Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Dziedziniec

Go down

Dziedziniec Empty Dziedziniec

Pisanie  Harrold Arryn. Czw Gru 21, 2017 9:08 am

Obszerny dziedziniec Księżycowych Bram. Zamek jest duży sam w sobie, ale ogromny, jeśli porównać go z Orlim Gniazdem (które swoją drogą widać stąd bardzo wyraźnie), to samo można powiedzieć, porównując dziedzińce.

Dziedziniec 400px-Gates_large
Harrold Arryn.
Harrold Arryn.

Liczba postów : 155
Data dołączenia : 09/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Zokar. Nie Sty 07, 2018 6:38 pm

6 Stycznia 336 AC

Nie musiało minąć zbyt wiele czasu, by młody pastuszek wraz ze swoim kompanem, w postaci psiaka, znaleźli się pod Księżycową Bramą, a raczej on, bo zwierzę już tam na niego czekało. Oczywiście poranek zamieniał się powoli w porę wieczerzy, jednakże nastoletni chłopak nie był zmuszony do takowej etykiety, stąd nie zmartwił się zbytnio przegryzioną marchewką, którą wcześniej proponował psu.
Widząc wznoszące się strażnice głośno westchnął i poprawił kijaszek, na którego końcu znajdował się temblak z pożywieniem, na kolejną dobę. Blondyn był bardzo dobrze świadom tego, że kolejne godziny będą wojowniczą wędrówką na wypas zwierząt, które w samotności ulatywały bardzo wolo. Być może gdyby udało mu się podebrać jakieś książki...ale niestety, należało kontemplować ze sobą ten czas z naturą! Szybkim i płynnym ruchem pozbył się potu, który utworzył się na jego czole, żeby zaraz poczochrać się po blond czuprynie, która wiecznie była przylizana i oczywiście odsłaniała jego lekko odstające uszy.
- Choć Przybłęda, musimy w końcu zająć się tymi kozami, bo jeszcze nas zapomną! - powiedział w stronę czworonogiego kompana, który zawtórował mu wesołym szczeknięciem. Kilka prostych słów w kierunku odźwiernego na bramie i już był po drugiej stronie, raźnym krokiem kierując się do gospodarstwa, gdzie też znajdowały się zwierzęta, którymi rutynowo miał się zająć.
Zokar.
Zokar.

Liczba postów : 50
Data dołączenia : 29/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Harry Arryn. Nie Sty 07, 2018 6:39 pm

W końcu zeskoczył on z muła z lekkim podekscytowaniem, bo w końcu mógł dotykać prawdziwej ziemi, a nie zimnej podłogi Orlego Gniazda. Szedł on swym spokojnym krokiem ku stajniom, gdzie łowczy oraz rycerze na jego widok z szacunkiem ukłonili się do Księcia. Skinął on jedynie głową na ukłony, bo jak wypadało inaczej ich przywitać? Dwóch ze stajennych już prowadziło całej czwórce konie. Co się działo z psem? Harry przetrzymał tego wiernego psiaka tuż obok nóg w tej windzie, bo rozłączenie się z psem na dłuższy czas byłoby bardzo nieswojskie Sokołowi, bo wolał on bardziej towarzystwo zwierząt niż ludzi. Oczywiście nie chodziło o te złe znaczenie "towarzystwa zwierząt". Błękitne oczy chłopaka z tej czwórki koni, wyłapały, że była wśród nich jego ulubiona klacz "Dróżka". Młodzieniec uśmiechnął się w duchu i przyjął konia od stajennego, który na koniec uklękną.- Dziękuję.- Rzekł miłym tonem Arryn, po czym machnął dłonią, że sługa może wstać i ruszyć dalej w soje obowiązki. Zaraz po tym pogłaskał swoją gniadą klacz po szyi.- Wybieramy się na polowanie, Dróżka. Trochę się poruszasz. - Na te słowa wyciągnął on jabłko z przewieszonej przez ramię torby, dając ów owoc klaczy, by sobie podjadła. Smacznego. Jeśli już sobie zjadła, to młodzieniec wskoczył na Dróżkę zwinnym ruchem, po czym obrócił się na niej w jednym momencie ku krwawej bramie, z której akurat wychodził jakiś młody mężczyzna. Junior Harrold poczekał na swoich ludzi, aż Ci wgramolą się na konie, by zaraz po tym zacząć powoli jechać kłusem. Ach te nasze górskie powietrze. Pokonując tak parę metrów, mały książę baaaardzo głęboko wciągnął powietrze i je wypuścił z zamkniętymi oczyma. Kochał Dolinę i wiedział, że tak mu zostanie na wieki. Zaraz miał on przejechać obok ów mężczyzny, co przed chwilą wychodził z bramy. W sumie czemu by nie zapytać gdzież zamierza wędrować.-Niech Będą pochwaleni Siedmiu. Dokąd to tak wędrujecie sami? Hmmm?- Spytał tak Zokara z pogodnym wyrazem twarzy i ciepłą nutą w głosie. Tuż obok nogi koni biegał rasowy pies księcia, który jakby co, to nie ujadał na psa pastuszka, w końcu był wytresowany, nie to, co jakieś kundle. Oczywiście zabrał on ze sobą miecz, a sam łuk był w surowej wersji zawieszony u boku wierzchowca.- W sumie to nie sami. Jak się wabi? - Mówiąc to spojrzał na psa ów człeka z życzliwym uśmiechem.
Harry Arryn.
Harry Arryn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 28/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Zokar. Nie Sty 07, 2018 6:39 pm

Idzie sobie prosty chłop i idzie, a tu nagle słyszy końskie kopyta uderzające o ściółkę, po której sam właśnie chodził i pewnie nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że tym ktosiem był Zokar. Chłopaczyna usłyszawszy parsknięcie był świadom, że za jego plecami jedzie ktoś naprawdę istotny, bo przecież nie byle wieśniak mógł pozwolić sobie na jazdę konną! Sam blondyn z pewnością nie posiadłby takich zacnych umiejętności, gdyby nie własne szczęście i uśmiech losu, który trzymał się go po dziś dzień i kto wie, czy tak nie będzie dalej?
Ze względu na brak fanfar w tle, młodzieniec doszedł do wniosku, że nie była to widocznie tak istotna osoba, bo przecież zawsze kiedy przejeżdżał jakiś ważniak, niemalże od razu wznoszono wszystkie głosy, a psy się płoszyły, bądź szczekały. W tym wypadku Przybłęda nie zwrócił nawet uwagi na konnicę, choć oczywiście widząc innego psiaka niemalże od razu wesoło szczekając i podskakując dookoła Zokara, jakby czekając na jego zgodę. Blondyn chciał już go uspokoić, kiedy usłyszał młodzieńczy i bardzo sympatyczny ton jakiegoś chłopaka. Odwrócił się i spojrzał w górę, na bardzo wysokiego jegomościa, którego odzienie i kręcone włosy były ogromnym poświadczeniem na jego szlachetne urodzenie. Pastuszek niemalże od razu skłonił głowę w pokłonie i lekko się nachylił, nigdy nienauczony kodeksu, nie wiedział jak się zachować, tym bardziej, że było to pierwsze spotkanie z kimś wysoko urodzonym.
- Panie, niechaj mają Cię w swojej opiece i mości rycerzy również! - niemalże od razu zawtórował, starając się nie wyjść na ostatniego buraka, najwyżej jedynie jakiegoś zacnego pomidora. Nie oznaczało to, że jego policzki zaczerwieniły się, a skąd! Choć trzeba przyznać, że widząc swojego towarzysza, który jakby nigdy nic zaczął wesoło podskakiwać wokół psa wysoko urodzonego młodzieńca, nie potrafił powstrzymać rumieńców wstydu, bo jak to tak! Wychodziło na to, że nie wytresował go wystarczająco....gdyby tylko miał możliwość go wytresować! Cóż, jedyne co mógł, to przeprosić za swojego towarzysza, który był u jego boku z dosyć krótkim stażem. - Proszę o wybaczenie, ale Przybłęda to jedynie zbłąkany towarzysz. - zaśmiał się chrapliwie i przerywanie, jakby próbując wytłumaczyć tymi słowy, co miał na myśli. - Z pewnością jednak nie ma się czego martwić, bardzo pocieszne i mało agresywne zwierzysko. - zapewnił bez żadnego zająknięcia, przecież sam o to dbał! - Pomaga mi przy wypasie kóz z okolicznego gospodarstwa, gdzie też się wybieram, a Wy mości...proszę wybaczyć, ale nie mam pojęcia kim Szlachetny Panicz jest, niedawno przyjechałem. - wyjaśnił zaraz, po raz kolejny robiąc ukłon w jego stronę, starając się odpowiednio dobierać słowa, żeby tylko nie zostać zruganym i co gorsza posłany na biczowanie!
Zokar.
Zokar.

Liczba postów : 50
Data dołączenia : 29/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Harry Arryn. Nie Sty 07, 2018 6:41 pm

- Jak?! Nie poznajesz mości Księcia Harrolda Arryna Młodszego!? Ty chamski psie! - Owego krzyku dokonał rycerz będący jednym z eskorty mości Księcia. Zwał on się Ser Magnus, a jego herbem była pantera na czerwonym tle. Sam rycerz był wzrostu swego panicza, ale był znacznie od niego szerszy, bo bary to on miał typowego kusznika. Posiadał on czarne długie włosy, lekki zarost i bielmo na lewym oku. Już chciał on wyjechać przed swego pana, by zadać temu nisko urodzonemu psu cios w łeb. - Ser Magnusie! - Chłopak podniósł lekko ton, co dokonało błyskawicznego przerwania akcji przez rycerza i pilnego słuchania, co ma do powiedzenia.- Nie bij go, proszę, nie wiedział, miał prawo do niewiedzy. Mówię to, jako twój książę.- Tutaj zniżył już znacznie ton głosu i ponownie na jego twarzy pojawił się błogi spokój.- W dodatku nieładnie jest przerywać rozmowę swego pana, a co dopiero wyjeżdżać przed niego.- Rzucił luźnym głosem młodzik, czekając, aż jego impulsywny rycerz odjedzie na swoje miejsce. - Wybaczcie mi Najjaśniejsza Wysokość, to już nigdy się nie powtórzy. Obiecuję.- Odezwał się spod hełmu rycerz i rzucił tylko na odchodne krzywe spojrzenie Zokarowi, by grzecznie zająć swe miejsce. Co mógł zauważyć Zokar w tym czasie w młodym Sokole? Strasznie błogi spokój w tej całej sytuacji, bo chłopak zdawał się temperamentem przypominać anioła. Harrold odprowadził tak rycerzynę wzrokiem, po czym wrócił ów melancholijnym spojrzeniem do blondasa. - No jeśli już przy tym jesteśmy. Jestem Książę Harrold z dumnego królewskiego rodu Arrynów panujących w Orlim Gnieździe. Wnuk obecnego Króla Doliny Harrolda Arryna, Drugi Syn Robina Arryna, zawołania "Wysoko jak Honor".- Młodzik wyjaśnił w spokojny sposób swą osobę Zokarowi, bo chciał dobrze dla takiego jak on. Przecież przez nieznajomość takich rzeczy mógł dostać rękawicą w twarz. Uśmiechnął się na koniec do niego lekko, by na chwilę powrócić do rozmowy.- Nic nie szkodzi, wasz "Przybłęda" nawet go nie ugryzł.-Nietypowe imię. Spojrzał tak po obydwu psach przez swoje ramię, po czym gwizdną, a Hector całkowicie olewając drugiego psa, podszedł pod konia księcia. Następnie wrócił wzrokiem ku panu na dole.- Rozumiem. - Przytaknął tak starszemu od siebie, by zaraz po ciszy kontynuować.- W takim razie kiedy przyjechaliście i skąd do nas przybywacie? - Starał on się jechać tak powoli, żeby to Zokar mógł spokojnym chodem trzymać tempo. Natomiast samą rozmowę prowadzić miło. - Jest nam chyba nawet po drodze na owe okoliczne gospodarstwo. Nieprawdaż panie Hugo?
Na to odezwał się łowczy.- Oczywiście, panie.
Harry Arryn.
Harry Arryn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 28/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Zokar. Nie Sty 07, 2018 6:41 pm

Zaraza! Zaklął w myślach blondyn, marszcząc brwi w nagłej próbie ratunku, kłaniając się przy tym w pasie. Widocznie całą sytuację uratował tenże osobnik, który powinien być najbardziej zagniewany. Zawstydzony Zokar zaraz gwizdnął na psa, żeby również nie hasał samotnie, na co tamten zareagował nagłym powrotem do swojego towarzysza. W momencie, w którym Książę ruszył i pozwolił, by blondyn szedł w krok z jego koniem, bez żadnych skrupułów wyprostował się i poprawił rękawy, chcąc jakoś jeszcze zachować twarz. Nie żeby czuł na swoim karku nienawistne spojrzenie jednego z rycerzy.
- Proszę mi wybaczyć Jaśnie-Książęca Mość. - po raz kolejny przeprosił, niezbyt urzeczony tym, że sam mógł powiedzieć "Hejka, jestem Zokar, syn wieśniaczki z Dorzecza". Ambicja, za którą przyjechał do Doliny właśnie została nadszarpnięta, bo niby jakim prawem tamten rycerz chciał mu strzelić? To dzięki jego wypasaniu kóz mogli nacieszyć się kozim mlekiem i serem, a tutaj tylko by w łeb pacali za jakieś chore etykiety, których nikt nie nauczył prostaczków! Być może poglądy Zokara na tę sytuację były dosyć niekorzystne, ale czymże by człowiek był bez wyższych celów? Każdy człowiek był człowiekiem i kto wie, czy gdyby Zokar był w stanie pokonać rycerza na pięści tamten dalej by tak śpiewał! - To zaszczyt móc spotkać tak Wielką personę, jam jest Zokar, pastuszek okolicznej gospody i stajenny jednego z rycerzy Jaśnie-Księcia Ojca, Króla Doliny, a więc również i Jaśnie-Księcia. Zawołania nie mam, choć zwykłem mówić, że "Zwierzęta winny mieć więcej głosu niż niektórzy ludzie". - igranie z ogniem? To jedna z podstawowych umiejętności blondasa, który uśmiechnął się pod nosem, starając się nie zerknąć na rycerza, który tak ochoczo chciał mu strzelić w łeb. Chyba trzeba zapamiętać jego twarz, ot co! - Pochodzę z pomniejszej wioski Dorzecza, w Mokrym Lesie, gdzie głównym sprawującym rządy jest sołtys, dlatego też proszę wybaczyć jeśli jakkolwiek zbrukałem Książęcą cześć, nigdy nie zostałem nauczony odpowiednio witać wysoko urodzonych szlachciców. - zerknął na niego z dołu, potęgując przy tym wrażenie, które Książę Harry wokół siebie posiadał. Oprócz tego, że był zadziwiająco spokojny, wręcz melancholijnie znudzony, czy też zainteresowany, zależy z jakiego kąta spojrzeć, dodatkowo jego słowa i postura wskazywały jakby było o kilka lat starszy od Zokara, jedynie nie pasował młodzieńczy głos. Ze względu na słońce, które niemalże było w zenicie, blondyn nie był w stanie określić urody szlachetnie urodzonego, choć słysząc jego głos mógł już powiedzieć wiele. Być może prostaczki nie były wielce sprytne i cwane, ale przecież nie każdy chłop był taki sam jak inny! Ambitny młodzieniec nie wyjechał tylko i wyłącznie dla własnych ambicji, musiał tutaj kogoś odnaleźć i co istotne, wrócić do wioski jako zwycięzca, choć teraz zbytnio o tym nie myślał. - Przybyłem niemalże czternaście nocy temu i to większość spędzona poza murami miasta, dlatego jeszcze nie zdążyłem poznać wszystkich pogłosek i faktów od karczmarza. - wesoło zarechotał pod nosem, przypominając sobie, jakież to głupstwa czasem próbują sobie wmówić jedni drugim. Przybłęda wyczuwając radość towarzysza pognał przed siebie, znając już drogę niemalże na pamięć, hasał przed nimi w zasięgu wzroku. - Cóż za niewychowany psiak. - żachnął pod nosem blondyn, kręcąc przy tym głową. - Gdyby trafił w moje ręce z pewnością by nie był taki rozochocony. - niemalże przysiągł lekko w stronę Księcia, który nad nim górował. Pomimo całej tej etykiety, której nie znał i co istotne, pomimo tego braku znajomości, blondyn nie czuł się wielce źle, w sumie wydawało mu się, że wszyscy jadący są takimi samymi ludźmi jak on, z czerwonej krwi i białych kości.
- To ogromny zaszczyt Wasza Książęca Mość, mam nadzieję, że kozy nie zostaną potraktowane za brak taktu. - pozwolił sobie na kolejny podśmiechujek skierowany w stronę rycerza, choć oczywiście wszystko było mówione tylko i wyłącznie do wnuka Króla Doliny. Nie wiadomo, czy sam Zokar chciał dostać w łeb, czy też miał takie przysposobienie, ale pewnym było, że raczej nie zaskarbił sobie sympatii mężczyzny, który ochraniał młodzieńca.
Zokar.
Zokar.

Liczba postów : 50
Data dołączenia : 29/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Harry Arryn. Nie Sty 07, 2018 6:42 pm

- Nie przepraszajcie. To nie wasza wina.- Rzekł ponownie spokojnym tonem do pastuszka. Jeśli Magnus ponownie chciałby zdzielić chłopka za "nietakt", to było widać, że książę zaraz przerwie takie działanie, bo raczej nie należał do lubiących się w gnębieniu. Gdy Zokar się przedstawił, to młodzik skiną leciutko głową w jego kierunku jako takt, że zrozumiał.- Miło poznać, Zokarze i szanuję wasze słowa co do zwierząt.- W tym momencie pastuszek wywarł na nim bardzo pozytywne wrażenie, bo sam Harry uwielbiał towarzystwo zwierząt, przez co to powiedzenie bardzo przypadło mu do gustu. "Zwierzęta winny mieć więcej głosu niż niektórzy ludzie." Powtórzył sobie jeszcze raz w głowie, przyglądając się dwóm różnym psom, które towarzyszyły im podczas tej wędrówki. Potem zrozumiał on, że pies nie był pastuszka, a jedynie Przybłęda się do niego przyczepił. Sam Hector towarzyszył Sokołowi od dzieciństwa jako szczeniak, dodatkowo był od tego okresu ciągle tresowany. Nad tymi faktami zamyślił się właśnie Harry, lecz nagle oprzytomniał, co blondasek ciągle opowiadał swoją historię.- To jesteście tutaj bardzo niedawno, Zokarze i długą drogę musieliście tutaj przebyć z Dorzecza. Spokojnie, rozumiem ten wypadek na początku, jak już wcześniej mówiłem, nie gniewam się za niego.- Spojrzał tak na starszego od siebie chłopaka z góry swoim beznamiętnym spojrzeniem. Na sam żart o braku nietaktu u kóz, młody szczerze się uśmiechnął, bo pastuszkowi to naprawdę wyszło.- Wystarczy, że powitają mnie chórem, heh.
Harry Arryn.
Harry Arryn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 28/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Zokar. Nie Sty 07, 2018 7:20 pm

Gdyby kiedykolwiek w życiu Zokara miało przyjść do jakiejkolwiek zapłaty w szczodrości słów i zwyczajnego poczucia zwycięstwa, to właśnie zapunktowałby ze stokrotnie, zważywszy na rangę osoby głaszczącej sprawę. Jedyne czego potrzebował to zacnego patyczka na oczy z przyczepionymi, czarnymi szkiełkami i oczywiście podpisu z serii "Handluj z tym", oczywiście nie byli w tych czasach, dlatego jedyne co blondyn mógł zrobić, to ukryć swój złośliwy uśmieszek.
- Panie, nie chcąc więcej wdać się w taki nietakt, może zechcesz przybliżyć mi opis tak zacnie urodzonych person ze swojego domu? Oczywiście tylko i wyłącznie jeśli jesteś w stanie i masz na to ochotę, Książę. - zaproponował z zainteresowaniem, bo przecież znać swoich Władających Panów, to jedna z podstaw, nawet zwyczajny chłop to wiedział! Trzeba znać osoby, które się zaopatrują w Twoje dobra i oczywiście które wyznaczają prawo, bądź mają na to jakikolwiek wpływ. Co by nie było, blondas był dosyć łebskim parobkiem, który przecież uciekł przed coraz to pogarszającymi się czasami na Dorzeczu, bo przecież byle chłop by nie uciekł! Ciężka drogą, którą przebył wraz z aktualnym pomocnikiem kucharza w Dolinie zapadła mu w pamięć i przysporzyła ogrom stresu, jednakże wiedziony tkliwym i silnym uczuciem, wiedział, że był w stanie dotrzeć do Orlego Gniazda, co też się stało.
- Wszystko zależy tylko i wyłącznie od ich możliwości wokalnych, za które osobiście nie odpowiadam. - pociągnął lekki temat, który w istocie był jedynie prześmiewczym elementem dupka,khym, rycerza, jadącego z tyłu. Ktoś kiedyś musi pokazać tym Wielkim Panom Rycerzom, gdzie kozy zimują od co! Dupy im rosną, miecz ledwo podnoszą, a dobrobyt się ulewa na lewo i prawo. Myślał sobie, nienawistnie kopiąc jeden z kamyczków, który wyrósł przed jego stopami. Nie chciał nawet wspominać o biedakach, którzy są tak częstym widokiem na Dorzeczu, gdzie wcale nie dzieje się dobrze. Można powiedzieć, że gdyby nie Sołtys, sam Zokar z pewnością byłby już trupem, a tutaj proszę! Chłopak nie dość, że potrafił zająć się sam sobą, to dodatkowo potrafi wytresować konnicę, ach te stajnie, nie dość, że zapach w nich niesamowity, to jeszcze możliwość wydłubania łajna z podków, coś co tygryski lubią najbardziej. Biedny Książę, nawet nie miał pojęcia, jak to działało u przeciętnych szaraczków.
Zokar.
Zokar.

Liczba postów : 50
Data dołączenia : 29/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Harry Arryn. Nie Sty 07, 2018 8:12 pm

Przedstawiać Ród? W tym momencie wzięło go na sen. Nie chce mi się. Chłopak najchętniej by zasnął pod jakimś drzewkiem, bądź na hamaku i sobie pomarzył o lepszych czasach. No ale pastuszek wydawał mu się dość ciekawy, co lekko motywowało księcia do wysiłku, by może jednak opisać członków rodu.- Tak się przyznam, że nie chce, Zokarze.- Rzekł melancholijnym tonem i podrzucił mu swoje nijakie spojrzenie.- Nie wypada mi na dodatek.- Może kiedyś. Za mało ciebie znam.Tutaj spojrzał leniwym ruchem przez ramię na swych panów rycerzy, którzy raczej nie powinni słyszeć pytania Zokara. Zaraz potem wrócił wzrokiem siną w dal w góry, które sobie stały sobie w oddali patrząc na wędrowców z góry. Książę wyglądał, jakby się ponownie zamyślił nad czymś, a owym zamyśleniem było rozważanie, jak wygląda widok z innych wzniesień, niż te pod Orlim Gniazdem. Ciekawe jak wygląda nasza twierdza z innych gór, pewnie jak dosłowne gniazdo Sokołów. Gdyby takie coś uchwycić na papier... Na szczęście Arryn zabrał ze sobą przyrządy do kreślenia obrazków na pergaminach, więc może będzie okazja coś zilustrować na tym wyjeździe. W sumie to wpadł nawet na pomysł, kogo mógł narysować, ale zostawi to dopiero na potem. Tak czy siak, Książę Harry jechał przez większość czasu, będąc myślami gdzie indziej. Potem zadał jedno małe pytanie pastuszkowi.- Jak wyglądają tereny waszego pastwiska, Zokarze? Bo znam każdy zakątek Doliny, na pewno poznam po opisie.- Ów zdanie mówił bardzo ciepłym głosem, który mówił, że Junior Harrold kocha swoją krainę i każdy zakamarek Doliny jest dla niego domem.
Harry Arryn.
Harry Arryn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 28/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Zokar. Nie Sty 07, 2018 9:04 pm

Niestety, różnica pomiędzy zaznajomionym z etykietom młodzieńcem, a pastuszkiem dała o sobie znać. Chłopaczyna niezbyt wychodził w przód, co też zaraz zostało mu przypomniane i na całe szczęście, tym razem bez żadnego dodatkowego rugania. Blondyn nie krył zawstydzenia, bo też nie poczuwał się źle z tym, że nie był wychowywany zgodnie z jakimiś etykietami, ot życie chopa.
- Ech, to życie chłopa, nigdy nie wiadomo, co powiedzieć. - mruknął na tyle głośno, żeby Harry mógł usłyszeć. Przyjemnie było słuchać końskiego oddechu, który tworzył delikatną mgiełkę przed ogromnymi nozdrzami, na które zapatrzył się Zokar. - Iście dostojny koń Szlachetny Panie. - stwierdził, przyglądając się zwierzęciu w pełni, jedyne czego nie zrobił, to nie wyciągał swoich brudnych łapsk, bo przecież zaraz by rycerzyk wyskoczył do niego z jakimś toporkiem, a blondas szanował ręce.
- Nie mam konkretnego miejsca wypasu, ponieważ roślinność musi mieć czas żeby odrosnąć, a że ostatnim razem byłem, a raczej byliśmy, zapędziliśmy się niemalże pod drogę jakiegoś zamczyska, tak przynajmniej twierdzili przechodnie, jakieś Redfort, czy ki'fort. Trzeba przyznać, że to dosyć czasochłonne zajęcie, choć jeśli ktoś szuka chwili spokoju, jak najbardziej może to sobie w ten sposób zagwarantować. - przedstawił sytuację, namyślając się chwilę i patrząc na Przybłędę, który wybiegł do przodu, niemalże nie mogąc się doczekać, żeby tylko doszli do gospodarstwa za Krwawą Bramą. - Tym razem myślę, że warto pójść w drugą stronę, pamiętam ileż kozy wyżarły, pewnie jeszcze nie zdążyło odrosnąć! Nie są to zbyt dalekie wyprawy terenowe zważywszy na brak tak zacnych towarzyszy, jak Mości Książę posiada, ale z pewnością wchodzenie na góry i podziwianie widoków jest gwarantowane. Orle Gniazdo wygląda naprawdę majestatycznie jeśli się przyjrzeć z pierwszego pagórka, na którym wypasałem, jeśli Książęca Mość ma ochotę, możemy się tam skierować. To jakby w tamtą stronę. - pokazał ręką, jakby w kierunku Bliźniaków, patrząc na ich położenie, którym były okolice Orlego Gniazda, jednakże aby tam przejść, czekała ich żmudna wędrówka do gospody położonej w górach i wyruszyć na szczyt tegoż pagórka. - Nie chcąc jednak narażać Księcia, ostrzegam, że są to tereny ciężkie do przeprawy dla konnicy. - stwierdził kulturalnie, nie chcąc znów zostać zruganym, bo ileż to już można, choć kto wie, może taki był już los prostaczków?


Ostatnio zmieniony przez Zokar dnia Pon Sty 08, 2018 12:23 am, w całości zmieniany 1 raz
Zokar.
Zokar.

Liczba postów : 50
Data dołączenia : 29/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Harry Arryn. Nie Sty 07, 2018 10:35 pm

- Dlatego cisza jest złotem. - Rzekł chłopak z miłym uśmiechem, który nie miał obrazić Zokara, żeby ten się nie odzywał, ale po prostu tłumacząc, że jeśli nie wie co się powiedzieć, to najlepiej nic nie mówić, a przynajmniej tak było z punktu widzenia małego księcia. Tutaj zaraz Dróżka otrzymała komplement co do swego "pochodzenia", więc chyba klacz się cieszyła. Chłopak, rozmyślając nad odpowiedzią, pogłaskał zwierze po szyi i odwrócił potem wzrok ku pastuszkowi, co spotkało się z prychnięciem konia.- Panna Dróżka chyba dziękuje za komplement. - Powiedział ciepłym tonem, po czym ponownie odwrócił wzrok ku górom, które tak bardzo chciałby pokonać i zobaczyć z nich widok na swoją ukochaną Dolinę. f]]Może kiedyś. Mamy sporo czasu. W sumie to ja mam sporo czasu na to.[/i] Zaraz potem Zokarek odpowiedział na jego pytanie, ale informacje były oczywiste, książę znał się na tym, pastwiska musiały się zmieniać.
- Rozumiem, nie raz wyjeżdżam z zamku, więc się orientuje w takich sprawach. Przynajmniej trochę.- Tutaj na moment przerwał, by unieść brwi na nazwę "Ki'fort". No nieładnie tak przekręcać nazwę zamku jednego z wasali Arrynów.- Redfort, lepiej nie mieszajcie tej nazwy, ale pewnie macie rację co do szukania spokoju w takim zajęciu, a ja zresztą bardzo lubię spokój.- Dopowiedział Harry z życzliwym wyrazem twarzy. Pewnie sporo już przejechali podczas tych rozmówek. Nagle jednak jego przyszły ziomek poruszył temat Krwawej Bramy. Harry obiecał, że to nigdy i przenigdy nie wjedzie na niebezpieczną trasę. Co by przeżywała matka, gdyby coś mu się stało? W dodatku zawiódłby zaufanie ojca. Nie, Sokół nie mógł sobie na takie coś pozwolić, on słowa danego nie łamie.- Wybaczcie, ale nie mogę, to zbyt niebezpieczna trasa, Zokarze. W dodatku dałem słowo, że nie wyruszę na Wysoką Drogę, a słowo syna wobec rodziców jest święte, bo tak nakazują przykazania Siedmiu. Nie mogę tam pojechać, myślałem, że macie gospodarstwo w Dolinie Arrynów...- Odrzekł z niewyczuwalnymi emocjami w głosie. W końcu aspiruje o pas rycerski...
Harry Arryn.
Harry Arryn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 28/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Zokar. Pon Sty 08, 2018 1:14 am

Na jego komentarz, czy też zauważenie skinął jedynie głową, jakby nie przyjmując zbytnio do siebie jego słów, bo przecież nawet gdyby chciał, wiedział, że nie wytrzymałby zbyt długo milczeć. Umiejętności w trzymaniu języka za zębami stracił przy pierwszej bitce, kiedy wypadły mu mleczaki. Na szczęście, kiedy zaczęły rosnąć prawdziwe zęby, nie musiał się martwić o jakiekolwiek bijatyki, bo matka zachorowała, a on zaczął na poważnie rozmyślać nad swoim dotychczasowym żywotem. Strata tak bliskiej osoby, w prawdzie jedynej, która była mu rodziną spowodowała, że ambicje wyrosły mu na piedestał.
- Tak, tak, cisza złotem...Redfort. - przytaknął z uśmiechem na półgębka, zapisując sobie gdzieś w odmętach tej blond czupryny, a raczej pod nią, że należy powstrzymywać czasem swoje komentarze, bo mogą go doprowadzić do skrócenia o część siebie. Być może w Dolinie, a przynajmniej przy melancholijnym i łagodnym Księciu nie było mowy o tak niecnych czynach, przynajmniej wywołanych głupotą, tak znając życie na Dorzeczu, gdzie byle wieśniak był gotów nagabić drugiego do współpracy i rabunku...być może nie były to zbyt kolorowe barwy, ale z takimi właśnie spotkał się Zokar, chociażby nie wiadomo jak sprawiedliwy i łaskawy próbował być Sołtys, a także inne osoby u władzy z tamtych kresów. Prostaczki, to prostaczki, które mogą równie szybko pozbawić kogoś życia, jak szlachetnie urodzeni, z tym aspektem, że przed prościuchem jeszcze się obronisz, gorzej z rycerzem w zbroi.
- To, stawia sytuację w całkowicie innym świetle! - rozentuzjazmował się na poważną deklarację Księcia Harrego. Jedyną osobą w towarzystwie, która wręcz ociekała wylewającymi się emocjami był chyba blondyn, który nie szczędził na uśmiechu, a może to zwyczajnie nadzwyczajny moment, w którym poznał Księcia Doliny? Któż go tam wie! - Gospodarstwo owszem, jest na terenach Doliny, to tylko Przybłęda i ja szliśmy w niewłaściwym kierunku, dziw bierze, że nikt nas nie obłupił, ale Szlachetni Królowie wiedzą jak dobrze zarządzać, żeby nic nie groziło ich terenom. - przytaknął na jego słowa, dziwiąc się na temat wyjścia za Krwawą Bramę, bo przecież o niczym takim nie wspomniał, a jedynie błądził myślami. - Gospoda, w której pomagam jest położona między drogą do Krwawej Bramy, a Księżycowymi Wrotami, zaś jedyne moje zastrzeżenie odnośnie konnicy jest takie, że to może być ciężka droga dla niewprawnych jeźdźców i na Siedmiu, proszę nawet nie myśleć o sobie Mości Książę! Po prostu ciężkie żelastwo... - przewrócił oczami, spoglądając przy tym i uśmiechając się dosyć domyślnie, kogo miał na myśli. Oczywiście wszystko było mówione na tyle przyciszonym głosem, żeby jadący z tyłu nie słyszeli, przynajmniej ostatnich słów. Dziwaczne jedynie było to, że Książę pomimo swojego młodzieńczego wieku był taki...mało emocjonalny. Nie wiedzieć jakim cudem wydawało się wręcz, że własne myśli pochłaniały go na tyle, by zapomniał o wyrażaniu emocji w jakikolwiek inny sposób niż...no właśnie. Sztuka? Piękne widoki? Kobiety? Ciężko było Zokarowi rozgryźć, co też młodzieniec chciał, bo cały czas jakby zapatrzony był w coś ponad ich głowami, jakby widział głębiej i o wiele dalej. - W prawdzie, to jesteśmy już bardzo niedaleko. Przybłęda już pobiegł. - na potwierdzenie swoich słów ruszył głową w kierunku lekkiego wzniesienia, na które prowadziła mała dróżka, gdzie konno byli w stanie zmieścić się jedynie gęsiego.
Wydeptana dróżka prowadziła do gospodarstwa, które posiadało jedynie trzy chaty na krzyż, w tym jeden spichlerz, a przy nim sporych rozmiarów wypas, na którym znajdowało się z jedenaście kóz. Zwierzęta widocznie były przygotowane na spotkanie z pasterzem, bo niemalże wszystkie napierały na drewniane wyjście, przy którym biegał i ochoczo szczekał Przybłęda, choć widok ten był widoczny dla Księcia tylko i wyłącznie jeśli zdecydował się na wspólny i względnie bezpieczny wypas.
Zokar.
Zokar.

Liczba postów : 50
Data dołączenia : 29/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Harry Arryn. Pon Sty 08, 2018 5:05 pm

Książę spojrzał tak na pastuszka, któremu przed chwilą udzielił rady niemieszania nazw szlacheckich zamków ani mówić za dużo, bo momentami mogło to kosztować życie lub język, a Harry na pewno nie chciałby usłyszeć, jak to ich wasal biczował jednego z chłopów z powodu zranienia ich dumy, czy czegoś tam innego. Sam Junior Harrolda był strasznie łagodny, jeśli chodzi o takie sprawy, a bardziej pasuje tutaj słowo "wyrozumiały", bądź "Łaskawy". Jeśli by przyszło do zabicia poddającego się przeciwnika, to Harry w stu procentach przyjął jego wolę poddania, natomiast jeśli nadal by się stawiał, to chłopak by najzwyczajniej go honorowo dobił, to jest chyba dobre wyjaśnienie tej natury. Przyjmie on porażkę nawet od najbardziej znienawidzonego wroga, który jest w wierze Siedmiu, lecz nie będzie to się trzymało przy poganach takich jak Górskie Klany. No ale wracając już do tego, co się działo teraz. Książę spojrzał z podziwem na pastuszka, który wręcz kipił emocjami, których Sokół nie do końca rozumiał, ciężko było mu rozróżniać uczucia innych.- Yhm. - Przytaknął z pogodnym wyrazem twarzy młodzik, po czym rzekł.- Ach, w takim razie odbierzcie wasze stadko, poczekamy.- Rzekł książę z miłym tonem, po czym na moment odłączył się od blondaska, by odjechać do najbliższe chaty, gdzie pewien chłop z imieniem Tom zajmował się prowadzeniem koni po stromych ścieżkach do Doliny Arrynów, więc był jako takim przewodnikiem, przez co teraz w kompanii Księcia było czterech ludzi, a z Zokarem nawet pięciu. Poczekał on tak ze swoją wycieczką na chłopka, by zaraz się do niego miło uśmiechnąć i zapytać.- Ja Zokarze zjeżdżam teraz do naszej zielonej Doliny. Dokąd wy ruszycie? - Poczekał na odpowiedź małą chwilę, by zaraz skinąć głową. W jego spojrzeniu nie było można dostrzec niczego, co by świadczyło, o czym myśli mały Książę. Jeśli teraz była chwila ich pożegnania, to Sokół będzie planował ruszyć z tej drogi w dół do Doliny Arrynów, gdzie tam planował: polowanie, drzemkę pod drzewem oraz rysowanie pięknych widoków jego krainy. Ciekawe, czy nasze dusze się jeszcze kiedyś skrzyżują na wspólnym trakcie. Nikt nie zna planów Siedmiu, więc może kiedyś...

Tu albo Tu
Harry Arryn.
Harry Arryn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 28/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Zokar. Sro Lut 07, 2018 5:25 am

poranek 3 lutego, 336 C


Brak kóz, które zazwyczaj towarzyszyły mu przy schodzeniu w dół raczej był mocno widoczny. Sam fakt, że Przybłęda, który zazwyczaj machał wesoło ogonkiem i skakał z lewa na prawo, chcąc jakoś rozweselić wszystkich dookoła, dreptał teraz pięć metrów za blondynem ze spuszczoną głową świadczył, że coś się stało. Zokar ani razu niemalże nie zrobił sobie przerwy w marszu i choć przez cały ten czas starał się ułożyć w głowie dobrą wersję, którą należałoby przedstawić władcy, był przerażony możliwością rozmowy z Harrym. Młody książę pomimo swojego wieku, odznaczał się ogromną melancholią i mądrością, która łapała za konkretnie wypowiedziane słowa, które blondyn paplał w każdym możliwym kierunku.
Bez zbędnych ceregieli blondyn po odespaniu kilku godzin w gospodzie, skierował się w stronę Gniazda, chcąc powiedzieć wszystko szlachetnym Panom, którzy z pewnością pomogliby mu odzyskać kozy! Nawet jeśli nie, to przecież zawsze znajdzie się jakaś zacna dusza, gotowa ruszyć za samą sprawiedliwością! Zokar gorliwie wierzył, że pośród rycerzy, ktoś przejmie się jego pozycją i sytuacją...bo co to za pasterz bez własnych zwierząt?
Ciężko było mu myśleć, ile jeszcze czasu będzie potrzebował, żeby dojść do Orlego Gniazda, z tym brakiem zapału, którym teraz kipiał na lewo i prawo. Tak bardzo było mu żal tych kóz!
Zokar.
Zokar.

Liczba postów : 50
Data dołączenia : 29/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Harrold Arryn. Pon Lut 19, 2018 11:49 am

16 lutego 336 AC

Rycerze Doliny powrócili po zwycięskiej wyprawie przeciw Księżycowym Lisom, prowadząc pojmanych wojowników, a także kobiety i dzieci, oraz, co najważniejsze, kozy Zokara. Król, ubrany uroczyście, z koroną na głowie, obserwował wjazd rycerzy ze schodów do wielkiej sali zamku.
Tak wielu rannych, pomyślał zmartwiony. Jeśli nadchodząca wyprawa przyniesie podobne straty, zwycięstwo będzie okupione straszliwą ceną.

-Górale!- przemówił, kiedy wszyscy znaleźli się na placu walczymy ze sobą od pokoleń, zabijając wzajemnie naszych wodzów i naszych bliskich. Dla Was jednak ten spór już się zakończył. Uklęknijcie przede mną i uznajcie mnie za swojego króla, a będziecie mogli żyć w spokoju na terenie królestwa Doliny!

Jeśli górale złożyli hołd, zaprowadzono ich do uprzednio przygotowanego obozu namiotowego. Wkrótce rozpocznie się budowa wioski, w której dzikusi będą mogli uprawiać rolę, choć, przynajmniej z początku, pod nadzorem żołnierzy.
Wodza klanu, a także innych wojowników, którzy mogli mieć jakieś znaczenie w plemieniu, przekazano marszałkowi, który miał ich przesłuchać z pomocą starszego nad szeptaczami. Każda informacja będzie przydatna.

Jeżeli górale nie byli na tyle inteligentni... również poprowadzono ich do obozu, gdzie postawiono straż. W przyszłości zostaną wysłani gdzieś daleko od Doliny. Może Stark ich przyjmie?
Oczywiście wodza przesłuchano niezależnie od decyzji dzikusów.

Po wszystkim, król podszedł do Zokara:
-Zokarze, oto Twój dobytek. Z tego co widzę, moi rycerze zdobyli więcej kóz, niż Ci skradziono. Pozwól jednak, że pozostawimy je kobietom i dzieciom Księżycowych Lisów. Ich klan stracił prawie wszyskich dorosłych mężczyzn, więc nawet tak mała hodowla może im pomóc w przeżyciu.
Możesz zostać w moim zamku tak długo jak zechcesz, a kiedy ruszysz w drogę, otrzymasz pożywienie.
- tu król nieco spoważniał:
-Wkrótce, za sześć dni ruszy wyprawa na górali. Góry Księżycowe zostaną zalane rycerzami z Doliny. Jeśli możesz, przeprowadź swoich krewnych i sąsiadów z gór do Doliny. Tam będzie naprawdę niebezpiecznie.
Teraz jednak królewskie oblicze z powrotem się uśmiechnęło:
-A kiedy będziesz rozmawiać ze swoimi ziomkami... wspomnij o rycerzach, którzy uratowali Twój dobytek i o królu, który wydał im rozkaz.
Harrold Arryn.
Harrold Arryn.

Liczba postów : 155
Data dołączenia : 09/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Robin Arryn. Nie Wrz 09, 2018 8:11 pm

18 maja 336AC

Robin Arryn.
Robin Arryn.

Liczba postów : 128
Data dołączenia : 22/02/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Pon Wrz 10, 2018 10:11 pm

Po dotarciu do Krwawych Bram szybko do księcia Robina podszedł tutejszy maester. - Panie... Sprawa tyczy się jednego z Twoich rycerzy. Zowie się Colin Grafton. Z tego co mi powiedzieli jego towarzysze, ponoć był na Twych usługach. Wysłany by rozprawić się z olbrzymami, które zeszły z Gór Księżycowych, odniósł liczne obrażenia, zagrażające jego zdrowiu. W wielkim skrócie grozi mu utrata słuchu, a moja próba pomocy nie przyniosła pożądanego efektu. Prawdopodobnie będzie potrzebny lepszy sprzęt medyczny do przeprowadzenia operacji. Z każdym dniem może być coraz gorzej i mniejsze szanse na uchronienie go przed ogłuszeniem. Najlepiej byłoby spróbować w Orlim Gnieździe, ale podróż tam może być trudna... - przełknął ślinę. - W Cytadeli na pewno by mu pomogli, ale jest to strasznie daleko. Albo siedziba innego króla? Tam powinni mieć odpowiedni sprzęt na pewno... - zamyślił się. Po chwili jednak postanowił dodać coś ważnego i wskazał na swoją pracownię. - Leży tam i śpi. Nie czuje bólu. Podaliśmy mu makowe mleko.

Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9634
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Robin Arryn. Wto Wrz 11, 2018 12:00 am

Wydawanie rozkazów przerwało mu nagłe najście maestera.
- Ser Colin Grafton? - zapytał zaskoczony. Prawdę mówiąc przez chwilę nie pamiętał kim ów człowiek jest, ale jego nazwisko szybko podziałało na pamięć księcia. Przecież to ten sam człowiek, który tak dzielnie walczył przeciwko góralom, a potem posłał go na poszukiwanie rzekomych "olbrzymów", które ponoć zeszły z gór i siały chaos. Cóż, biorąc pod uwagę jego ranę zapewne olbrzymy okazały się prawdziwe. Albo spadł z wysokości i robił sobie głowę.
- Ach, ten Grafton. Jeśli jest taka potrzeba, to sprowadź maestera z Orlego Gniazda wraz z jego narzędzami. Myślę, że moja rodzina wytrzyma kilka dni bez niego. Ser Colin odznaczył się bohaterskimi czynami i chciałbym, żeby żył i był sprawny. Jeżeli sprowadzisz maestera z Orlego Gniazda i Grafton będzie wymagał jego dłuższej opieki, to pojedź na górę, by tymczasowo zająć jego miejsce. To wszystko, możesz odejść - zakończył wywód z ciepłym uśmiechem. Następnie zajął się innymi obowiązkami.
Robin Arryn.
Robin Arryn.

Liczba postów : 128
Data dołączenia : 22/02/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Pon Maj 13, 2019 10:29 pm

13 września 336AC



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9634
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach