Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Lochy

Go down

Lochy Empty Lochy

Pisanie  Wulfery Greyjoy. Nie Cze 10, 2018 3:42 pm

~~***~~
Wulfery Greyjoy.
Wulfery Greyjoy.

Liczba postów : 8
Data dołączenia : 04/06/2018

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie  Wulfery Greyjoy. Nie Cze 10, 2018 4:06 pm

23 kwietnia

- Ojcze drogi, gdzie ty och gdzie. - Z cynicznym tonem w głosie, Wulfery przyglądał się pochodni na ścianie. W całej tej zatęchłej dziurze, tylko to mu pomagało na dobrą metę nie oszaleć kompletnie, co uwierzcie mi, było bardziej niż możliwe. O ile dzień, tydzień, czy może nawet dwa da się wytrzymać, to jednak po pewnym czasie monotonność wbija, a umysł powoli odpływa, niczym ten drakkar targany na falach morskich, wprost do portu Lannisterów.
Oczywiście, fakt, że wzywał swojego ojca nie miał wcale tutaj pokrycia. Był to po prostu kolejny okrutny przytyk do oczywistości, jaką była niekompetencja jego rodziny. Po prostu banda bezużytecznych rybich flaków. Tak o to biedny Greyjoy musiał polegać w całym świecie tylko na sobie, pokazując środkowy palec krwi z Winterfell, oraz równie pięknie kierując swoje intencje w stronę swojego twórcy, o ile tak to można nazwać. Prawie pewnym jest fakt, że matula po prostu go przymusiła do łoża, palcem pogrzebała gdzie trzeba, bo opcji, że ojczulek nie kieruje wzroku na kiełbaski długie i soczyste, po prostu nie ma, po czym wydoiła go by móc przynajmniej umrzeć w tym swoim bezsensownym starciu o władzę, wiedząc, że zbruka honor kolejnej osoby z rodu Greyjoy'ów.
- Ale przynajmniej mogło być gorzej. Na przykład mogłem siedzieć na dnie morza i bawić się w pokarm dla rybich gęb. - Mruknął znużony, zamykając oczy. Pozostało mu tu tkwić i cieszyć się z wilgoci i smrodu. Nie była to ta przyjemna wilgoć morska, wraz ze smrodem ryb. I to był ten główny problem. Był na łasce kontynentalnych kurw, które bawiły się nim w żywy towar, rzucając z jednego zamku do drugiego, gdzie każdy czekał na ładną sumę z której może go wychędożyć, na razie jedynie dostając figę z makiem. Ot, ciężko dysponować czymś, czego się fizycznie przy sobie nie ma, a to, czy jego kochany dwór zapłaci? To inna sprawa. Bez listu na pewno nie. A nawet z listem, spora szansa jest, że po prostu go uznają za martwego i pobawią się w dzielenie tego co jego.
Wulfery Greyjoy.
Wulfery Greyjoy.

Liczba postów : 8
Data dołączenia : 04/06/2018

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie  Mistrz Gry Wto Cze 12, 2018 2:17 am

Cisza. Tego można było pragnąć przesiadując w celi, jednakże nie dało się jej uzyskać. Wciąż było słychać popiskiwania szczurów, które próbowały podgryzać Greyjoya, gdy ten spał. Gryzonie przeważnie uciekały natychmiast, gdy Wulfery zaczynał wymachiwać rękami w ciemnościach. Wczoraj jednak zdarzył się jeden szczególny osobnik, który zaciekle broniąc się nie chciał odpuścić. Teraz leżał pod ścianą wilgotnych kamieni, a jego ciało było już mocno nadgryzione przez inne szczury. Zabawne, w normalnej sytuacji zapewne dałoby się czuć smród lekko rozkładającego się truchła, jednak w zimnych lochach Seagardu mieszał się on z zapachami stęchlizny, pleśni i soli. Tak, soli. Z racji położenia nad morzem nieustannie słychać też było szum fal. Dźwięk jakże wspaniały dla tak wielu Żelaznych Ludzi. Ponure rozmyślania coś przerwało. Co to było? Dźwięk czyichś kroków stąpających po kamiennych schodach, nikłe echo czyjegoś głosy, światło pochodni widoczne jako blada łuna na krańcu długiego lochu. Z czasem wrażenia narastały. Tak, powoli, ale nieuchronnie ktoś się zbliżał. Dzięki wpatrywaniu się w łunę wzrok Greyjoya przyzwyczaił się do światła zanim zbrojny Mallistera zaświecił mu pochodnią w oczy. Brzęknęły klucze, szczęknął zamek i drewniane drzwi z niewielkim okratowaniem w górnej ich części otworzyły się. Do środka został ktoś wrzucony i zaraz drzwi zamknięto, a zbawienne światło zniknęło. W tej jednej chwili, gdy drzwi były jeszcze otwarte, Wulfery miał szansę przyjrzeć się obcemu. Niski, barczysty i dobrze zbudowany mężczyzna. Z twarzy niewiele różnił się od świni, a być może i umysłem od niej nie odbiegał. Nieznajomy podniósł się na rękach i powoli usiadł, stękając. Zamrugał i jego wzrok skupił się na twarzy Greyjoya.
- Ciebie też niedawno złapali, co? - spytał chrapliwym głosem.


Belt
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9631
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie  Wulfery Greyjoy. Wto Cze 12, 2018 2:36 am

- Mam wrażenie, że to powinna była być moja kwestia. - Westchnął żelazny z obojętnym tonem. Nie zależało mu bardzo na towarzystwie, ale z drugiej strony lepiej otworzyć gębę do byle kmiota, aniżeli bawić się w szczuroluba co to by oddał palec i nerkę dla tych wrednych kurw. A podobno komary były takie złe gdy brzęczały nad uchem. Jednak koniec końców właśnie ulubieńcy lochów są prawdziwą udręką dla snu.
- Ale jeżeli już musisz wiedzieć, to można tak ująć. - Wraz z tymi słowami Wulfery uniósł się do pozycji siedzącej, przecierając dłonią niektóre ranki. Irytujące swędzenie świeżych i jakże płytkich wgryzień potrafiło być gorsze od drzazg po trzymaniu się suchego masztu. - Tylko zgaduję, że między mną a tobą przepaść względem tego za co nas wrzucili. Chociaż mogę się mylić? - Zmrużył lord Pyke swe urocze oczy, taksując mężczyznę wzrokiem. Cała ta farsa z podchodzeniem do rozmowy frywolnie mogła mu uratować skórę przed mordobiciem, jedną rzeczą w której nie był nigdy nazbyt dobry. Ale ale. Nic z cech nowego towarzysza niedoli nie wskazywało na to, aby był to wielki lord, brutalny rycerz, czy nawet lepiej wyszkolony z żołnierzy. Ot, bardziej kmiot. Zapewne ukradł warzywa, czy inne tałatajstwo i trafił gdzie jego jakże "niezasłużone miejsce".
Ale kto to wie. Może okaże się, że Utopiony jest łaskawym skurczybykiem i zesłał mu kogoś na tyle elokwentnego do rozmowy, by nie kończyła się tylko na "hyhy bo łajnem obrzuciłem karczmarza". Nie żeby było coś złego w śmianiu się z takich tematów, ale po prostu w obecnej sytuacji drogi żelazny lord by preferował napić się wpierw kufla czy dwóch, zanim mu humor by powrócił do zdatnego stanu.
Wulfery Greyjoy.
Wulfery Greyjoy.

Liczba postów : 8
Data dołączenia : 04/06/2018

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie  Mistrz Gry Wto Cze 12, 2018 2:59 am

- Obojętnie - wystękał, przesuwając się powoli w stronę ściany. Wulfery dopiero teraz dostrzegł, że nowy mieszkaniec celi ma lewe udo obwiązane bandażem, które pokrywała plama czegoś ciemnego. Zapewne była to krew, ale w takiej ciemnicy nie dało się tego jednoznacznie stwierdzić. Mężczyzna zaczął się powoli przesuwać w stronę najbliższej ściany, używając przy jedynie rąk i prawej nogi. Lewą oszczędzał, szurając piętą po kamiennej podłodze pomieszczenia. Odetchnął z ulgą dopiero po tym jak oparł plecy o ścianę.
- Możliwe - wysypał i minęła dobra minuta nim uspokoił oddech na tyle, by móc się znów odezwać. - Odebrali mi kolczugę... Odebrali mi tarczę, odebrali mi topór, odebrali mi hełm. Odebrali mi nawet dom, zastępując go tym ciemnym... Czymś. Ale dumy nie odbiorą mi nigdy. Osiem pieprzonych dni włóczyłem się po lesie, żywiąc się jagodami i czasem jakimś warzywem, jeśli ostało na polu przy lesie. Osiem dni. I złapali mnie ludzie tego pizdryka, Mallistera - splunął na podłogę obok. - A ty? Jak tutaj trafiłeś?


Belt
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9631
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie  Wulfery Greyjoy. Wto Cze 12, 2018 3:54 am

Wsłuchiwanie się w opowiadanie człowieka nie było wcale aż tak nudne jak by się mogło zdawać. Ot, okazuje się, że będąc tutaj już trochę czasu, człowiek po prostu zaczyna się nudzić. A byle bajanie, czy nawet podkoloryzowane opowiadanie swojego przykrego losu - dodaje tej chwili chociaż trochę frajdy i uciechy.
Oczywiście Wulfery zorientował się o bandażu, chociaż wyszło to dopiero w chwili w której się mężczyzna począł poruszać w sposób jawnie sugerujący pewne ubytki w zdolnościach. Jednak nawet gdyby chciał, w chwili obecnej nic nie mógł zrobić, nie licząc oferty poszukania szczura by obgryzł to już doszczętnie. Może wypada się dopytać o tą ranę? Ot, z czystej ciekawości? A może lepiej najpierw dać temu osobistemu człekowi spędzić trochę czasu, odsapnąć, przywyknąć do sytuacji i dopiero potem go zasypać lawiną zbędnych i jakże niepotrzebnych pytań? Oh. To brzmi jak dobra opcja. W końcu ma teraz drogi Lord Pyke swoje własne zmartwienie.
- Walka walka i po walce. Tyle w temacie. - Wzruszył Wulfery ramionami, kierując wzrok ponownie na pochodnię w oddali, zdawać by się mogło obojętny w ekspresji na twarzy. - Nie poszło wszystko po myśli, plan musiał zawieść, no i widzisz. Nie wiem nawet dlaczego tutaj dalej siedzę. Resztę wyciągnęli już, bądź powiesili wzdłuż brzegu a ja... siedzę dalej. Ale pozytywy są, była bitka, trochę się gęb porozwalało. - Fakt faktem, na tyle dużo rozwagi pozostało w głowie Lorda Pyke by się nie bawić w przyznawanie od razu kim jest. Oczywiście, jest to współwięzień, ale nadal, zabawa w otwarte karty może zaczekać.
- Pod kim walczyłeś? - Sam się nawet nie zorientował kiedy o to zapytał. Ciekawość, znużenie, może wszystko na raz.
Wulfery Greyjoy.
Wulfery Greyjoy.

Liczba postów : 8
Data dołączenia : 04/06/2018

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie  Mistrz Gry Wto Cze 12, 2018 7:56 pm

Nowy więzień zapatrzył się w ciemność. Jego wzrok utkwił w kącie, stając się nieobecny. Ciekawe o czym myślał? Mógł wspominać wszystko. Najbardziej prawdopodobne było uciekanie myślami do wydarzeń z ostatnich dni, ale w takich chwilach człowiek przypomina sobie całe życie. Może wspomina jak dorastał z braćmi? Może wspomina swój pierwszy raz z dziewczyną? Nie, to nie pasuje do takich mrocznych warunków. Mroczne warunki mają tendencję do mrocznych myśli. Może pokłócił się z ojcem i teraz wypomina sobie, że już nigdy nie zobaczy? A może po prostu umarł właśnie w tej chwili jak siedzi oparty o ścianę? Wulfery nie był w stanie dostrzec czy jego pierś podnosi się i opada w nieustannym cyklu oddychania. Wątpliwości rozwiał ruch jego głowy.
- Ano. Czasem tak sobie myślę, że nie ma nic lepszego od porządnej walki. A potem przychodzą takie chwile jak ta teraz, gdy się zjebało i trzeba ponieść konsekwencje... Nie skończył, bo wypowiedź przerwał mu atak kaszlu. Torsje wstrząsnęły jego klatką piersiową i zwiesił głowę na bok, a zawartość jego żołądka udekorowała posadzkę celi.
- Ja też nie wiem. Z lasu widziałem jak zbrojni pieprzonego Mallistera stawiają wzdłuż całego wybrzeża kije z głowami. Głowami ludzi, których kiedyś znałem. Ludzi, z którymi wcześniej wojowałem ramię w ramię, hołdując tradycji. Kto wie, może walczyliśmy w tej samej bitwie?
Chwilę później został zapytany od człowieka, pod którym walczył. Dni przeżyte w lesie wymęczyły go mocno i teraz musiał poszperać w pamięci, więc minęła chwila nim zdołał odpowiedzieć.
- Pod Greyjoyem. Lord nieźle sobie radził w bitwie, raz czy dwa widziałem jak rozłupuje czaszki ludzi z zielonych krain. Potem wrogowie nastąpili na nas tak licznie, że znikł mi z oczu. Ech, ciekawe czy przeżył bitwę. Jeśli mu się udało, zapewne wrócił na wyspy wymieniony za kogoś. Słyszałem, że król pojmał kilku Mallisterów, więc na pewno było za kogo wymienić. Heh, teraz pewnikiem siedzi na Pyke, liżąc rany, a my gnijemy razem w lochu. Ech, nie taki powinien być na los...


Belt
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9631
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie  Wulfery Greyjoy. Wto Cze 12, 2018 8:12 pm

I co miał na to odpowiedzieć? Iść w zaparte że to nie on? Dalej udawać, że życie całe które posiadał było tylko przeszłością, a teraz ot, na dzień czy dwa nim go stracą będzie filozofem czy może farmerem hodującym marchewki? Fajnie tak zmienić tożsamość, to na pewno, ale jednak nie ma to po prostu sensu. Przynajmniej by się to zdawało. A nóż widelec Mallister specjalnie podrzucił Greyjoy'owi kogoś, kto ma wyciągnąć zeń ważne informacje? Albo gorzej, fałszywą nadzieję, że jednak nie został porzucony jak pierdolony szczur.
Jedyne co uciekło na początku z ust Wulferego to było parsknięcie. Szydercze, cyniczne, przepełnione kpiną z własnego losu. - Tak, siedzę tutaj tylko duchem, ciało już dawno w Pyke, gdzie dupczę co popadnie by zabić złość za przegraną walkę. - Pół uśmiech który zakwitł na ustach Lorda Greyjoya sugerował jednoznacznie odpowiedź na niewypowiedziane pytanie jakie mogło nastąpić ze strony tajemniczego jegomościa. - Pierdolone kontynentalne gówna. Banda wyruchanych przez ojców maminsynków, co to potrafi tylko pachnieć chędożonymi kwiatkami i obnosić się z tym co mają. - Pomimo wysoko uniesionego kącika ust, oczy pozostawały zimne i obojętne. Pięknie to sugerowało jak bardzo cała ta porażka ugodziła w dumę żelaznego Lorda.
- Może ominął cie los naszych braci. Może nie będzie im się chciało stawiać kolejnej piki na wybrzeżu. A może po prostu dali ci dzień czy dwa dłużej do ucztowania na szczurach, byś dopiero potem zjednoczył się z Utopionym. - Palce Wulferego zaczęły się rytmicznie poruszać na udzie, tak, jakby oczekiwał na coś, bądź rozważał co pozostało mu uczynić. - Pierdole to. A przynajmniej Mallistera i jego wszystkich przodków. Jak skończy się mój czas, przejdę przez wszystkie granice i zaświaty, byleby spuścić im raz jeszcze zasłużony łomot. Ale teraz pozostaje czekać. - Wzrok mężczyzny skierował się na udo towarzysza w niedoli. - Strzała, włócznia, czy może jeszcze co innego?
Wulfery Greyjoy.
Wulfery Greyjoy.

Liczba postów : 8
Data dołączenia : 04/06/2018

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie  Mistrz Gry Wto Cze 12, 2018 11:51 pm

Nieznajomy spojrzał na swego rozmówcę zdumionym wzrokiem.
- Greyjoy...? Kurwa, to się porobiło. Myślałby kto, że takiego lorda Greyjoya wymienią za Mallistera, a tymczasem gnijesz w lochu tak jak i ja, prosty Żelazny Człowiek. Nazywam się Fergon, może mnie pamiętasz. Nie byłem członkiem załogi twojego drakkara, ale za to pływałem w twojej flocie od lat - zakończył wypowiedź z uśmiechem. Może faktycznie został jakoś zapamiętany przez lorda, a może nie. Tylko Wulfery zna odpowiedź.
- Ano, pierdolone sukinsyny. Ale jedno musisz mi przyznać. Mieli nad nami tę istotną przewagę jaką jest walka z konia. To nas załatwiło. Jakby wszyscy ludzie w ostatniej bitwie byli pieszo, to byśmy wygrali. Ach, przez te osiem dni błąkania się po lesie zdążyłem przemyśleć to wszystko wiele razy. Mogliśmy w ogóle nie schodzić na ląd, mogliśmy zostać na morzu. A mogliśmy też uderzyć gdzie indziej. Takie Bliźniaki zdałoby się splądrować. Już dawno dotarła do nas wieść, że Frey przegrał bitwę z Blackwoodem, to pewnie zamku strzegł jakiś szczątkowy garnizon. Wystarczyłby jeden fortel. Przebrać się za wieśniaków i otworzyć bramę od środka. Ale ten lord co bronił Seagardu się uparł... Jak mu było? Chyba Blacktyde. Nie chciał odpuścić obrony zamku, bo mu król kazał. Kurwa, król w tym czasie był daleko, może wciąż jest, nie znał sytuacji, a ta się zmieniła.
Następną wypowiedź lorda skwitował śmiechem.
- Ha, próżna mi nadzieja. Dopóki nie wiedziałem, żeś Greyjoy, nadzieję jeszcze miałem. Ale teraz wiem, że ciebie zostawili przy życiu, bo jesteś lordem. A ja? Ja się błąkałem osiem dni po lesie, więc uniknąłem losu reszty. Pewnikiem Mallister gdzieś wybył i czekają aż wróci, żeby zdecydować o moim losie.
Fergon spojrzał na swoje udo i sięgnął dłonią ku bandażom. Syknął z bólu, gdy tylko sięgnęła celu.
- Bełt. Nienawidzę kusz, zbyt dużo czasu zabiera ponowne napięcie cięciwy. Ha, zabiłem drania ciosem topora w głowę. Rozłupałem mu czaszkę tak, że rodzona matka by go nie poznała. No, a potem sam dostałem czymś w głowę i obudziłem się dopiero tutaj. A tobie przydarzyło się coś ciekawego w czasie jak tutaj siedziałeś?


Belt
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9631
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie  Wulfery Greyjoy. Sro Cze 13, 2018 12:17 am

Słysząc pierwszą część wypowiedzi nieznajomego, Wulfery zmrużył oczy by raz jeszcze przyjrzeć się mało przyjemnej facjacie towarzysza. Przewijał się gdzieś na pewno, bo ciężko nie zapamiętać człowieka o twarzy bliższej świni, jednak zamienić per'se zdania z nim raczej nie miał jak.
- Słyszałem twoje imię, a twarz przemijała nie raz w okolicy. - Wraz z podsumowaniem tego zdania, kolejne parsknięcie uszło ze strony Lorda Pyke. - Więc Fergonie, gratuluję awansu. Biorąc uwagę nasze aktualne położenie, możesz się dumnie głosić moim kompanem do kufla którego nie mamy. Lepsze to niż nic, jak spotkasz Utopionego będziesz miał nie lada tytuł do przedstawienia. To zawsze stawia o ten szczebel wyżej. - Wraz z ostatnimi słowami, Wulfery uśmiechnął się ciut żartobliwie do Fergona, ot, żeby rozluźnić atmosferę. Chociaż to raczej właśnie jego towarzysz był za to bardziej odpowiedzialny.
- Gówno nie konie. Konie da się zabić, w lesie są chuja warte. Plan cały był nic nie wart, ale tak to już bywa, gdy wszystko stawia się na głowie i nie ma czasu by nadzorować co się dzieje. Ale fakt faktem, łatwiej by było złupić cokolwiek innego, a nie bawić się w chędożone bitwy i oblężenia. - Uśmiech może i zszedł, zastąpiony zdenerwowanym grymasem, jednak przynajmniej oblicze samego lorda zdawało się być o te trzy tony bardziej pogodne, jakoby cała ta rozmowa przynosiła mu chociaż trochę ulgi. Sam się nie zorientował nawet, kiedy to przyjął bardziej wygodną postawę, nie odwracając już wzroku od Fergona. Może jak się wgapi wystarczająco mocno, to przypomni sobie chociaż jedno słowo zamienione z nim? A może po prostu oczy sobie wypali i nie będzie musiał obserwować tego padołu łez już nigdy więcej.
- Jakbym jeszcze się w rynsztoku wychował to można by próbować uciec. A tak to pozostaje czekać i liczyć, że Mallistera który z jego rycerzyków dobrze wychędoży i humor mu się poprawi. Inaczej nawet na szybką śmierć nie będzie nam co czekać. Spędzenie reszty życia w tym zasranym lochu nie brzmi jak dobry koncept na żywot. - Głowa Wulferego poruszyła się nieznacznie na boki, pozwalając by stawy trzasnęły w nieprzyjemny dla ucha sposób. - Bełt. Całe te kusze to tak niepraktyczne kupy drewna. Przebije pancerz, to świetnie, ale dobrze mówisz, dobre to tylko na strzał. Może i w obronie zamku nie takie to głupie, ale podczas starcia w polu? Strzel, rzuć i mieczem rżnij. A jak tego ostatniego nie umiesz, to miecz żryj.
Wulfery Greyjoy.
Wulfery Greyjoy.

Liczba postów : 8
Data dołączenia : 04/06/2018

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie  Mistrz Gry Sro Cze 13, 2018 4:34 am

- O ile spotkam Utopionego. Może nasz bóg uśmiecha się do nas z podwodnych komnat i jutro nastąpi kolejna wymiana jeńców? Kto wie? Ale jak już spotkam, to zaiste, będę mógł się pochwalić takowym tytułem. Ha, pochwalę się nawet usieczeniem dziesiątek pizd z zielonych krain na co pracowałem przez lata swojego życia. W ostatniej bitwie położyłem trupem sześciu, to może i dostanę miejsce na tyle wysoko, by ucztować razem z tobą, Wulfery, kiedy i twój czas nastąpi.
Mówiąc krótko Fergon pochwalił się znajomością imienia swego lorda. Nie było to jakieś duże osiągnięcie, może nawet mizerne, ale zawsze coś. Ostatecznie ci tam z samego dołu hierarchii mają tendencję do zapominania takich rzeczy. Jeszcze gorzej jak wspomnianych rzeczy zapominają.
Wypowiedź lorda na temat koni wolał przemilczeć. Po prostu znów zaczął się gapić w kąt nieobecnym wzrokiem. Wciąż pamiętał ten szereg konnych pędzących w ich stronę. Widział jak spod kopyt wyrzucają grudki błota zupełnie jakby czas zwolnił. A potem konni spotkali piechotę Żelaznych Ludzi i czas przyspieszył. Jeźdźcy byli równie groźni co ich rumaki. Pierwsza szarża nastąpiła niespodziewanie, gdy Fergon i jego kompanii maszerowali w kolumnie. Ich przeciwnicy nie tyle ich siekli i dźgali dzierżoną w ramionach bronią, co tratowali. Nie mogli nawet z sukcesem odpowiedzieć, bo zaraz się wycofali i ponownie szarżowali. Głupcy, którzy biegli za wrogiem zginęli szybko. Reszta jakoś próbowała ustawić mur tarcz, ale wtedy uderzyła na nich szarża od drugiej strony. Tak się kończy schodzenie z drakkarów na zbyt długo.
- Ano nie brzmi zbyt dobrze. Ale nie takie rzeczy już przetrwali Żelaźni Ludzie. Kiedyś spotkałem takiego człowieka, co to się szczycił zamiarem nauki w Cytadeli. Jak głupiec usłyszał, że narodziłem się na Żelaznych Wyspach to zaraz zaczął cytować jakiegoś dawno zmarłego maestera. Możesz odziać Żelaznego człowieka w jedwabie i atłasy, mówił, możesz nauczyć go czytać, pisać i dać mu książki, możesz wpoić mu rycerskość, uprzejmość i tajniki wiary, ale kiedy spojrzysz mu w oczy morze wciąż tam będzie. Zimne, szare i okrutne. Miał rację... Miał rację, ale na co mu to, jeśli teraz jego kości zapadają się w muł na dnie morza? Ha, zielone krainy są w stanie dorobić się tylko słabych.
W trakcie swej wypowiedzi gestykulował żywo. Mówiąc o spoglądaniu w oczy uniósł dłoń i skierował dwa palce w stronę własnych oczodołów. Mówiąc o morzu zacisnął pięść i zwolnił, aby nadać opowiadanej historii powagi. Widać bardzo lubił opowiadać i miał w tym już jakąś wprawę. Utopiony jeden wie na ile to wszystko jest prawdą.
- Kiedyś miałem to dziadostwo w łapach. Strzeliłem raz i wbiło się w tarczę jakiegoś rycerza nie robiąc mu praktycznie nic. Musiałem rzucić kuszę na bok i walczyć jak na Żelaznego Przystało. Ech, Greyjoy, we wszystkim masz cholerną rację...


Belt
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9631
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie  Wulfery Greyjoy. Nie Cze 24, 2018 2:19 pm

- Kiedy i mój czas nastąpi. - Zawtórował towarzyszowi Lord Pyke, unosząc swój wzrok ku sufitowi, pozwalając by delikatny, acz cyniczny uśmiech jawił się na jego ustach. - Wtedy każdy kto stanął ramię w ramię ze mną widząc jak krew zalewa świat będzie ucztował, wznosił kufle i pozwalał by serca radowały się póki koniec świata nie nadejdzie. Za każdego zabitego równowaga złota obdarowana, za każdego pojmanego broń najlepsza. - Pomimo, że z ostatnimi słowami zacisnął zęby, uśmiech jedynie się poszerzył. Wzrok utkwiony w kamieniach lochów zdawał się patrzeć przez wszystkie blokady i obserwować samo niebo. - Lecz czy będzie kolejna wymiana? Wątpię. Za mało już nas ostało się. Słuchałem rozmów. Zdawać by się mogło, że jesteśmy jednymi z ostatnich, może i warci złota, lecz nie zachodu.
Sam przeżywał wiele bitew w swych snach. Raz za razem powracał do dni porażek i zwycięstw, do chwil cierpienia i euforii, do krwi płynącej gęsto i do bólu który pozbawiał resztek świadomości. Jednak mimo tego wszystkiego, były to już tylko sny. Przeszłość. Powód do zastanawiania się, co następnego dnia należy dokonać, a co poprawić. Nie było sensu by rozgrzebywał rany, jednak ich pulsujący ból był świetną nauczką. Dlatego też ta porażka, mimo, że zapewne najgorsza w całej historii jego żywota, była też szansą na wyciągnięcie jak najlepszej lekcji. Głównie polegającej na tym, że niezależnie od wszystkiego, winien ufać tylko sam sobie i swoim zdolnościom. Sojusznicy, władcy, czy cokolwiek innego? Zbyt niestabilne na oparcie.
- Urodzeni jesteśmy z płynnym żelazem płynącym w naszych żyłach, solą w kościach i mięśniach. Miał ten cały niedoszły maester racje. Jednak nawet jeżeli tak jest i będzie, możemy zagwarantować sobie tyle lepszego żywota, by rozwijać się i stawać silniejszymi od pizd z kontynentu. Możemy pokazać im wszystkim, że z wyspami nie wolno igrać. A nawet jeżeli nie my dwaj to okażemy, zrobi to kolejny z linii, kolejny król czy lord łaknący krwi. - Odciągając głowę mocniej na lewą stronę, Wulfery pozwolił by jego kark trzasnął głośno. Chwila ulgi w napiętych mięśniach była tym cudowniejsza, dając na dwie sekundy poczucie zapomnienia związane z ich aktualną sytuacją. - Zapamiętaj Fergonie, choćby i pika na nas czekała, nigdy nie możemy pozwolić by nasi wrogowie ujrzeli nasz strach. Lękaj się mórz, lękaj się Utopionego, lecz śmierci w żadnej formie nie należy. Nasi przodkowie na nas patrzą. W takich chwilach są oni najbardziej ciekawi co uczynimy by zasłużyć na miano godnych chwały w zaświatach.
Względem ostatniej wypowiedzi, Lord Pyke po prostu postanowił zbyć temat. Nie był fizycznie w stanie zastanawiać się głębiej nad tym, ani tym bardziej brać dumy w słowach tak błahych jak te które wypowiedział towarzysz niedoli. Co innego stwarzać pozory człowieka który ma zawsze racje, co innego być takowym. Jakby był nieomylny, nie znaleźliby się tutaj.
Wulfery Greyjoy.
Wulfery Greyjoy.

Liczba postów : 8
Data dołączenia : 04/06/2018

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie  Mistrz Gry Pią Cze 29, 2018 7:21 pm

- Prędzej czy później żelaźni będą panować wszędzie tam, gdzie słyszy się szum morza, a w nozdrzach czuć zapach soli. Rozbicie Westeros na kilkanaście królestw nam służy, Wulfery, dlatego wierzę w to co mówisz. Może i stanie się to, gdy wszyscy obecnie żyjący będą dawno martwi, ale bez wątpienia tak się stanie. Utopiony Bóg stoi po naszej stronie i te siedem wypizdrzonych kukiełek nie ma szans z jego potęgą - mówił coraz ciszej Fergon. Jego głos stawał się powoli nieobecny i po kilku minutach nie odpowiadał już Greyjoyowi, gdy ten do niego mówił. Mogło się zdawać, że nie żyje, lecz w odległym i monotonnym szumie morza dało się pochwycić chrapanie. Fergon zwyczajnie zasnął z wycieńczenia, z utraty krwi, czy z jakiegokolwiek innego powodu. Nie było to pytanie, na które Wulfery mógł sobie jednoznacznie odpowiedzieć. W każdym razie wkrótce zmęczenie zaczęło ogarniać i jego...

24 kwietnia 336AC

Greyjoya obudził trzask zamykanych drzwi. Na środku podłogi mógł dostrzec zarysy czegoś prostokątnego, prawdopodobnie tacki z jedzeniem, ponieważ pośród regularnego smrodu lochu dało się wyczuć w miarę przyjemną woń jakby gulaszu. Wciąż oparty o ścianę Fergon ocknął się z atakiem kaszlu.


Belt
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9631
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lochy Empty Re: Lochy

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics
» Lochy
» Lochy
» Lochy
» Lochy
» Lochy Wyl

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach