Plac zamkowy
Legends of Westeros :: Hyde Park :: Reach :: Wysogród
Strona 1 z 1 • Share
Plac zamkowy
Jeden z wielu niewielkich placów znajdujących się na terenie Wysogrodu otoczony piękną roślinnością, bujnymi, kwiatowymi krzewami oraz kamiennymi posągami i rzeźbami. Liście krzewów i drzew czynią to miejsce nieco zasłoniętym i odosobnionym od głównej, zatłoczonej części zamku.
Olenna Redwyne- Liczba postów : 126
Data dołączenia : 09/03/2020
Re: Plac zamkowy
7 dzień pierwszego księżyca
10 PZ
10 PZ
Królowa Olenna postanowiła nie dać się stłamsić swojemu kochankowi, który próbował jej wmówić dnia wczorajszego, że sierota będąca giermkiem to plama na honorze rycerskim. Obrała sobie za punkt honoru, że udowodni Garthowi, że nie miał racji i że odszczeka swoje słowa kiedy okaże się, że miała rację. Zabrała ze sobą Lancelota i swojego młodszego syna na przechadzkę wokół zamku. Chciała aby jej syn nie miał uprzedzeń wobec ludzi z gminu - tak jak i ona ich nie miała - dlatego postanowiła uczyć go tego od najmłodszych lat. Gdy dotarli na plac jej zaprzysiężona tarcza sir Gallan z Arbor już na nich czekał - tak jak wcześniej się z nim umówiła - z mieczami treningowymi jak poprosiła go dnia poprzedniego.
- Sir Gallanie, już jesteś - powiedziała ucieszona, gdy podeszli bliżej. - Pamiętasz zapewne Lancelota. Chciałam, żebyś sprawdził chłopaka i powiedział mi, czy będzie z niego materiał na giermka - powiedziała do niego, kładąc chłopcu ręce na ramiona. Gwayne był na to chyba jeszcze nieco za mały. - No, to do dzieła! - Dodała, po czym zabrała swojego syna i odsunęli się na bok.
- Sir Gallanie, już jesteś - powiedziała ucieszona, gdy podeszli bliżej. - Pamiętasz zapewne Lancelota. Chciałam, żebyś sprawdził chłopaka i powiedział mi, czy będzie z niego materiał na giermka - powiedziała do niego, kładąc chłopcu ręce na ramiona. Gwayne był na to chyba jeszcze nieco za mały. - No, to do dzieła! - Dodała, po czym zabrała swojego syna i odsunęli się na bok.
Olenna Redwyne- Liczba postów : 126
Data dołączenia : 09/03/2020
Re: Plac zamkowy
Ser Gallan poczekał aż chłopak zostanie ubrany w ochraniacze, po czym wręczył mu tarczę oraz drewniany miecz. Już na początku dało się zauważyć, że maluch trzymał oręż pewnie, zaś tarczę unosił wysoko. Rycerz wykonał prosty cios, który odbił się od osłony Lancelota. I jeszcze raz. I jeszcze raz. Po chwili ser Gallan polecił chłopcu by ten również atakował, a ten uczynił to z niezwykłym zapałem. Oczywiście nie miał jakichkolwiek szans w walce z większym i doświadczonym wojownikiem, ale widać było, że wspomniany septon rzeczywiście musiał uczyć go jak władać orężem.
- Wystarczy na dzisiaj - stwierdził rycerz po kilkunastu minutach, kiedy chłopiec sapał już ze zmęczenia, i zwrócił się do swojej królowej. - Kimkolwiek był ten septon, rzeczywiście pokazał dzieciakowi parę rzeczy. Ma potencjał i w kwestii władania bronią przynajmniej mógłby iść łeb w łeb z początkującym giermkiem. Trudno powiedzieć jak z innymi rzeczami, ale wydaje się pracowity.
Rycerz przyjął bukłak od swojego giermka i upił z niego pokaźny łyk, po czym skinął na chłopaka by jemu też podać wody.
- Wystarczy na dzisiaj - stwierdził rycerz po kilkunastu minutach, kiedy chłopiec sapał już ze zmęczenia, i zwrócił się do swojej królowej. - Kimkolwiek był ten septon, rzeczywiście pokazał dzieciakowi parę rzeczy. Ma potencjał i w kwestii władania bronią przynajmniej mógłby iść łeb w łeb z początkującym giermkiem. Trudno powiedzieć jak z innymi rzeczami, ale wydaje się pracowity.
Rycerz przyjął bukłak od swojego giermka i upił z niego pokaźny łyk, po czym skinął na chłopaka by jemu też podać wody.
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Plac zamkowy
Królowa nie znała się na fechtunku i nigdy nie walczyła, ale nawet ona mogła stwierdzić, że chłopak nie był najgorszy i przy odpiwiednim treningu mogło coś z niego być. Gdy jej sir Gallan potwierdził to, królowa uśmiechnęła się. Miała rację, jej intuicja nigdy jej jeszcze nie oszukała.
- Chłopcy, idźcie się pobawić - powiedziała do chłopaka oraz swojego syna, a Ci od razu złpalali za jakieś patyki leżące pod krzewami i zaczęli się bawić. W tym czasie Olenna zwróciła się do swojej zaprzysiężonej tarczy. - Chcę znaleźć rycerza, który przyjmie chłopaka na swojego giermka. Sir Gallanie, mieszkasz w tym zamku tak długo jak ja, obracasz się wśród naszych domowych rycerzy i nie tylko, znasz każdego - zaczęła. Sir Gallan z Arbor również nie pochodził z żadnego szlacheckiego rodu. Był synem jednego z pracowników winnicy jej ojca, czasami bawił się z dziećmi służby nieopodal zamku i tam zauważył go jeden z rycerzy Redwynów, który dostrzegł w nim potencjał. I tak po latach ciężkiej pracy z syna mężczyzny, który zbierał winogrona został najwierniejszym i najbardziej zaufanym z ludzi królowej Reach. - Sir Gallanie, doradź mi kogo mogłabym poprosić o taką przysługę. Wiem co myślisz, królowa zwariowała. Ale po co bogowie daliby mi ten zaszczyt bycia nią jeśli nie po to aby zmieniać ludzkie życia? - rzekła, po czym uśmiechnęła się do niego. Olenna wiedziała, że dobro zawsze wraca. Wierność i lojalność również. Wszyscy najbardziej jej zaufani zawdzięczali jej wszystko. Swoich ludzi przywiozła z Arbor, najbliższe sługi i służące - wszyscy z nizin społecznych, którzy zawdzięczali wszystko jej, tam gdzie byli i co robili. Olenna zawsze dbała o to aby było im dobrze, a oni odpłacali się miłością i wiernością.
- Chłopcy, idźcie się pobawić - powiedziała do chłopaka oraz swojego syna, a Ci od razu złpalali za jakieś patyki leżące pod krzewami i zaczęli się bawić. W tym czasie Olenna zwróciła się do swojej zaprzysiężonej tarczy. - Chcę znaleźć rycerza, który przyjmie chłopaka na swojego giermka. Sir Gallanie, mieszkasz w tym zamku tak długo jak ja, obracasz się wśród naszych domowych rycerzy i nie tylko, znasz każdego - zaczęła. Sir Gallan z Arbor również nie pochodził z żadnego szlacheckiego rodu. Był synem jednego z pracowników winnicy jej ojca, czasami bawił się z dziećmi służby nieopodal zamku i tam zauważył go jeden z rycerzy Redwynów, który dostrzegł w nim potencjał. I tak po latach ciężkiej pracy z syna mężczyzny, który zbierał winogrona został najwierniejszym i najbardziej zaufanym z ludzi królowej Reach. - Sir Gallanie, doradź mi kogo mogłabym poprosić o taką przysługę. Wiem co myślisz, królowa zwariowała. Ale po co bogowie daliby mi ten zaszczyt bycia nią jeśli nie po to aby zmieniać ludzkie życia? - rzekła, po czym uśmiechnęła się do niego. Olenna wiedziała, że dobro zawsze wraca. Wierność i lojalność również. Wszyscy najbardziej jej zaufani zawdzięczali jej wszystko. Swoich ludzi przywiozła z Arbor, najbliższe sługi i służące - wszyscy z nizin społecznych, którzy zawdzięczali wszystko jej, tam gdzie byli i co robili. Olenna zawsze dbała o to aby było im dobrze, a oni odpłacali się miłością i wiernością.
Olenna Redwyne- Liczba postów : 126
Data dołączenia : 09/03/2020
Re: Plac zamkowy
- Jej... - mruknął młody książę, ruszając pobawić się z przedstawicielem gminu.
Niestety jego brak entuzjazmu umknął przejętej całą sprawą królowej. Trudno było również powiedzieć czy młody panicz nie był zachwycony z perspektywy zabawy z jakimś prostaczkiem, na punkcie którego jego matka zwariowała, czy też może nie był po prostu wielkim fanem szermierki. Zdarzało się przecież, że nie każdy młody chłopiec pragnął zostać rycerzem.
- Hmm... Sam bym go wziął, gdyby nie to, że mam już giermka - powiedział rycerz, pogrążając się w przemyśleniach na chwilę. Kogo też mógłby polecić? - Może ser Gareth Webber, to nowy nabytek Zakonu Zielonej Ręki. Sam niedawno został pasowany i chyba nie ma jeszcze giermka. Pochodzi też z mało znaczącego rodu, więc nie powinien kręcić nosem nawet jeżeli jest z tych wybrednych. Słyszałem też, że stary ser Jon Appleton pasował ostatnio swojego giermka, można spróbować i u niego.
Cóż... Webber na pewno nie był nikim kogo na dwór sprowadziła królowa. Rycerze Zielonej Ręki byli panami trzymającymi się raczej w swoim gronie, a chociaż Jej Wysokość była damą i należało ją chronić, służyć jej oraz wypełniać inne rycerskie powinności, to nie znała się na rycerskim fachu i tym samym członkowie zakonu nie konsultowali z nią swoich decyzji rekrutacyjnych. Ser Gareth pozostawał więc tajemnicą. Appleton z drugiej strony nie należał do Zielonej Ręki, ale był starym i doświadczonym rycerzem domowym na usługach Wysogrodu od wielu lat. Z pewnością był sprawnym wojownikiem, chociaż Olenna słyszała, iż jest trochę gburowaty i surowy.
Niestety jego brak entuzjazmu umknął przejętej całą sprawą królowej. Trudno było również powiedzieć czy młody panicz nie był zachwycony z perspektywy zabawy z jakimś prostaczkiem, na punkcie którego jego matka zwariowała, czy też może nie był po prostu wielkim fanem szermierki. Zdarzało się przecież, że nie każdy młody chłopiec pragnął zostać rycerzem.
- Hmm... Sam bym go wziął, gdyby nie to, że mam już giermka - powiedział rycerz, pogrążając się w przemyśleniach na chwilę. Kogo też mógłby polecić? - Może ser Gareth Webber, to nowy nabytek Zakonu Zielonej Ręki. Sam niedawno został pasowany i chyba nie ma jeszcze giermka. Pochodzi też z mało znaczącego rodu, więc nie powinien kręcić nosem nawet jeżeli jest z tych wybrednych. Słyszałem też, że stary ser Jon Appleton pasował ostatnio swojego giermka, można spróbować i u niego.
Cóż... Webber na pewno nie był nikim kogo na dwór sprowadziła królowa. Rycerze Zielonej Ręki byli panami trzymającymi się raczej w swoim gronie, a chociaż Jej Wysokość była damą i należało ją chronić, służyć jej oraz wypełniać inne rycerskie powinności, to nie znała się na rycerskim fachu i tym samym członkowie zakonu nie konsultowali z nią swoich decyzji rekrutacyjnych. Ser Gareth pozostawał więc tajemnicą. Appleton z drugiej strony nie należał do Zielonej Ręki, ale był starym i doświadczonym rycerzem domowym na usługach Wysogrodu od wielu lat. Z pewnością był sprawnym wojownikiem, chociaż Olenna słyszała, iż jest trochę gburowaty i surowy.
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017
Legends of Westeros :: Hyde Park :: Reach :: Wysogród
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|