Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Przedpola Kamiennego Septu

Go down

Przedpola Kamiennego Septu Empty Przedpola Kamiennego Septu

Pisanie  Edwin Reyne Czw Paź 01, 2020 7:56 pm

***
Edwin Reyne
Edwin Reyne

Liczba postów : 74
Data dołączenia : 23/09/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Kamiennego Septu Empty Re: Przedpola Kamiennego Septu

Pisanie  Edwin Reyne Czw Paź 01, 2020 8:16 pm

12 dzień dziewiątego księżyca, dziesięć lat po Zagładzie

Minęły raptem dwie godziny od nieprzyjemnego spotkania z szukającymi dziury w dupie najemnikami, a Edwin wciąż był poirytowany zajściem. Pluł sobie w brodę, że nie okazał im braku sympatii przy pomocy stali, jednak być może właśnie ta decyzja sprawiła, że dotarli bezpiecznie do miasta. Właściwie to dopiero widzieli na horyzoncie jego mury, lecz była to kwestia parunastu, maksymalnie trzydziestu minut. Jednooki nie wiedział jeszcze czego może się spodziewać, jednak miał już pewne podejrzenia co się może tutaj święcić. Rozważał przez jakiś czas kompletne ominięcie osady, lecz nie było to w jego stylu. Co ma się stać to się stanie; w najgorszym wypadku wsadzą go za kraty i tyle będzie z jego podróży.
Aby nie sprawiać nieprzyjaznego wrażenia, zdjął ponownie swój hełm, zawieszając go na swoje miejsce przy siodle i nieco pośpieszył wierzchowca. Chciał mieć już wszelkie kontrole i przepytywanie za sobą. Spotkanie ze strażą w bramie zapewne przysporzy mu nieco kłopotów, jednakże później powinno pójść już z górki. Jeden z jego kompanów wiercił się niespokojnie w siodle, a był to efekt mniejszego doświadczenia w wyprawach pod wodzą Edwina. Drugi, całkiem zresztą znany na zachodzie, dawno się już do tego przyzwyczaił, swoim nastawieniem przypominając jego samego. Była to solidna ekipa, wspierająca się nawzajem w bitwach i dzieląca co dzień chlebem. W obliczu potencjalnej dysproporcji sił, musiała się jednak zdać na przywództwo jednookiego, który często zmuszony był do gimnastyki słownej i wykręcania ze swoich prawdziwych zamiarów.
Edwin Reyne
Edwin Reyne

Liczba postów : 74
Data dołączenia : 23/09/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Kamiennego Septu Empty Re: Przedpola Kamiennego Septu

Pisanie  Czeladnik Gry Pią Paź 02, 2020 10:13 am

Mury miasteczka otaczały jego najważniejsze zabudowania, zaś pod nimi rozciągało się podgrodzie oraz pola. To tutaj, na zewnątrz obwarowań, znaleźć można było przedstawicieli fachów śmierdzących lub irytujących w inny sposób, albo też po prostu niebezpiecznych i zagrażających ciasnej, głównie drewnianej, zabudowie miejskiej. W ten czas w pobliżu pól i chłopskich zabudowań rozłożyły się namioty rycerzy z włości i proste żołnierskie schronienia należące do ludzi, którzy przybyli na wezwanie na potrzeby poboru. Co naturalne tu i przy bramie także miały napotkać ich straże, gotowe wypytać o powód przybycia i takie tam. Jasna sprawa, że atakowanie tych ludzi, jakkolwiek irytujący by akurat nie byli, skończyłoby się, w najlepszym wypadku, na szafocie. W gorszym... Cóż, jest wiele możliwości.
Co zaś do tego, co mogli mu powiedzieć... Na razie o nic chyba nie pytał, ale powinien mieć raczej świadomość, że karczmy i burdele mogą być pełne. Wcisnąć pewnie by się można, ale spokoju się raczej nigdzie nie uświadczy. Rzemieślnicy pokroju kowali czy płatnerzy też mogą być cokolwiek zajęcie sprawianiem lub naprawianiem wojennego sprzętu.

Tak czy siak, jeśli kłopotów nie sprawiał, to do miasteczka mógłby wejść. Pytanie tylko, czegoż tam szukać chciał?

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Kamiennego Septu Empty Re: Przedpola Kamiennego Septu

Pisanie  Edwin Reyne Pią Paź 02, 2020 2:58 pm

Zbliżając się coraz bardziej do miasta, Edwin nie spodziewał się, że uświadczy tu aż takie tłumy. Świadczyło to o dwóch dosyć istotnych rzeczach; na przedpolach osady zbierały się lokalne siły, co potwierdzało plotki o przygotowaniach do wojny. Drugą jednak, bardziej upierdliwą dla niego kwestią był fakt, że gospody oraz zamtuzy będą pełne ludzi. Psia krew - zaklął w myślach. Musiał teraz podjąć decyzję co robić. Zanurzając się głębiej w miasto ryzykuje tylko większą frustracją spowodowaną tłokiem i dociekliwością strażników. Z drugiej strony, w takich warunkach łatwiej było podsłuchać o czym gadają ludzie. Gdyby ominął miasto szerokim łukiem miałby dwie opcje do wyboru; albo skierować się prosto ku Ziemiom Burzy, albo ruszyć aż do Maidenpoolu, gdzie jego przyjaciel będzie mógł mu zaoferować wygodny pokój i być może jakieś istotne informacje.  
Ostatecznie Edwin postanowił przynajmniej przejechać przez miasto, bez żadnych planów na zatrzymywanie się w nim na dłużej niż godzinę. Przy odrobinie szczęścia może uda mu się uzupełnić zapasy i wyciągnąć jakiekolwiek wskazówki, które mogłyby ułatwić mu podjęcie następnej decyzji odnośnie celu podróży. Powolnym kłusem zbliżał się do murów centralnej części osady, mijając namioty żołdaków oraz chaty pod murami, Wypatrywał okiem jakiejś gospody, w międzyczasie natężając ucho na wszelkie interesujące informacje.
W przypadku, gdyby w w tej części miejscowości nie uświadczył zajazdu lub niczego, co by go interesowało, podjedzie z kompanami pod bramę, aby sprawdzić jaki humor mają dzisiaj strażnicy - Ser Edwin Reyne z Castamere - przedstawi się od razu na zapytanie - Przejazdem do Gulltown - dodając po chwili, aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń.
Edwin Reyne
Edwin Reyne

Liczba postów : 74
Data dołączenia : 23/09/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Kamiennego Septu Empty Re: Przedpola Kamiennego Septu

Pisanie  Czeladnik Gry Pią Paź 02, 2020 4:15 pm

Jeśli o gospodę się rozchodziło, to spokojnie jakaś na podgrodziu by się znalazła. Problem w tym, że byłaby oblegana tak samo, a może nawet bardziej, jak te za murami. Wzięci z poboru chłopi i najemnicy pili tutaj razem - w środku i na zewnątrz, okupując prawie każdy skrawek ziemi w okolicy. W tym rejwachu trudno było dostać coś do picia, trudno też było usłyszeć coś konkretnego poza śmiechami i poniesionymi, mieszającymi się ze sobą głosami. Jeśli mieli dość cierpliwości, można było skorzystać z gospody i poczekać na napitek.

Co zaś by ciekawego usłyszeli? Ano niewiele... Podobno niedawno panoszyła się tutaj spora grupa bandytów, ale już jej chyba nie ma. Ponoć zbierana armia miała iść dalej podbijać Ziemie Burzy. Albo może miała iść plądrować Zachód... Nie, nie to Burza była agresorem a oni mieli tylko odeprzeć ich. Wersji było wiele, tak jak ust, które mówiły. Dokładne plany armii i cel jej formowania się znali zapewne tylko wysoko postawienie ludzie, którym powierzone zostanie dowodzenie. Prosty chłopek czy najemnik to se mógł jedynie zgadywać, co też Król zamierzył, siły swe pod broń powołując.

Zapasy zaś... No, pewnie coś tam by się udało kupić. Wino czy piwo, suszone mięso - podróżny prowiant. Do tego też zdałoby się trochę cierpliwości oraz grosiwa. Zależy też, co kupić chcieli.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Kamiennego Septu Empty Re: Przedpola Kamiennego Septu

Pisanie  Edwin Reyne Pią Paź 02, 2020 5:08 pm

Trójka mężczyzn na koniach przeciskała się pomiędzy tłumami toczącymi przedmieście Kamiennego Septu. Jak to wcześniej przewidział, zaczęło go to już powoli irytować, jednak jednooki nie dał tego po sobie poznać. Starał się wychwycić jakiekolwiek interesujące informacje, ale jedyne co udało mu się wyhaczyć to sprzeczne ze sobą ochłapy. Nie wiadomo było kto kogo, kiedy ani gdzie. Co prawda nie spodziewał się przechwycić ściśle tajnych informacji, ale wystarczył jeden upity żołdak ze zbyt wygadaną gębą, aby zdradzić coś ciekawego.
Po jakichś dwudziestu minutach, wiedząc już, że nic już tutaj nie wskóra, Edwin zszedł z konia zostawiając go kompanom i postanowił kupić coś na targu, aby umilić sobie dalszą podróż. Ustawił się w kolejce, łypiąc zza ramienia osoby przed nim stojącej jaki jest wybór. Co prawda i tak skończy się pewnie na trzech bochenkach chleba i worku suszonego mięsa. W jukach ich koni wciąż znajdywały się zapasy przywiezione z Zachodu, ale lepiej było się ubezpieczyć i mieć coś na dłużej. Kiedy nadeszła jego kolej, Edwin nie mógł powstrzymać się od dodania do swojego zamówienia dwóch butelek wina; jego ulubionego trunku.
Podczas oczekiwania i wyboru, wciąż był czujny, nastawiając ucho tu i ówdzie. Niebawem mieli opuścić miasto, ale przy tych ostatnich chwilach w Kamiennym Sepcie być może jeszcze mu się poszczęści. Po zakończonych zakupach oddali się od miasta, kierując się na północny wschód. Według jego pamięci podróżując w kierunku południa, natrafi w końcu na jedną z rzek, a tam nie wiadomo jak wyglądały warunki przeprawy. Bardzo możliwe, że na czas mobilizacji została ona kompletnie uniemożliwiona. Edwin wolał dmuchać na zimne, nim później nadrabiać drogi.
Edwin Reyne
Edwin Reyne

Liczba postów : 74
Data dołączenia : 23/09/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Kamiennego Septu Empty Re: Przedpola Kamiennego Septu

Pisanie  Czeladnik Gry Pią Paź 02, 2020 6:40 pm

Najpewniej celem mobilizacji wojskowej było zgromadzenie sił przeciwko Burzy, która także ponoć siły swe gromadziła. Jak na razie żadne z dostępnych im źródeł, o ile żołdaków tak zwać można, nie miało pewności co do tego, czy będzie to ofensywa czy też obrona. Co prawda weterani byli prawie pewni, że to zbiera się armia ofensywna, ale czyjeś "jestem prawie pewien" nie mogło być gwarantem. Z czasem jednak wszystko się musi wyjaśnić, prawda?

Trzy bochny chleba i zapas mięsa kosztowały go srebrną monetę. Naturalnie na zakup trzeba było poczekać troszkę, ale towar udało się dostać. Wino natomiast ciężej było dostać i za napełnienie dwóch dwulitrowych bukłaków policzono im pięć srebrników. Chyba, że nie mieli bukłaków - wtedy drożej. Niemniej, przy odpowiedniej dozie zaparcia i cierpliwości wszystko udało się dostać. Przy okazji posłyszeli też, że podobno nie tak dawno jeszcze, ale raczej już kilka tygodni temu, w okolicznych wioskach pojawiali się członkowie Wiary. To mogło być jedynie czcze gadanie chłopów.

Tymczasem, skoro mieli ruszać, to na północny-wchód kierunkiem najrozsądniejszym wydawały się być tereny w pobliżu Oka Boga. Daleko od ważnych zamków a tym samym, akurat w tych czasach, od kłopotliwych żołdaków Żelaznych, którzy tak Edwina irytowali a których nie mógł potraktować ostrzem.
A może jednak nie?... Któż to wie?...

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Kamiennego Septu Empty Re: Przedpola Kamiennego Septu

Pisanie  Mistrz Gry Nie Paź 25, 2020 1:19 pm


21/09/10


Po ponad dwóch tygodniach podróży z Raventree Hall wszyscy zebrali się pod Kamiennym Septem. Lord Roderick ze swoimi ludźmi, ser Rufus towarzysząc lordowi Piperowi, a także Vance, Lychester, Vypren. I sam Dagmer "Kielon" , milczący wysłannik ser Harwyna i faktyczny dowódca wyprawy.
To on, gdy zebrali się wszyscy, posłał po nich i zaprosił do swojego namiotu na naradę wojenną i by zdecydować, co powinni dalej począć. Lord Blackwood wybrał się tam w towarzystwie symbolicznej obstawy - ser Rufusa i jeszcze dwóch swoich tarcz.  Przy wejściu do namiotu minęli straż złożoną z kilku Żelaznych Ludzi, kolejnych kilkunastu zaś czekało w środku. Tam zaś czekał na nich rozłożony stół wraz z mapami tej okolicy. W namiocie zjawili się jako pierwsi...
- Tak, tak... Rzecz jasna mieliśmy tu planować dalsze części wyprawy, ale tak naprawdę wezwałem Cię tu dla innej kwestii. Drodzy Panowie, nie możemy iść na wojnę, mając zdrajcę pośród nas. - Groźne drżenie przeszło przez lorda Blackwooda. - Pojmać zdrajcę... - padł rozkaz, a kilku otaczających ich Żelaznych postąpiło krok naprzód. Sam Dagmer również dobył broni, spoglądając groźnie na Blackwooda. - Wysłałeś wrogom wiadomości o naszych planach i rozkazem króla Harwyna masz zostać pojmany i przywleczony do Fairmarket w niewoli.


Ojciec na Górze


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Pon Lis 23, 2020 7:19 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Kamiennego Septu Empty Re: Przedpola Kamiennego Septu

Pisanie  Rufus Reyne Nie Paź 25, 2020 1:52 pm

Po naradzie z lordem Roderickiem w Raventree Hall ser Rufus został odesłany do udzielenia pomocy rycerzowi z rodu Pipierów. Jak się okazało młody lord Piper zmarł w wyniku upadku ze schodów, a lordowskie siedzisko odziedziczyła chyba jego starsza siostra, więc zadanie poprowadzenia pospolitego ruszenia przypadło jej rycerskiemu krewnemu. Naturalnie Reyne pomagał mu jak tylko mógł zgodnie z rozkazem lorda Blackwooda. Po przybyciu lorda Raventree Hall zwołano naradę, więc ser Rufus udał się na nią w charakterze obstawy lorda. Założył na siebie gambeson i napierśnik z niedawno wykutej zbroi płytowej qohorskiej roboty. Hełmu, tarczy czy też reszty elementów zbroi nie zamierzał zakładać, bo to przecież tylko narada. A sam napierśnik założył, ponieważ będąc na wojnie trzeba być zawsze przynajmniej częściowo w gotowości na wypadek bycia zaatakowanym z zaskoczenia. To było dla niego logiczne. Równie logiczne było też dla niego przytroczenie do pasa Czerwonego Deszczu i sztyletu z valyriańskiej stali wygranego na turnieju w Horn Hill.
Przed namiotem minęli sześciu żelaznych ludzi, a w środku zastali kolejnych ośmiu i ich dowódcę imieniem Dagmer. Przybyli pierwsi, więc nie było tam innych lordów i rycerzy dowodzący swymi armiami na wojnie. Rycerz z Zachodu zajął pozycję po prawicy swego seniora, jedząc suchą bułkę. Zamienił się w słuch i szybko tego pożałował. Ale że jaki zdrajca - pomyślał zdziwiony, bo pojęcia na ten temat nie miał. I wtedy padł rozkaz pojmania Blackwooda. Sucha bułka spadła na ziemię, kiedy ser Rufus już wyciągał Czerwony Deszcz z pochwy. Ujął go oburącz i wystąpił przed lorda gotów natychmiast zadać śmierć próbującym pojmać go ludziom. Generalnie myślenie nad tym co robi nigdy nie należało do mocnych stron Rufusa, a teraz tym bardziej nie miał czasu na to. Wiedział tylko, że musi się przebić przez obecnych tu żelaznych i najlepiej zabić ich dowódcę, a potem sprowadzić Blackwooda do jego części obozu, gdzie by się zastanowili co dalej - ucieczka czy walka? Naturalnie na miejscu Rufus mógłby już ubrać pełną zbroję i szarżować na wrogów z kopią w ręku, ale teraz było to tylko płonnym pragnieniem.


Ostatnio zmieniony przez Rufus Reyne dnia Pon Lis 23, 2020 7:31 pm, w całości zmieniany 1 raz
Rufus Reyne
Rufus Reyne

Liczba postów : 77
Data dołączenia : 23/04/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Kamiennego Septu Empty Re: Przedpola Kamiennego Septu

Pisanie  Mistrz Gry Czw Paź 29, 2020 12:48 am


Więc to tak? Nie zamierzali współpracować, co? Ha... Po to byli tutaj ci wszyscy przygotowani żołnierze - pełnili nie tylko rolę motywatora mającego zachęcić do współpracy ale także sił interwencyjnych, gdyby jednak bezkrwawe pojmanie nie było możliwe.

No i nie było. Pozostali trzej obrońcy Blackwooda także dobyli broni oburącz - również nie byli przygotowani na taki rozwój sytuacji. Sam lord zaś, mając na sobie jedynie kurtę co się ją pod zbroję wkłada i kaleką jednonogim będąc, cofnął się za swych ludzi.
Żelaznych było w namiocie już, nie licząc dowódcy, dziesięciu. Ósemka otaczała lorda i jego ludzi, zaś Dagmer i pozostała dwójka zebrali się w wejściu, zapewne gotowi wspomóc swoich tam, gdzie zachodziłaby taka potrzeba - dowódca też hełm na łeb zarzucić, skoro pewnie przyjdzie mu walczyć. Pozostali żołdacy, których widzieli przy namiocie zapewne upewniali się, że jeśli osaczeni stworzą sobie nowe wyjście, to wcale niełatwo będzie im z niego skorzystać.

Bez zbędnego przeciągania... Trzech rzuciło się na Rufusa, próbując przebić się do Blackwooda. Kolejnych pięciu zaś - na pozostałych obrońców lorda. Namiot był spory a ludzie Dagmera mieli tą przewagę, że już otoczyli wroga, kiedy wszedł w ich pułapkę.
Rufus wszedł w walkę z napastnikami. Ostro się ścięli - trzech na jednego. Mimo liczby adwersarzy a pomimo braku kompletnego opancerzenia Lew z Zachodu szybko zdobył sobie przewagę. Rąbał, ciął i kroił! Mylił przeciwników, zbierał ich ataki i im uchodził z pola. Dźgał w półmieczu i płynnie przechodził do pełnych uderzeń. Osłaniał się przed wrogami skutecznymi manewrami. Stosował cały wachlarz wszelkich możliwych sztuczek szermierczych od których oponentom oczy wyłaziły na wierzch, hej! Krótko mówiąc: wojacy Dagmera nie lada mieli zgryzotę. Szybko jeden z nich uległ a dwóch ledwie zipało.
Inaczej sytuacja miała się z pozostałymi obrońcami lorda. Ci ulegali przewadze liczebnej oponentów i cofali się pod naporem doświadczonych weteranów Żelaznego Króla. Lord Blackwood tymczasem, nieprzygotowany do walki i kaleki, po prostu sięgnął po puginał i czekał okazji razem z równie nieuzbrojonym giermkiem ser Rufusa - Leo Crakehallem.

Dagmer, widząc jak srogo tnie na plasterki jego wojaków Rufus, po imieniu zakrzyknął do tych, co mieli namiotu pilnować. Dwóch wywołał i dwóch przybyło. Trzech znów na Rufusa posłał a sam jednego przy sobie ostawił, czekając okazji pewno, by po lorda się przebić. Rufus tymczasem bez dalszego przeciągania skasował pozostałych.
Kolejnych trzech rzuciło się ku rycerzowi z Zachodu, zaraz migiem za kompanów wskakując. Ponownie bój był nierówny i ponownie jeden z oponentów padł martwy na ziemię. Jednak dwóch wciąż stało, zaś i krew z Rufusa też wyciekała. Toporami i mieczami pocięli go po rękach i nogach. Jeden niegłęboki sztych mu w bok wrazili, tam gdzie napierśnik miejsce na ruchomość ręki ostawia. I jeszcze jednym czoło mu naznaczył oponent.
Inne walki też się toczyły. Obrońcy Blackwooda za wygraną dać nie chcieli. Pierwszy z nich bił się z trzema oponentami niby wilk. Raniony był po wielokroć, odgryzał się, ale w końcu zepchnięty do biernej defensywy uległ. Cios toporem rozłupał mu czaszkę, oczy poszły w słup a trup padł na ziemię. Drugi z obrońców podjął nierówną walkę, lecz ciągle a uparcie stał i odpierał natarcie trzech wojów. Ser Robin podobnie - bronił się przed kolejnymi atakami przeciwników, odpłacając im pięknym za nadobne - sił mu jednak coraz bardziej brakowało.

Kiedy kolejni padali pod ciosami Rufusa. Dagmer więc wściekły już po imieniu kolejnego zawołał. Kazał im zaraz na Rufusa ruszać, sam zaś na drugiego obrońcę pognał, by szybciej chyba sprawę ukończyć i więcej ludzi zebrać na tego cholernego Lwa.
Kiedy powalił kolejnego i ranił jeszcze innego, obskoczyli go tak, że czterech miał przeciwko sobie. Na szczęście jeden ledwo się trzymał i prędko został odesłany w objęcia śmierci. Dalszy bój już w trupy nie obfitował - Rufus ranił mocno kolejnych dwóch strażników, ale i oni z niego krwi tak utoczyli, że ledwo się na nogach trzymał.
Ostatnia z Tarcz padła bez interwencji Dagmera. Strażnicy rzucili się ku Rodrickowi, który musiał ulec w końcu ich przewadze. Ostatni z obrońców był zbyt zajęty swoim bojem i swymi ranami, by rzucić się na pomoc jednonogiemu lordowi.

Dagmer odgonił swym zabronił się już wtrącać i w walce pozostali tylko ci, którzy ją toczyli. Poza nim samym... Pewnie chciał osobiście ubić Lwa. Musiał się nieco zawieść, myśląc zapewne iż ten sam już gotów ducha oddać... Bowiem Rufus nie dość, że ubił zamaszystym cięciem jednego ze strażników to jeszcze poważnie ranił ich dowódcę. Ten zaś w szale, jako wojownik zaprawiony, ruszył by zrewanżować się. Ostały jeden strażnik cios jeszcze zadał, nim padł na ziemię, krwią plując z ust.
Toczył się pojedynek pomiędzy Dagmerem i Rufusem. O dziwo wyrównany, choć Lew krwią swą ociekał. Wymieniali ciosy zaciekłe. Człek Zachodu ranił po raz kolejny oponenta bardzo poważnie. Zdawało się, iż nawet pomimo ran powali Żelaznego. Lecz jednak nie... Nie tak los chciał. Oponent sparował raz jego cios i miecz mu w łeb przylał srogo, że rycerz padł.

Przemogli go ilością. Acz... siedmiu powalił na śmierć. Dowódcę poważnie ranił. Co mu jednak z tego będzie? Wszak oto padł... zabójca smoków, pogromca piratów, wielki rycerz i bohater. Jego ran nie zdołał uleczyć najlepszy z dostępnych medyków i tylko dzięki opatrzności Siedmiu w jego rany nie wdało się zakażenie. Koniec końców musiał czuć się źle, bardzo źle... Gorszy los czekał ser Robina, który co prawda życia nie stracił, ale prawą nogę owszem, tak jak i szansę na dalszy żywot rycerza. Pojmano lorda Rodericka i młodego Leo Crakehalla, a ser Dagmer odebrał należny sobie łup - w ten oto sposób Żelazny Człowiek wszedł w posiadanie miecza z valyriańskiej stali, Czerwonego Deszczu. Tak jak i sa

A jakiż los czekał oddział Rodericka? Został zaskoczony i dosłownie zmasakrowany przez połączone siły Żelaznych Ludzi i ich pomocników. Prawie wszyscy wpadli w niewolę lub zginęli, ich namioty spalono, ich kobiety wyrżnięto... Rzeź godna najgorszych demonów, została zapamiętana przez wiele lat jako "pogrom na Kruczych Polach", jak przezwano od tej pory wzgórze, na którym rozbito obóz sił sojuszniczych.

Ser Rodericka odesłano pod strażą do Fairmarket, a najbardziej rannych pozostawiono pod pieczą garnizonu Kamiennego Septu - taki los czekał zarówno Rufusa, jak i ser Robina. Młodego Leo odesłano zaś wraz z Blackwoodem.

Spoiler:
 


WUJAS (feat. Ojciec na Górze)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Kamiennego Septu Empty Re: Przedpola Kamiennego Septu

Pisanie  Gregor Storm Czw Gru 17, 2020 1:40 am

30/09 10PZ


Gregor uspokojony zwycięstwem, które stanowiło dowód, że bogowie znów patrzą łaskawie na krucjatę, nakazał zebrać uzbrojenie od wrogów i rozdać pomiędzy własne siły. No chyba, że pojmani poborowi wroga, którzy pochodzili z Dorzecza, a których zdołano się przekonać do religijnej wyprawy i wyzwolenia krainy, zechcieli dołączyć. Wrogich dowódców raczej nie namawiano na to, gdyż gdyby chcieli, to już dawno by się poddali. Żeby nie wzbudzać takich pomruków niezadowolenia jak ostatnio, nakazał zatwardziałych najpierw zabić, by nie cierpieli, a potem nabić na pale wzdłuż drogi, którą z pewnością będzie podążać wroga armia. Na piersiach dowódców dodatkowo nakazał wyryć wielkie pięcioramienne gwiazdy. Co do Toma Storm był zaskoczony wieściami. Czyli nawet taki plugawy poganin jak Blackwood był w stanie postawić się Żelażnym, a wyznawcy Siedmiu nie? Oj, gniew bogów musi być wielki. Wszyscy z nich sczezną w siedmiu piekłach! Wysłał Toma z powrotem do Kamiennego Septu z rozkazem wywołania buntu jak tylko krucjata dotrze pod mury. Bez pomocy z wewnątrz atak może się nie udać. Wysłał też posłańca przebranego za chłopa, któremu dał kryształową gwiazdę ułamaną z miecza poległego Syna Wojownika. Miał powiadomić Lannistera o wszystkim co zaszło. Że krucjata może nie dotrzeć pod Riverrun, oraz że był bunt Blackwooda, którego siły wyrżnięto.

Nie było czasu do stracenia, więc krucjata od razu wyruszyła dalej, wolniejszym tempem, by ranni mogli odpocząć. Gdy dotarli do brodu, nakazał by ciężkie wozy ze skorpionami osłaniały go od strony, z której przyszli. Miało je obsadzać kilkudziesięciu kuszników i zbrojnych. Na drugą stronę w pierwszej kolejności mieli zaś przeprawić się ranni z obstawą zbrojnych, potem reszta armii. Na końcu cała kawaleria, która póki nie przyjdzie jej kolejność, ma się skryć w lesie nieopodal. Dowodził nią Storm, zaś na dowódcę piechoty i przeprawy wyznaczył tego samego ser Lancela, który wcześniej dowodził armią.
Gregor Storm
Gregor Storm

Liczba postów : 47
Data dołączenia : 16/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Kamiennego Septu Empty Re: Przedpola Kamiennego Septu

Pisanie  Mistrz Gry Sob Gru 19, 2020 3:22 am

Jak mawia stare powiedzenie: "jeśli coś spierdolić się może, to niechybnie się spierdoli". Tym razem rzecz zdarzyła się w czasie przeprawy.
Wpierw jednak kronikarski obowiązek obowiązuje do opowiedzenia o tym, jak krucjata pod Kamienny Sept dotarła. Pierwszy epizod tej opowieści rozegrał się w dzikich głuszach Dorzeczańskich lasów. Trwał wtedy powolny przemarsz kolumny ser Gregora na północ.
- Dojda, dojda i niedojda. Zara się zmęczę - stwierdził filozoficznie Leszek.
- Spokojna Twoja głowa poharatana kolego. Ser Gwiazdka ma plan. Jest rycerzem i w ogóle.
- Ta - mruknął Ogór. Jak zauważyli jego przyjaciele, od tygodnia był albo przygnębiony, albo poddenerwowany. Dziwnie do tego. - Ja to tylko nie łapię tego, czemu pięć ramion wycinamy na gwiazdach?
- A ileż byś chciał? Osiem? - zarechotał Jęczmień. - Przeta wiadomo, że bab na wojnę się nie bierze. Toż Matka i Dziewica tylko by się martwiły.
- A Starucha? Czemu nie cztery?
- Ona już se ponawidziała w żyćku. To i wojnę przeżyje.
- No. A poza tym ma lampion, to nam w nocy będzie widno. Ale nie dosłownie. W sensie mefe... meka... meta...
- Metaamfetamina.
- Metaamfitamicznym - poprawił Jęczmień. Chciał jeszcze coś powiedzieć, zaczął już nawet dobierać słowo, głośno poruszając ustami, gdy nagle zamarł. - Ejta, co chota?
Dźwięk tętna kopyt rozbrzmiał w powietrzu. Nadjeżdżała kawaleria.
Trach! Bach! Ciach!*
Kawaleria pod herbami Vanców i ich chorążych wbiła się w kolumnę ludzi Gregora. Ich żołnierze napotkali jednak zaskakujący opór pełnych wiary fanatyków (w tym dzielnych Jęczmienia, Ogóra i Leszka). Drobne straty zostały okraszone licznie pojmanymi jeńcami i paroma koniami - najważniejsi chyba jednak zdawali się pojmani rycerze.


Bilans:


Wreszcie więc, już wcale nie niepokojeni i w ogóle dotarli pod Kamienny Sept i ostatni bród, który ich od niego dzielił. Rozłożyli więc obóz oczekując dnia i wysyłając zwiady, bo przeprawa w nocy nie wchodziła w grę - nie tylko byłoby to niebezpieczne, ale i sami ludzie potrzebowali odpoczynku.


Nadszedł więc dzień przeprawy. Ta zdawała się nie iść dobrze od początku. Najpierw bowiem ranni ociągali się, bo i dla nich przejść przez rwącą rzekę z nurtem nie było łatwym zadaniem. Kuśtykając, starając się nie upaść, szło to rzeczywiście topornie i zajęło spokojnie nadmiarową godzinę.
Bród jednak, jak wiadomo, jest miejscem idealnym do przeprowadzenia ataku na maszerującą armię - szczególnie zaś w tak korzystnej pozycji, o parę mil od głównej siedziby wroga. Pierwsze przybyły wieści z południowego wschodu o tej samej armii, o której mówili wcześniej - około dwa tysiące żołnierzy Dorzeczańskich wspieranych przez pokaźną grupkę Żelaznych maszerowało w stronę brodu aby stoczyć tak wyczekiwaną ostatnią batalię. Do celu dzieliło ich jeszcze z pięć mil, czyli niecałe dwie godziny drogi, a ich pochód widać było nawet już na horyzoncie.
Chwilę później jednak uwagę musiało odwrócić zamieszanie na drugim brzegu rzeki. Na drugiej stronie znajdowało się już zdecydowana większość piechoty, w tym puszczeni przodem ranni, gdy znowu z lasów wychynęły potworne konie, atakując niczego nie spodziewających się ludzi Wiary. Tym razem szarża może nie weszła jak w masło, ale całkiem przetrzebiła oddziały przedstawicieli krucjaty. A gdy wydawało się, że odjeżdżają... Z lasu wynurzyła się druga armia - a może wynurzyła się już jakiś czas wcześniej korzystając z zamieszania, a teraz pozostawało tylko przeprowadzić uderzenie.
Pierwsze uderzenie było mocne i pozwoliło zabić wielu ludzi krucjaty. Potem walki toczyły się bardziej wyrównane jeszcze jakiś czas i przedłużały. Dopiero po godzinie Żelaznym Ludziom, którzy trzeba przyznać również umierali, udało się zepchnąć uczestników krucjaty nad granice rozpaczy i utraty wiary. Wykorzystali przewagę zarówno wyszkolenia, jak i pozycji - szybkie uderzenie na znajdujących się w sporej grupie po drugiej stronie rzeki kuszników uniemożliwiło im szybkie wykorzystanie kusz i walczenie z lepszej pozycji. W walce wręcz nie prezentowali się już tak sprawnie.
Gdy pierwsze dezercje zaczęły się przeradzać w paniczną ucieczkę Żelaźni mogli odtrąbić sukces i tryumfalnie spoglądać z drugiej strony rzeki na Gregora. Nieliczni ocaleli zaczęli przedzierać się przez bród w kierunku prawego brzegu, z powrotem do trzymanych wozów, a strzelcy Żelaznych Ludzi zaczęli bawić się, wybijając uciekinierów ze swoich łuków.
- - -


* - Najbardziej okrutne sceny zostały ocenzurowane, aby nie razić widza niepotrzebną przemocą. Za utrudnienia przepraszamy.


Ojciec na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Kamiennego Septu Empty Re: Przedpola Kamiennego Septu

Pisanie  Gregor Storm Nie Gru 20, 2020 2:46 pm

Gregor z lasu obserwował, jak żelaźni masakrują jego siły po drugiej stronie rzeki. Bezsilna wściekłość malowała się na jego twarzy mieszanką mieli i czerwieni. Nic nie mógł zrobić, by ratować tych ludzi. Ale...przecież na jego brzegu wciąż pozostawały resztki krucjaty. Ludzi, których można było ratować. Trzeba było ratować. Zmierzył wzrokiem szerokość rzeki oraz wyliczył ile jeszcze czasu zostało do przybycia armii pościgowej. Chyba zdążą. Chyba. Zacisnął pięści na lejcach. Za nim stała ponad setka ciężkozbrojnej elity rycerstwa. Ludzie odważni, wierni i prawi. Czuł że ich zawiódł. Przybyli tu walczyć za wiarę, tymczasem Gregor doprowadził ich pod Kamienny Sept, pod którym krucjata została zmiażdżona. Cóż więc pozostało? Honor? Raczej jego resztki. Nie przypieczętuje swojej klęski tchórzliwą ucieczką i zostawieniem reszty wojska na łaskę, czy raczej niełaskę pogan. Spiął konia i zakrzyknął:
- Za mną!
Pędził ile tylko sił miał jego rumak. Przed siebie, byle szybciej, byle bliżej. Byle dosięgnąć wagenburga, gdzie kłębili się zbrojni wiary. Chwile te się dłużyły, choć w rzeczywistości poszło to całkiem sprawnie. Gdy dopadli obozu nakazał każdemu konnemu wzięcie na swojego konia jednego zbrojnego. Sam też tak uczynił. W dramatycznym przypadku niektórzy mogli wziąć po dwóch. Nim jednak uciekli rozkazał rozbić dzbany z oliwą na umocnionych wozach ze skorpionami i je podpalić. Nie chciał, by wpadły w ręce pogan. Do koni każdy z jeźdźców miał przytroczyć tyle żywności ile mógł, by nie przeciążyć zwierzaka. Złoto już wcześniej mieli przy sobie, więc właściwie to było wszystko co można było, i warto było zabrać.
Następnie odjechali jak najszybciej się dało na zachód. Byle z dala od wrogów i tych przeklętych rzek i brodów. Dojadą do Zachodu a stamtąd do Lannistera.
Gregor Storm
Gregor Storm

Liczba postów : 47
Data dołączenia : 16/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Kamiennego Septu Empty Re: Przedpola Kamiennego Septu

Pisanie  Mistrz Gry Pon Gru 21, 2020 5:43 pm

Armia wroga w większości była pozbawiona koni, a na pewno nie mieli ich tyle, by sami zatrzymać galopujących Synów Wojownika. Spokojnie więc czasu wystarczyło by dojechać nad rzekę, podpalić skorpiony i zabrać ostatki uciekających ludzi ze sobą. Mocno obciążone konie nie mogły rozwinąć pełnej prędkości, ale wciąż było to wystarczająco, by nie dogoniły ich siły Żelaznych. Ostatki sił świętej wojny były więc ocalałe.
Cóż było dalej? Dotarli w góry na Zachodzie, przez które przejście znaleźli - szczęśliwie mieli bowiem ze sobą rycerzy podległych Braxom, którzy dobre te tereny znali. Zaprowadzili ich więc bezpiecznie do Hornvale, gdzie jednak lord zdecydował o zakończeniu tej wyprawy - nie miał ochoty na dalsze wspieranie projektu, który jak widać zakończył się prawie całkowitą klęską. Podobną decyzję podjęli dowódczy Czerwonych Płaszczy, którzy postanowili wrócić do Lannisportu sami, o ile Gregor tam się nie uda. Natomiast dowódcy Synów Wojownika z Lannisportu posłali posłańca do swojej siedziby, by dowiedzieć się co dalej. Tylko lord Caswell chciał zostać w wyprawie na pewno, choć żądał wyjaśnień klęski od ser Gregora i obmyślenia nowego, genialnego planu.
Do Hornvale w każdy razie dotarli 5 dnia kolejnego miesiąca przy kończących się zapasach. Jedną noc lord Brax gotów był ich przenocować i wyżywić, ale co potem... to już zależało od ser Gregora i dobrej lub złej woli Braxa. A ten zaś niespecjalnie ukrywał, że dalsze jedzenie i nocowanie jest w stanie zapewnić, ale - jak na jednego z pragmatycznych lordów Zachodu przystało - za równoważną opłatą. Tyleż dobrze, że nie chciał na tym zarobić.


Akapit jednak należy się temu, co stało się pod samym Kamiennym Septem. Tak więc Żelaźni nieszczególnie się przejmowali pokonanymi i zaleczenia ich ran, a kto się za bardzo rzucał, to zabrali i nabili na pale jako ostrzeżenie dla potomnych. W swoim dziwnym humorze niektórym wyrysowali ich ukochane siedmioramienne gwiazdy na czole - dokładnie takie jak na tych ciałach, które wcześniej zostawił ser Gregor. Paru z nich również uciekło, w porę odbiegając albo rzucając się w rzeczny nurt i cudem przeżywając długi spław. Resztę jednak wzięli w jasyr, bo szkoda marnować dobrych ludzi, którzy mogliby pracować w kopalniach na Żelaznych Wyspach. A Kamienny Sept po raz drugi zobaczył masakrę w ciągu ledwie paru dni. Jeśli komuś jeszcze majaczył się bunt, to teraz w ich sercach zapanował tylko strach. Tak wielki, że nawet specjalni agenci Tom i Jerry zorientowali się, że nie powinni wzniecać rebelii zgodnie z rozkazem.





Ojciec na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Kamiennego Septu Empty Re: Przedpola Kamiennego Septu

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach