Lochy Krwawego Fortu
Strona 1 z 1 • Share
Re: Lochy Krwawego Fortu
23/06/336
- No dalej, sukinsyny. Haha! Onterys nigdy się nie podda i nie zawyje z bólu, choćbyście mieli go przypalać i uderzać i dźgać. Jesteście tylko marnym pyłem, który bogowie zmiotą z tego miejsca. Władza Magistrów nigdy nie jest idealna. Pomyślcie tylko ile waśni może wyjść z powodu jednego magistra. A co, kiedy ten jeden magister złączy się z kolejnym i kolejnym. A potem znajdzie się w tym połowa. Zacznie się prawdziwa rzeź, ludzie będą cierpieć, a to wszystko z powodu tego, że nie posłuchaliście mnie i do czasu nie postanowiliście pomóc mi przejąć władzę. Zabijcie wasze wybawienie! No dalej! NIE BOJĘ SIĘ ŚMIERCI! - Baemor niczym rozjuszony byk szarpał łańcuchy do których został podpięty. Z jego oczu kapały krwawe łzy, mimo to wydawało się jakby był uradowany z tego co się działo. W swoich czasach, kiedy był jeszcze wojownikiem na arenach, wiele razy widział jak właściciele bili swoich niewolników. Cieszył się tym widokiem. To samo czuł teraz w obecnej chwili. Straszył ich swoją posturą, ale i zachowaniem. Jego ręce uderzały o ściany, chcąc wyrwać się i zacząć rozszarpywać ich gardła.
- No dalej, sukinsyny. Haha! Onterys nigdy się nie podda i nie zawyje z bólu, choćbyście mieli go przypalać i uderzać i dźgać. Jesteście tylko marnym pyłem, który bogowie zmiotą z tego miejsca. Władza Magistrów nigdy nie jest idealna. Pomyślcie tylko ile waśni może wyjść z powodu jednego magistra. A co, kiedy ten jeden magister złączy się z kolejnym i kolejnym. A potem znajdzie się w tym połowa. Zacznie się prawdziwa rzeź, ludzie będą cierpieć, a to wszystko z powodu tego, że nie posłuchaliście mnie i do czasu nie postanowiliście pomóc mi przejąć władzę. Zabijcie wasze wybawienie! No dalej! NIE BOJĘ SIĘ ŚMIERCI! - Baemor niczym rozjuszony byk szarpał łańcuchy do których został podpięty. Z jego oczu kapały krwawe łzy, mimo to wydawało się jakby był uradowany z tego co się działo. W swoich czasach, kiedy był jeszcze wojownikiem na arenach, wiele razy widział jak właściciele bili swoich niewolników. Cieszył się tym widokiem. To samo czuł teraz w obecnej chwili. Straszył ich swoją posturą, ale i zachowaniem. Jego ręce uderzały o ściany, chcąc wyrwać się i zacząć rozszarpywać ich gardła.
- Spoiler:
- Używam Zastraszania
Baemor Onterys.- Liczba postów : 15
Data dołączenia : 05/07/2018
Re: Lochy Krwawego Fortu
23-29/05/336AC
Baemor trafił do lochów, gdzie czekali na niego bliźniaczy mistrzowie tortur na usługach miasta. Obydwaj grubi i zniekształceni, pokryci ropiejącymi krostami i czyrakami. Jeden z nich miał niewielką główkę wyrastającą z lewej strony karku - znak, że miało ich być trzech. Dla niektórych samo patrzenie na nich mogło być torturą, podobnie jak okropny smród jaki panował w lochach. Dla Baemora rzeczy te nie były jednak niczym znaczącym. Dla oprawców zaś równie nieznaczące były jego wrzaski, na które zareagowali jedynie szczerząc swoje pożółkłe zęby w kpiącym uśmiechu.
Bracia torturowali Onterysa delikatnie przez pierwsze kilka godzin, drażniąc delikatnie jego przyzwyczajone do bólu ciało. W końcu jednak jeden z braci wyszedł i zostawił drugiego sam na sam z głównym gościem lochów. Baemor zrozumiał dlaczego jakiś czas później. Oprawcy zaczęli teraz popuszczać wodze fantazji i chcieli by tortury były dostępne dla ich podopiecznego całą dobę. To znaczyło, że musieli się zmieniać, aby zachować świeżość oraz jakość świadczonych usług. Przez pierwszy i drugi dzień Onterys dzielnie znosił tortury, był wytrzymałym mężczyzną. Później było gorzej... Zwłaszcza, że tutejsi mistrzowie odznaczali się naprawdę ponadprzeciętnym kunsztem. Zadawanie bólu było w tych lochach prawdziwą sztuką.
Koniec końców, kiedy ostatniego wieczora przed wystawieniem na śmierć magistrzy zeszli zobaczyć co zostało z Baemora ujrzeli cień człowieka. Nagi, pokryty szramami i śladami po przypalaniu gorącym żelazem spoczywał przykuty do ściany ciemnej, wilgotnej celi. Kiedy padło na niego światło i podeszli ciut bliżej zauważyli, że wszystkie jego członki obdarte są ze skóry i część z nich zaczęła już gnić. W miejscach oczu znajdowały się dwie ciemne jamy, a zaschnięta krew jaka z nich niedawno wypływała wciąż zdobiła policzki byłego magistra. Kilku członków Rady zaczęło szydzić z pokonanego, jednak brakowało mu języka by cokolwiek odpowiedzieć. Nawet jeśli miałby w ogóle siłę to zrobić. W końcu wizytacja się zakończyła, a Rada nakazała nakarmić i napoić Baemora. Nie chcieli by zbyt szybko umarł we wroniej klatce...
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|