Miasteczko portowe

Po ponad dwóch miesiącach w podróżach czy to na Zachód czy to na Północ, wreszcie udało się dotrzeć z powrotem do Dorzecza. Już w oddali ze swojego drakkaru mógł zobaczyć jak coraz większy i coraz bliżej znajduje się Seagard i chorągwie rodu Mallisterów powiewające na wietrze. Będzie można chwile rozprostować nogi w znanym mu miejscu, jeszcze ta cholerna ręka, która "zbiegiem okoliczności" zaczęła go boleć na Zachodzie, coraz gorzej mu się to królestwo kojarzyło.
W między czasie zahaczyli jeszcze o Żelazne Wyspy gdzie spędzili jeden dzień, Halleck musiał ogarnąć kilka rzeczy i zabrać jedną bardzo cenną rzecz ze sobą, aby dowieść ojcu, poza tym taki chwilowy postój w rodzinnym zamku przed dalszą podróżą, aby naładować siły przed kolejnymi dniami. Spraw nie było co ogarniać bo większość było kontrolowana przez tamtejszego zarządcę, a zresztą młody Hoare tam nie dawno był.
Gdy tylko dopłynął do portu nakazał rozładunek okrętów, a właściwie tego co tam pozostało, nieco prowiantu, który ze sobą zabrali, jakiś sprzęt i reszta użytecznych rzeczy, która na drakkarach mogła się zmarnować. Czasu wiele nie mitrężył i po kilku godzinach chciał już jechać dalej, aby dotrzeć do Fairmarket, więc gdy tylko reszta jego ludzi była przygotowana i gotowa do drogi, konie odpowiednio oporządzone, najedzone i napojone do nakazał ruszyć w drogę trzeba było przekazać Harwynowi odpowiednie wieści.