Przedpola zamku

11 września 336 AC dwie godziny po świcie

Wkrótce po lądowaniu dotarli pod same mury zamczyska. Thogg natychmiast rozkazał rozłożyć obóz i przygotować wszelkie machiny. W przeniesieniu sprzętu pomagać miały wielkie mamuty w pancerzach. Część ludzi miała zająć się umacnianiem obozowiska przed ewentualnymi wrogami z zewnątrz, część miała rozpierzchnąć się po okolicy i robić, to co wcześniej nakazał, to co andalom obiecał. Jego ludzie mieli roznieść obiecane ogień i stal. Strzelcy mieli czuwać i zestrzeliwać każdego ptaka, który wyleci z warowni.
W czasie kiedy przygotowywano machiny, posłał jednego człowieka w charakterze posła. Dębowobrody dawał mieszkańcom Zimnej Wody jedną jedyną szansę ugiąć kolan. W przeciwnym razie mury zostaną zwalone, zaś obrońcy wymordowani....

Ucieszył się, kiedy odmówili poddania, w końcu mógł ich wymordować! Natychmiast padły kolejne rozkazy. Obóz miano ufortyfikować, zaś wokół obozu krążyły oddziały konnych zwiadowców. Setki bezczynnych wojów miały znaleźć sobie robotę w postaci budowy katapult, trebuszy, drabin i wielkich, ruchomych tarcz, za którymi schować się będą mogli strzelcy podczas podchodzenia pod zamek.
Machiny miotające głazy w zamek miały natomiast wypuścić codziennie kilka beczek z oliwą, czy smołą by podpalić wewnętrzne zabudowania warowni.
Skorpiony i balisty miały ostrzeliwać blanki, kiedy tylko pojawi się jakiś nieostrożny obrońca. Niezbyt często oczywiście, by nie marnować cennych pocisków. Po wszystkim pozostało im odczekać kilka kolejnych dni...

24 - 29 września 336 AC

Po zdobyciu zamku przyszedł czas na lizanie ran i planowanie kolejnych kroków. Armia Thogga tymczasowo rozbiła obóz pod zamkiem, zabezpieczając go wałem obronnym i rozstawiając mnóstwo wart. Poza tym oddziały konne i tak nękały okolice, oraz przeprowadzały zwiady. Wszystkie machiny miały zostać złożone i przygotowane na wozach do dalszego transportu.
Wraz z upływem kolejnych dni docierał do króla listy ze zdobytego Longbow Hall i Gulltown. Z jednej strony zdobyto owe miejsca, jednak ponieśli spore straty. Brodacz zaczął obawiać się, że plan szybkiego podboju kolejnych zamków może się nie powieść. Do tego zima spadła na krainę niespodziewanie, choć w tym wypadku była raczej ich sprzymierzeńcem. Jego ludzie w większości byli obyci z takimi warunkami, a co najważniejsze mieli zapasy wystarczające na całą zimę, zaś Andalowie odcięci od świata nie. Powoli w jego głowie powstawał nowy plan walki. Udoskonalał go, spędzając wiele czasu ze swoimi dowódcami na naradach. W końcu wysłał nowe rozkazy do Gulltown i Longbow Hall. Nie próżnował też jednak i wysyłał w tym samym czasie na okrętach, oraz konno swoich ludzi na ziemie rodu Lynderly władającego Wężowym Lasem. Mieli oni unikać większych starć, nękać miejscową ludność, plądrować, oraz grabić wszelkie miejsca kultu Siedmiu.
W nielicznych wolnych chwilach zaś przechadzał się między ludźmi, odwiedzał rannych, trenował i rozmawiał ze swoimi przodkami na temat ich dawnego królestwa, bowiem pragnął odtworzyć je jak najwierniej.

30 września 336 AC

Kiedy zwiadowcy donieśli o zbliżającej się armii z północy, która okrętami przypłynęła z Białego Portu, Dębowobrody natychmiast chwycił mapę i obejrzał okolicę zamku jak najlepiej. Wróg miał więcej ludzi - co nie było jakimś wielkim problemem dla Thogga - lecz wydanie im otwartej bitwy mogło narazić plan podboju. Postanowił spalić zamek i okoliczne ziemie, po czym przenieść się na wyspę Eleshamów, jako bazę wypadową tej części krainy. Tego samego dnia także wysłał na północ grupę swoich najbardziej doświadczonych ibbeńczyków z ciężkim zadaniem, mając w duchu nadzieję, że sobie poradzą.

1 października 336 AC

Pierwszego dnia, dziesiątego księżyca większość armii Thogga nieco na północ od zamku właśnie pakowała się na okręty pod osłoną czujnych zwiadowców i straży. Karłowaty władca miał nadzieję, że jego ludzie poradzą sobie jak najlepiej z zadaniami, jakie im pozostawiał. Sam osobiście zamierzał właśnie udać się pod Runestone, a następnie pod Old Anchor.

5 października 336 AC

Wszelkie drewniane dachy i konstrukcje Zimnej Wody płonęły w najlepsze, kiedy ostatni wojownicy Thogga pozostali w okolicy, maszerowali właśnie na północ ku wybrzeżu, skąd odpłynąć mieli do zamku Eleshamów. Wszyscy mieli nadzieję, że nadchodzący Andalowie docenią te kilka niespodzianek, które im pozostawili...