Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Ogrody

Go down

Ogrody Empty Ogrody

Pisanie  Naerys Blackfyre. Czw Maj 23, 2019 6:48 pm

* * *
Naerys Blackfyre.
Naerys Blackfyre.

Liczba postów : 39
Data dołączenia : 21/04/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Naerys Blackfyre. Czw Maj 23, 2019 7:17 pm

28 sierpnia 336 AC

Hellholt nie był zamkiem tak wielkim, jak Słoneczna Włócznia, mimo to całkiem zaspokajał oczekiwania Naerys. Zaraz po przybyciu, powitaniu i innych oficjalnych czynnościach, dziewczyna miała szansę rozejrzeć się po jego korytarzach. Właściwie siedziba Ullerów przypominała inne dornijskie zamki, w których zatrzymywali się po drodze. Nie można było jednak powiedzieć, że wszystkie były takie same - w każdym dało się wyczuć inną energię, która sprawiała, że te miejsca były w pewien sposób wyjątkowe.
Noc minęła zadziwiająco spokojnie. Miała jedynie lekkie problemy z zaśnięciem, jak każdej nocy, spowodowane tutejszym klimatem. Po niemal miesiącu w pustynnym królestwie wciąż nie mogła się do tego przyzwyczaić.
Następnego dnia po przybyciu księżniczka postanowiła spędzić trochę czasu w ogrodach zamkowych. Ogromnie podobało jej się, i w pewien sposób intrygowało, połączenie złotego, suchego piasku i zielonej roślinności, jakie można było ujrzeć w Dorne w dużej liczbie miejsc. Było tu naprawdę pięknie, co w pewien sposób jest ogromną ironią patrząc na to, jak wiele niebezpieczeństw czyha na nieuważnego podróżnika.
Naerys planowała początkowo zabrać ze sobą książkę, zdecydowała jednak, że czas ten spędzi na odpoczynku i konteplacji natury. Być może uda jej się ujrzeć w tym wszystkim coś jeszcze bardziej fascynującego?
Naerys Blackfyre.
Naerys Blackfyre.

Liczba postów : 39
Data dołączenia : 21/04/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Olyvar Uller. Czw Maj 23, 2019 9:47 pm

Zamek był przygotowany na przybycie gości, zakwaterowanie Neve i jej orszaku, nie było więc problemem. Nawet jego ogromna liczność nie była przeszkodą. Niedługo po ich przybyciu Olyvar i wszyscy goście wzięli udział w kolacje, w czasie której Uller oficjalnie powitał ich na swoim zamku. Nie ucztowano jednak zbyt długo, zarówno Księżna, jak i jej towarzysze byli zmęczeni po podróży i szybko udali się na spoczynek. Kiedy już spali, młody Lord rozmówił się ze swoimi ludźmi, przeprowadził kontrole i zapytał, czy logistyka działa tak, jak powinna, a kiedy upewnił się, że wszystko jest w porządku, udał się na spoczynek. Następnego dnia, z radością obserwował jakie ożywienie i gwar panował na zamku. A wszak nie byli to nawet wszyscy goście. Nie miał jeszcze nic do roboty, za stosowne uznał więc rozmowę ze swoimi gośćmi, a szczególnie z przybyszką z rodu Blackfyre. Strażnicy poinformowali go, że udała się ona do ogrodów i to właśnie tam skierował swe kroki. Kiedy znalazł się już na miejscu i dostrzegł Naerys, uśmiechnął się i pokłonił.
-Witaj pani. Mam nadzieje, że skromność mojej siedziby ci nie przeszkadza. Na pewno nie jest to najpiękniejszy zamek Dorne, a już na pewno nie jest on tym, do czego jesteś przyzwyczajona. Pozwól mi jeszcze raz przywitać cię w Hellholt, a teraz także mniej oficjalnie się przedstawić. Jestem Olyvar.- To powiedziawszy, ucałował jej dłoń i jeszcze raz pokłonił się i uśmiechnął.
-Powiedz mi pani, co sądzisz o tych ogrodach? Odkąd pamiętam, były dumą mojej matki, ale ostatnimi czasy mało tu bywam.- Nie chciał od razu przechodzić do tematu, o którym naprawdę chciał z nią porozmawiać, pytanie o powód jej wizyty odrazu po powitaniu było dość niegrzeczne.
Olyvar Uller.
Olyvar Uller.

Liczba postów : 85
Data dołączenia : 17/03/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Naerys Blackfyre. Czw Maj 23, 2019 10:41 pm

Siedząc z zamkniętymi oczami Naerys nie mogła z pewnością zobaczyć osób odwiedzających ogrody, jej słuch jednak nie zawodził. Odwróciła się szybko w kierunku, z którego dochodził odgłos kroków, zanim jeszcze usłyszała głos władcy Hellholt.
- Nie masz absolutnie za co przepraszać, lordzie. - dziewczyna skłoniła się lekko. - Zamek naprawdę jest piękny. Widać także, że rządzony jest przez odpowiednią do tego osobę.
Dziewczyna nie kryła przed sobą, że była lekko zawstydzona. Całe życie spędziła za grubymi murami siedziby Blackfyre'ów na wyspie, dzięki czemu mogła ograniczać kontakty z innymi ludźmi do zupełnego minimum. Dopiero jednak w tym momencie zdała sobie sprawę, że aktualnie znajduje się na otwartym polu, bez żadnych fortyfikacji obronnych. Już wcześniej w czasie jej podróży była zmuszona do rozmowy i szczerze mówiąc, nie wiedziała, jak jej poszło. Uświadomiła sobie, że ta wyprawa jest dla niej prawdziwą nauką życia.
- Naerys. - podążyła za jego przykładem przedstawiając się ponownie, tym razem samodzielnie, i jak na dworski zwyczaj przystało, podała mu swoją dłoń. - Właściwie to niezupełnie. - zaśmiała się lekko. - Zamek na Smoczej Skale może i robi wrażenie potężnej fortecy, ale trudno doszukiwać się tam wielkiego piękna. W mojej młodości ciemne korytarze i kamienne rzeźby przerażały mnie. Lęk ustąpił wraz z wiekiem, mimo to nie mogę powiedzieć, że jestem przyzwyczajona do pięknych miejsc. Tutaj, w Dorne, sama pogoda sprawia, że wszystko wygląda o wiele ładniej. U nas... właściwie jeśli nie pada deszcz, to wieje wiatr.
Miała nadzieję, że te słową nie dojdą do uszu członków jej rodziny. Mimo że nie znała właściwie ich podejścia do tematu, to chyba nikt nie byłby zadowolony, jakby słyszał niepochlebne wypowiedzi o swojej siedzibie rodowej.
- Ogrody są cudowne. I nie dziwię się twojej matce, lordzie, jest z czego być dumnym. Od razu poczułam się jak w domu, mimo że tutejsza roślinność różni się od tej występującej w moich rodzimych stronach.
Naerys Blackfyre.
Naerys Blackfyre.

Liczba postów : 39
Data dołączenia : 21/04/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Olyvar Uller. Czw Maj 23, 2019 10:56 pm

Jej przychylne słowa naprawdę były dla niego miłe. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że mogły one być po prostu wyuczoną formułkę, którą dziewczyna powtarzała każdemu lordowi czy możnemu, którego odwiedzała. Uznał jednak, że nie ma co się nad tym rozwodzić.
-Doprawdy pani, jesteś nad wyraz łaskawa. Staram się jak moge, by moje kupy piasku wyglądały lepiej niż kupy piasku należące do innych i cieszy mnie, że ktoś to zauważa.- Oczywiście był świadom, że jego włości nie są w żaden sposób atrakcyjne, w większości pokrywał je piasek, a nieliczne, choć niewątpliwie piękne osady również nie wystarczały, by przekonać kogoś do piękna jego domeny. Jedynym sposobem na uatrakcyjnienie nie tych ziem, było bogacenie się i zapełnianie ich dobrami materialnymi, piękniejszymi niż natura tych nieprzyjaznych terenów. Nie skomentował jej imienia, choć zwykle był mistrzem tanich i niepotrzebnych komplementów, to uznał je w tym momencie za zbyteczne, wszak była to zwykła rozmowa z ogrodzie, ot dwójka możnych podziwiających piękno natury ukształtowanej rękami człowieka.
-Musisz mi wybaczyć, lecz nigdy nie byłem na Smoczej Skale, raz widziałem ją z podkładu statku, którym płynąłem wraz z Matką do Pentos, pamiętał, że wydawał mi się wtedy straszny... ale i majestatyczny. Cóż pani, nie wszyscy mają podobne zdanie, wiele osób narzeka na tutejszy klimat i zdecydowanie bardziej woli bardziej umiarkowane tereny Westeros. Nie mniej, cieszy mnie, że moja kraina ci się podoba.- Słowa o ogrodzie po raz kolejny sprawił, że na jego ustach wykwitł uśmiech.
-Jestem pewien, że matka ucieszy się na wieść, że tak ważny gość pochwalił jej ogrody. Siedzi tu prawie zawsze, aż dziw, że nie ma jej tu teraz.... Co się zaś tyczy gości. Wybacz mi śmiałość, ale co cię sprowadza do Dorne pani?-
Olyvar Uller.
Olyvar Uller.

Liczba postów : 85
Data dołączenia : 17/03/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Naerys Blackfyre. Czw Maj 23, 2019 11:32 pm

Uśmiechnęła się szczerze na jego uwagę o "kupach piasku". Naerys nigdy do głowy nie przyszłoby takie określenie na te tereny. Może i tutejsi mieszkańcy tak bardzo się do tego wszystkiego przyzwyczaili, że nie doceniali w ogóle zalet tych okolic, jednak dla księżniczki, która widziała to wszystko pierwszy raz w życiu każdy pagórek mieniący się na złoto w promieniach palącego słońca był czymś niezwykłym.
- Zapewne tak. Przyzwyczajamy się do miejsc, w których spędzamy niemal całe życie, prze co przestajemy zauważać w nich piękno. Bardzo możliwe, że gdybym nigdy wcześniej nie widziała Smoczej Skały, to w tym momencie byłabym nią zachwycona. Być może także ty, lordzie, spoglądałbyś inaczej na swoje kupy piasku.
Rzuciła mu przelotny uśmiech i zmrużyła oczy, kierując wzrok ku niebu.
- Co do klimatu muszę się zgodzić. Ludzie tacy jak ja, którzy przywykli do rześkiego, morskiego powietrza, tutaj niemal zaczynają się dusić. Słońce pali wszystko od zmierzchu do świtu, i szczerze do czasu naszej przeprawy przez pustynie nie wyobrażałam sobie, że może stanowić aż takie zagrożenie. Mimo to musze przyznać, że jest ono miłą odmianą od niemal wiecznie pochmurnego nieba Zatoki.
Dziewczyna zrobiła kilka powolnych kroków i delikatnie przesunęła dłonią po listku rosnącego przy ścieżce niskiego drzewka.
- Co mnie tutaj sprowadza? - powtórzyła pytanie mężczyzny, ponownie wbijając wzrok przed siebie. - Mogłabym powiedzieć, że ciekawość. Ale czy byłaby to dostateczna odpowiedź? Gdybym była czegoś tylko ciekawa, to przeczytałabym o tym w jednej z ksiąg. Nie przychodzę także w misji dyplomatycznej w imieniu mojego dziadka. Pewnie bałby się mnie gdziekolwiek w takim celu wysłać. - uśmiechnęła się na samą tę myśl i odwróciła w stronę lorda. - Powiedziałabym raczej, że przybywam dla własnej satysfakcji i spełnienia. Pragnęłam sama zasmakować dornijskiego słońca, poznać tutejszą ludność. Zobaczyć, jak żyje się po drugiej stronie. - spuściła wzrok. - W tej rzeczywistości stron jest jednak o wiele więcej. Więcej miejsc, o których odwiedzeniu marzę od dziecka. Jestem jednak wdzięczna losowi, że mam możliwość poznać chociaż jedno z nich. I jego mieszkańców.
Naerys Blackfyre.
Naerys Blackfyre.

Liczba postów : 39
Data dołączenia : 21/04/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Olyvar Uller. Pią Maj 24, 2019 11:32 pm

Piękno przemijało, tak samo, jak zachwyt. Coś, co na początku wzbudza zachwyt, nie będzie go wzbudzać w nieskończoność. W końcu się znudzi, utraci swą barwność, która tak nas cieszyła, stanie się codziennością, a codzienność w końcu zawsze nuży. Właśnie dlatego Olyvar uwielbiał podróżować. Odwiedzając jakieś miejsce tylko raz na jakiś czas, nie sposób się nim znużyć, a i dom staje się milszy, kiedy wraca się do niego po długiej nieobecności. Cieszył się, że dziewczyna odczuwa to samo co on podczas swoich podróży, a jej entuzjazm sprawiły, że sam nie mógł się doczekać kolejnej wyprawy na wschód.
-Możliwe, jestem pewien, że moje kupy piasku nie były by już po prostu kupami piasku, ale wyjątkowo pięknymi kupami piasku, mimo wszystko po krótkiej podróży na pustyni, raczej nie cieszył bym się na ich widok tak bardzo.-
Odwzajemnił uśmiech i również spojrzał się w niebo.
-To zarówno dar, jak i przekleństwo. Dorne nie zna zimy, a Słońce jest naszym Sojusznikiem, gdy ktoś chce nas pokonać. Nie wiem, jak jest w Zatoce, podróżowałem tylko po wolnych miastach.- Dziewczyna odpowiedziała, więc najwidoczniej cel jej wizyty, nie był żadną tajemnicą. Cóż, najwidoczniej jej wizyta naprawdę była tylko podróżą, a jego przypuszczenia, że przybyła do Dorne i do księżnej, by pertraktować lub zrealizować jakąś umowę.
-Jakie miejsca chciała byś jeszcze odwiedzić?-
Olyvar Uller.
Olyvar Uller.

Liczba postów : 85
Data dołączenia : 17/03/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Naerys Blackfyre. Sob Maj 25, 2019 12:06 am

Naerys, myśląc o dornijskim słońcu, w ogóle nie zwróciła uwagi na aspekty wymienione przez Olyvara. Rzeczywiście jednak było ono zapewne ogrmną zaletą, kiedy przychodziło do otwartych walk. Ludzie zamieszkujący te tereny mają z nim kontakt od urodzenia, ich ogranizm przyzywczaja się do klimatu, zatem nie jest on dla nich tak uciążliwy. Nie można jednak tego powiedzieć o mieszkańcach krain wysuniętych bardziej na północ. Na kartach historii wiele jest przykładów, kiedy wielkie armie ulegały samemu słońcu i piaskowi.
Także fakt, że w Dorne nie występowała zima, był niezwykły. Słyszała również, że na Północy nawet latem padał śnieg. Fakt, że na jednym kontynencie klimat był tak zróżnicowany był dla niej w pewien sposób fascynujący. Z drugiej strony, było to w pewien sposób smutne, że mieszkańcy, którzy nigdy nie opuszczą rodzimych terenów, nigdy nie poznają prawdziwego lata i prawdziwej zimy.
- Zapewne teraz powinnam zacząć  namawiać cię do odwiedzenia Smoczej Skały i zobaczenia tego wszystkiego na własne oczy. - uśmiechnęła się. - Szczerze, uważam, że lepiej poświęcić czas i zasoby na podróż w inne, bardziej ciekawe miejsce. Mimo to czuj się oczywiście zaproszony. Jestem pewna, że twoja wizyta sprawi ogromną przyjemność mojemu dziadkowi.
Kolejna osoba zapytała ją o miejsca, które pragnęła odwiedzić. Zawsze w takich momentach miała ochotę się roześmiać, wzruszyć ramionami i odpowiedzieć "wszystkie". Miała jednak świadomość, że dla jej rozmówców taka odpowiedź zapewne nie byłaby satysfakcjonująca.
- Cóż, gdyby tylko Westeros nie było pogrążone w wojnach... Bardzo chciałabym odwiedzić Stare Miasto, zobaczyć Gwiezdny Sept i Cytadelę na własne oczy. Także Wysogród, podobno jest najpiękniejszym zamkiem we wszystkich królestwach. Casterly Rock... niektórzy mówią, że Skała przypomina siedzącego lwa. To fascynujące, nieprawdaż? Co za zbieg okoliczności. - dziewczyna uśmiechnęła się do siebie i spojrzała w przestrzeń nieobecnym wzrokiem. - Omal nie zapomniałabym o północnych krainach. Orle Gniazdo, niebywała budowla. Chodzą słuchy, że wlaściwie nie do zdobycia. Oraz Mur... ach, Mur. Tyle krąży o nim legend. - zwróciła wzrok na lorda. - Myślisz, że na prawdziwej północy dalej żyją olbrzymy? Albo lepiej, Dzieci Lasu?
Naerys Blackfyre.
Naerys Blackfyre.

Liczba postów : 39
Data dołączenia : 21/04/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Olyvar Uller. Sob Maj 25, 2019 10:53 am

Ullerowie jak nikt inny wiedzieli, jak zabójcze jest slońce i pustynia. Oczywiście nie zamierzał przytaczać żadnych historii, większość chwały zyskali wszak w walce ze smokami. Zabili siostrę Aegona, spalili swój własny zamek z zamkniętymi w nim ludźmi. Nie bez powodu nazywano ich szalonymi. Nienawidził zimna i dlatego kochał Dorne, nigdy nie był na północy i nie miał na to najmniejszej ochoty. Mógł jedynie współczuć tym którzy się tam urodzili, napewno nie było to nic przyjemnego, a miejsca narodzin się nie wybiera.
-Ależ pani, nawet nie wiesz, jak wielki sprawiasz mi zaszczyt, możesz być pewna, że kiedyś przybędę na Smoczą Skałę, musisz jednak tam wtedy być, nie wiem, czy twój dziadek będzie chciał bez powodu wysłuchać zwykłego pomniejszego Lorda z Dorne.- Zapewne mógł, by się tam udać, na pewno jednak nie w najbliższej przyszłości. Na razie miał już plany na najbliższy czas, jednak nie zamierzał nimi zaprzątać głowy swojej rozmówczyni. Wysłuchał więc jej odpowiedzi na swojej pytanie i mimowolnie szeroko się uśmiechnął. Kiedy dziewczyna mówiła, przypominała jego zaledwie kilka lat temu, ba nawet rok temu. Teraz jednak był lordem, czuł, że zaledwie rok na tej funkcji bardzo go zmienił. Nie był już tak nieświadomy i rozmarzony jak niegdyś, z dziewczyny zaś wyciekała tak niewinna i wspaniała ciekawość świata, że chłopak nie mógł się nie uśmiechać.
-To prawda, wszystkie miejsca o których mówisz, są warte odwiedzenia i piękne, doprawdy szkoda, że Westeros jest tak swarliwym i niebezpiecznym kontynentem, nawet dla wnuczki Króla. Mam nadzieje, że kiedyś będziesz miała okazje, żeby zobaczyć te wszystkie miejsca i jeszcze inne.- Co było za murem? Chłopak złapał się na tym że sam nigdy się nad tym nie zastanawiał, bo po co. Już zwykła północ była zimna i pusta, co dopiero dzikie krainy za murem.
-Obawiam się że nie moge ci odpowiedzieć na to pytanie, za murem jest zimno i niebezpiecznie. Tylko tego możemy być pewni. Czy istnieją olbrzymy i dzieci lasu? Całkiem możliwe.-
Olyvar Uller.
Olyvar Uller.

Liczba postów : 85
Data dołączenia : 17/03/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Naerys Blackfyre. Sob Maj 25, 2019 11:41 am

- Och, z pewnością będę na miejscu. Zaraz po wizycie w Dorne czekają mnie krótkie odwiedziny w paru Wolnych Miastach i tutaj kończy się moja wielka podróż. Potem miesiące na Smoczej Skale... Aż w końcu wydadzą mnie za jakiegoś lorda albo magistra, aby uściśnić sojusz. Moi kuzyni są już po orzenku, a kuzynka, która jest praktycznie w moim wieku, została już komuś obiecana. To tylko kwestia czasu, aż moje życie stanie się nudne, tak jak większości szlachetnie urodzonych... dam.
Naerys właściwie nie narzekała, od zawsze wiedziała co ją czeka. Buntowanie się przeciwko porządkowi świata wydawało się w tym przypadku niepotrzebne i bezcelowe. Zawsze jednak w sercu pozostawała kropla pewnego rodzaju żalu. Nie obwiniała oczywiście swojego dziadka, ani nikogo ze swojej rodziny. Nie obwiniała nawet bogów, o ile jacykolwiek istnieli. Nie miała zatem kogo winić za swój los, chociaż taka możliwość niezwykle ułatwiłaby sprawę.
- Niebezpiecznie... zapewne tak. - księżniczka wzruszyła lekko ramionami. - Olbrzymy brzmią niebiezpiecznie. Chociaż to takie negatywne określenie. Bardziej pasowałoby po prostu "nieznane". Nie wiesz, co się pod tym kryje, nie narzuca ci to także żadnych uczuć względem tego. A to, co nieznane, zawsze jest także fascynujące, przynajmniej dla mnie. Chciałabym kiedyś rozwiązać jakąś tajemnicę. Poznać coś "nieznanego". To byłoby wielkie osiągniecie dla kogoś takiego, jak ja.
Dziewczyna miała jednak świadomość, że takie marzenia nie pasują do kobiet ze szlachetnych dworów. Nikogo nie interesują odkrywane przez nie tajemnice.
- A jak jest z tobą, lordzie? Udało ci się zobaczyć kawałek świata? Westeros, Essos lub nawet inne lądy?
Naerys Blackfyre.
Naerys Blackfyre.

Liczba postów : 39
Data dołączenia : 21/04/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Olyvar Uller. Sob Maj 25, 2019 12:02 pm

-Wolne miasta to piękne miejsca, na pewno ciekawsze niż nasze urocze kupy piasku, na pewno będziesz się tam świetnie bawiła. Każde jest na swój sposób odmienne i interesujące. Coś się zaś tyczy ożenku i nudnego życia dam.... Sam niedługo się żenię, nie uważam, by miało to zmienić moje życie na gorsze, nie wiem, co myśli moja przyszła żona, bo nie rozmawiałem z nią od czasu kiedy została mi obiecana. Na pewno nie będzie tak źle pani.- Kiedyś również bał się, że jego ojciec wyda go za jakąś brzydule, nudziarę czy staruchę. Jak się jednak okazało, sam miał przywilej wyboru, a kiedy został już lordem, zaczął inaczej patrzeć na polityczne mariaże, o czym świadczył fakt, że sam zdecydował się wydać siostrę za nieznanego jej i sobie mężczyznę. Miał nadzieje, że nie popełnił wtedy błędu i siostra nie będzie mu tego miała za złe.
-Cóż, wydaje mi się, że mimo wszystko w przypadku Olbrzymów pozostał bym przy słowie niebezpieczne, o ile legendy nie kłamią, zgniotły by one człowieka bez najmniejszego trudu, a w starciu jeden na jeden jest się prawie bez szans. Odkrywanie nieznanego to coś wspaniałego, muszę się zgodzić.-
Jej pytanie sprawiło, że powrócił myślami do swych podróży i na dłuższą chwilę zamyślił, w końcu jednak odpowiedział.
-W większości Wolnych Miast, szczerze je kocham, Lys, Tyrosh i Myr to najczęstszy kierunek moich podróży. Odwiedzałem także Pentos i Bravos, ale mniej niż pozostałe. A raz byłem w Volantis, było to jednak dawno i nie pamiętam tego tak dobrze, jak bym chciał. A ty pani? Które wolne miasta masz zamiar odwiedzić?-
Olyvar Uller.
Olyvar Uller.

Liczba postów : 85
Data dołączenia : 17/03/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Naerys Blackfyre. Sob Maj 25, 2019 1:02 pm

- Tak, na pewno są piękne i warte zobaczenia. Cieszę się, że będę miała tę szansę. Po prostu wraz z każdym odwiedzonym miastem zbliżam się do kresu mojej podróży. To jest w pewien sposób dołujące i nie pozwala w zupełności cieszyć się chwilą.
Dziewczyna lekko westchnęła.
- Może masz rację. Wydaje mi się jednak, że inaczej to wygląda z perspektywy mężczyzny. Wasze życie nie zamienia się tak drastycznie. Po prostu obok pojawia się kobieta, czasem trafiająca w gusta, czasami wręcz przeciwnie, która w międzyczasie rodzi dzieci. Lordowie zostają w swoich zamkach, na ziemiach, które dobrze znają. Nie są uwiązani, mogą podejmować samodzielnie decyzje. Kobiety natomiast natychmiastowo zmieniają mejsce zamieszkania, zsyłane są na nieznajome tereny, w otoczenie nieznanych im ludzie. A potem tylko czekają, aż kolejne dziecko wyjdzie z ich łona. Trochę smutna perspektywa.
Naerys przekręciła lekko głowę.
- No chyba, że jest się Alayne, żoną mojego kuzyna. Ale do tego potrzeba odpowiedniej pozycji, a przede wszystkim odpowiednich umiejętności. Szczerze wątpię, by ktokolwiek pozwolił mi kiedyś pertraktować.
Nie mogła powiedzieć, by to robiło jej wielką różnicę. Nigdy nie ciągnęło jej do świata wojen, spisków, układów i dyplomatycznych rozmów. Była także świadoma, że nie posiadała odpowiednich do tego atutuów, co także jej nie przeszkadzało. Czasami chciała myśleć, że została stworzona do wyższych celów.
- Co jeśli Olbrzymy zostały jedynie tak opisane w księgach, a w rzeczywiśtości ich usposobienie jest zupełnie inne? Zwierzęta domowe także stają się agresywne, jeśli je zezłościć lub sprowokować. Chciałabym kiedyś zobaczyć Olbrzyma.
Może takie spotkanie skończyłoby się dla księżniczki tragicznie. A może nie... Kto wie. To jest ciekawa teoria, której prawdopodobnie nigdy nie uda jej się sprawdzić. Chociaż...
- Brzmi to bardzo interesująco. Na mojej liście także znajdują się wymienione przez ciebie miasta, oczywiście oprócz Volantis, z którym, z tego ci mi wiadomo, nie mamy najlepszych stosunków. A szkoda. Miło byłoby zobaczyć jedną z tak znanych osad moich przodków.
Naerys Blackfyre.
Naerys Blackfyre.

Liczba postów : 39
Data dołączenia : 21/04/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Olyvar Uller. Nie Maj 26, 2019 1:14 pm

-Koniec każdej podróży to początek innej pani-
Jej słowa miały w sobie oczywiście wiele prawdy, jednak w Dorne, kobiety miały mimo wszystko więcej praw i możliwości. Wiele razy to przedstawicielka płci pięknej zostawała lady i wtedy ożenek nie zmuszał ich do zmian.
-Jako dornijczyk, nie mógł, bym teraz nie wykorzystać okazji, by wspomnieć o Nymerii, jej przykład idealnie pokazuje, jak wiele w naszej krainie może kobieta. Pani może to właśnie ty będziesz drugą Nymerią.- Posłał jej szeroki uśmiech, mając nadzieje, że choć trochę ją pocieszył. Domyślał się, jak bezsilnie może się czuć, wiedząc, że jej los zależy tylko i wyłącznie od tego z kim ożeni ją jej rodzina. Nie wiedział, czy realnie miała szanse, by zostać kimś ważnym, ale zawsze mogła tego chcieć i próbować.
-Może tak być, wybacz mi pani, ale nigdy nie interesowałem się niczym, co leży na północ od Sisteronu, a zdecydowanie bardziej od olbrzyma chciał, bym kiedyś zobaczyć smoka, może i one gdzieś tam jeszcze żyją.- Rozmowa o podróżach, jak ciekawa by nie była, nie mogła trwać w nieskończoność. Nie chciał on także męczyć Naerys, w trakcie turnieju i uczty, będzie musiała rozmawiać aż za dużo, teraz więc uznał, że wolałaby pobyć sama.
-Wybacz mi pani, rozmowa jest bardzo przyjemna, ale musze przejść się po zamku i upewnić się, że reszta gości również czuje się tu dobrze.- To powiedziawszy, pokłonił się i ruszył w swoją strone, zostawiając dziewczynę sam na sam z ogrodami.
Olyvar Uller.
Olyvar Uller.

Liczba postów : 85
Data dołączenia : 17/03/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty M

Pisanie  Naerys Blackfyre. Pon Maj 27, 2019 6:23 pm

- Ach, tak. Nymeria.... naprawdę wielka osobistość. Tak czy inaczej wątpię jednak, by kiedykolwiek nadażyłaby mi się okazja taka, jak jej. Mój ród ma się raczej dobrze, pokuszę się o stwierdzenie, że nawet wyjątkowo dobrze . A nawet jeśli, mam wielu krewnych, którzy nadawaliby się do przyjęcia dowództwa o wiele lepiej, niż ja. Poza tym, raczej znajduję się po złej stonie. - zaśmiała się lekko, mając na myśli oczywiście to, że legendarna przywódczyni uciekała właściwie przed jej dalekimi przodkami.
Mimo mało optymistycznego wydźwięku odpowiedzi, Naerys wypowiedź Olyvara sprawiła niemałą przyjemność. Każdy w końcu pragnie myśleć, że przybył na ten świat w jakimś celu. Wyższym celu. Myśl, że otrzymane życie jest jedynie wynikiem zrządzenia losu, a jedyną pewną rzeczą jest śmierć, była w końcu bardzo dołująca.
- Smoka. - dziewczyna rozmarzyła się, a na jej twarzy wykwitł uśmiech. - Tak, ja także chciałam zawsze zobaczyć smoka. Te ogromne stworzenia, zdolne w pojedynkę do unicestwiania ogromnych armii i niszczenia zamków... Ich wyginięcie to ogromna strata, nie tylko dla Valyrian, ale także dla całego świata. Podejrzewam, że właśnie brak smoków przyczynił się do upadku Targaryenów. Mając zaplecze w postaci tych gadów byli właściwie niezwyciężeni. A teraz? - księżniczka spuściła głowę. - Cóż, być może kiedyś powrócą. Chciałabym dożyć tej chwili. A najlepiej być jej świadkiem.
Wielu ludzi marzyło o zobaczeniu świata z grzbietu smoka, tych wszystkich widoków, poczuciu wolność w chmurach. Dziewczynie to uczucie było właściwie znane, mimo to pewna rzecz - może ta potęga, jaka towrzyszyła jeźdźcy, gdy siedział na grziecie tej magicznej bestii - fascynowała ją.
- Och, oczywiście. Ogromnie dziękuję za twój czas, lordzie. Konwersacja z toba była naprawdę czystą przyjemnością.
Dziewczyna również skłoniła się, a po odejściu mężczyzny powróciła do swoich rozmyślań.
Naerys Blackfyre.
Naerys Blackfyre.

Liczba postów : 39
Data dołączenia : 21/04/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Daenerys Velaryon. Czw Maj 30, 2019 10:08 pm

Hellholt nie było co prawda zbytnio urodziwym miejscem, przynajmniej nie w oczach srebrnowłosej, jednakże młoda przedstawicielka rodu Velaryon nie miała zamiaru narzekać na okoliczności. Nie wspominając już o tym, że znalazła się w tym miejscu tylko dzięki eskorcie swojego wujka. Potomkini Valyrii zwiedziła kilka Wolnych Miast, zbierając przy tym wiele doświadczeń kultury tam panującej oraz pamiątek.
Co prawda nie zakończyła jeszcze w pełni podróży, a powrót na Driftmark nie wydawał się być najkolorowszą opcją - dlatego też postanowiła spędzić resztę swojego czasu na wyciskaniu z życia tak wiele, jak się da. Dziewczyna czuła się dosyć niekomfortowo w dornijskim zamku, jednak nie dlatego, że wokół panoszyli się Dornijczycy (których zamiarów nie można było określić gołym okiem), a raczej dlatego, że była przyzwyczajona do przebywania blisko oceanu. Woda, morze, statki, czyli domena rodu Velaryon, której białogłowa zaznała już wcześnie w życiu.
Gorąc nie sprawiał problemu wnuczce Lorda Pływów. Można powiedzieć, że po wizycie w Lys zaczęła przyzwyczajać się do gorącego klimatu. Oczywiście, było to dosyć nieporównywalne do gorąca jakie uderzało w lico ludzi mieszkających w Dorne. Ich oliwkowa skóra czy ciemne oczy i włosy to w końcu nic więcej, jak efekt zaadaptowania istniejącego klimatu. Szczerze mówiąc, młoda Velaryon była dosyć zainteresowana lokalnymi mężczyznami, ponieważ przykuwali jej oko. Srebrnozłote włosy oraz fiołkowe oczy raczej również nie było dla nich czymś, co widzieli na codzień. Podczas drogi do ogrodów często wymieniała się spojrzeniami oraz skromnymi uśmiechami, mijając gości w Hellholt.
Daenerys wolno poruszała się w kierunku ogrodów po dowiedzeniu się od swojego wuja wiadomości na temat tego, gdzie księżniczka Naerys Blackfyre spędza swój wolny czas. Valyrianka w końcu wstąpiła do zamkowych ogrodów, obarczając je dosyć oceniającym wzrokiem. Finalnie dostrzegła podobną do siebie istotę, do której pasowały opisy na temat potomków wielkiego Imperium: to nie mógł być nikt inny, tylko właśnie ona.
Oczywiście, nie wypadało pokazać się bez niczego przed oblicze młodej cnoty. Dlatego też w niewielkim ścisku lewej dłoni, Velaryon niosła ze sobą książkę, a właściwie "Legendy Długiej Nocy". Usłyszała tu i tam, że księżniczka lubi czytać, toteż chciała się wkupić w jej łaski. Ot, mała intencja. Zbliżyła się wolno w kierunku stojącej dziewczyny, widząc jej zadumanie.
- Ogrody w Dorne faktycznie wyglądają nieco estetyczniej niż inne - zaczęła rozmowę, uśmiechając się w kierunku księżniczki. Powitała ją skinieniem głowy i lekkim skłonieniem, aby nic nie wyglądało na specjalnie wymuszone. Ród Velaryon był zaprzysiężony Blackfyrom, więc panowała niejako etykieta.
- Pani, nazywam się Daenerys Velaryon. Przybyłam jako część twego orszaku wraz z przedstawicielem mego rodu, a zarazem wujem. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam w wolnym czasie. Oczywiście nie jestem tutaj z gołymi rękoma - uśmiechnęła się szerzej do młodszej od siebie dziewczyny, wyciągając w jej kierunku książkę-prezent.
- To legendy. Słyszałam, Pani, że lubisz czytać.
Daenerys Velaryon.
Daenerys Velaryon.

Liczba postów : 18
Data dołączenia : 20/05/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Naerys Blackfyre. Czw Maj 30, 2019 11:22 pm

Po odejściu lorda Naerys nie opuściła ogrodów, spędzając tam zapewne kilka godzin i omijając przy tym obiad. Dziewczyna nie odczuwała głodu, szczególnie, gdy swoimi myślami przebywała w zupełnie innym wymiarze. Z czasem odkryła, że skupienie w tej części świata było nieco trudniejsze, niż na Smoczej Skale. Zapewne było to wynikiem przyzwyczajenia, lecz ogromną role grał także panujący tu klimat. Tęskniła za rześkimi podmuchami wiatru, okalającymi ją za każdym razem, gdy otwierała okno na wyspie. W Dorne nie wiało niemal w ogóle, a wiecznie świecące słońce jedynie potęgowało negatywne uczucie duszności, towarzyszące Naerys od początku jej podróży po pustynnym królestwie. Ponownie jednak jej medytacja została przerwana nie przez upał, a drugą osobę. Naerys czasami to irytowało, lecz przypominała sobie wtedy, że każdy przybysz może być szansą na nowe doznania i odkrycia.
Tym razem swoim przybyciem zaszczycił ją nie kto inny, jak dziewczyna Velaryonów, która podróżowała z nimi od samego początku. Księżniczka oczywiście już wcześniej wiedziała, kim byla podobna do niej istota. Nie miała jednak wystarczająco odwagi, by nawiązać z nią kontakt, poza tym sama Daenerys nie dawała jej żadnych znaków świadczących o chęci do rozmowy.
- To prawda. Wierzę jednak, że najpiękniejsze jeszcze przede mną.
Blackfyre'ówna również odpowiedziała skinieniem głowy, kiedy jednak jej towarzyszka pokłoniła się delikatnie, a także w rozmowie zaczęła ją tytułować, poczuła się lekko niekomfortowo. Dla wszystkich wysoko urodzonych etykieta była nieodzownym elementem nauki młodzieńczej, dla większości stanowiła także niezywkle ważny element każdego spotkania, jednakże dla Naerys była zupełnie zbędna. Nie czuła się dobrze w sytuacji, gdy ludzie kłaniali się przed nią, zasypywali ją tytułami i dziwnymi zwrotami. Do tego jeszcze większy dyskomfort sprawiał jej fakt, że Daenerys była właściwie w jej wieku.
- Proszę, mów mi po imieniu. W miejscu takim jak to nie potrzebujemy wymieniać sie pustymi uprzejmościami. - dziewczyna uśmiechnęła się lekko. - Owszem, wiem kim jesteś. Bardzo niefortunnie się złożyło, że w czasie naszej dosyć długiej podróży nie udało nam się wymienić ani słowa.
Naerys rzadko otrzymywała prezenty, toteż jeszcze większym zdziwieniem był dla niej fakt, że właśnie w tym momencie Velaryonówna postanowiła obdarować ją książką. Do tego szczęśliwie taką, której dziewczyna nie miała okazji jeszcze przeczytać. Cała sytuacja zastydziła ją lekko. Miała nadzieję, że nie dostała tego jedynie ze względu na swoje urodzenie, poza tym nie miała nic, co mogłaby dać białowłosej w podzięce.
- Och. - wydała niekontrolowany, lecz cichy okrzyk zdumienia. - Dziękuję ci ogromnie. To bardzo ciekawa pozycja, która z pewnością umili mi spędzony tutaj czas. - podniosła wzrok znad książki, rzucając towarzyszce wymowne spojrzenie. - Szczególnie, że mam wrażenie, iż dla tutejszych jesteśmy bardziej interesującym okazem egzotycznego zwierzęcia, niż osobą nadającą się do rozmowy.
Naerys Blackfyre.
Naerys Blackfyre.

Liczba postów : 39
Data dołączenia : 21/04/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Daenerys Velaryon. Pią Maj 31, 2019 12:07 am

Daenerys doskonale wiedziała, jak niekomfortowe może być takie traktowanie przez rówieśniczkę. Jednakże w głowie dziewczyny plotło się wiele zdań, jakie przypominały o tym, że etykieta powinna zostać zachowana. Tak naprawdę tak oficjalne przedstawienie się było spowodwane jedynie tym, aby wykryć charakter młodej księżniczki i zobaczyć, czy jest osobą zapatrzoną w siebie jak większość szlachcianek. Ku zdziwieniu panny Velaryon, spotkała się z wyjątkowym przypadkiem nieśmiałej wysokourodzonej. Ciekawe.
Valyrianka obdarzyła srebrnowłosą sporym uśmiechem nasłuchując jej słów, w których wyraziła niejako swój dyskomfort. Oczywiście, dla wnuczki lorda Pływów rozwiązanie dotyczące mówienia sobie po imieniu było o wiele bardziej wygodne, toteż nie miała zamiaru w żadnym wypadku protestować na życzenie Naerys Blackfyre.
Dany podniosła oczy, w których ziskrzyła się pewność siebie. Księżniczka doprawdy tchnęła w rozmowę kompletnie inny ton, co bardzo zadowoliło białogłową. Nigdy nie miała okazji gadać z kimś specjalnie wysoko położonym (oczywiście prócz swojej rodziny), bowiem zawsze coś stawało na drodze dziewczyny. Teraz, kiedy lord Velaryon w końcu zezwolił jej na wypłynięcie i poznanie świata, czuła jakby nic nie mogło jej zatrzymać. Było to świetne uczucie.
- Wybacz więc, Naerys - pokiwała głową, przyzwyczajając się powoli do mówienia w kierunku wnuczki króla po mieniu - Podróż była dosyć długa i nużąca, wiele osób chodziło z poirytowanym wyrazem twarzy. Nie chciałam nikomu zajmować czasu, dlatego cieszę się że mamy szansę się tutaj teraz spotkać i porozmawiać... w o wiele przyjemniejszych okolicznościach - uśmiechnęła się szerzej, złączając swoje dłonie. Nie spuściła fiołkowych oczu z lica wyższej kobietki ani na moment. Niski obcas jaki nosiła Daenerys niewiele pomagał.
Srebrnowłosa obserwowała uważnie reakcję księżniczki, oczywiście nieco rozbawiona. Dzięki Bogom, uśmiech na jej twarzy gościł od początku rozmowy, toteż to że stał się nieco szerszy nie powinno dziwić nikogo, kto znajdował się obok. Nie liczyła oczywiście na nic spowrotem! Po prostu nauczono ją, że do nikogo nie powinno się przychodzić z gołymi rękoma. A już zwłaszcza nie do szlachcianki pochodzącej z rodu, do którego jej rodzina jest zaprzysiężona. Trzeba się szanować. I uważać.
- Zwiedzając Essos miałam szansę zakupić wiele pamiątek. Kupcy mają tam wszystko, zaczynając od wspaniałej biżuterii, barwników do włosów, książek czy nawet bardzo odsłaniających sukien - zaśmiała się cicho wspominając o tym ostatnim. Naerys wydawała się bardzo niewinna, musiała więc poznać realia jakie panują na świecie. Zwłaszcza, że chyba nie miała tyle luzu co aktualnie młoda Velaryonka. Zachęciła ją do spaceru po ogrodach, idąc wolno, jednak blisko piętnastolatki.
- To prawda. Nigdy co prawda nie byłam w Dorne, jednakże pierwsze co idzie zauważyć w tej piaszczystej krainie to dziwne spojrzenia ludzi. W końcu niezawsze widzi się tutaj srebrnozłote włosy i fiołkowe oczy, a obawiam się że jesteśmy jedynymi takimi istotami jakie znajdują się teraz w Hellholt - uśmiechnęła się subtelnie do dziewczyny, wzruszając swoimi ramionami.
- Jednakże po jakimś czasie zaczynam się do tego przyzwyczajać. Mieszkając na Driftmarku również nie miałam okazji do rozmowy z przybyłymi, ba, byłam nawet całkiem samotna. Bogowie dali mi tyle dobrego, że mój dziadek w końcu zgodził się na moje zwiedzenie świata i zobaczyłam kilka Wolnych Miast. Moja podróż jeszcze nie jest zakończona, jednak ten zamek to całkiem dobre miejsce na odpoczynek - powiedziała, mijając z Naerys pewną fontannę i podziwiając roślinność, jaka rośnie w tym miejscu. Nagle, nie do końca wiadomo skąd, w dłoni Daenerys pojawił się wachlarz którym zaczęła odganiać od siebie duszne powietrze. Jeśli księżniczka miała szczęście, to złapała się pod ten powiew chłodu, który winien dać jej małe ukojenie od upałów dornijskiego słońca. U Velaryonki było to mniej odczuwalne, głównie przez dosyć cienką i przepuszczającą tlen suknię zakupioną w Lys.
- Jedyne co faktycznie przykuwa uwagę w Dorne to na pewno ci wszyscy mężczyźni. Przyznam szczerze, że opowieści o Dornijczykach zdawają się być prawdziwe. Oczywiście mówiąc o kwestii wyglądu - zaśmiała się cicho pod nosem, obserwując różnorakich przedstawicieli płci męskiej jacy pałają się po ogrodach.
- Takich widoków niestety nie miałam na wyspie. A Ty, Naerys, gdzie zmierzasz po turnieju? Jakiś określony cel czy podróż w nieznane? - zapytała swojej towarzyszki, dając jej chwilę na wypowiedzenie się na temat swojej sytuacji. Tymczasem Daenerys poprawiła swe srebrne włosy, które rozlały się po jej plecach. Przyśpieszyła delikatnie ruchy wachlarzem, spacerując u boku księżniczki.
Daenerys Velaryon.
Daenerys Velaryon.

Liczba postów : 18
Data dołączenia : 20/05/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Naerys Blackfyre. Pią Maj 31, 2019 12:57 am

- Tak, to prawda, rozumiem cię. - Naerys w istocie była świadoma, jak bardzo wyrazy twarzy przebywających z tobą ludzi mogły kształtować twoje nastawienie do nich, a w konsekwencji wpływać na wymierzone w ich kierunku działania. Na Smoczej Skale było ponuro, toteż wszyscy także od razu wydawali się bardziej przysępieni. Zapewne efekt ten potęgowała cała otoczka władzy, siły, mocy i tajemniczości, jaki otaczał jej ród i jego członków. To wszystko sprawiało, że dziewczyna czuła się przytłoczona będąc we własnym domu, a przez to nie mogła w pełni angażować się społecznie. Tak przynajmniej próbowała sobie tłumaczyć swoje wycofanie.
- Targi w Essos muszę być zaiste imponujące. To, co dane mi było widzieć, i tak sprawiało na mnie wrażenie, domyślam się jednak, że po drugiej stronie morza wszystko jest... większe? Wspanialsze? Tak przynajmniej sądzę, bazując na opowieściach oraz informacjach wyczytanych w księgach. Nigdy nie dane było mi zwiedzić wschodniego kontynentu. Teraz mój dziadek zezwolił mi na podróż, na której pierwszym punktem jest właśnie Dorne, gdzie aktualnie przebywamy. Potem mogę zobaczyć parę Wolnych Miast, jednak zawsze bardziej ciekawiło mnie, co jest dalej. Wielkie Morze Traw, Stara Valyria, Zatoka Niewolnicza, Yi-Ti... Każde z tych miejsc ma swoją zdumiewającą historię, na każdej żyją inni ludzie, z innymi zwyczajami. To niemal jakby wkroczyć do innego świata.
Białowłosa szła powolnym krokiem u boku swej, jak dopiero zauważyła, o wiele niższej towarzyszki. Spacer był miłą odmianą od godzin spędzonych w jednakowej pozycji, jednakże przyczyniało się to również do tego, że początkowo księżniczka miała lekkie problemy ze złapaniem równowagi.
- Tak, praktycznie zupełnie odmienny wygląd od ciemnoskórych, ciemnowłosych i ciemnookich dornijczyków z pewnością przykuwą masę uwagi. I powiem szczerze, że na początku było to lekko dla mnie niepokojące, zważając na to, że na Smoczej Skale byłam jedynie nieprzykuwającym uwagi cieniem moich wszystkich białowłosych krewnych.
Naerys usmiechnęła się do siebie.
- Widzę także, że nasze życiowe historie nie różnią się tak bardzo od siebie. Ja również byłam w pewnym sensie samotna na mojej rodzimej wyspie, i tak samo dopiero teraz otrzymałam przyzwolenie od mojego dziadka na opuszczenie jej.
Był to niezwykły zbieg okoliczności, gdyż słuchając Dany, księżniczka miała wrażenie, że ktoś opowiada jej własną historię. Z wcześniejszych słów dziewczyny wiedziała jednak, że ta miała już okazję odwiedzić Wolne Miasta, zatem była w podróżach o wiele bardziej doświadczona.
- Och tak, mężczyźni zapewne sprawiają niejakie wrażenie. Mimo to wydaje mi się, iż to nie jest właściwie mój typ. - zaśmiała się lekko, czując delikatne draśnięcia powietrza na twarzy spowodowane ruchami wachlarza Daenerys.
Tak naprawdę Blackfyre'ówna nie wiedziała, jacy mężczyźni jej się podobają. Nigdy nie zwracała na nich większej uwagi, przynajmniej nie większej, niż na kobiety. Nie często także dochodziło do jakiegokolwiek kontaktu między nią a przedstawicielem płci przeciwnej, nie mówiąc już o bliższych kontaktach czy sercowych przygodach. Zawsze wierzyła, że jak przyjdzie czas, to zostanie wydana za wybranego dla niej lorda, przy czym sama nie będzie miała nic do powiedzenia, toteż nawet nie robiła sobie żmudnych nadziei i utrzymywała swoje uczucia, o ile jakiekolwiek posiadała, na długim, grubym łańcuchu.
- Z całego serca pragnęłabym, by druga opcja okazała sie prawdziwa. Niestety, krew i kolory herbu zobowiązują. Jak wspomniałam wcześniej, czeka mnie wycieczka po Wolnych Miastach, która w zasadzie na pewno będzie niejako pewną podróżą w nieznane. Słyszałam także o wspaniałym turnieju w Lys, na który ma przybyć mnóstwo osobistości. Mam nadzieję, że uda się tam dostać także i mnie.
Naerys Blackfyre.
Naerys Blackfyre.

Liczba postów : 39
Data dołączenia : 21/04/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Daenerys Velaryon. Pią Maj 31, 2019 2:46 pm

Młoda dziewczyna co jakiś czas kiwała głową, potwierdzając tymi ruchami większość rzeczy o jakich mówiła Naerys. Velaryonka naturalnie mogła stawiać się w pozycji księżniczki, głównie dlatego że żyły podobnym życiem. Driftmark nie był specjalną wyspą, na pewno nie w porównaniu do chociażby Lys. Jedyne co dawało szlachciance odetchnienie to chwile, w których mogła wyruszyć w morze razem z poszczególnymi członkami swojej rodziny. W końcu nie od dziś było wiadomo, że domena jej rodu to właśnie potęga na wodzie.
- Masz rację. Targi w Essos mają wszystko czego może dusza pragnąć, jeśli mam ci szczerze odpowiedzieć. Takich cudownych rzeczy raczej w Westeros nie dostanie, cóż... przynajmniej nie w aktualnej sytuacji - zerknęła wymownie na pannę Blackfyre, sugerując wojny jakie panują aktualnie w Królestwach. Może nie był to wygodny temat, ale zapominanie o tym co się dzieje to słaba opcja.
- Przez swój czas spędzony w Wolnych Miastach miałam okazję poznać ludzi czy kulturę. Ludzie po drugiej stronie morza nie spoglądaliby na nas tak dziwnie jak ci tutaj, możesz mi wierzyć na słowo. Zapewne czytałaś już o wyspie Lys. Odwiedzając ją, widziałam więcej srebrnowłosych ludzi niż gdziekolwiek indziej. Nawet ci, którzy nie pochodzili z żadnych wielkich rodów, mieli valyriańskie atrybuty. Czasami faktycznie lepiej pozostać w cieniu, nie każdy lubi tyle uwagi, ile dostajemy my - powiedziała, wachlując swoje oblicze i uśmiechając się okazjonalnie do mężczyzn w ogrodzie, jacy mijali dwie kobiety.
Dany spacerowała wolno u boku nowopoznanej, podziwiając przy okazji wszystko co znajduje się w miejscu, w jakim przebywają. Młoda Velaryon nie była pewna ile ma jeszcze czasu do wykorzystania przed powrotem do domu, jednakże jej wuj nie mówił nic na ten temat. Same plusy na ten moment, lecz nigdy nie wiadomo kiedy dobra passa się zakończy.
- Mało ludzi w Essos ma dobrą opinię na temat Dothraków. Szczerze to chyba nikt prócz ich samych. Wielkie Morze Traw może brzmieć zachęcająco, ale lud jaki go zamieszkuje to aktualnie po prostu barbarzyńcy. Sama słyszałam o nich historie. Do kogo nie pójdziesz, to usłyszysz tam praktycznie to samo - rzeknęła, rozkładając ręce na boki i finalnie ułożyła je luźno wzdłuż swego pasa.
- Stara Valyria to raczej miejsce do którego nie chce nikt podróżować. Sama byłam bardzo zainteresowana Imperium, ale wieści o tym co zaszło podczas Zagłady raczej uwolniły każdego podróżnika z myśli do udawania się tam. Oczywiście nigdy nie widziałam tego co tam zostało, ale możemy się domyślać, prawda? - zerknęła na nią. Daenerys faktycznie szanowała swój ród oraz valyriańskich przodków, uwielbiała historie o wielkich smokach jakie były w stanie pochłonąć ogniem i zniszczyć praktycznie wszystko.
- Zatoka Niewolnicza to też przygnębiające miejsce, jeśli się tak o tym pomyśli. Odwiedzając Lys nie wiedziałam, że niewolnictwo dzieje się tam na porządku dziennym. Moja służka, Iroenia, była niewolnicą na wyspie. Kupiłam ją, tak po prostu, jako towar - wzdrygnęła się, opowiadając o swoim niecodziennym dla Westeros "zakupie" - Ale tylko po to, aby dać jej wolność. Los tak chciał że została ze mną i jest moją śłużką, lecz zarazem przyjaciółką. Wiele się od niej dowiedziałam o samym Lys, ale także o tym jakie katorgi przechodzą niewolnicy. To nic miłego, doprawdy - odpowiedziała księżniczce, zauważając jej problemy ze złapaniem równowagi. Jeśli pozwoliła, to Daenerys subtelnie chwyciła ją za ramię, pomagając jej na nowo stawiać kroki. Oczywiście nie wyglądało to jak desperacyjna chęć pomocy, lecz raczej coś ze zwykłej przyjaźni. Uśmiechnęła się szerzej, gdy Naerys odpowiedziała na jej komentarze dotyczące płci męskiej z Dorne.
- Cóż, ja sama przez długi czas nie wiedziałam jaki typ to mój typ. W końcu znając realia świata w jakim żyjemy, to nie liczyło się to specjalnie. Od momentu narodzin pielęgnuje się młodą dziewczynę aby później została wydana za mąż za pewnego lorda i urodziła mu dzieci, wiele dzieci. W zamian? Lordowie rodów z jakiego pochodzi ta dama są połączeni umową, a w wypadku wojny lub konfliktu użyczają sobie pieniędzy, wojsk czy statków - uśmiechnęła się zadziornie, poprawiając swoje włosy i kontynuując - -Im dłużej przebywam w Essos tym bardziej mam wrażenie że kobiety są traktowane jak towar w Królestwach. W Lys możesz kupić niewolnika za monety, w Westeros za sojusznika - powiedziała, nie bojąc się swoich opinii. Velaryonka nigdy nie była typem osoby która chowa myśli do pazuchy i nie mówi tego, co uważa. To nienaturalne.
Co do mężczyzn, Dany oczywiście nie chciała zawstydzić księżniczki w żadnym stopniu. Valyrianka również nie miała okazji do żadnego zbliżenia z płcią męską, w sumie to właśnie przez powód jaki podała Naerys - w przyszłości pewnie zostanie wydana za nieznanego mężczyznę, który jednak będzie mógł pomóc jej rodowi w jakiś sposób. Słaby wybór, na który nie miała większego wpływu prócz odpowiedniej gry słów.
- Rozumiem. Wolne Miasta są naprawdę ciekawymi miejscami, gdzie ludzie raczej nie oceniają innych. No cóż, przynajmniej nie tak bardzo jak tutaj. Jeśli akurat miałybyśmy mówić o tolerancji, to w całym Westeros chyba właśnie Dorne wysoko się klasuje - uśmiechnęła się, odstawiając wachlarz od swojej twarzy, która zaznała już nieco ulgi.
- Turniej w Lys? Także o nim słyszałam. Lys było bodajże pierwszym miastem jakie właśnie zwiedziłam podczas swej wycieczki, dlatego też powrót w tamto miejsce nie byłby najgorszym wyborem. Mam nadzieję, że mój wuj nie zaplanował dla mnie nic innego i będę mogła udać się na to wydarzenie - pokiwała głową, mówiąc o swoim krewniaku który przybył do Hellholt razem z orszakiem księżniczki Blackfyre. Wróciła do niej wzrokiem.
- Szczerze mówiąc, byłam całkiem pewna że nie uda nam się porozmawiać. W końcu osoby z rodów królewskich często są oblegane przez dwórki, służki czy inne osobistości. Pozwolę sobie spytać, nie zabrałaś ze sobą nikogo bliskiego? Samotność w Dorne to nic przyjemnego, tak myślę - uśmiechnęła się do niej ponownie, pytając Naerys o przyjaciół lub bliskich znajomych. W końcu musiała kogoś mieć!
Daenerys Velaryon.
Daenerys Velaryon.

Liczba postów : 18
Data dołączenia : 20/05/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Naerys Blackfyre. Pią Maj 31, 2019 6:58 pm

- Aktualna sytuacja, tak, cieżka sprawa. - Naerys westchnęła. - Wojny same w sobie są straszne, ściągają przecież śmierć, zniszczenia, budzą w ludziach prawdziwe bestie. A najgorzej cierpią najniżej położeni, nie biorący w tym czynnego udziału, jednak odczuwający skutki wszystkich posunięć wielkich panów. Ale oprócz tego każdy konflikt zbrojny pośrednio niszczy także turystykę, kulturę...  To okropne, jak ambicje jednego człowieka potrafią zmienić życie milionów. - dziewczyna uniosła głowę ku niebu. - Za Targaryenów było lepiej. Oczywiście zdarzały się konflikty, jednak ogólnie panował pokój. Jedno królestwo działało i miało się dobrze, nie to co kilka niezależnych, stale walczących między sobą. Szczególnie, kiedy valyrianie mieali jeszcze smoki.
Dziewczyna czasami rozmyślała, co by zrobiła, gdyby jedyna na świecie posiadała te przerażające bestie. Oczami wyobraźni wyobrażała sobie zdobywanie hołdów kolejnych wielkich rodów Westeros i ponowne jednoczenie państwa, powtarzanie wielkiego wyczynu jej przodka, Aegona Zdobywcy. Potem jednak tym państem trzebaby było rządzić, a Blackfyre'ówna raczej była ostatnią osobą, która się do tego nadaje.
- Z pewnością jest tak, jak mówisz. Wolne Miasta zawsze wydawały mi się bardziej otwarte, bardziej różnorodne, niż zachodnie królestwa. Tutaj z każdego przybysza zza wielkiej wody ludzie robią sensację. Aż dziw bierze, że po trzystu latach rządów smoków srebrne włosy są tak wyjątkowo odbierane.
Naerys uśmiechnęła się do siebie, gdy Dany opowiedziała jej o Dothrakach.
- Barbarzyńcy. - zaśmiała się lekko. - Masz oczywiście rację, czy jednak wszędzie nie można spotkać barbarzyńców? Czy barbarzyństwiem nie jest wybijanie nisko urodzonych mężczyzn, kobiet i dzieci i usprawiedliwianie swoich czynów wojną? Czy barbarzyństwem nie jest palenie żywcem ludzi dla swojej własnej satysfakcji? Czy barbarzyństwem nie jest celowe zatopienie całej załoki zamku w imię zemsty? Czy barbarzyństwem nie jest składanie ofiar wymyślonym bogom? - dziewczyna ściszyła głos i rzuciła Daenerys porozumiewawcze spojrzenie. - Czy barbarzyństwem nie jest zabicie smoka, a następnie okrutne torturowanie jego jeźdźca - młodej, niewinnej kobiety? Tak, wszystko można tłumaczyć wojną, zemstą, obroną, szaleństwem i oddaniem. Ale nie bądźmi hipokrytami. Dothrakowie może i wiodą barbarzyńskie życie, ale prawdziwe potwory tak naprawdę znajdują sie wśród nas.
Dziewczyna otechnęła, w końcu dając upust swoim emocjom. Miała nadzieję, że mała przemowa nie przerazi jej towarzyszki. Rzadko zdarzało jej się wypowiadać tak wiele nacechowanych emocjonalnie zdań, zauważała jednak, że im bardziej angażowała się w rozmowę, tym częściej spotykały ją takie sytuacje.
- Zagłąda Valyrii zdecydowanie brzmi straszliwie i zapewne niewiele tam pozostało, ale nie ekscytuje cię myśl, co mogło pozostać? Cała kulura starożytnych valyrian jest pogrzebana gdzieś tam, pod stosami kamieni i popiołami. Brzmi to naprawdę fascynująco, przynajmniej dla mnie. I mimo niebezpieczeństw liczę, że kiedyś uda mi się tam popłynąć.
Kolejne jej małe marzenie eksploracyjne, zapewne najtrudniejsze do realizacji. Tylko śmiałkowie zapuszczają się na tamte tereny i niewielu uchodi z życiem. Z pewnością Aegon nigdy nie pozwoliłby jej na taką wyprawę, dlatego trzeba było szukać innych sposozbów.
- Niewolnictwo w rzeczy samej jest okropne. Pozbawianie człowieka wolności, godności, właściwie niszczenie jego osobowości i tworzenie z niego posłusznego, martwego w środku sługusa, jest dla mnie ohydne. Zatoka Niewolnicza ma to w swojej nazwie, prawda, jest właściwie środkiem kulturowym tego wszystkiego. Przeraża mnie również sytuacja Volantis, gdzie niewolnicy dostają dożywotnie piętno w postaci tatuażu na twarzy, jako znak zupełnego zniszczenia ich osoby. - dziewczyna westchnęła. - Lys słynie z domów rozkoszy zapełnionych niewolnicami, rzeczywiście. Pewnie spotyka się tam ich na każdym kroku. Właściwie, zawsze było dla mnie zdumiewające, jak bardzo żądze ludzkie kierują nami, skoro jesteśmy w stanie zapłacić, by je zaspkoić. Uczucia schodzą na dalszy plan, na próżno szukać w tym świecie miłości. Liczy się przyjemność, pieniądz lub sojusz.
Naerys zaciekawiła się opowieścią o kupnie niewolnicy, a następnie zwróceniu jej wolności. Cała ta sytuacja stawiała Daenerys w bardzo korzystnym świetle. Świadomość, że są na świecie jeszcze tacy ludzie napełniała księżniczkę optymizmem. Z drugiej strony niewolnictwo było stygmatyzowane w całym Westeros, nietrudno jest się zatem dziwić postawie Valeryonówny.
- Mam wrażenie, że czytasz mi w myślach. - zaśmiała się lekko, mając na myśl oczywiście podobne podejście towarzyszki do miłości. - Patrzę na to w ten sam sposób. I może właśnie to powoduje, że staję się zamknięta na kontakty towarzyskie. Właściwie na Smoczej Skale rzadko miałam okazję rozmawiać z mężczyznami, a tym bardziej spotykać się z nimi sam na sam. Z drugiej strony, nigdy nie ciągnęło mnie do tego, gdyż, tak jak wspomniałaś, wiedziałam, że zapewne czeka mnie mariaż polityczny, biorąc pod uwagę moje pochodzenie. I doprawdy, niezwykle trafne określenie ze sprzedażą za sojusznika. Mam wrażenie, że Blackfyre'owie obrali sobie za cel zdobyć ich wszystkich.
Kiedy temat zszedł na towarzystwo dziewczyny, a raczej jego brak, poczuła się lekko niekomfortowo. Nigdy nie ciągnęło jej do ludzi, a ludzi nie ciągnęło do niej. Nie narzekała na swoją samotność, biegające wokół niej dwórki zapewne jedynie by jej przeszkadzały. A być może sprawiłyby, że wychowałaby się na zupełnie inną osobę? Bardzo możliwe, że tak samo jak większość szlachcianek plotkowałaby o rycerzach i delektowała się ciasteczkami, i na tym upływałyby jej całe dnie.
- Cóż, ja raczej nie należę do takich osób. Nie sądzę, bym miała kogokolwiek bliskiego, kogo mogłabym zabrać ze sobą. Dzieciństwo spędziłam w niejakiej samotności, mimo że otoczona białowłosymi Smokami w moim wieku. - spuściła głowę. - Kocham moją rodzinę, po prostu wszyscy wydajemy się tacy... różni. - westchnęła i uśmiechnęła się. - A może to ja po prostu odstaję.
Naerys Blackfyre.
Naerys Blackfyre.

Liczba postów : 39
Data dołączenia : 21/04/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Daenerys Velaryon. Pią Maj 31, 2019 7:54 pm

Daenerys Velaryon uważnie słuchała swojej rozmówczyni, spokojnym krokiem przemierzając ogrody Hellholt. Nie spodziewała się, że rozmowa z księżniczką obierze taki przyjemny tok: może dlatego, że ród Blackfyre od dawna wynoszony jest przez wiele innych rodzin na wyżyny. Potomkini Valyrii jednak osądzała ludzi po ich czynach, a nie po tym skąd pochodzą. Może i miała respekt do osób wywodzących się ze Starego Imperium, jednakże nie zaślepiało to jej spoglądania na świat. Fiołkowooka zerknęła zdziwionym wzrokiem na swoją nieco wyższą kompankę, gdy usłyszała o Targaryenach - prawdę mówiąc, na moment nie miała pewności czy to pytanie pułapka czy żart, jednak po chwili zrozumiała, że wnuczka króla mówi całkiem poważnie.
- Targaryenowie prowadzili długie i owocne rządy, jednak jak to się mówi, nic nie trwa wiecznie. Kiedy domeną rodu Targaryen było niebo, tak Velaryonowie zapewniali im władzę na wodach, nieprzerwanie od kilkuset lat. Kiedy królestwa były zjednoczone, wszystko oczywiście wydawało się być bardziej spójne. Jednak obie chyba zgadzamy się w tym, że po śmierci ostatniego smoka Targaryenowie utrzymywali się przy władzy głównie dzięki historii i otoczce, jaka wlekła się wokół ich rodu - Dany wzruszyła ramionami - Dzisiejsi potomkowie Aegona Zdobywcy rozeszli się w dwie strony, czyli prawdziwe smoki oraz jaszczurki. Obawiam się, że najświeższe pokolenie tego rodu zawiodło swoich przodków. Król Aegon to dobry władca, na pewno lepszy od tego którego mielibyśmy mieć teraz na Żelaznym Tronie - odpowiedziała srebrnowłosej, wyznając swoją opinię na temat najświeższych owoców Targaryenów. Była przekonana, że los smoczych panów z "właściwej" linii skończy się szybciej, niż zakładała. W końcu wojna z Baratheonami została przez nich przegrana, przynajmniej tak usłyszała.
- Wszystko może być uznane za barbarzyństwo, Dothracy po prostu nie ubierają tego w ładne słowa. Przynajmniej ludzie których spotkałam w Essos mówili, że ten lud woli robić wszystko... sama wiesz, pod gwiazdami. Nie przejmują się etykietami czy obowiązującymi zasadami, robią to co uważają za słuszne. Niejako wolność do podziwiania, ale to nadal niebezpieczni ludzie którzy najeżdżają na różne miejsca. Lepiej nie wchodzić im w drogę. Jednak zgodzę się... największe potwory kryją się za maskami ułożonych ludzi, zwłaszcza wysoko urodzonych - stwierdziła, zniżając głos w odpowiedzi na myśli Naerys o Wielkim Morzu Traw oraz złych ludzi. Na szczęście Velaryonka nie miała okazji spotkać żadnego Dothraka, ani - dzięki Bogom, jeśli takowi istnieją - żadnego khalasaru najeżdżającego miasto. Mimo że dziewczyna była dosyć silna mentalnie, to obraz gwałtów i śmierci mógłby ją naprawdę zgorszyć.
- Czytając opisy o Zagładzie Valyrii śmiem twierdzić, że mało co pozostało. Co prawda było to ogromne Imperium i zapewne zostało tam wiele zagadek czy artefaktów jakimi posługiwali się jeźdzcy smoków, jednak... po setkach lat nie wiadomo, czy nie został tam tylko pył i ruiny. Oczywiście, chciałabym żeby było inaczej. Albo chociaż mieć przekonanie, że nic mi się nie stanie jeśli tam popłynę - rzeknęła, poprawiając nieco cienki materiał swojej sukni - Nasz świat kryje wiele tajemnic, Naerys, i pewnie obie będziemy już zrzędniałymi paniami kiedy kolejna z nich zostanie być może odkryta. Wszystko co jest bajką, może kiedyś stać się prawdą. Niestety, nie mamy tyle czasu ile chcielibyśmy mieć jako ludzie, prawda? - uśmiechnęła się do niej, mimo że mówiła o śmierci. W końcu każdego to czeka, bez wyjątku na pochodzenie, płeć czy urodzenie. Velaryon miała jednak nadzieję, że dożyje swoich wnuków.
Dany kiwała głową słuchając wypowiedzi swej nowej koleżanki na temat niewolnictwa. Dobrze, że w tym się zgadzały. Wiele wysoko urodzonych ludzi nie interesuje się ludźmi prostymi, a co dopiero zniewolonymi. Srebrnowłosa doprawdy nie dowierzała, że niektórzy ludzie faktycznie myślą, że inni mogą być traktowani jako towar. Było to dla niej dosyć niepojęte i to nie tylko dlatego że mieszkała w Westeros, gdzie niewolnictwo było zakazane. Było to po prostu... ludzkie podejście. Co za potwory robią takie rzeczy? Zaślepieni pieniędzmi.
- Och tak, przebywając w Lys nie ma raczej opcji aby nie spotkać niewolników. Przykry widok, jednakże wiele z nich musiało zaakceptować aktualną sytuację. Handel ludźmi to domena Wolnych Miast, co jest dosyć ironiczne zważając na ich nazwę. Wolne Miasta bez wolnych ludzi - wzruszyła ramionami i po chwili zaśmiała się cicho na zasugerowanie, że czyta księżniczce w myślach.
- Nie takie plotki brzmiały o moim rodzie, moja droga, ale czytanie w myślach to nowy dodatek do teorii o merlingach i syrenach. Całkiem mi się podoba - obdarzyła ją życzliwym uśmiechem, wspominając o legendach jakie otaczają rodzinę Velaryonów, a także ich tron który rzekomo powstał dzięki magicznemu paktowi z Królem Merlingów.
- Z opowieści o Smoczej Skale słyszałam, że faktycznie jest to szare miejsce. Na Driftmarku jest nieco inaczej, ponieważ wyspa nadal ma swój urok. Ale kiedy widzisz ją z dnia na dzień, to zaczyna tracić w twoich oczach. Robi się... nijaka. Mam wrażenie, że dlatego podróżujemy. Jesteśmy znudzone tymi samymi widokami - zasugerowała księżniczce, wracając do subtelnego wachlowania swojej twarzy w ochronie przed dusznym powietrzem, jakie mogło dusić nowoprzybyłych i nietutejszych. Obserwowała Naerys podczas gdy ta wypowiadała się na temat mariażów politycznych, na jej twarzy pojawił się lekki grymas. Definitywnie nie była zadowolona z prawdy czy realii, jakie panowały w królestwach.
- Czasami zastanawiam się nad tym, czy nasi ojcowie czy lordowie rodów uważają nas tylko i wyłącznie za towar. Może to nieco złe określenie, jednakże nie oszukujmy się, że taka jest prawda. Mężczyźni przez lata przepychali między rodami młode dziewczyny tylko po to, aby zdobyć korzyści. Ubierali je w piękne suknie i biżuterię, byleby tylko przypodobały się osobie, z której dany lord mógłby wyciągnąć jak najwięcej korzyści - Daenerys westchnęła - Nie podoba mi się ta kultura, w której nie mamy nic do powiedzenia. Bo jestem przekonana, że wiele kobiet ma więcej w głowie niż niejeden mężczyzna. Przykładem może być chociażby jak historyczna prawowita królowa, Rhaenyra Targaryen - powiedziała bez zawahania, poprawiając swe rozlane na plecach srebrnozłote włosy. Zrobiło jej się nieco szkoda fiołkowookiej, głównie dlatego że mimo pozycji, pieniędzy i posiadania wszystkiego co mogła mieć, nie posiadała tak naprawdę podstawowej wartości ludzkiej, czyli wolności. Jak wiele dam w Westeros. Zakaz spoufalania się z innymi ludźmi, zakładanie że chcą ją wykorzystać dla swojego dobra. Hipokryzja nad hipokryzją. Kiedy zatrzymały się na końcu ogrodów przy jednym z balkonów, Velaryonka delikatnie skierowała się w kierunku młodszej towarzyszki, subtelnie trzymając jej dłoń jeśli na to pozwoliła.
- Skoro tak przedstawia się twoja sytuacja, to chętnie mogę zaproponować się jako pierwsza kandydatka na koleżankę - roześmiała się pod nosem, próbując rozluźnić atmosferę z poważnej rozmowy - Samotność w Dorne, jak mówiłam, to nienajlepszy wybór. Trzeba wycisnąć z pobytu jak dużo się da, a stanie w samotności to ostatnie co powinna robić księżniczka Blackfyre. Znaczysz o wiele więcej niż cię nauczono - powiedziała z błyskiem w oczach, jakby próbując uświadomić dziewczynie że nie jest tylko towarem używanym do małzeństwa politycznego.
Daenerys Velaryon.
Daenerys Velaryon.

Liczba postów : 18
Data dołączenia : 20/05/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Naerys Blackfyre. Pią Maj 31, 2019 9:16 pm

Chcąc czy nie chcąc, Naerys musiała przyznać rację swojej towarzyszce. Targryenowie zdobyli i utrzymywali władzę w Westeros głównie dzięki smokom, a wraz z wymarciem tych bestii wszystko zaczęło się sypać. To była tylko kwestia czasu, nim któryś wielki ród sięgnie po władzę. Niestety, po tych wydarzeniach zjednoczone siedem królestw przestało być tak silnie powiązane ze sobą. Skoro nie było smoków, nie było także czego się obawiać, gdyż wojny ponownie były wygrywane przez ludzi. Każdy władca szybko sobie uświadomił, że powrót do oddzielnych królestw jest bardzo realny. I kuszący. Władza kusiła od zawsze i będzie kusić. Dlatego właśnea Blackfyre'ówna miała świadomość, że jedynie powrót smoków jest szansą ponownego zjednoczenia Westeros.
- Masz rację. Z czasem ten ród zaczął tracić, aż w końcu jeden niewłaściwy człowiek na tronie skutkował upadkiem ogromnej dynastii. Teraz... Cóż, wciąż żyją gdzieś na świecie, mimo to bez sojuszników, a tym bardziej latających machin ziejących ogniem nie mają najmniejszych szans na odzyskanie swojego dziedzictwa.
Dziewczyna odgarnęła włosy z policzka, wbijając wzrok przed siebie. Uświadomiła sobie komplement, jakim obdarzyła ją Dany dotyczący jej rodu i uśmiechnęła się lekko. Zaiste, jej dziadek był dobrym królem. Z pewnością dałby radę władać całym Westeros, zostałby także zapamiętany raczej jako dobry władca. W tej rzeczywistości niestety nie bylo raczej takiej możliwości.
- Może jeszcze kiedyś doczekamy się ponownego zjednoczenia. Smok, czerwony czy czarny, to dalej smok.
Naerys zerknęła na towarzyszkę, zastanawiając się, czy ta podziela jej zdanie. Velaryonowie byli zaprzysiężeni Targaryenom, wciąż jednak można było słyszeć opinie, według której jej ród był niejako potomkami bękarta - co właściwie było prawdą - bez żadnych praw do tronu. Dla wielu kolor smoka na chorągwiach miał zatem olbrzymie znaczenie, i ci, którzy byli skłonni ponownie uklęknąć przed Czerwonymi, mogli nie być tak wyrozumiali w przypadku Czarnych.
- Pod gwiazdami. - zaśmiała się lekko. - Ale czy to nie jest piękne? Ten kontakt z naturą, pragnienie, by wszystko było zapisane gdzieś na górze, zamiast na papierze, jak to się dzieje u nas... Oczywiście pomijając wykorzystywanie kobiet, okrutne zwyczaje i brak poszanowania dla każdego, kto nie jest silnym samcem, Dothrakowie nie są takim złym ludem. Po prostu żyją swoim życiem, z dnia na dzień. I są raczej szczęśliwi. A w świecie, w którym żyjemy, to właśnie poszukiwanie szczęścia powinno być najważniejsze.
Oczywiście dla każdego określenie to miało inny wymiar. Jedni pragną władzy, inni bogactwa, niektórzy miłości... są także tacy, których celem jest zaspokajanie swoich żądz i szukanie przyjemności w codziennym życiu. Każdy zasługiwał na szczęście, nie wszystkie metody jego zdobywania były jednak etyczne.
- A czy to nie jest kolejny fascynujący czynnik? Brak wiedzy, co cię tam czeka. Niepewność, czy wrócisz. To jest coś, co pcha ludzkość na przód - ciekawość i brak pewności. Gdyby nie ona... nawet nie potrafię powiedzieć, gdzie byśmy byli. Prawdopodobnie nigdzie, bo nigdy nie dane byłoby nam się urodzić. - dziewczyna spojrzała w niebo. - A może to my odkryjemy te wielkie tajemnice? Kto wie... Być może za kilkadziesiąt lat także śmierć będzie nam obca. Świat zmierza do przodu.
Momentalnie przypomniała sobie słowa jej wcześniejszego rozmówcy, w których wyraził możliwość, iż może kiedyś być nową Nymeria. Wciąż o nich pamiętała, gdyż były niezwykle budujące na duchu. Jednak w tym wypadku, patrząc na historię rodu i umiejętności, jej towarzyszka zdecydowanie bardziej nadawała się do tej roli.
Naerys parsknęła, cicho słysząc o wolnych miastach bez wolnych ludzi. Temat zdecydowanie był ciężki i brutalny, jednak całość na tyle ironiczna, że dla księżniczki niemal zabawna. To niezwykłe, jak tragedie ludzkie mogą dla innych być komediami.
- Musisz mnie kiedyś z nimi poznać. Z legend można stwierdzić, że są cudownymi towarzyszami. A skoro już tutaj jesteś, to szkoda przeoczyć taką okazję. - odwzajemniła uśmiech srebrnowłosej i westchnęła, gdy temat przeszedł na siedziby rodowe. - Masz rację. Coś, z czym spotykamy się na codzień, nawet jeśli jest najwspanialszą rzeczą na świecie, z czasem przestaje nas fascynować. Może to jest także powód problemów w wielu małżeństwach, nawet tych, w których początkowo intensywnie płonął ogień pożądania. Nudzimy się miejscami, ludźmi, czynnościami... Można rzecz, że jedynym ratunkiem dla człowieka jest ciągłe szukanie nowych doświadczeń.
Zamyśliła się, kiedy dziewczyna wypowiedziała swój monolog o braku wolności kobiet. Nigdy nad tym się nie zastanawiała, tak już było od dawna i nie widać było perspektyw zmiany. Z drugiej strony, nie można nie zgodzić się ze słowami Daenerys. Kobiety są jedynie pionkami w rękach swoich ojców, mężów i braci, kartami przetargowymi i prezentami.
- Masz trochę racji. Każda dziewczyna od początku szykowana jest do małżeństwa. Jesteśmy traktowane jak nagrody, podarunki, przynęty na sojuszników. Nieliczne doświadczają prawdziwej miłości, nieliczne mają wybór, co do drogi swojego życia. Idealnym przykładem jest tu moja imienniczka z rodu Targaryenów. Zmuszona do ślubu z własnym bratem, nigdy nie odnalazła szczęścia w tym małżeństwie. I wiemy dobrze, jak to wszystko się skończyło. - dziewczyna opuściła wzrok. - Podejrzewam, że minie jeszcze sporo czasu, nim każda kobieta zacznie się liczyć. Chociaż spójrz na Dorne. Ksieżna Neve włada mimo swojego młodego wieku i raczej nie słyszy się żadnych sprzeciwów. A Rhaenyra... To bardzo smutna historia. Dziewczyna miała wszelkie prawa do tronu, a mimo to spotkał ją straszny koniec. Bardziej boli mnie jednak, że jedyne, co wielu wyciąga z tego krwawego okresu jest to, iż dzieje się tragedia, gdy kobieta zasiada na tronie. Z takim podejściem nigdy nie uda się wprowadzić żadnych zmian.
Blackfyre'ówny nigdy nie ciągnęło do władzy, nie uderzeło zatem w nią to bezpośrednio, mimo to takie myślenie powodowało ogólną niechęć do silnych kobiet. Taką również nie mogła się nigdy nazwać, ale wolałaby mieć chociaż możliwość wyboru, za kogo chce zostać wydana. Albo nie chce.
Zdziwiła się, kiedy nagle Velaryonówna przystanęła i dotknęła jej dłoni, jednak chwilę później na jej twarzy zagościl delikatny uśmiech.
- To będzie dla mnie zaszczyt. - wyjątkowo teatralnie pochyliła głowę. - Miło będzie mieć tu kogoś podobnego, kto wie, co czuje obca osoba. Dziękuję ci.
Ostatnie słowa towarzyszki również były bardzo miłe i motywujące dla księżniczki. Obawiała się jednak, że problem z jej wycofaniem nie leżał w tym, co jej mówiono, a w niej samej.
Naerys Blackfyre.
Naerys Blackfyre.

Liczba postów : 39
Data dołączenia : 21/04/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Daenerys Velaryon. Nie Cze 02, 2019 6:59 pm

Daenerys zgadzała się z większością słów, jakie mówiła księżniczka, co zdarzało się stosunkowo rzadko. Wszakże ludzie znający szlachciankę już wiedzieli, że lubi stać przy swoich opiniach i trzymać się swego zdania, które wyrobiła dzięki przeżyciom tudzież przekonaniom. Wnuczka króla Aegona, o dziwo, nie dość że żyła podobnym życiem co młoda Velaryon to także miała podobne przemyślenia. Potomkinii Valyrii była doprawdy zaskoczona tym, że znalazła rówieśniczkę która ma do powiedzenia coś więcej niż plotki czy inne zepsute rzeczy, jakie przepychają się na dworach rodów szlacheckich.
- Zjednoczenie królestw było możliwe tylko i wyłącznie dzięki smokom Targaryenów. Właściwie to nie wierzę w to, że Aegon Zdobywca z siostrami zdołałby sprawić, aby każdy dotychczasowy król zgiął kolano. Sama wiesz, że ludzie bywają samolubni i lubią mieć władzę dla siebie. Co nie zmienia faktu, że w większości przypadków kiedy Targaryen siedział na tronie, to panował spokój. Każdy kto przeciwstawiałby się wielkim istotom które są w stanie pochłonąć ogniem wszystko i wszystkich, byłby głupcem - odpowiedziała Daenerys, wzruszając swoimi ramionami. Chcąc czy nie chcąc, ród królewski pochodzący z Valyrii był jedną z najsilniejszych dynastii kiedykolwiek. Chociaż każdy pewnie rozumiał, że to była zasługa właśnie tych bestii.
- Velaryonowie od najstarszych czasów byli sojusznikami smoczego rodu. Los chciał, że efektywne przymierze z twą rodziną skończyło się zaprzysiężeniem mojej pod Królestwo Czarnej Zatoki. Może to zabrzmieć prosto, lecz Daemon Blackfyre był owocem realnego związku jaki nikogo by nie zdziwił w Starej Valyrii. Pozostaliśmy wierni smokom - przytaknęła głową, nadal wachlując swoje oblicze niewielkim wachlarzem w morskich kolorach, jaki zakupiła w jednym z Wolnych Miast. Tak naprawdę Daenerys nie urodziła się wtedy, gdy domy Velaryon i Blackfyre zawarły swoje pakty. Mogła mówić tylko z perspektywy historii. Jednak gdyby rody były tak wierne Targaryenom jak się mówiło, to teraz siedzieliby na Żelaznym Tronie.
- Możemy tylko zakładać jacy są. Wiem jedynie, że nikt nie chce stawac im na drodze, dlatego wiele władców w Wolnych Miastach decyduje się na obdarzanie ich prezentami, aby tylko odjechali dalej i nie próbowali rabować ich majątków - powiedziała, przedstawiając sytuację o jakiej usłyszała za morzem. Z samych opowieści Dothrakowie wydawali się być naprawdę złymi ludźmi, ale być może to tylko kwestia kultury i wychowania w systemie, gdzie rządzi tylko silniejszy. Nie jej było to oceniać. W końcu obce ludy nie zagrażały Westeros. Przynajmniej na razie.
- Teoretycznie masz rację. Jednakże nie chciałabym umierać wiedząc, że wszystkie moje staranie poszły na marne. Jestem typem osoby która lubi widzieć efekty wszystkiego co robi. Chociaż w aktualniej sytuacji raczej nie mamy innego wyboru, niż wyglądanie w jak najlepszy sposób i uśmiechanie się do ludzi których tak naprawdę nie znamy - powiedziała, poprawiając włosy które zasłoniły jej lekko policzki przez stwarzany powiew wiatru. Dany naprawdę chciałaby, aby świat się zmienił, doznał jakiejkolwiek reformy. Może finalnie nie zmian dotyczących władzy, ale ludzi, nauki, kultury. Czegokolwiek, co może być dobre dla ogółu, a nie tylko dla tych dobrze wychowanych. Każdy mógł marzyć. Zerknęła na twarz Naerys gdy ta wspomniała o oszukaniu śmierci.
- Przebywając w Essos słyszy się różne legendy i historie. Z własnego doświadczenia nauczyłam się, że we wszystkim istnieje chociażby ziarenko prawdy. Przebywając w Essos słyszałam dużo opowieści o... maegi. To kobiety które podobno mają moc uratować człowieka od śmierci zaklęciami - powiedziała, zerkając na reakcję młodej księżniczki, która być może nigdy nie słyszała o wiedźmach zza morza - Jednak większość ludzi uważa, że śmierć jest czystsza - dokończyła. Nie chciała straszyć swojej nowej znajomej, jednakże przedstawić punkt widzenia wielu ludzi którymi była zresztą zainteresowana. Sama Daenerys zdawała się być bardzo poważna podczas opowiadania o czarownicach. Kiwała pozytywnie głową, słuchając odpowiedzi księżniczki na temat siedzib rodowych.
- To prawda. Kiedy szesnaście lat spędzasz w jednym miejscu, widujesz tych samych ludzi i oglądasz te same widoki to zaczynasz się zastanawiać... co jest tam, gdzie nie sięga oko? Co może czekać na mnie gdzieś daleko, gdzie popłynęłam tylko w marzeniach? - zadawała retoryczne pytania, kontynuując - Dlatego też zebrałam się w sobie na poproszenie swego dziadka o pozwolenie mi na zwiedzenie Wolnych Miast. O dziwo zgodził się, chociaż łatwo nie było. Chyba zrozumiał, że w krwi Velaryona, nieważne czy kobiety czy mężczyzny, jest chęć poznawania tego co nieznane - srebrnowłosa uśmiechnęła się do swej towarzyszki. Możliwość podróżowania po Essos była jedną z najlepszych okazji, jaką Dany mogła otrzymać. Dlatego wyciska z niej wszystko co może, tak bardzo, jak się da.
- Niestety. Wierzę jednak że nadejdzie dzień, kiedy przestanie spoglądać się na nas jako prezenty i atrakcje. Spotkałam wiele kobiet które są w stanie pobić mężczyznę zarówno w walce, czy w grach umysłowych. Mam wrażenie czasami, że nawet podobne do nas damy mają o sobie zaniżone opinie, bo od dziecka wpaja się im że powinny się uśmiechać, dobrze czesać, pięknie ubierać i szukać bogatego męża, z którym sojusz da bardzo wiele korzyści - Daenerys westchnęła - Dorne to jedno z niewielu miejsc, które działa niejako tak, jak powinno. Tutaj kiedy kobieta rodzi się pierwsza i jest pierwszym dzieckiem, to zostaje spadkobiercą rodu. Niezależnie od tego czy ma brata, czy nie. W tym regionie Westeros to normalne, natomiast w wypadku Rhaenyry Targaryen wybuchła wojna w której straciło życie wiele smoków i moich przodków. Jestem jednak szczęśliwa, że Velaryonowie obrali jej stronę. Pomimo tego, co się stało - stwierdziła.
Potomkini Valyrii nie miała pojęcia, dlaczego przekonanie wobec kobiet zatrzymało się na tym samym poziomie, co setki lat temu. Teoretycznie mówiąc, przez taki obieg czasu i rozwój kultury, Westeros powinno zaakceptować że kobiety są tak samo przeznaczone do panowania, jak mężczyźni. Kobiety dają życie mężczyznom, bez nich nie byłoby rodów, czy nawet sojuszów których tak bardzo pragną mości lordowie. Kiedy ścisnęła jej dłoń, na twarzy Daenerys pojawił się uśmiech.
- To ja dziękuję za tę rozmowę. Cieszę się, że udało nam się zamienić kilka słów i mam nadzieję, że książka przypadnie do gustu. Czytałam te legendy, są naprawdę bardzo ciekawe. Wierzę, że zainteresują cię tak bardzo jak mnie - uśmiechnęła się do niej, czekając na to czy ma jeszcze coś do dodania względem rozmowy. Jeśli nie, to podziękowała jej jeszcze raz i oddaliła się ze swoimi zaprzysiężonymi tarczami, podając jej także miejsca w których będzie przebywać, gdyby chciała się jeszcze spotkać.
Daenerys Velaryon.
Daenerys Velaryon.

Liczba postów : 18
Data dołączenia : 20/05/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Naerys Blackfyre. Nie Cze 02, 2019 8:56 pm

Dziewczyna lekko kiwała głową, słuchając słów towarzyszki. Były to jej własne przemyślenia, chociaż bardziej rosądnie byłoby powiedzieć - po prostu fakty. Całkowity pokój nie zapanuje w Westeros, ani w żanym innym miejscu, dopóki ludzkość nie odnajdzie broni przynajmniej tak silnej, jak smoki. Oczywiście ta broń w tym wypadku powinna znajdować się rękach odpowiedniego do tego człowieka. Myśl, że mogłaby trafić do kogoś próżnego, nieodpowiedniego, szalonego, była straszliwa. Na kartach historii wiele jest zapisanych przykładów ludzi, którzy mając w rękach władzę i potęgę, woleli dać upust własnym rządzom i ambicjom, aniżeli przyczynić się do dobra ogółu. Ale taki już jest człowiek - chciwy, egoistyczny, próżny.
- Właśnie w tym rzecz. Teraz wszystkie królestwa walczą między sobą, spiskują, zawierają sojusze i je łamią. Każdy pragnie wyciągnąć coś dla siebie, każdy pragnie zdobyć więcej, rządzić większym terenem. Kiedy w Westeros był jeden król, nikt nie miał żadnego wyboru - musiał być zadwolony z tego, co ma i co zostało mu przydzielone. A bunt, właśnie kiedy w chmurach można było zobaczyć jeszcze smocze łuski, był bezcelowy i zazwyczaj kończył się porażką.
Księżniczka uśmiechnęła się lekko do dziewczyny, kiedy ta wspomniała o ich wierności do smoków. Prawdą jest, że Velaryonowie niemal zawsze trzymali się blisko tronu, a ten zawdzięczał im wiele zasług, nie tylko w zakresie walk na morzu.
- Cóż, Starej Valyrii już nie ma.
Nie wiedziała, co więcej mogła powiedzieć w tym temacie. Nie kwestionowała oczywiście pochodzenia założyciela jej rodu, byłoby to głupie z jej strony. Właściwie to nie miało to już nawet większego znaczenia, Blackfyre'owie mają swoje królestwo, Targaryenowie "swoje" i wszyscy są szczęśliwi...
- Nikt nie chce stawać okrutnym i silnym ludziom na drodzie. - zaśmiała się. - Problemem, a być może i zaletą Dothraków jest to, że wolą kogoś zabić, niż wysłuchać. Tutaj, gdzie my żyjemy, także chodzą silni i okrutni ludzie. Ci jednak czasami są bardziej skorzy do rozmowy.
Naerys zamyśliła się na chwilę, po czy uśmiechnęła się, spoglądając na swoją towarzyszkę.
- Zatem powinnaś zacząć jak najszybciej. Świat czeka, być może właśnie na takie osoby, jak my. Zawsze warto wierzyć, że twoje życie ma większy cel.
Właśnie to księżniczka starała sobie powtarzać każdego dnia. Była cichą  i wycofaną osobą na zewnątrz, lecz w środku, w samym sercu, paliła się iskra, iskra buntu przeciw panującym zasadom, porządkowi świata i rzekomym obowiązkom. Otoczenie, w którym żyła skutecznie tłumiło jednak ten płomień.
- Większość ludzi chce także jeść, pić i... - omal nie wypowiedziała słowa, które zdecydowanie nie przystoi wysoko urodzonej. - Zaspokajać swoje potrzeby seksualne. To nie znaczy, że ich myślenie jest właściwe. To nic dziwnego, że wolą śmierć - inna kolej rzeczy jest im całkowicie nieznana, a to, co nieznane, powinno w końcu przerażać. A póki ludzkość będzie się tego bała, nie zdoła osiągnąć nic wielkiego. Prawdziwymi panami tego świata są ludzie, którzy nie boją się wyzwań i nieznanego. Chociaż właśnie ku ich chwale powinnam raczej powiedzieć jeszcze nieznanego.
Naerys od zawsze fascynowała się tematem magii, uroków i niespotykanych rzeczy. Wiedziała, jakim tematem tabu potrafi to być, szczególnie w środowiskach Wiary, co uważała za kompletną igorancję. Jeśli istniało coś, co mogłoby uczynić życie lepszym, czy nie należało zatem podejmować prób poznania i wykorzystania tego jak najlepiej?
Dziewczyna mogła jedynie przytakiwać na słowa Daenerys, opowiadającej o pragnieniu zobaczenia czegoś więcej. Obie - jak już wcześniej zauważyły - miały identyczną sytuację, i słowa księżniczki były tu niemal zbędne. Odwzajemniła uśmiech, kiedy ta wspomniała o naturze wszystkich Velaryonów.
- Może tutaj właśnie tkwi problem. Niewolnikowi od urodzenia wmawia się, że powinien być posłuszny swemu panu, nie buntować się ani nie dopominać o nic. I wierzy w to. Wiejskim ludziom mówi się, iż powinni uprawiać ziemię, by ich panowie nie głodowali, przy tym nie poddając swojego pełnego rutyny życia w żadną wątpliwość. I wierzą w to. Tak samo kobiety, od dziecko uczone siedzenia cicho, gdy mężczyźni rozmawiają, używania jedynie pięknego języka, dbania o swój wygląd i zwracania na siebie uwagi, a także potępiane za wszelkie przejawy buntu, w końcu ulegają wpływowi otoczenia i godzą się ze swoim losem. I tak jest z każdym pokoleniem. - westchnęła. - W Dorne sytuacja ma się niejako inaczej, gdyż tym wielkim przewrotem było przybycie Rhyonarów. Właściwie tutaj ludzie ogólnie są bardziej... liberalni. Panuje zupełna wolność, zarówno w kwestiach płci, jak i sferze seksualnej. I chyba to sprawia, że wydają się całkiem szczęśliwi.
Naerys zawsze zastanawiała się, która strona bardziej zawiniła w Tańcu Smoków. Co do tego, że lepsze prawa do tronu miała Rhaenyra nie miała żadnych wątpliości, mimo tego to Viserys złamał postanowienia rady mianując ją swoją następczynią. A zgodnie z tymi postanowieniami to Aegon powienien zasiąść na tronie. Pokręciła lekko głową, jakby próbując wyrzucić z głowy te rozmyślania. To na szczęście jest już jedynie tragiczna przeszłość.  W ich interesie, ludzi żyjący aktualnie, było niedoprowadzenie do podobnej sytuacji już nigdy więcej. Kto może jednak być pewien...
- Już mam co do tego pewność. - odpowiedziała na słowa dotyczące książki. - Mam nadzieję, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie. Obiecałaś mi towarzystwo i opiekę na tej obcej ziemi. - zaśmiała się.
Naerys serdecznie pożegnała nową przyjaciółkę, a kiedy ta odeszła, od razu poszukała wzrokiem drzewa, przy którym mogła usiąść, by móc zagłębić się w lekturze nowo otrzymanej książki.
Naerys Blackfyre.
Naerys Blackfyre.

Liczba postów : 39
Data dołączenia : 21/04/2019

Powrót do góry Go down

Ogrody Empty Re: Ogrody

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach