Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wzgórza Dorne

Go down

Wzgórza Dorne Empty Wzgórza Dorne

Pisanie  Mistrz Gry Pon Lip 12, 2021 12:19 am

Piaszczyste i porośnięte rzadką roślinnością wzgórza Dorne.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Mistrz Gry Pon Lip 12, 2021 12:28 am

09/10/11PZ

Północny-zachód Dorne nie miał się najlepiej - wojna, okupacja, ciągłe walki i przepychanki. Wszystko to nie wpływało najlepiej na stan tamtejszej ludności oraz na finanse lordów regionu. Może i wywieźli całe swoje złoto zanim ich zamki wpadły w ręce Reach, ale jak mieli w takich warunkach zbierać podatki? Czy ludzie w ogóle będą chcieli w takich okolicznościach cokolwiek zapłacić? Mało tego - w nieopustoszałych osadach daniny próbowali już zbierać okupanci, traktując te ziemie jak swoje! Dornijczycy mogli być upartymi partyzantami, ale nawet oni musieli przyznać, że ta ciągnąca się od roku farsa nie była komfortowa.
Nie wszędzie jednak podobne rzeczy się działy. Włości małego rodu Ladybright nie zostały dotknięte wojną, a dzięki sprawnym działaniom przedsiębiorczych członków rodziny nad nimi panującej prosperowały. Ostatnimi czasy udało się znaleźć dwa nowe źródła wody pośród terenów wcześniej uznawanych za nieprzyjazne zasiedleniu i - po wykopaniu studni - osiedlić dwie nowe wsi. Osiedlali się w nich zarówno ludzie z regionu, jak i uchodźcy z terenów ogarniętych wojną.

Maester (Los)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Mistrz Gry Wto Lip 13, 2021 12:22 am

02/10/11 PZ
Kilka godzin od wyruszenia spod Zamku Wyl, na granicy..

Mało czujne oczy mogły spostrzec, że kompania najemnicza nie ruszała w południowym czy zachodnim kierunku. Dwa tuziny zbrojnych na koniu poruszała się w kierunku północnym, do granicy z Ziemiami Burzy. Rozbrojeni i otoczeni przez konnych wojowników najemnicy nie mogli raczej nic z tym faktem zrobić, zwłaszcza, ze żołnierze mieli swoje wytyczne dane im przez lorda Wyl. Po kilku godzinach jazdy stanęli na granicy z Burzą. Kilku żołnierzy zostało odesłanych w okolicę, żeby przeprowadzić krótki zwiad w poszukiwaniu wroga, a inni rozpoczęli rozpakowywać z juk koni broń kompanii.
- Dobra teraz będziecie problemem tych debili z Burzy. Jak was jeszcze raz tutaj zobaczę, nie skończy się tak miło. - powiedział stanowczo. - To wasza broń. - on wraz z grupą zbrojnych rzucili kilka zawiniątek skóry pełnej broni kompanii. Ludzie Serwyna mogli je zabrać i nikt im tego nie utrudniał. Po przejrzeniu broni okazało się, że nikt niczego im nie ukradł - zwłaszcza Flowersowi, który miał ze wszystkich najgorszy sprzęt.
- Możecie ruszać. - powiedział na pożegnanie i stał w tamtym miejscu, aż nie zniknął mu z oczu ostatni intruz.
Will (koniec sesji losowej)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Serwyn Flowers Wto Lip 13, 2021 5:36 pm

- A ja mam nadzieję, że nasze kolejne spotkanie będzie miało miejsce w bardziej przyjaznych warunkach. - odpowiedział bez żadnych gróźb, na powrót umieszczając miecz za pasem. Przypilnował członków kompanii w ich przygotowaniach choć nie powinno im to zająć dłużej niż kilka minut. Gdy wszyscy byli gotowi, zasiadł na swoim marnym koniu, strzelił lejcami i poprowadził konia na północ, w stronę Czerwonych Gór oraz w kierunku Szlaku Kości, lecz trzymając od niego stosowny dystans. Przejeżdżał już w okolicy, więc jeżeli nie zgubią z oczu górskich szczytów oraz słońca, nie powinni zabłądzić.

W międzyczasie rozmyślał także o następnym kroku. Zdobycie zlecenia w Dorne nagle stało się trudniejsze przez narwanego Wyla, a dołączenie i zarobek pod głównym ramieniem zbrojnym południowców- dalekim i ryzykownym celem. Zmierzali teraz, a nawet przemierzali już Ziemie Burzy, do których stosunek miał równie neutralny co do reszty świata. Gdy zniknęli z oczu zbrojnych wąsatego dornijczyka, Flowers nakazał się zatrzymać.
- Mormont! Dalben! - zakrzyknął do dwójki kompanów, wzywając ich do siebie. Spiął lejce, aby się do nich odwrócić i przemówił ponownie. - Dalben, weźmiesz jednego z moich ludzi oraz jednego z ludzi Moromnta. Potrzebne nam jakieś rozpoznanie. Wypatrujcie zabudowań oraz innych grup. Nie chcemy wpaść na nikogo nieodpowiedniego, ale z chęcią złożymy wizytę w jakiejś wiosce, żeby uzupełnić zapasy i zabawić się. - powiedział i pokazał kierunek, którym podąża Szlak Kości. Upewnił się, że wszystko jasne i wyznaczył Florys, aby towarzyszyła Dalbenowi. Następnie zwrócił się do Mormonta i przywołał do siebie resztę kompanionów, którzy powinni usłyszeć jego poprzednie słowa. - Widzę, że musicie się rozerwać. Wiedzcie, że chętnie ukróciłbym wąsa tego dornijczyka o głowę, ale w bardziej sprzyjających warunkach, a nie gdy połowa z was śpi czy pierdoli się pod namiotami... Muszę zobaczyć z czego niektórzy z was są zrobieni zanim ktokolwiek z kompanii zechce podnieść stal przeciwko oddziałowi zbrojnych. - przybrał stanowczy ton, lustrując wszystkich wzrokiem. - Zobaczymy co przyniesie nam zwiad. Wtedy zdecyduję kto będzie naszym następnym celem. Nie traćcie czujności. - zakończył i napił się z bukłaka.
Serwyn Flowers
Serwyn Flowers

Liczba postów : 9
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Thalis Ashlai Wto Lip 13, 2021 6:32 pm

Niestety, ale i w tym przypadku nie można było zaradzić. Plan legł w gruzach w raz z dalszymi próbowani zdobycia zlecenia na ziemiach Dorne. Czy to właśnie w taki sposób będzie wyglądać ich nieuchronna przyszłość? Podróżowanie od miejsca do miejsca by móc znaleźć jakieś proste zlecenie na to by móc wyżywić i doposażyć resztę grupy.

Jeżeli nie Dorne to może i gdzie indziej. Chociaż wciąż nie była w stanie zrozumieć tego jak bardzo trzeba było być zadufanym w sobie bufonem by odesłać dobrze wyposażoną, doświadczoną grupę najemnych ludzi poza tereny Dorne, tylko, bo rozbili swój „tymczasowy” obóz tuż pod nosem jednego z Lordowskiej persony.  Lepiej odesłać ich w ręce kogoś innego. Trudno...

Może właśnie dlatego tak bardzo nie przepadała za tymi z wyższych sfer, gdyż ich myślenie czasem było dalekie od wszelakich logicznych rozumowań. Nadęte bufony, co to nie widzą nic więcej niż dno od własnego kielicha przepełnionego winem.

No cóż, można tak gdybać i gdybać a i prawdopodobnie nigdy nie zrozumie ich sposobu bycia. Dlatego też jak potulny aniołek szła z resztą swym kompanów, powoli zbliżając się do granic królestwa, w którym spędziła całe swoje życie. Z jednej strony czuła pewien strach przed nieznanym, a z drugiej ekscytację przed tym co było do odkrycia.

- Serwynie – zwróciła się wprost do lidera grupy, kiedy ten wydawał komendy dla poszczególnych przedstawicieli swojej bandy. Podeszła do niego po czym wsunęła swą dłoń pod jego ramię, odchodząc z nim na bok, albo przynajmniej dając mu do zrozumienia, że chce z nim porozmawiać sam na sam.

- Mam wciąż pewne możliwości dotrzeć do tego o którym wspominałeś z rodziny Martell. To, że jeden Lord miał taki kaprys i nas odesłał z kwitkiem nie oznacza, że będzie próbował znieważyć rozkaz tych, którzy władają południem Westeros. Może ten nadęty bufon z Wyl miał swój humorek, ale nie postawi się woli rodziny Martell.  – mówiła wolno i dokładnie, tak by tylko je słowa usłyszał Flowers a nie kto inny z przedstawicieli kompanii.

- Wystarczy jeden kruk lub goniec ze stosowną informacją a mój człowiek zrobi resztę. Pytanie tylko czy wciąż próbujemy zyskać w oczach Dornijskich ludzi czy próbujemy grać w nowe karty na tych terenach, do których zmierzamy?. – dodała, oczekując na reakcję mężczyzny.


Ostatnio zmieniony przez Thalis Ashlai dnia Wto Lip 13, 2021 7:21 pm, w całości zmieniany 1 raz
Thalis Ashlai
Thalis Ashlai

Liczba postów : 38
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Larstone Wto Lip 13, 2021 7:17 pm

Ku uciesze i nieukrywanemu zdziwieniu Larstone'a zarówno on jak i reszta kompanii otrzymała zwrot odebranego pod Wyl oręża. Zgodnie z wcześniejszymi swoimi rozważaniami nie sądził, iż do tego dojdzie, a więc tym bardziej entuzjastycznie wygrzebał ze stosu innych mieczy swoją "Szczęśliwą monetę" i parę sztyletów. Broń natychmiastowo wylądowała przy pasie. Teraz czuł się wreszcie naprawdę bezpieczny. Jakby nie patrzeć wychował się w zbrojnej bandzie i broń była elementem tak stałym w jego życiu jak jedzenie czy picie. Najemnik upewnił się, także, iż jego tarcze, bracia z Północy również otrzymali swoje wyposażenie. Kiedy wszyscy byli już uzbrojeni, a humor wrócił na oblicza członków kompanii głos zabrał Serwyn. Musiał wyjaśnić kilka kwestii, zaznaczyć, iż to co zrobił nie wynikało ze strachu, a bardziej zapobiegawczości. Larstone to oczywiście rozumiał i nie negował tego, że cała ta sytuacja w innym ujęciu różnie mogłaby się skończyć. Po prostu cieszył się, że ruszyli dalej i nic nikomu się nie stało.
   
      Aktualnym pomysłem herszta było przeprowadzanie zwiadu w okolicy, sprawdzenie tutejszych wiosek, zagrożeń, być może wybranie jakiejś na miejsce do odpoczynku i regeneracji - szeroko pojętej. Lars spokojnie wysłuchał krótkiego kazania, które bardzo mocno skierowane było na poprawę nadwyrężonych morale ekipy. Jako, iż nie miał nic szczególnego do roboty po prostu maszerował obok Erola i Erranda cicho rozmawiając o wcześniejszej sytuacji. Wszyscy zdawali sobie sprawę z faktu, iż nie mogli sobie więcej pozwolić na takie sytuacje. Jeszcze posiadali złoto potrzebne do utrzymania się, ale ile to mogło trwać? Musieli coś jeść, dbać o uzbrojenie które dawało im możliwość przetrwania, czasami się zabawić i przespać w karczemnych łóżkach. To wszystko kosztowało i chyba nikt ze zgromadzonych tutaj nie miał co do tego wątpliwości.

         Od kiedy spotkał Serwyna w jednej z karczm, podczas dosyć gwałtownej bitki minęło już kilka dobrych miesięcy. Od tamtego czasu nie dokonali niczego szczególnego. Panoszyli się to tu to tam szukając kolejnych osób do kompanii. Czas najwyższy był to zmienić. Rekrutacja do grupy najemniczej nigdy nie ma końca, ale żeby wszystkich opłacić i wyposażyć trzeba było złota. Thalis podsunęła pomysł co do jednego z lordów. Lars nie miał co do tego pomysłu żadnych uprzedzeń, ale pomachał by w końcu mieczem. Potrzebował akcji mimo, iż nie dawał tego po sobie łatwo poznać. Herszt to wyczuwał dlatego bez zbędnej zwłoki postanowił zaplanować i podzielić się z nimi swoimi pomysłami na dalsze działania. Lars miał tylko cichą nadzieję, że z ich szczęściem nie trafią w którejś z tych zatęchłych wiosek na cały oddział rycerzy, którzy... Ot przypadkiem sobie akurat tam stacjonowali.
Larstone
Larstone

Liczba postów : 26
Data dołączenia : 04/07/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Dalben Wto Lip 13, 2021 9:25 pm

Cóż, wypadki od przebudzenia Dalbena potoczyły się niezwykle szybko. Decyzja podjęta przed Serwyna o rozbrojeniu grupy była właściwie jedyną rozsądną, co jednak nie znaczy, że tropiciel puścił płazem ludziom z Wyl to, jak ich potraktowali. Nie dlatego, że był jakoś przywiązany do swojego oręża, ten z którego korzystał swego czasu ukradł, więc był przekonany o tym, iż następny komplet prędzej czy później zdobędzie. Chodziło raczej o zachowanie przedstawicieli władzy, którzy jak zwykle mieli ego większe niż siedzibę. Mogli spokojnie zaprosić naszych przedstawicieli przed oblicze lorda, gdzie ustaliliby dalszy los kompanii. Oni natomiast wysłali sumiastego wąsa, głupiego skurczybyka głuchego na jakiekolwiek rozsądne argumenty, który zachowywał się jak zwyczajna miotła swojego przełożonego. Dalben jedynie zastanowił się, czy ten przygłup z równym entuzjazmem czyści językiem nocnik swojego pana, czy miewa czasem przed tym opory.

Droga upłynęła im raczej w minorowych nastrojach, które uległy poprawie dopiero po przypięciu do pasa o dziwo własnej broni. Tutaj musiał w duchu przyznać, iż wąsaty może i jest głupi, ale przynajmniej słowny, a to się ceniło. Jeśli kiedyś spotkaliby się po przeciwnych stronach barykady, postara się posłać go do ziemi bez zbędnego znęcania się nad nim. Chociaż ze słów Dowódcy wynikało, że nie wyklucza nadal możliwości sprzymierzenia się z Dornijczykami z Wyl, co lekko zdziwiło Dalbena. Nie zwykł mówić, że gdy ktoś pluje mu w twarz, to deszcz pada, a potraktowanie drużyny jak zbłąkanych psów zdecydowanie nie było oznaką szacunku czy chęci nawiązania współpracy. Z drugiej strony rozumiał, iż Flowers nie mógł zaraz po odzyskaniu broni zwymyślać wąsatego czy wsadzić mu sztyletu między płyty, bo niosło to ze sobą podobne konsekwencje, jak wygrażanie strażnikom pod bramami miasta. Miał jednak nadzieję, że na kurtuazji cała ich współpraca z zakutym głąbem się skończy, chyba że wypadki potoczą się naprawdę zaskakująco i będzie im kiedyś razem "po drodze".

Kiedy oddalili się na wystarczającą odległość Dowódca zawezwał Dalbena i doświadczonego Mormonta, by wydać im rozkazy. Nie zwlekając popędził konia w jego stronę, by Serwyn nie musiał specjalnie zdzierać swojego gardła, a także by okolica nie słyszała wyraźnie, co planują. Łowca bowiem, od przekroczenia granicy pozostawał czujny i czasem przeszywał wzrokiem rzadką roślinność wypatrując ewentualnych niechcianych oczu, które mogły sprowadzić kolejną kompanię zakutych łbów, tym razem z drugiej strony granicy. Sam na szlaku nie czuł się zbyt swobodnie, zazwyczaj do tej pory szukał własnych ścieżek wśród bezdroży i gęstych lasów, by to on mógł słuchać, nie być podsłuchiwanym.

- Tak, Dowódco? - skinął głową podjeżdżając. Następnie wysłuchał w skupieniu rozkazów. - Tak jest. Mam nadzieję, że mają doświadczenie w pozostawaniu niewidzialnymi? Zwiad prowadzony na trakcie mógłby się nieco mijać z celem. Pamiętajcie też, żeby rozbić obóz gdzieś w osłoniętym terenie, najlepiej jakiejś dobrze osłoniętej niecce. Nie palcie zbyt wielkich ognisk, postarajcie się też, by ograniczyć dym do minimum. Gorm w razie czego Was wspomoże, trochę już ze mną podróżował, parę rzeczy podpatrzył. - dodał przypominając Dowódcy, iż czas niestety nie stoi w miejscu i za niedługo trzeba będzie nieco zwolnić. Konie w ciemnościach mogą jechać po szlaku, ale w zaistniałej sytuacji lepszym rozwiązaniem wydaje się zatrzymanie marszu o zmierzchu i przygotowanie miejsca na obóz. - My zajedziemy czy zajdziemy możliwie jak najdalej tak, by wrócić do obozu o świcie. Mam nadzieję, że przywieziemy dobre wieści. Postaramy się odnaleźć Wasze obozowisko, gdybyśmy jednak gdzieś zmitrężyli, spotkamy się jutro na szlaku. - zakończył rozmowę ze swym Dowódcą i przyjrzał się wyznaczonym do zwiadu ludziom, jak tylko do niego dołączyli. Starał się przypomnieć sobie, czym do tej pory się zajmowali w kompanii a także ocenić, jak dobrze zniosą nocną włóczęgę wśród krzewów. Jak tylko byli gotowi do drogi ruszył naprzód ze zwiadowcami, pozwalając sobie na chwilę szybszej jazdy po trakcie, by po jakimś czasie zjechać ze szlaku i możliwie najlepiej wykorzystać osłonę, jaką dawała niewielka roślinność porastająca wzgórza. - Miejcie oczy szeroko otwarte i meldujcie o wszystkim, co wzbudzi Waszą wątpliwość. I wypatrujmy oznak osadnictwa, dobra karczma przyda się naszym braciom i siostrom. - powiedział, obierając trasę możliwie jak najlepiej osłoniętą przed oczami podróżujących wyznaczonym szlakiem. Liczył na to, iż nie tylko schronią się przed wzrokiem miejscowych podróżujących, ale również w ten sposób będą mogli zaskoczyć kogoś, kto, tak jak oni, również starał się obserwować, co dzieje się na trakcie.
Dalben
Dalben

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Jeremiah Mormont Wto Lip 13, 2021 9:41 pm

Na szczęście wszystko zakończyło się dobrze. Odzyskałem broń, obyło się bez rozlewu krwii. Sytuacja była wielce niekomfortowa, ale na szczęście już koniec. Nienawidzę być na czyjejś łasce.
Tera pytanie co dalej, odbierając moja broń przypiąłem ja ponownie do pasa przy moim ubraniu. Jesteśmy na terenach gdzie panuje wojna, więc broń lepiej mieć przy sobie.
Byliśmy poniekąd bezbronni, jednakże szliśmy w obstawie 24 zbrojnych, więc jakby cokolwiek się wydarzyło to my byśmy mogli uciec, a Oni by zginęli, jednakże co z tego. Straciłbym swój miecz.
Zareagowalem na wołanie Seweryna i podszedłem do niego, aby wysłuchać co ma do powiedzenia.
Niezwłocznie podszedłem do jednego z moich przyjaciół Arthura i rzekłem do niego.
- Wyruszysz na zwiad z naszym towarzyszem z Północy Dalbenem. Pamiętaj, jesteśmy daleko od naszych rodzinnych stron, jakiegokolwiek byś nie miał nastawienia do nich, tutaj nic nas nie dzieli.
Zauważyłem delikatna niechęć mojego kompana, w końcu nie każdy jest tak tolerancyjny jak ja.
Wróciłem do Seweryna jakby miał jeszcze coś do powiedzenia, lub ktokolwiek. Wysłuchałem dokładnie każdego zdania, które zostało tu wypowiedziane i zacząłem analizować nasza sytuację jak i Ziem Burzy oraz Dorne. Sytuacja na południu drastycznie się zmieniła. Wojna Dorne z Reach jak i Ziemiami Burzy doprowadziła do sytuacji, która możemy wykorzystać. Z tego powodu też dodałem od siebie:
-Pamiętajmy, że znajdujemy się na granicy dwóch walczących królestw. Sytuacja jest o tyle korzystna, że możemy łupić obydwie krainy zachowując anonimowość. Władcy nie będą wiedzieli czy atakują ich wrogowie, czy kompanie jak my. Dorne mocno oberwało podczas tej wojny, więc jeśli byśmy chcieli tutaj coś zlupic, byśmy musieli nieźle poszukać. Jednakże możemy dalej próbować dotrzeć do ludzi królowej. Za pewna opłata możemy uniknąć grabieży na jej ziemiach i skupimy się na słabiej bronionych terenach ich wrogów. Oczywiście nie możemy jej tego bezpośrednio powiedziec, że nie będziemy łupili jej ziem w zamian za zatrudnienie, bo wplaczemy się w większe kłopoty
Jeremiah Mormont
Jeremiah Mormont

Liczba postów : 45
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Serwyn Flowers Czw Lip 15, 2021 6:34 pm

Wydał polecenia i miał nadzieję, że los okaże się łaskawszy niż podczas obozowania niedaleko zamku Wyl, spod którego zostali przepędzeni niczym bydło. Nie żywił do wąsacza większej urazy- wykonywał swoje rozkazy, mając odpowiednie środki przekonywania. Bardziej żal mu było straconej okazji do porozmawiania z lordem najbliższych ziem, bądź ruszenie dalej na południe. Liczył na trójkę zwiadowców, a szczególnie na Dalbena- pozostała dwójka ma go po prostu chronić jeżeli napotkaliby problemy, gdzie należałoby użyć miecza. Zanim ruszyli w drogę ustalił z Dzikim kierunek, w którym ruszą z kompanią, aby ułatwić im powrót. Wskazał na charakterystyczne dwa wzgórza na północ, mniej więcej wzdłuż Szlaku Kości.

Mormont wyszedł z trafną uwagą, o której Flowers oczywiście pomyślał i taki plan chciałby zrealizować. Muszą jednak rozeznać się w okolicy. - Najpierw zobaczymy jakie karty do naszej talii oferuje okolica. Wydaje się być splądrowana, ale bieda nie trwa wiecznie. Rozbijemy obóz pośród wzgórz i tam zaczekamy na zwiadowców. Do ich powrotu nie zrobimy kolejnego ruchu. - odpowiedział starcowi, spoglądając na młodziutką dornijkę, która chciała mu coś powiedzieć. Zanim jednak skupił na niej uwagę, zarządził wymarsz i poprowadził kompanię na północ, ku wzgórzom.

- Dobrze wiedzieć, że posiadasz kontakty, moja droga. Nie skreśliłem jeszcze Dorne jeżeli chodzi o podjęcie współpracy. Teraz jednak musimy skupić się na najbliższych dniach. Jeżeli jednak jesteś pewna co do swojego kontaktu, być może wyślemy gońca, gdy tylko powróci zwiad. Przypuszczam jednak, że Ty najlepiej nadawałabyś się do tego zadania. Zastanów się nad tym, porozmawiamy w obozie. - odpowiedział dziewczynie, siedząc w siodle swojej dumnej szczapy. Dziewczyna jest z południa, najszybciej dostałaby się do miejsca, o którym mówi. Jeżeli Thalis nie miała wiele do dodania, odwrócił się w siodle i skinął stronę Larstona. Pierwszego bękarta losu, którego spotkał na swojej drodze. Jeżeli wędrowiec się zbliżył, dwójka wysunęła się przed kolumnę i wtedy przemówił.
- Lars. - zrobił krótką pauzę. - Zdążyłeś pokazać, że nie brakuje Ci werwy do bitki. Opowiadałeś, że tułałeś się po świecie jako najemnik. Co sądzisz o obecnym planie? I jak zapatrujesz się na odwiedzenie pobliskich wiosek, czy to Ziem Burzy czy też Dorne? Wizycie wbrew ich woli i wzięciu odpowiedniej zapłaty? - zapytał tajemniczego właściwie towarzysza, który większość spraw wolał przemilczać. Chciał jednak poznać zdanie kompana, zrzeszyć grupę i zdobyć jego lojalność. Żeby tak się stało musiał sprostać jego wymaganiom, nawet jeżeli miałby zapłacić krwią- choćby nie swoją.

Kompania po niespełna godzinnej wędrówce, dotarła pomiędzy wzgórza. Serwyn wypatrzył niewielki wąwóz, w którym mogliby lepiej ukryć obozowisko. Płytki wąwóz porastały skąpo drzewa i krzewy, dając cień i schładzając powietrze- choć upał nie był tak uporczywy w tym rejonie. Nakazał rozbicie obozu i rozpalenie dwóch małych ognisk, aby przygotować ciepłą strawę.
Serwyn Flowers
Serwyn Flowers

Liczba postów : 9
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Larstone Czw Lip 15, 2021 7:11 pm

      Cała kompania wędrowała dalej i czyniła to w nieco spokojniejszych nastrojach niż kiedy opuszczała przedpola Wyl. Oczekiwali aktualnie na informacje od wysłanych chwilę wcześniej zwiadowców. Chodziło przede wszystkim o namierzenie jakiejś wioski tudzież innego miejsca, które mogłoby posłużyć im jako swoista baza wypadowa - choćby na kilka dni przed wyruszeniem w dalszą drogę, a należało zaznaczyć, iż pomysłów na dalszą drogą pojawiło się przynajmniej kilka. Wspomnianej grupie zwiadowczej przewodził Dalben, który wydawał się najbardziej odpowiednią ku temu osobą, miał świetny wzrok i dobrze polował, odnajdywał się w najgłębszych ostojach leśnych i potrafił poruszać się po niedostępnych terenach. - Obyś przyniósł jakieś dobre wiadomości. Chyba wszystkim nam tego teraz trzeba - pomyślał Lars przyglądając się coraz bardziej oddalającej się grupie zwiadowców. Nie była to duża kompania, ale do takich zadań im mniej ludzi tym lepiej.
   
      W pewnym momencie podczas dalszego pochodu, Serwyn - herszt bandy, skinął głową w stronę Larsa, aby chwilę z nim pogadać. Larstone nie był raczej wylewny w kontaktach z ludźmi, acz jeżeli ktoś - tak jak w tym momencie - od niego tego oczekiwał to nie miał problemu z wyrażaniem swoich poglądów. Serwyn zapytał najemnika co sądzi o planie i generalnie idei jaka przyświecała im w dalszej podróży.
- Nie sądzę, abyśmy mieli aktualnie inne wyjście. Musimy znaleźć na kilka dni jakąś wioskę, uzupełnić zapasy, wyspać się i zregenerować, a przede wszystkim posłuchać ludzi czy w okolicy, aby przypadkiem nikt nie potrzebuje takiej grupy jak nasza. Teren po którym się poruszamy to strefa wojny, myślę, że znajdzie się jakaś robota prędzej czy później. Trafiliśmy w niewłaściwym czasie na niewłaściwego człowieka, ale to standard w tej robocie - powiedział spokojnie w stronę Serwyna. Herszt chciał utrzymać w kompanii dobre morale, dać znać, iż głos każdego się liczy. Było to godne uznania, ponieważ w bandach o charakterze typowo bandyckim raczej nie stosowano jakich metod - Lars wiedział coś na ten temat.
- Ah jeszcze jedno... Ja nie byłem najemnikiem... Byłem zwykłym bandytą, choć nie ukrywam, że podczas swoich rozlicznych podróży bywało, iż wykonywałem prace, które można... W dużym uproszczeniu nazwać "najemniczymi". Myślę, iż warto, abyś o tym pamiętał. Wychowałem się w bandzie morderców, złodziei i gwałcicieli. Walka o przetrwanie to część moje życia dlatego czasami po prostu nie widzę innych metod oprócz tych, no cóż... Najprostszych - dodałem po chwili śmiejąc się głośno. Serwyn musiał wiedzieć kim jest Lars. Nie wszyscy ludzie, których spotka to honorowi, piękni i mężni rycerze. Larstone mimo wielu wad był na pewno lojalny wobec swoich chlebodawców i miał nadzieję, iż herszt ma tego świadomość.
   
      Kiedy tak szli przed siebie, Larstone przypomniał sobie swoją dawną "rodzinę". Od czasu kiedy złodziejska banda, w której się wychował rozpadła się z powodu śmierci jego przybranego ojca nie spotkał z niej nikogo znajomego, a przecież od tamtego czasu praktycznie ciągle był w drodzę. Zachodził w głowę co stało się z tyloma ludźmi. Czy zaczęli żyć normalnie? Po tych napadach, morderstwach i gwałtach? Czy po czymś takim można w ogóle używać zwrotu "normalnie". Ciekawiło go także gdzie udali się wyżsi stopniem bandyci z grupy jego ojca. Może założyli własne bandy? Lars wraz z wiekiem stawał się coraz bardziej sentymentalny i coraz ciężej było mu to ukryć.
Larstone
Larstone

Liczba postów : 26
Data dołączenia : 04/07/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Thalis Ashlai Czw Lip 15, 2021 11:05 pm

Mimo, że miała ochotę przyłożyć co poniektórym z bandy tego całego „wąsacza” wysłanego przez Lorda Wyl, to jednak musiała pamiętać o swoim pochodzeniu oraz o tym co powiedział Flowers. Ashlai wtapiała się w ludność Dorne najlepiej. Spędziła tutaj swoje całe życie. Od dzieciństwa, po życie na ulicy, a później pod okiem jej już zmarłego mistrza.

Znała zwyczaje, była obeznana w kontaktach zwykłych ludzi. Znała tradycje, zachowania, miała swoje kontakty. itp.  Skoro miała wszystko co potrzeba by móc na tym zyskać to pora w końcu wykorzystać swoje zdolności. Jeszcze nie opuścili Dorne, dlatego też warto było skorzystać na okazji nim jednak przekroczą granicę, a ona sama będzie musiała pozostawić pustynne południe poza swoim zasięgiem. Rodzina Martell była ogromnie wpływową rodziną, dlatego też ostateczna decyzja mogła właśnie leżeć po ich stronie. Decyzja, która ma większe przyłożenie niż jakiś tam humorek samego Lorda z Wyl.

- Słuszny pomysł. Będę miała to na uwadze. – odpowiedziała liderowi Bękarcich Lwów, po czym ruszyła wraz z resztą kompani szukając stosownego miejsca na nocleg. Faktycznie wysyłanie gońca, czy też próba odnalezienia kogoś, kto wyślę kruka może mijać się z celem. Skoro miała swój kontakt w Słonecznej Włóczni, to warto było odwiedzić go osobiście by móc spróbować dostać się przed obliczę kogoś z rodziny Martell.

Nie liczyła czasu, nie liczyła kroków. Szła przed siebie, wpatrując się w piaszczyste tereny Dorne, Flowers pokładał jej dużo ufności. Dopiero co stała się elementem całej kompanii, a już miała ruszyć na „samotną” misję w poszukiwaniu zlecenia a nawet można powiedzieć w próbie poszerzania dobrych kontaktów w Dorne.

Nie brała udziału w rozpakowaniu obozu. Od tego byli inni ludzie,, o wiele bardziej wytrzymalsi i silniejsi. Ona wolała trzymać się na uboczu, analizując oraz planując kolejne kroki.

Kiedy przyszła ku temu pora, ruszyła na spotkanie z liderem kompanii, upewniając się, że będzie z nim sam na sam.

- Serwynie – zwróciła się półgłosem, jak to miała w zwyczaju.

- Podjęłam decyzję. Faktycznie nie ma sensu babrać się w posyłanie gońców i czekanie na jakąkolwiek odpowiedź ze strony moich ludzi. Wyruszę do Słonecznej włóczni osobiście, a jeśli dowiem się o czymkolwiek co może pomóc nam zyskać na spotkaniu z kimś od Martellów to postaram się odezwać w jak najszybszym czasie – powiedziała, chwilę się zastanawiając nad kolejnym doborem słów.

- Dla pewności wolę ruszyć sama. Większa grupa może przyciągać niepotrzebną uwagę co już zdążyliśmy się przekonać. Jedna Dornijka zatrzymana przez lokalne wojsko nie powinna stwarzać problemów. Mogę ruszyć lada chwila by nie tracić czasu. Od razu będąc przy tym temacie spytam, czy byłaby możliwość pożyczyć jednego z koni ? – zapytała, wpatrując się w niego niewinnym wzrokiem.

Co jak co ale podróż konno może skrócić czas a co za tym idzie, im szybciej załatwi ważne sprawy tym szybciej powróci do swojej kompanii.
Thalis Ashlai
Thalis Ashlai

Liczba postów : 38
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Mistrz Gry Pią Lip 16, 2021 11:42 pm

Serwyn nie był głupi, można było powiedzieć, że był przeciętnie inteligentny - więc pomysł ze znalezieniem wąwozu może był i dobry, ale to co znalazł i gdzie się rozbił, na pewno nie można by określić w taki sposób. Obóz rozbito na całkowicie pustej przestrzeni, bo innej lepszej nie znaleziono. Nie otaczały ich żadne drzewa, żadne większe wzniesienia - nic. Wyjątkowo gdzieniegdzie można było znaleźć wysuszony krzaczek.. przynajmniej dobrze, że obóz rozbili w dobry sposób.


________________________
Takie rzeczy jak znajdowanie dobrego miejsca pod obóz zostawia się kostkom. Ponadto proponuję, żebyście pisali już na Ziemiach Burzy nie w Dorne.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Thalis Ashlai Pią Sie 06, 2021 9:47 pm

Nadszedł dzień sądu. Dźwięk zbliżających się strażników oraz brzęk kajdan oznaczał jedno. Pora na karą jaka została jej wymierzona. Nie stawiała oporu, właściwie nawet jeśli chciała to nie miałaby żadnych szans z rosłymi od niej mężczyznami.

Tam na środku dziedzińca czekał ją wyrok. Nigdy przez to nie przechodziła. Słyszała tylko z plotek jak bardzo bolesne potrafią być baty po których ślady zostaną prawdopodobnie na całe życie.

Pozostało jej wytrwać ile tylko mogła, zacisnąć zęby, uciec myślami od tego wydarzenia jak najdalej by skupić uwagę na czymś całkowicie innym. Z drugiej strony przez jej myśl przepływały jej słowa, dawnego mistrza.

- Ból sprawi, że będziesz silniejsza. Ból sprawia, że wiesz, że żyjesz. Ból będzie napędem dla twych kolejnych działań, w szczególności jeśli chodzi o zemstę na tych, którzy są za to wszystko odpowiedzialni

Wtedy to ujrzała jego. Siedzącego w swej loży Lorda Wyl Szok jaki malował na jej twarzy był chyba idealnym odzwierciedleniem tego jak była bardzo zaskoczona z zaistniałej sytuacji. Patrick Sand. Ta przebrzydła bestia, która podała się za kogoś całkowicie innego niż był. Ciekawe co chciał na tym ugrać. Ciekawe czy wchodząc do lochu, chciał tak naprawdę poznać prawdziwą tożsamość tej, która uległa temu sprytnemu podstępowi.

Patrzyła na niego, a w jej oczach malował się gniew, który jakby to było możliwe wybuchł by niczym ogień z płonącego pieca. Wtedy zaczęło się piekło.

Ashlai nie chciała dawać mu tej satysfakcji. Robiła co mogła by znieść ból jaki był jej zadawany. Przez ten cały czas wpatrywała się w tego, który nosił nazwisko Sand. Niestety nie była ona na tyle odporna co Larston, czy Mormont czy też sam najbliższy jej Daiben. Ból sprawił, że dźwięk jej krzyku był słyszalny w całej okolicy.

Nie mówiła nic. Jej ciało całe drżało a łzy spływały jej po policzkach, pozostawiając ślady na brudnej buzi. Została ogołocona z całej godności. Kobieta, która do tej pory robiła wszystko by dbać o swój wygląd, wyglądała teraz jak pospolita dziewka, którą wyrzucono na bruk domostwa i wymieszano z błotem. Gorąc przechodził przez jej plecy, a promieniujący ból rozchodził się po reszcie ciała.

Resztę dnia spędziła w brudnym lochu, obmywając drżącą dłonią swoje zbolałe plecy. Było to okropne, było to straszne i kto wie ile zejdzie nim te świeże rany zabliźnią się na tyle by mogła w pełni powrócić do zdrowia.
Straciła swoje narzędzia złodziejskie, straciła swą trutkę. Na szczęście reszta pozostała. Ubiór, uzbrojenie, pieniądze.
Dla pewności sprawdziła czy zestaw do charakteryzacji jej pozostał czy też kiedyś skradzione flakon perfum. Oczywiście najważniejszą kwestią była ta żelazna moneta z Bravos, którą trzymała wraz ze swymi pieniędzmi.
Jeśli wszystko było na swym miejscu, to swą kuszę przypięła do konia, gdyż nie chciała narażać swych pleców na kolejny ból. To co przeżyła było dla niej i tak wystarczające. Usiadła powoli na koniu, który dostała od Sewryna i powoli na tyle na ile potrafiła ruszyła przed siebie. Stanowczo musiała się podszkolić się w jeździe na koniu, a nic tak najlepiej nie pomaga jak rozpoczęcie treningu od małych kroczków. Skoro była w stanie cudem pędzić przez pustynne tereny Dorne, to kroki stawiane powoli nie powinny stanowić żadnego problemu.

Po raz ostatni patrzyła na swoją ojczyznę. Po raz ostatni kroczyła tymi ziemiami. Była wygnańcem, tylko i wyłącznie bo taki kaprys miał ten pieprzony Sand.

Jego uśmiechnięta gęba cały czas widniała przed jej oczyma. Gęba, którą zapamięta już na zawsze…

Ruszyła przed siebie, zostawiając Dorne oraz wszystko za sobą. Ruszyła, tą samą drogą, by może odnaleźć ślady tych, do których przyszło jej wcześniej należeć...



Thalis Ashlai
Thalis Ashlai

Liczba postów : 38
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Dalben Sob Sie 07, 2021 1:50 pm

01/11/11 PZ

Prawie miesiąc upłynął od czasu, kiedy kompania Lwów wyruszyła na zamek. Cały ten czas drużyna zwiadowców spędziła w całkowitej dziczy, unikając kontaktów z ludźmi i poznając sekrety pogranicza. Każdego dnia Dalben poświęcał osiem godzin swojego życia na przeczesywanie terenu, poszukiwanie nowych ścieżek, znajdowanie ukrytych punktów obserwacyjnych. Później dzielił się zdobytą wiedzą z towarzyszami, którzy zajmowali się tym samym, co on. Można było stwierdzić, że poznał te ziemie lepiej, niż tutejszy mieszkaniec przez całe swoje życie. Nikt nie twierdził, że zna ziemie lepiej niż tutejsi zwiadowcy czy grasanci - takiego stwierdzenia raczej nikt by nie zaryzykował. Jednak standardowy mieszkaniec tych ziem nie wiedział połowy tego, co pozostawiona na czatach trójka. Przy okazji codziennych zwiadów dowiedzieli się, gdzie najlepiej biorą ryby, gdzie można łatwo znaleźć zwierzynę, gdzie znajdują się zioła dobrze podkreślające smak dziczyzny, gdzie można znaleźć korzonki, które dobrze komponują się z suszoną rybą. W ostatnich dziesięciu dniach pozwolili sobie nawet na odrobinę szaleństwa i zjedli pieczone na ogniu dzikie ptaki, których kilka udało się ustrzelić łowcy. Smak świeżego, pieczonego drobiu był niczym królewski poczęstunek po tygodniach z suszonym mięsem i rybami.

W czasie, kiedy mógł przebywać w obozie, nie na zwiadzie, Dalben rozwijał swoje umiejętności w łuku. Nie chodziło mu o trafianie w cel, to potrafił. Chodziło mu o celność, by strzała uderzała dokładnie tam, gdzie chciał. Poświęcał na to praktycznie tyle samo czasu, co na zwiady, by móc faktycznie, z czystym sumieniem przyznać, że jest w stanie trafić oponenta w oko lub między płyty wtedy, gdy będzie taka konieczność. Za cel służyły mu drobne owoce czy liście przyczepiane do drzew. Z drobnymi wyjątkami przez miesiąc dzień w dzień poświęcał się trudnej sztuce celności. Oprócz tego, zdarzało się, że wypadała jego kolej na zebranie pożywienia, której z biegiem dni poświęcał co raz mniej czasu - na początku musieli szukać wszystkiego i uczyć się tej krainy krok po kroku, teraz już wszystko znali na pamięć. Pozostałe chwile pochłaniał im sen, doglądanie koni, które musiały być w dobrej formie, czy drobne pogaduszki z Gormem czy Arthurem. Kompan Mormonta okazał się być dobrym człowiekiem, a godziny spędzane razem przekonały go chyba, że nie każdy dziki taki straszny, jak go malują. Przynajmniej Dalben miał taką nadzieję, gdyż sam chyba zaczynał za nim przepadać. Czym zajmowali się jego towarzysze, gdy sam zajmował się zwiadem nie wiedział, gdyż raczej nie zwierzali się mu i nie zdawali raportów, ale miał wrażenie, że między nimi również nawiązała się nić porozumienia. Może w wolnych chwilach trenowali walkę? Albo rozprawiali o swej przeszłości? Tropiciel starał się raczej nie ingerować w ich relację, zwłaszcza że wyglądało, iż całkiem nieźle się dogadują.

W tych godzinach przypadała jego kolej na przeprowadzanie zwiadu. Standardowo odwiedził już kilka punktów, z których prowadził obserwację terenu. Teraz przyszedł czas na jedno ze wzgórz, znakomity punkt obserwacyjny z którego mógł widzieć co się dzieje zarówno na trakcie, jak i przy granicy z Dorne. Starał się jej nie przekraczać, jednak wiedział, że stamtąd prawdopodobnie nadjedzie ich towarzyszka. Niezbyt wysokie krzewy, porastające wzgórze aż po sam szczyt pozwalały dobrze się skryć przed innymi obserwatorami. Ponieważ było to jedno z najwyższych wzniesień w okolicy, dawało znakomity widok na rozciągające się połacie ziemi. Dalben lubił też to miejsce z jeszcze jednego powodu - nieopodal znajdowała się niewielka łąka, gdzie można było zostawić bezpiecznie konia. Mógł tam się najeść i wypocząć, dzika zwierzyna raczej mu nie zagrażała, a nie rzucał się w oczy pośród niedużych krzewów na wzniesieniu. Łowca wspominał, jak widział stąd około trzech tygodni temu jakąś grupę grasantów ruszających na tereny Dorne. Nie widział dokładnie, ale zdawało mu się, że była to banda złożona z chłopów, którzy zmuszeni ciężkim losem chwycili za broń i postanowili odzyskać co swoje. Raz na jakiś czas zdarzało się też wypatrzyć jakiegoś podróżnego. Tym razem było inaczej. Do granicy przybyła grupa konnych, od których odłączył się jeden jeździec. Reszta zawróciła w stronę Wyl, natomiast samotny wędrowiec skierował się w kierunku Ziem Burzy. Dalben przyglądał się scenie, która jak żywo przypominała ich rozstanie z sumiastym wąsem. Następnie spędził trochę czasu obserwując powolną, ostrożną jazdę osamotnionej istoty. Im bliżej był on punktu obserwacyjnego, tym większej pewności nabierał łowca, że jest to osoba, na którą czekał. Pozwolił w spokoju podróżnemu przekroczyć granicę, a kiedy był pewny, że nie dostrzeże ich grupa wracająca do Wyl, ruszył po swojego konia. Znał ścieżkę, która pozwoliła mu w miarę szybko dotrzeć na szlak i przeciąć drogę samotnego jeźdźca. Gdy ujrzał Thalis, wymizerowaną i obszarpaną, nie mógł powstrzymać radości i współczucia. Podjechał pędem i przytulił ją delikatnie, by nie urazić jej obitego ciała. - Thalis dobrze, że jesteś. Co Ci się stało? Kto Ci to zrobił? - miał ochotę zasypać ją pytaniami. Podał jej bukłak z wodą i porcję suszonego mięsa, następnie wskazał drogę do obozu, gdzie czekali na nich Gorm i Arthur.
Dalben
Dalben

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Thalis Ashlai Sob Sie 07, 2021 8:28 pm

Przez całą podróż milczała. Nie miała zamiaru z nikim rozmawiać, w szczególności z tymi przydupasami należącymi do niejakiego Sanda. Pieprzony Lord Wyl, facet, którego wygląd zapamięta na całe swoje życie.

Może i została wygnana. Może i uznano ją za banitę Dorne, ale zrobi wszystko by tu powrócić. Tylko i wyłącznie po to by zobaczyć jak jeden z jej sztyletów przebija gardło tego pieprzonego chłoptasia. Chciała patrzeć na niego tak jak on patrzył na nią w trakcie wymierzania bolesnej kary.

Kiedy dojechała do granicy, nie spodziewała się tam nikogo zastać. Właściwie jedyne co jej podpowiadało to miejsce ostatniego obozu, z którego wyruszyła, tym samym opuszczając Bękarcie Lwy. Widok znajomej twarzy bardzo ją zaskoczył. Był niczym znak, nadzieja na którą tak bardzo liczyła. Niestety ale zmęczenie oraz ogrom czasu spędzony w lochu wywarł na kobiecie ogromną presję. Nim dotarła na bliskie spotkanie z jednym ze swych towarzyszy, dosłownie osunęła się z konia i gruchnęła o ziemię.

Ból wciąż przypominał o tym co się z nią stało. Rany były świeże, dlatego też jak tylko padła, poczuła jak każdy element jej ciała przypominał o tym co miało miejsce parę dni temu.

- Nawet sobie nie wyobrażasz jak ja się cieszę, że Cię widzę Daiben…- mruknęła, po czym z ledwością odpowiedziała tym samym gestem co bardzo dobrze znajomy jej Daiben.

- Jestem cała obolała, a plecy pewnie wciąż mi krwawią. Potrzebuję pomocy oraz kogoś, kto opatrzy me rany. W obozie Ci wszystko opowiem… - dodała, ciężko przy tym oddychając.

Powstała o własnych siłach ale widać było, że jej stan jest okropny. Tym razem pozwoliła sobie pomóc w pełni polegając na jej towarzyszu.
Thalis Ashlai
Thalis Ashlai

Liczba postów : 38
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Dalben Nie Sie 08, 2021 4:04 am

Widząc w jak opłakanym stanie jest Thalis zaklął pod nosem. Szybko zsiadł z konia i podparł ją swoim ramieniem, by nie upadła znowu. Złapał wodze jej konia, i biorąc je w jedną rękę wraz z cuglami swojego wierzchowca skierował się w stronę przydrożnego kamienia, by dać Dziewczynie na nim przysiąść. Kiedy już upewnił się, iż siedzi stabilnie, a konie nie pójdą samopas, podał Jej bukłak z wodą i kawałki suszonego mięsa natartego ziołami, by mogła się trochę posilić. - Niestety, w naszym obozie nie mamy medyka. Ale nie martw się, jak tylko dojedziemy, zrobimy z chłopakami co się tylko da, żeby Ci ulżyć w cierpieniu. Na razie chwilę posiedź, zjedz. Powinno Cię to trochę wzmocnić. - powiedział wyraźnie zatroskany stanem Towarzyszki. - Jak tylko odpoczniesz czeka nas szmat drogi. Reszta kompanii ruszyła do zamku, by przedstawić się tutejszemu lordowi. Może przy okazji znajdą coś do roboty, ale o szczegółach będziemy mieli czas pogadać. - dodał, chcąc w kilku słowach nakreślić Thalis sytuację. - Ja z Gormem i Arthurem zostaliśmy tutaj, by wypatrywać Twojego powrotu. Chciałbym się dowiedzieć, co Cię spotkało, ale myślę, że też czas na to jeszcze nadejdzie. Teraz odpoczywaj i zbieraj siły. - dodał, lekko figlarnie mierzwiąc Jej włosy, niczym brat droczący się z młodszą siostrą. Próbował w ten sposób dodać Dziewczynie choć trochę otuchy, choć miał wrażenie, że zabrał się do tego strasznie nieporadnie. Przy okazji starał się choć trochę ocenić stan, w jakim znalazła się Dornijka, chociaż zdawał sobie sprawę, że może spróbować Jej pomóc jedynie doraźnie. Cholera, mogłem poprosić Cleya, by został z nami. O czym ja kurna myślałem? Że Thalis wróci od tych zawszonych idiotów z listem żelaznym i zaproszeniem na bal do lorda pieprzonego Wyl? Gdzie miałem głowę! Żeby przez jedną głupią decyzję Jej nie stracić... - takie myśli towarzyszyły łowcy, gdy z troską spoglądał, jak zjada choć namiastkę posiłku, który powinna dostać.
Dalben
Dalben

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Thalis Ashlai Wto Sie 10, 2021 11:37 am

- Dziękuje – westchnęła głęboko, tym samym będąc wdzięczną za jakąkolwiek pomoc z jego strony. Usiadła wygodnie a raczej na tyle na ile było to możliwe na najbliższym kamieniu po czym chwyciła za porcję jaką otrzymała od swego towarzysza. Teraz wszystko było o wiele smaczniejsze niż ta pieprzona breja owsianki jaką musiała się zajadać przez najbliższe dni czy noce.

Suszone mięso było niczym rarytas, który rozpływał się w jej buzi. Do tego świeża woda idealnie schłodziła jej wysuszony przełyk. Piła bez końca, tak jakby nie piła przez ładnych parę dni. Te dobrocie doprowadziły do sytuacji, w której aż się zakrztusiła. Ocierając swe usta spojrzała ze zmęczeniem malującym się w jej oczach na Daibena.

- Nie spodziewałam się, że na tych ziemiach spotka mnie taka nieprzyjemna sytuacja, ale najwyraźniej niejaki Patrick Sand, który jest Lordem na zamku Wyl uparł się na nas. Mnie wtrącił do lochu za to, że miała czelność wrócić do Dorne po tym jak zostaliśmy wygnani. Wygnani rozumiesz! – podniosła głos, pozwalając ujść swoim emocjom.

- Ci pieprzeni głupcy wygnali nas, bo mieliśmy czelność rozbić obóz pod ich pieprzonym zamkiem. Tak oczywiście najlepiej przybyć do nich na kolanach i prosić się o poddaństwo. Jebani magnaci. Wyżej srają niż dupę mają! – splunęła na ziemię w geście pogardy.

- Ughhh jak ja ich nie znoszę! – warknęła pod nosem, zaś sam gniew jakim pałała do Lorda ziem, które opuściła tylko podsycał całą wypowiedź.

- Musze o wszystkim powiedzieć Flowersowi. Nigdy nie sądziłam, że dojdzie do takiej sytuacji, ale na ten moment, powrót na ziemię Dorne może oznaczać dla nas jedno śmierć. A skoro ten bękarci skurwysyn nas tutaj nie chce, to z chęcią zrobię wszystko by wesprzeć jego przeciwników w tej pieprzonej wojnie, tylko po to by zobaczyć jak jego zwłoki dyndają na szubienicy albo jego łeb nabity jest na jeden z wystruganych specjalnie palów. – oj była wkurwiona. Chyba jeszcze nigdy tak w życiu nie czuła pokładu tylu negatywnych emocji, którym nie mogła dać ujścia. Przynajmniej tak długo aż jej sztylet nie przebije krtani tego skurwysyna na zamku Wyl.
Thalis Ashlai
Thalis Ashlai

Liczba postów : 38
Data dołączenia : 05/07/2021

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Mistrz Gry Nie Wrz 05, 2021 9:11 pm

23-24/10/11PZ

Po zamachu na swoje życie podczas negocjacji lord Chester zareagował błyskawicznie. Kiedy maester opatrywał jego rany, on dyktował jednemu ze swoich rycerzy treść listu, który miał zostać natychmiast wysłany do Kingsgrave. Gońcy zaś już dawno ruszyli zaalarmować wszystkie posterunki zarówno o zdradzie, jak i o uciekinierach pod chorągwią pokoju. Rycerze z Reach nie mieli zamiaru popuścić takiej zniewagi i zdrady. Wieści przekazano szybko i sprawnie, a uderzenie zbrojnych okupanta było błyskawiczne. Dornijczycy zaś w paru miejscach dali się nawet zaskoczyć, nie spodziewając się ze strony głupich honorowych sąsiadów podobnego aktu agresji w czasie tymczasowego zawieszenia broni z racji negocjacji. Ach... Gdyby tylko wiedzieli...
Odpowiedź Reach nie nadeszła w prawdzie w postaci wielkiej armii maszerującej, aby zająć kolejne zamki, a w formie licznych podjazdów uderzających na patrole, posterunki oraz wioski. Straty poniesione zostały po obu stronach, acz to żołnierze Reach, błogosławieni najwyraźniej przez samego Wojownika, wściekłego za zbrukanie chorągwi pokoju, wychodzili z nich obronną ręką. Wieść szybko roznosiła się po górach i w ich pobliżu. Wojna trwa! Walki zostały wznowione! Na początku Dornijczycy myśleć nawet będą, że to ludzie z Reach złamali rozejm...

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Dorne Empty Re: Wzgórza Dorne

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach