Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Komnaty Dowódcy

Go down

Komnaty Dowódcy Empty Komnaty Dowódcy

Pisanie  Mistrz Gry Czw Maj 26, 2022 7:06 pm

***
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Mistrz Gry Czw Maj 26, 2022 7:38 pm

05/07/7PP

Skagir otworzył oczy. Pamiętał jak spadł z Muru. Pamiętał jak zaniesiono go do komnat i próbowano opatrzyć jego rany. Później nastała ciemność. Jak długo był w niej pogrążony? Godziny? Dni? Tygodnie? Może miesiące lub nawet lata? Nie miał pojęcia. Całkowicie stracił poczucie czasu. Na szczęście nad jego przebudzeniem czuwał Czarownik, który miał mu też wiele do powiedzenia na temat tego co działo się, kiedy był "nieprzytomny".

Jak zapewne Wybraniec pamiętał, nadchodziła w ich stronę armia Wron, było to trzy dni temu. Dzięki jego wyczynowi, zdobyciu szczytu Muru, bitwa łatwo rozstrzygnęła się na korzyść Dzikich. Nocna Straż, pozbawiona wsparcia ze szczytu, próbowała się wycofać. Kjolv poprowadził jazdę i opóźniał ich odwrót, zaś Matka Gór goniła ich na czele piechoty. W końcu wroga otoczyli i zniszczyli. Jedynie niewielka część konnych zdołała umknąć. Było to wielkie zwycięstwo.
W tym samym czasie Kjolv postanowił, że idąc za ciosem zajmie Zieloną Strażnicę, kolejny zamek Nocnej Straży, aby ich główna baza we Wschodniej Strażnicy była zabezpieczona. Chciał żeby Biała Dama wysłała mu wsparcie, dodatkowych ludzi na szczyt Muru, a także wyznaczyła oddziały pod wodzą Szpikożera, które zaszłyby Mur od północy i odcięły Wronom ewentualną drogę ucieczki przez tunel. Niestety magiczne więzy, które pętały część hordy, osłabły znacząco przez stan Wybrańca. Gollm Szpikożer nie ośmielił się rzucać wyzwania Czarownikowi i kultystom, ale podważał autorytet Kjolva i nie miał zamiaru odmrażać sobie dupy na północ od Muru, kiedy prawdziwa walka trwa w zamku po południowej stronie. Zwołał swoje plemię i innych narwańców, aby pomaszerować na kolejny zamek Wron i zająć go bez kombinowania. Dama próbowała go powstrzymać i podążać za rozkazami, ale nie była w stanie nic zrobić bez uciekania się do walki, a do tej nie dążyła. Puściła Gollma z tymi, których zdołał zebrać, a sama zajęła się posłaniem ludzi na Mur oraz za Mur, tak jak chciał Kjolv.
Kto zdobył Zieloną Strażnicę? No... Ani Kjolv, ani Szpikożer. Dwaj wojownicy zwarli się w boju po drodze do zamku, w sporze o dowodzenie. Gollm zabił kapitana Synów Wojny, ale sam został ciężko ranny. Amputowano mu prawą nogę i obecnie przebywa we Wschodniej Strażnicy liżąc rany, nieprzytomny przez większość dnia. Oddziały jednego i drugiego męża poprowadziła dalej Matka Gór. Okazało się jednak, że Wrony zamek porzuciły, tunel zapieczętowały, a schody na szczyt Muru spaliły. Matka pomaszerowała więc na kolejny - Pochodnie - ale tam również zastała pustki. We Wschodniej Strażnicy tymczasem Biała Dama przybyła do Czarownika i Goliatha prosić ich o pomoc w zaprowadzeniu porządku. Było to istotne, albowiem po pojedynku wielkich wodzów, a także przy niedysponowaniu Wybrańca i rozbiciu hordy odżyły również niesnaski między zwaśnionymi plemionami. Doszło do starć i wielu wojów padło zanim przywrócono porządek.

Jak więc wyglądała sytuacja teraz? Nocna Straż wycofała się do Długiego Kurhanu i tam okopywała. Obok tegoż zamku były Pochodnie, zamek, w którym obecnie przebywała Matka Gór z czterema tysiącami Dzikich oraz swoimi córkami. Dalej była Zielona Strażnica, gdzie umieścili garnizon tysiąca nawróconych Dzikich ze starszym akolitą oraz Goliathem. I na samym końcu byli oni, nad morzem, we Wschodniej Strażnicy. Dzicy w całości przeprawili się już na południową stronę Muru i rozłożyli obóz wokół zamku. Trwały również prace nad budową nowych schodów na szczyt, powinny być ukończone w ciągu trzech kolejnych dni.
Ostatni problem był z Synami Wojny. Ludzie Kjolva nie byli wiernymi Przedwiecznych. On był, ale nie jego kompania. Część z nich - yitijski medyk oraz prawie trzecia część wojowników - nawróciła się podczas pobytu u boku Wybrańca. Pozostali jednak byli niczym innym jak bezbożnymi najemnikami. Ich nowym kapitanem został Gorm, prawa ręka Kjolva, a widział on w działaniach Skagira potencjał. Nie chciał więc go opuszczać, a mógł wraz ze swoimi chłopakami się u niego wynająć za odpowiednią cenę. Ich cena - nie licząc nawróconych, którzy odłączyli się od kompanii, aby służyć Wybrańcowi i Przedwiecznym - to sześć i pół setki złotych monet za księżyc. Lub ich równowartość w towarach i żywności.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Skagir Thenn Sro Cze 08, 2022 12:55 pm

Dzięki woli Przedwiecznych, nieprzytomny był tylko kilka dni. Niestety kilka dni, w trakcie których bardzo wiele się wydarzyło. Przede wszystkim stracił Kjolva, w którym pokładał największe nadzieje w dowodzeniu wojownikami. Mężczyzna posiadał niezwykły dar, który teraz utracili bezpowrotnie. A przy tym stracił kolejnego świetnego wojownika, bo temu nie podobało się przejęcie obowiązków przez Kjolva. Nie było jednak czasu na zbędne opłakiwanie, w końcu zginął z bronią w ręku, ku chwale Przedwiecznych. Należało się natomiast skupić na kolejnych krokach, a tym bardziej rozwiązać problem jego byłych podwładnych. Żądanie zapłaty rozbudziło w nim uśpione gniew i wściekłość. Przedwiecznym się służy, nie negocjując żadnego złota. Rozkazał więc przygotować najlepszych wojowników i okrążyć obozowisko kompanii, bez rozlewu krwi, sobie natomiast zbroję.
W asyście dwóch olbrzymów - przyjaciela i spętanego - wyruszył na spotkanie z Gormem, rzucając mu wyzwanie o przywództwo nad jego bandą. Jeśli natomiast ten nie przyjął go, oświadczył, że wszyscy członkowie kompanii mają dwie ścieżki wyboru. Dołączą do jego hordy i będą dalej przelewać krew w imię Przedwiecznych, albo ich krew zostanie poświęcona Przedwiecznym.
Natomiast po uporaniu się z najemnikami, należało przejść do kwestii Nocnej Straży i ich dalszych kroków...



_________________
Czaszki dla Tronu Czaszek!
Wybraniec Bogów posiada 754 ludzkie czaszki, 2 czaszki olbrzymów, 1 czaszkę Cętkowanego Człowieka, 1 czaszkę starożytnego strażnika ze Stygai, Pół czaszki demoniczego nietoperzo-psa, 1 czaszkę wilkora, 1 czaszkę demona ze Stygai, 4 czaszki słoni, 1 czaszkę krokodyla, 1 czaszkę Zwierzoczłeka i 1 niedźwiedzią czaszkę
Skagir Thenn
Skagir Thenn

Liczba postów : 182
Data dołączenia : 20/11/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Skagir Thenn Pią Lip 01, 2022 7:43 pm

Siódmy dzień Siódmego Księżyca roku Siódmego Po Podboju, wieczór




_________________
Czaszki dla Tronu Czaszek!
Wybraniec Bogów posiada 754 ludzkie czaszki, 2 czaszki olbrzymów, 1 czaszkę Cętkowanego Człowieka, 1 czaszkę starożytnego strażnika ze Stygai, Pół czaszki demoniczego nietoperzo-psa, 1 czaszkę wilkora, 1 czaszkę demona ze Stygai, 4 czaszki słoni, 1 czaszkę krokodyla, 1 czaszkę Zwierzoczłeka i 1 niedźwiedzią czaszkę
Skagir Thenn
Skagir Thenn

Liczba postów : 182
Data dołączenia : 20/11/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Roslin Bolton Sob Lip 02, 2022 9:59 am

Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 386
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Mistrz Gry Sob Lip 02, 2022 1:18 pm

Matka Gór wyglądała na zadowoloną z zadania, które miało jej przypaść. Walka, grabież i przelewanie krwi - po to przecież zdecydowała się dołączyć do powstającej hordy Skagira. Widziała w niej szansę na wielkie bitwy, która w chwili podjęcia decyzji wyglądała dla niej bardziej kusząco niż chwała walki z samym Magnarem Thennów. Spochmurniała tylko trochę, kiedy zakazano jej zapuszczać się daleko na południe i przywołano Roslin.
- To nie nasza królowa - burknęła tylko, a jej morderczy wzrok pomknął przelotnie w stronę Roslin. - Tfu... klękacze...
Biała Dama była raczej spokojniejsza, uśmiechnęła się jedynie lekko i kiwnęła głową. Statki. Nie miała z nimi za dużo do czynienia. Trzeba będzie wybrać tych z Dzikich, którzy mieli okazję używać ich, kiedy jeszcze byli za Murem.
- Gdzie mamy się udać, kiedy spustoszymy już wszystko? - zapytała drobniejsza z kobiet.
Lord Sebastion Grafton tymczasem podkręcił swego rudego wąsa i zaśmiał się. Powiedział, że się zrobi. Na początku trochę mu się nie podobała ta myśl, bo przecież na takim Skagos to ludzie byli ponoć włochaci i śmierdzący, a to trochę mogło obniżać satysfakcję z bab na miejscu. W dodatku takie odizolowane, to mogli nie mieć piwa. Zaraz jednak pomyślał, że może zabrać ze sobą niewolnicę czy dwie, a Nocna Straż to miała sporo zapasów ale, więc za beczką czy dwoma nikt nie będzie płakał. Albo i za trzema...

Głównej części wojsk Skagira marsz do Ostatniego Domostwa zająć miał dwanaście dni. Oczywiście jeżeli skupialiby się na samej podróży. Rozpraszanie się celem grabienia okolicy mogło ich trochę spowolnić.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Skagir Thenn Nie Lip 03, 2022 11:22 am

- Nie, nie nasza królowa. Ale przyjęła Przedwiecznych i złożyła w ich imieniu ofiarę. Tak jak ty stałaś na czele swojego plemienia i postanowiłaś dołączyć do nas, tak ona ma swoich ludzi i ziemie. - dalsze wyjaśnianie czegokolwiek uważał za zbędne.
- Ponoć na ziemiach Czerwonej Królowej jest rzeka, którą można dopłynąć pod jej dom. Wypytaj ją jak znaleźć ujście tej rzeki i rozbijcie się tam. Zaczekacie na posłańca od Wulfrika, który doprowadzi was pod Dreadfort. Przegrupujesz się tam, wzmocnisz siły po ewentualnych stratach i sprawdzisz wyspy leżące między Północą a Doliną niejakich Arrynów, skąd pochodzi nasz Sebastion. Z tego, co wytłumaczył, jest to oddzielne królestwo, małe i słabe. - doprecyzował rozkazy dla Ygrian.

Marsz miał być oczywiście dłuższy. Wszystkie osady i sioła po drodze miały być ograbione i wymordowane. Wszelkie zwierzęta hodowlane zabrane, wszystkie konie wcielone do hordy. Roslin tym razem dostała uzbrojenie, oraz konia i wraz ze Skagirem i Wulfrikiem miała uczestniczyć w rajdach. Magnar bowiem zostawiał dowództwo nad maszerującą hordą okazyjnie Czarownikowi, by ruszyć z małym oddziałem na złupienie jakieś wioski...


_________________
Czaszki dla Tronu Czaszek!
Wybraniec Bogów posiada 754 ludzkie czaszki, 2 czaszki olbrzymów, 1 czaszkę Cętkowanego Człowieka, 1 czaszkę starożytnego strażnika ze Stygai, Pół czaszki demoniczego nietoperzo-psa, 1 czaszkę wilkora, 1 czaszkę demona ze Stygai, 4 czaszki słoni, 1 czaszkę krokodyla, 1 czaszkę Zwierzoczłeka i 1 niedźwiedzią czaszkę
Skagir Thenn
Skagir Thenn

Liczba postów : 182
Data dołączenia : 20/11/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Roslin Bolton Pon Lip 04, 2022 8:10 pm

- Oczywiście mogę wszystko powiedzieć i wytłumaczyć, ale...Hmm. Jeśli mogę, Królu... - Roslin poczekała na pozwolenie nim kontynuowała, wygłaszając małą wątpliwość ze swojej strony. - Czy nie lepiej byłoby mnie posłać od razu do Dreadfort? Wejście twoich ludzi na moje ziemie czy też wpłynięcie ich na rzekę może wywołać niepokoje i próby zbrojnych reakcji moich poddanych, którzy wszak nie wiedzą nic o tym, że żyję lub też o tym, że jestem teraz po twojej stronie i Przedwiecznych czy też, że mam od ciebie zadanie. Zgodnie ze wszelkimi informacjami, które mogły spłynąć do nich od Starka lub Lorda Dowódcy, wszyscy moi ludzie zginęli w bitwie nieopodal Muru i nikt się nie uratował. Nikt łącznie ze mną. Poza tym... - Zaraz dodała kolejny argument. - Im szybciej tam będę tym szybciej mogę ruszyć moich poddanych do pracy, zbierania materiałów i konstrukcji okrętów. - Według niej powinna zostać uwolniona teraz by mogła przygotować grunt pod przybycie Dzikich by nie wywołało to niepokojów, upewnić się, że nadal jest królową i nikt nie przejął władzy w trakcie jej nieobecności no i zacząć budować te okręty by Skagir jak najszybciej ruszył dalej na swoją chwalebną misję. Oczywiście wiedziała lepiej by nie próbować się kłócić i obstawać przy swoim, ot wyraziła swoje zdanie jeśli jej pozwolono.
Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 386
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Skagir Thenn Pon Lip 04, 2022 8:25 pm

Faktem było, że Roslin miała swoje racje w tym, co powiedziała. Ale czyż i tego nie ujął w swoich planach..?
- O ile mnie pamięć nie myli, Ostatnie Domostwo stoi nie dużo dalej, od drogi prostej jak strzała między Wschodnią Strażnicą, a Dreadfort. - prawdą było, iż niewiele się mylił. Czymże było te kilka dni różnicy w perspektywie całych księżycy planów, jakie miał..? - Ruszamy w stronę Ostatniego Domostwa i kiedy uznam czas, pomaszerujesz w stronę domu. Módl się do Bogów, by twoi poddani okazali się równie mądrzy co ty, nie zaś pochopni jak Wilk, atakując nas. - rzucił w kontekście zbrojnej odpowiedzi poddanych Dreadfort. - Ygrian nie jest głupia, będzie wiedziała co robić. Wy nie macie okrętów, nie będą więc mogli twoi ludzie jej ścigać na wodach. - spojrzał na wojowniczkę, sprawdzając czy zrozumiała, że w razie czego może wyofać się na wody zatoki.
- Ciebie zresztą muszę sprawdzić w boju osobiście, zobaczyć na co się nadajesz. Jak mówiłem, dostaniesz swój pancerz i broń i razem złupimy kilka wiosek Wysokich Królów...

_________________
Czaszki dla Tronu Czaszek!
Wybraniec Bogów posiada 754 ludzkie czaszki, 2 czaszki olbrzymów, 1 czaszkę Cętkowanego Człowieka, 1 czaszkę starożytnego strażnika ze Stygai, Pół czaszki demoniczego nietoperzo-psa, 1 czaszkę wilkora, 1 czaszkę demona ze Stygai, 4 czaszki słoni, 1 czaszkę krokodyla, 1 czaszkę Zwierzoczłeka i 1 niedźwiedzią czaszkę
Skagir Thenn
Skagir Thenn

Liczba postów : 182
Data dołączenia : 20/11/2020

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Waymar Royce Wto Lis 28, 2023 5:46 pm

24/06/8 PP

-Bądź pozdrowiony, panie. Rad jestem, widząc braci waszego zakonu na posterunku. Obawiałem się, że znajdę tu jeno trupy. Jam jest Waymar Royce.
- przedstawił się i powitał dowódcę z należnym Nocnej Straży szacunkiem. Choć słysząc o najazdach Dzikich na wybrzeża Doliny sądził, iż obrońcy Muru zawiedli, to jego dotychczasowe perypetie zmieniły jego perspektywę. Najwyraźniej Czarni Bracia zmierzyli się z siłą, której dać rady nie mogli. Dobrze więc, że odzyskali dawne posterunki, by znowu stać się tarczą cywilizowanych krain. -Opowiedzcież mi, panie, cóż to za groza spadła na Nocną Straż i Północ ostatnimi czasy? Część szczegółów poznałem od tych Dzikich łotrów, których pobiliśmy u naszych brzegów, lecz nie znaczy to, że zwykłem im wierzyć. - zapytał, ciekaw relacji drugiej strony. -Rzeknijcie mi też, czy znane wam są losy Sebastiona i Lamberta Graftonów, którzy trafili na Mur z naszego zesłania? - dodał, poruszając kwestię, która również go interesowała. -W zamian podzielę się dobrą wieścią, która być może dotarła już do waszych uszu za sprawą mych ludzi. Flota Dzikich, która siała pożogę na południu, przestała istnieć. My ruszyliśmy na północ, by dopaść ich w miejscu, z którego wypływali, ale sztorm pokrzyżował nasze plany. Czy możemy zatrzymać się tu na kilka dni, licząc na to, że dołączy do nas reszta naszej floty? Gdyby wasi budowniczy spojrzeli na nasze okręty i dopomogli nam w naprawach, to z pewnością zwiększyłoby to nasze szanse. - przedstawił kwestię, którą potrzebował rozwiązać. Zdawał sobie sprawę, że Nocna Straż nie składa się wyłącznie z wojowników i liczył na przychylne spojrzenie na jego problem, biorąc pod uwagę, że udało im się zabezpieczyć Wschodnią Strażnicę od strony morskiej. -Mam za to kilkudziesięciu więźniów, którzy zasilą wasze oddziały i obiecuję rozgłosić informacje o waszych potrzebach po królestwie Doliny. Ponadto mam z sobą kilkunastu Dzikich, którzy posiadają informacje o swych siłach za Murem, co z pewnością może zostać wykorzystane przez Straż. Chętnie oddam ich w wasze ręce. - zaoferował. Wszak obiecywał Dzikim życie, a nie wolność. Co zrobią z nimi Strażnicy średnio go interesowało, a mogli być im przydatni.
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Mistrz Gry Wto Lis 28, 2023 8:33 pm

- Witajcie na Murze, lordzie Royce - rzek postawny mężczyzna zasiadający w samotni Wschodniej Strażnicy. Daleko mu było do wzrostu Waymara, ale był szeroki w barach i potężnie zbudowany, chociaż brzuch mu nieco wystawał, to trudno było wątpić w jego siłę. Włosy miał brązowe i sięgające ramion, brodę długą i kręconą, wyglądał jakby blisko mu było do czterdziestu dni imienia. - Zwę się Galbart Ryswell, jestem dowódcą załogi tego zamku od kiedy odzyskaliśmy go od Dzikich.
Strażnik wskazał gościowi na krzesło po drugiej stronie stołu i sięgnął do glinianego dzbana, aby nalać mu mętnego, gęstego ale o mocnej woni. Trunek był ciepły - rozgrzewający i sycący. Idealny na chłód Muru.
- Będzie więcej niż rok temu, kiedy doszły nas wieści o jakichś dziwach dziejących się za Murem - zaczął Ryswell, zapytany o historię jaka kryła się za ostatnimi tragicznymi wydarzeniami i wzrostem Dzikich w siłę. - Dzicy chętni żeby z nami mówić opowiadali o jakichś cudzoziemcach, którzy osiedli na Pięści Pierwszych Ludzi i czcili dziwnych, odległych bogów. Z początku wzięliśmy to za jakieś mrzonki - ot, pojawiło się inne plemię, które zeszło z Mroźnych Kłów czy przywędrowało z samej północy Nawiedzonego Lasu. Może mieli ze sobą coś dziwnego jak Rogostopi czy inni mieszkańcy jaskiń - mężczyzna sięgnął po swój kubek i upił łyk trunku, pochmurniejąc znacząco. - Jakże głupi byliśmy... Tak czy inaczej, nowi mieszkańcy Pięści zaczęli sprzeczać się z sąsiadującymi z nimi plemionami. Dzicy tak mają, że czasem się tłuką. Jednych pobili, innych zniewolili, jeszcze inni doń przystali. Małe to były potyczki, więc nie przejmowaliśmy się wielce, ponieważ taka za Murem codzienność, a walki czasem zdarzają się nawet intensywniejsze. Wtedy na Pięść przybył Magnar Thennów i wszystko się zmieniło - Galbart skrzywił się, przerywając na krótko opowieść, aby przybliżyć Waymarowi kim byli Thennowie - najbardziej cywilizowane plemię za Murem, podobne nawet Pierwszym Ludziom z południa w prawach i technologii, ale czczące swego Magnara niczym żywego boga. - I ten Magnar właśnie, Skagir, z bandą z Pięści się sprzymierzył. Obwołali go WYBRAŃCEM swoich bogów, a on sam siebie obwołał Królem za Murem. Wielki tytuł, więc zaczęliśmy mieć na niego oko, ale nie byłby on pierwszym, który obwołał się, a później szybko zginął przez swoją ambicję. Tak to za Murem bywa. Zaczął jednak rosnąć w siłę, pokonując wodza za wodzem i jednocząc kolejne plemiona. Z początku wielu odpowiadało na jego wyzwanie i stawało walczyć o tytuł, który sami liczyli zagarnąć. Później, kiedy jego moc i sława rosły, zaczęli zbroić się przeciw niemu lub uciekać. I tutaj nas wyruchał w dupę po całości, ponieważ wielu tych, którzy nie chcieli doń dołączyć, wiało na południe. Zamiast skupić się na Królu za Murem musieliśmy skupiać się na dziesiątkach plemion nagle próbujących przekroczyć nasze pozycje - dowódca westchnął ciężko i raz jeszcze wzniósł kubek do ust, aby uraczyć się mętnym ale. - Kiedy uporaliśmy się z tymi bandami Skagir zdołał już pokonać w bitwie swojego głównego rywala i wzrosnąć w siłę, jaką mieli dawni władcy Dzikich, kiedy zdecydowali się zagrozić Murowi. Wezwaliśmy więc królów Północy, a ci przybyli do naszych sal ze swymi armiami, radzili i w końcu zdecydowali się ruszyć z naszymi zwiadowcami do Nawiedzonego Lasu i hordę rozbić zanim nam zagrozi. I była to katastrofa. Nad Mleczną Wodą Dzicy kompletnie ich pobili - wycofały się głównie resztki sił Starków i Greystarków, od Boltonów przeżyła jedynie ich królowa, która dostała się do niewoli i później z niej zbiegła. Ci co przeżyli opowiadali o olbrzymach, bestiach, ludziach o nadludzkiej sile i zwierzęcych oczach - potworach innymi słowy.
Następnie Galbart poruszył temat ataków na Wschodnią Strażnicę, które ujawniły im, że Dzicy rzeczywiście mogli mieć pomoc z dalekich stron. Skurwysyny miały bowiem statki. Podczas uderzeń na port Nocnej Straży widzieli ponadto nie tylko drakkary, ale i większe łajby. Ha! Większe nawet niż galera lorda Royce'a, a pośród wroga była grupa taka, co to szarżowała okuta ponoć lepiej niż kwiat andalskiego rycerstwa. Sam Ryswell nigdy tego kwiatu nie widział, ale paru południowców spod znaku Siedmiu już na Murze mieli.
- Dwa razy wróg zdobył Wschodnią Strażnicę. Raz jedynie złupił żeglując na północ. Wówczas zginął wedle tego co wiemy Sebastion Grafton, który był tutaj osadzony - wyjawił Royce'owi gospodarz. - Drugi raz zdobyli ją po bitwie nad Mleczną Wodą, kiedy maszerowali na południe. Wtedy życie postradał ser Lambert. Jeden z ocalałych z masakry powiadał, że Magnar Thennów wspiął się na szczyt Muru nocą i z zaskoczenia wziął setkę stacjonujących tam strażników, wszystkich ich posyłając na śmierć. Grafton jakoby jako jedyny ustał więcej niż jeden jego cios, a nawet zdołał go zranić. Tak żem słyszał, ale ile prawdy jest prawdy w bajaniach przerażonego i tracącego krew człeka?
Następnie Dzicy zdobyli parę zamków Nocnej Straży na zachód od Wschodniej Strażnicy i ruszyli rozdzielając się na południe. Król za Murem, czy też Wybraniec, poprowadził swoich na Ostatnie Domostwo, gdzie zdobyli je i zabili króla Umbera. Jego flota ruszyła wzdłuż wybrzeża do rzek w Królestwie Dreadfort, natomiast część sił plądrowała wschodnie ziemie Umberów. Tam na wschodzie jedynie możni z Szarych Klifów ostali się w swoich fortach położonych wysoko pośród skał. Dalej Dzicy zawędrowali do Dreadfort, gdzie królowa Roslin Bolton pozostawiła im opustoszały i spalony zamek, tak więc ruszyli dalej na Hornwood. Tam w końcu się zatrzymali i po nieudanych próbach szturmu i stratnych starciach z krążącą po okolicy boltońską armią zawrócili ku północy. Z tego co Straż zdołała się dowiedzieć później, to ich "Wybraniec" zabrał pokaźną część floty i pożeglował w nieznane "uwolnić bogów". Reszta? Książę Dorren Stark przechwycił pokaźny hufiec Dzikich w drodze do Ostatniego Domostwa i go rozbił, a później odzyskał sam zamek. Kiedy Starkowie i górale połączyli siły z Nocną Strażą, Dzicy porzucili zamki na Murze i uciekli na północ. Jedyne co pozostało braciom i lordom Północy to oczyścić ziemie z dezerterów i maruderów. Wedle wiedzy Ryswella to już się udało.
- No i na tym stoimy... - podsumował, dolewając sobie trunku, jak również cały czas dbając o to, aby pełny był kubek jego gościa. - Gdzie się człowiek nie obejrzy teraz, to wciskają mu jakichś nowych bogów, he? - spojrzał na Waymara z wyrozumiałym spojrzeniem, jego słowa pół-żartem, pół-współczuciem. - Straszne rzeczy znaleźliśmy po Dzikich, powiem wam... Ślady po rytualnych mordach na ludziach od starców po dzieci, pośród niektórych pozostałości po ucztach pośród pomordowanych.
Co do gościny i statków, to mogli pozostać na miejscu jak długo potrzebowali, a budowniczy Straży sprawdzą ich okręty. Więźniów bracia oczywiście przyjmą, tak samo jak jeńców.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Waymar Royce Wto Gru 05, 2023 8:55 am

Ha, dobrym ale Waymar nigdy nie gardził, a już zwłaszcza w takich okolicznościach przyrody. Im dalej na Północ, tym wiatr mocniej ciął po kościach, a Royce tęsknił za kominkiem w Księżycowych Wrotach, wygodnym łożem i zielonymi dolinami jego królestwa. Sam Mur natomiast robił na nim bardziej ponure wrażenie, niż imponował swym majestatem. Spędzić tu całe życie? Brrr, ciarki przechodziły go na samą myśl. Tym bardziej doceniał poświęcenie Strażników, tkwiących na tym lodowym więzieniu aż po kres swych dni. Popijał więc trunek, słuchając snutej przed nim opowieści.

Kiwał głową, gdy Ryswell opowiadał mu o zróżnicowaniu wśród Dzikich plemion za Murem. Dla niego był to zupełnie nowy świat, w którym nijak się nie odnajdywał. Nie wiedział, że istnieją różne szczepy, gdyż do tej pory wszystkich mieszkańców Zamurza określano jednym terminem. W sumie okazja do poszerzenia wiedzy to jakiś plus z całej tej wyprawy. O Królach za Murem słyszał już wcześniej w opowieściach, ale nie spodziewał się, że za swojego życia będzie mieć okazję do mierzenia się z efektami działań jednego z nich. Zacisnął dłonie w pięści, słuchając o klęsce nad Mleczną Wodą. Jak wielkie musiały być siły, które pokonały armie zjednoczonej Północy? Oczy rozszerzyły mu się, gdy słuchał o olbrzymach i innych dziwach, które jakoby miał mieć w armii Magnar Thennów. Nawet jeśli tylko część z tego była prawdą to i tak robiło to wrażenie.
-Dzicy chyba nieczęsto korzystali wcześniej ze statków, prawda? - dopytał, chcąc potwierdzić swe podejrzenia. "Wedle tego, co wiemy"? Czy nie znaleziono ciała Sebastiona Graftona? - zapytał, trochę zaskoczony niecodziennym sformułowaniem. Były lord był dość charakterystyczny, zwłaszcza z powodu swego rudego wąsa. -Tak więc Lambert Grafton odkupił swe winy, dzielnie broniąc Muru. Przekażę jego siostrze, że brat jej poległ jak bohater. - rzekł. Właściwie Lamberta było mu szkoda. Zgrzeszył jedynie głupotą i pójściem za szaleństwem swego brata, ale sam w sobie był dużo porządniejszym człowiekiem.
Pokręcił z niedowierzaniem głową na kolejne słowa Ryswella. -Brzmi to wyjątkowo niesamowicie. Wspiąć się na Mur i jeszcze powalić setkę Czarnych Braci? To wręcz niewiarygodne. -rzekł, nie dowierzając. Sądził, że świadek był roztrzęsiony, a jego słowa mijały się z prawdą. A przynajmniej miał na to nadzieję. Inna ewentualność... Waymar był mężem odważnym, ale i tak świadomość, że takie bydlę mogłoby chodzić po świecie zmroziła mu krew w żyłach.

Dalej nastąpiła ponura historia o przełamaniu Muru i spustoszeniu Północy, częściowo tylko osłodzona fragmentem o pobiciu przynajmniej części dzikiej hordy. -Miejmy więc nadzieję, że ostatnie porażki zniechęciły ich do dalszej próby marszu na południe. Wypijmy więc, za łaskawe sztormy, które pozbędą się tego "Wybrańca" za nas. - rzekł, unosząc kielich. Uśmiechnął się połgębkiem na słowa Ryswella. -Ano, namnożyło się tego ostatnimi czasy, niech ich demony. A już wydawało się, że po Głodnym Wilku będziecie mieli spokój na Północy. - odparł, wspominając słynnego Starka. Wieści o jego wyczynach dotarły do Doliny, a choć jego działania skutecznie zniechęciły Andalów, to nic nie mogło przewidzieć, że neofici nadejdą też z innej strony.
-Skurwysyny. Niestety, podobnie traktowali naszych. Ale zapłacą za to, tak jak zapłacili ci na drakkarach. - rzekł, z wyczuwalną w głosie groźbą. -To, co chcemy teraz uczynić, to rozpieprzyć ich port w drobny mak, by raz na zawsze skurwiele oduczyły się pływać. Chcecie wybrać się tam z nami, gdy już moja flota się znajdzie? - zapytał. Wszak Nocna Straż miała bronić Muru, a wiadomo, że najlepszą obroną jest atak. Co prawda raz już się na tym sparzyli, tym razem jednak mieliby silne wsparcie Doliny i element zaskoczenia po swojej stronie. Oczywiście mowa byłaby tu o transporcie na statkach Doliny, nie o pieszych wyprawach. Waymar był wdzięczny za wszelką okazaną pomoc i obiecał odpłacić za nią w przelanej krwi Dzikich. Gdy już wymienili się historiami, zaproponował jeszcze -Wyglądacie mi na silnego męża i sprawnego wojownika. Chcielibyście się sprawdzić, tak dla pobudzenia krwi? - rzekł. Wszak to, że byli na Północy, nie znaczyło, że przestał doceniać wartość dobrego treningu.
To może na pierwszą nóżkę?:
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Mistrz Gry Wto Gru 05, 2023 10:25 am

- Nieczęsto? Ha! Nigdy! - uniósł się Ryswell, kiedy poruszono temat statków używanych przez Dzikich. - Skurwysyny co najwyżej tratwę zbudowały czy jakąś małą łódeczkę drążoną w pokaźnym pniu i próbowały pojedynczo bądź małymi grupkami przepłynąć kawałek od Muru - wyjaśnił jak to dotychczas było. - Hmph... Z całym szacunkiem, ale pobojowisko to nie ryneczek w Dolinie, a zwłaszcza nie takie, które pozostawiają po sobie ci Dzicy co odnaleźli w sercu nową wiarę - spochmurniał nieco dowódca na zaskoczenie Waymara. - Rzeź była, ale i jeńców wiemy że biorą, a szukać również jest ciężko w tym co zostawiają i nie zawsze jest czas na to. Wiecie, że te Dzikusy raz ułożyły z ciał wielkiego kutasa? Widać było jak się stanęło na wyższych piętrach wieży. Z początku się zastanawialiśmy co to za cholerne wzory tworzyli, jakieś rytualne obrzędy znowu, ponieważ ciała dziwnie porozkładali, a tu proszę - wielki chuj.
Galbart upił ale i gniewnie odstawił kubek na blat, niewątpliwie rozeźlony bezczelnością Dzikich.
- Wspinaczka na Mur to dla Dzikich rzecz normalna. Często próbują go tak przekroczyć, więc nie dziwię się, że ich największy wojownik łatwo akurat tego dokonał - powiedział Ryswell. - Walka na szczycie jednak... Wiecie jak to jest z plotkami, lordzie Royce. Powalisz pięciu ludzi samodzielnie, a trzysta mil dalej prostaczki będą gratulować rozbicia szajki dwudziestu banitów i ich wściekłego psa. Niewątpliwie jednak niejednego powalił, ponieważ historia musiała mieć jakiś początek. Ech... Nawet jeżeli to nie była setka, w co szczerze wątpię, to nie życzyłbym nikomu spotkania go w bitwie.

- Oby teraz się na coś przydały - Ryswell wzniósł toast za sztormu, a jego komentarz niewątpliwie odnosił się do tego, że to właśnie one odebrały Północy ich potężnego króla w postaci Głodnego Wilka.
- Haha... Pytacie dzika czy sra w lesie - zaśmiał się, kiedy zaproponowano mu udział w zniszczeniu portu Dzikich. - Jeżeli taka okazja się pojawia, a ich flota już jest w drzazgach, to nie wypada odmówić. Powiedzcie jedynie ile znajdzie się miejsca, to uzupełnię je częścią moich najlepszych zwiadowców.
Tak więc Czarni Bracia - w mniejszej tym razem ilości - mieli udać się ponownie za Mur, aby zawalczyć z wyznawcami Przedwiecznych. Jeżeli szło o walkę na dziedzińcu, to Ryswell się chętnie zgodził. Warto było rozgrzać jakoś mięśnie, a rekruci z pewnością mogli zyskać na podpatrzeniu jak walczą prawdziwi mężczyźni. Waymar spodziewać się mógł, że zbrojmistrz Wschodniej Strażnicy skrzyknie im trochę gapiów.

Chwytaj miecz i Dzikich siecz!:

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Waymar Royce Wto Gru 05, 2023 9:59 pm

No i właśnie tego typu zdolności żeglarskich spodziewał się po Dzikich. Fakt, że byli w stanie wystawić flotę liczącą trzydzieści drakkarów i półtora tysiąca ludzi, która zapuszczała się aż ku wybrzeżom Doliny był wyjątkowo frapujący. Uniósł dłonie w uspokajającym geście, gdy Ryswell skomentował jego słowa o szukaniu ciała Graftona. -Oczywista, macie rację. Siedząc tu, po cywilizowanej stronie Muru, przyszło mi zapomnieć jakie to skurwiele. - zgodził się z Ryswellem. Ostatecznie górale również dopuszczali się barbarzyńskich czynów, toteż właściwie nie był zaskoczony.
-Zdziczały nam czasy ostatnio, Lordzie Dowódco. Wyobraźcie sobie, że u nas, w Dolinie, niejaki Blackfort, wyrzutek, poprosił o gościnę lorda Templetona. Przełamał się z nim chlebem, jak każe obyczaj, a w nocy uniósł na niego miecz. Ranił go i porwał, dając słowo honoru, że puści go w zamian za swą wolność, a potem usiekł bez litości i umknął w góry. - podzielił się historią, kręcąc głową nad upadkiem obyczajów.
-Zapłacą za każdą bezczelność i każdego pomordowanego Czarnego Brata, nieważne skąd się wywodził. Rad będę posłużyć mym ostrzem w takim dziele. - przyznał. Wiadomość o wspinaniu się na to lodowe cholerstwo go zaskoczyła. Wyglądało na to, że Dzicy, poza swym barbarzyństwem, byli też cholernie odważni. To i dobrze, z tchórzem wygrać to nie sława. -Cóż, szkoda, że nie spadł i sobie głupiego ryja nie rozwalił. Uprościłoby nam to historię i oszczędziło wiele żyć. - skwitował. Miał nadzieję, że wybraniec znajdzie swój koniec, gdziekolwiek pożeglował.

Zawtórował śmiechem na entuzjazm Brata Nocnej Straży. -Rad jestem twej decyzji. W takim razie wkrótce ruszymy przelewać krew i niech bogowie nas prowadzą. Jak tylko dojdziemy do ładu z naszymi statkami, rzeknę ile na nich zmieści się waszych. - obiecał.

Walka ucieszyła lorda Royce'a, nawet jeśli miała ostatecznie zakończyć się jego porażką. Starcie było długie i równorzędne. Zaakceptował swą minimalną klęskę z godnością i pogratulował Ryswellowi wybitnych umiejętności.
01/07/8 PP

Gdy nadszedł dzień wypłynięcia, Waymar wyraził chęć naradzenia się z towarzyszącym mu maesterem i Galbartem Ryswellem. Miał mianowicie dwa pomysłu ataku na wrogą wioskę i liczył, że doradzą mu, którą drogę obrać. Obie opierały się na podszyciu się pod flotę Dzikich, tryumfalnie wracającą do domu i zasypaniu nabrzeża strzałami, a potem zgnieceniu stalą. Można to było zrobić po prostu, frontalnie, lub też jakiś kawałek przed wioską wyładować konnicę, która mogłaby uderzyć na obóz od tyłu w tym samym czasie, w którym dopłyną okręty. Widział jednak w tym ryzyko wynikłe z trudności w dokładnej koordynacji sił i większą szansę na wykryciu części armii. Cóż na ten temat mieli do powiedzenia uczony mąż i Czarny Brat?
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Mistrz Gry Wto Gru 05, 2023 10:19 pm

- Skurwysyństwo i hańba - burknął Galbart, kiedy usłyszał o niesławnym Blackforcie. - Tak pohańbić święte prawo gościnności - oburzył się. - Nawet Dzicy, a przynajmniej ich większość, nie zdecydowaliby się na coś takiego.
Rzeczywiście zdziczało im czasy, a przecież wcześniej spokojne nie były. Trzeba było jednak jakoś trwać... Ryswell pokiwał głową i rozmarzył się nieco, wyobrażając sobie strzaskane zwłoki spadnietego Skagira leżące u stóp Muru, po czym reszta spotkania przebiegła w wiadomy sposób.

01/07/8PP

Plan użycia okrętów Dzikich żeby ich zwieść był niewątpliwie zacnym pomysłem i z tym obaj panowie się zgodzili. Inaczej sprawa miała się z wykorzystaniem jeźdźców. Ryswell kojarzył tamten obszar z czasów przed pojawieniem się Skagira i był on głęboko w Nawiedzonym Lesie. Tak więc chociaż same wybrzeża rzeki były nieco lżej zarośnięte, to warunki nie sprzyjały rozwinięciu szarży. Zwłaszcza, że za Murem mógł zalegać śnieg nawet o tej porze. I najważniejsza rzecz - wróg mógł być okopany. Jeżeli rycerze z Doliny spodziewali się szałasów rozbitych nad wodą i rzuconych na plażę drakkarów, to mogło tak rzeczywiście być. Nocna Straż słyszała jednak w czasach pierwszych raportów o Pięści Pierwszych Ludzi, że wznoszono tam solidniejsze umocnienia. Nie były to może zamkowe mury - nic na to nie wskazywało - ale solidny wał lub palisada wystarczą, aby jazda nie mogła po prostu wjechać do środka i zacząć mordować. Maester dodał również, że ich jeńcy nie doprecyzowali - co dało się z racji na ich bliskość łatwo nadrobić* - na którym brzegu rzeki leży ich baza. W końcu podpływać będą od południa. Jeżeli wysadzą na ląd jazdę przed dotarciem do portu, a ten okaże się umieszczony na północnym brzegu, to kawaleria będzie całkowicie odcięta od walki.

*W razie skonsultowania się z jeńcami okazało się, że istotnie port leży na północnym brzegu. Podobnie kilka kolejnych "fortów" położonych w górze jej nurtu po drodze do Pięści.


Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Waymar Royce Sro Gru 06, 2023 12:04 am

Właśnie po to opłaca się konsultować swe zdanie z innymi, by mieć okazję zweryfikować słuszność swoich sądów. Tak przynajmniej uważał Waymar, który czuł szacunek do ludzi bardziej doświadczonych od siebie. Teraz podejście to miało zaprocentować, bowiem wskazali mu ważną lukę w jednym z jego pomysłów. Właściwie skreślającą ten plan całkowicie. Po dalszym przesłuchaniu więźniów, podejrzenia o istnieniu wałów i palisad, chroniących port od strony lądu potwierdziły się. Nie był aż tak "wybitnym" strategiem, by dobywać fortyfikacji kawalerią, pozostawała więc pierwotna metoda. Należało więc wpłynąć frontalnie, udając Dzikich, schować herby i czarne płaszcze, które mogły wzbudzić podejrzenia, a gdy miejscowi zlezą się na przystań, zasypać ich gradem strzał i ruszyć do boju, siejąc chaos i zniszczenie. Wszak proste plany to najlepsze plany!
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Waymar Royce Pią Kwi 05, 2024 11:24 pm

11/07/8PP, przedpołudnie

Po zakończeniu przemowy, Waymar ruszył prosto do komnaty dowódcy, zwłaszcza, że jego właśni ludzie nie wydawali się chcieć go w tym momencie absorbować. Gdy wszedł, zwrócił się do Galbarta Ryswella, z którym jeszcze kilka dni wcześniej miał okazję walczyć ramię w ramię.
-Przyszedłem podziękować za udzielone wsparcie. Jutro odpływamy. Zostawię wam dwa drakkary, żebyście nie byli tak odsłonięci od morza. Choć srogo porżnęliśmy tych skurwysynów zza Muru, to obawiam się, że i tak co jakiś czas dobrze byłoby sprawdzić, czy nie próbują tam wrócić. A my póki co zająć się tym nie możemy. Ruszamy na południe, toczyć inne walki, ale obiecuję wam, że powrócimy z większą armią, jeśli tylko będziemy w stanie, lecz nie wiem jak prędko to nastąpi. Choć zrobiliśmy dobrą robotę, to jest jeszcze daleka od zakończenia. Tak czy owak, jeśli będę mógł wam wcześniej pomóc, choćby poprzez podesłanie nowych rekrutów, to to zrobię. Mam nadzieję, że gdy powrócimy, to Straż ochoczo do nas dołączy, by wybić ich raz, a dobrze. - podrzucił temat, uśmiechając się, po czym wyciągnął do Ryswella dłoń. -Walka razem z wami była honorem i przyjemnością.

Plan ćwiczeń:
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Mistrz Gry Sob Kwi 06, 2024 3:24 pm

- To my powinniśmy podziękować wam, lordzie Royce - rzekł Ryswell. - Starkowie wielce nam dopomogli, odpierając Dzikich, odzyskując utracone zamki i dostarczając wsparcia, jednak nie mieli żadnego wpływu, ni też statku na wschodnim wybrzeżu - powiedział. - Ponowny marsz w lasy za Murem nie wydawał się zaś dobrym pomysłem. Pomoc jaką zapewniliście była dokładnie tym czego Straż teraz potrzebowała, a z okrętów jakie zostawiacie zrobimy dobry użytek. Żadni Dzicy nie przepłyną już niezauważeni obok Muru - zapewnił z pewnym wyrazem twarzy. - Gdyby zaś ponownie, jakimś cudem, zebrali flotę. To wiedząc o niej szybciej będziemy mogli skuteczniej powiadomić zamki na wybrzeżu dalej na południu - Wdowią Strażnicę, Ramsgate, Siostry czy te w Dolinie. Musimy jedynie uzupełnić zapas kruków, ale z tym już sobie poradzimy.
Galbart uniósł kufel z ale, podobny wcześniej zaoferował również Waymarowi, i upił łyk.
- Nim odpłyniecie, dołączcie do nas we wspólnej sali, aby uczcić zwycięstwo. Trzeba oszczędnie postępować z zapasami tu, na Murze, jednak raz na jakiś czas, przy takiej okazji, można pokusić się na ucztę.
Pozostałe obietnice pomocy i rekrutów zostały z wdzięcznością przyjęte przez dowódcę. Zaskoczony był nieco pomysłem Royce'a, aby ponownie przybyć za Mur z armią, nawet większą niż obecna, skoro Dzicy już nie zagrażali Dolinie. Nie żeby Ryswell miał zamiar narzekać. Zasugerował nawet, aby płynąc z takim zamiarem, poszukali wsparcia u księcia Karlona Starka. Wybitny był to człowiek, który po zwycięstwie nad Dzikimi otrzymał we władanie Szare Klify i wschodnie lasy, służąc jednocześnie za protektora ziem młodego lorda Umbera, który dla bezpieczeństwa przebywał na wychowaniu w Winterfell. Z pewnością dopomógłby każdej wyprawie skierowanej w Dzikich. To jest, o ile Andalowie byli w stanie powstrzymać się od nawracania, ponieważ tego potomkowie Głodnego Wilka mogli nie zdzierżyć.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Waymar Royce Wto Kwi 09, 2024 6:06 am

-Odzyskanie sił przez Straż jest w naszym wspólnym interesie, zwłaszcza odkąd te dzikusy zaczęły się organizować. Grunt, że teraz więcej wiemy, z czym przyszło się nam mierzyć. - stwierdził, po czym dodał. -Miejmy nadzieję, że na stałe wybiliśmy im pływanie z głowy i będziecie mieć spokój. Przy okazji wschodnie wybrzeże Północy i nasze wyspy też trochę odpoczną. A jeśli spróbują ponownie... no cóż, chętnie ich jeszcze trochę poubijam. - zaśmiał się, po czym sam pociągnął łyk ale. Co jak co, ale na warzeniu piwa Północ się znała. -Bardzo chętnie! Jutro czeka na nas długa droga do domu, więc chętnie ją sobie dziś osłodzę. Wszak mamy co świętować. -rzekł. Bo i taka była prawda - dobra i potrzebna robota została wykonana. Pomysł ze skorzystaniem z pomocy księcia Starka wydawał mi się całkiem rozsądny. Przy odpowiedniej koordynacji dałoby się zgnieść Dzikich raz a dobrze, nie popełniając przy tym błędów pierwszego wypadu za Mur. Oczywiście najpierw musiała skończyć się wojna, a potem należało jeszcze przekonać żonę do tego pomysłu i do współpracy z Północą. Nie mógł się już doczekać, kiedy ponownie znajdzie się u jej boku, ale wiedział, że dzień ten zbliża się wielkimi krokami. Wszak po pokonaniu Dzikich nie spodziewał się już większych przeszkód. Tymczasem dopił piwo i po krótkiej rozmowie pożegnał się - oczywiście tylko tymczasowo, nim znów spotkają się na uczcie.

z/t
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Komnaty Dowódcy Empty Re: Komnaty Dowódcy

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach