Podgrodzie
Legends of Westeros :: Hyde Park :: Zachód :: Sarsfield
Strona 1 z 1 • Share
Re: Podgrodzie
19/12/11 PZ, godziny lekko przed południem
W swoją podróż ku Sarsfield ruszył samotnie, co specjalnie rozsądnym uczynkiem nie było. Jak zapewne wiedział, skoro zamieszkiwał Lannisport, lord Tarbeck miał ostatnio na swych ziemiach kłopoty z bandytyzmem. Co jednak ma wspólnego ów lord z ziemiami Sarsfield? Ano jest sąsiadem. Natomiast jego kłopoty z bandytami były dość poważne. Wiadro gówna wylało się na jego ziemiach a potem zaczęło przeciekać na sąsiednie dziedziny, więc znany pod imieniem Duży Jon bandyta i jego zbójcy rozrabiali już nie tylko u Tarbecka, ale też i u jego sąsiadów. To zaś oznaczało, że podróżni nie mogli czuć się bezpiecznie. Nie żeby kiedykolwiek podróże były specjalnie bezpiecznie... Bandyci i dzikie zwierzęta - na przykład lwy - od czasu do czasu sprawiali kłopoty, ale główne a zatem patrolowane szlaki zwykle były względnie wolne od tych problemów. Teraz jednak sytuacja trochę się zmieniła.
Młody artysta miał więcej szczęścia niż roztropności i w swojej podróży nie natrafił na bandziorów, ani żadne inne zagrożenie. Tak też finalnie dotarł do miejsca, do którego umyślił sobie dotrzeć a był to zamek Sarsfield, siedziba rodu Sarsfield'ów. To znaczy... Ma się rozumieć, że dotarł na zamkowe podgrodzie, czyli tereny pod zamkiem, gdzie znajdowała się niewielka osada z karczmą i septem. Na pewno dało się tutaj wynająć miejsce w izbie wspólnej a kto wie, może nawet własną izbę. Bogowie zaś na świadków, że po podróży raczej powinien się ogarnąć i może trochę solidniej odpocząć, gdyż niewprawna nieco dupa i słabe uda od siodła boleć musiały. Jeśli jednak wpierw zamierzał przyjrzeć się zamkowej bramie, to ta również była zamknięta a przed nią stali strażnicy. Czy znajdzie tutaj posłuchanie i lorda i możliwość służenia mu swoimi talentami? Może... W końcu tutejszy lord należał raczej do tych mniej zamożnych. Choć oczywiście "mniej zamożny" na ziemiach Zachodu nie oznaczało lordowskiego odpowiednika biedaka, także śmiało można założyć, że też będzie miał swoje standardy. Czy nie warto by przemyśleć jakieś innej strategii niż walenie wprost na chama do bramy?
Wujas
Mistrz Gry- Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Podgrodzie
Kiedy Amory planował swoją podróż, na pewno nie spodziewał się, że między zamkami odległości były tak wielkie! Co innego wyobrażać sobie ogrom świata, a co innego realnie go doświadczyć po całym życiu spędzonym za murami miasta. Przez parę minionych dni Amory nauczył się zadbać o siebie podczas podróży, a ponadto poćwiczył nieco w prowadzeniu Kolki. Jak chciał nią jednak ostatnio przyśpieszyć to spadł z siodła i nabawił się siniaka na udzie. Następnym razem uważał już przy podobnych manewrach. Trzeba było jechać po mału i powoli zaznajamiać się z wodzami.
Ludzie w mieście straszyli jakimiś bandytami, a przecież żadnych nie spotkał. Ha! Ktoś im naopowiadał bajek dla strachu, a oni jak lemingi w nie uwierzyli. Nie z Amorym takie numery, bo po paru dniach nareszcie dotarł do Sarsfield, pod którym znaleźć mógł nawet gospodę i parę chat - Cudownie! - rzucił do siebie zachwycony, aby zatrzymać się pod karczmą, w której zamierzał odpocząć. Nie spodziewał się, że podróże mogą być tak męczące. Jaki był plan? Zaznajomić się z ofertą noclegu na później, zająć stolik, zamówić syte danie, dzban wina i z odrobiną szczęścia znaleźć towarzysza lub towarzyszkę do rozmowy. Jakby nastój pozwolił to może nawet pobrzdąka sobie na lutni? Nie wiedział co go jeszcze czekało w środku, ale być może uda mu się czegoś tutaj dowiedzieć lub po prostu wypocząć.
Ludzie w mieście straszyli jakimiś bandytami, a przecież żadnych nie spotkał. Ha! Ktoś im naopowiadał bajek dla strachu, a oni jak lemingi w nie uwierzyli. Nie z Amorym takie numery, bo po paru dniach nareszcie dotarł do Sarsfield, pod którym znaleźć mógł nawet gospodę i parę chat - Cudownie! - rzucił do siebie zachwycony, aby zatrzymać się pod karczmą, w której zamierzał odpocząć. Nie spodziewał się, że podróże mogą być tak męczące. Jaki był plan? Zaznajomić się z ofertą noclegu na później, zająć stolik, zamówić syte danie, dzban wina i z odrobiną szczęścia znaleźć towarzysza lub towarzyszkę do rozmowy. Jakby nastój pozwolił to może nawet pobrzdąka sobie na lutni? Nie wiedział co go jeszcze czekało w środku, ale być może uda mu się czegoś tutaj dowiedzieć lub po prostu wypocząć.
Amory Hill- Liczba postów : 8
Data dołączenia : 09/11/2021
Re: Podgrodzie
Karczma nosiła niezbyt wysublimowaną nazwę "Pod Lwim Łbem" a na jej szyldzie faktycznie był rozdziawiony, ryczący lwi pysk. Jeśli interesowało go, skąd taka nazwa, to łatwo szło się tegoż dowiedzieć. Otóż dziadunio obecnego gospodarza był najemnikiem, który oferował swój miecz kompaniom handlowym. Nie był to, Siedmiu na świadków, człowiek święty i swoje za uszami miał. Kiedy nieco się postarzał i uzbierał dość pieniędzy, postanowił gdzieś osiąść i otworzyć karczmę. Kiedy zmierzał do Sarsfield, by zakupić ziemię pod umyślony przybytek, drogę na trakcie zaszedł mu lew. Jeśli zesłali go Bogowie, by ukarać chciwego najemnika, to w tamtym momencie dali dupy. Dziadunio miał miecz i sporo w nim umu, tedy zaszlachtował bestię i wziął sobie jej skórę. Stąd nazwa przybytku - dziadunio nazwał do "Pod Lwim Łbem" i tak zostało.
Przybytek był całkiem porządny. Miał parter oraz piętro. Na pierwszym mieściły się sala biesiadna oraz, oddzielona ścianą, wspólna sala sypialna, natomiast na piętrze były pokoje do wynajęcia. Wejście na piętro znajdowało się na zewnątrz a do pokoi wchodziło się bezpośrednio z zewnątrz. Typowe rozwiązanie, zwarzywszy, że karczmy zwykle czynne były do zmroku. Nikt w końcu nie chciał, by po sali biesiadnej nocą a pod nieobecność gospodarza kręcili się goście. Nawet wspólna sala była oddzielona. Obok była stajnia i domostwo właściciela.
W środku nie było przesadnie ludnie. Gospodarz, jego córki usługujące gościom, paru lokalnych co to nie mieli nic do roboty i dwóch strażników, którzy najwyraźniej zajrzeli na piwko w trakcie doglądania spraw w wiosce. Na pewno szło ich poznać, bo mieli na sobie pancerze a obok ich stołu stały oparte miecze w pochwach.
Artysta spokojnie znalazł wolny stół, przy którym mógłby się rozsiąść. Mógł też zażyczyć sobie posiłku oraz napitku. Podano mu zatem do syta koziny pieczonej z ziołami, pieczonego rano chleba oraz świeżego masła. Do tego dostał dzban wina i kubek. Rozmówców musiał już poszukać sam, zależenie od tego, jaki rodzaj rozmowy go interesował. Przy okazji należało też opłacić pobyt konia w stajni oraz można było dowiedzieć się, ile kosztowałby nocleg.
Przybytek był całkiem porządny. Miał parter oraz piętro. Na pierwszym mieściły się sala biesiadna oraz, oddzielona ścianą, wspólna sala sypialna, natomiast na piętrze były pokoje do wynajęcia. Wejście na piętro znajdowało się na zewnątrz a do pokoi wchodziło się bezpośrednio z zewnątrz. Typowe rozwiązanie, zwarzywszy, że karczmy zwykle czynne były do zmroku. Nikt w końcu nie chciał, by po sali biesiadnej nocą a pod nieobecność gospodarza kręcili się goście. Nawet wspólna sala była oddzielona. Obok była stajnia i domostwo właściciela.
W środku nie było przesadnie ludnie. Gospodarz, jego córki usługujące gościom, paru lokalnych co to nie mieli nic do roboty i dwóch strażników, którzy najwyraźniej zajrzeli na piwko w trakcie doglądania spraw w wiosce. Na pewno szło ich poznać, bo mieli na sobie pancerze a obok ich stołu stały oparte miecze w pochwach.
Artysta spokojnie znalazł wolny stół, przy którym mógłby się rozsiąść. Mógł też zażyczyć sobie posiłku oraz napitku. Podano mu zatem do syta koziny pieczonej z ziołami, pieczonego rano chleba oraz świeżego masła. Do tego dostał dzban wina i kubek. Rozmówców musiał już poszukać sam, zależenie od tego, jaki rodzaj rozmowy go interesował. Przy okazji należało też opłacić pobyt konia w stajni oraz można było dowiedzieć się, ile kosztowałby nocleg.
Wujas
Mistrz Gry- Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017
Legends of Westeros :: Hyde Park :: Zachód :: Sarsfield
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|