Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Kryjówka Rudobrodego

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Mistrz Gry Wto Mar 17, 2020 8:40 pm

Sporej wielkości rezydencja mieści się koło ukrytej zatoczki, na najbardziej na północ wysuniętej wyspie Stopni - bezpośrednio na zachód od Tyrosh. To stąd Rudobrody rusza na swoje woje, będąc na tyle śmiałym, że założył ją tuż pod nosem jednego z Wolnych Miast. Jego kryjówka do dziś owiana jest złą sławą i niewielu ma pojęcie o jej rzeczywistym położeniu...
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9625
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Mistrz Gry Wto Mar 17, 2020 9:54 pm

Z pewnością dzień późniejszy, niż Ósmy Pierwszego Księżyca roku Dziesiątego Po Zagładzie, pora dnia nieznana


Edwyn obudził się z wielkim bólem głowy, przyciskając policzek do zimnych, wilgotnych kamieni. Po chwili uświadomił sobie, że leży i coś krępuje jego ruchy, zaś dookoła panuje nieprzenikniona ciemność. Czyżby tak wyglądała kraina po śmierci..?. Kiedy zaś spróbował się poruszyć, całkiem rzeczywisty, promieniujący ból przeszył jego lewą nogę, w mgnieniu oka docierając do mózgu.
- Leż chłopcze spokojnie. - powiedział czyjś głos. Nim młody lord zdążył spojrzeć w kierunku głosu, ponownie osunął się w błogi i ciepły mrok.

Jakiś czas później


Majacząc, Edwyn ponownie otworzył oczy i ujrzał... wszechobecną ciemność. Nie tak mroczną, jak ta pod powiekami rzecz jasna, lecz wciąż nieprzeniknioną wzrokiem. Czuł się cały rozpalony i obolały. Poruszył głową i ponownie poczuł przyjemny chłód kamienia pod policzkiem. W gardle tak mu zaschło, iż wilgoć podłoża wręcz błagała, by ją zlizał.
- Nie, nie rób tego. - powiedział czyjś spokojny, kojący głos. Był tak miły, że bez trudu mógłby mu zawierzyć własne życie. Przekręcił głowę i ponownie zatonął w nicości.

Kolejny pewien czas później


Majaczył, czy to wszystko było prawdą..? Nie czuł już gorączki, choć dalej nie był pewien, czy ktoś do niego przemawiał, czy nie. Gdzie się w ogóle znajdował..? Czy bitwa na własnym statku, którą pamiętał jak przez mgłę odbyła się rzeczywiście, czy to tylko podświadomy horror rozgrywający się w jego głowie..? Niestety promieniujący ból w lewej kostce i chłodny dotyk wilgotnych kamieni świadczyły dobitnie o najgorszym.
- Spokojnie młodziku, spokojnie boś połamany jest. - znowu ten miły, ciepły głos. Kiedy wzrok jego przyzwyczaił się nieco do mroku panującego... tu, dostrzegł ledwo widoczny zarys wychudłej postaci pod zdawałoby się ścianą. To był chyba ten kojący, spokojny głos. Rozglądając się, dojrzał drewniane drzwi, pod którymi sączył się nikły blask światła. Poruszył się, przekręcił wzbudzając metaliczny stukot łańcuchów, który odbił się echem wśród kamiennych ścian. Dopiero teraz Edwyn zdał sobie sprawę, iż jest zakuty w kajdany! Zarówno obie dłonie, jak i prawą kostkę. Na lewej czuł opuchliznę i jakiś chłodny okład.
- Nie ruszże kostki młodzieńcze, nie tykaj jej, bom więcej cię nie posklejam. - w starczym głosie mężczyzny usłyszał nutkę irytacji...


Wojownik
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9625
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Edwyn Tarth Sro Mar 18, 2020 10:12 am

Ustalone z MG.
Edwyn budził się co jakiś czas, czując jedynie ból w nodze, wilgoć na czymś twardym pod jego policzkiem i głos, miły głos, który go uspokajał i usypiał. Gdy w końcu ocknął się na dobre, mógł zobaczyć czyjąś wychudzoną sylwetkę z jednej strony celi. Tarth poruszył się, lecz był ograniczony przez łańcuchy oraz ból w kostce.
Edwyn rozejrzał się po miejscu, w którym się znajdował, żeby spróbować coś dojrzeć, czy zorientować się gdzie jest. Poza wychodzonym mężczyzną zobaczył jeszcze dwóch innych pod ścianą. Nieco otępiałym głosem, zapytał.
- Gdzie jestem? - po czym od razu ten sam miły głos mu odpowiedział.
- Jesteś w rezydencji lorda Edwarda Tercha. - wiele to nie wyjaśniło, lecz w głowie lorda wszystkie fakty zaczęły się łączyć.
- To ten barbarzyńca, co mnie zaatakował. - powiedział do siebie, po czym od razu zapytał o tożsamość swojego rozmówcy.
- Nazywam się Morgan i jestem medykiem dobrego lorda Edwarda. Musisz teraz odpoczywać i zbierać siły, by móc zapracować na swoje utrzymanie. - jego słowa, wprawiły Edwyna w dużą złość, której nie omieszkał uwidocznić.
- Zapracować?! Czy on wie, kim ja jestem!? - rzucił retorycznym pytaniem, ale i tutaj otrzymał odpowiedź — dowódcą ze statku. To uzmysłowiło młodemu lordowi, że tak naprawdę nie znają jego tożsamości, a to mogło być w pewnym stopniu przydatne.
- Zgadza się, jestem rycerzem na służbie Lorda Tartha. - skłamał. - Zamiast pracować na swoje utrzymanie, mogę się wykupić. - oznajmił. - Dobry człowieku, Ty mnie wyleczyłeś? Dziękuję. A teraz, jeśli łaska, powiadom swego przywódcę o mojej chęci powrotu do domu. - polecił, chciał już obudzić się z tego koszmaru, wrócić na wyspę i zorganizować rajd na stopnie, żeby pokazać, kto tutaj znajduje się na szczycie łańcucha pokarmowego.
Lord usłyszał, jak mężczyzna zaszurał niespokojnie nogami.
-Nie mówiłbym rzeczy, które mogą na mnie sprowadzić kłopoty chłopcze. - lekko zniżył głos, który zaczął mu się łamać. Ewdyn był niemal pewny, że ze strachu - Lord Edward bywa bardzo okrutny i niepotrzebne mu twoje złoto. Kazano mi się tobą zająć, więc robiłem, co mogłem. - odpowiedział. Dopiero te wieści, nieco otrzeźwiły Tartha. - Jak to nie chce złota? - rzucił sam do siebie. Jak się później okazało, Edwyn miał odrobić straty, jakie zadał Edwardowi podczas bitwy. Po dłuższej wymianie zdań mężczyzna podszedł bliżej do Edwyna, był chudym, na oko 60 letnim mężczyzną o siwej, rzadkiej brodzie, który ma na piersi... łańcuch, będący imitacją łańcuchów z Cytadeli.
- Jeżeli cię to pocieszy chłopcze, przed 4 dniami wraz z tobą lord Edward przywiózł jeszcze ze trzydziestu innych mężczyzn, niektórzy byli tak jak wy ranni, inni od tamtej pory pracują w posiadłości. - odparł starzec nieco zatroskanym głosem.
-Odkupienia przez was strat, jakie poniósł. Lord Edward zawsze daje możliwość poddania się, bez utraty życia. - dodał, żeby chwile później podniósł się głos z drugiej części celi.
-Odpracowania. - poprawił go jeden z mężczyzn pod ścianą. Zapowiadało się na to, że jedyną szansą na wydostanie się z tego miejsca, miała być ucieczka lub bunt, te drugie jednak bardziej było w typie Tartha, zwłaszcza że chciał odpłacić Edwardowi za szkody, których doznał.
- Ilu ma ludzi? - zażądał odpowiedzi, jednak mężczyźni nie byli skorzy na to odpowiedzieć, uznając, że mogą przypłacić to utratą, któregoś z narządu. Edwyn machnął na niego ręką.
- Jeśli nadal chcesz tak żyć, droga wolna, a w zasadzie to nie. - odparł z pogardą w stronę starca, po czym zwrócił się do pozostałej dwójki. - Jak się zowiecie, jam Sir Edwin, rycerz Szafirowej Wyspy. - nie dostał na to jednak żadnej odpowiedzi, ale jego wcześniejszy rozmówca podszedł do niego i dopiero wtedy Edwyn miał pewność, że miał to być maesterski łańcuch, jego ton wobec tego mężczyzny nieco się poprawił.
- To prawda, nie chcę tak żyć, ale nie mam wyboru. - rzekł cicho, zrezygnowanym głosem, na co Tarth się obruszył i spróbował położyć mu rękę na ramieniu.
- Nie musicie tak żyć, niewolnictwo to plaga, jaka zapanowała nad Essos. W Westeros mojej krainie każdy człowiek jest wolny. - powiedział z dumą, - Jak Ci na imię, pochodzisz z Westeros? - zapytał, chcąc się upewnić w swojej teorii, na co natychmiast dostał odpowiedź.
- To także moja kraina... - rzekł niepewnie. - Jak mówiłem, jestem Morgan. - rozejrzał się nerwowo, szczególnie spojrzał w stronę drzwi, które jednak się nie otwierały.
- Byłem kiedyś maesterm w Cytadeli i kiedyś... Ze dwadzieścia lat temu albo i więcej płynąłem do Słonecznej Włóczni, by objąć tam stanowisko po zmarłym maesterze... Wybacz, nie pamiętam jego imienia. Wtedy zaatakowali nas łowcy niewolników i tak trafiłem do Tyrosh. Krwawobrody... To znaczy, lord Edward wykupił mnie jakieś pięć lat temu i od tego czasu służę jego ludziom jako medyk. - opowiedział swoją historię, która nieco zasmuciła Tartha, była to wszak prawdziwa ludzka tragedia.
- Rozumiem, czyli wiesz panie, co straciłeś i co możesz odzyskać. - oznajmił i od razu zmienił się ton Edwyna do mężczyzny, charakteryzujący się szacunkiem. - A Wy? - odezwał się do ludzi siedzących w kącie.
- Jestem Kajhko i pochodzę z Pentos. - odezwał się ten, który wcześniej mówił. -Trzy dni temu nieopatrznie złamałem kilof i tak tu wylądowałem. - rzucił sarkastycznie. Przyglądając się w jego kierunku, dostrzegł, iż nie ma on prawej dłoni. - A drugi cię nie zrozumie. Chyba jest z Wysp Letnich, bo tak czarny, że ledwo ja go widzę, choć siedzi obok. - oznajmił. Edwyn machinalnie zwrócił się do czarnoskórego w Wysokim Valyraińskim, lecz ten nie zareagował, zresztą w ogóle się nie poruszał, co nieco zaciekawiło chłopaka, ale na razie zrezygnował z próby robienia czegokolwiek.
- Mogę wam zaufać? I czy Wy ufacie mi? - zapytał, na co dostał dość oczywiste stwierdzenie.
- Zaufanie to drogi towar chłopcze. - powiedział maester i miał w tym wiele racji, Kajkho za to się zdenerwował na to pytanie.
- Skoro nie chcecie do końca życia siedzieć tutaj... gdzie my właściwie jesteśmy? To wyspa? Stopnie? W każdym razie, jeśli chcecie znowu być wolnymi, możecie być. Potrzebuję tylko waszego zaufania, a wy mojego. - powiedział twardo, jeśli miało się udać, potrzebował pomocy każdego, kogo mogli tylko zwerbować.
- Stopnie chłopcze, dokładnie wyspa niedaleko Tyrosh. Hmmm... Miło byłoby na starość znowu być wolnym... - widać już było, że podjął decyzję, dobrą decyzję. Pozostawał jeszcze tylko jednoręki kolega, na którego Edwyn wymownie spojrzał i przemówił.
- Daję Ci jeszcze jedną szansę, dołącz do mnie, a jeśli niech, to chociaż obiecaj, że nie zdradzisz nas. - powiedział groźnie, coraz bardziej nie podobał mu się ten mężczyzna.
- W porządku. - odpowiedział. - Ale pójdę pod warunkiem, że pomożesz mi znaleźć i zabrać stąd moją żonę. Albo chociaż obiecaj, że ją zabierzesz z tej przeklętej wyspy! - Edwyn nie mógł obiecać czegoś tak ważnego, ale mógł przynajmniej spróbować spełnić jego prośbę.
- Postaram się, zrobię co w mojej mocy, na mój honor rycerza. - przysiągł. Gdy ta kwestia była już ustalona, Edwin polecił sprawdzić co jest z czarnoskórym mężczyzną, było tak, jak się tego spodziewał, nie żył. Nie było więc dłużej żadnego powodu nim się zajmować.
- Dobra teraz omówmy parę kwestii. Po pierwsze, ilu ten Edward ma ludzi? A ilu jest tutaj w niewoli. No i oczywiście, jak długo zajmie mi kuracja, bardziej przydatny będę w pełni sił. - po czym maester zaczął się zastanawiać, ale już po chwili znał odpowiedź.
- Trzy pełne drakkary i dwudziestu strażników niewolników, co ważne, nigdy więcej niż jeden okręt nie cumuje w zatoce. Niewolników będzie wraz z dziećmi i kobietami, około setki. A noga była strzaskana w kostce, co najmniej miesiąc w usztywnieniu, o ile nie będziesz jej nadwyrężał i nie wda się poważne zakażenie. - powiedział, a w głowie Ed'a zaczęły już rysować plany, jak to wszystko załatwi.
- Mało nas. W porządku, coś wymyślę. Zróbmy tak, gdy stąd wyjdziesz maesterze, spróbuj się porozumieć z moimi ludźmi. Powiedz, że Sir Edwin żyje i ma plan, powiadom też zaufanych sobie ludzi, niech się gotują. Spróbuj zdobyć klucze do kajdan i nie wiem, pewnie jakiejś zbrojowni. Kajkho, Ty po wyjściu stąd, spróbuj przekonać do naszej sprawy tylu, ilu możesz. Nigdy o mnie nie wspominaj. - polecił, po czym ten drugi podniósł głos,
-JA?! Ja przez tydzień stąd jeszcze nie wyjdę. Nie wiesz tutaj, jak i za co karają. Powiem ci. Dostałem dwa tygodnie i uciętą dłoń za złamanie pierdolonego kilofa! - zdenerwował się, a Edwyn go doskonale rozumiał. Staruszek za to próbował go uspokoić, nerwowo spoglądając w stronę drzwi.
- Klucze nie będą nam potrzebne... - zaczął mówić, ale potem do celi wpadli strażnicy, krzyczący na maestera, że zbyt długo zajmuje się rannymi. Dokończył więc zdanie we Wspólnym. - Umiem otworzyć kajdany. - to załatwiało jeden problem. Strażnicy wrzucili też do celi jakieś ochłapy, nazywając je jedzeniem i odeszli. Edwyn nie był zbyt wygodnickim człowiekiem, więc, żeby nie opaść z sił, spróbował zjeść przyniesione mu jadło, które oczywiście nie smakowało jak te z lordowskich stołów, ale przynajmniej zapełniło brzuch. Pentoshijczyk natychmiast spróbował sięgnąć po porcję Letniaka, lecz tylko zaklął szpetnie, kiedy nie zdołał, Tarth spróbował mu jakoś pomóc, lecz chyba z marnym skutkiem.
- Tydzień? Dobrze, zaleczę rany, moi ludzie również. Takie plany nie spełniają się w jeden dzień, czasami trzeba wielu miesięcy. Ale my postaramy się zrobić to wszystko maksymalnie w dwa tygodnie, to już będzie zależeć od tego, jak sobie poradzisz po wyjściu stąd. - oznajmił półszeptem, nie chciał prowokować strażników do ponownego wtargnięcia do celi. Kajkho jednak się już nie odzywał, Edwyn rzucił jeszcze, że niedługo będzie trzeba pozbyć się tego truchła z celi, żeby im przypadkiem nie zaszkodził. Siedzieli w ciszy dobrą chwilę, aż jednoręki się w końcu odezwał.
- Podsłyszałem rozmowę dwóch tych drabów pewnego razu. Z moich obliczeń wynika, iż za 5 dni mają dobić bardzo intratny interes i zapewne swoim zwyczajem większość z nich uchleje się wieczorem, świętując. Przemyśl to. - po tym zamilkł już na dobre. Kilka minut później Ed usłyszał jego ciche pochrapywanie. Samego lorda w końcu też zaczęło brać zmęczenie, choć nawet nie wiedział, jaka jest pora dnia. Powoli jego oczy stawały się ciężkie i w końcu się zamknęły.

Post powstały przy współpracy Willa i Pitera, z Discorda.
Edwyn Tarth
Edwyn Tarth

Liczba postów : 272
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Mistrz Gry Sro Mar 25, 2020 9:55 pm

Edwyn cierpliwie czekał na okazję do uwolnienia się, pozwalając kostce dochodzić do siebie w spokoju. Trzeciego dnia oczekiwania, Morgan przyniósł młodemu Tarthowi niewielkie narzędzie do otwarcia kajdan, dzięki czemu brzowiec był w stanie uwolnić się. Kiedy nadszedł dzień wyczekiwanej uczty piratów, maester obiecał, iż pojawi się wraz z wieczornym posiłkiem.
Wieczorny posiłek został przyniesiony przez młodego pirata, jednak były maester się nie pojawił.
- Chłopcze, gdzie medyk, noga mnie dziś mocno boli. Czuję, że coś się jej stało. - zapytał w Valyriańskim Edwyn.
- Nie ma. - odpowiedział w bękarcim pirat, przyglądając się mężczyźnie.
- Kiedy będzie. A jeśli on nie może, mógłbyś Ty mi ją obejrzeć? Ciężko mi ją obejrzeć przez łańcuchy. -
- Nie jestem medykiem. Jutro przyjdzie staruch to obejrzy. A teraz żryj, póki możesz - podszedł i pchnął miskę po kamieniach w jego stronę, niespecjalnie przejmując się wylaniem części zawartości. Następnie odwrócił się i postąpił identycznie z posiłkiem pentoshijczyka.
- Przepraszam że się narzucam. Obawiam się tylko o swoje zdrowie, wiesz, gdy umrę nijak nie przydam się Twojemu przywódcy. - oznajmił udając zasmucony głos.
- Lord Edward byłby mocno nie pocieszony, gdybyś nie odrobił mu swojego długu. Dobra, zobacze czy znajde starucha to przyślę go - odpowiedział gburowato.
Edwyn wraz Kajkho czekali, aż uczta na górze rozkręci się na dobre, by mieć jak największe szanse na ucieczkę, Po kolejnych kilku godzinach w końcu podnieśli się i wyszli na długi korytarz lochów. Posuwając się wzdłuż, przeszukali cele. W jednej z nich znaleźli rybaka z Dorne, oraz ibbeńczyka. Pierwszego z nich udało mu się przekonać, by dołączył do ich małego buntu, lecz niestety nie byli w stanie otworzyć drzwi. Obiecawszy powrót po znalezieniu kluczy, ruszyli dalej korytarzem. Dotarli do jego końca, przeszukali pomieszczenie strażników i ruszyli po schodach na górę, które znajdowały się za drzwiami kończącymi korytarz.
U góry schodów znaleźli kolejne drzwi, które prowadziły do Wielkiej Sali siedziby Rudobrodego. Przemknęli za kamienny tron pirata i rozejrzeli się. W pomieszczeniu, na obu jego bokach znajdowały się dwie pary drzwi. Strop drewnianej konstrukcji podtrzymywało 8 solidnych kolumn. Na środku pomieszczenia, w podłużnym wgłębieniu płonęło ognisko, zaś na przeciw tronu znajdowały się rozwarte, dwuskrzydłe drzwi prowadzące na zewnątrz. Wychylają się zza siedziska, dostrzegli dwóch piratów dobierających się do jakich dziewek. Kajkho rozpoznając w jednej z nich swoją żonę, chciał natychmiast zaatakować wrogów i uwolnić ukochaną. Tarth zdołał go jednak przekonać, by najpierw się podkradli. I prawie im się to udało!
Pirat gwałcący żonę Kajkho jednak ich zauważył i wywiązała się walka. Obaj buntownicy radzili sobie dość słabo i Bogom dziękować, że od początku drugi z piratów nie włączył się do walki! Kiedy to zrobił... Stanął po stronie buntowników, przekonany przez Edwyna obietnicą złota. Kilka chwil później we trzech powalili pirata..



Post współtworzono na discordzie
Wojownik
.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9625
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Edwyn Tarth Sro Mar 25, 2020 10:52 pm

Ustalone z MG

Po odebraniu zmarłemu piratowi jego odzienia i przebraniu się w nie Edwyn podszedł do nieufnej mu blondynki i przekonał ją do współpracy, w końcu chodziło też o jej życie. Wkrótce po wymianie informacji, Nemos, bo tak nazywał się przekupiony pirat, wskazał Edowi, gdzie ten może znaleźć kij, który pomoże mu w poruszaniu się, a także gdzie można znaleźć ludzi Tartha. Rzeczywiście, znalazł coś w obszernym magazynie. Po wyjściu z pokoju zauważył, że ma jeszcze trzy inne do zwiedzenia, jednak Nemos wciąż go popędzał. Tarth postanowił więc ruszyć na ratunek swoim ludziom, nie chciał pozwolić im dłużej cierpieć.
Niepostrzeżenie przedarli się obok ucztujących korsarzy i dotarli do ścieżki między skałami, która prowadziła w dół wyspy. W końcu dotarli do kamiennego budynku, w którym byli przetrzymywani niewolnicy. Pilnował ich rosły mężczyzna, który zachował ostrożność wobec przybyszy. Edwyn wystąpił na przód i odezwał się.
- Prowadzę więźniów i przyszedłem, żeby Cię zmienić na warcie.. - powiedział, ale wydało się, że jego malutki móżdżek nie mógł przetworzyć tych informacji, lecz wkrótce udało się go przekonać. Oddał klucze i wrzucił do środka Kajkho, jego żonę i blondynkę. Zapytał jeszcze o nogę Edwyna, ale ten się wykręcił, tłumacząc jej stan wypadkiem przy gwałcie kobiety, która przy okazji mocno wykrwawiła się w sali. W ten sposób chciał też usprawiedliwić krew zarżniętego tam pirata.
Gdy mężczyzna odszedł, Nemos uzmysłowił sobie i swemu towarzyszowi, że strażnik po dotarciu na ucztę zorientuje się, że nie było takiego rozkazu. Przekupny pirat jednak szybko rozwiązał ten problem, nie mówiąc Tarthowi w jaki sposób, po prostu poszedł za nim.
W międzyczasie Edwyn przez drzwi porozumiał się ze swoim ludźmi.
- To Ty Lordzie Edwynie?! rozległo się pytanie, jednak Edwyn oznajmił, że nim nie jest, mimo to fama, która się rozniosła, zdradziła jego pozycję, którą musiał wytłumaczyć Kajkho. Mimo wszystko, w głębi serca był niesamowicie uradowany tym, że w końcu do nich dotarł.
- Ej chłopaki, Lord Edwyn żyje! ktoś w środku zawołał, co sprawiło w celi małe poruszenie, z oczu lorda zaś uroniła się jedna malutka łza, która natychmiast wsiąkła w jego rękaw.
Jakiś czas później, Nemos i dwaj zbrojni udali się kozią ścieżką, do innych budynków, ponieważ w tej celi nie było wszystkich ludzi z Tarth, a Edwyn nigdy nie pozwoliłby zostawić swoich ludzi, co jeszcze nie raz udowodnił. Sam próbował po nich iść, jednak ból w nodze nie pozwolił mu przejść tą drogą.
Po próbie przedostania się rozkazał zbiórkę, na której zaczął rozdawać rozkazy. Był to błąd, gdyż wkrótce pojawił się pirat, który zdążył zadąć w róg, zanim więźniowie go zabili. Jak wcześniej, Ed kazał zabrać jego ubrania i broń, które dostał jeden ze zbrojnych.
Następnie udał się wraz z Erykiem, będącym zbrojnym zamku, do portu, chcąc oczyścić go z wroga i przygotować się do ucieczki. Po drodze spotkał pirata, który zareagował na krótki dźwięk rogu. Mimo prób przekonania go wywiązała się walka. Zadał on wiele obrażeń Edwynowi i Erykowi, ale ostatecznie zginął. Wkrótce na ścieżce pojawili się ludzie Edwyna, Nemos i uciekający niewolnicy, duża część z nich była uzbrojona, ale druga część to były bezbronne kobiety i dzieci.
- Rudobrody nadchodzi! - powiedział przerażony korsarz. Trzeba było uciekać czym prędzej.
W pewnym momencie czterech najciężej rannych wojowników zaproponowało swemu panu, że będą ochraniać odwrót. Edwyn nie mógł się na to zgodzić, nigdy by nie zostawił swoich ludzi, żeby on sam mógł uciec. Nie był może zbytecznie honorowym mężczyzną, ale jego ludzie byli mu bliscy i jego własna moralność na to nie pozwalała.
W porcie na szczęście nie było już żadnych przeciwników, za to, na pomoście leżały skrzynie. Myśląc, że mogą to być zapasy, Tarth rozkazał wnieść ich tyle ile mogli, zanim przybył wróg. Udało się załadować dwanaście, gdy pierwsi piraci wyłonili się zza półek skalnych.
Wszyscy schowali się na pokładach galery i drakkaru, ale nie wszyscy potrafili na nich pływać, więc ludzie Edwarda bez problemu ich dogonili, zanim okręty odbiły od brzegu. Po krótkiej potyczce na burcie statku udało się odeprzeć pijanych piratów i uciec. Przez głowę lorda przebiegła myśl, by wystrzelić z katapulty do Rudobrodego, który pojawił się na pomoście, ale mogłoby to uszkodzić maszty.
- Jeszcze mi za to wszystko zapłaci. Na Eatermont! zagroził, po czym wydał rozkazy o celu ich żeglugi. Zanim dotarł do o wiele odleglejszego domu, chciał się na początku przegrupować w jakimś przyjaznym mu miejscu.
Edwyn Tarth
Edwyn Tarth

Liczba postów : 272
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Mistrz Gry Sro Mar 25, 2020 11:44 pm

Kiedy w końcu odpłynęli z wyspy, przyszedł czas na ochłonięcie, przeliczenie stanu załóg i sprawdzenie co kryje się na okrętach. Młody Tarth podczas ostatniej potyczki w czasie odbijania od brzegów wyspy, stracił czterech swych zbrojnych, oraz sześcioro uwolnionych ludzi - dwie kobiety i czterech mężczyzn. Ogólnie, podczas zdawałoby się bezpiecznej wyprawy do Rain House, stracił łącznie dwunastu zbrojnych. Byli to świetni ludzie, bez dwóch zdań, lecz zyskał w zamian... Trzy dziesiątki i dwóch mężczyzn różnego pochodzenia, dwie dziesiątki i trzy kobiety różnego pochodzenia, oraz jedenaścioro dzieci. Nie licząc tutaj rzecz jasna Kajkho i jego żony, młodej blondynki, oraz Nemosa. Zaś w ładowniach znalazło się trochę skradzionych towarów, których piraci najwyraźniej jeszcze nie rozładowali. No i w ręce lorda Szafirowej Wyspy wpadł także drakkar. Przygodę można było zatem uznać za udaną...




Wojownik
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9625
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Mistrz Gry Sro Sie 05, 2020 6:39 pm

07/04/10PZ

Okręty Edwyna dotarły do celu o popołudniowej porze, kiedy słońce wciąż świeciło na niebie, chyba że Tarth chciał kluczyć, aby dotrzeć do wyspy po zachodzie słońca. Niezależnie od tego w oświetlonej - czy to słońcem czy paroma pochodniami - przystani dostrzec dało się jeden drakkar oraz trzy mniejsze jednostki, nieprzeznczone raczej do podróży morskich. Oczywiście to oczom Burzowców ukazało się jedynie, jeżeli zdecydowali się kierować na ukrytą zatoczkę, z której ścieżka prowadziła do rezydencji Rudobrodego.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9625
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Durwald Durrandon Sro Sie 05, 2020 11:07 pm

Dziób „Zmierzchu”, flagowego statku floty Szafirowej Wyspy, pruł falę, płynąc dzielnie ku Stopniom, zapakowany po brzegi najbardziej doborowymi wojakami, jacy dołączyli do wyprawy przeciwko notorycznemu piratowi, Rudobrodemu. W ich szeregach była również królewska krew, płynąca w żyłach Durwalda, obecnie obserwującego niebieskie morze nad burtą, przy okazji doszukując się jakichkolwiek większych, wrogich umocnień. Jak zwykle, dojrzał niewiele, odwrócił się więc na pięcie i dołączył do reszty zbrojnych.
Rzecz jasna, jak na prawdziwego rycerza przystało, Durwald uzbrojony był w pełną zbroję płytową, z tarczą na plecach, mieczem przy pasie i wielkim, jebitnym młotem na ramieniu. Ten ostatni mógł być całkiem przydatny na morzu, w końcu był całkiem długi, to i może kogoś na innym statku można było dostać. Konia co prawda nie dosiadł, lecz tylko dlatego, żeby był wypoczęty i nóg sobie nie połamał, bo mogli przecież walczyć jeszcze na lądzie, gdy dotrą do którejś z wysp.
Na hełm wcisnął łeb, ze wzniesioną przyłbicą, żeby póki co lepiej widzieć. Skoro Żelaźni nie bali się walczyć w pełnych płytach na morzu, to przecież on nie będzie szczał po gaciach, w końcu te brudne chuje nie mogły być lepsze od prawdziwych, rycerskich Burzowców. Pozostało już tylko czekać, aż jakiś pirat wejdzie w zasięg broni.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Cithria Sro Sie 05, 2020 11:30 pm

Citrhia, w przeciwieństwie do zapewne większości znanych jej twarzy, niespecjalnie ryła się do przodu. Wystarczyło jej, że zapewne kilka oso na statku kojarzyło Roześmianego Rycerza z serii pojedynków na dziedzińcu siedziby Tarthów. Dodatkowy rozgłos z powodu rwania się do walki nie był jej na chwilę obecną jakoś szczególnie smaczny. A przynajmniej do momentu, w którym nie poczuła przypływu adrenaliny, wywołanej widokiem pierwszych statków nieprzyjaciela. Wówczas to przemieściła się bardziej do przodu, do burty, chcąc mieć lepszy widoki.
Mało ich w sumie - stwierdziła sama do siebie, chociaż nie do końca cicho. Nie to też, żeby w ogóle wiedziała ile takie statki są w stanie pomieścić chłopa w sobie. Po prostu z dotychczas dopływających do niej informacji, wnioskowała że będą mierzyli się z naprawdę nie byle pierwszym lepszym pirackim lordem. — Pewnikiem reszta kryje się. Jeżeli nie po prostu przed nami, to na wszelki wypadek.
Niektórzy zapewne uważali takie rozważania z samą sobą za nie do końca normalne. Citrhia w zasadzie się do takich ludzi zaliczała, toteż nakazała sama sobie siedzieć cicho i po prostu wyjęła swój wielki miecz z pochwy, opierając go na opancerzonym ramieniu. Obejrzała się kątem oka na Luka, który naturalnie, jak na giermka przystało, stale jej towarzyszył. Dobrze,że już w Reach ogarnęli dla niego pancerz.
Cokolwiek by się nie działo, masz trzymać się moich pleców. Postaram się pilnować, żeby nic ci się czasem nie stało, ale będziesz musiał mi w tym co najmniej nie przeszkadzać. Także słuchaj się jak matki.
Po tych krótkich instrukcjach zamaskowana kobieta rozejrzała się po zbrojnych, szukając znajomych twarzy, do których naturalnie zbliżyła się. Zawsze to w końcu ze znajomymi bić się raźniej. Szczególnie, że już mieli jako takie wspólne doświadczenia.
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Edwyn Tarth Czw Sie 06, 2020 12:05 am

Kilka dni po wypłynięciu z portu na Tarth, flotylla Edwyna w końcu dotarła do celu. Co zaskoczyło Edwyna, po drodze nie mijali żadnych statków i raczej nie było widać żadnych na horyzoncie. Już ten fakt dał mu nieco do myślenia, ale na razie nie poruszał tego na forum, należało po prostu przyglądać się następnym zdarzeniom.
Po dotarciu do wyspy Tarth od razu wydał rozkazy dwóm innym zespołom, które miały odwrócić się na obie flanki i je osłaniać, przed ewentualnym zaskoczeniem. Ponadto, miały one być przygotowane do szybkiego oddania strzału ze swych machin balistycznych, a także do manewrowania i w przypadku rozpoczęcia bitwy morskiej, ustawienia się w szyku liniowym i ostrzelaniu przeciwnika salwami burtowymi. Środkowa część flotylli miała zaś inne zadanie, z całej piątki do zatoki wpłynęły tylko dwa okręty zwiadowcze, w tym "Zmierzch". Wszyscy w tym czasie mieli być czujni i w razie czego, dąć w rogi.
- Dobre spostrzeżenie. - powiedział, żwawo przechodząc przy Cithrii, dalej ją wyminął i skierował się na dziób. - Nie podoba mi się to Durwaldzie. - oznajmił, wpatrując się z konsternacją w przystań. - Nie ma go tu, czuję to w trzewiach, a często się to sprawdza. - dodał po chwili i zawołał Nemosa. - Masz może pojęcie, co tu robią te łajby rybackie? Jeśli Rudobrody porzucił bazę i przejęli ją zwykli ludzie, byłoby nie dobrze. Morgen! Przygotujcie szalupę dla posła, tylko weź któregoś z chłopaków, co znają bękarci. - zakrzyknął od razu po zadanym pytaniu do Nemosa i w końcu spojrzał na Durwalda i Rickarda, jeśli akurat tam stał.
- Co o tym myślicie? W sumie to nie byłoby głupie, gdyby porzucili to miejsce, w końcu wiemy, gdzie jest i Rudobrody mógłby spodziewać się odwetu. - że też Edwyn nie pomyślał o tym wcześniej.
Edwyn Tarth
Edwyn Tarth

Liczba postów : 272
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Rickard Tarth Czw Sie 06, 2020 12:31 am

Szum morskich fal i kołysanie pokładu... Nigdy nie kochał ich, jak na prawdziwego wyspiarza przystało. Niemniej morze miało w sobie coś urokliwego, nawet dla niego. W czasie ich rejsu często zatem stał i przyglądał się falom. Jeśli akurat nie okładał się na pięści z marynarzami, jasna sprawa.

Pierwszy rzut oka na kryjówkę wystarczył mu, by obudziły się podejrzenia, które wyrażał jeszcze na Tarth. Jeśli Krwawobrody miał faktycznie trochę rozumu to już się zawinął - tak jak mówił w rozmowie z Asgarem. Jednakowoż nadal były tu jakieś łodzie. Drakkar i łódki... Łódki mogły służyć im do łowienia ryb - w końcu muszą coś jeść a świeża rybka nie jest zła.
- Może się zmył. Może przeniósł łupy. A może tylko wypłynął na rabunek... - Rzucił, wzruszając ramionami. - Albo wabi nas w pułapkę. Zna to miejsce. Więc może chowa statki i liczy, że weźmie nas w dupę, kiedy wszyscy zechcemy zejść na ląd. - Odparł, uśmiechając się. - Ten drakkar nam nie ucieknie. To pewnie. Więc równie dobrze możesz tam tych posłów posłać. Może wrócą z głowami na karkach... - Zaśmiał się. Nie chciałby tam płynąć, bo jeśli to faktycznie byli piraci i faktycznie się czaili, mogli chcieć zabić posłów dla prowokacji.
- Tak czy siak... Moja kusza. I młot. - Rzucił, aby te rzeczy mu podano. Najpierw kuszę, jasna sprawa. Tarczę miał już na plecach a broń boczną przy pasie.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Mistrz Gry Czw Sie 06, 2020 5:40 pm

Łajby jak łajby. Mogły być rybackie, ale w sumie zdaniem Nemosa lokalni mogli używać takich bareczek do innych celów transportowych wokół wyspy. Wyspa nie była mała, porównywalna do Zielonego Kamienia Estermontów, więc mieszkali tu zwykli ludzie. Nie było to dziwne, że paru wtajemniczonych z lokalnych cumowało w przystani rezydencji by handlować z jej mieszkańcami. Byli to podobno często ludzie, którzy mieli jakiś dług wdzięczności u Rudobrodego i mało prawdopodobne było, że się wygadają. Czasem jakiś kupiec wpadł zaoferować panu Edwardowi swoje towary lub kupić jego łupy na handel, innym razem wpadali rybacy czy inni chłopi ze świeżą rybką lub innymi zapasami.
Szalupa została przygotowana dla posła, w tym wytypowno rosłego żołdaka do wiosłowania. Problemem był jednk brak kogoś, kto znałby valyriański. Nie był to popularny język pośród Westerosyjczyków, a już na pewnio nie pośród zbrojnych czy poborowych. Szczęśliwie dwóch rycerzy znało go w stopniu raczej komunikatywnym i mogło posłużyć ze emisariuszy. Był oczywiście również Nemos, acz ten raczej wolałby nie iść w gości do, prawdopodobnie, Rudobrodego. No... Może też ktoś z "drużny turniejowej" znał mowę wschodu i gotów był ruszyć na pertraktacje. Do tego poseł, ktokolwiek by nim był, chciał wiedzieć co przekazać, o co pytać i ile może wyjawić.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9625
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Rhaegar Vaelaros Czw Sie 06, 2020 6:39 pm

Rhaegar wraz z Rickardem i jego bratem, który był najwyraźniej całym prowodyrem tej przygody, zabrał się jednym statkiem, co nosił miano "Zmierzchu". Interesująca nazwa mogła jednakowo symbolizować zmierzch dla wrogów Tarthu lub zmierzch dla samego Tartha. Po kilku dniach podróży w końcu dotarli do destynacji, jak się jednak okazało, był pewien problem i lord zechciał wpierw rozeznać się w sytuacji, toteż wyjaśnił Rhaegarowi całą sytuację i posłał go w szalupie z niewielką grupą osób do przystani. Sam Valearos zadbał, przed wypłynięciem na wyspę, żeby trochę wyróżnić się ubiorem. Poprosił Edwyna o jakiś bardziej bogato wyglądający pancerz i wyruszył. Jeśli w trakcie podróży, zobaczył jakieś ruchy sygnalizujące gotowość do ostrzelania ich, przygotował swoją tarczę w pogotowiu i nakazał to zrobić też innym, a potem wyciągnął białą szmatkę na patyku; ot taki symbol. Jeśli bez problemu udało im się przedostać na wyspę, a samemu Rhaegarowi pozwolono zejść na ląd, spróbował od razu odnaleźć kogoś, kto rządził w tym miejscu. Jeśli ich wcześniej zaatakowano, Rhaegar zalecił odwrót i sam wraz z resztą towarzyszy osłaniali wioślarzy swoimi tarczami.
- Witam serdecznie. - przywitał się i uśmiechnął. - Ja do lorda Edwarda "Rudobrodego", mam do niego interes. W zasadzie to propozycja współpracy, a bo słyszałem od moich przyjaciół z Tyrosh, że można na nim polegać. - przedstawił sytuację i wygramolił mieszek spod pasa, było w nim około dwudziestu sztuk złota, bo resztę cennych rzeczy zostawił na statku. Ogólnie rzecz biorąc, to złotem i bogatszym ubiorem, chciał przedstawić siebie jako arystokratę ze wschodu, który chciałby zawrzeć pewną umowę ze skutecznym piratem. Rozmówca Rhaegara oczywiście została zapewniona, że dostanie całe złoto, jeśli tylko mu pomoże.
Rhaegar Vaelaros
Rhaegar Vaelaros

Liczba postów : 89
Data dołączenia : 19/03/2020

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Mistrz Gry Czw Sie 06, 2020 8:22 pm

Kiedy Rhaegar wysiadał na brzeg, do jednej z łódek wsiadało trzech mężczyzn. Ubrani byli w proste stroje, chociaż jeden z nich, zapewne "przywódca", miał pofarbowane na zielono wąsy oraz nosił bardziej elegancką, skórzaną kamizelę. Wyglądali raczej na miejscowych, a na ich małej łajbie Valearos mógł dostrzec rybackie sieci. Zerkali na niego podejrzliwie. Na spotkanie mężczyźnie wyszedł tymczasem ogorzały, siwiejący już "wartownik" o drewnianej nodze. W oddali widać było jakiegoś chłopaczka, który popędził szybko w stronę rezydencji.
- Hę... No co pan nie powie... - chyba-pirat wyciągnął rękę po sakiewkę i jeżeli mu ją podano zajrzał do środka, wyciągnął jedną monetę i ugryzł dla sprawdzenia, po czym uśmiechnął się szeroko. Zęby miał pożółkłe, a resztki jedzenia wyglądały spomiędzy nich na Rhaegara. Paru też brakowało. - Kapitan z pewnością przyjmie tak szlachetnego gościa - stwierdził i zaśmiał się skrzekliwie. - Hehe... Za mną, proszę...
Mężczyzna poprowadził Valearosa ku rezydencji. Powoli za sprawą swojej nogi. Po drodze Rhaegar nie dostrzegał nic szczególnego, ani to opuszczone, ani szczególnie zaludnione. Na miejscu krzątało się parę osób, paru wartowników czuwało nad bezpieczeństwem, kilku piratów piło i grało w karty, paru innych ćwiczyło szermierkę. Oczywiście miał on szansę przyjrzeć się wszystkiemu tylko pobieżnie.
Po dotrciu na miejsce Valearosowi kazano zaczekać, aby po chwili wprowdzić go do eleganckiej sali jadalnej. Tam, na poduszkach, wygodnie usadzony zasiadał Rudobrody. Odziany w luźne spodnie i odsłaniającą tors, jedwabną szatę. Dwie urodziwe niewolnice usługiwały mu podając jadło i dolewając wina. Kiedy Rhaegar wkroczył do sali jedna karmiła go akurat winogronami. Przy stole z piratem siedział poważny mężczyzna o niebieskich włosach oraz brodzie, odziany w elegancki kubrak, jednooki łysol o pokrytych bliznami, muskularnych ramionach oraz potężnie zbudowany Letniak o wydatnym brzuszku. W pomieszczeniu było również parę innych niewolnic usługujących biesiadnikom oraz dwóch strażników, którzy czujnie obserwowali przybysza.
- Oto i nasz gość! - pirat uniósł wysoko kielich, rozlewając trochę wina, i napił się. Jedna ze służek, skąpo ubrana brunetka, podała Rhaegrowi kielich z winem. - Podobno przybywasz z polecenia przyjaciela z Tyrosh, któż taki jeśli można wiedzieć postanowił o mnie wspomnieć i kogo takiego do mnie skierował?
Cóż, pytanie, którego można było się spodziewać.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9625
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Rhaegar Vaelaros Czw Sie 06, 2020 9:21 pm

Wyglądało na to, że pirat łyknął jego zachętę do współpracy, na co Rhaegar się jedynie przymilnie uśmiechnął. Gdy oznajmił, że kapitan z pewnością przyjmie przybysza, Valearos nie ukrywał swojego zadowolenia. Zwrócił się jeszcze do niego tylko w jednej kwestii i za nim podążył.
- Wybornie. - zatarł ręce. - W takim razie odeślę swoich chłopców na statek, żeby nikt nie pomyślał, że coś mi się stało. A ta dwójka pójdzie ze mną. - wskazał na dwójkę towarzyszy. Rhaegar odprowadził jeszcze wzrokiem szalupę i gdy wszystko było w porządku, z uśmiechem na ustach udał się przed siebie w stronę rezydencji Rudobrodego. Gdy zobaczył samego korsarza, uderzył w niego jego piracki majestat.
- Jak ja nienawidzę bandytów. - przeszło mu przez myśl i gdy stanął przy gospodarzu, lekko skinął głową i przyjął kielich, na razie jednak nie miał zamiaru z niego pić.
- Witam, miło mi poznać niesławnego lorda Edwarda. - przywitał się i od razu zaczął odpowiadać na pytanie. - Nazywam się Aurion Valarys, przybyłem tu z polecenia mojego dobrego przyjaciela, kupca korzennego Moreo Uharisa, z tego, jak mówił, nie zdawało mi się jednak, że znał lorda osobiście, ale miał u mnie dług więc pewnie pociągnął za odpowiednie sznurki i zdobył mi kontakt do osoby, której akurat potrzebowałem. - powiedział z błyskiem w oku. - Czy byłbyś więc zainteresowany lordzie pewną formą współpracy? - zapytał, a jeśli uzyskał odpowiedź twierdzącą, kontynuował. - To wspaniale! Tak się składa, że mam pokaźny kapitał, jednakże w ostatnim czasie pewien śmiały albo i głupi kupczyna z Myr, postanowił wejść z butami w pewne moje interesy, przez co straciłem na tym wiele złota. To, czego bym potrzebował, od lorda to odpowiednie zajęcie się tym panem. Wiem, że za tydzień będzie przepływać niedaleko, celem dotarcia do Lys. Mógłbyś zapytać lordzie, czemu sam nie zajmę się taką płotką, odpowiedź jest prosta, nie mam i nie chcę mieć brudu za uszami. Za całą sprawę płacę jego towarem, a także dwoma skrzyniami złota, w sumie będzie tam pięćset złotych monet. - zaproponował.
Rhaegar Vaelaros
Rhaegar Vaelaros

Liczba postów : 89
Data dołączenia : 19/03/2020

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Mistrz Gry Czw Sie 06, 2020 9:47 pm

- Moreo Uhris? Hmm... - Edward pogładził się po swojej ognistej brodzie. - Przyznam, że nie słyszałem o kimś takim, a do Tyrosh jest ledwie rzut kamieniem - pirat zawiesił na chwilę głos wpatrując się w Rhaegara, po czym uśmiechnął się. - Niemniej jednak jest to duże miasto, więc jest pewnie tak jak szlachetny pan mówi.
Gospodarz wysłuchał następnie propozycji Valearosa uważnie, przerywając nawet na chwilę służącym, które próbowały go zaczepiać. Słuchali również inni zgromadzeni. Błękitnobrody pozostawał poważny i zachował kamienną twarz, łysol wyszczerzył się drapieżnie i oblizał usta na wspomnienie o kufrach ze złotem, zaś Letniak... stracił szybko zainteresowanie i skupił się na dużych świerszczach zapiekanych w miodzie.
- Z chęcią zajmę się twoim problemem - oznajmił Rudobrody i uniósł kielich. - Zanim jednak przyjmę zlecenie mam kilka pytań o tego kupca oraz o to czego możemy się spodziewać, po otrzymaniu odpowiedzi ocenię również wynagrodzenie - na twarzy pirata wykwitł drapieżny uśmiech. - Siadaj więc, przyjacielu, nie będziesz przecież tak stał, kiedy my ucztujemy! - powiedział i poczekał aż Rhaegar zasiądzie, po czym uniósł puchar. - Na początek toast, za pocztek dobrej współpracy!
Jeżeli Valearos nie odmawiał zasiąścia i napitku, Edward chciał wypytać go o to jakim okrętem będzie przemieszczał się ten Myryjczyk, jaką może mieć obstawę, jakich używa symboli, jak wygląda i tak dalej... Chciał posiąść wszystkie informacje jakie Rhaegar mógł mieć o celu. Przy okazji zchęcał też gościa by częstował się daniami oraz napitkiem przynoszonymi przez służbę. W końcu pewnie trochę zgłodniał przez podróż, a przynajmniej był trochę spragniony. Mimo całej gościnności oraz pozornego kupienia bjeczki o zleceniu Rhaegar obserwując Rudobrodego odnosił wrażenie, że pirat wcale mu nie uwierzył i z jakiegoś nieznanego powodu gra na razie w rytm dyktowanej przez gościa muzyki.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9625
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Rhaegar Vaelaros Czw Sie 06, 2020 11:22 pm

Gdy Rhaegar wytłumaczył całą sprawę Rudobrodemu, przez chwilę wydało mu się, że udało mu się go ugadać, na tyle, że Valearos nie chcąc tego spartaczyć, napił się nawet z kielicha i towarzyszył przy toaście. Nie miał teraz problemu z dołączeniem do biesiady, przynajmniej na jakiś czas. Jadł i pił, oczywiście w umiarze, ale też na tyle, żeby nie pokazać niewdzięczności. Przy okazji, wytłumaczył też resztę rzeczy o ewentualnym celu. Przedstawił dane personalne całkiem wyssane z palca, a przy tym dodał, że cel będzie podróżował na statku kupieckim z około dwudziestoma najemnikami. W końcu nadszedł też czas, by powoli zacząć się zbierać, bo wedle poprzednich ustaleń, zbyt długa nieobecność Rhaegara miała zostać uznana za jego śmierć lub w najlepszym przypadku pojmanie.
- Cieszy mnie to spotkanie lordzie, mam nadzieję, że prędko mój problem zniknie z horyzontu i będę mógł dalej zająć się zarabianiem pieniędzy. - oznajmił i wstał od stołu. - Jutro w południe, należy się spodziewać pierwszej skrzyni ze złotem, tak w ramach zaliczki i na poczet naszych dobrych relacji. - uśmiechnął się. - Tymczasem jednak będę musiał się już zbierać, jeśli nie będę wracał zbyt długo, chłopcy zaczną się martwić, a ja sam mam jeszcze wiele do zrobienia. Dziękuję za gościnę. - skłonił się lekko zarówno do Rudobrodego, jak i poważnego mężczyzny, który ciągle miał na twarzy kamienną maskę, cóż przynajmniej metaforycznie, tacy zawsze coś ukrywali i byli potencjalnie najniebezpieczniejsi. Za to Letniak i Jednooki, wydawali się zwykłymi drabami, którzy umieli przypierdolić, ale pewnie nic ponadto. Największym problemem pozostawał jednak nadal Rudobrody, który pomimo "intuicji" Edwyna, był na swoim miejscu. Wkrótce, jeśli mu pozwolono odszedł w kierunku przystani gdzie zamachał w stronę galer, co by te wysłały mu szalupę.
Rhaegar Vaelaros
Rhaegar Vaelaros

Liczba postów : 89
Data dołączenia : 19/03/2020

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Edwyn Tarth Pią Sie 07, 2020 12:01 am

Po powrocie Rhaegara na okręty, te od razu rozpoczęły odwrót w stronę pełnego morza, co by nie nadawać kolejnych podejrzeń. Wkrótce wszystkie statki, zniknęły za horyzontem. Atak miał zostać ustalony na świt, kiedy większość wrogów powinna już spać, albo leczyć kaca. To, co nie podobało się Edwynowi najbardziej to fakt, że Rudobrody odkrył fortel Rhaegala i mógł się teraz szykować. Żeby mieć jeszcze pewność, Tarth kazał Valyrianynowi porównać opis postaci z wiedzą Nemosa i przy okazji rozpytać o ludzi mu towarzyszących, również po opisaniu ich wyglądu. Nemos miał również wskazać miejsca, z których można było się dostać w stronę Rezydencji, tak, żeby, jak najwięcej dróg było obstawionych, również tych dróg ucieczki. Miał również opowiedzieć, gdzie znajduje się najwięcej strażnic — jeśli jakieś były, a także opowiedzieć o innych pułapkach lub rzeczach, jakie mogą ich czekać podczas ataku. Edwyna interesowało wszystko, nawet czy z Rezydencji znajduje się jakieś tajne wyjście, albo czy z jej tyłów można przedostać się gdzieś dalej. W końcu Edwyn obiecał oddać Rhaegarowi jego utracone dwadzieścia sztuk złota plus jakiś bonus, w końcu był to jego własny wkład w powodzenie misji. Część floty (sześć statków po trzy), została oddelegowana na obie strony wyspy, które miały przyglądać się im z bezpiecznej odległości i w razie jakichś niespójności (gdy miały zostać zaatakowane to wystrzelenie płonącej strzały w stronę floty, majtkowie na bocianich gniazdach mieli je wypatrywać lub w ostateczności użyć rogu) powrócić do głównej floty, która oczekiwała kilka mil dalej, aż nadejdzie dobry moment na atak. Świt.
Edwyn Tarth
Edwyn Tarth

Liczba postów : 272
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Mistrz Gry Pią Sie 07, 2020 12:30 am

Do rezydencji dostać się można było krętą drogą od strony przystani oczywiście. Po drodze znajdowały się również budynk, do których można było zakraść się od tyłu, acz ostatnia część obu tych podejść była wspólna. Wspomniany budynek miał jednak łatwe do obrony wąskie okna, zaś samo podejście nie było łatwe, w końcu okolica była górzysta. Jeżeli chodzi o sztuczki, to Nemos nie był pewien, ale jeden ze strszych piratów powiedział kiedyś, że Rudobrody ma coś "co zmiecie" każdego, kto by się pchał dróżką w górę. I chyba nie mówił tu o tych dwóch skorpionach jakie mieli n wyposażeniu piraci, ponieważ te Nemos widział. Z trzech wiodących w góry ścieżek dwie mogły być potencjalną drog ucieczki - jedna prowadziła w okolice osady rybackiej, zaś druga w pobliże plantacji owoców. Były to rzadko uczęszczane, wąskie dróżki. Trzecia droga wiodła do opuszczonej przed wieloma laty kopalni, która zdążyła się zawalić. O tajnych przejściach Nemos nic nie wiedział, ale Rudobrody, a był to zdecydowanie on, był cwany... Niewykluczone więc, że jakieś miał.
Jeżeli chodziło o innych wspomnianych mężczyzn, to niebieskobrodego Nemos widział przelotnie raz. Był to jakiś partner "do interesów" Rudobrodego. Łysol to zdecydowanie Hazzyr zo Lyrk, groźny pirat i zabójca. Letnika nie rozpoznawał.

Noc z 7 na 8 czwartego księżyca 10PZ

Rhaegar przbudził się przez kłujący ból w boku. Czuł jakby ktoś włożył mu w trzewia rozgrzane do czerwoności żelazo i kręcił nim okrutnie. Kiedy próbował się podnieść cierpienie jedynie nasiliło się i zmusiło go by opadł ponownie na swoje posłanie. A więc to tak, panie Rudobrody...

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9625
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Rickard Tarth Pią Sie 07, 2020 12:34 am

Wcale mu się nie podobało, że piraci zachowali taki spokój. To znaczy dobrze, że Krwawobrody był na miejscu, ale jego zachowanie (znane jeśli srebrnowłosy postanowił je opisać) było dziwne... Może to jednak Rickard był w takich sprawach kompletnie niedoświadczony. Tak czy siak, to nie on tutaj dowodził.

- Oby tylko nie zwiał. - Rzucił, gdy wydano rozkaz by odpływali. Cóż, jak na jego skromny rozum to kiedy się zmyli a jeśli Rudobrody nabrał podejrzeń na widok floty, to pod osłoną nocy mógłby się przecież im wymknąć. Spakować łup, baby, koleżków i nara. Jeśli nie drakkarem czy łódką to przecież chyba mógłby zwiać w głąb wyspy, nie? Rickard skrzywił się na myśl o tym. - Winniśmy atakować od razu. - Rzucił do Durwalda,cicho, aby nie było, że burzy żołnierzy czy tam kwestionuje rozkazy. Co to to nie... Braciszek decydował kiedy i kogo będą bić. On bił.
Szykując się do walki, nadal obstawał przy kuszy. Przynajmniej nim zetrą się w boju, mógłby sobie postrzelać. O ile będzie do czego. Kiedy jednak oni znaleźliby się pod ciężkim ostrzałem, to łapał za tarczę i osłaniał głównie głowę, ażeby coś pechowo nie wpadło mu do oka przez wizurę. Do walki zaś miał i obuchy i miecz, także zależnie od sytuacji jaką napotkają, mógł decydować, czego użyć. Ach tak, nie chciał też iść na pewną śmierć... Zdecydowanie wolał by to kmioty sprawdzały teren.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Durwald Durrandon Pią Sie 07, 2020 1:21 am

Książę miał coraz większe wrażenie, że wplątali się w niezłe gówno, wypływając na walkę z Rudobrodym z tak szczątkowymi informacjami, przeciwko oponentowi doskonale znającemu te wody i tereny lądowe. Rzeczywiście, wyglądało to tak, jakby właśnie zostali wciągnięci w pułapkę, nie mniej miał szczerą nadzieję, iż się pomylił.
O dziwo, Edwyn zdecydował zawrócić statek i odpłynąć, co chyba nie było najlepszym pomysłem. Durwald, rzecz jasna, nie odezwał się ani słowem, nie chcąc wzbudzać niepewności i wątpliwości w załodze. Musieli być w jak najlepszej formie, nie kwestionując decyzji dowódców. Jeśli tak by się stało, to równie dobrze mogliby sami wyskoczyć za burtę, żeby oszczędzić sobie potencjalnie bolesnej śmierci, albo czegoś jeszcze gorszego.
- Zgadzam się. – przytaknął dyskretnie Rickardowi, wcześniej jeszcze rozejrzawszy się po najbliższym otoczeniu, w razie, jakby ktoś nadstawiał ucha. Zdawali się mieć przewagę w statkach i ludziach, którą wycofanie mogło zaprzepaścić, ale cóż. Edwyn chyba wiedział co robić, wystarczyło więc tylko czekać na rezultaty jego decyzji. – Cóż, przekonamy się.
Stwierdził jeszcze krótko, spoglądając ku oddalającej się wyspie, wsparty o trzymany w łapach młot. Jasne, trzeba było być ostrożnym, ale martwienie się na zapas mogło tylko zaszkodzić. Na statku płynęli sami bitni rycerze. Rickard, Lambert, on sam, kompani młodszego z Tarthów. Przynajmniej w umiejętnościach, piraci nie mieli z nimi szans.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Edwyn Tarth Pon Sie 10, 2020 7:28 pm

Edwyn dał sobie trochę czasu, żeby wszystko przemyśleć, ale im więcej myślał, tym częściej miał wrażenie, że to się nie uda. Atak z dwóch stron mógłby przeprowadzić, ale ostatecznie i tak wszystko skupiłoby się na głównej ścieżce, która ze względu na jej rozmiary, mogła znacznie utrudnić walkę. Wszak Tarth miał w pamięci opis jednej ze starożytnych bitew, gdy nieduża grupa ludzi dzielnie broniła się długi czas przed wielotysięcznymi wojskami wroga. Gdyby tylko miał więcej czasu i mniej paranoicznych myśli, wtedy być może, przeprowadziłby to tak, jak od samego początku chciał. Jednakże tym razem pewne myśli nie dawały mu spokoju, na tyle, że w pewnym momencie zasnął, co by o świcie być już wypoczętym i gotowym do walki.
Obudził się na kilka godzin przed planowanym atakiem, ze świeżymi myślami i mniejszym stresem, co też od razu wykorzystał. Postanowił postawić na prostotę, gdyż kiedyś mu powiedziano, że jeśli się za bardzo kombinuje wtedy, jeszcze więcej rzeczy może się nie udać. Plan zakładał — tak jak poprzednio — atak chwilę przed świtem, żeby statki jak najdłużej pozostawały niewidoczne, tak samo, jak szalupy. Do ataku miało zostać wysłane osiem statków wraz z ich załogami, pozostałe pięć miało czekać w obwodzie niedaleko brzegu, odwrócone w stronę pełnego morza, żeby móc ewentualnie odpowiedzieć machinami balistycznymi. Dwa statki miały stać po obu stronach wyspy i pilnować flanek, był to zabieg, który miał ochronić wyprawę przed mrocznymi myślami Edwyna. One również, miały być odwrócone w stronę całej floty (żeby w razie czego, móc szybciej uciec), a o niezapowiedzianych gościach informować rogami, na których dźwięk walka była przerywana.
Poranny atak miał uderzyć w ciszy na przystań i w szybkim zwarciu ją przejąć. Wcześniej, broń balistyczna miała zostać załadowana, na wypadek obecności skorpionów czy balist w porcie i pojawienia się większej ilości przeciwnika, który miał zostać ostrzelany. Po pierwszym starciu w przystani żołnierze mieli zająć się rabowaniem przystani i zajęciem statków, z których wszystkie poza drakkarem miały zostać uszkodzone. Część żołnierzy miała obstawić wyjścia z wąskich dróg i oczekiwać na sygnał do odwrotu, ewentualnie się bronić. Miał być jeszcze jeden zespół, który miał zaatakować od strony wolnego brzegu i podkraść się pod budynek, w którym poprzednio przetrzymywano niewolników, którzy (jeśli jacyś byli) mieli zostać wyzwoleni. Na kolejne decyzje, należało jednak poczekać na skutek tych poprzednich. Edwyn naturalnie poprowadził atak na przystań, za broń służył mu morgenstern (zapasem miał jednak swój zapasowy qohorski kordelas), a w drugiej ręce dzierżył twardą tarczę. Przyodziany był w pełną zbroję płytową oraz barbute, która miała mu choć trochę ułatwić oglądanie sytuacji w porcie. Przed atakiem, spróbował też skorzystać ze swoich umiejętności krasomówczych i zachęcić wszystkich do jak najskuteczniejszej walki, a najwaleczniejsi mieli zostać wynagrodzeni dodatkowo.

***

Do wyjącego z bólu Rhaegara, odesłano jego przyjaciela, który znał się na sztuce leczenia. Niestety Valyrianina miało ominąć najlepsze.
Edwyn Tarth
Edwyn Tarth

Liczba postów : 272
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Mistrz Gry Sro Sie 12, 2020 1:04 am

Atak przebiegał... Bardzo pomyślnie. Wszyscy obecni w przystani wycofali się w góry na widok nadpływających agresorów, podobnie bez walki udało się dotrzeć do położonego niżej budynku, który okazał się pusty. Łupy na razie były skromne - liny, ożaglowanie, kilkanaście skrzyń z niezbyt wyszukanymi zapasami. Piraci Rudobrodego musieli postanowić skoncentrować swoje wysiłki obronne na rezydencji, wykorzystując przewagę jaką dawały im wąskie ścieżki pośród skał. Okręty pozostawione jako czujki na razie nie podnosiły alarmu, zdawałoby się, że nikt nie miał zamiaru przeszkadzać w natarciu.

***

Medyk podróżujący z Rhaegarem spisał się doskonale. Nietrudno było domyślić się, że za stan mężczyzny odpowiada trucizna, a krótkie badanie nakierowało go na to co mogła ona wywoływać. Obrzęk wątroby, powiększający się z każdą godziną by w końcu mogła pęknąć. Trudno było mówić o posiadaniu idealnej odtrutki na konkretną truciznę, ale używając wszystkich zasobów jakie miał i jakie mogli dostarczyć mu ludzie z floty Edwyna medyk zdołał złagodzić działanie "prezentu" od Rudobrodego. Kiedy dotrą do najbliższego miasta i zakupi odpowiednie składniki powinien być w stanie całkowicie wyleczyć Rhaegara, który do tego czasu odrobinę jeszcze pocierpi, acz powinien przeżyć.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9625
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Rickard Tarth Sro Sie 12, 2020 9:03 am

Normalnie na myśl o bitce czułby ekscytację, jednak tego poranka miał nieciekawe względem sprawy odczucia. Pojawili się tam już przecie z dwoma wojennymi okrętami pełnymi ludzi, wysłali nawet srebrnowłosego, żeby zbadał teren i został on otruty. Okręty wojenne, tak by obstawiał, były dla szczwanego pirata dostatecznym powodem by żywił on pewne podejrzenia co do swego bezpieczeństwa i, ani chybi, trucizna podana ich kompanowi była tych podejrzeń objawem. Jeśli im fart sprzyjał, to może Rudobrody wziął ich przyjaciela za kapitana tych dwóch okrętów - wtedy by się srodze pomylił. Jeśli jednak nie, to nie mieli szans zaskoczyć przeciwnika.

Przy desancie był zdziwiony nieco. Ktoś z wybrzeża uciekał a ten drakkar nadal tam był, czyli chyba im ofiara nie nawiała. No, o ile wgłąb wyspy nie dali dyla. Bo jeżeli dali, to na żadne obławy czasu raczej nie mieli, zważywszy na to, gdzie się znajdują.
Cholera... Może choć szybkim szturmem by się udało. Co prawda nie mieli tutaj inżynierów, coby swoje inżynierskie czary-mary porobili, jakieś osłony sklecili czy inaczej pomogli, ale tak na jego rozum, to mogliby użyć łodzi jako osłon, tak jak te żółwie skorupy używają. I mieli jakieś liny, to może pętelki by porobić i gdzieś by się udało zaczepić, może o jakiś budynek, potem wspiąć. O ile tu dało się gdzieś w ogóle wspiąć. Tak czy siak... Na pewno podzielił się z sugestiami z bratem. I po cichu mu zaznaczył, że przecież mają trochę ludzi... Dolą prostaczków jest ginąć za możnych, no nie? Brzydko powiedziane, ale rzec trudno, czy Rickard to w ogóle umiał takie słowo jak eufemizm. No, ale to nie ważne, jak powiedział. Wiadomo było o co chodzi, nie? Musieli coś zrobić, żeby z twarzą wyjść. Wszak teraz to co... Zwycięstwo odtrąbić i uciekać? Gówno zrobili. Toż to jakby kupiec możny wyprawę urządził, dwa dywany i beczkę wina kupił, i udane przedsięwzięcie handlowe ogłosił. Hańba i srom tak jedną łódkę zdobyć i kilka skrzynek gówna.

No, ale jakby co to raczej się pod rozkazy brata stosował. Nie jemu władać siłą Tarhów. Jeno to jakby mieli tutaj dłużej posiadywać, radziłby na wycieczki uważać. Oni okolicy nie znali, piraci zaś i owszem, cholibka, znali wyśmienicie. Musieli znać.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Edwyn Tarth Sro Sie 12, 2020 2:28 pm

Edwyn jako jeden z pierwszych zeskoczył z pokładu, chcąc natrzeć na wroga i zobaczyć czy ostatnie miesiące intensywnego treningu na coś się zdały, ale jego przeciwnik niczym szczury uciekł w miejsce, gdzie mógłby łatwiej się obronić. Po zajęciu czego się dało, zostało Edwynowi podjąć decyzję co robić dalej — pchać się w przełęcz, w której może odnieść ciężkie straty czy zadowolić się tym, co już się udało zrobić i udać się na dalsze polowanie. Była to bardzo ciężka decyzja, gdyż z jednej strony ryzykował śmierć wielu dobrych ludzi w jakiejś lawinie skalnej czy innym krwawym pomyśle Rudobrodego, a z drugiej strony ryzykował brakiem satysfakcji z pokonania Rudobrodego, którego od dawna chciał złapać i powiesić. Tym razem, jednak interes ziem i jego poddanych był dla Tartha ważniejszy niż prywatna wendetta i ostatecznie po wysłuchaniu opinii brata i pewnie innych żołnierzy, wiedział co zrobić.
- Dziś stąd już odejdziemy, nie będę ryzykował życia moich żołnierzy w niepewnej walce z nieznaną ilością wroga i nie poprowadzę ich w pułapkę, gdybym tak zrobił, byłbym skończonym głupcem, a nie lordem, który prowadzi swych poddanych. Bo o nich bracie, trzeba dbać. To moje ostatnie słowo. - zakończył temat. - Rudobrodego jeszcze dorwę, a teraz wyruszymy w stronę innych baz, przy okazji polując na innych piratów. - dodał i powoli zaczął wydawać rozkazy dotyczące opuszczenia tego miejsca. Kazał jeszcze przeszukać drakkar, czy aby przypadkiem Rudobrody nie zostawił tam żadnej niespodzianki i po przeniesieniu towarów, wkrótce odpłynęli. Na pożegnanie podpalili jeszcze to, co się dało, tak, żeby zrobić tam, jak najwięcej zniszczeń. Jedną z galer posłał w kierunku, z którego pierwotnie przybyli, tak, żeby pokierowała nadpływający drakkar z Ser Rufusem w odpowiednie miejsce.
Edwyn Tarth
Edwyn Tarth

Liczba postów : 272
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Kryjówka Rudobrodego Empty Re: Kryjówka Rudobrodego

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach