dziewięciu miesięcy i z niepokojem oczekiwać rezultatu wojny. Albo jeszcze gorzej, spędzić ten okres w Dziesięciu Wieżach - Na tej kupie skał zwanej Żelaznymi Wyspami!
- Masz trochę racji kochanie... - Powiedziała do niego i przytuliła się do jego boku i ramienia. - Ale chwilowo nic mi nie grozi. Na dalekiej Północy, kobiety z Wyspy Niedźwiedziej muszą walczyć z Dzikimi mając dziecko przy piersi lub w łonie, a na dalekim wschodzie, kobiety Dothrackich wyjców siedzą w siodle do dnia rozwiązania. Jestem wiec pewna, że odrobina jazdy konnej mi nie zaszkodzi. - Zauważyła. - Nie mam też najmniejszego zamiaru rzucać się z mieczem i dzikim okrzykiem na szeregi wojsk Jeleni. Choć może Lyonelowi zmiękłby nogi na taki widok. - Uśmiechnęła się do Quentyna. - Zostaniemy z armią. Przynajmniej na razie. Bo czyż gdziekolwiek w kraju jest teraz bezpiecznie? Nad Tridentem znajduje się ta żmija, Uzurpatorka. Niewykluczone, że już przekroczyła brody. Na południu Baratheoni, a na wschodzie Smoki, którzy znaleźli się w komitywie z Lannisterami...  - Pokręciła głową. - Poza tym znajdę się wkrótce pod czujnym okiem Maestera i jestem pewna, że o mnie odpowiednio zadba... Naszemu dziecku i mi nic się nie stanie, obiecuję. - Dodała poważnie.
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Mistrz Gry Pon Lip 16, 2018 8:24 pm

Quentyn westchnął. Był zły na to, że Alysanne go nie słuchała i chciała narażać jego dziecko. Wiedział jednak, że nie może nic zrobić. To za nią stało tu tysiące żołnierzy, on za miał do dyspozycji zaledwie swoją skromną ( w porównaniu do armii żony) świtę. Pokręcił z zawodem głową, na twarzy wciąż jednak malowało jego lekkie zagniewanie. Targaryenka mogła usłyszeć, jak zgrzyta zębami. W końcu jednak powiedział: - Niech będzie. Ale maester ma być przy Tobie cały czas. Nie spuszczać Cię z oka. I masz się trzymać z dala od wszelkich zagrożeń, a szczególnie od ewentualnego pola bitwy. - stwierdził Quentyn. Rozmowę przerwał im jednak nadjeżdżający lord Whent, obecnie królewski namiestnik.
- Wasze Miłości. - lord powitał ich skinieniem głowy, po czym zsiadł z konia. - Niosę najświeższe wieści z północy. Obawiam się, że mogą one nieco... skomplikować naszą sytuację. - westchnął. Na jego starej już twarzy malował się niepokój i zmartwienie. - Chodzi o Maidenpool. Uzurpatorka przeprawiła się z Solanek przez Zatokę Krabów i zdobyła miasteczko. Co prawda, wedle relacji lorda Mormonta i tego posłańca od księcia Lyonela, Mootonowie władający miasteczkiem przysięgli już wierność Jeleniom... to jednak w ten sposób nasze ziemie zostały odsłonięte na atak. Obawiam się, że niektórych z Twoich rycerzy, a nawet lordów, ewentualny atak na ich ziemie może skłonić do powrotu.

Szop Pracz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Alysanne Targaryen. Pon Lip 16, 2018 8:58 pm

- Możesz być pewna, że będę o siebie dbać... - Stanęła na palcach i pocałowała go w policzek. Kolejne zwycięstwo, co prawda małe, ale zwycięstwo. Nie mogła się powstrzymać od uśmiechu. Skoro miała to za sobą, to mogła zająć się napawaniem tym skromnym sukcesem i kolejnymi, naglącymi sprawami. Wchodzili już do swojego namiotu, gdy dogonił ich lord Whent, którego mina uosabiała Siedem Nieszczęść. Widząc to, Alysanne zaprosiła go do środka...


Po wysłuchaniu słów Whenta, zmarszczyła czoło w zamyśleniu i przeszła się kilkukrotnie po namiocie. Shireen Baratheon ruszyła, a raczej ruszyła już dawno, dawno temu skoro zajęła Maidenpool. Co zrobi teraz? To tylko bogowie mogli wiedzieć...
- Tyle nam przyszło ze strzeżenia brodów na Tridencie... Cóż, odpuszczając tamtą pozycję w marszu na południe, musieliśmy zaakceptować możliwość, że Uzurpatorka przeprawi się przez rzekę i może zagrozić naszym tyłom. Ona jednak nie chciała czekać i ruszyła już dawno temu...- Tyle dobrego było, że zajęła Maidenpool, które należało do zdrajców, ale... Popatrzyła się na Whenta z przestrachem w oczach. Jeżeli Shireen zdecyduje się pomaszerować na zachód, to niechybnie zdecyduje się oblegać Zamek Darry, a siły lorda Denysa stanowiły znaczną część jej armii. -Mówiłeś o tym jeszcze komuś? Darry wie? - Wbiła w niego usilne spojrzenie swych fiołkowych oczu. Jeśli mu powiedział, to możliwe, że Denys będzie chciał zawracać, a na to nie można było pozwolić. - Jeśli Darry się dowie, to może wpaść w panikę. Nie możemy na to pozwolić. Jesteśmy rzut kamieniem od Antlers, a stamtąd już niedaleko od Stokeworth... Jeśli Lyonel zdecydował się oblegać zamek, to znajdziemy się w przededniu bitwy. Nie możemy pozwolić na jakąkolwiek panikę i niezdecydowanie w naszych szeregach. - Przyłożyła palce do skroni i zaczęła je rozcierać. Jakby jej sytuacja nie była dostatecznie trudna - Gdzieś przed nią znajdował się Lyonel Baratheon, książę Końca Burzy z niewiadome jak liczną armią, a teraz jeszcze to. - Jeśli zaś Lyonel pomaszerował na Goodbrooka, to będziemy mogli przemyśleć naszą sytuację. Jeśli jednak nie pokonamy Końca Burzy, to Shireen się nie będzie liczyć... Jej kuzyni z południa rozniosą ją na strzępy...


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:36 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Mistrz Gry Wto Lip 17, 2018 10:29 pm

Symon smętnie pokręcił głową. Nie bez powodu w końcu był taki zasępiony. - Tak, obawiam się, że wie. Choć nie z mojej winy, po prostu nie dało się tego ukryć. I chce wracać walczyć z Uzurpatorką, a przynajmniej bronić swoich ziem. A bez jego sił w zasadzie nie mamy szans w wojnie z Burzą... Albo nawet w przekonaniu lorda Buckwella. Lord Roote już jest w jego namiocie i z nim rozmawia... ale obawiam się, że będzie potrzebna Twoja interwencja, Pani. Na razie jest nieugięty. - westchnął ciężko. Odejście Darry'ego rzeczywiście wyraźnie komplikowało sprawę, także dla samego lorda Whenta. - A jeżeli mogę coś zasugerować... może jakieś kolejne ustępstwa go przekonają? Solanki są bezpańskie po ataku Shireen... W razie kłopotów w negocjacjach na pewno mogą stanowić dobrą kartę przetargową. - stojący obok Quentyn kiwnął głową i powiedział do żony: - Racja, musimy się do niego przejść i mu wybić z głowy ten pomysł. - jeżeli zaś Alysanne postanowiła się skierować do namiotu Darry'ego, to zastała tam lorda kłócącego się z naczelnym dowódcą jej armii.

Szop Pracz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Alysanne Targaryen. Sro Lip 18, 2018 12:59 pm


- Bez jego siły nie mamy szans, a on bez naszych nie powstrzyma Shireen. - Zauważyła gniewnie. Czy Darry chciał się ot tak wystawić i spróbować zmierzyć się z tą zdzirą?! Toż to była głupota, zwłaszcza, że nie należał do najbystrzejszych umysłów militarnych. Niestety Whent i Quentyn mieli racje. Nie mogła pozwolić sobie na utratę Denysa. Jeśli tego nie zrobi, to może od razu próbować wynegocjować pokój... Czy cokolwiek innego. Lub ruszyć na Żelazne Wyspy. Na są myśl o tym miejscu aż się wzdrygnęła. Spędzić resztę swoich dni jako klacz rozpłodowa Quentyna na tym zimnym pustkowiu!? O nie, nie i nie! Nie pozwoli na to! Spojrzała się po nich zagniewanym, ale i zdecydowanym wzrokiem. Odbije sobie te wszystkie niedogodności które ją spotkały na Lyonelu, potem tej łuskowatej francy Shireen, a na końcu na Blackfyrach. - Chodźmy więc do nich.

Już z daleka dochodziły do niej zagniewane głosy Denysa i Luthora. Wyglądało na to, że w czasie jej nieobecności nic się nie zmieniło - Darry był przekonany, że musi wracać na północ. Gdyby była mężczyzną, to z pewnością zaklęłaby teraz szpetnie, ale nim nie była. Była kobietą! Damą i królową. Musiała raz jeszcze pokazać swoją siłę i zdecydowanie, choć nagła odpowiedzialność, która spadła w momencie swego przybycia do Harrenhal robiła się dla niej przytłaczająca. Nie była przygotowana na takie zadania, taką odpowiedzialność. Ale ktoś musiał się tego podjąć.
Stanęła przed namiotem, wzięła głęboki wdech i gwałtownie odgarnęła poły wejściowe, wkraczając do pomieszczenia zdecydowanym krokiem. Chciała natychmiastowo zwrócić na siebie uwagę, przerwać tą niedorzeczną kłótnię i zdominować Denysa.
- Panowie! - Pierwsze słowo powiedziała głośno, nawet krzycząc jeśli zaszłaby taka potrzeba. - Lord Whent powiadomił mnie o zaistniałej sytuacji. Widzę, że już dyskutujecie nad rozwiązaniem zaistniałej kwestii. Dobrze, bardzo dobrze... Przyszłam tu z tego samego powodu.  - Skoncentrowała swój wzrok na Darrym, w końcu to on był tu głównym problemem. - W pełni rozumiem, że wiadomości, które do nas dotarły są dla ciebie, lordzie, niepokojące i je całkowicie rozumiem. Shireen na drugim brzegu, zdobyty Maidenpool. Ale czyż wszyscy tu zgromadzeni, głównie mowa tu o was, lordowie, nie podjęliście ryzyka opuszczenia brodów i zostawienia możliwości przekroczenia Tridentu przez Shireen? Podjęliście decyzję w pełni świadomi potencjalnych konsekwencji. Niebroniony bród oznaczałby wszak łatwy dostęp do waszych ziem. Shireen jednak już dawno znalazła się gdzie indziej i nie ma pewności co do dalszego jej położenia i kroków, czyż nie? - Podeszła do stołu i spojrzała się na mapę Włości. - Rook's Rest, Sow's Horn... Równie dobrze mogła się udać tutaj, nie na wschód. Poza tym... - Ponownie skierowała swój wzrok na Darry'ego - Twój zamek nie pozostał bez obrońców, czyż nie? Zamek nie padnie pierwszego dnia, nie padnie też drugiego jeśli starczy mężnych serc do jego obrony. Poza tym, samotna próba walki z Shireen może skończyć się katastrofą, nie tylko dla ciebie lordzie, ale i dla nas. Opuścisz nas, to Shireen prawdopodobnie rozbije cię w polu i osłabiasz tym samym nasze siły. Nie możemy się rozdzielać! - Zamilkła na moment, zastanawiając się nad dalszymi słowami. - Do Antlers zostało nam jakieś cztery, może pięć dni. Jest to prawdopodobnie najbardziej wysunięte miejsce, gdzie władza Jeleni nie sięga i będą ją chcieli ugruntować. Lordzie, kilka dni nas nie zbawi. Pomaszerujemy na Antlers, przekonamy lorda Buckwella do poparcia naszej sprawy i wzmocnimy garnizon fortecy. Stamtąd będziemy mogli przemyśleć nasze następne kroki, kiedy będziemy mieć więcej informacji. Dobrze umocniony zamek będzie mógł się oprzeć nieprzyjaciołom, a my będziemy mieć pewną swobodę. Z Antlers możemy pomaszerować na północ, do Sow's Horn i zagrozić tyłom Shireen, możemy zyskać więcej wiadomości o jej poczynaniach lub zmierzyć się z Lyonelem, w zależności od tego jakie informacje zdołamy uzyskać. - Popatrzyła się na Denysa czekając jego odpowiedzi. To co mówiła wydawało się jej rozsądne, ale już zdołała się kilka razy zawieść na swoim rozsądku. Trzeba było go wysłuchać i podjąć stosowne kroki do tego by pozostał w obozie.


Ostatnio zmieniony przez Alysanne Targaryen dnia Wto Mar 12, 2019 8:36 am, w całości zmieniany 1 raz
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Mistrz Gry Sro Lip 18, 2018 7:29 pm

Denys Darry patrzył cały czas z wyrzutem na Alysanne. Nie wyglądał na zadowolonego, był raczej czerwony na twarzy. Z początku jeszcze jej słuchał, ale przerwał jej gdzieś w momencie "Wyruszymy na Antlers... "
- Nie! - powiedział zdecydowanie i wyraźnie podrażniony. - Przysiągłem Pani, że pójdę z Tobą na południe... Ale wcześniej przysiągłem bronić swojej rodziny i taki obowiązek nadała mi Matka na górze. Moi żołnierze stali przez miesiąc na Rubinowym Brodzie, broniąc swoich domów przed Uzurpatorką. A kiedy ta odeszła i teraz grozi naszym domom, to mają je zostawić same? Zostawić swoje rodziny, swój dobytek, swoje domy? Nie wiemy ile zajmie oblężenie, ale każdy dzień może się liczyć. W ciągu tych 6 dni nasze domy mogą paść! Nie, zawracam do domu natychmiast, uderzę na siły Shireen i je rozbiję, a Wy zrobicie jak chcecie - możecie kontynuować swoją wojnę na dwa fronty, albo iść ze mną pokonać Uzurpatorkę. - w ostatnim zdaniu nie zwrócił się bezpośrednio do królowej, a do jej pozostałych lordów.

Szop Pracz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola zamku Empty Re: Przedpola zamku

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach