Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wzgórza Zachodu

Go down

Wzgórza Zachodu Empty Wzgórza Zachodu

Pisanie  Mistrz Gry Sob Mar 28, 2020 12:49 pm

~~*~~


Królestwo Skały zawdzięcza swą nazwę od licznych terenów górskich oraz wzgórz, które pokrywają znaczną część owej krainy. Są to ziemie zróżnicowane, pełne zarówno łańcuchów górskich obfitujących w minerały, jak i żyznych dolin, w których rozwija się rolnictwo.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Mistrz Gry Sob Mar 28, 2020 12:54 pm

2.02.10PZ


W pobliżu rozległ się straszliwy grzmot. Kolejny już. Burza, była bliżej i bliżej. Dosłownie przed minutą zaczął na nich spadać gęsty, zimny deszcz. Już zdążył przemoczyć ich prawie do suchej nitki.
- Mój Panie! Musimy znaleźć jakieś schronienie! Nie możemy zostać na tej dolinie!- zaczął wykrzykiwać jeden ze zbrojnych towarzyszących lordowi Alexowi. – Jeśli tak ulewa nie skończy się szybko, cały ten teren zamieni się w rwącą rzekę! – tłumaczył dalej. Trzeba też było przyznać, że przy drodze, którą właśnie wędrowali w stronę Złotego Zęba płynął rwący strumień, a i powyginana, za to mocno ukorzeniona roślinność wskazywała, że strumień ten potrafił przerodzić się w coś znacznie większego
- Ale niby gdzie? Nie wespniemy się to skałach! – zauważył inny. Reszta świty wciąż posuwała się do przodu.
- To znajdźmy chociaż jakąś górkę! I tak pioruny będą trzaskać w wyższe wzniesienia! Jak zostaniemy tu na dole to się potopimy! – dalej się sprzeczali tak, jakby nie było obok nich lorda, do którego należało podjęcie odpowiedniej decyzji.
- Mój Panie! Za następnym zakrętem widziałem jakąś wieżę! Powinniśmy tam znaleźć schronienie! – podjechał do nich jeden z Synów Wojownika, który wcześniej wyjechał przed kolumnę, na zwiady.
Nikt nie zdążył mu odpowiedzieć, gdy kolejna błyskawica przecięła niebo, rozjaśniając całą okolicę. Grzmot rozległ się niemal od razu, ostrzegając wszystkich, że burza przechodzi właśnie nad nimi.
Wiatr wiał niemiłosiernie, ciskając grube krople deszczu prosto w twarze podróżnych z Dorzecza. Byli już cali mokrzy, a konie coraz wolniej i wolniej posuwały się po błotnistym podłożu, które powoli zmieniało się w płytką rzekę. Potrzebowali schronienia.

***

I takie znaleźli już chwilę później, gdy otworzyły się przed nimi drzwi do małego zameczku. Właściwie bardziej wieży rycerskiej z przybudówkami niż faktycznego zamku.
- Paskudna pogoda was dorwała, mości panowie! Ale już, wchodźcie, ogrzejcie się! – zaprosił ich zaraz starszy sługa, który musiał krzyczeć, by go usłyszeć wśród huczącego wszędzie wiatru i kropel deszczu bębniących o mury i dach wieży.
Gdy cała, kilkunastoosobowa kompania weszła do środka, ledwie mogli pomieścić się na parterze. Niemniej przyjęto ich zgodnie z zasadami prawa gościnności. Inny sługa pomógł na zewnątrz kilku zbrojnym odprowadzić ich konie do stajni.
- Jak burza ta szybko nie minie, to nie ruszycie dalej do Złotego Zęba przez następny dzień, jak nie dwa. Bo zmierzaliście do Zęba, zgadza się panowie? – zaczął dopytywać ów sługa, przepychając się między gośćmi, by dostać się do suchych koców oraz ręczników i im je podać.


Kowal
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Axel Tully Sob Mar 28, 2020 5:06 pm

Widząc zbierające się na północnym wschodzie burzowe chmury pognał kompanię, mając nadzieję, iż górskie szczyty postrzępią mroczny całun zakrywający nieboskłon i rozwieją nadchodzącą, milczącą groźbę. Tego dnia jednak Bogowie im nie sprzyjali. Nawałnica przetoczyła się po zboczach Zachodu i parła im na spotkanie, niczym szarża rycerstwa. Wielkie niczym ziarna grochu krople zaczęły sączyć się z nieba, spowalniając drużynę. Deszcz bił niemiłosiernie w blaszane hełmy i odsłonięte pancerze, zimny wiatr wdzierał się pod ubrania, chłodząc ciała wędrowców. Od czasu do czasu metaliczny stukot zagłuszał grzmot, kiedy gdzieś nad nimi uderzył piorun.
Axel rozejrzał się, przysłaniając oczy przed deszczem, kiedy jeden z jego ludzi rzucił ostrzeżenie. Rzeczywiście nie mogli tutaj zbyt długo zostać. Ta część Traktu tworzyła naturalną dolinkę wśród okalających okolicę wzgórz, tworząc jednocześnie śmiertelnie niebezpieczeństwo dla podróżnych w czasie takiej ulewy. Wrodzona czujność kazała mu szybko rzucić okiem w stronę - zapewne w zwykłych porach niewielkiego - strumienia, który teraz płynął wartkim nurtem.
- Jedziemy dalej! - krzyknął, odwracając się w kulbace i stając w strzemionach, by dojrzeć tył swojej kolumny. - Musimy wyjechać z tej doliny, albo znaleźć schronienie..
- Na Bogów jak coś znaleźć w takiej wichurze! - krzyknął Ronard, zasłaniając się tarczą przed siekącymi kroplami deszczu, niesionymi porywami wiatru.
- Masz rację, jak..? - zapytał w myślach młody lord Riverrun.
Wkrótce okolica zamieni się w potok, porywający wszystko na swojej drodze.
Kiedy powrócił wyforsowany na przód jeden z Synów Wojownika, by oznajmić obecność jakichś zabudowań w okolicy, Tully uśmiechnął się nieznacznie.
- Jazda więc! Spinać konie panowie i trzymać się blisko! Bylebyśmy się nie pogubili w tej nawałnicy. Bylebyśmy dojechali. - ostatnie słowa niemal wyszeptał, kierując je do Ojca.
- Słyszeliście Axela! - zawtórował Storm. - Łby nisko i za nami!
Spięli konie i przytulając się do grzyw wierzchowców, ruszyli za zwiadowcą.

Najpierw dostrzegł zamazane wśród ulewy kontury jakiejś wysokiej, kamiennej budowli. Niczym świerk, smukła u góry, u podstawy rozłożysta, pusząc się zabudowaniami. W miarę zbliżania się, widać było coraz więcej szczegółów. - Wieża rycerska - skonstatował w myślach. Musiał to być zapewne jeden z lenników Lefforda ze Złotego Zęba.
- Ihaa! Szybciej Kasztanie, szybciej! - ponaglił swego wierzchowca, zbliżając się do zabudowań.
Zatrzymał konia tuż przed budynkiem wyglądającym na stajnię i zeskakując, rzucił lejce jednemu ze swoich ludzi. Musieli dojrzeć ich wcześniej, albowiem gdy tylko podszedł do drzwi, by w nie załomotać - te otworzyły się, ukazując starszego mężczyznę.
- Bogowie niechaj mają w opiece ten dom i jego mieszkańców. Mości Panie rad jestem z Waszej gościny. - odparł, wchodząc do środka. Stanął nieco z boku - zbytnio nie oddalając się od odźwiernego - by zrobić miejsce dla wchodzących towarzyszy. Ronard stanął obok swego przyjaciela.
- Zgadza się Mości Gospodarzu, do Zęba i dalej do Riverrun. Jestem Axel Tully. - przedstawił się, ścigając z ramion przemoczony do cna płaszcz. Płaszcz, na którym teraz - w świetle pochodni i kaganków - mężczyzna dostrzec mógł barwy rodu Axela...
Axel Tully
Axel Tully

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 08/03/2020

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Mistrz Gry Sob Mar 28, 2020 9:05 pm

- Lordzie Tully- – odezwał się niski, dostojny głos z góry, gdy Alex przedstawił się. Za balustradą na piętrze stał mężczyzna, którego rysy ciężko było określić w nikłym świetle świec. - Cóż za niespodziewana wizyta. Zapraszam, ogrzejcie się przy kominku, a przygotujemy zaraz dla was jadło i napitek - to mówiąc machnął ręką i zaraz zszedł na dół młodzieniec, by wypełnić wolę swego pana. Przywitał się on po krótce z zebranymi na parterze i zaraz przeszedł przez małe drzwiczki do przybudówki, która pełniła rolę spiżarni.
W tym czasie sługa, który powitał dorzeczan przy drzwiach, rozdawał im już koce i ręczniki, by mogli się nimi otrzeć i nieco ogrzać.
- Zapraszam na górę, tam was ugościmy, a potem pomyślimy, jak was zakwaterować na tą noc. Tylko otrzyjcie proszę buty z błota. Nie lubię bałaganu - dodał mężczyzna. Nie zszedł na dół. Piętro, na którym się znajdował, zajmowało może połowę powierzchni wieży, więc z małego „balkoniku”, na który można się było dostać po drewnianych schodach z balustradą, był dobry widok na parter. Gdy goście zaczęli wchodzić, poprowadził ich kolejnymi schodami na drugie piętro, gdzie najwidoczniej było pomieszczenie jadalne. Na pierwszym piętrze, poza balkonikiem, były dwa pokoiki, acz drzwi do nich były zamknięte. Cała wieża u podstawy mogła mieć około mieć kilkanaście metrów szerokości i długości.
Na drugim piętrze, było tylko jedno pomieszczenie, którego połowę zajmował duży stół, niemalże akurat mieszący około osiemnastu osób, więc dorzeczanie mogli za nim zasiąść, do czego zaprosił ich gospodarz. Teraz mogli przyjrzeć się w końcu owemu mężczyźnie. Był on około czterdziestoletnim blondynem, o miłym wyglądzie. Miał gładko ogoloną skórę, dobrze ułożone włosy i staranny ubiór.
- Zapraszam do stołu. Mój syn i Zachary zaraz przyniosą napitek, a i jadło się niebawem przygotuje - – wskazał jeszcze raz na stół, by przy nim zasiedli, samemu zajmując miejsce przy szczycie. - Trafiliście na naprawdę okropną pogodę. Brodnik potrafi przy takich ulewach wylać się na całą Dolinę Zazębia - zaczął opowiadać. - Dobrze, że udało wam się dotrzeć do mej wieży, lordzie Tully. Acz ciekawi mnie też, cóż takiego sprowadza mieszkańców Riverrun na Zachód? - – zapytał. Może nie znał dobrych manier, a może najzwyczajniej w świecie ciekawość okazała się ważniejsza.
W międzyczasie z wyższego piętra zdążyła zejść urodziwa młódka, o wyraźnie smutnym obliczu, po to tylko, by w milczeniu zająć stojące miejsce za krzesłem gospodarza.

Kowal
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Axel Tully Nie Mar 29, 2020 3:02 pm

- Ser. - odparł, spoglądając w górę za głosem. - W rzeczy samej, nie spodziewałem się tutaj zastać żadnej wieży rycerskiej. - oznajmił, mając nadzieję iż dobrze ocenił gospodarza.
- Raz jeszcze powtórzę, rad jestem z Waszej gościny Gospodarzu i po stokroć dziękuję. - rzekł, ruszając schodami w górę, jednocześnie wycierając głowę podanym mu ręcznikiem. Zaraz za nim kroczył Ronard, bacznie się rozglądając, a dalej reszta małej kompanii.
Wnętrze siedziby było skromne, lecz praktyczne, jak ocenił Axel. Typowo rycerskie. Axel zamiast jednak zająć miejsce przy stole, podszedł do rozpalonego kominka, wyciągając w jego stronę dłonie. Przyjemnie było poczuć bijące nań ciepło.
- Niestety to tylko wizyta przejazdowa. - odparł szczerze na pytanie. - Z goła miesiąc temu przejeżdżałem tędy, udając się do Starego Miasta. Teraz w drodze powrotnej co prawda odwiedziłem Casterly Rock, jednak nie zastałem króla. - zrobił zasmuconą minę, jak gdyby chciał dać do zrozumienia rozmówcy, iż przejął się tym. - Król Tywell akurat teraz wybrał się na polowanie. A ponieważ czas mnie naglił, pozostawiłem w rękach zarządcy propozycję osobistej audiencji i wyruszyłem w drogę powrotną do domu. Do domu, którego nie widziałem z goła miesiąc... - ostatnie słowa powiedział bardziej do siebie, niż kogokolwiek, acz zebrani w sali mogli go usłyszeć.
Tęsknił za rodziną.
Tęsknił za ciepłym uśmiechem swojej ukochanej Mariyii, tęsknił za swoimi małymi brzdącami, których musiał opuścić. Te same uczucia targały nim w stosunku do reszty rodziny.
Kiedy do sali weszła młódka, uśmiechnął się do niej ciepło, przyjacielsko i skłonił przed dziewczem tak, jak nakazywała etykieta.
- A jak Ciebie zwą ser..? - w końcu nie wytrzymał bękart. Axel zgromił go wzrokiem, jednak nic się nie odezwał. On także nie pochwalał gospodarza, który w tajemnicy trzymał swą godność...
Axel Tully
Axel Tully

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 08/03/2020

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Mistrz Gry Nie Mar 29, 2020 9:54 pm

Gospodarz przysłuchiwał się z uwagą słowom Alexa. Dłonie złożył w trójkąt, opierając na nich swój gładko ogolony podbródek. Na jego obliczu nie dało się wyczytać żadnych emocji, jakby założył maskę spokoju. Zupełnie inaczej reagowała na to stojącą za nim dama, która spojrzała pełna współczucia na lorda Tully’ego, gdy ten wspomniał o domu, którego tak dawno nie widział.
- Proszę mi wybaczyć, ta wizyta była taka niezapowiedziana i chciałem was szybko ugościć… ach, gdzie moje maniery. Sir Lancel Silverfall ze Srebrzycy, czyli wieży, w której gościcie. A tu obok stoi moja piękna małżonka, Isabela - dodał równie bez emocji, jak wszystko inne. Stojące za nim dziewczę, które bardziej mogłoby być jego córką niż żoną, dygnęło w lekkim ukłonie. - Mogliście też wcześniej zauważyć mojego syna Tyreka - dodał jeszcze. Nie przedstawiał służby, bo po co niby. Wspomniany zaś młodzieniec, który wcześniej przecisnął się przez zbrojnych na parterze wyglądał nawet na ciut starszego niż jego macocha, w końcu Isabela nie mogła być jego rodzoną matką.
- Ale wracając do rozmowy. Rozumiem dobrze twoje pragnienie szybkiego powrotu do domu. Sam rzadko opuszczam swój, który tak bardzo kocham. Módlmy się więc do Siedmiu, by Miłościwa Matka oddaliła tą straszliwą pogodę - zaproponował, robiąc przy tym znak siódemki na część Siedmiu, spoglądając w stronę jednego z okien. Każdy, kto podążył za tym spojrzeniem mógł zauważyć, że z parapetu zrobiono tam małą kapliczkę na cześć Siedmiu. Alex mógł sobie też przypomnieć, że podobne symbole dało się zauważyć na parterze czy pierwszym piętrze, ich gospodarz, sir Lancel, musiał więc być osobą bardzo bogobojną. Silverfall zaproponował też krótką modlitwę do Siedmiu o dobrą pogodę, tak by goście mogli powrócić czym prędzej do domu. Tully mógł jednak zauważyć przy tym, że lady Isabel nie zawtórowała za mężem w jego modlitwie, nawet jeśli co pobożniejsi z gości, szczególnie Synowie Wojownika, zrobili to.

Kowal
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Axel Tully Pon Mar 30, 2020 3:35 pm

- Miło mi Was poznać, ser Lancelu. - skłonił głową w stronę rycerza. - Pani miło gościć w Twych progach. - podszedł do kobiety i ucałował jej dłoń, jeżeli na to pozwoliła. Kiedy służba zaczęła wnosić pierwsze tace z jedzeniem i dzbany napitku, wszyscy zasiedli do stołu. Axel cicho westchnął, słysząc gorliwą gotowość do modlitwy. Sam owszem, wierzył, lecz nie był fanatykiem. Nie powierzał każdej błahostki sprawie Bogów.
Dla przykładu ta burza. Była czymś naturalnym, może nie do końca pojętym, lecz naturalnym. Każdy - a przynajmniej większość - wiedział, że przyjdzie i odejdzie. Nie musiał więc uciekać się do modlitw i próśb, by przegnać burzę. Sama w końcu pójdzie, a gospodarz jeżeli chciał się ich pozbyć jak najszybciej, mógł po prostu to powiedzieć.
- Tak. - rzekł jednak nieprzekonany. - Z pewnością nie zaszkodzi. Niech Synowie Wojownika poprowadzą modlitwę. - skwitował, spoglądając ukradkiem na Isabelę. Czyżby nie była tak bogobojna, jak mąż..? Z drugiej strony bardzo młoda, mogła być równie dobrze jego córką.
Wstrząśnięty bardzo odrażającą myślą, młody Tully zaczął przyglądać się obojgu i porównać ich wygląd, czy aby nie są do siebie dość podobni... Jak ojciec i córka...
Axel Tully
Axel Tully

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 08/03/2020

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Mistrz Gry Pon Mar 30, 2020 9:38 pm

Synowie Wojownika tak też zrobili na słowa sir Alexa. Modlitwy nie były długie, w końcu czekało na nich jadło i napitek do spożycia. W tym czasie lord Tully mógł dobrze przyjrzeć się gospodarzowi i stojącej za nim dziewczynie. Byli trochę podobni, w końcu oboje byli blondynami. Acz jeśli spojrzeć na kształt twarzy, czy kolor oczu, dostrzegało się różnice. Silverfall miał niewielkie, jasnoniebieskie oczy, Silverfallowa – sarnie i zielone. On miał twarz pociągłą, ona okrąglejszą. On nos orli, ona drobny i prosty.
Znacznie podobniejszy do Lancela był Tyrek, który przysiadł się na ostatnie wolne przy stole miejsce, gdy tylko ze sługą podał jadło pozostałym. Miał taki sam orli nos jak ojciec i jasnoniebieskie oczy. Podejrzliwy lord Tully mógł też zauważyć, że stojąca lady Silverfall częściej zerkała na Tyreka niż swego małżonka. Co mogło go zaś zdziwić, to absolutny brak jakiegokolwiek brudu w „zamku”. Nikt normalnie by nie zwróciłby na to uwagi*, było tu jednak obsesyjnie czysto. Nie było najmniejszej pajęczyny, ani ziarenka kurzu, żadnego niewytrzepanego dywanu.
- Wybaczcie mi, ale udam się już na spoczynek - rzekł gospodarz po skończonym posiłku. - Mój syn was rozkwateruje. – faktycznie, nim dorzeczanie się ogrzali i zjedli, na zewnątrz zaczęło się już ściemniać. Z pewnością swoje robiły tu gęste chmury i wysokie wzgórza, za którymi szybko znikały ostatnie promienie słońca.
To powiedziawszy, Silverfall wstał od stołu, podziękował za posiłek i ruszył na wyższe piętro. Tyrek zaś, z pomocą starszego sługi, wskazali miejsca do spania dla gości. Nie dla wszystkich starczyło posłań w mieszkalnej wieży, toteż część niżej urodzonych zbrojnych dostała tylko słomiane sienniki z kocami w jednej z przybudówek. Alex, jako lord, dostał w przydziale jeden z dwóch pokoi na trzecim piętrze, z którego dało się wejść jeszcze wyżej, tam gdzie udał się również sir Lancel.
- Ten pokój należy do mojego starszego brata. Nie był tu jednak już bardzo długi czas. Właściwie nie było go tu od śmierci… - uciął, słysząc kroki na schodach. Po chwili na piętrze pojawił się starszy sługa, kierujący się do lorda z misą ciepłej wody, z której delikatnie unosiła się para.
- Dobrej nocy sir - życzył jeszcze tylko Tyrek. - Mój pokój to ten obok, gdyby sir czegoś potrzebował - dodał.
- Gdyby sir czegoś potrzebował, to zwróci się do sługi, drogi paniczu. Niech się panicz nie kłopocze - sprostował tylko sługa, który już wchodził po kolejnych schodach na górę, znikając zaraz z ich pola widzenia. Podobnie zaraz zniknął Tyrek w swym pokoju, nim Alex mógł o cokolwiek zapytać.
Dodatkową rzeczą, która nie umknęła uwadze Alexa był fakt, że nie widział, by lady Silverfall udawała się na górę. Właściwie do tej pory chyba nie opuściła pomieszczenia jadalnego.
Robiło się już późno, bowiem zakwaterowanie dodatkowej nastki ludzi zajęło więcej czasu, niż można się było spodziewać.



Kowal
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Axel Tully Wto Mar 31, 2020 11:40 am

Gdy tylko chłopak wrócił i już szykował się do zajęcia miejsca gdzieś w dalszej części stołu, Axel zawołał go. Nalegając polecił chłopakowi zająć swoje miejsce, jednocześnie rozkazał swoim ludziom przesiąść się o jedno miejsce dalej. W konsekwencji tego siedział jedno krzesło dalej od gospodarza.
- Ty pani nie zajmiesz miejsca..? - zapytał z troską w głosie, kiedy wszyscy wzięli się za jedzenie, a dziewczyna wciąż tkwiła za miejscem swego męża.
Dostrzeżona obsesyjna jego zdaniem czystość nie nadawała jakiegoś konkretnego toku jego myśleniu, toteż postanowił chwilowo zignorować ten fakt. Wkrótce też rycerz udał się na spoczynek, zaś jeden ze służących i młody dziedzic rozlokowali ich w kwaterach. Słowa Tyreka, jego zachowanie, oraz fakt, iż Isabela nie poszła z mężem do komnaty dawały dużo do myślenia młodemu lordowi Riverrun.
Odczekał moment, aż na korytarzu zrobi się pusto, po czym opuścił swoją komnatę i zachowując czujność, ruszył cichcem do jadalni. Nie chcąc przestraszyć dziewczyny, chrząknął wchodząc do pomieszczenia i skierował się prosto pod kominek.
- Czasami w takie burze jak ta, długo nie mogę zasnąć. Lubię wtedy przysiąść przed kominkiem i rozmyślać. Często przynosi mi to ukojenie. - rzekł miłym, ciepłym tonem. - Zechcesz pani mi trochę towarzyszyć..? O ile rzecz jasna nie będzie stanowiło to problemu. - zapytał, napełniając słowa nutą spokoju i nadziei.
- Widać wszędzie dobrą rękę pani domu, która dba o czystość i porządek. - zagaił, rozglądając się i uśmiechając do dziewczyny. - Tak samo, jak moja ukochana Mariya. - uśmiechnął się szerzej na wspomnienie żony...
Axel Tully
Axel Tully

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 08/03/2020

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Mistrz Gry Wto Mar 31, 2020 9:08 pm

Burza nie przestawała panować na zewnątrz. Swą dominację oznajmiała co i rusz potężnymi grzmotami, przed którymi błyskawica rozjaśniała całą okolicę. Mówią, że takie noce są ciemne i pełne strachów.
Lord Tully zastał lady Silverfall w pokoju jadalnym z pucharem wina w dłoni. Nie zauważyła nawet kiedy Alex wszedł do pomieszczenia, wyglądając przez wąską okiennicę w dal. Gdy lord Riverrun odezwał się, dygnęła lekko, nie spodziewając się tutaj nikogo.
- Nie, nie będzie to stanowić żadnego problemu lordzie. Czuj się jak u siebie w domu. I proszę wybaczyć za męża przy posiłku. Nie chciał państwa wyganiać, zwyczajnie modli się o wszystko. - Urwała wypowiedź znacznie cichszym głosem i znów wyjrzała przez okno. Kolejna błyskawica rozjaśniła na krótką chwilę ciemne pomieszczenie. Jednak już po chwili znów pozostawała tylko nikłe światło dobywające się z kominka.
- Lordzie Tully, muszę lordowie wyznać, że zazdroszczę lorda żonie. Widać, że lord się o nią troszczy - odparła smutnym tonem na wzmiankę o Mariyi, dalej spoglądając gdzieś w dal. Jej głos był bardzo kruchy, delikatny. Mówiła też bardzo cicho, jakby ściany miały uszy.
- A za czystość proszę mnie nie chwalić. Sama chętnie ożywiłabym trochę do miejsce, jednak mój pan mąż bardzo dba o czystość. Ten staruch, Zachary, jego sługa, niemal codziennie wywraca wszystko do góry nogami, by nie ostała się tu nawet krzta kurzy - rzucił z pogardą. Może to wina kolejnego już wychylonego pucharu, jednak do tej pory Isabel zdawał się o wszystkim i wszystkich mówić bardzo uprzejmie.

Kowal
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Axel Tully Wto Mar 31, 2020 10:00 pm

- Proszę nie czuć się winną. Nie odebrałem tego jako niechęci. - właśnie, że tak odebrał. Uśmiechnął się i jeżeli w pomieszczeniu stał dzban i jakimś cudem drugi puchar, nalał i sobie, proponując towarzyszce uzupełnienie. - I nie tytułuj mnie wciąż lordem, jestem Axel. - uśmiechnął się, spoglądając jej w oczy. Zdecydował się przejść na bardziej intymną, osobistą stopę relacji. Bariera, którą tworzyła wciąż go tytułując, mogła tylko przeszkadzać. Podszedł i wyjrzał przez wąskie okienko w ciemność.
- Z początku nie było wiele miłości między nami. Ledwie objąłem rządy po ojcu, który zginął na wojnie. Podczas jednej z wizyt - gdy byłem u lorda Malllistera w Seagardzie - spotkałem Mariyę spacerującą po zamkowych blankach. porozmawialiśmy chwilę, chyba nawet wtedy mi się spodobała. - zamyślił się, wspominając przeszłość. - Jej ojciec również musiał to zauważyć, ponieważ zaproponował mi jej rękę. Nie widziałem w tym nic złego, więc wkrótce wzięliśmy ślub. Na początku tak, było to małżeństwo polityczne. - upił łyk wina, rozkoszując się jego smakiem, zapatrzony w trzaskające płomienie kominka. - Później jednak przyszła ciąża i nasz pierworodny. Wówczas starałem się być przy niej cały czas i służyć pomocą. I zdaje mi się, wtedy zbliżyliśmy się do siebie. - zamrugał, odganiając majaki wsponień i spojrzał na Isabelę. - O Ciebie ser Lancel się nie troszczy..? - zapytał, napełniając głos nutą niedowierzania i troski. - Wydaje się być bardzo pobożnym człowiekiem, a tego właśnie wymaga także kodeks rycerski. - uśmiechnął się i upił mały łyk.
- Wybacz ciekawość, jednak zdaje mi się, iż mogłabyś być niemal córką ser Lancela. - zniżył głos i przysunął się bliżej towarzyszki. - Ponieważ Tyrek nie może być Twoim synem, miarkuję iż jesteś drugą żoną ser Silverfalla..? - wysłuchał odpowiedzi, spoglądając w toń swego pucharu, którym rytmicznie kręcił, tworząc mały wir wewnątrz.
- Dzisiejszego wieczora wydawałaś się pani... przygaszona..? Smutna..? Czy coś Cię trapi..? - zapytał, rozglądając się czujnie, czy aby nikt ich nie podsłuchuje. - Czy czujesz się w tym domu dobrze..? Możesz mi zaufać. - próbował ją przekonać do siebie, wzbudzić jej zaufanie. Nie mógł wszak dopuścić, by damie działa się krzywda, gdyby ser Lancel się nad nią znęcał, czy w inny sposób szargał jej dobre imię...
Axel Tully
Axel Tully

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 08/03/2020

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Mistrz Gry Pią Kwi 03, 2020 3:12 pm

Lady Silverfall przysłuchiwała się Alexowi, jak ten opowiadał o początkach jego małżeństwa. Tak naprawdę dopiero w tamtym momencie ośmieliła się dłużej wpatrzeć w swego rozmówcę, przez co ten mógł dostrzec ile smutku jest w jej oczach.
Nie odpowiedziała od razu na pytania, które zadał Tully pod koniec swojej wypowiedzi. Znów spojrzała w okno i po jej twarzy można było rozpoznać, jakby właśnie walczyła z sobą.

Ogień w kominku cicho trzaskał, krople deszczu stukały o kamienne mury wieży, przez nieliczne szpary wciskał się wiatr, pogwizdując. Słychać było szumiące na zewnątrz drzewa, wyginane silnym wiatrem, a także świece wypalające się z lekkim sykiem. Co jakiś czas przypominała o sobie też burza, niczym rozgniewany król, który nie pozwala zapomnieć swym poddanym o swej obecności, o swej dominacji nad nimi.
W komnacie zaś panowała przez chwilę niezręczna cisza, jakby w tej kakofonii dźwięków można było na nią w ogóle znaleźć miejsce.

- Czwartą.- – powiedziała w końcu. - Przynajmniej o tylu wiem. - – dodała, jeszcze chłodniej. - Wydawało mi się to na początku dziwne, ale wszyscy mówili, że lord Lancel miał po prostu pecha do kobiet. Co było takie zadziwiające, w końcu był mężnym i dzielnym rycerze. Znaczy jest - dodała taktownie. - To weteran wojen z Reach…
Przerwała gwałtownie, gdy kolejna błyskawica uderzyła gdzieś w pobliżu, choć wyraźniej chciała coś powiedzieć. Grzmot przyszedł niemal od razu, cała zaś wieża zdawała się lekko zatrząść w posadach. Niebo tego dnia było bardzo niespokojne.
Na ułamek sekundy w pomieszczeniu zrobiło się znów jasne jak w dzień. I o zgrozo! Nie byli sami w pomieszczeniu.
- Moja pani - odezwał się oficjalnym tonem sługa Zachary, dokładnie ten sam, który usługiwał przy stole, a wcześniej podawał koce i ręczniki. - Pora jest już późna. Być może warto byłoby udać się już na spoczynek? - zapytał sugestywnie. Stał wyprostowany przy schodach wiodących na górę, z rękoma schowanymi za plecami, jak to mają słudzy w zwyczaju.
- Ależ tak, oczywiście. Lordzie Tully, bardzo dziękuję za rozmowę - wstała od stołu i skłoniła się lekko, po czym udała się na górę, sługa zaś podążył za nią. Alexowi mogło się wydać, że staruszek rzucił jeszcze jednym podejrzliwym spojrzeniem w jego stronę, acz w pomieszczeniu było teraz dość ciemno.
I tak lord Alex Tully został sam w pokoju jadalnym.

Ogień w kominku cicho trzaskał, krople deszczu stukały o kamienne mury wieży, przez nieliczne szpary wciskał się wiatr, pogwizdując. Słychać było szumiące na zewnątrz drzewa, wyginane silnym wiatrem. Co jakiś czas przypominała o sobie też burza, niczym rozgniewany król, który nie pozwala zapomnieć swym poddanym o swej obecności, o swej dominacji nad nimi.
W komnacie zaś panowała przez chwilę niezręczna cisza, jakby w tej kakofonii dźwięków można było na nią w ogóle znaleźć miejsce.

Zrobiło się też wyraźnie ciemniej, gdy z delikatnym syknięciem dopaliła się ostatnia ze świeczek przy małym kapliczce ku czci Siedmiu, urządzonej na parapecie jednego z okien.
Cała wieża pogrążyła się we śnie.
Kowal
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Axel Tully Sob Kwi 04, 2020 9:24 pm

Przez moment, kiedy mógł się jej lepiej przyjrzeć, zdawało mu się, iż skądś ją zna. Za nic jednak nie mógł sobie przypomnieć skąd. Informacje, jakie zdołał z niej wyciągnąć, nim przyszedł gbur i ją przegonił, dały mu do myślenia. Jak na pobożnego człowieka, bardzo często zmieniał żony. A ponieważ wydawał się tak pobożny, nie sądził, by porzucał żony i brał sobie nowe. A więc musiały one tracić życie...
Ponieważ jednak cała wieża zdawała się być pogrążona we śnie, nie pozostawało mu nic innego, jak także udać się na spoczynek.

Trzeci dzień Pierwszego Księżyca roku Dziesiątego Po Zagładzie


Następnego dnia z przykrością stwierdził, iż burza najwyraźniej zawisła nad okolicą na nieco dłużej, niż jedna noc. Rozruszał się, robiąc kilka ćwiczeń fizycznych i machając mieczem w powietrze, w swojej komnacie, po czym udał się na śniadanie. Po posiłku zebrał kilku swoich zbrojnych i rycerzy, i polecił im zebrać ukradkiem jakieś informacje od służby na temat Lancela i jego poprzednich żon. Sam Axel jakąś godzinę po śniadaniu udał się do kuchni i - czujnie spoglądając, czy w pobliżu nie ma gburowatego lokaja - zaoferował służbie kuchennej garść srebrnych monet, w zamian za informacje.
Następnie z nudów wyszedł do stajni - być może mającej nieco więcej przestrzeni - by poćwiczyć z jednym ze swoich rycerzy. Trening skończył krótko przed obiadem, by zdążyć się odświeżyć...

Axel Tully
Axel Tully

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 08/03/2020

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Mistrz Gry Nie Kwi 05, 2020 10:09 pm

Następnego dnia wciąż padało. Nie było co prawda ciągłych błyskawic, jednak nieustanne opady deszczu sprawiały, że dolina Srebrnicy była nieprzejezdna. Dorzeczanie utknęli więc w wieży Silverfallów na kolejny dzień, który mijał bardzo powoli.
Żołnierze, jak to żołnierze, wykorzystaliby ten czas na pogawędki przy „doglądaniu ekwipunku”, czy trzymanie warty, co w tym wypadku byłoby równoważne z leżeniem brzuchem do góry, lord Tully znalazł im jednak zadania.
Sam Axel miał problemy z zaciągnięciem gdzieś języka. W wieży nie mieszkało zbyt wiele osób, może poza sir Lancelem, jego żoną i synem, było to z dziesięć innych. Ani gosposia z kuchni, ani jej pomocnica nie chciały powiedzieć nic konkretnego. Dopiero wizja monet rozwiązała im trochę języki.
- Sir Lancel ma najzwyczajniej w świecie pecha co do żon. Ale to dobry i pobożny człowiek. I wierny sługa lorda Lefforda. Jest mężnym wojownikiem i wsławił się nie raz w boju. Chodzą jednak plotki to mówiąc służka rozejrzała się niepewnie i ściszyła głos – Chodzą jednak plotki, że jego w jego pierwszej żonie zakochał się inny rycerz. Obaj ruszyli do walki na wezwanie swego suwerena niedługo po tym i walczyli ramię w ramie. Wydawać by się mogło, że zapomnieli o tym małym „frasunku”, stawiając wierność lordowi ponad osobiste spory. Ów rycerz poległ jednak w bitwie, jego zaś giermek opowiadał potem, że sir Lancel był w stanie mu pomóc, nie zrobił tego jednak. Jego żona zmarła niedługo później, we śnie, a pociągnięty za język giermek miał powiedzieć, że jego rycerz umierając przeklął sir Lancela. Nie dawałabym temu żadnej wiary, w końcu nasz pan jest pobożnym sługą Siedmiu, jak więc mogliby dopuścić coś takiego. Jednak później we śnie zmarła jego druga żona, matka Tyreka. A potem jeszcze trzecia. Również we śnie. Służyłam dla obu. To były dobre kobiety, a sir Lancel poślubił je z miłości, zawsze odczekawszy nawet więcej, niż nakazywała żałoba – opowiedziała starsza z kucharek. Więcej jednak mówić nie chciała, tłumacząc, że wokół tego wszystkiego krąży tyle plotek, a mało której można dać jakąkolwiek wiarę.

***

Na treningu ze Stormem mógł dowiedzieć się kolejnych ciekawych faktów. Ronard wcześniej poćwiczył trochę z Tyrekiem, który bardzo się ucieszył, że może trenować z innym rycerzem, poznać coś nowego. Dowiedział się od chłopaka, że ma on starszego przyrodniego brata, nie było tu od ponad pół roku, czyli od kiedy Isabel została żoną Lancela. Nie był to syn z nieprawego łoża, zwyczajnie jego matka zmarła młodo, ponoć przeklął ją niedoszły kochanek, którego sir Lancel zgładził w walce. Matka Tyreka, Johanna z Deep Den, acz nie spokrewniona bezpośrednio z Lyddenami, zmarła przed ponad ośmioma laty, co było bardzo tajemniczym wydarzeniem. Chłopak nie chciał o tym za dużo mówić. Dodał tylko, że maester ze Złotego Zęba stwierdził, że musiała mieć jakąś śmiertelną chorobę, która nie pokazywała za bardzo swoich objawów. Potem już nie mówił nic więcej, szybko wracając do swych komnat. Storm skwitował raport stwierdzeniem w stylu „pewnie wciąż to dla niego trudne, w końcu stracił matkę, przeżył jedną macochę, a ta druga mogłaby być jego żoną”.

Podczas tego treningu zdawać się mogło, że pogoda zdążyła się lekko rozpogodzić, choć dorzeczanie rzucili okiem na dolinę, mogli zobaczyć wciąż wartką wodę płynącą niemal całą szerokością przesmyku. Lepiej więc było skorzystać z gościnności Silverfallów i ruszyć następnego dnia, choć z dużym ryzykiem można było podjąć się podróży i tego dnia. Do Złotego Zęba mieli około 3 godzin drogi konno przy dobrej pogodzie, w takie mogło im to zając bliżej sześciu.

***

Axel zdążył się nieco odświeżyć i udał się na obiad, na który ich zaproszono. Przekazał im to starszy sługa Zachary, jakże by inaczej. Silverfall zaczął jak zwykle od krótkiej modlitwy, o której odmówienie poprosił jednego z Synów Wojownika, korzystając z ich obecności. Potem podano im pieczoną kaczkę z warzywami oraz koźli udziec.
- Trzeba za ten posiłek podziękować mojemu synowi. Ma chłopak smykałkę do polowania - gospodarz pochwalił Tyreka przy posiłku. Obyło się jednak bez większych dyskusji. Ot lord dopytał, którędy podróżowali z Lannisportu, a to doradził, którą drogę obrać do Złotego Zęba, a to podpytał jak zdrowie u Wielkiego Septona, gdy usłyszał, że byli w Starym Mieście. Taka niezobowiązująca, acz dość życzliwa rozmowa.
Powoli po posiłku wszyscy zaczęli się rozchodzić do jakiś swoich zajęć, co przy ich braku w taką pogodę zajęło więcej czasu niż mniej. Tego dnia trzeba było przyznać, że gospodarz zapewniał znacznie lepsze towarzystwo, niż poprzedniego. Nie zniknął szybko w swoich komnatach, popił za to trochę z gośćmi i po wypytaniu ich o różne szczegóły podróży i sytuacji w Dorzeczu, sam zaczął opowiadać o Zachodzie czy jego wcześniejszym doświadczeniu w armii, był to bowiem dobry wspólny grunt, biorąc pod uwagę, że świta Axela składała się głównie ze zbrojnych.
W końcu jednak sługa Zachary zwrócił się z jakąś sprawą do swego pana, ten zaś przeprosił gości i poszli na górę, rozmówić się w temacie. Lady Isabel też zniknęła chwilę po nich. Od początku obiadu, czyli około południa, minęło może dwie albo trzy godziny, czas bowiem zaczął płynąć całkiem szybko przy rozmowach.
- Lordzie Tully? Mogę Cię prosić na chwilę na stronę? - – zapytał Tyrek, gdy prawie wszyscy pozostali goście też się już rozeszli. Axelowi przydzielono pokój zaraz obok pokoju chłopaka, więc zaszli właśnie na pierwsze piętro, by porozmawiać. Gdy Tyrek otworzył drzwi do swojego pokoju, okazało się, że to nie Tyrek chciał z nim porozmawiać, a Isabel. Silverfall grzecznie się oddalił, zostając „na czatach”, tak, że pozostała dwójka mogła spokojnie porozmawiać.
- Axel… ja… - westchnęła ciężko. - Ja nie czuję się tu bezpiecznie. Jakkolwiek to brzmi. Nikt jednak nie chce mnie tu słuchać, bowiem Lancel jest. Mniejsza z nim. Czy mogłabym ruszyć z wami do Riverrun? Albo chociaż do Złotego Zęba? Może przekonam mojego kuzyna, żeby nie kazał mi tu od razu wracać. Czy byłaby to zbyt wielka prośba? - dopytała. Widać było po jej twarzy, że jest zaniepokojona. Jeśli zaś Axel wyjrzał na korytarz, mógł zauważyć, że Tyrek też nerwowo chodzi w tę i we w tę. Na szczęście nigdzie nie było śladu gburowatego sługi.

Kowal
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Axel Tully Pon Kwi 06, 2020 3:38 pm

Wszystkie zebrane informacje były niezmiernie interesujące i układały się w jedną całość. Brakowało tylko jednego elementu, który pozwoliłby mu wszystko połączyć. Był oczywiście w stanie uwierzyć, że świątobliwy Lancel z premedytacją zostawił towarzysza broni na śmierć. W końcu mężczyźni z miłością są w stanie zrobić wiele głupich rzeczy. Nie zdziwiłby się, gdyby fanatyzm rycerza przyszedł wraz z późniejszymi wydarzeniami.
Podczas posiłku, Axel z chęcią włączał się do rozmów z rycerzem, mając do opowiedzenia wiele historii z czasów inwazji Żelaznych. W pewnym momencie też zszedł na temat swojej żony, jak to się poznali i wkrótce poślubili. Wtedy też niefrasobliwie zapytał Silverfalla, co się stało z matką Tyreka, gdyż Isabel nie może być nią.
Kiedy zaś Zachary i rycerz zniknęli, poszedł za Tyrekiem, wcale zbytnio się nie dziwiąc, czemu rozmawiał z dziewczyną. Tak jak sądził, nie czuła się bezpiecznie, choć co prawda z innych powodów, niż na początku przypuszczał. Wysłuchał jej prośby, kilka razy przytakując ze zrozumieniem.
- To całkiem duża prośba Isabel. - oparł, choć raczej nie przejmował się zdaniem rycerza, gdyby na to się zgodził. - Od służby domowej dowiedziałem się o plotkach na temat niezbyt rycerskiego uczynku ser Lancela, na którego została rzucona klątwa. Nie wierzę jednak w takie rzeczy, bardziej skłaniam się do otruć. Isabel, Tyreku, czy wiecie coś na temat giermka tamtego rycerza..? Może przypadkiem nie znajduje się akurat w tej wieży..? - to był jego pierwszy potencjalny trop. - Isabel, zastanów się i powiedz konkretnie czego się obawiasz..? Może kogoś konkretnie..? Co możecie mi powiedzieć na temat tego starego sługusa, Zacharego..? Wiecie jak długo tutaj jest..? Może w jakiś sposób był spokrewniony, lub zaprzyjaźniony z tamtym rycerzem..? - to był jego drugi trop. Mówiąc to zaś, wpadł na coś jeszcze.
- Isabel, Twój mąż jest rzeczywiście tak pobożny, czy to wpływ Zacharego..? - prawdę powiedziawszy stawiał albo na zemstę giermka, albo Zacharego, który z jakichś powodów chce utrzymać Lancela w przekonaniu klątwy. Magię i podobne jej rzeczy wykluczał, bo w to zwyczajnie nie wierzył...
Axel Tully
Axel Tully

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 08/03/2020

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Mistrz Gry Czw Kwi 09, 2020 9:02 pm

Lady Silvelfall się zasmuciła, słysząc pierwsze słowa Axela. Brzmiały jak dobry wstęp do odmowy. Spuściła głowę jeszcze bardziej, gdy Tully wszedł na temat plotek. I podniosła ją dopiero gdy wspomniał o otruciach, jakby ją to zaintrygowało.
- Nie, nigdy nie znałam tamtego giermka - odparła krótko.
- To było jeszcze przed naszymi narodzinami sir. Znaczy z pewnością moimi, ale wydaje mi się, że twoimi też Isa. Mój starszy brat na 19 dni imienia, ja zaś skończyłem już szesnaście. Co zaś do Zacharego, to był tu od zawsze. Znaczy nie wiem dokładnie odkąd. Ale babcia opowiadała mi, że służył już u mego dziadka. Zawsze był naszym wiernym sługą - wyjaśnił Tyrek, stojący teraz w drzwiach do pokoiku. Wyglądał od czasu do czasu ukradkiem w stronę schodów.
- Lancel… Lancel jest pobożny. Nie wydaje mi się, by w tym udawał. Choć chyba jest bardziej dewotą niż wierzącym. Nie wiem jak to lepiej rozróżnić, to tylko moje odczucia. W końcu zawsze się modli, często odwiedza sept. Ale zwyczajnie nie czuję się przy nim teraz bezpiecznie. Wydaje się… wydaje się, jakby mnie wcale nie kochał. A jeszcze rok temu wszystko wyglądało inaczej… - jej głos się załamał, a po policzkach zaczęły płynąć pojedyncze łzy.
Tyrek przecisnął się do pokoiku i ją objął, pokrzepiając ją jeszcze kilkoma słowami otuchy. Dopiero po chwili zwrócił się do Axela.
- Sir, nie wiem ile w tym prawdy, ale gdy moja babka umierała przed kilkoma laty, niedługo po poprzedniej żonie mojego ojca, majaczyła, że nie ma żadnej klątwy. Nie wiem jak traktować te słowa, w końcu umierała w wielkim bólu, mogła to wszystko zmyślać. Mówiła jednak, że one, również… również… - silił się na słowa. - …również moja matka, ginęły, gdy ojciec przestał cokolwiek do nich czuć. Chciałbym, by były to tylko jej majaki. To z pewnością były tylko jej majaki - poprawił się.

Kowal
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Axel Tully Czw Kwi 09, 2020 10:51 pm

Wysłuchując odpowiedzi obojga, zaczął krążyć po komnacie, rozmyślając. Od początku wiedział, że to nie jakaś tam klątwa, lecz zwykłe, acz sprytne działanie ludzi. Stary sknera tak szybko zniknął z jego listy podejrzanych, jak szybko się pojawił. Co prawda mógł robić to na zlecenie Lancela, jednak nie w akcie zemsty czy coś w tym stylu. Teraz natomiast to sam świętoszkowaty rycerz stał się głównym podejrzanym młodego Pstrąga. Chrząknął.
- Zapewniam Cię Isabel, dopóki tu jestem, nic Ci się nie stanie. - zwrócił się do dziewczyny. - Najwyżej zabiorę Cię ze sobą, a Ty wyrazisz chęć odwiedzenia rodziny w Złotym Zębie. Mam silną eskortę, będziesz czuła się w niej bezpiecznie. - przedstawił jej ewentualny plan. Pierwej jednak wolał rozwiązać czającą się w czystych rogach wieży tajemnicę.
Wciąż coś mu umykało, nie miał dość elementów układanki, by złożyć z tego całość obrazu. Jednego był pewien, W tej wieży ktoś zabijał kolejne żony Lancela, a być może nawet popchnął do grobu babkę Tyreka. W końcu Axel zwrócił swój wzrok na młodzieńca.
- Wysil się proszę chłopcze i psróbuj sobie przypomnieć kto wówczas przy umierających żonach ser Lancela, jak i Twojej babce czuwał..? Zachary, czy może był to kto inny..? - zapytał, próbując uczepić się kolejnej rzeczy. Może to było to, co zespoli wszystkie myśli w jeden, klarowny obraz..?
Axel Tully
Axel Tully

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 08/03/2020

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Mistrz Gry Sob Kwi 11, 2020 1:24 pm

- Skąd mogę wiedzieć sir? Miałem ledwie dwa lata, gdy umarła moja matka! - dodał podniesionym głosem. Wyglądało na to, że nie było mu łatwo o tym mówić, a pytania Axela mogły mu się bardziej wydawać przesłuchaniem, niż szukaniem pomocy. Brakło w nich słów zrozumienia, jakby strata matki i bycie wychowywanym przez kolejne macochy było tylko suchym faktem, o którym można mówić tak, jak o kolejnym rachunku finansowym.
- Babcia… babcia po prostu dłużej chorowała… dużo osób przy niej pomagało. Prawie każdy mieszkaniem naszej wieży mógł przewinąć się przez jej pokój. A przy Gennie, mojej poprzedniej macosze… ona… - – zamyślił się. - To było już kilka lat temu, ale… ale wydaje mi się, że faktycznie jej choroba mogła być zbyt szybka, jeśli już tak dopytujesz o szczegóły sir. Znaczy nie mam wątpliwości, że się rozchorowała, w końcu uwielbiała jazdę konną i nie zważała na pogodę, przez co często łapał ją kaszel lub gorączka. Ojciec mówił, że ta jej ostatnia przejażdżka przyprawiła ją o zapalenie płuc, ale zmarła bardzo szybko… - dodał.  


Kowal
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Axel Tully Sob Kwi 11, 2020 4:45 pm

Oczywiście, że współczuł chłopakowi, ale należało wziąć się w końcu w garść. Był w zasadzie dorosły, więc nie powinien mazgaić się jak dziecko. Jedni umierali, drudzy tracili bliskich.
- Nie zapytałem cię o matkę chłopcze, to po pierwsze. - skarcił go. - Po drugie jesteś już praktycznie dorosły, więc powinieneś wziąć się w garść. To przykre kiedy tracimy bliskich, ale trzeba brać odpowiedzialność za tych jeszcze żyjących. Kiedy miałem piętnaście lat, widziałem jak mój ojciec ginie pod ciosami Żelaznych Ludzi w bitwie, a rycerz, który mnie wychował zostaje ciężko ranny. Myślisz, że to było łatwe..? - zapytał retorycznie i zaraz podjął dalej. - Nie, ale wiedziałem, że mam resztę rodziny, którą muszę się zaopiekować. Tak jak teraz Isabel potrzebuje Twojej pomocy. Może i nie jest Twoją matką - bardziej siostrą - ale widzę, że darzysz ją sympatią. Przestań myśleć o zmarłej matce, daj jej odejść w spokoju i zajmij się żyjącymi bliskimi. - odetchnął głęboko i przetarł twarz dłońmi. Chłopak w zasadzie nie miał żadnych przydatnych informacji. Pozostało skonfrontować się z człowiekiem, który rzekomo żył w wieży najdłużej ze wszystkich jej obecnych mieszkańców.
- Dobrze, teraz pogadam z Zacharym i postaram się wyciągnąć coś z niego. Tyreku, pozostań jeśli możesz z Isabel, dla jej bezpieczeństwa. Jeżeli będzie się coś działo. - ostatnimi słowy zwróciły się do obojga. - Zacznijcie krzyczeć czy cokolwiek innego. Poinstruuję moich ludzi, by udzielili wam każdej możliwej pomocy. - obiecał i opuścił komnatę dziedzica, pierwej czujnie sprawdzając, czy ktoś niepożądany go na tym nie przyłapie. Znalazł jednego ze swoich ludzi i poinstruował go co mają robić, oraz kazał przekazać pozostałym w sposób jak najbardziej tajny. Następnie odszukał swego przyjaciela Ronarda i polecił mu, by znalazł Zacharego i polecił mu pilnie przyjść do komnaty Tullyego, który będzie go oczekiwał. Na początku chciał odegrać przed nim jakąś scenkę, by sprowadzić zarządcę do swojej komnaty, jednak z tego zrezygnował. Po prostu postawił na swoją pozycję lorda Riverrun. Następnie Ronard miał pozostać w pobliżu komnaty gotów na jakąkolwiek reakcję...
Axel Tully
Axel Tully

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 08/03/2020

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Mistrz Gry Nie Kwi 26, 2020 9:25 pm

Tyrek nic więcej już nie mówił. Zacisnął tylko mocno pięści i wziął się w garść jak polecił mu Axel. Isabel również skinęła głową na słowa Tully’ego. Widać było, że przejął skutecznie rolę dowódcy, oni zaś zdali się na jego dalsze plany. Nie pozostali jednak w swej komnacie. Skoro Axel powiedział, że nie wszystko może dziać się dobrze, woleli udać się do stajni. Tyrek i tak często musiał doglądać koni, nie mieli bowiem stajennego z prawdziwego zdarzenia. A w takie dni jak ten Isabel często wędrowała po „zameczku”, to tu, to tam, więc nikt nie powinien o nic pytać.
Znalezienie Zacharego nie było trudne. Wieża Silverfallów nie była duża, sługa zaś miał wiele obowiązków, które sprawiały, że nieraz potrafił pokonać wszystkie schody po kilkanaście razy jednego dnia. Trudniej było go jednak zaciągnąć do komnat Axela.
- Eh, co się stało? Zajęty dość jestem. Doglądanie całego majątku sir Lancela spoczywa na mnie, więc nie myśl sobie, że jestem jakimś chłopcem na posyłki - rzucił dumnie Ronardowi. - No, ale jak to sir Lancel mówi, gość w dom, bogi w dom. Jak lord Tully tak pilnie potrzebuje czegoś, to za chwilę przyjdę. Niech się tylko nie niecierpliwi. To na pewno nie jest nic tak pilnego. - dorzucił jeszcze oschle i nie wdawał się w dalsze dyskusje, tylko wrócił do swoich zajęć. W komnacie Axela pojawił się dobry kwadrans później.
- Lordzie Tully? W czymś mogę pomóc? Twój rycerz poinformował mnie, że masz do mnie jakaś prośbę. Czym mogę służyć? - zapytał grzecznie. Stał w drzwiach komnaty, nie wchodził głębiej.


Kowal
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Mistrz Gry Nie Lis 22, 2020 7:21 pm

25/09/10 PZ



Night King
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Halleck Hoare Wto Lis 24, 2020 3:23 pm

Halleck Hoare
Halleck Hoare

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 25/05/2020

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Mistrz Gry Nie Wrz 26, 2021 10:36 pm

01.12.11 PZ


Hej ho, hej ho! - Śpiewali górnicy idący do kopalni położonej na ziemiach lorda Stackspeara. - Po złoto by się szło! - Kontynuowali i nie zdawali sobie sprawy z tego ile mieli szczęścia tego dnia. Dzień jak co dzień, dzień po dniu weszli do kopalni i porozchodzili się na swoje ulubione pozycje. Kopali i kopali, końca pracy nie było widać końca, aż w końcu jeden z nich o imieniu Jednooki Bob, który przyszedł do pracy pijany uderzył nie tam gdzie trzeba. Posady jaskini zadrżały. Ludzie myśleli, że zaraz runie na nich sufit i nie będzie już czego zbierać, tymczasem osunęła się tylko jedna ścianka, która ukazała świeżą, nową i bardzo obfitą żyłę złota.
Oniemieli górnicy od razu rzucili się do jej rozłupywania, gdyż widząc ten róg obfitości, mogli wyrobić normę na następne kilka tygodni! I tak też się stało. Wiele złota udało im się pozyskać, za co dostali szczególne podziękowania od lorda i każdy z nich dostał po złotej monecie. Z nieoficjalnych źródeł można było się dowiedzieć, że Bob i jego koledzy przez następny miesiąc hulali za to po karczmach.
Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wzgórza Zachodu Empty Re: Wzgórza Zachodu

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach