Wieś "Złotoryje"
Strona 1 z 1 • Share
Wieś "Złotoryje"
Średniej wielkości wieś leżąca na terenach lorda Marbranda. Jedna z najstarszych w okolicy, znana z bliskości kopalni. Kilkanaście chłopskich chałup, studnia, kilka niezbyt dużych gospodarstw i pokaźna oberża "Złoty Smok" ze Złotym Smokiem na szyldzie. Leży niedaleko od jednego z głównych traktów.
Atlovart.- Liczba postów : 120
Data dołączenia : 23/11/2017
Re: Wieś "Złotoryje"
17 Lutego 336 AC
Wyruszyli z Królewskiej Przystani już trzeciego Lutego. Droga do Lannisportu zajęła dziesięć dni, a na wieś kolejne cztery. Droga przez Dorzecze bynajmniej nie należała do najprzyjemniejszych, ale na pewno była wygodniejsza, niż wędrówka przez góry Zachodu. Jeśli nikt się nie zgubił po drodze, to panów było trzech - Atlovart, Rosh i Daeron Targa.. Cykada zafarbowany na biało. Dodatkowo Atlovart ciągnął za sobą luzaka, ale to raczej była sprawa najmniejszej wagi. Już z oddali najemnik cieszył się w sercu na widok znajomych terenów. Przecież dorastał tu od gówniarza! Niektórymi dniami zastanawiał się, jak potoczyłyby się sprawy, gdyby jednak nie zatrudnił się w karawanie. Czy wciąż pomagałby w karczmie? Tego nawet najstarsi górale z Doliny nie wiedzą. Plan był taki, by zatrzymać się w karczmie i zostać jakieś dwa, może trzy dni, a potem wrócić do Lannisportu szukać jakiejś pracy, co by nie siedzieć bezczynnie.
Atlovart.- Liczba postów : 120
Data dołączenia : 23/11/2017
Re: Wieś "Złotoryje"
Już na wjeździe do wsi, oczy paru chłopów zwróciły się ku przybyszom. Inni od razu odwracali wzrok, wracając do pracy, a inni poświęcali trochę więcej czasu tej czynności. Oficjalnym mistrzem, który najdłużej się przyglądał jeźdźcom był Drek. Rzucił parę znoszonych rękawicy na pieniek, przy którym rąbał drewno i podszedł do konnych.
- Witam w Złotoryjach. - oznajmił i kiwnął głową do Atlovarta. - Znajoma twarz. Czy nie byłeś tu kiedyś? - zapytał, owym Drekiem był najstarszy brat karczmarza, który po śmierci rodziców przejął ich cały majątek, w rytm zasady pierworództwa.
- Witam w Złotoryjach. - oznajmił i kiwnął głową do Atlovarta. - Znajoma twarz. Czy nie byłeś tu kiedyś? - zapytał, owym Drekiem był najstarszy brat karczmarza, który po śmierci rodziców przejął ich cały majątek, w rytm zasady pierworództwa.
Drowned
Mistrz Gry- Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Wieś "Złotoryje"
Ech, klasyka. Przez cały dzień wszyscy się opierdalają, ale jak ktoś ich na tym nakrywa to nagle Na Siedmiu, ile ja mam teraz pracy! Marchewkę przesadzić, wody naczerpać, świniaki nakarmić! A na wieczór przecież do baby muszę zdążyć, bo dopiero ósemkę dzieci mamy i nie ma komu w polu robić!
I weź tu człowieku coś załatw. Na szczęście Atlovart nie musiał. Wystarczyło jako tako przywiązać konie do niskiego płotku i wejść do karczmy.. no właśnie. Wystarczyłoby, bo jakiś entuzjasta już ich witał od progu wsi chyba. Może za kupców wzięli? Opancerzonych.. no ale kto tam wie? Z miasta przyjechali, więc nie było co robić wsi na wsi, tylko trza było się przedstawić.. lub podać cel predestynacji. Ciężkie słowo, którego większość osób w zasięgu wzroku najemnika by nie zrozumiało, ale w sumie co za różnica. Ohoho, jeszcze skojarzył Atlovarta jako miejscowego. Sąsiad jakiś, czy ki diabeł? Brudne to to, ale najemnik też by był brudny od pracy. Po czym by tu.. no albo głos albo oczy, bo to się nigdy nie zmienia... chyba żeby komuś wyrwać język albo patrzałki wyłupić, ale to inna sprawa. Po głosie jakoś nie poznawał, a że było już niedaleko i od jakiegoś czasu siedział w siodle, to najemnik rzekł:
- Ano było się kiedyś. Ostatnio rok temu, a łącznie to jakieś.. z siedemnaście lat - zeskoczył z siodła i podał wieśniakowi prawicę, gdyż nie uznawał podziałów, a z lordami się tak nie witał, bo pewnie straciłby przynajmniej rękę - Atlovart, drugi syn tutejszej karczmarki - a gdy spojrzał mężczyźnie w oczy, to już wiedział z kim mówi i najpewniej uścisnęli się po tylu latach rozłąki.
I weź tu człowieku coś załatw. Na szczęście Atlovart nie musiał. Wystarczyło jako tako przywiązać konie do niskiego płotku i wejść do karczmy.. no właśnie. Wystarczyłoby, bo jakiś entuzjasta już ich witał od progu wsi chyba. Może za kupców wzięli? Opancerzonych.. no ale kto tam wie? Z miasta przyjechali, więc nie było co robić wsi na wsi, tylko trza było się przedstawić.. lub podać cel predestynacji. Ciężkie słowo, którego większość osób w zasięgu wzroku najemnika by nie zrozumiało, ale w sumie co za różnica. Ohoho, jeszcze skojarzył Atlovarta jako miejscowego. Sąsiad jakiś, czy ki diabeł? Brudne to to, ale najemnik też by był brudny od pracy. Po czym by tu.. no albo głos albo oczy, bo to się nigdy nie zmienia... chyba żeby komuś wyrwać język albo patrzałki wyłupić, ale to inna sprawa. Po głosie jakoś nie poznawał, a że było już niedaleko i od jakiegoś czasu siedział w siodle, to najemnik rzekł:
- Ano było się kiedyś. Ostatnio rok temu, a łącznie to jakieś.. z siedemnaście lat - zeskoczył z siodła i podał wieśniakowi prawicę, gdyż nie uznawał podziałów, a z lordami się tak nie witał, bo pewnie straciłby przynajmniej rękę - Atlovart, drugi syn tutejszej karczmarki - a gdy spojrzał mężczyźnie w oczy, to już wiedział z kim mówi i najpewniej uścisnęli się po tylu latach rozłąki.
Atlovart.- Liczba postów : 120
Data dołączenia : 23/11/2017
Re: Wieś "Złotoryje"
Przez chwilę szedł u boku jeźdźca z którym rozmawiał. Wyszło na to, że jednak był to ktoś znajomy, ale za Dorzecze zjednoczone nie wiedział kim mógł być ów człowiek. Dopiero gdy zsiadł z konia i się przedstawił, wieśniak wiedział z kim ma do czynienia. - Atl? Atlovarcie, to naprawdę Ty? Ile to lat?! - powiedział zarazem szczęśliwy i zadumiony. - Drek!
Trochę się zapuściłem, ale no! Ola bogów, chodźmy do karczmy, zjem coś! - powiedział i wtulił się w brata, po czym chwycił go za ramię i zaprowadził do lokalu. Po wejściu, już na progu krzyknął.
- Marysjenka! Atlovart w domu! Chowaj piwo! - krzyknął i się roześmiał. - Siadaj, zaraz coś wam przyniesiemy. - powiedział i schował się na zapleczu.
Trochę się zapuściłem, ale no! Ola bogów, chodźmy do karczmy, zjem coś! - powiedział i wtulił się w brata, po czym chwycił go za ramię i zaprowadził do lokalu. Po wejściu, już na progu krzyknął.
- Marysjenka! Atlovart w domu! Chowaj piwo! - krzyknął i się roześmiał. - Siadaj, zaraz coś wam przyniesiemy. - powiedział i schował się na zapleczu.
Drowned
Mistrz Gry- Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Wieś "Złotoryje"
Patrzcie państwo! Tyle lat, akurat wpadli przejazdem, a tu Drek! No po prostu być nie może! Przynajmniej chłopina rzetelnie robił i pomagał matce. Gdyby starowinka miała jeszcze drwa rąbać, to byłby już absurd. Gdy był tu rok temu co prawda zostawił sporo grosza, ale serce go bolało, że rodzice nie chcieli zabrać się razem z nim. Tu się urodziliśmy, to tu nas pochowają - i inne takie dyrdymały.
- Tak, chodźmy. - a gdy szli, to Atlovart przedstawił sobie Dereka z Roshem i Księciem - jak ostatnio ochrzcili Cykadę, bo.. wysoki, chudy, bez zarostu, walczyć nie umie, za to wygadany... no i te białe włosy jak u Smoków. Zasiedli więc w karczmie, lecz najemnika zdziwił nieco pewien fakt. A właściwie jego brak. Brak chrapliwego już głosu i zgarbionej sylwetki sunącej do nich zza kontuaru. Gdy zaś Drek wrócił, to Atlovart rozpytał go o te kilka rzeczy, które go interesowały.
- A matulę gdzież to poniosło? Z ojczulkiem się wybrali na targ, czy ki czort? No i opowiadaj co ciekawego - aby więcej was się tu ostatnio nie zleciało? Ostatni raz tośmy się z piętnaście lat temu widzieli. Ileż to czasu, aż się wierzyć nie chce...
- Tak, chodźmy. - a gdy szli, to Atlovart przedstawił sobie Dereka z Roshem i Księciem - jak ostatnio ochrzcili Cykadę, bo.. wysoki, chudy, bez zarostu, walczyć nie umie, za to wygadany... no i te białe włosy jak u Smoków. Zasiedli więc w karczmie, lecz najemnika zdziwił nieco pewien fakt. A właściwie jego brak. Brak chrapliwego już głosu i zgarbionej sylwetki sunącej do nich zza kontuaru. Gdy zaś Drek wrócił, to Atlovart rozpytał go o te kilka rzeczy, które go interesowały.
- A matulę gdzież to poniosło? Z ojczulkiem się wybrali na targ, czy ki czort? No i opowiadaj co ciekawego - aby więcej was się tu ostatnio nie zleciało? Ostatni raz tośmy się z piętnaście lat temu widzieli. Ileż to czasu, aż się wierzyć nie chce...
Atlovart.- Liczba postów : 120
Data dołączenia : 23/11/2017
Re: Wieś "Złotoryje"
Gdy Drek powrócił do brata i jego towarzyszy z jedzeniem, został zapytany o pewną kwestię. Zasmucił się natychmiastowo i usiadł na skraju ławki. Położył dłoń na blacie i potem ją zacisnął - zebrał się w sobie do mówienia.
- Przed miesiącem matule i ojca choroba zabrała. - oznajmił i spojrzał Atlovartowi w oczy. - Ale tak, wszyscy się zjechali do Złotoryjów na pogrzeb, więc będziesz mógł porozmawiać z nimi. - powiedział i wstał, rzucił jeszcze smutnym wzrokiem w stronę brata i oddalił się, żeby przynieść piwo. Wkrótce do gospody, zleciała się cała rodzina Atlovarta, żeby go przywitać.
- Przed miesiącem matule i ojca choroba zabrała. - oznajmił i spojrzał Atlovartowi w oczy. - Ale tak, wszyscy się zjechali do Złotoryjów na pogrzeb, więc będziesz mógł porozmawiać z nimi. - powiedział i wstał, rzucił jeszcze smutnym wzrokiem w stronę brata i oddalił się, żeby przynieść piwo. Wkrótce do gospody, zleciała się cała rodzina Atlovarta, żeby go przywitać.
Drowned
Mistrz Gry- Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Wieś "Złotoryje"
Reakcja brata bynajmniej nie napawała optymizmem, zaś sama relacja była wstrząsająca. Atlovart nie wiedział co powiedzieć, ale czuł, że jeśli czegoś nie zrobi, to go rozniesie. Wstał więc i wyszedł, a gdyby ktoś popatrzył w ślad za nim, to skierował się prosto w las. Jakąś milę wgłąb do miejsca, gdzie kiedyś karczowali drzewa na opał. Chwycił siekierę i jeśli nic nie stanęło mu na drodze, to miał zamiar powalić tyle drzew, na ile starczy mu sił. Prawdopodobnie wrócił do karczmy, gdy stawało się już ciemno.
Wieczór, a i kawał nocy miał zamiar spędzić na wymienieniu kondolencji i rozmowach z rodziną. W końcu mieli sobie kilkanaście lat do opowiedzenia. Następnego dnia rano miał zamiar wybrać się na miejsce gdzie ich pochowano/złożono szczątki/spalono/cokolwiek. To chyba było tyle, jeśli idzie o nadrabianie rodzinnych relacji.
Wieczór, a i kawał nocy miał zamiar spędzić na wymienieniu kondolencji i rozmowach z rodziną. W końcu mieli sobie kilkanaście lat do opowiedzenia. Następnego dnia rano miał zamiar wybrać się na miejsce gdzie ich pochowano/złożono szczątki/spalono/cokolwiek. To chyba było tyle, jeśli idzie o nadrabianie rodzinnych relacji.
Atlovart.- Liczba postów : 120
Data dołączenia : 23/11/2017
Re: Wieś "Złotoryje"
18.02.336 AC
Po wstrząsającym poprzednim dniu, miał nastąpić kolejny, też niezbyt miły. Rodzina Atlovarta poczekała do późnego poranka, aż ich brat się wyśpi po ścinaniu drzew Lorda Marbranda. Kiedy wstał, nakarmiono go i podano mu coś do picia. Gdy już się najadł, wszyscy wybrali się w pielgrzymkę do grobu ich rodziców, a po dotarciu słowem się nie odzywali. Acz w duchu modlili się do Siedmiu o wstawiennictwo ich dusz. - Także tak my ich pochowali. - powiedział z małym wyrzutem, Drek. Mówił tutaj o usypanym kopczyku z ziemi, obłożonym do okoła kamieniami. - Na coś większego nas nie stać. Bieda teraz u nas.. - oznajmił i westchnął.
Drowned
Mistrz Gry- Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Wieś "Złotoryje"
I faktycznie wybrali się na miejsce pochówku. Czyli jednak kopczyk. I dobrze. Wreszcie nieco odpoczęli. Atlovart wystąpił do przodu i wydobył z kieszeni srebrny medalik z wizerunkiem Matki - aspekt Siedmiu - i wcisnął między kamienie, co by jakiś szubrawiec nie ukradł.
- Jest dobrze. Porządnie i skromnie. Na pewno by to docenili.
Najemnik wypytał rodzinkę co porabiają oraz dał znać, że sam ma zamiar jechać do Lannisportu i zostać tam do turnieju, zaś oni - gdyby ktoś wyraził chęć - na pewno znajdą schronienie i uczciwą pracę w Królewskiej Przystani. Zaufanych osób nigdy nie za wiele. Karczmę w Złotoryjach można w końcu było sprzedać, jeśli nikt nie chciał tu zostać - a pewnie ktoś chciał.
- Jest dobrze. Porządnie i skromnie. Na pewno by to docenili.
Najemnik wypytał rodzinkę co porabiają oraz dał znać, że sam ma zamiar jechać do Lannisportu i zostać tam do turnieju, zaś oni - gdyby ktoś wyraził chęć - na pewno znajdą schronienie i uczciwą pracę w Królewskiej Przystani. Zaufanych osób nigdy nie za wiele. Karczmę w Złotoryjach można w końcu było sprzedać, jeśli nikt nie chciał tu zostać - a pewnie ktoś chciał.
Atlovart.- Liczba postów : 120
Data dołączenia : 23/11/2017
Re: Wieś "Złotoryje"
Wszyscy zgodnie pokiwali głową na oznajmienie Atlovarta, na pewno byli by wdzięczni chociaż za tyle. Gdy najemnik wystosował propozycję, przeszły szmery w małej grupce. W końcu dwóch najmłodszych braci, którzy jeszcze nie zdążyli wyjść za żadną kobietę, dorobić się dzieci ani zbudować domu, postanowili ruszyć ze starszym bratem. W Złotoryjach postanowił zostać za to najstarszy brat, który zajmował się karczmą. Dwie jego siostry nawet nie miały co o tym myśleć, miały już mężów, a ucieczka od nich? Kto to widział..
Drowned
Mistrz Gry- Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Wieś "Złotoryje"
Jako starszy brat przynajmniej mógł jako tako postarać się o zapewnienie braciom jako takiej przyszłości. Posadka w Królewskiej Przystani. Znikome obowiązki, stała płaca. Trochę śmierdziało, ale było wygodnie. A, że ktoś został, by tutaj doglądać interesu też dobrze - przynajmniej się nie zmarnuje, a Atlovart moooże kiedyś rozszerzy interes o ziemie Zachodu. Teraz jednak należało się skupić na podróży do Lannisportu i przygotowaniu się do turnieju. Na szczęście Atlovart miał luzaka. Na miejscu wypadałoby znaleźć jeszcze jakąś robótkę i kogoś do ćwiczeń, co by kukieł albo czyichś giermków nie obijać, bo nie wypada. Wyściskał jeszcze rodzinę, świadom, że pewnie długo ich nie zobaczy. Oby Los im sprzyjał.
Atlovart.- Liczba postów : 120
Data dołączenia : 23/11/2017
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|