Komnaty Gwardii Królewskiej

Tej nocy, księżniczka nie miała żadnych koszmarów, nic nie rozpraszało jej snu, w rezultacie czego w końcu udało jej się wyspać. Wstała — jak to miała w zwyczaju — bardzo wcześnie, wraz ze służbą. Po toaletce i posiłku, od razu udała się na plac ćwiczebny, gdzie nie czekając na nauczyciela i innych rekrutów, rozpoczęła trening. Po paru godzinach, w końcu pojawili się inni. Jeszcze poprzedniego dnia, cieszyli się jej nieobecnością, ale w tym dniu, już nie podzielali wczorajszego entuzjazmu. Po kilku sparingach, Valeara znudzona poziomem swoich przeciwników, postanowiła zrobić sobie przerwę i przejść się w jedne z niewielu miejsc, gdzie można spotkać prawdziwych wojowników.
Po dziesięciu minutach stanęła przed komnatami Gwardii Królewskiej, w której powinien obecnie rezydować przynajmniej jeden rycerz. Zapukała do drzwi, a gdy uzyskała pozwolenie na wkroczenie, otworzyła drzwi i po przekroczeniu progu, skłoniła się delikatnie.
- Panie, szukam kogoś, kto chciałby poświęcić mi trochę czasu i stoczyć ze mną pojedynek ćwiczebny. Uznałam, że najwięcej nauczę się od najlepszych. - oznajmiła, mając w zapleczu argument o powinności służby rodzinie królewskiej, jaka by nie była.

- Wejść! - dało się słyszeć głos zza solidnych, dębowych drzwi.
Pchnięte przez księżniczkę drzwi skrzypnęły cicho, a po przestąpieniu progu oczom jej ukazał się spożywający właśnie posiłek ser Selwyn Cole. Rycerz zasiadał przy stole na drewnianej ławie, odziany w proste odzienie w jasnych barwach. Miska znajdująca się przed nim wydawała się być jeszcze nie dawno po brzegi napełniona owsianką.
- Pani - wstał natychmiast i pochylił głowę, widząc, że odwiedził go członek rodziny królewskiej. Ćwiczenia w walce? Dopiero co zszedł ze swego posterunku i chciał trochę odpocząć, zwłaszcza, że dopiero co jadł, ale za jakiś czas mógł rozruszać kości. Stanie pod drzwiami nie sprzyjało w końcu zbytnio rozwojowi. Valeara tymczasem miała szczęście, ponieważ Cole był uważany za jednego z lepszych rycerzy Gwardii Królewskiej. - Oczywiście. Może przed zachodem słońca? Obecnie nie jestem przygotowany.

Weszła od razu, gdy dostała pozwolenie. Skłoniła się wobec rycerza, równocześnie, gdy i on to uczynił, wszak doceniała jego stan rycerski, a co więcej był członkiem Gwardii Królewskiej. Próbowała patrzeć mężczyźnie ciągle w oczy, ale żeby nie było dziwnej atmosfery, spoglądała czasami gdzieś na bok. Wtedy zobaczyła miskę z obiadem.
- Oh.. wybacz, że przeszkodziłam w posiłku. - zreflektowała się od razu. Gdy Ser Cole zaakceptował jej propozycję, to, mimo że się nawet nie uśmiechnęła, bardzo się ucieszyła.
- Dziękuję, w takim razie będę oczekiwała przed zachodem na placu ćwiczebnym. Tymczasem życzę miłego odpoczynku. - skinęła głową, po czym udała się do zbrojowni, żeby przygotować swój rynsztunek. Miała jeszcze dużo czasu, ale polerowania dla dobrej zbroi nigdy nie za wiele, a musiała jakoś zająć sobie czas. Przecież nie będzie siedziała na dworze i bawiła z dwórkami..