Przedpola Duskendale II
Legends of Westeros :: Westeros :: Czarny Nurt :: Duskendale
Strona 1 z 1 • Share
Re: Przedpola Duskendale II
05/07/8PP - w czasie bitwy
Bitwa trwała w najlepsze, a starszy człowiek w obozie siedział tak sobie i myślał. Zorganizował wszystkich doświadczonych w sztuce medycznej oraz ziołolecznictwie ludzi jakich mieli pod ręką - czyli głównie Dzieci Lasu - w jednym miejscu i wyszykował kawałek terenu do przyjmowania rannych. Dunkin, jak to jego uczniowski obowiązek nakazywał, szykował właśnie wszelkie zapasy opatrunków jakie mieli i rozpalał ognisko pod kociołek z wodą.
Różne sztuczki w ostatnich dniach stosowali, ale ostatecznie nie był w stanie powiedzieć jak to wszystko się potoczy. Niby mówiło się, że mieli trochę więcej chłopa, jednak nie można było andalskiej stali odmówić jakości, a ich wojakom uporu. Czy też szaleńczego fanatyzmu. Westchnął więc ciężko, albowiem co będzie to będzie, i postanowił nie martwić się na zapas. Musiał mieć spokojną głowę na czas zajmowania się rannymi, którzy pewnie niedługo zaczną ściągać pod ich opiekę. Leczenie było w tej chwili jedynym do czego mógł się przydać.
- Teraz jest czas czempionów i wojowników, czyż nie, mój przyjacielu? - powiedział do Snagi i podrapał go za uchem. - Na nic im tam ramię starego człowieka - rzekł i uśmiechnął się nieznacznie. - Niezależnie jednak czy bogowie spojrzą na nich przychylnym okiem, czy też nie, będziemy mieć wiele pracy, kiedy to wszytko się zakończy.
Poklepał jeszcze swojego czworonożnego towarzysza po grzbiecie, po czym wstał i skierował się w stronę Dzieci Lasu, ciekaw czy mają ze sobą jakieś ciekawe zioła. Po drodze szturchnął jedynie Dunkina kosturem, ponieważ krzywo układał drwa.
Mogwyn- Liczba postów : 112
Data dołączenia : 26/08/2021
Re: Przedpola Duskendale II
5-6/07/8PP - po bitwie
Kiedy bitwa w końcu dobiegła końca, Mogwyn ręce miał pełne roboty z setkami rannych ściągającymi do obozu. Zdecydowanie zbyt mało mieli w swoich szeregach ludzi lepiej obeznanych w sztuce leczenia - on, Dunkin, uzdrowiciel z Goldengrove oraz kilkadziesiąt Dzieci Lasu. Prędko zapędzić musiał nieco z pospolitego ruszenia do pomocy. Dobrze, że piechota Pierwszych Ludzi nie angażowała się w walkę, nie byli dzięki temu zbyt zmęczeni i lepiej mogli zająć się wsparciem medyków.
Mając w końcu chwilę żeby odetchnąć, z pewnością ciężko wywalczoną, postanowił przejść się i przy okazji zobaczyć zwycięskich królów. Nie wiedział co planują robić dalej z miastem, armiami i całym tym bałaganem, a także niewiele na tę chwilę go to obchodziło. On takie rzeczy mógł umyślać co najwyżej na chłopski rozum, albowiem taktyka bitewna nie była przedmiotem jakim się zajmował. Miał jednak sprawę do możnych panów w powiązanej, acz nieco innej materii.
- Wasze Miłości z pewnością świadome są, że należy coś uczynić z tysiącami poległych jakie zalegają na polach wokół miasta - zwrócił uwagę władców, kiedy dane było mu się z nimi zobaczyć. - Sugerowałbym zabitych Andalów i ich stronników złożyć w dołach, które tak uprzejmie raczyli przygotować, a następnie oddać zwłoki ogniu - zaproponował, a przez myśl przeszło mu, że oto najeźdźcy wykopali pod Duskendale własne groby. - W kwestii zaś naszych zabitych - czasochłonne i ciężkie będzie pochowanie ich wszystkich, a też niegodne jest, aby zwycięskich poległych oddać leniwie w objęcia płomieni. Dlatego też proponowałbym złożyć ich razem, tak jak i razem w boju oddali życie, w jednym kurhanie. Niech stanie wielkie wzgórze grobowe pod Duskendale, gdzie spoczną wszyscy obrońcy tych ziem, a na jego szczycie wznieśmy wyniosły kamień runiczny, który upamiętni ich poświęcenie oraz monarchów, którzy wiedli ich do boju.
Kurhan mógłby być wtedy nie tylko mogiłą, ale również symbolem - symbolem zwycięstwa Pierwszych Ludzi, symbolem potęgi ich królów, a także ostrzeżeniem dla wszystkich wrogów, którzy łakomie spoglądaliby w tym kierunku.
Mogwyn- Liczba postów : 112
Data dołączenia : 26/08/2021
Re: Przedpola Duskendale II
Tam gdzie pracował, jego uszy wypełniały głównie pojękiwania rannych. Choć drugiego dnia dało się słyszeć i przyciszone rozmowy między poturbowanymi - tymi, którzy oberwali najlżej. Jedni dumali, czy ich kompani również ocaleli, inni wymieniali się opowieściami z pola bitwy a jeszcze inni... Cóż, na różne tematy rozprawiali, skoro wiele więcej do roboty nie mieli. Bardziej ponura atmosfera panowała pośród pojmanych Andalów. Ci którzy jako tako doszli do siebie, z obawą spoglądali na strzegących ich strażników i po cichu zastanawiali się, jaki los ich czeka.
Wygrali bitwę, ale wojna wciąż się toczyła. Wiele spraw było na głowach monarchów. Ci zaś przebywali w namiocie Mudda, nad owymi sprawami radząc. Starzec został jednak przyjęty a jego słów wysłuchano. Obaj władcy i towarzyszący im lordowie przyznali, że kurhan i kamień runiczny to zaiste wspaniałe koncepcje. Poległymi trzeba było się zająć z odpowiednimi honorami. Do domu zaś nie sposób było ich odprawić. Tę możliwość miała tylko trójka lordów, którzy utracili członków swych familii. O ile rzecz jasna chcieli, by ci spoczęli w rodowych kryptach. To już jednak ich decyzje. Tymczasem pozostawało uradzić, co czynić z trupami Andalów.
- Rzeknij mi... - zaczął Rowan, albowiem o tych sprawach Mudd zdawał się słuchać z małą uwagą. - Znasz chyba nieco ich kulturę, prawda? - spojrzał na starca pytająco, ale nie czekał. Najwyraźniej uznał, że zna odpowiedź. - Jak by poczytanym zostało, gdybyśmy zwrócili im ich poległych? Być może warto by było po tym zwycięstwie oraz sukcesie wojsk króla Tristana na Przylądku rozpocząć negocjacje. Zwrócenie zaś, przynajmniej tych ważniejszych, zmarłych byłoby chyba dobrym wstępem do tychże, prawda? Akt dobrej woli... - monarcha złożył ręce i znów patrzył z zapytaniem wymalowanym na licu, tym razem jednak nie kontynuował. Najwyraźniej oczekiwał odpowiedzi.
Wygrali bitwę, ale wojna wciąż się toczyła. Wiele spraw było na głowach monarchów. Ci zaś przebywali w namiocie Mudda, nad owymi sprawami radząc. Starzec został jednak przyjęty a jego słów wysłuchano. Obaj władcy i towarzyszący im lordowie przyznali, że kurhan i kamień runiczny to zaiste wspaniałe koncepcje. Poległymi trzeba było się zająć z odpowiednimi honorami. Do domu zaś nie sposób było ich odprawić. Tę możliwość miała tylko trójka lordów, którzy utracili członków swych familii. O ile rzecz jasna chcieli, by ci spoczęli w rodowych kryptach. To już jednak ich decyzje. Tymczasem pozostawało uradzić, co czynić z trupami Andalów.
- Rzeknij mi... - zaczął Rowan, albowiem o tych sprawach Mudd zdawał się słuchać z małą uwagą. - Znasz chyba nieco ich kulturę, prawda? - spojrzał na starca pytająco, ale nie czekał. Najwyraźniej uznał, że zna odpowiedź. - Jak by poczytanym zostało, gdybyśmy zwrócili im ich poległych? Być może warto by było po tym zwycięstwie oraz sukcesie wojsk króla Tristana na Przylądku rozpocząć negocjacje. Zwrócenie zaś, przynajmniej tych ważniejszych, zmarłych byłoby chyba dobrym wstępem do tychże, prawda? Akt dobrej woli... - monarcha złożył ręce i znów patrzył z zapytaniem wymalowanym na licu, tym razem jednak nie kontynuował. Najwyraźniej oczekiwał odpowiedzi.
Wujas
Mistrz Gry- Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Przedpola Duskendale II
Pokiwał głową i mruknął zadowolony, kiedy królowie i możni przystali na propozycję wzniesienia kurhanu, aby pogrzebać i jednocześnie upamiętnić poległych. W tych trudnych czasach nie mogli lekceważyć mocy symboli, a dokładnie taki symbol był im w tym momencie potrzebny.
- Andalowie chowają swoich zmarłych, a ciała i kości tych szczególnie istotnych rzeczywiście zwykli otaczać wyjątkową opieką - postarał się odpowiedzieć królowi Rickardowi. - Z pewnością zwrócenie ich byłoby dobrze odebrane - przytaknął. - Zachowanie przeciwne, nie oddanie ich, mogłoby zaś zostać zapamiętane jako zniewaga na długie lata przez rodziny poległych.
Królowie, a przynajmniej Rowan, mieli najwyraźniej nadzieję, że zwycięstwo pod Duskendale wraz ze wszystkimi odzyskanymi ziemiami - Hayford, Stokeworth i Przylądkiem, złamało ducha Andalów na tyle, aby zawrzeć dobry pokój. Nie do końca w to wierzył, a także zastanawiał się jakie warunki chcieli ludziom zza Wąskiego Morza i Arrynom przedstawić. Z pewnością nic mniej niż wyparcie ich z dorzecza Czarnego Nurtu nie byłoby satysfakcjonujące.
- Czy mamy jakieś wieści z południa? - zapytał, albowiem mogło to mieć wpływ również na wydarzenia w ich najbliższej okolicy. - Jak radzi sobie król Ormund wobec tego "Świętego Marszu"?
- Andalowie chowają swoich zmarłych, a ciała i kości tych szczególnie istotnych rzeczywiście zwykli otaczać wyjątkową opieką - postarał się odpowiedzieć królowi Rickardowi. - Z pewnością zwrócenie ich byłoby dobrze odebrane - przytaknął. - Zachowanie przeciwne, nie oddanie ich, mogłoby zaś zostać zapamiętane jako zniewaga na długie lata przez rodziny poległych.
Królowie, a przynajmniej Rowan, mieli najwyraźniej nadzieję, że zwycięstwo pod Duskendale wraz ze wszystkimi odzyskanymi ziemiami - Hayford, Stokeworth i Przylądkiem, złamało ducha Andalów na tyle, aby zawrzeć dobry pokój. Nie do końca w to wierzył, a także zastanawiał się jakie warunki chcieli ludziom zza Wąskiego Morza i Arrynom przedstawić. Z pewnością nic mniej niż wyparcie ich z dorzecza Czarnego Nurtu nie byłoby satysfakcjonujące.
- Czy mamy jakieś wieści z południa? - zapytał, albowiem mogło to mieć wpływ również na wydarzenia w ich najbliższej okolicy. - Jak radzi sobie król Ormund wobec tego "Świętego Marszu"?
Mogwyn- Liczba postów : 112
Data dołączenia : 26/08/2021
Legends of Westeros :: Westeros :: Czarny Nurt :: Duskendale
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|