Komnaty Gościnne I

Czy jej się zdawało, czy ostatnimi czasy ilość specyficznych snów wzrastała? Można by zacząć zastanawiać się nad przyczyną tego zjawiska, póki co jednak wolała skupić się na samym rozwiązaniu zagadki, bo przedstawiona jej wizja była, delikatnie rzecz ujmując, nietypowa. Kłaniało się tutaj odpowiednie urodzenie. Prostaczkowi już by wmawiano, że albo zwariował, albo coś go opętało. Ona była z dobrej krwi, a więc miała dar. Jednak te podwójne standardy przebijały się wszędzie.
Pomijając jednak kwestie dobrego czy też nie ułożenia tego świata po śniadaniu postanowiła udać się w miasto spróbować rozwikłać nocną zagadkę. O zwykłym spacerze oczywiście nie mogło być mowy, niewolnicy musieli pójść w ruch, a powolna podróż na noszach wydawała jej się nieco denerwująca. Kto by pomyślał, jednak wspaniałe Volantis też miało swoje minusy.
Sama nie wiedziała do końca gdzie konkretnie chce się udać, na całe szczęście po opisaniu widzianego przez nią placu niewolnicy od razu zrozumieli, że musi chodzić o plac Belaerysów. Niby opcje były tylko dwie, ale po co marnować czas na oglądanie niewłaściwego miejsca? Skoro więc miejsce zostało ustalone nie było co zwlekać i ruszyła na swoje małe poszukiwania.