Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Deszczowy Las

Go down

Deszczowy Las Empty Deszczowy Las

Pisanie  Mistrz Gry Czw Kwi 02, 2020 5:20 pm

***
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Deszczowy Las Empty Re: Deszczowy Las

Pisanie  Rhaegar Vaelaros Czw Kwi 02, 2020 5:41 pm

czternasty dzień pierwszego księżyca,
dziesięć lat po zagładzie Valyrii


Rozmowa z rosłym mężczyzną zapowiadała się bardzo interesująco, ale przerwała ją pojawienie się dziewczynki, córki lorda. Wkrótce wydarzyła się tam mało romantyczna scena, zakończona totalną kompromitacją i rozejściem się ludzi z uczty. Rhaegar nawet nie zauważył, kiedy mężczyzna przy nim stojący zniknął. Wkrótce też sam udał się do swojej komnaty, żeby wypocząć przed polowaniem. Wyspał się porządnie, ponieważ w końcu od kilku dni, miał możliwość przespać się na łóżko, zamiast na jakimś biednym sienniku, czy zwykłej ziemi.
Zbudził się wcześnie rano, zjadł coś, przemył pachy i twarz, żeby nie cuchnąć z samego rana. Gdy już się ogarnął, wraz z kompanami dotarł na dziedziniec, gdzie się wszyscy szykowali. Sam Rhaegar również przyszykował Wrzosa i swoją broń. Gdy nadeszła pora, wyruszył z resztą do lasu. Jeśli nadarzyła się okazja, odszukał mężczyznę z wczoraj i starał się go przekonać do opowiedzenia więcej, o białowłosym mężczyźnie, gdziekolwiek on go spotkał.
- No dalej powiedz mi więcej. W ogóle to skąd pochodzisz? Gdzie jest złoto? - zażartował na koniec, wspominając sobie opowieść o jednym takim mężczyźnie w czarnej zbroi.
Rhaegar Vaelaros
Rhaegar Vaelaros

Liczba postów : 89
Data dołączenia : 19/03/2020

Powrót do góry Go down

Deszczowy Las Empty Re: Deszczowy Las

Pisanie  Mistrz Gry Pią Kwi 03, 2020 9:21 pm

Polowanie zaczęło się następnego ranka. Gospodarz uraczył myśliwych drobnym śniadaniem i w raźnych humorach ruszyli do lasu na łowy.
Z początku lord wyjawił gościom kilka faktów dotyczących samego Deszczowego Lasu. Wielką zwierzynę, szczególnie w pobliżu zamku, ciężko było tu znaleźć - przede wszystkim można było liczyć na złapanie mniejszych królików, norek lub jakiegoś ptactwa. Ostatnio jednak w okolicy krążył w okolicy wielki, biały zwierz o kształcie podobnym do konia - zapewne jakiś jeleń albo łoś... A tak przynajmniej mówili świadkowie.
Szybko każdy ruszył w swoją stronę, czasem tylko w niewielkich grupkach. Nie dysponowali psami, ani tym bardziej sokołami myśliwskimi, polowanie więc było w pewien sposób ciekawsze i wymagające większych umiejętności. Dziki, którego szukał Rhaegar, jako służący w samym polowaniu nie miał brać udziału - służył jednak swojemu Panu i latał za nim. Trzymając się więc lorda Herstona, mógł także zyskać okazję, by pogadać z nieszczęsnym Dzikim.
- Skąd pochodzę? Ze Skagos, tam spędziłem całe życie.
- Mó-mój drugi syn przy-przywiózł go. Od-odbił go od ło-łowców. Niewo-wo-wolników.
- To byli czarownicy! Jacyś Jego ludzie. Jestem pewien! - Powiedział zdecydowanym tonem, prawie krzycząc. Musiał odetchnąć kilka razy, nim zaczął opowiadać wszystko od początku: Wszystko zaczęło się, jak przypłynął On. Szklany Człowiek, tak go nazwaliśmy. Od zbroi, którą nosił. Z początku wyglądała na strasznie przezroczystą, jak szkło, a może po prostu tak ładnie połyskiwała? Z bliska wyglądała jednak, jakby promieniowała wszystkimi kolorami tęczy. Niesamowite! - Przez moment miał głupi, rozmarzony wyraz twarzy. - Miał właśnie siwe włosy i fioletowe oczy, jak Ty. Dlatego Cię za niego wziąłem z początku, ale ty chyba nie jesteś taki. Przyszedł i zaczął spełniać życzenia. Chciałeś ładny miecz do napierdalania? Bach. Kupę szmalu? Bach. Mój brat dzięki niemu związał się ze swoją żoną. No i ja poszedłem. Nigdy nie byłem za silny i za piękny, to powiedziałem, że chcę wyglądać tak, żeby ludzie mnie kochali. - Westchnął. - Spisaliśmy umowę, wszystko wyglądało fajnie... Ale okazało się, że każde życzenie kryło haczyk. Ten od złota został okradziony i zasztyletowany. Ten od miecza spadł z urwiska i przeżył, ale nie mógł już ruszyć rękoma. A żona mojego brata okazała się być zwykłą ździrą. - Zaśmiał się, trochę nerwowo. - Ze mną wszystko podpisał, zaśmiał mi się w twarz i powiedział tak: "W nocy pięknością, za dnia jednak szkaradą." No i widzisz, jestem gdzie jestem, kurwa jego mać.
Zatrzymał się nagle.
- Panie, mogę tu poczekać?
Lord Herston kiwnął głową. Przyszli na małą polanę. Lord kogut gestem ręki zaprosił Rhaegara do siebie.
- Cho-cho-chodź. On tak za-zawsze. Nie lu-lu-lubi tej po-polany. Cho-chodź. Musimy po-po-pogadać.
Zaprosił go bliżej siebie. Znaleźli się na samym środku niewielkiej polany. Do drzew był góra dwadzieścia, trzydzieści metrów. Na drzewach zebrały się ptaki i pięknie śpiewały swoją pieśń, towarzysząc dwóm rozmówcom.
- Wy-wyjawić ci mu-muszę, że od razu wyda-dałeś mi się w po-po-porządku. Polu-lubiłem cię. Słuchaj. Inni tu to-to sami głu-głupcy. Ale wi-wi-widziałeś, co się dzia-działo z moją có-córką? Coś jest nie tak, kiedyś by-była całkiem miłą dzie-dziewczyn-czynką. A teraz ca-całe dnie śpi, rzadko wy-wychodzi w ogóle z ko-komnaty. A zaraz ślub! Przybył ser Mo-morgan. Je-jego ojciec obie-biecał mi du-duże pieniądze za mo-moją córkę, a nie po-powodzi mi się osta-tatnio, jak całemu ro-rodowi. Pro-proszę, zerknąłbyś na nią i zoba-baczył o co cho-chodzi? Odpa-palę Ci wtedy co nie co, jak ro-rozwiążesz całą spra-prawę.


Matka na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Deszczowy Las Empty Re: Deszczowy Las

Pisanie  Rhaegar Vaelaros Sob Kwi 04, 2020 1:12 am

Nazwa Skagos nic nie mówiła Rhaegarowi, ale w ciszy słuchał opowieści mężczyzny, czasami tylko potakując dającym tym do zrozumienia, że rozumie i wciąż go słucha. Cała historia brzmiała nieprawdopodobnie, ale wyglądało na to, że mężczyzna w nią wierzył. Zresztą magia istniała i Vaelaros był jej świadkiem, więc inny Valyrianin, który przypadkiem zawędrował na te "Skagos" mógł rzeczywiście uprawiać jakiś jej rodzaj, być może była to ta słynna magia krwii z Gogogoss.
-Przedstawił się wam? Być może o nim słyszałem. - odparł, ale nawet jeśli tak nie było, to warto zapamiętać jego imię i na przyszłość się wystrzegać. - Widzisz drogi mój, za morzem wielu z nas wygląda jak ja. Bywają nawet piękniejsi. - zażartował.
Gdy lord poprosił Rhaegara na stronę, ten naturalnie się zgodził i z nim poszedł, mając jednak broń w gotowości, zawsze była szansa, że mogli chcieć go porwać dla okupu.
- Czemu jej nie lubi? - zapytał z ciekawości, a po krótkiej wymianie zdań na ten temat, przeszli do prośby lorda Adama. Brzmiała rozsądnie, lecz nieco podejrzanie.
- Naturalnie, mogę spróbować zająć się tą sprawą. Mam tylko dwa warunki; po pierwsze będziemy musieli podpisać umowę, jeśli czegoś się w życiu nauczyłem, to tego, że wszystko musi być udokumentowane. Po drugie, zastosuję swoje metody wobec Twej córki, nie skrzywdzę jej, ale jej może się nie spodobać. Być może przyjdzie na skargę, ale w takim razie proszę ją po prostu odesłać. - przedstawił swoje warunki, jeśli mężczyzna nie chciał się na nie zgodzić, wówczas Vaelaros postarał się go do tego przekonać.
Po omówieniu całej sprawy, jeśli nie było nic innego do obgadania, Rhaegar raczył wrócić na polowanie, naturalnie Valyrianin zamiast broni białej, korzystał ze swojego wspaniałego łuku.
Rhaegar Vaelaros
Rhaegar Vaelaros

Liczba postów : 89
Data dołączenia : 19/03/2020

Powrót do góry Go down

Deszczowy Las Empty Re: Deszczowy Las

Pisanie  Mistrz Gry Nie Kwi 05, 2020 12:26 pm

- Nie, imienia nie podał; dlatego sami go nazwaliśmy. Przyjechał tylko i powiedział, że będzie nam pomagać. A na koniec wziął jeszcze zapłatę. Dziesięciu mężczyzn i dziesięć kobiet, chyba przypadkowo wybranych, bo byli i słabi i silni, młodzi i starzy... Nie wiem. - Na wzmiankę o innych Valyrianinach wyraźnie się zdziwił, kiwnął jednak głową, dając do zrozumienia, że zapamięta.
- A że-żebym ja wie-wie-wiedział!? Po-po-prostu za każdym ra-razem jak tu przy-przychodzi-dzimy, to tak zo-zostaje i pa-pa-panikuje. A byliśmy już tu z trzy ra-razy, więc wiem co mówię. Wcze-cześniej pró-róbowałem go si-siłą tu zaciąga-gać, ale już da-dałęm so-sobie spo-pokój. - Westchnął. Ucieszył się za to, gdy Rhaegar zgodził się pomóc z problemami jego córki. - To do-dosko-konale. Oczy-czywiście, na wszystko się zga-gadzam jeśli ty-tylkko jej po-pomożesz i wszystko się do-do-dobrze ro-rozwiąże.My-myślałem o dzie-dziesięciu pro-procentach? Od zapłaty lo-lorda Merty-tynsa. Szczegółów nie doga-ga-gadaliśmy, ale to przyna-najmniej kilka-kadziesiąt złotych mo-monet. Po-po-po-powrocie wszystko spiszemy. Dzięku-kuję.
Załatwiwszy pilne sprawy, obaj panowie mogli przystąpić do polowania. Rhaegar krążył po lesie przez zgoła kilka godzin, szukając czegokolwiek wartego uwagi. Niestety nie był zbyt doświadczony w tropieniu i, choć czasem znajdywał nawet ślady większych zwierząt, to nie umiał ostatecznie zrobić z nich użytku. Ostatecznie zasadził się głównie na ptaki, a także na jednego futrzaka. Strzelając do tego ostatniego fatalnie spudłował, zaś jednego z jarząbków wystraszył. Drugiego udało mu się na szczęście trafić, tak samo jak jednego kszyka. I te dwa ptaki okazały się całym jego łupem. Innym myśliwym nie poszło szczególnie lepiej i również upolowali drobne ptactwo lub niewielkie futrzaki. Na zamek wrócili koło południa, a upolowane zwierzęta mogły być przygotowane na wieczór. Czekał ich za to posiłek podobny do tego wczorajszego, żeby mogli uzupełnić siły po męczącym polowaniu.


Matka na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Deszczowy Las Empty Re: Deszczowy Las

Pisanie  Mistrz Gry Wto Kwi 21, 2020 10:54 am

Czternasty dzień pierwszego księżyca dziesiątego roku od Zagłady;
pod wieczór, po ucieczce Joselle


Lord Wethovel odpowiedział tylko kiwnięciem głową i zaraz zaczął zbierać kilku ludzi, których mógłby wysłać w pogoń.
- We-we-weźcie i rusza-szajcie! Se-ser Morga-ganie! Mo-może też byś po-poszukał mo-mojej có-córuchny? - zawołał do wychodzącego z wieży rycerza, zdziwionego całym zamieszaniem. - Gdzie ten cho-cholerny Dziki, gdy go po-po-potrzebu-buję?!
Dla Rhaegara, trapera Rodericka i dzielnego psa Rondo nie było jednak czasu się tym zajmować. Inny ze służących zaraz przyniósł im koszulę dziewczyny, mogli więc złapać trop i ruszyć w pogoń.
Las o tej porze był już ciemny, słońce, schowane już za horyzontem, dawało tylko wątły, szkarłatny blask. Każde drzewo zasłaniało kawałek słońca i dzielna brygada musiała przedzierać się przez chaszcze w permanentnym cieniu, tylko co dłuższą chwilę mogąc wyjść z niego. Z Rondem szybko dotarli do dużego kamienia, który Rhaegar mijał jeszcze tego ranka, i przy którym rósł wielki jarząb. Nocny świat budził się z letargu. Gdzieś z boku hukała sowa, hu-hu; hu-hu. Zeszli na dół, do niewielkiego strumyczka, przez który również Valearos dzisiejszego poranka musiał przejść. Gdzieś z prawej przemknęło z delikatnym szelestem małe zwierzątko, kątem oka Rhaegar mógł dostrzec, że to ryjówka. I hukanie sów, jeszcze głośniejsze. Hu-hu; hu-hu. Pies zgubił trop. Nie mógł szukać dalej, za strumieniem, który wymył częściowo zapachy. Roderick próbował przejść się z nim, znaleźć coś więcej... Rhaegar musiał jednak pamiętać tą trasę, którą pokonał tego ranka. Przeszedł kilka metrów za strumyk, obejrzał się i dostrzegł z daleka polanę, na której był rano. Zbliżył się do niej, i już z daleka zaczął dostrzegać zarysy pewnych kształtów. Zbliżył się jeszcze bardziej. Z jednej strony w szarawej sukience, klęczało dziewczę o czarnych, swobodnie leżących włosach. Klęczała na ziemi, obejmując w szyi opatuloną cudownie białą sierścią końską szyję. Zwierzę, z dziwnym rogiem wystającym z czoła, stało nieruchomo i patrzyło na dziewczynę. Oboje roztaczali wokół biało-szarawą aurę nieprzypominającą niczego innego na ziemi, niczym księżyc, którego podówczas na niebie brakowało.
Hu-hu; hu-hu.
- Oni mi nie pozwolą - mówiło dziewczę, łamiącym się głosem. - Każą wyjść za jakiegoś byle rycerza, bo ma więcej pieniędzy od papy... Proszę, Księciu z Bajki, ucieknijmy razem! Mogę żyć z tobą, w puszczy, proszę!
Biały koń, czy też jednorożec, był niewzruszony. Wypuścił powietrze nozdrzami i pokręcił głową. Z wyglądu tylko częściowo przypominał zwierzęta, które Rhaegar mógł kojarzyć ze Skagos. Choć miał tą samą budowę ciała, to był większy, piękniejszy i miał niecodzienną, białą sierść. Bliżej mu było raczej do baśniowych wizerunków z opowieści dla dzieci, niż z rzeczywistością. Spoglądał na dziewczynę. Wyglądał na smutnego...
Hu-hu; hu-hu!
Rhaegar zauważył, że wokół polany, na gałęziach, zebrały się sowy, mnóstwo sów. Na każdym drzewie, na każdej gałęzi, siedziała przynajmniej jedna lub dwie i grały swoją nocną pieśń, hu-hu; hu-hu; przypatrując się, tak jak Valyrianin, dziwnej scenie na polanie. Hu-hu; hu-hu...


Dziewica
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Deszczowy Las Empty Re: Deszczowy Las

Pisanie  Rhaegar Vaelaros Wto Kwi 21, 2020 11:24 pm

Nie wiedzieć czemu, Rhaegar podejrzewał, że trzeba udać się na tę polanę, wolał jednak podążać na razie za tropem, który był odnajdywany przez Rondo i Rodericka. Gdy dotarli do strumyka, na którym pies zgubił trop, Vaelaros w sumie nie potrzebował już jego pomocy. Jak dotąd wszystkie poszlaki i intuicja Valyrianina wskazywały na polanę, gdzie bał pojawić się Dziki. Powoli podszedł w jej stronę, wraz ze swoimi towarzyszami. Wówczas zobaczył scenę jak z mitycznych opowieści, wpatrywał się przez chwilę ze zdumieniem, ale gdy ta zaczęła mówić, oprzytomniał. Wysłuchał jej monologu i wtedy zwrócił się szeptem do swoich towarzyszy.
- W ciszy okrążcie teren, żeby dziewczynka w razie czego nie uciekła. Ale uważajcie, może tu być jakiś Ibbeńczyk. - powiedział zgodnie ze swoją wiedzą, był kiedyś w porcie Ibb i widział tam małych kudłatych ludzi i ich dziwne kozy z rogiem na czole, ten jednak mimo że je przypominał był trochę inny. Gdy jego towarzysze zajęli swoje miejsce, wyszedł na widok, jednak nadal mając bardzo blisko siebie drzewa, gdyby trzeba było szybko znaleźć zasłonę przed strzałami lub szarżą jednorożca.
- Po tygodniu życia w puszczy, chciałabyś wrócić już do domu. - powiedział wychodząc powoli i trzymając Rondo przy swoich nogach. - Uważaj lepiej, te stworzenia są wierzchowcami kudłatych krasnali z Ibb. To bardzo wojowniczy ludzie, nieznający litości. - próbował wytłumaczyć.


W tym momencie na fabule, jak coś, nie mam jeszcze zbroi płytowej
Rhaegar Vaelaros
Rhaegar Vaelaros

Liczba postów : 89
Data dołączenia : 19/03/2020

Powrót do góry Go down

Deszczowy Las Empty Re: Deszczowy Las

Pisanie  Mistrz Gry Czw Kwi 23, 2020 12:24 pm

Wychodzącego Rhaegara jako pierwszy dostrzegł jednorożec. Obrócił głowę w stronę Valyrianina i spojrzał bez strachu czy zawiści. Zaraz w tą samą stronę obróciła się Joselle.
-To Ty - charknęła. Wlepiła w białowłosego najgroźniejszy wzrok, jakim trzynastolatka mogła dysponować, i zaczęła nerwowo głaskać swojego przyjaciela. - Książę z Bajki nie jest żadnym kudłatym krasnalem, ani w ogóle nie jest groźny! Mówiłam, żebyś mnie zostawił! - jęknęła. Miała wyraźnie wilgotne oczy, choć buzię niewzruszenie bladą. - Książę z Bajki, proszę, on mnie zabierze do zamku... - powiedziała płaczliwym tonem do jednorożca. Ten pokręcił głową, wciąż spoglądając z ufnością na Valearosa. Jakby go już wcześniej znał. Jakby mu ufał...
Hu-hu!
W tym momencie dziewczę zerwało się do ucieczki samo.
Pobiegła w przeciwną stronę. Biały wierzchowiec obrócił głowę w jej stronę, spoglądając rozpaczliwie. Zrobił kilka kroków, zrywając się do biegu... Ale przed Joselle wyrósł nagle Hektor, wyskakując z krzaków, i błyskawicznie ją pochwycił. Dziewczyna wierzgała, wyrywała się, próbowała drapać, ale jego uścisk był zbyt mocny.
Jednorożec zrobił dwa kółka, wyraźnie zagubiony, spoglądając to na wyrywającą się Joselle i idąc w jej kierunku, to znowu cofając się w strachu przed towarzyszami Rhaegara. Obrócił łeb w stronę Valyriana i spojrzał nań błagalnym wzrokiem.


Dziewica
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Deszczowy Las Empty Re: Deszczowy Las

Pisanie  Rhaegar Vaelaros Czw Kwi 23, 2020 8:54 pm

- Czemu sądzisz, że jest to książę z bajki? - zapytał z ciekawości, po czym spojrzał w oczy zwierzęciu, poczuł się wtedy niecodziennie. Jednorożec wydał mu się bardzo inteligentnym stworzeniem, a jego wzrok przypominał ten Rondo, gdy wspólnie zasypiali przy ognisku w ciemnym lesie, spojrzenie zaufania. W pewnym momencie jednak dziewczynka zerwała się do ucieczki, ale Hektor był większy i szybszy od niej, przez co nie miał problemu z jej złapaniem. - Nie szarp się dziecko. - powiedział groźnie Hektor, nadal mocno trzymając dziewczynkę, ale nie na tyle, żeby coś jej się stało. - Joselle musisz wrócić do ojca. - oznajmił, po czym przeniósł uwagę na znacznie od niej mądre stworzenie. - Nie zrobimy nikomu krzywdy, dziewczynka, uciekając w las, zaraz tam przepadnie. Dzikich zwierząt, bandytów czy bagnisk tutaj na pewno pod dostatkiem, jak wszędzie. - dodał. - Zabierzemy ją do zamku, a Ty ruszaj przed siebie i znajdź swojego jeźdźca, na pewno się martwi. - powiedział zatroskany i spróbował powoli podejść, tak żeby nie spłoszyć go.
Rhaegar Vaelaros
Rhaegar Vaelaros

Liczba postów : 89
Data dołączenia : 19/03/2020

Powrót do góry Go down

Deszczowy Las Empty Re: Deszczowy Las

Pisanie  Mistrz Gry Pią Kwi 24, 2020 12:08 am

- Bo tak się nazywa. - Dziewczyna spojrzała na niego, jak na głupiego. - Wrócić do ojca?! Żeby wydał mnie za jakiegoś brzydkiego rycerzyka?! Żeby mnie rozdzielił z Księciem z Bajki?! Nie chcę, nie chcę, nie chcę - krzyczała coraz głośniej i płacząc.
Jednorożec opuścił głowę, jakby próbował nią skinąć, po czym spojrzał jeszcze na Joselle, rozmarzonym wzrokiem... Rhaegar mógł w tym czasie podejść do niego, jak chciał. Jednorożec tylko lekko się wzdrygnął, ale nie uciekł pod dotykiem Valyrianina.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Deszczowy Las Empty Re: Deszczowy Las

Pisanie  Rhaegar Vaelaros Pon Kwi 27, 2020 8:46 pm

- Książę z bajki, nie wydaje mi się prawdziwym imieniem... prawda jednorożcu? - spojrzał na niego pytająco, z wyrazem rozbawienia na twarzy, jeśli ten odpowiedział na swój zwierzęcy sposób, że jest inaczej, uśmiech zszedł z twarzy Rahegara. Wówczas przeszedł do konwersacji z dziewczynką.
- Nie wszyscy rycerze są brzydcy, popatrz no na Hektora. - powiedział ponownie uśmiechnięty i spojrzał na swojego całkiem przeciętnego przyjaciela (12/20), no ale on nie był dobrym przykładem.
- Ojciec chce Twojego dobra i na pewno, jeśli z nim porozmawiasz, znajdzie Ci kogoś dobrego. - wówczas zdążył podejść do magicznego stworzenia i go pogłaskał. Nie miał wobec niego złych zamiarów, a podobno zwierzęta je wyczuwały, więc jednorożec nie miał się czego obawiać.
- Będziemy musieli Cię zabrać z powrotem do zamku. - oznajmił, jeśli wcześniej nie udało mu się przekonać dziewczynki. Jeśli jednorożec się obruszył na to oświadczenie, Rhaegar położył mu rękę na pysku i spróbował wytłumaczyć.
- Tak będzie dla niej najlepiej. - po czym wtrącił się Roderick. - Jeszcze chłopka w jej wieku, miałaby jakieś szanse, ale rozpuszczona dziewczynka... nie wydaje mi się. - Vaelaros zgodził się z jego słowami i jeśli nikt nie próbował im przeszkadzać, zarządził powrót do Wethovel.
Rhaegar Vaelaros
Rhaegar Vaelaros

Liczba postów : 89
Data dołączenia : 19/03/2020

Powrót do góry Go down

Deszczowy Las Empty Re: Deszczowy Las

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach