Wielka Sala

Oczywiście, oczywiście... Alhion został usadzony na podwyższeniu, tuż obok lorda. Wszakże jako książę Yronwood, spadkobierca tronu swego ojca, był naprawdę znacznym gościem, któremu należało oddać pewne zaszczyty. Uczta może nie była najbogatsza a gości wielu też nie było, ale gospodarz ofiarowywał gościowi najprzedniejsze kąski oraz proponował najlepsze napitki. Grzecznościowo był także zobowiązany służyć mu za towarzysza rozmów - no, przynajmniej jeśli nie chciał wypaść na chama. Taka sława zaś człowiekowi potrzebna nie była.

Ploteczki? Otóż wędrowcy prawili, iż do Starfall jakiś miesiąc temu przybył możny młodzieniec z Valyrii, ponoć by z królową interesy robić. Rzekomo coś tam ugadali, jednak o szczegółach nie zdarzyło się lordowi słyszeć. Ponoć też przybył z nim postawny wojak, rodem bodaj z Ziem Burzy, chyba nawet Durrandon. Dziwna sprawa. Jegomość ten ośmielił się wyzwać do pojedynku Miecz Poranka. I... I chyba tyle z ciekawszych rzeczy. Pewnikiem książę mógłby dowiedzieć się więcej na miejscu, albowiem to chyba tamtędy wiodła najbezpieczniejsza droga do Starego Miasta. Ma się rozumieć, chodziło o port, gdzie być może Alhion mógłby znaleźć jakiś statek. Jako, że była to mała osada, to statki, szczególnie większe, przybywały tam rzadko, ale właśnie zazwyczaj ze Starego Miasta albo Arbor. Problem tutaj mogła być liczebność książęcej kompanii. Być może jednak, jeśli nie znalazłby się żaden statek, królowa udostępniła by w ramach uprzejmości jeden ze swoich drakkarów. Warto spróbować.
Gdyby jednak młodzieńcowi nie pasowała droga morska, to lord mógłby mu pomóc znaleźć przewodnika przez góry. Niemniej, to bardzo niewygodna, szczególnie dla koni droga, którą odradzał.

W sprawie rozrywek proponowanych przez księcia... No na dniu to tak się nie da. Jeśli chciał jednak potrenować, to zbrojmistrz oraz garnizon byli do jego dyspozycji.