Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Pola Yi Ti

Go down

Pola Yi Ti Empty Pola Yi Ti

Pisanie  Edwyn Tarth Sob Sty 08, 2022 5:49 pm

***
Edwyn Tarth
Edwyn Tarth

Liczba postów : 272
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Pola Yi Ti Empty Re: Pola Yi Ti

Pisanie  Mistrz Gry Sob Sty 08, 2022 5:59 pm

04.03.12 PZ

Gdy nadeszła właściwa pora karawana wyruszyła. Kierowała się na wytrwale na północ, starając się unikać głównych szlaków, ale też nie jechać całkowitą dziczą, bo wówczas ich podróż wydłużyłaby się niemiłosiernie. I choć przez pierwszy, ani drugi ani żaden kolejny tydzień nie natrafili na łupieżców z północy, tak musieli mierzyć się z innymi problemami. Z faktu jechania mniej uczęszczanymi, a przez to bardziej zaniedbanymi drogami, podczas ostrożnego przejazdu przez jedną z mniejszych strumieni pod wozem zapadł się mały mostek, zatrzymując całą akcję przeprawy na dwa dni, aż nie wyciągnięto i nie naprawiono uszkodzonego wozu, a w końcu wybudowanie nowego i stabilniejszego pomostu, mogącego przeprawić jeszcze z pół setki innych wozów.
Do drugiego opóźnienia doszło, gdy jadąc pewną dość szeroką i uważaną za bezpieczną skarpę na jednym z wzniesień, ziemia się osunęła grzebiąc dwa wozy i ich woźniców, kilka metrów niżej pod czerwoną jak posoka ziemią. Udało się ich uratować, ale ich dobytku już nie za bardzo. To co zdołali wyjąć, wsadzili na wozy swoich znajomych i po ostrożnym przejeździe, każdego wozu po kolei, udało im się już prawie przejechać przez nie pozornie bezpieczne wzniesienie Nagle jadący z tyłu Blu Jin wraz ze swoim rodzeństwem osunęli się w przepaść. Choć nikomu nic poważnego się raczej nie stało, tak Yi Tijczyk stracił swoją ukochaną zorsę, która uderzyła głową w jakiś głaz leżący na dole, a on sam złamał prawą rękę w jednym miejscu. Od razu go opatrzono, ale i tak musiał wyłączyć ją z użytku, na najbliższy miesiąc.
Czy był to koniec przygód karawany? Otóż nie! W pewnym momencie zobaczyli zgliszcza, jakie zostawili po sobie najeźdźcy. Były dosyć świeże, więc dowódca karawany w porozumieniu z innymi kupcami, postanowili nadrobić trochę drogi i ominąć niedawne pole walki.
W końcu po ponad miesiącu grupa Gerolda dotarła do miejsca, z którego miała się rozdzielić...

Will (los do Blu Jina)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Pola Yi Ti Empty Re: Pola Yi Ti

Pisanie  Gerold Goldberg Pon Sty 10, 2022 7:03 am

Jak na trakcie jest - każdy widzi. Udręki dnia codziennego. Skutki zaniedbania dróg - przynajmniej skoro im działo się tyle niewesołych rzeczy, można było pokusić się o myśl, że nie ma w okolicy nikogo innego, kto uruchomiłby te naturalne pułapki. Generalnie Gerold starał się służyć radą co do sposobu poruszania karawany, czy radzenia sobie z problemami - w końcu w jego interesie było jak najszybciej się przemieścić. Zwłaszcza, że koniec końców tempo nie wyznaczały konie, a wiecznie mające problemy wozy.

To już był któryś wypadek w krótkim czasie w którym znali się z rodziną Blu. Można powiedzieć, że Jin miał pecha. No i cóż. Z jednej strony znaczyło to, że cała drużyna ma pecha... a z drugiej, że jak coś złego ma się komuś wydarzyć, to akurat nie Geroldowi, więc... profit. Rannego opatrzył osobiście, aczkolwiek złamanie to złamanie i z doświadczenia wiedział, że żadnymi ziółkami, czy innymi technikami procesu leczenia nie przyspieszy. Tak też usztywniono rękę, przydzielono Yi Tijczykowi konia i trzeba było ruszać dalej.

Jedyne, co się westerosyjczykowi nie podobało, to te zgliszcza pod koniec. Ale nie przeskoczy faktu, że dzikusy dalej szaleją. Pozostało się cieszyć z ostrzeżenia. - Dobrze, panowie. Podróż z wami to była przyjemność, jednak nas droga prowadzi tamtędy. - Wskazał na rozdroże. - Spokojnego szlaku.

Tak też ruszyli w swoją drogę. A znaczyło to ni mniej, ni więcej, że co jakiś czas Gerold rozkładał mapę, na której miał zaznaczonego czerwonego Iksa położonego 50 mil na południe od Miasta Handlarzy, 10 mil od rzeki Jorgcy. Gdzie był kamień Cienia... nie wiedział. Z głównego szlaku miał na mapie zaznaczony szlaczek prowadzący aktualnymi drogami do owego iksa. Problem jaki widział, to że wzgórz mogło być sporo, a wioska była położona na dwóch z nich, więc na miejscu czekała ich przyjemność rozeznania się o które wzgórza się rozchodzi. Szlaki i drogi miały to do siebie, że zazwyczaj łączyły rzeczy. Miasta. Porty. Wioski. Więc skoro był szlak, były i wioski. Pytanie czy spalone. Jak tak to trudno. Jak nie, to podjeżdżali pod te wioski. Przynosili nowiny i nie wyglądali jak napaleni łupieżcy, więc Gerold liczył na ładne wymiany informacji za informacje. W końcu kto będzie lepiej wiedział gdzie leżała jakaś wiocha, jeśli nie autochtoni. A jak nie było szlaku, to nawigowali klasycznie - mapa, słońce, notatki i hajda.
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Pola Yi Ti Empty Re: Pola Yi Ti

Pisanie  Mistrz Gry Wto Sty 11, 2022 8:01 pm

09.03.12 PZ

Pożegnali się i wjechali we wzgórza, w których mieli błądzić przez kilka dni, aż nie znaleźli pierwszej wioski. I to całej! Widocznie Joghos Nhai nie chcieli zapuszczać się w nieznane im wzgórza i woleli pozostawać na równinach, gdzie łatwiej było im wykorzystać swoją przewagę w kawalerii.
W pierwszej wiosce nie dowiedzieli się na dany temat niczego ciekawego. Ot jedynie, kojarzyli że coś takiego mogło być, ale traktowali to raczej coś pomiędzy prawdą i kłamstwem, im teraz w głowach było coś innego niż zastanawianie się nad starymi wioskami.
Jednak czym dalej... we wzgórza, tym szło dowiedzieć się więcej. Już w drugiej wiosce dowiedzieli się, o które dokładnie wzgórza chodziło. W kolejnych znowu niczego się nie dowiedział, jednak na samym końcu dowiedział się, że w sumie pozostałości po tej wiosce leżą o dzień drogi stąd. I tak też Gerold wraz z ziomkami pojechał we wskazane miejsce i rzeczywiście, znaleźli stare kamienne ruiny, pozostałości niby wioski, a jednak czegoś trochę większego. Zresztą nic dziwnego, że wielu ludzi nie wiedziało gdzie to jest, gdyż ruiny skryte były w ciemnym jak noc lesie.
Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Pola Yi Ti Empty Re: Pola Yi Ti

Pisanie  Gerold Goldberg Sro Sty 12, 2022 7:07 am

Był sobie Goldberg, był jego najstarszy przyjaciel, dwóch niewolników zdolnych w sztuce miecza oraz ośmiu najemników o tej samej specjalizacji, w tym dwóch z Doliny. Na dodatek dwóch medyków i dwóch tropicieli. Do tego Bimbor Barryn i rodzina Blu. To dawało jakieś dwadzieścia osób z czego prawie wszyscy waleczni i jeno jeden ranny. Mieli ze sobą w bród ziół, stosowne stroje, maski i trochę sprzętu.

Po około tygodniu udało się dotrzeć na miejsce z pomocą lokalnej ludności. Nie ma to jak, stare, dobre, Yi Tijskie pospólstwo. Na początek sprawa była prosta. - Dobrze, moi drodzy. Z tego co rozumiem, to jesteśmy tu gdzie chcieliśmy być. Tabliczki może nie ma, jednak ten sędziwy dziadeczek w poprzedniej wiosce raczej nie miał po co kłamać. Jin! Weźmiesz rodzeństwo oraz tropicieli i dwóch najemników i rozejrzyjcie mi się tutaj. To wszystko jest większe, niż myślałem. Chcę wiedzieć czy mają tu leże albo przechadzają się tędy dzikie zwierzęta, choć domyślam się, że tak, gdzie najbliżej można czerpać wodę oraz gdzie tu jest zejście do katakumb. Tylko żeby komuś nie przyszło do głowy się tam samemu pchać! - Zwiad mieli już zaordynowany. Goldberg rozejrzał się krótko po okolicy, zastanawiając się, gdzie by tu urządzić obóz. Stricte w lesie? W ruinach jakiegoś większego domu? Na dach raczej nie było co liczyć, ale może chociaż ubita ziemia nieco pozbawiona drzew? Wybrał to, które uważał za stosowne.

- Pozostali... do wieczora chcę widzieć pierwszą wersję obozu! - Znaczy trzeba się było szczególnie troskliwie zaopiekować ich największym tutaj skarbem, znaczy końmi i zapasami. Rozstawić się ze wszystkim. Medycy mogli się wziąć za gotowanie strawy, a silne chłopy za stawianie umocnień i stróżówki, załatwianie drewna na ogniska i tak dalej. Po co te umocnienia? Ano żeby im się tu jakiś tygrys nie wpierdolił i nie zagryzł podczas snu połowy obozu. No i jednak gdzieś tam z tyłu głowy wciąż były ploteczki o Jogos Nhai.

I to tyle na ten dzień. Wędrowali tu parę dobrych miesięcy, tak też wąsacz średnio miał ochotę na głupi ryj pchać się do środka z marszu. Jeśli w nocy coś ich nie zaatakuje, to pewnie następnego dnia zaczną eksplorację

10.03.12 PZ

... zakładając, że nie przydarzyły się jakieś wielkie nieprzyjemności...
Gerold jak to Gerold, trzecią część dnia tak czy owak spędzał przy księgach. Także z rana śniadanie, wydanie poleceń i kiedy Goldberg czytał, reszta poprawiała umocnienia albo prowadziła zwiad w zależności od tego co wczoraj nie zostało domknięte. W godzinach popołudniowych, wąsacz zamknął księgę, wysłuchał raportów i ruszył na obchód tego miejsca. Czujnym okiem chciał ocenić same ruiny. Zdawały się całkiem duże, jakby nie była to jedynie wioska. No i co zastanawiało od samego początku - od kiedy byle wioskę stać było na drążenie podziemi. Plus była murowana lub przynajmniej podmurowana. Na standardy Westeros to było na bogatości, jednak Gerold wrócił pamięcią do mijanych dopiero co wiosek czy także były murowane. Hmm. Znaczy mogło być tu coś jeszcze, a jeśli tak, to uczony szukał wskazówek. A jeśli by się przydarzyło tak, że nic nie znalazł... to nie było co biwakować na marne i należało przygotować się do zejścia w dół (o ile zostało odkryte).

Zapewne w krypcie nie było jakoś szczególnie dużo miejsca, dlatego Gerold wstępnie postanowił zabrać raczej mały zespół, a mianowicie siebie samego, Jina, jako Yi Tijczyka, który mógł służyć jakąś podpowiedzią oraz dwóch silnych ludzi gdyby trzeba było coś odgruzować na szybko, czyli swojego starego przyjaciela i Bimbora Barryna. Do tego klasycznie pochodnie i nieco mniej klasycznie twarze zakryte materiałem. W końcu skoro krypta i to wiekowa, to powietrze mogło tu być równie zabójcze, co pazury tygrysa. A co dokładnie zrobią i czy poczynią jakieś zmiany w składzie ekspedycji, to już zależało od tego na co natrafią.
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Pola Yi Ti Empty Re: Pola Yi Ti

Pisanie  Mistrz Gry Czw Sty 20, 2022 6:52 pm

10-14.03.12 PZ

Dotarli do ruin z wieczora, więc wysłani zwiadowcy raczej pobieżnie przejrzeli najbliższą okolicę bo w sumie po ciemku to strach pchać się do dżungli z ruinami. Obóz natomiast ustawiono sprawnie i w dogodnym miejscu w czymś, co przypomniało kiedyś mur. Byli więc odgrodzeni z dwóch stron, a z pozostałych dwóch postawili proste umocnienia.
Dnia następnego rozpoczęły się już poważniejsze poszukiwania katakumb, jednakże ten, podobnie jak też kilka następnych dni nie były owocne dla kompanii. Dopiero czwartego dnia znaleziono coś, co wydawało się być... no właśnie zwiadowcy nie do końca wiedzieli, było tam wejście i wyglądało na niezburzone.
Gdy Gerold dotarł do dziwnego wejścia, zobaczył, że jego ściany ciągną się na przynajmniej po pięćdziesiąt metrów w każdą ze stron. Było tam też zadaszenie, które uniemożliwiało spojrzenie do środka z góry, więc w zasadzie pozostawało tam tylko wejście.
Od razu zapalono pochodnie, zasłonięto twarze i kto miał wejść pierwszy ten wszedł, zauważając od razu że w środku świeci światło słonecznego dnia.. tak jakby nie było tam żadnego dachu. Po kilku pierwszych metrach w krętych uliczkach, Goldberg mógł sobie już zdać sprawę z tego, że znalazł się w labiryncie.
Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Pola Yi Ti Empty Re: Pola Yi Ti

Pisanie  Gerold Goldberg Czw Sty 20, 2022 8:05 pm

To było przyjemne uczucie, kiedy po miesiącach podróży ludzie byli już zgrani i wszystko szło sprawnie i szybko. W tych najprostszych, powtarzalnych sprawach, jak zajmowanie się obozem oczywiście. Poszukiwania poszły nieco mniej sprawnie, jednak Goldberg miał w pamięci, że na Leng także katakumb nie znaleziono z dnia na dzień, a jednak Blu powrócił z mapą, dlatego był stosunkowo spokojny oczekując wyników.

Kiedy zdano raport o znalezisku, Gerold zaczął od pogratulowania znalazcy i całemu zespołowi zwiadowczemu. Następnie odział się stosownie i ruszyli przyjrzeć się temu co zostało z tego miejsca przez kilkaset lat. Stanąwszy przed wejściem gwizdnął przeciągle. - No to ładna mi wioska... - nie odnalazłszy oznaczeń, ani nic takiego, wyłamał palce i uznał tylko - Do roboty. - Po czym zespół udał się na dół.

Kręte uliczki mu się nie podobały, ale coś na to mógł zawsze wymyślić. Zdecydowanie bardziej zainteresowało go światło. W pierwszej chwili pomyślał, że po prostu dachu brak lub dziurawy, zaś kiedy bezwiednie zadarł głowę do góry, wydał z siebie jeno jęk zdziwienia. No bo jak to tak? Ano... albo był tu jakiś zmyślny system luster odbijających światło dzienne albo... magia. I co najbardziej ciekawiło Gerolda, że całkiem inna, niż to z czym się spotykał. Bowiem pobawić się płomykiem, czy czarką wody to jedno, a na kilkaset lat zrobić tutaj taką sztuczkę... myśli uczonego zaczęły pomykać nieznanymi dotąd ścieżkami. Może nie warto podpalać ostrzy, a zakląć ogień w ostrzu? Albo zamiast razić chamów płomieniami, stworzyć samoświadomy ognisty byt? Tak, dotąd wąsacz nie pojmował magii jako coś stałego. Dlatego pewnie miał takie problemy, by tworzyć coś na stałe, choćby tryskające z kamienia źródło. Nawet ostatnie eksperymenty - błogosławieństwo jedynie tymczasowe. Dlaczego by nie wzmocnić się na stałe? Silniej... Lepiej. Unieść się poza zasięg mas. Stać się czymś więcej, niźli zwykły człowiek! Teraz to miało sens. Jeśli starzec rzeczywiście potrafił utrzymać się przy życiu przez setki lat, a Gerold poczynił swój naukowo-magiczny przełom na łamach tygodni... to za dekadę lub kilka mógł urosnąć do Pół-Boga... z wrażenia zakręciło mu się w głowie i ciężko osunął się po ścianie na ziemię.

Niewidzącym wzrokiem odepchnął troskliwą rękę pomagającego mu wstać i nieco bardziej świadomie usiadł po lengijsku. W kucki znaczy się. Bez wyjaśnień zamknął oczy i pozwolił sobie ponapawać się tymi myślami przez jakiś czas. Wreszcie wrócił do siebie, a spokojnie mogło to potrwać i z pół godziny. Jeśli ktoś go natarczywie pytał albo szturchnął, to po prostu odpowiedział, że potrzebuje chwili dla siebie i wszystko jest w porządku. Kiedy skończył, postanowił spróbować czegoś jeszcze - mianowicie wyczuć... coś. Nigdy tego nie robił, bo w sumie nie miał do czynienia z innymi magami, których pracy mógłby się przyglądać, jednak kiedy sam dajmy na to manipulował ogniem, wyczuwał przecie kontrolowany płomień. Takoż dał sobie trochę czasu, by skupić się na tu i teraz, na tym miejscu. Czy może poczuje coś wokół siebie tudzież z ogólno pojętego środka.

Niezależnie od wyniku, postanowił wracać na zewnątrz. Podróż to była krótka, zaś pouczająca i rozwijająca. Rozejrzał się po zebranych - Dobrze, panowie. Ktoś tu sobie urządził dawno temu labirynt. A jak to z labiryntami bywa - nie wiadomo czego się można spodziewać. Dlatego pierwsza rzecz - lećcie mi do obozu po wczorajszy węgiel i spalcie od razu więcej drewna, żeby nam nie zabrakło. Będziemy nim na ścianach zaznaczać co i jak. Druga rzecz, wykarczujcie kawałek ziemi. Zrobienie mapy w większej skali powinno pomóc się nie pogubić. Po trzecie, sklećcie jakąś drabinę - może dach będzie się dało bezpiecznie naruszyć. Choćby punktowo, to będziemy mieli więcej niż jedno wejście. A wy dwaj, chodźcie ze mną - na koniec wskazał na dwóch najgorzej zaprawionych w boju najemników i wyciągnął notes.

Zamierzał odliczać wszystko swoimi krokami. Nawet ustawił dwa kamienie w odległości którą przebywał jednym krokiem. Następnie postanowił ruszyć wzdłuż ściany i zmierzyć jakie to coś ma wymiary. Do tego przywołał jak szeroki mniej więcej był korytarz i z równania wyszło mu, że jest to zajebiście duży labirynt, a pewnie do tego piętrowy, bo jak katakumby, to przecież pod ziemią. Tak też ludzie mieli co robić, Gerold miał zamiar będąc w środku notować w notatniku przebieg korytarzy i później odzwierciedlać je także na wyznaczonym terenie na ziemi, pewnie z użyciem kamieni i gałęzi, bo żłobienia rozmyłby byle deszcz. I w zasadzie z tym planem można było rozpoczynać eksplorację z pełna parą. Goldberg upewnił się tylko, że ma w torbie wszystko co potrzebne do udzielenia pierwszej pomocy, a pierwsze miejsce w ich nowym szyku ma nie kto inny, jak pan najemnik, którego imienia jakoś nie mógł zapamiętać. Jakby ktoś miał wejść w jakieś gówno, to jego najmniej szkoda. Wąsacz pouczył go jednak by się nie spieszył i był bardzo uważny. No i zaznaczali węglem na ścianie strzałki skąd przyszli. A jakby ściany były czarne... to pewnie mazali brązowym błotem.

Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Pola Yi Ti Empty Re: Pola Yi Ti

Pisanie  Mistrz Gry Sro Lut 02, 2022 4:58 pm

Zrobili drabinę, weszli na dach, ale nic nie zobaczyli bo stali na jakimś sklepieniu. Pomyśleli, że pewno jakieś czary i czym prędzej zeszli na ziemię. Wszystkie inne rozkazy, jakie wydał Gerold od razu wykonano i już niedługo byli gotowi do działania.
Pierwszy wszedł tak jak Goldberg chciał, najemnik. Po wejściu prostą ścieżką, tak jak poprzednio znaleźli się na rozstaju dróg. Jedna ścieżka prowadziła na prawo, druga na lewo. Prowadzący wybrał na początku prawą ścieżkę, którą szli dobre kilka minut, zanim znaleźli się przed ścianą. Mieli jednak szczęście, bo znaleźli kilka innych odnóg. Ich pobieżne sprawdzenie, nie zajęło im dużo czasu i w końcu znaleźli poprawny dalszy korytarz, który pod ukosem odbijał w górę. Co ciekawe, czym dalej wgłąb stawał się szerszy.
- Idziemy dalej? Była jeszcze lewa ścieżka wcześniej. - zapytał, po czym dodał. - Wyczuwam tu jakąś dziwną energię szefie, coś jest nie tak. - powiedział, ale sam Ranshaoo nic nie wyczuwał, być może były to tylko zabobony towarzyszące misterium dziwnego starożytnego labiryntu.
Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Pola Yi Ti Empty Re: Pola Yi Ti

Pisanie  Gerold Goldberg Sro Lut 02, 2022 11:32 pm

No i pięknie. Byli w środku. Sam też wybrałby w prawo - widać rozumieli się bez słów. Gerold zaś liczył odległość krokami i notował sobie wszystko, pewnie po części przez to tyle to trwało. Dla badacza pewną ulgą było też, że korytarz prowadzi prosto. Łatwiej będzie rozeznać się w tego typu konstrukcji, niż miejscu, gdzie co dwa kroki zakręty, przejścia i rozwidlenia. Dotarli do ściany i... nagle znalazło się wiele rozwidleń. Pluł sobie w brodę za przedwczesny optymizm. No nic. Uparcie rysował w notatniku odległości, gdy korytarz zaczął prowadzić na północ. Znaczy się w głąb. Czyli w tam gdzie chcieli się znaleźć. A i skoro korytarz się rozszerzał, to i mogło to znaczyć, że do jakiejś komnaty większej się kierują. A to zdecydowanie było coś, czego szukali. Gerold zrównał się z najemnikiem. Popatrzył, pomyślał, skoncentrował się. No nic.

- Hmm. Ja nic nie czuję. Idziemy dalej, ale ostrożnie. - Dziwna energia penie była jakimś zapachem albo zmianą wilgotności co w tego typu zamkniętych przestrzeniach było dość naturalne. To tak jak wejść do kopalni i nagle jest "Uuu, zimno, pewnie jaki diaboł pomieszkuje". Po prawdzie Goldberg bardziej martwił się pułapkami, ale mieli czujkę idącą przodem, w razie czego jakby nie wracali to kolejna grupa miała iść ich szukać, a ściany były oznaczone, więc czuł się w miarę przygotowany jak na swoje możliwości.
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Pola Yi Ti Empty Re: Pola Yi Ti

Pisanie  Gerold Goldberg Wto Mar 08, 2022 9:49 pm

...19.03.12 PZ

Wyszli na prawdziwe słońce... po pięciu dniach, choć zdawało się, że przeminęły dekady. Wszyscy odmienieni. Z około dwudziestoosobowej grupy w czeluściach mrocznego lochu pozostał jeno trup pojedynczego samobójcy. Jeden mędrzec uzna to za niewielkie straty, a inny powie, że wyprawa kosztowała ekspedycję życie. Do tego mieli w swych szeregach sędziwego i nieco szurniętego dziadeczka. Łupów nie było, jeno żołd przyobiecany.
- Wyprawa życia, co? - Goldberg poklepał przyjaciela po plecach siedząc na koniu i spoglądając na resztki wioski. Oby po raz ostatni.

Kolumnie przyszło razem podążyć wspólnym szlakiem do głównych dróg, gdzie to dopiero czas nastał rozdzielić się. W końcu jednym spieszno było do Ibben, zaś innym na Leng. Dalsze poczynania śmiałków jeno czas pokaże.
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Pola Yi Ti Empty Re: Pola Yi Ti

Pisanie  Mistrz Gry Pon Mar 14, 2022 3:02 am

19-24/03/12 PZ





Wujas
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Pola Yi Ti Empty Re: Pola Yi Ti

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach