Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Dziedziniec

Go down

Dziedziniec Empty Dziedziniec

Pisanie  Rebekha Westerling. Sob Cze 02, 2018 9:58 pm

2 maj 336

Dzień powoli dobiegał końca, młoda Westerling nie miała zamiaru kierować się w stronę swoich komnat, chciała nacieszyć się jeszcze zachodzącym słońcem. Nie spieszno jej było do tego by zamknąć się w czterech murach swojej sypialni i zatopić się we własnych myślach. Myślach, które chaotycznie przebiegały przez jej umysł, które nie dawały jej odetchnąć nawet na sekundę. Przysiadła sobie w milczeniu na jednej ze starych przesiąkniętych nieco wilgocią stóg siana. Obserwowała ludzi krążących i spieszących się we własną stronę. Jedni gnali w biegu, inni spokojnie kroczyli przed siebie. Przymknęła na chwilę powieki i cicho westchnęła. Zaczęła żałować, że nie zabrała ze sobą swojego szkicownika oraz czegoś do rysowania, mogłaby zająć sobie czymś czas a tak...pozostało jej po prostu siedzieć i wpatrywać się przed siebie na zabieganych ludzi.
Rebekha Westerling.
Rebekha Westerling.

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 31/05/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Wto Cze 05, 2018 1:40 am

Może minęło kilka sekund, a być może kilka minut, gdy kontemplowanie zamkowego życia przerwało pojawienie się pewnej osoby w bardzo bliskim polu widzenia Rebekhi. Ową osobą okazała się przyjaciółka panny Westerling, siostra jednego z rycerzy domowych jej pana ojca. Była jej rówieśniczką, niską dziewczyną o opalonej cerze, pociągłej twarzy i blond włosach opadających kaskadą na plecy. Wspomniane włosy zawdzięczała matce z rodu Lannett, jednej z wielu odległych krewniaczek Lannisterów z Casterly Rock. Na imię jej było Cassandra Hacksaw.
- Tu jesteś, Rebekho - wyszczebiotała wesoło. - Szukałam cię. Może chciałabyś się wybrać na polowanie z sokołami? W taki piękny dzień szkoda tkwić w zamkowych murach - mówiła przysiadając się do dziewczyny. - Wiesz, jedzie jeszcze Amabel, a towarzyszyć nam będą Cedrik i Arwood. Co ty na to?
Wspomniana Amabel również była dwórką w Turni, a Cedrik i Arwood byli domowymi rycerzami jej pana ojca. Obaj młodzi i przystojni.


Belt
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9624
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Rebekha Westerling. Wto Cze 05, 2018 9:41 am

Nie spodziewała się, że ktoś ośmieli się jej przerwać spacer po dziedzińcu. Jednak w chwili, gdy ów osobnik dopadł ją wesoło szczebiotając znanym Reb głosikiem, dziewczyna uśmiechnęła się wesoło. Przebywanie w towarzystwie Cassandry zawsze dobrze jej robiło. Miała w niej wsparcie i cieszyła się z jej towarzystwa. Uściskała ją lekko na przywitanie.
- Polowanie?
Uniosła brew krocząc dalej przed siebie z dziewczyną pod ręką. Nie przepadała za polowaniami, zawsze było jej żal wszelkich stworzeń, które zostają ofiarami. Ale co począć? Musiała w prawdzie też się przyzwyczaić do takiego sportu. Miała już swój wiek, który nie odmładzał jej osoby, a który zbliżał coraz bardziej ku podjęciu ważnych dla jej rodu kroków. Wiedziała, że musi korzystać z możliwości w końcu kiedyś to wszystko może się skończyć.
- Cedrik i Arwood z przyjemnością...jednak...Amabel? Będzie za przyzwoitkę nam robić?
Zachichotała pod nosem i skinęła głową. W końcu czemu nie? Spojrzała na rozradowaną Cassie kątem oka.
- W takim razie dobrze, z przyjemnością się z Wami wybiorę.
Nie pozostało jej nic innego jak tylko po prostu wziąć piękne ptaki i ruszyć na polowanie. Dla Reb była to okazja by spędzić nieco czasu na czymś od tak...zwyczajnym, czymś co nie zaprzątać będzie jej myśli.
Rebekha Westerling.
Rebekha Westerling.

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 31/05/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Rebekha Westerling. Pią Wrz 07, 2018 9:33 am

2 maja 336AC
kilka godzin po uprowadzeniu


Świadomość, że Amabel została dotkliwie pobita i zgwałcona nie pozostawiał w niej nawet chwili spokoju, wiedza, że dziewczyna jest pod opieką Maestra dodała jej nieco ulgi. Mimo to gdzieś w niej nadal była ta niepewność i poczucie winy. Przetarła twarz dłonią gdy w końcu znaleźli się wszyscy na dziedzińcu. Nadal nie miała jednak spokoju w odczuciu tego, że chociaż zostali porwani, to nic nie zrobili ani jej ani jej towarzyszom. Czyżby Amabel oberwała za nich? Te pytania nie pozostawały na niej nawet na moment suchej nitki odbijając się głuchym echem. Sama była wycieńczona i zmęczona całym zajściem.
- Powiadom mego Pana Ojca, że wróciliśmy. Muszę wypocząć.
Odezwała się do przyjaciela i spoglądając przepraszająco na pozostałych przyjaciół ruszyła do swoich komnat. Musiała odpocząć. Musiała zapomnieć o tym co miało miejsce.
Rebekha Westerling.
Rebekha Westerling.

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 31/05/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Malarik Fowler. Nie Lut 10, 2019 10:35 pm

30/06/336 AC


Droga do Turni nie była jakaś specjalnie długa, zajęła trzy dni. Malarik w tym czasie miał czas popodziwiać krajobrazy jakie miało ze sobą Królestwo Skały, wszechobecna zieleń to czego w Dorne nie mógł spotkać poza oazami, co prawda w terenach podległych Fowlerom już było nieco lepiej z tym, ale daleko było do tego widoku, który teraz miał przed swoimi oczami. Wzgórza i małe góry przypominały mu widoki jakie spotykał na okolicznych terenach Skyreach, nawet może się poczuł jak w rodzinnych stronach, chociaż na chwilę. W czasie tej drogi Malarik oraz Ser Plunder ujrzeli to co w sumie pragnęli ujrzeć - słynne Castamere, a właściwie jego ruiny. Monument siły i bezwzględności Tywina Lannistera, w pewien sposób robiło to wrażenie, ale też pewne obawy na młodym Fowlerze, karano buntowników ścięciem, wygnaniem, odebraniem tytułu, ale żeby wyrżnąć cały ród jako pokaz tego co spotka innych, tego jeszcze nie było w historii. Od ruin zamku nie było już daleko do Turni.
Aż po kilku godzinach dostrzegł zarysy zamku i nieco był zdziwiony. Siedziba Westerlingów nie była jednym z tych pięknych twierdz, może kiedyś była, ale teraz było widać, że nadgryzł ją ząb czasu i z każdą chwilą kiedy przybliżali się do ich pierwszego celu podróży było to coraz bardziej widać. Najwyraźniej byli jednym z tych mniej majętnych rodów Zachodu. Na pewno kolumna zbrojnych wzbudziła zainteresowanie strażników u bramy, ale jednak po przedstawieniu się, a zwłaszcza usłyszeniu "Lannister" spokojnie ich wpuścili do środka.
Malarik wjechał na przedzie koło Kevana rozglądając się po dziedzińcu zamku, sam zapewne już wzbudził niemałe zainteresowanie swoim ubiorem i wyglądem, rzadko kiedy ludzie z Zachodu mieli możliwość spotkać się z Dornijczykiem, a już na pewno ci z Turni. - No i tak jak wspominałem Kevanie, Dorne jest piękną krainą, ale nie jest łatwa do życia. - kontynuował jedną ze swoich opowieści o jego kraju. Pociągnął za lejce i zatrzymał konia, po czym zeskoczył z niego rozglądając się teraz dokładniej po dziedzińcu, wsuwając kciuki w boki zza swój zdobiony pas, delikatnie syknął, jednak nie było to dobrym pomysłem czując jeszcze skutki pojedynku z Lannisterem.
Malarik Fowler.
Malarik Fowler.
Ulubieniec Królowej

Liczba postów : 109
Data dołączenia : 28/08/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Kevan Lannister. Wto Lut 12, 2019 10:52 pm

Kevan przybył do Turni w towarzystwie Dornijczyka i swoich ludzi (koło czterdziestu). W wolnym czasie starał się ćwiczyć z swoimi rycerzami (kładąc nacisk na aspekt siłowy, w którym Lannister najbardziej kulał), ale towarzystwo Malarika nie było najgorszym, na jakie mógł trafić. Miał też okazję usłyszeć o Dorne z ust kogoś, kto rzeczywiście dobrze znał tą krainę. Opowiastki opowiastkami, ale słowa to tylko wiatr i Kevan musiałby przekonać się o tym na własne oczy i pojechać do Dorne. Na razie niestety, lub na szczęście, jak mógł stwierdzić po usłyszeniu o warunkach jakie tam panują, nie miał zamiaru wybierać się do jedynego pustynnego królestwa Westeros.
- Długo chcesz tu zabawić? Bo ja, szczerze mówiąc, najpóźniej za dwa dni zamierzam wyruszyć dalej, jeżeli lord nie opowie mi o żadnych większych problemach - poinformował Kevan. Nie miał powodów by gościć tu dłużej, Westerlingowie - w przeciwieństwie do Marbrandów, byli wiernymi lennikami Skały. Oczywiście nie zaszkodziło i tego sprawdzić, dlatego nakazał swoim ludziom bacznie przyglądać się domownikom przez czas ich obecności na zamku - szczególnie zaś, czy chodzą codziennie do septu. Sam zaś postanowił udać się najpierw na audiencję do lorda. Miał nadzieję, że Fowler w tym czasie sobie poradzi i że przydzielą im jakieś kwatery i zapewnią ciepły posiłek - choć zdawał sobie sprawę, że na pewno będą potrzebowali do tego czasu, skoro grupa rycerzy przyjechała tak bez ostrzeżenia.
Kevan Lannister.
Kevan Lannister.

Liczba postów : 182
Data dołączenia : 12/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Rebekha Westerling. Czw Lut 14, 2019 8:18 pm

Nagły harmider jaki zapanował dookoła wyrwała Reb z zajęć codziennych. Siedziała właśnie z książką w dłoni gdy usłyszała, że orszak rycerzy pędzi w ich stronę. Jak to Reb, zerwała się z miejsca i pognała w stronę okna by dostrzec coś więcej. Dopiero po chwili dotarło do niej, że musi przecież iść przywitać gości jak nakazuje tradycja w każdym domu. Ubrała więc trzewiki na stopy i pognała na złamanie karku w stronę dziedzińca. Gdy znalazła się na miejscu dostrzegła właśnie wkraczających mężczyzn na dziedziniec. Spojrzała na dwórkę, którą traktowała jak przyjaciółkę. Zaraz potem przeniosła wzrok na dziwnie opalonego mężczyznę. Dornijczyk w tych stronach? Zdziwiona uśmiechnęła się lekko do przyjaciółki by po chwili przenieść spojrzenie na Dornijczyka i Lannistera. Lekko dygnęła uśmiechając się lekko.
- Witajcie w Turnii. Jestem córką Lorda Westerlinga.
Przedstawiła się przenosząc wzrok na Kevana i Malarika.
Rebekha Westerling.
Rebekha Westerling.

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 31/05/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Malarik Fowler. Czw Lut 14, 2019 11:01 pm

Jego wzrok taksował wszystko wokół, pracujących ludzi, strażników, rycerzy, dwórki, którzy właściwie teraz przyglądali się całemu orszakowi, a sam Malarik czuł nie jedno spojrzenie na sobie. Nikt nie widział w tych stronach Dornijczyka, co prawda nigdy nie spotkał się z taką reakcją na jego osobę, raczej w miastach portowych ludzi byli bardziej obojętni co do mieszkańca z Dorne, ale tutaj. Jakoś specjalnie mu to nie przeszkadzało, mogło z tego coś ciekawego wyniknąć...
- Nie jestem jeszcze pewien... - jego wzrok utkwił na dziewczę wyłaniające się z siedziby Westerlingów... Urodziwe dziewczę, które teraz śledził swoimi piwnymi ślepiami. - Ale powiem jak już będę wiedział. - dokończył swoją myśl do Kevana dosłownie na parę chwil przed przybyciem kobiety. Teraz dokładniej mógł się jej przyjrzeć, ładna buźka, długie kasztanowe włosy zawiązane w warkocz, ale na tym się zatrzymał cały czas zerkając na jej twarz. Po przedstawieniu się dziewczęcia delikatnie uśmiechnął się, więc to była córka Lorda Turnii, musiał przyznać, że wzbudziła jego zainteresowanie.
- Malarik Fowler z Skyreach - przedstawił się delikatnie skłaniając się przed kobietą i chcąc ując jej dłoń, aby ją ucałować. - Myślałem, że wszystko co piękne już widziałem w życiu, myliłem się. Teraz zobaczyłem. - wypowiedział to prostując się nadal utrzymując swój uśmieszek. Kątem oka zobaczył tylko, że jego konia wzięła służba, a gdzieś też w tamtej okolicy aktualnie przebywał jego towarzysz. Jastrząb podejrzewał, że takie nagłe przybycie tylu zbrojnych jest pewnym kłopotem dla służby, będzie trzeba nieco dłużej poczekać na kwaterę i na coś do zjedzenia, ale czy mu to przeszkadzało? Absolutnie nie, będzie miał czas do rozejrzenia się po okolicy i skupieni się na czymś innym...
Malarik Fowler.
Malarik Fowler.
Ulubieniec Królowej

Liczba postów : 109
Data dołączenia : 28/08/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Rebekha Westerling. Pią Lut 15, 2019 4:53 pm

Chorągwie Lannisterów zrobiły nie lada popłoch, a już na pewno taka liczba ludzi. W końcu mało kto odwiedzał jej dom w takiej ogromnej ilości rycerzy. Uśmiechnęła się lekko na słowa Malarika, przenosząc jednocześnie wzrok na jego przystojną twarz. Podała mu dłoń do ucałowania lekko się rumieniąc na jego słowa.
- Rebekha. Miło mi zatem poznać Malariku. Jednak...co sprowadza Twą osobę w towarzystwie Lannisterów?
Zapytała zaciekawiona widząc, że towarzysz Malarika powędrował zapewne do jej drogiego ojca. Ona tym czasem wydała polecenie przygotowania komnat dla gości i przygotowania kolacji w wielkiej sali. Niestety musieli na wszystko poczekać bowiem takiej liczby ludzi nie byli w stanie wykarmić z kilku kawałków mięsiwa i pieczywa. Musieli odpowiednio wszystko przygotować.
- Musicie Waść nieco wybaczyć, nie spodziewaliśmy się przybycia tak licznej liczby gości...służba przygotuje ucztę i komnaty jednak potrzebują ku temu nieco czasu.
Wyjaśniła przepraszająco.
Rebekha Westerling.
Rebekha Westerling.

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 31/05/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Malarik Fowler. Pią Lut 15, 2019 10:34 pm

Najwyraźniej komplement Malarika nieco onieśmielił córkę Lorda Westerlinga, która lekko się zarumieniła. Młody Jastrząb tylko uśmiechnął się na tą reakcję i przywitanie się.
- Rebekha. Piękne imię. - pozwolił sobie na kolejne miłe słówka w stronę dziewczęcia. - Podróż, ja i mój towarzysz, który gdzieś teraz zniknął... Najwyżej za chwile się odnajdzie. Ale tak, chciałem na własne oczy zobaczyć jaki jest Zachód . Słyszałem masę opowieści, ale jednak przekonanie się na własnej skórze jak tu jest wydaje się o wiele ciekawszą alternatywą. - w tej chwili założył swoje ręce za plecami splatając dłonie. - A dlaczego w towarzystwie Lannistera? Głównie przypadek, może los. Akurat odpoczywałem wraz z moim przyjacielem w jednej z karczm w Lannisporcie po rejsie ze Starego Miasta i dołączył się do rozmowy właśnie pan Kevan. Zaproponował wspólną podróż, więc nie wiedziałem powodu, aby się nie zgodzić. Zawsze jest to bezpieczniej na trakcie i towarzystwo członka królewskiego rodu też jest pewnym prestiżem. - uśmiechnął się, taka była prawda, akurat jemu się poszczęściło, że podróżuje z lwem. Taka znajomość na przyszłość może być bardzo owocna, a sam Kevan wydawał się ciekawym człowiekiem. Całkowicie inaczej wyobrażał sobie Lannisterów, głównie przez jego ojca, a tutaj całkiem miłe zaskoczenie.
- Zachód na razie sprawia na mnie całkiem pozytywne wrażenie... I mogę rzec, że dzisiaj sprawił na mnie jeszcze lepsze. -  w tej chwili, czego wcześniej sobie odmówił zlustrował Rebekhę swoim wzrokiem od góry do dołu i z powrotem zatrzymując się na jej buźce. Wcale nie ukrywając tego, a można rzecz, że nawet chciał, aby zostało to wychwycone.
- Nie ma za co przepraszać. - nadal zachowując swój wesoły wyraz twarzy. - W żaden sposób was nie powiadomiliśmy, więc nawet nie oczekiwaliśmy, że wszystko będzie gotowe w jednej chwili. - nagle usłyszał za sobą znajomy dźwięk kroków - Charres, zniknął mu po krótkiej chwili gdy dotarli w obręb zamku. Koło Malarika stanął rycerz na oko koło czterdziestki, krótko ścięty brunet z zarostem okalającym jego twarz. Ubrany na modłę dornijską, aczkolwiek z wyglądu w żaden sposób nie przypominał mieszkańca Dorne.
- O i znalazł się mój kompan. - obrócił się delikatnie w stronę Plundera. - Pani proszę poznaj to mój towarzysz, przyjaciel, mentor, wielki wojownik. - zaanonsował swojego kompana wskazując na niego prawą dłonią.
- Jak zwykle niepotrzebnie mnie przechwalasz. - odpowiedział mu Charres delikatnie uśmiechając się.
- Nigdy tego nie robiłem. - rzucił do niego Fowler. Plunder skłonił się przed Rebekhą i podobnie jak Jastrząb chciał ucałować dłoń. - Ser Charres Plunder. Miło poznać panią. - wyprostował się i na chwilę stanął.
- Zapomniał wspomnieć, ale był rycerzem legendarnej Złotej Kompani. - dodał Malarik z uśmieszkiem spoglądając na niego, ale sam towarzysz Fowlera skomentował to tylko uśmiechem. Po przedstawieniu spoglądnął tylko na Dornijczyka wymieniając ze sobą spojrzenie, a potem rzucił okiem za siebie.
- Upewnię się czy wszystkie nasze rzeczy będą w pokojach. Malariku, pani. - skłonił i udał się w głąb dziedzińca. Odprowadził go jeszcze przez chwilę wzrokiem, po czym wrócił swoimi ślepiami na niewiastę jaką miał przed sobą.
- Tak jak wspominałem spokojnie możemy poczekać na posiłek. Przed samą ucztą chciałbym się odświeżyć. - zrobił delikatną pauzę i kontynuował. - Więc tak jak już wcześniej mówiłem, chciałem zwiedzić Zachód i Turnia była pierwszym miejscem do odwiedzenia zaraz po mojej krótkiej wizycie po Lannisporcie. - pociągnął nieco dalej rozmowę, na moment poprawiając swój zdobiony pas i powracając ręką za plecy do drugiej dłoni.
Malarik Fowler.
Malarik Fowler.
Ulubieniec Królowej

Liczba postów : 109
Data dołączenia : 28/08/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Rebekha Westerling. Pią Lut 15, 2019 11:32 pm

- Zapewne jest wiele ciekawszych miejsc niż Zachód.
Roześmiała się lekko i skinęła głową nieco zarumieniona. Nie była przyzwyczajona do komplementów. Jednak jak każda kobieta, również ona lubiła usłyszeć coś miłego dla ucha.
- Owszem, ostatnio dzieje się źle...wojna niesie ze sobą wiele nieszczęść.
Przyznała z cichym westchnieniem. Nie znosiła śmierci, a niestety wojna to ze sobą niosła. Ludzie ginęli, stawali się wrogiem jeden drugiemu.
- Niezmiernie mnie cieszy Waść, że masz pozytywne zdanie o Zachodzie. Może jeśli zechcesz, oprowadzę nieco po terenach?
Zaproponowała gdy nagle w ich stronę ruszył jeden z rycerzy odziany podobnie co Malarik. Reb uniosła wzrok spoglądając na mężczyznę, który przedstawił się uprzejmie tytułując ją "panią".
- Panna...
Poprawiła go rozbawiona, nie sądziła że w ogóle kiedykolwiek stanie się Panią... Miano to przysługiwało mężatkom, a ona...pozostawała w stanie wolnym aż do teraz. I szczerze...dobrze jej było tak jak teraz. Zero obowiązków, same przyjemności! A nie skrzeczący nad uchem facet, któremu ciągle czegoś brakowało. Nie, zdecydowanie wolała pozostać wolną jak najdłużej, ten stan rzeczy niósł ze sobą o wiele więcej niż można przypuszczać!
- Długa droga za Wami, długa i męcząca. Jednak, przybycie z...Dorne zgadza się?
Zapytała jeszcze dla upewnienia się by po chwili ciągnąc dalej.
- Przybycie z tak daleka na pewno niesie ze sobą jakieś cele. Pustynne strony przybywające aż na Zachodnie skały jest czymś mało spotykanym...
Przyznała z uśmiechem spoglądając po chwili jak towarzysz Malarika kieruje się gdzieś przed siebie.
Rebekha Westerling.
Rebekha Westerling.

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 31/05/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Malarik Fowler. Sob Lut 16, 2019 2:48 pm

Malarik nadal podtrzymywał swój uśmiechnięty wyraz twarzy, w takich sytuacjach czuł się całkiem dobrze.
- Każda kraina ma coś ciekawego co ukazania. Akurat po drodze do Turni przystanęliśmy przy ruinach Castamere... Słynnego Castamere, a jeszcze lew zaproponował mi kilka miejsc wartych odwiedzenia, jak Złoty Ząb, Silverhill. - delikatnie jego uśmiech zszedł słysząc o wojnach. Sam niedawno w jednej uczestniczył i chyba opieka Siedmiu go uratowała od gorszego losu, dzięki ranie, którą dwa dni przed szturmem dostał nie mógł brać w nim udziału... Atakowanie zamku gdzie chwilę wcześniej obrzucono go trupami, aby wywołać zarazę... Lubił szermierkę tego nie można było odmówić Fowlerowi.
- No cóż, tak to bywa. Większość Westeros jest teraz pogrążona w wojnie przez co jest coraz więcej bandytów na traktach, ale z tego co wiem Zachód raczej nie cierpi na taką plagę. Zresztą nie dawno Dorne zakończyło wojnę z Krainą Burzy.. - kolejna propozycja wywołała tylko uśmiech na twarzy Dornijczyka. Właściwie do tego dążył, aby przejść się po zamku w towarzystwie, ale nie chciał od razu tak tego mówić.
- Będzie mi niezmiernie miło. - delikatnie się skłonił i wystawił ramię w jej stronę, aby mogła się wesprzeć, oczywiście jeżeli chciała. Dał się jej poprowadzić, na pewno znała lepiej Turnie od niego, urodziła się i żyła tutaj, ale jednocześnie chciał, aby tak to wyglądało, że to on ją prowadzi. Na jej zapytanie czy przybywają z Dorne kiwnął twierdząco głową.
- Owszem niewielu Dornijczyków podróżuje na Zachód, a jak już to kupcy, podróżnicy raczej kierują się do Essos. - skomentował tą część wypowiedzi. Stosunki między Martellami, a Lannisterami nie były do końca dobre. Wiele złego sobie wyrządzili w przeszłości, a także ludzie starszej daty pamiętali o morderstwie księżniczki Elli Martell... Ale młodzi starali się być bardziej otwarci na świat, dlatego też Malarik tutaj przybył.
- Nie szczególnie, tak jak wspominałem głównie jest to podróż i chęć przekonania się jak wygląda Zachód na własne oczy, nie tylko z opowieści. Już trochę w swoim życiu przemierzyłem. Widziałem większość Dorne, kilka miesięcy spędziłem w Lys, teraz jestem tutaj. - skwitował to uśmiechem.
Malarik Fowler.
Malarik Fowler.
Ulubieniec Królowej

Liczba postów : 109
Data dołączenia : 28/08/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Rebekha Westerling. Sob Mar 02, 2019 5:53 pm

Wędrówki nie zawsze były bezpieczne, ale gdy się podróżowało z obstawą, czy też posiadając wiedzę obronną nie było obaw jeśli w grę nie wchodził oczywiście stos buntowników czy zbirów. Osobiście Reb nie opuszczała ostatnio w ogóle posesji i okolic zamku. Wolała przebywać w domu gdzie czuła się bezpiecznie i pewnie. Jakoś nie uśmiechało się jej kolejne porwanie. Na szczęście z ostatniego wyszła cała i zdrowa co nie mogła powiedzieć o swojej służce. No ale co poradzić...
- To prawda...
Zgodziła się z uśmiechem na ustach i ujęła mężczyznę pod ramię. Była uśmiechnięta mimo stresu i niepewności.
- To piękne okolice, jednak dla kogoś kto żyje tutaj od urodzenia są one naturalną rzeczą. Nie mniej, kiedyś może będzie mi dane zobaczyć coś więcej niż tylko mury pałacu.
Uśmiechnęła się pod nosem krocząc przed siebie. Poprowadziła mężczyznę w stronę zamku.
- Droga pewnie była męcząca, może odprowadzę do komnaty gościnnej. Niebawem zapewne będzie uczta a podejrzewam, że i odprężająca kąpiel się przyda.
Dodała z uśmiechem na ustach. W końcu po tak długiej podróży każdy by chciał się odprężyć więc i Reb postanowiła zaproponować mężczyźnie odpoczynek przed ucztą. Odprowadziła Malarika do komnat gościnnych, informując, że w razie pytań czy problemów jej komnata znajduje się na przeciw jego komnaty. Po czym sama udała się do swojej komnaty by wypocząć.
Rebekha Westerling.
Rebekha Westerling.

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 31/05/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Czeladnik Gry Sob Mar 02, 2019 10:06 pm

1 lipca 336 AC;

Dnia następnego, zgodnie z zapowiedziami lorda, miał się odbyć mały turniej i uczta uświetniający przybycie tak znamienitego gościa jakim był członek rodziny królewskiej. Być może nie najważniejszego członka, ale mały, acz dumny ród Westerlingów z Turni nie mógł odmówić dodania nieco splendoru całej wizycie, nie mówiąc już o konieczności wypróbowania młodego Kevana. I tak dziedziniec został starannie uprzątnięty, dodano stosowne ławy by ludzie mogli swobodnie oglądać bój, a maester wraz ze swymi pomocnikami z niepokojem przyglądał się kroczącym walczącym, którymi najpewniej wkrótce będzie zmuszony się zająć. Był to ostatni moment na słowa i choć walka miała być na piechotę i zbiorowa, to rycerz nie mógł odmówić sobie by poprosić niewiastę o wstążkę, czyż nie? Niektórzy rzeczywiście tak robili i łaskawie je otrzymywali by walczyć w imieniu damy, która wpadła im w oko. A także swojej kiesy, gdyż lord przyobiecał stosowną nagrodę zwycięscy co by dodać całemu zmaganiu odrobinę pikanterii.

Na placu stanęło blisko pięćdziesięciu mężów, każdy przyobleczony w stal i gotów do boju. Jak w każdej walce zbiorowej doszło do podziału na drużyny, które miały się zetrzeć na miniaturowym polu bitwy. Początkowo sądzono, że ludzie porozdzielają się po równo, ale rycerze lorda Turni, których było zdecydowanie mniej, zdecydowali się trzymać w swoim gronie, a by było honorowo, siły towarzyszące Kevanowi podzieliły się na trzy, mniej więcej równe grupy, a następnie zwarły się w boju.
W początkowym starciu ludzie Westerlinga ochoczo rzucili się na jedną z grup swoich gości i jak miało się okazać, choć było ich najmniej, to z pewnością nie byli najsłabszą grupą na polu walki i dzielnie tego dnia stawali by nie przynieść wstydu swojemu lordowi. Z pewnością dość dobrze działał tu fakt, że jako jedyni byli wszyscy razem w jednej drużynie i chwilowe animozje i zmienne sojusze odrzucili na bok by zwyczajnie wklepać "czerwonym". Ten układ dział dość dobrze podczas początkowej fazy walk, ale podczas gdy najsłabsze ogniwa Kevana poczęły się wykruszać, podobnie zresztą jak i rycerzy Turni, to mocna dysproporcja w siłach dała się we znaki i już wkrótce liczniejsze siły Lannisterów, być może mało honorowo, połączyli siły i znacznie liczniejszą grupą rzucili się na swego przeciwnika. W tym to właśnie momencie dość mocno poturbowany został Martyn Westerling, który nie mogąc dalej walczyć musiał się powlec na bok z dość obolałymi kończynami i przekrzywionym hełmie na głowie, a sam Kevan i Malarik musieli dawać z siebie wszystko by ustać na nogach bowiem rycerze Turni, udowodnili, że liczebność nieprzyjaciela nie jest im straszna nawet wtedy, gdy przewaga przeciwnika wynosiła dwóch do jednego i już wkrótce, podczas zaciekłej walki Malarik musiał uznać wyższość oręża z Zachodu i ustąpił pola, a wkrótce potem, z miejscem ósmym, ustąpił i Kevan.
Finalnie na placu boju pozostało pięciu rycerzy Lannisterów i jeden lorda Turni! To dopiero był widok. Mając przewagę liczebną nad osamotnionym przeciwnikiem, "czerwoni" całkowicie go zlekceważyli, co przypłacili straszliwymi bęckami, gdy ten wykrzesał z siebie resztki sił i nagle rzucił się na pięciu przeciwników. W nagłym chaosie jaki zapanował już wkrótce na ziemi leżało na bruku czterech ludzi - trzech powalonych rycerzy z Lannisportu i ostatni rycerz z Turni. Pole należało do ostatnich dwóch rycerzy Kevana, którzy już wkrótce rozstrzygnęli który z nich jest królem walki pieszej.


AlyszT
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Malarik Fowler. Nie Mar 03, 2019 10:58 am

Turniej! Mały turniej, świetnie. Malarik będzie miał szansę nieco się wykazać i zobaczyć jak dobrzy są wojownicy z Zachodu. Typowo dla siebie zaczął dzień od treningu, który zazwyczaj miał z Ser Charresem Plunderem, ale teraz skorzystał z możliwości ćwiczenia z rycerzami Lorda Westerling. Przez resztę dnia nieco wypoczywał i nastawiał się mentalnie na walki. Pozwalał też sobie na spacery po Turni, aby poznać zamek, jeżeli mu się udało to chciał spędzić nieco czasu z Rebekhą, która przyciągała jego wzrok i nieraz powodowała u niego pewne nieczyste myśli. Porozmawiać z nią, nieco lepiej poznać.
Popołudniem przyszedł czas na turniej. Wszyscy wokół przygotowywali się do walki, on także to robił ubrał na siebie przeszywanice oraz pikowane nogawice, na to standardowo założył swoje stalowe bigwanty, pancerz łuskowy oraz naręczaki samego hełmu jeszcze nie zakładał. Widział także jak inni uczestnicy podchodzą do różnych dam prosić je o wstążki, więc dlaczego on by tego nie miał zrobić. Wychwycił szybko swoim wzrokiem gdzie stała Rebekha, która rozmawiała z inną damą, bądź służką. Podszedł z typowym dla siebie uśmieszkiem i stając przed nią.
- Pani - skłonił się. - Czy uczyniłabyś mi zaszczyt i podarowała swoją wstążkę? - zapytał ją oczekując odpowiedzi. Jeżeli zgodziła się to Malarik ustawił się i poprosił, aby zawiązała mu na ramieniu prawej ręki, tą którą będzie wyprowadzał ciosy.
- Może jak uznasz pani, że wykazałem się podczas walki to mógłbym liczyć na jakąś nagrodę od ciebie. - uśmiechnął się przy tym zalotnie, poczekał jeszcze chwilkę na odpowiedź.
- Nie zawiodę cię. - skłonił się i mrugnął do niej, po czym zrobił trzy kroki do tyłu i obrócił się na pięcie. Idąc w kierunku swojego zostawionego sprzętu. Ubrał tarczę łapiąc ją pewnie za imacz, a drugą ręką zapiął pas na niej, założył swój hełm i poprawił na niej kolczugę, aby dobrze rozprowadziła się po barkach i szyi, na sam koniec wziął pewnie swój miecz i machnął nim kilkukrotnie, aby nieco rozgrzać nadgarstek. Wreszcie wkroczył na błonie turniejowe. Podszedł niedaleko Kevana i stanął koło niego.
- Powodzenia Lwie, zobaczymy jak daleko zajdziemy, może ponownie się zmierzymy. - rzucił do niego uśmiechając się pod hełmem co można było zobaczyć jakby się przyjrzeć.

Tylu ludzi, którzy za chwilę mieli się ze sobą zetrzeć to było piękne wydarzenie. Wszyscy podzieli się na cztery grupy. które miały się zderzyć się ze sobą. Trzy grupy "Lannisterów" i grupa rycerzy z Turni. Młody Jastrząb dogadał się ze swoimi kompanami, że paru z nich zostanie z tyłu i wlecą z impetem w przeciwników gdy oni będą zajęci klepaniem tych, którzy zajmą ich walką. Wreszcie zabrzmiał sygnał do rozpoczęcia bohurtu. Ruszyli na siebie, Fowler trzymał się w drugiej lini, a gdy starli się ze sobą szybko wychwycił jak dwóch z przeciwnej drużyny dopada do jednego z jego kompanów. Malarik ruszył biegiem w tamtą stronę i z całej siły wpieprzył się w jednego z nich. Całym swoim ciałem wjechał w niego i docisnął do barierek błoni waląc w niego to tarczą, a to mieczem po łbie, aby go wyeliminować. Po paru chwilach takiej kuracji rycerz poddał się i zataczając się wyleciał poza płot. Fowler obrócił się tylko i zaczął szukać kolejnych celów do eliminacji. Podczas tych starć jeszcze powalił jednego z rycerzy, aż przyszło mu się zetrzeć z rycerzami lorda Westerlinga, zaskoczyli go swoją zaciekłością i walecznością i to bardzo. Czuł wyraźnie jak jego mięśnie są obolałe od ciosów i zmęczenia. W całym tym zamieszaniu stanął jakby do pojedynku z jednym z "Turnijczyków". Zażarcie wymieniali się ciosami, parada mieczem, przyjęcie ciosu na tarczę i tak dalej, aż po kilkunastu takich wymianach trafił go po zmyłce w dłoń z mieczem. Siła cięcia musiała być całkiem spora bo rycerzowi wypadł miecz z ręki, a sekundę później wleciał z butem w niego jeden z żołnierzy Kevana, który definitywnie go wyeliminował z turnieju. Po barwach rozpoznał, że to był Ser Donnel Westford z którym parę razy rozmawiał, całkiem wysoki blondasek. Zdążył szybko rozejrzeć się po polu walki i zobaczył jak kolejny biegnie na niego, Jastrząb odskoczył do tyłu unikając wbicia się w niego i podstawił mu nogę, aby wywrócił się na ziemie.
Chwilę minęło i doszło do kolejnego starcia, tym razem jednak przeciwnikowi Fowlera udało się trafić w wewnętrzną część lewego uda, akurat w miejsce gdzie miał ranę spod Nightsong, a siła tego cios była jeszcze tak mocna, że cholernie to odczuł, aż musiał przyklęknąć i oddać walkę, bo nie był w stanie jej kontynuować. Kulejąc zszedł z błoni i szybko położył się na ziemi odrzucając hełm, tarczę i miecz na bok. Złapał się tylko za miejsce uderzenia rozpinając pasy z żelastwa, które go tam ochraniało. Mocniej syknął czekając na kogoś, kto sprawdzi czy nic się nie stało mu w nogę.
Malarik Fowler.
Malarik Fowler.
Ulubieniec Królowej

Liczba postów : 109
Data dołączenia : 28/08/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Kevan Lannister. Nie Mar 03, 2019 1:08 pm

A więc wreszcie! Kevan ubrał swoją najlepszą zbroję i dzierżąc miecz i tarczę w dłoni rzucił się w wir walki. W imię honoru i sprawiedliwości sam zaproponował podział swoich ludzi na kilka. Wtedy zaś stanęli do walki i starli się w pojedynku podobnym do tych z prawdziwego zdarzenia. Na początku odpadli po prostu słabsi rycerze z wszystkich orszaków. Ludzie Westerlingów walczyli dzielnie i prawie nie ustępowali ludziom Lannistera. Dlatego Kevanowi zrobiło się szkoda, gdy jego ludzie zaczęli się sprzymierzać i walczyć z ludźmi Westerlingów.
- Co jest kurwa? - rzucił wściekły i uderzył mieczem w jednego ze swoich rycerzy z innej drużyny. To, że jego ludzie postępowali niehonorowo, nie znaczyło że on też tak zrobi. Spojrzał zdenerwowany na swoich ludzi i nie zauważył podchodzącego człowieka Westerlingów od tyłu. Od jego ciosu zachwiał się, straciwszy równowagę. Ledwo ustał na nogach i zasłonił się tarczą, a następnie wyprowadził w odpowiedzi cios, który spotkał się akurat z bronią przeciwnika. Dwie klingi starły się z brzękiem stali, ale to przeciwnik Kevana był silniejszy i Młody Lew nie utrzymał swojego miecza. Grymas wykrzywił twarz Lannistera, który wyszedł z bijącego się tłumu i rzucił tarczę na ziemię, przeklinając. Jak mógł się okazać taki słaby? Dopiero gdy oddalił się na odpowiednią odległość, odwrócił się i spojrzał na bijący tłum. Jego pogromca walczył sam z jego ludźmi. Znowu emocje zawładnęły chłopakiem, który widząc niesprawiedliwość, krzyczał na swoich ludzi: - Pieprzeni tchórze, gdzie Wasz honor? - w następującym po nim zamieszaniu padł, kładąc jednak trzech ludzi. Ostateczna walka dopełniła się, ale Kevana mniej interesowała. Gdy skończyli, podszedł do padłego człowieka Westerlingów i wyciągnął do niego rękę, by pomóc mu wstać.
- To był zaszczyt z Tobą przegrać, ser. Zasłużyłeś na wygraną - stwierdził. - Zaszczyciłbyś mnie jeszcze jednym pojedynkiem, by sprawdzić się w normalnym pojedynku? - czuł zmęczenie i rany po siniakach, ale był pewien, że jego przeciwnik także. Miał więc nadzieję, że zgodzi się i stoczą wyrównany pojedynek.
Kevan Lannister.
Kevan Lannister.

Liczba postów : 182
Data dołączenia : 12/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Rebekha Westerling. Nie Mar 03, 2019 4:50 pm

Uwielbiała uczty i turnieje, wówczas działo się tyle, że jej uwaga kierowana była zupełnie w inne strony niż codzienność. Uśmiechnięta już zaczęła szykować się odpowiednio na całe przyjęcie. Ostatecznie gdy już była gotowa skierowała się w stronę dziedzińca. Nie spodziewała się, że ojciec mimo wszystko wystartuje z taką...niespodzianką. Miłe to zaskoczenie jakby nie patrzeć. W końcu koniec nudy i codzienności. Odziana w długą czerwoną suknię przecinającą co rusz żółtymi nitkami formując odpowiednie wzory i włosami upiętymi jak przystało na dobrą pannę z dobrego domu znalazła się na dziedzińcu zajmując miejsce, które było przypisane dla rodziny Lorda. Jakże miłym zaskoczeniem było pojawienie się przed nią Malarika. A jego prośba jeszcze bardziej. Uśmiechnęła się lekko na jego słowa i wyciągnęła wstążkę, którą miała związane włosy. Te natomiast opadły kaskadą loków luźno na jej ramiona.
- Oby przyniosła szczęście w boju. Mniej uszczerbku.
Uśmiechnęła się pod nosem. Na jego pytanie o nagrodę roześmiała się wesoło.
- Jeśli tylko zwyciężysz.
Obiecała rozbawiona. Co mogła mu oferować? Nic wielkiego, zwykły pocałunek w policzek. Nagroda dobra jak każda prawda? Gdy zaczęła się walka zacięta zamykała powieki z przerażenia i zasłaniała usta przerażona widząc, jak mężczyźni dzielnie walczą.
Rebekha Westerling.
Rebekha Westerling.

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 31/05/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Czeladnik Gry Wto Mar 05, 2019 9:07 am

Do Fowlera dość szybko podszedł jeden z pomocników Maestera by sprawdzić jego stan po walce, ale odkrywszy, że nie jest to nic co zagrażałoby jego życiu lub wymagałoby natychmiastowego opatrzenia zwrócił się do innych osób, dając Malarikowi jedynie schłodzony kompres by mógł go przyłożyć do nogi co zmniejszyłoby ból i ewentualne opuchlizny lub sińce. W gruncie rzeczy miał rację i choć przez dawną ranę noga mogły go nieco poboleć przez pięć dni, to nie będzie to nic co przeszkadzałoby mu w codziennym funkcjonowaniu, no może prócz tego, że będzie musiał uważniej stawiać kroki jeśli nie chciał się narażać na drobne dolegliwości bólowe.

Wkrótce też na dziedzińcu został wyłoniony zwycięzca turnieju, ale dla Kevana było to za mało i zdecydował się na jeszcze jeden pojedynek z rycerzem z Turni, który musiał zrobić na nim ogromne wrażenie po jego pojedynku z pięcioma jego rycerzami. (Z pewnością nie tylko na nim) Mężczyzna nie odmówił tego honoru Kevanowi i już wkrótce, po uprzednim zmoczeniu nieco obolałej głowy w orzeźwiającej, chłodnej wodzie, stanął z nim do walki.
Problemem wielu walk wśród rycerstwa Westeros był fakt, że dość popularnym orężem był miecz, często z towarzyszącą mu tarczą i tu nie było wyjątków. Obaj walczący, posiadający takowy oręż, a dodatkowo posiadający ciężkie zbroje mieli być dla siebie nawzajem twardym orzechem do zgryzienia i niewątpliwie cała walka mogła polegać na tym kto dłużej ustoi na nogach. Kevan jednak się tym nie przejmował i ruszył do ataku na rycerza, który jednak przesadnie się nie bronił - odstąpił nieco na bok i przyjął uderzenie na napierśnik swej zbroi i próbował kontrataku, które jednak zostało sparowane. Potem nadeszła szybka wymiana ciosów między nimi dwoma z dość bliskiej odległości i Lannister mógł dojść do wniosku, że są to za wysokie progi na jego nogi.
Rycerz dwa razy punktował Kevana, choć zbroja tłumiła uderzenia broni, a sam przyjmował jego ciosy na tarcze, po czym kontratakował. Po tak krótkiej, acz intensywnej wymianie, odstąpili od siebie by złapać nieco oddechu przed następnym atakiem, który wyprowadził Lannister. Tym razem atak był zdecydowanie sprawniej wyprowadzony i trafił w swego przeciwnika w rękę dzierżącą miecz. Rycerz jednak natychmiast stanął do niego lewym bokiem i osłonił się tarczą. Widać cios go nieco zabolał i jego prawica musiała nieco odpocząć nim sam wyprowadził podobne, ale równie nieskuteczne uderzenie. Wyglądało jednak na to, że się nieco zdenerwował i przeszedł on do agresywnego natarcia, dość mocno się odsłaniając i Kevan raz jeszcze, równie nieskutecznie, trafił go w napierśnik. To jednak nie zatrzymało przeciwnika, który zasypał go gradem ciosów i w końcu Lew nie wyłapał ich wszystkich na tarcze lub miecz - najpierw zadzwoniło mu w uszach, a potem mógł poczuć bolesne rąbnięcie pod żebrami. Widać rycerz miał więcej siły i jego cios, choć został wytłumiony przez blachy i przeszywanice, zostawić miał siniaka. Kevan cofał się pod naporem ciosów i nie mógł się po nich pozbierać kiedy nagle zaliczył kolejne uderzenie w głowę. Widać to go nieco otrzeźwiło bo zamiast dalej dawać się zapędzać w kozi róg, odskoczył na bok i rąbnął z całej siły w nieodsłoniętą, prawą rękę przeciwnika. Atak był nadspodziewanie silny i wytrącił jego przeciwnikowi broń z ręki. Prawdopodobnie właśnie teraz Kevan miał największe szanse na zwycięstwo, ale jego przeciwnik był doświadczonym wojownikiem - zwyczajnie rąbnął go mocno tarczą, odpychając go zarazem na dość bezpieczną odległość, podniósł miecz i przeszedł do natarcia. Raz jeszcze nastąpiła wymiana ciosów, mniej lub bardziej skutecznych i raz jeszcze nastąpiły uderzenia, jedno po drugim - głowa i żebra. Widocznie kolejne sińce i dzwonienie w uszach zdekoncentrowały Kevana, bo ten nie miał już zbyt wiele ochoty do walki, tym bardziej, że przeciwnik począł mu się dwoić w oczach. Nic więc dziwnego, że i kolejny cios osiągnął cel, pozbawiając go przy tym oręża. Kevan, pozbawiony miecza, zasłaniał się tarczą przed ciosami rycerza z Turni, który to każdy wydawał się potężniejszy od drugiego. Jeden, drugi, trzeci... I nagle poczuł jak nogi odmawiają mu posłuszeństwa, a ręka jest cała odrętwiała. Nawet jakby chciał, to nie był wstanie walczyć dalej. Musiał się poddać.


Spoiler:

AlyszT
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Malarik Fowler. Wto Mar 05, 2019 10:48 am

Całe szczęście, że jednak uderzenie nie sprawiło jakiegoś poważniejszego uszczerbku na zdrowiu. Trafienie w "starą" ranę, która aż tak stara nie była spowodowało więcej bólu niż inne uciosy, ale z tego co twierdził medyk to przez kilka dni poboli, ale nic poważniejszego z tego nie wyniknie. Malarik przypiął ponownie kawałek żelastwa, który ochraniał jego udo, zapiął pas z nieco większym trudem bo jednak ból przy dotyku miejsca trafienia pozostawał. Wbił miecz w ziemię, kładąc na jego głowicy hełm, a tarczę oparł o broń. Podobnie uczynił z rękawicami, które rzucił niedaleko ostrza. Rozglądając się po okolicy zauważył tylko Ser Charresa, który był badany przez jednego z pomocników Maestera, w czasie walki dostrzegł, że musiał walczyć z trzema na raz, nie wiedział jak to się zakończyło, bo Fowler musiał cały czas uważać na swoich przeciwników. Widać było, że niektórzy chcą jeszcze stawać do pojedynków, ale Fowler nie chciał tego robić, wolał nie ryzykować póki co, pewnie jutro normalnie wróci do swoich porannych treningów, ale za chwile miała być uczta! Zerknął jeszcze na Ser Kevana, który najwyraźniej chciał zmierzyć się z tym rycerzem Westerlingów, który przetrzymał piątkę "lwów", zerknął na walkę Chwilę jeszcze posiedział na ziemi, aby nieco odpocząć po czym wstał i się rozejrzał szukając wzrokiem córki lorda Westerlinga, trzeba przecież było oddać wstążkę właścicielce. Gdy już odnalazł ją wzrokiem, delikatnie kulejąc podszedł do niej, w międzyczasie zaczesując swoje spocone włosy do tyłu. Stanął przed nią.
- Niestety nie udało mi się zwyciężyć - rozpoczął i swoją lewą dłonią pociągnął za wstążkę, która rozwiązała się z prawego ramienia i podał ją w kierunku Rebekhi. - Proszę, czułem że wspomogła mnie w walce - uśmiechnął się do niej. - Mam nadzieję, że nie zawiodłem cię pani. Wasi rycerze byli trudnymi oponentami i musiałem ustąpić jednemu z nich pola, trafił mnie w starą ranę. - powiedział nieco mącąc wzrokiem po ziemie, jedno miejsce, które mogło go tak powalić i akurat trafił w to, spory pech, ale musiał powiedzieć trudno i żyć dalej. Jak nie w tym turnieju to może w kolejnych uda mu się zajść dalej, teraz trzeba było się przygotować na nadchodzącą ucztę.
- Mam nadzieję, że na uczcie będzie mi dane zasiąść koło ciebie. - uśmiechnął się bardzo delikatnie. Przynajmniej Malarik tak chciał, chciał się więcej dowiedzieć o niej, poza tym przykuwał jego wzrok co nie ukrywał, a wtedy miałby więcej możliwości "zagadania", pokazania swojego dornijskiego uroku... Ale przed tym kąpiel i przebranie się...
- Ale może jednak zasłużyłem na jakąś nagrodę, pani. - uśmiechnął się przy tym zalotnie pozwalając sobie na nieco śmielsze słowo wracając tym samym do wątku niedawno zakończonego turnieju i ich rozmowy przed walkami. Czekając chwilę na reakcję dziewczęcia. Bardzo wiele myśli w tej chwili przechodziło mu przez głowę, mając nadzieję, że jakoś nagrodzi Malarika, któremu podarowała swoją wstążkę.
Malarik Fowler.
Malarik Fowler.
Ulubieniec Królowej

Liczba postów : 109
Data dołączenia : 28/08/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Kevan Lannister. Wto Mar 05, 2019 8:33 pm

Walka nie przebiegła po myśli Kevana, ale ten mógł wyciągnąć z niej wiele nauk. To znaczy będzie mógł, bo teraz nie mógł myśleć. Był poobijany, zmęczony i wykończony. Potrzebował ciepłej kąpieli, miękkiego łoża i świeżego ubrania. Nie był pewien, czy zdoła się pojawić na wieczornej uczcie. Na razie jednak nie miało to jednak dla niego większego znaczenia, chciał tylko odpoczynku. Maester powinien już być wolny, po opatrzeniu najbardziej rannych po turnieju, Kevan więc zrzucił swoje rzeczy, podziękował przeciwnikowi za piękną walkę i powlókł się w kierunku komnaty uczonego. Poprosił jeszcze o pomoc jednego ze swoich rycerzy, bo sam ledwo stał na nogach. Miał nadzieję, że nic poważnego mu się nie stało.
Kevan Lannister.
Kevan Lannister.

Liczba postów : 182
Data dołączenia : 12/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Rebekha Westerling. Sob Mar 16, 2019 3:22 pm

Walka między ludźmi była naprawdę zacięta. Reb spanikowana nie raz i nie dwa zaciskała powieki nie wiedząc czy ma je otworzyć czy nie. Ostatecznie jednak wszystko się udało i o dziwo, wszystko kończyło się dobrze. Gdy już po walce Malarik podszedł do niej uśmiechnęła się lekko i przyjęła wstążkę ponownie zaplątując ją we włosach.
- Nic nie szkodzi. Ludzie mego ojca są dobrze wyszkoleni. A wytrwanie tak długo w walce jest naprawdę czymś wspaniałym. Mimo, że otrzymałeś Panie cios w starą ranę.
Przyznała. Sama widziała wszystko i nie komentowała tego. W końcu mężczyzna długo utrzymał się w pojedynkach.
- Nagrodę?
Zapytała zaskoczona ale uśmiechnęła się tajemniczo i pochyliła się składając pocałunek na policzku.
- Zapewne.
Przyznała roześmiana i po chwili zajęła miejsce ponownie na swoim miejscu.
Rebekha Westerling.
Rebekha Westerling.

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 31/05/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach