Korytarze

Zarządca Redwyne'a i "Tycho Haerdonnay" powrócili po miłej wycieczce na teren okolicznych winnic, po czym podpisali umowę. Wszystkie zastrzeżenia "myryjskiego kupca" były rozsądne, w pełni zrozumiałe i nie wpływały negatywnie na interesy Arbor, toteż reprezentant lorda Redwyne'a nie miał żadnych przeciwwskazań. Sam i tak nie zgodziłby się na natychmiastowe czy bardzo szybkie wysłanie transportów, ponieważ wszystko musiało zostać zaaranżowane i odpowiednio przygotowane. Nabywca więc miał czas na przyszykowanie swoich magazynów na odbiór pysznego, arborskiego trunku.

Po dobiciu targu wpływowemu "Myryjczykowi" zaoferowano komnatę na zamku, o ile chciał skorzystać z gościny. Niezależnie od odpowiedzi przybysz udał się na małą wycieczkę w poszukiwaniu kolejnego łupu poza zwykłą umową handlową. Niestety nim znalazł złoto musiał przeprawić się przez szambo. Poszukiwał bowiem ciekawych dam, a pierwszą jaką znalazł była starsza córka drugiego z synów starego lorda. Dziewczyna była raczej przeciętnej urody, dlatego też "Myryjczyk" nie nawiązał z nią rozmowy i ruszył dalej starając się nie zwrócić na siebie uwagi. Później natknął się na bliźniacze córki trzeciego z synów pana Arbor, którym Siedmiu zdecydowanie poskąpiło urody. Może wynagrodzili im to w bystrości umysłu oraz sile osobowości, jednak nie tych cech poszukiwał podczas tej przechadzki przybysz.
W końcu, kiedy wydawało się, że szczęście przestało mu sprzyjać, "Tycho" napotkał najstarszą z córek dziedzica Arbor. Pannę o nietuzinkowej urodzie, a w porównaniu ze swoimi wcześniej napotkanymi kuzynkami mieniącą się niczym szlachetny kamień pośród brudnego żwiru. Z tego co gość mógł wywnioskować kierowała się ona do ogrodów.