Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wielka Sala

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

Wielka Sala Empty Wielka Sala

Pisanie  Amos Bracken Sob Mar 14, 2020 12:33 pm

***
Amos Bracken
Amos Bracken

Liczba postów : 33
Data dołączenia : 09/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Bogowie, walka!

Pisanie  Mistrz Gry Sro Mar 25, 2020 2:00 pm

16/01/10PZ



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Amos Bracken Czw Mar 26, 2020 12:40 am

Amos Bracken
Amos Bracken

Liczba postów : 33
Data dołączenia : 09/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Czw Mar 26, 2020 1:13 am



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Amos Bracken Czw Mar 26, 2020 11:02 pm

Amos Bracken
Amos Bracken

Liczba postów : 33
Data dołączenia : 09/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Pią Kwi 03, 2020 4:06 pm

18/01/10PZ - późny wieczór

Lord Bracken powrócił do swojej siedziby po udanym polowaniu na bandytów, którzy nękali jego ziemie. Kilku dobrych ludzi zginęło, inni zaś byli ranni, w tym sam Amos, ale zagrożenie zostało zażegnane. Mijani w drodze powrotnej zbrojni powinni zadbać o wszystkie konie oraz rzeczy pozostawione na polu walki i sprowadzić je wkrótce do zamku, gdzie Bracken będzie mógł znaleźć im nowe zastosowanie. W drodze do Kamiennego Żywopłotu niefortunnie zmarła część jeńców, w tym Swawola, którym nie udzielono żadnej pomocy. Nie było w tym jednak wiele złego, lord wciąż dysponował innymi więźniami, a od trupów głowy wciąż można było odciąć i przyozdobić nimi pale.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Amos Bracken Pon Kwi 06, 2020 11:15 pm

W końcu Amos powrócił na zamek. Niestety niektórzy z jeńców zmarli podczas drogi, nawet ten olbrzym. Szkoda, gdyż Amos zaplanował dla niego lepszy sposób na śmierć. Jednak nie mógł się tym teraz przejmować, nakazał jeńców wtrącić do lochów, a masterowi opatrzyć rannych, by już nikt nie umarł. Gdy maester skończył opatrywać rannych ludzi Amosa, miał się udać do lochów, by opatrzyć bandytów, gdyż musieli jeszcze przez jakiś czas pozostać żywi. Gdy tylko maester upewnił się, że przeżyją, Amos rozkazał, katowi rozpocząć tortury, by dowiedzieć się, co Ci bandyci robili na ziemiach Brackena. Miał ich jednak pozostawić przy życiu. Następnie nakazał oddać ciała martwych ludzi Milczącym Siostrom. Na sam koniec wezwał do siebie człowieka, który przybył powiadomić Amosa o napaści na jego ziemię. Miał bowiem dla niego pewną propozycję.
Amos Bracken
Amos Bracken

Liczba postów : 33
Data dołączenia : 09/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Wto Kwi 07, 2020 12:21 am

Wezwany mężczyzna się stawił.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Amos Bracken Czw Kwi 09, 2020 1:16 am

Nie minęło wiele czasu, gdy wezwany mężczyzna się stawił. Amos był już opatrzony i pozostało mu tylko dokończyć tę sprawę.
- Twoja wioska została doszczętnie zniszczona i prawdopodobnie nikt nie przeżył. - Powiedział, nie owijając w bawełnę. Uważał, że człowiek powinien poznać prawdę bez względu na to, jak to zniesie.
- Bandyci jednak zostali pojmani i możesz być pewien, że spotka ich zasłużona kara. Zgaduje jednak, że nie będziesz chciał wrócić do swojej wioski. Dlatego, jeśli tylko zechcesz, mogę Cię przyjąć do służby. Zostaniesz zbrojnym lub mogę zapłacić Ci odszkodowanie i sam zdecydujesz, co zrobisz z tymi pieniędzmi. - Mógł go również zostawić samemu sobie, jednak Amos czuł się za niego odpowiedzialni.
Spoiler:
Amos Bracken
Amos Bracken

Liczba postów : 33
Data dołączenia : 09/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Pią Kwi 10, 2020 12:51 am

Chłop był wstrząśnięty informacją o prawdopodobnym spaleniu swojej wioski. Wiedział jednak, że niektórzy z mieszkańców mogli przeżyć, w końcu poinformowano ich wcześniej o możliwości ataku. Mimo to przeżycie ze spaloną chałupą, zadeptanymi plonami i skradzioną zwierzyną mogło być ciężkie. Zgodził się więc zostać zbrojnym na zamku lorda, acz poprosił o możliwość udania się do wsi i jej okolic by zobaczyć czy nie znajdzie swojej rodziny, którą chciał wesprzeć zarobionymi w służbie Amosa monetami jeżeli udało im się przetrwać.

19-23/01/10PZ



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Edmund Bracken. Czw Kwi 23, 2020 1:50 am

Ósmy dzień drugiego księżyca roku dziesiątego po Zagładzie,
przed zmierzchem


Wielkimi krokami zbliżał się czas uczty. Po spotkaniu z Harrowayem i Tullym, Edmund chciał jeszcze załatwić sprawy z innymi, o których nie wypadało raczej mówić publicznie - były to zaś propozycje mariażowe. Brat lorda Amosa już miał do czynienia z Vance'ami i vice versa - spędził u nich ostatnie 2 tygodnie przed ucztą i przyjechał razem z nimi; wszystko zaś, żeby zapoznać się z rodziną i ogólnie z Wayfarer's Rest. Stary Bracken był więc ciekaw, jak udała się wizyta i czy lord Vance zdecydował coś w sprawie propozycji małżeństwa swojej córki z lordowskim bratem. Postanowił też ponownie przedłożyć mu propozycję inwestycji, tym razem bardziej klarowną, i zaproponował wstępnie to samo, co ustalił na wcześniejszym spotkaniu - a więc inwestycje w Essos lub fundusz pomocowy dla Dorzecza. I osobiście starał się lansować tą drugą, własną opcję.
Drugim z gości, z którymi chciał porozmawiać, był natomiast lord Frey. Lord Frey, który, jak się okazało, w końcu nie przyjechał na ucztę ani nawet nie odpowiedział na kruka. Zapewne ptak zaginął gdzieś po drodze, ale mimo tego Bracken do ostatniej chwili liczył, że lord Przeprawy się zjawi. Skoro zaś to się nie stało... Mariaż Amosa mógł poczekać.
Szczęśliwie zjawił się za to lord Mooton. Bracken poważnie myślał o ożenku swoich dzieci, ale niektórzy mogliby uznać to za obrazę - ożenek z boczną gałęzią rodu. Lepiej było więc przeczekać ucztę, dogadać wszystko i sprawdzić, jak zachowuje się lord, a może dopiero potem myśleć o ożenku swoich dzieci. A nuż, jeszcze okaże się za miesiąc, że jego córka byłaby najlepszą kandydatką na żonę Amosa - i co wtedy? Nie oddałby mu jakiegoś szlacheckiego chłamu...
Tak czy inaczej zbliżał się czas uczty, a przez ostatnią godzinę Edmund osobiście starał się pomóc w jej organizacji. Wszyscy mieli spotkać się w wielkiej sali, gdzie rozłożono kilkanaście stołów. Przy tych dalszych spokojnie mogła rozsiąść się służba i mniej ważni krewni, ale wszyscy najważniejsi lordowie mieli zostać skoszarowani przy jednym eksponowanym stole, nakrytym z jednej tylko strony i z widokiem na całą salę. I tak, naturalnie, to Amos zajął honorowe, najwyższe miejsce na podwyższeniu. Po jego lewicy miała zasiąść jego matka, koło niej zaś  Coxowie jako bliska rodzina lorda. Za nimi siostra Amosa, lord Harroway, jeszcze dalej skromnie Edmund z żoną, a za nimi Tully. Po prawicy lorda Amosa miał natomiast zasiąść jego brat, dalej nowi znajomi od Vance'ów (wraz z potencjalną narzeczoną brata Amosa), Mootonowie i Goodbrookowie. Od wszystkich najbliższa rodzina - lord z ewentualnym małżonkiem i dziećmi, jeśli osiągnęli już stosowny wiek. Edmund kazał też wydzielić specjalny stolik dla dzieci, żeby mogli razem spędzić czas i lepiej się bawić. Co bardziej szacowni goście (jak Elston Tully) zostali usadzeni przy bardziej znaczących stołach blisko tego głównego.
Sprawa Żelaznych gości była oczywiście trochę drażliwa. Edmund postanowił przygotować specjalne stoły dla Żelaznych kompanów, ich przywódcy natomiast kazał przygotować miejsce po swojej lewicy (żeby to jemu zawadzał, a mniej innym gościom), o ile nie będzie chciał siedzieć ze swoimi kompanami.
Równie ważne było natomiast jedzenie, które miało zostać podane. Większość miała być już gotowa i wybrana przez Amosa, Stryj dopilnował więc tylko czysto kosmetycznych rzeczy - żeby każdemu odpowiednio nakryto do stołu, by nie podano odpowiednio kontrowersyjnych dań (szczególnie, by ryby nie powtarzały się z herbami żadnego z gości), żeby odpowiednio dozować alkohol i nie upić za szybko gości czy żeby cały czas była dostarczana rozrywka - a to zamkowy bard miał zagrać, a to jakiś zamkowy błazen (jeśli mieli takowego), a to żeby sam mógł zająć gości swoimi propozycjami. Wyszukał wśród służby świadków ataku bandytów Blackwooda, a także przygotował pod ręką pergamin i pióro, gdyby miał coś pisać czy młynarza do przedstawiania informacji o młynie. Na początek goście jednak mogli się spokojnie zabawić, najeść i uraczyć rozmową - na interesy jeszcze przyjdzie czas.
Pora uczty wreszcie nadchodziła, a na stoły podawano pierwsze posiłki. Kuchnia była pełna wszelakich ryb, złowionych w okolicznych rzekach, a także zwykłego, czerwonego mięsa czy drobiu. Wszędzie ustawiono też oczywiście kosze pieczywa, podano warzywa i owoce. Osobistym faworytem Edmunda były smażone pieczarki, choć nie gardził też dobrymi zawijańcami. Było wino, było ale, był też miód, owocówki czy woda, żeby ugasić pragnienie.Wszystko do dyspozycji gości. Zabawę można było już zaczynać!
Edmund Bracken.
Edmund Bracken.

Liczba postów : 194
Data dołączenia : 04/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Czw Kwi 23, 2020 10:47 pm

Lord Vance wyjawił Edmudnowi, że żadna z jego córek jeszcze nie polubiła się z bratem lorda Amosa. Zapewne młodzi potrzebowali spędzić ze sobą jeszcze trochę czasu, być może to teraz Vance zostawiłby jedną ze swych córek w Kamiennym Żywopłocie jak zasugerował. Co do zaś propozycji inwestycji był on do nich nastawiony pozytywnie. Rzeczywiście, miały one sens.
Zeszli się goście, zaczęła się uczta. Najbardziej wyróżniającymi się jej uczestnikami byli rzecz jasna żelaźni ludzie. Było ich kilkunastu i wszyscy się tego dnia umyli, ale wciąż zachowywali głośno i każdy z nich był aktywny w przekrzykiwaniu się, żartach, rykach śmiechu i podszczypywaniu dziewek służebnych jak pięciu zwykłych gości. Jedli też dużo. Najlepiej z nich bawił się Stan Cradd, który to dowodził wszystkimi żelaznymi ludźmi jacy zawitali tego dnia do Kamiennego Żywopłotu. Posadzono go między Edmundem Brackenem i lordem Axellem Tully'im.
- Jak tam w Riverrun? Rodzina zdrowa? - zagadnął żelazny do Axella, gdy podano na stół przed nimi talerze pełne gorącego, parującego, czerwonego mięsiwa.
- O, Bracken - stwierdził, gdy się odwrócił w stronę drugiego sąsiada. - Wszystko dobrze na waszych włościach? Zbiory się udają? - dopytywał się z pozoru grzecznie. W międzyczasie spośród tych kilkunastu żelaznych uczestników kilku wstało od stołów ze śmiechem w gardłach i uśmiechami na ustach. Jeden wyjął toporek i rzucił w drugiego, ten drugi złapał toporek i cisnął w nim trzeciego, natomiast trzeci w bardzo podobny sposób podał toporek jeszcze dalej. Skakali przy tym, odsuwali się coraz bardziej od swoich miejsc i ogólnie widać po nich było, że dobrze się bawią. Odwrotnie miała się sytuacja służby, która robiła wszystko co mogła, żeby unikać miejsc w jakich latał toporek.

Night King
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Edmund Bracken. Nie Kwi 26, 2020 12:39 am

Odpowiedź lorda Vance'a nie była może całkowicie zgodna z pragnieniami Edmunda, w szczególności ożenek, ale ostatecznie wszystko zdawało się grać. Młodszy z bratanków swojej szansy jeszcze nie zmarnował, a jeżeli córka zostanie na zamku, to może lord Amos skusi ją zamiast brata... Możliwości jeszcze były, więc można było próbować. Oczywiście więc się zgodził, sugerując pozostawienie najstarszej z wolnych.
Na ucztę stary Bracken przybył jako pierwszy, zasiadł z żoną i nalał jej i sobie odrobinę wina, a także nałożył na talerze kawałek mięsa i pieczywa. Między dwoma kęsami bułki obok zasiadł przywódca Żelaznych, niejaki Stan Cradd, człowiek o nienagannych manierach.
- Plony? Takie sobie, ale lato dopiero się zbliża - odpowiedział rzeczowym tonem.
W oczekiwaniu na przybycie lorda Amosa, Edmund starał się utrzymać wszystko w jak najlepszym porządku. A rzucający toporami Żelaźni byli całkowitym przeciwieństwem porządku. Interweniować należało czym prędzej. Postanowił więc zareagować najlepiej jak umiał.
- Ser... - zwrócił się do siedzącego obok Cradda. - Twoi ludzie zachowują się nieodpowiednio, a rzucanie toporów to przesada. Czy mógłbyś im przemówić do rozsądku? spytał. Liczył, że Stann, wyglądający na rozsądnego człowieka, zrobi porządek z swoimi kompanami. Obejrzał się wokół, chcąc przy tym sprawdzić ilu gości było już na uczcie i było świadkami tego galimatiasu.
Edmund Bracken.
Edmund Bracken.

Liczba postów : 194
Data dołączenia : 04/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Nie Kwi 26, 2020 1:36 am

- Takie sobie? No popatrz pan - rzekł żelazny głosem pełnym powagi. - A u nas na wyspach to całą zimę i wiosnę ryby łowią. Jak do tego dodać plony uzyskane latem to w każdą porę roku jest coś normalnego do jedzenia. Zatem, panie Bracken, ryby wam łowić trzeba. Tedy uczty będziecie mogli częściej wyprawiać - przedstawił swą mądrość życiową. W międzyczasie miotanie toporkiem przez kilu żelaznych nabrało werwy, ponieważ dołączyła do niego dwójka następnych. Zwolniło to wszystko tempa tylko wtedy, gdy palec jednego z nich wyleciał w powietrze i wpadł komuś do kielicha. Tymczasowy właściciel tegoż naczynia zrobił zniesmaczoną minę i wylał zawartość na ziemię, a następnie zawołał do służby, żeby przynieśli mu nowy. Wtedy też odezwał się Edmund, ale Stan bardzo szybko wtrącił mu się wpół słowa.
- Ano, ser macie tu dobry, ostry taki - pomlaskał trochę, mając w ręku kawałek białego sera. - Jak dotad to ja tylko z takim pleśniowym miałem do czynienia. Skubaniec nie chciał za żadne skarby wyleźć spomiędzy palców - dodał, biorąc gryza z udka kurczaka. - Musiałem temu trupowi kupca po kolei paluchy ucinać, a puścił dopiero za czwartym. Miał werwę, pewnie od tego całego przebierania w monetach jak to z kupcami bywa - wtedy też do niego dotarło co gospodarz chciał mu powiedzieć.
- E, chłopcy! - zawołał gromkim głosem nawykłym do pokrzykiwania między okrętami. Przy okazji cisnął w żelaznych kością kurczaka uprzednio obgryzioną z mięsa. Trafiła jednego w nos i ten machinalnie się odchylił, a wtedy toporek minął go, przeleciał dalej i wbił się jakąś belkę. - Spokójcie się tam trochę, później se potańczycie! - zawołał jeszcze w ramach podsumowania. Żelaźni z gniewnym pomrukiem wrócili do stołów, ale po krótkiej chwili ich zachowanie wróciło do normy sprzed miotania toporkiem.


Night King
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Axel Tully Pon Kwi 27, 2020 10:59 am

Wraz z Mariyą, najmłodszym bratem i Elstonem byli jednymi z pierwszych gości, którzy zjawili się na uczcie. Wuja i brata jak się okazało, usadzili nieco dalej, lecz wciąż w dosyć honorowym miejscu. Natomiast sąsiad, jakim Bracken postanowił go obdarzyć wybitnie mu przeszkadzał. Żelazny choć wydawał się dość okrzesany, nie był wymarzonym kompanem Axela. Na szczęście obecność ukochanej studziła jego nienawiść, oraz fakt wyższych ideałów, jakie mu przyświecały. Dla ich dobra nie mógł sobie pozwolić na przepychanki z byle Żelaznym.
Kiedy zaś ten odezwał się do niego, młody Pstrąg przez chwilę zbywał jego pytanie ciszą, sącząc powoli z pucharu trunek.
- A zdrowa, zdrowa, dziękować. - odpowiedział uprzejmie i ucieszył się w duchu, kiedy ten postanowił porzucić dalszą chęć konwersacji na rzecz rozmowy z Edmundem. Powrócił więc do obserwacji sali i rozmyśleń nad własnymi sprawami, zamieniając czasami kilka słów z żoną.
W miarę upływu czasu goście coraz bardziej się rozpijali, zaś najlepiej z nich bawili rzecz jasna Żelaźni we własnym gronie. Ich głupkowata zabawa z rzucaniem topora niezbyt zdziwiła Axela, ot na wierzch wychodziła prymitywność wyspiarzy. Nie przeszkadzało mu to, a wręcz przeciwnie. Czym więcej ludzi doświadczy prymitywności najeźdźców, tym lepiej. Tully swą uwagę skupił jednak na Mootonie, mężu swojej starszej siostry. Dał dyskretnie znak bratu, wujowi i swoim rycerzom, po czym pochylił się do Mariyii i ucałował ją w policzek.
- Porozmawiaj kochanie może z lordem Vancem i jego żoną. Może zechce wydać jakieś swoje dziecię, albo kogoś z rodziny za mojego najmłodszego brata, albo dzieci któregoś z wujów. Najlepiej poradź się brata, albo Elstona chcąc wydać braciszka, albo dzieci wuja. - szepnął jej do ucha i raz jeszcze ucałował w policzek. Uśmiechnął się, wierząc w umiejętności ukochanej, przeprosił grzecznie Żelaznego i Edmunda, tłumacząc się chęcią porozmawiania z dawno nie widzianą siostrą.
- Porozmawiam z mężem siostry. - na koniec zwrócił się do Edmunda, spoglądając mu prosto w oczy i skinął głową. Gdyby stary Bracken śledził jego ruch, zobaczyłby, iż ruszył do części stołu, przy której siedzieli Mootonowi. Mając się za człowieka światłego, powinien zrozumieć o jakiej wspólnej sprawie chce porozmawiać, jednocześnie nie chcąc poruszać jej przy Żelaznym.
- Witaj dobry bracie. - poklepał Mootona, stając nieco za nim, z boku i uścisnął mu prawicę, jeżeli ten odpowiedział takim samym gestem. - Witaj siostrzyczko. - uśmiechnął się ciepło do obojga. - Cieszę się, że widzę Was całych i zdrowych tutaj. Przyjechali ze mną nasz najmłodszy brat i wuj Elston, możesz więc Marissa przywitać się i z nimi. Musisz też koniecznie w najbliższym czasie odwiedzić dom, dzieci pytają się czasami kiedy przyjedzie ciocia. Wiecie co, wypijmy za to, że wszyscy pozostajemy w zdrowiu i pełni sił. I że mamy okazję się spotkać w tak zacnym gronie. - uniósł przyniesiony ze sobą puchar na znak toastu. Przerzucił wzrok z siostry na jej męża, lorda Mootona, upijając łyk wina. - A jak się mają sprawy w największym mieście naszej krainy..? Handel dopisuje..? Czy raczej zbyt wysokie podatki to niwelują..? Lord Staunton wciąż pozostaje bez suwerena, czy Jelenie z Końca Burzy przedstawiły mu propozycję nie do odrzucenia..? - dopytywał grzecznie, chcąc nieco rozeznać się w sytuacji...

Axel Tully
Axel Tully

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 08/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Edmund Bracken. Pon Kwi 27, 2020 2:28 pm

Edmund przeklął się w duchu. Powinien pomyśleć o tym wcześniej i usadzić Żelaznych jak najdalej, żeby nie przeszkadzali innym. Wygonić ich teraz nie mógł, albo przynajmniej nie chciał, żeby nie narazić się Stanowi i, pośrednio, Harwynowi. Ale błędy naprawić musiał.
Przywołał gestem ręki jednego ze swoich służących i polecił:
- Przesadźcie naszych przyjaciół z Żelaznych Wysp gdzieś dalej, w kąt, żeby nie przeszkadzali innym gościom. I oni i inni będą mieli więcej spokoju - ostatnie zdanie wypowiedział w kierunku Cradda, chcąc poniekąd usprawiedliwić swoje zachowanie. - Ano, ryby łowić - odpowiedział trochę jeszcze zapatrzony w to, co robią Żelaźni ludzie. - Ale nie możemy tylko rybami żyć. Mamy ledwie kilka rzek, a Wy tam, całe morze, prawda? - stwierdził. Na chwilę uspokoił się, usiadł, łyknął wina na nerwy i bardziej skupił na Stanie. - Dziękuję za pomoc tą... nogą - powiedział, patrząc wprost na niego. - Ser, tak. Pleśniowy. To śliska sprawa; sam zawsze od niego stroniłem. Jeszcze w smaku taki sobie... W ogóle ciężko trafić na dobry ser. Ostatnio jadłem taki gdzieś na farmie, z wyglądu świeży, w smaku też, to kupiłem beczkę do karczmy. Zawożę, otwieram, a tam, pod warstwą świeżej, smakowitej skórki, cały zepsuty i spleśniały. Szkoda gadać. - Machnął ręką, wyraźnie zniesmaczony. - Nie jadacie sera na Żelaznych Wyspach, tak? A myślisz, że jakby dostarczyć takiego dobrego, słodziutkiego, to ktoś by kupował? Mogę Wam jakieś dostawy załatwić, w sensie sprowadzić; ale tylko jak będę mógł... hmm... zarobić.
Sprawa na pewno była warta uwagi. Temu postanowił więc wybadać temat, skoro i tak miał chwilę, żeby zjeść i zobaczyć, czy uda się uspokoić Żelaznych. Kątem oka zaś zerkał w stronę Harrowaya - czy dobrze się bawi w towarzystwie Edmunda bratanicy, siostry Amosa.
Edmund Bracken.
Edmund Bracken.

Liczba postów : 194
Data dołączenia : 04/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Pon Kwi 27, 2020 11:02 pm

- Ano witaj - w ramach powitania odrzekł lord Mooton i uścisnął wyciągniętą rękę, poklepując Axella po ramieniu i uśmiechając się. - Ja również się cieszę, Axellu, widząc ciebie. Prawdę mówiąc nasze małe spotkanie rodzinne wydaje mi się być jedynym zadowalającym fragmentem tej uczty. Widziałeś co te dzikusy wcześniej robiły? Mało służby nie pozabijali tymi toporkami, a jeden z nich to nawet palec stracił. Nie wiem czy widziałeś, ponieważ był bardzo mikry w bezmiarze komnaty, ale wpadł jakiemuś rycerzowi do kielicha. A ten żelazny to tylko się skrzywił i wrócił do stołu. O żadną pomoc w zabandażowaniu rany ani nic nie prosił, pewnie teraz krwawi jak zarzynana świnia wprost na stół, brudząc deski. Prostaki chędożone - prychnął. - Do siedmiu piekieł, po co ich tu kto w ogóle wpuścił - mruknął jeszcze.
- Axellu - w ramach powitania powiedziała Marissa Tully. - Niechybnie do nich podejdę niedługo, a co do wizyty w Riverrun to możemy wpaść, o ile mój kochany mąż nie ma nic przeciwko - powiedziała ciepło, spoglądając na Mootona. A potem Tully zaproponował toast, więc cała trójka się napiła.
- Handel dosyć stabilnie bym powiedział, podatki też stabilne, choć ciężkie - wyżalił się odrobinę. - A Staunton to siedzi w swojej dziurze i nikt go nie rusza. Wiesz jak to jest z tymi lordami Szczypcowego Przylądka. Nielojalni, bardzo cenią sobie niezależność, zaciekle walczą z każdym najeźdźcą wykorzystując swoje lasy i bagna na własną korzyść, a ich ziemie są w gruncie rzeczy bezwartościowe. Nikomu się nie będzie chciało na nich ruszać, dopóki ma się sąsiada czekającego na najmniejsze potknięcie, takie jest moje zdanie - wyraził opinię.

- Nie będą chcieli się przesiąść, a i ja nie zamierzam do tego ich namawiać - powiedział Stan i miał rację. Wszelkie próby przesadzenia żelaznych kończyły się zbluzganiem i wyszydzeniem przesadzających.
- Panie, gdzie tam kilka rzek - powiedział tonem na równi oburzonym i rozbawionym. - Kilka to wy macie tych większych rzek. Tych, co zlewają się w jeden potężny Trident. A poza tym to przecież macie innych od groma, mniejszych takich, ale są. Mógłbym rzec, że gdzie kroku nie zrobisz, tam w rzekę wdepniesz. Tyleż ich musiałem przekroczyć jadąc tutaj, że głowa mała - wyjaśnił sprawę żelazny.
- Słodkiego? - wyraził szczere zdziwienie. - Toć żem myślał, że ser tylko słony jest a ty tu mówisz, panie, że słodki. Jak to? - zadawał kolejne pytania. - Ha! - roześmiał się po kilku uderzeniach serca. - Wiem co knujesz, panie Bracken, pewnikiem to pleśń nadaje serowi słodki smak i chcesz odsprzedać ten nietrafiony, o którym wcześniej mówiłeś, co? Hehe, bardzo sprytne, ale nie ze mną te numery - roześmiał się jeszcze bardziej.

Night King
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Axel Tully Wto Kwi 28, 2020 10:18 am

- Myślę przyjacielu, że gdyby Bracken ich nie wpuścił, wróciliby z Harwynem i trochę większym zastępem zbrojnych. Niestety zło, które musimy tolerować. - odparł szczerze. - Na nic nam teraz wojna, o ziemie trzeba zadbać. - sięgnął po owoc leżący na półmisku, wysłuchując odpowiedzi siostry. Ta - w połączeniu z dość jasną opinią Mootona - rokowała bardzo dobrze.
- Marriso będę zaszczycony mogąc gościć was w Riverrun. Prawdę powiedziawszy ucieszyłbym się, gdybyście zechcieli towarzyszyć mi w drodze powrotnej stąd. - ściszył głos i przysunął się nieco do nich, bardziej zwracając się do męża swojej siostry, ale też nie oczekiwał, że ich zostawi. - Mam do Ciebie, do Was bardzo delikatną sprawę, której nie powinny słyszeć nieodpowiednie uszy. Moja samotnia będzie bardziej odpowiednim miejscem. - mówiąc to rozejrzał się po sali, zaś jego wzrok w końcu sugestywnie spoczął na prowadzących rozmowę Żelaznym i Brackenie. Zagryzł owoc, zastanawiając się nad następnymi krokami.
- Poza tym Edmund Bracken jak pewnie Ci wiadomo bracie zaprosił nas tutaj, by omówić jakieś wspólne inwestycje. Trochę porozmawiałem z nim i lordem Harrowayem - swoją drogą wydają się bardzo bliscy sobie - i doszliśmy do pewnego wspólnego porozumienia. Otóż samo inwestowanie w Dorzeczu, przynajmniej na obecną chwilę jest ryzykowne. Po pierwsze nie wiadomo kiedy wybuchnie wojna, a na pewno wybuchnie. Po drugie każda inwestycja może pchnąć Hoara w jeszcze większe zdzieranie z nas podatków. Oczywiście mowa tutaj o takich większych inwestycjach, jak stawianie karczm i nowych plantacji, zakładów rzemieślniczych. Moim zdaniem powinniśmy wspólnie zainwestować w swoje ziemie w taki sposób, by poprawić jakość dróg, zagospodarować jakoś nieużytki, rozwijać osady dające dobre rokowania. Kilku słowy - powoli pobudzać gospodarkę i handel. Ale to dość oczywiste. - przerwał, by się napić i dać czas na przetrawienie jego słów.
- Doszliśmy więc do wniosku, iż najlepszym rozwiązaniem będzie zainwestować w jedną z kompanii handlowych na wschodzie. Kilka tysięcy dodatkowych wpływów to dla nich dość sporo, dla nas zaś dość pewne źródło dochodu. Twardoręki nie musi o tym wiedzieć, a my będziemy mieli stałe, myślę dość wysokie wpływy. Wyglądałoby to tak, iż każdy daje tysiąc sztuk złota przynajmniej, a potem dostaje odpowiedni procent od wkładu w całość. Ponieważ Bracken wyszedł z tą inicjatywą i byłby w stanie poświęcić się, by doglądać naszych interesów, sprawiedliwym byłoby, aby każdy współzałożyciel zrzekł się procenta, czy dwóch udziału na jego korzyść. Dla Ciebie drogi przyjacielu to podwójny zysk, bo kompanie są na wschodzie. Gdyby udało się przynajmniej częściowo podnieść handel w naszej krainie, towary wpływałyby w większości do Twoich portów, co równałoby się ze zwiększeniem wpływów z ceł. - przedstawił propozycję. - Ach zapomniałbym, był jeszcze jeden wart uwagi pomysł, ale nie na te czasy. Mianowicie założenie banku, czy też funduszu, na który złożyliby się lordowi, i z którego każdy w Dorzeczu mógłby pobierać pożyczkę na rzecz rozwoju swoich ziem. Pomysł szlachetny i rokujący, jednak nie teraz. Kiedy zebrałaby się duża sumka, nikt nie zabroniłby Hoarowi po prostu pożyczyć tego bezterminowo, znaczy na nie oddanie nigdy. Wtedy wszyscy tracimy, a nasz miłościwy król może źle odebrać takie inwestycje. - pomysł wart był wykorzystania, lecz dopiero w przyszłości...

Axel Tully
Axel Tully

Liczba postów : 68
Data dołączenia : 08/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mariya Mallister Wto Kwi 28, 2020 10:55 am

Podróż niezmiernie ją zmęczyła a przebywanie w obcym dla niej zamku dodatkowo sprawiało jej niedosyt tego...czegoś. Czuła się obco i nieswojo mimo, że u boku miała męża. Mimo, że niczego jej nie brakło. A jednak. Gdy nadszedł czas uczty w raz z małżonkiem udała się do sali i zajęła miejsce. Rozmowy, szumy nie sprzyjały jej za bardzo ale i to była w stanie znieść. Niestety moment, w którym Żelaźni zaczęli się panoszyć jak ostatnie dzikusy nieco ją drażniło. Nawet próby uspakajania na nic się zdawały. A ona? Ona milczała. Milczała i obserwowała.
- Tylko proszę mój drogi panuj nad emocjami.
Dodała i uśmiechnęła się lekko gdy złożył pocałunek na jej policzku. Zaraz potem została sama, prośba o przesadzenie jak widziała na nic się zdała.
- Mości Panowie, rozumiem Wasz...hm...styl bycia, wszak jesteście tutaj gośćmi czyż nie? Szacunek gospodarzowi się należy. A i mnie będzie miło wiedzieć, że wszelkie plotki są tylko bredniami roznoszonymi przez zadufanych w sobie zazdrośników.
Odezwała się do bawiących się jak świnie w chlewie Żelaznych. Wszystko miało swoje granice jak również jej cierpliwość. Była jaka była, co poradzić? Skoro już prośby gospodarza nawet nie pomagały? Zastanawiała się też, jak zagadnąć do Lorda Vance w sprawie jaką poprosił ją Axel. Niestety od dawna nie czuła się tak bardzo...samotna i bezradna. Widać odwykła od uczt i przebywania w innym towarzystwie a bycie poza własnymi terenami, gdzie czuła się bezpieczniej i pewniej nie sprzyjały jej co było widać gołym okiem. Na swoim czuła się pewniej, tutaj...czy też wszędzie gdzie by nie była, potrzebowała wczuć się w otoczenie, niegdyś szło jej to znacznie łatwiej, ale niestety teraz jest coraz ciężej. Czyżby czas okazał się dlań nie do końca przychylny?
- Lordzie Vance, a jak Wy się miewacie?
Zagadnęła zaraz starając się rozluźnić.
Mariya Mallister
Mariya Mallister

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 18/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Edmund Bracken. Wto Kwi 28, 2020 1:23 pm

Edmund westchnął. Żelaźni... Największe ścierwo matki natury. Ani to interesu z nimi zrobić, ani na ucztę zaprosić. Ostatni to raz, gdy organizują ucztę w tych niespokojnych czasach. - Słone? Tak, niektóre są. Ale to chyba Pan, Panie Cradd, je ser drugi raz w życiu, prawda? - Wypuścił powietrze przez nos. - Nigdy bym wadliwego sera nie sprzedawał, jakość u mnie to podstawa. Ale nie, to nie - powiedział, trochę nadęty. Wkurzył go ten Stann, jego o takie rzeczy oskarżać? Przysłowiowy gwóźdź do trumny, o tak. - Mam nadzieję w takim razie, że Pana ludzie nie będą się nikomu naprzykrzali. A teraz, jeśli Pan pozwoli, pójdę obejrzeć jak goście się bawią - stwierdził i wstał od stołu, żeby rozejrzeć się po sali. Para Tullych rozeszła się - Axel podszedł do Mootonów, natomiast jego żona - najpierw do Żelaznych, potem do Vance'ów. Nie wiedział co kombinowali, ale oznaczało to w najlepszym razie, że się nudzą. A dobremu gospodarzowi nie wypada gościom się nudzić.
Wstał na moment od stołu i podszedł do swojego bratanka - lorda Amosa. Przy okazji oczywiście chciał zerknąć, czy dobrze się bawi, wtenczas jednak trzeba było wreszcie popchnąć tą ucztę do przodu. Zbliżył się więc do swojego bratanka, kiwnął głową i, nieważne z kim rozmawiał, wtrącił się:
- Przepraszam, że się wtrącam, tylko na chwilę - powiedział cicho do rozmówców bratanka, po czym zwrócił się do samego Amosa. - Chyba powoli dochodzi już czas, aby przedstawić naszym gościom nowinki o bandytach - powiedział i mrugnął porozumiewawczo, bowiem całą sprawę ustalili wcześniej. Następnie zaś gestem ręki przywołał jednego ze służących i polecił mu ostateczne rozwiązanie kwestii Żelaznych.
- Podaj im najmocniejszy trunek, który mamy i najbardziej ciężkostrawne jedzenie - szepnął do niego i poklepał po plecach. Usną szybciej to będzie można przejść otwarcie do interesów. A jak zaczną rozrabiać, to tylko dostarczą powodu, żeby się ich pozbyć... bardziej brutalnie. Chociaż wiele gorzej być pewnie nie mogło.
Na koniec zaś podszedł do lady Maryii i uśmiechnął się zarówno do niej, jak i do towarzyszy rozmowy.
- Bardzo przepraszam, że przeszkadzam. Mam sprawę dla lady, czy mógłbym ją na chwilę zająć? - spytał najmilszym tonem, jakim mógł, spoglądając to na żonę Axela, to na Vanców.
Edmund Bracken.
Edmund Bracken.

Liczba postów : 194
Data dołączenia : 04/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Theoderic Frey Wto Kwi 28, 2020 3:20 pm

Koniec końców, lord Przeprawy ostatecznie zdecydował zjawić się u bram Kamiennego Żywopłotu, choć spóźniony i bez potwierdzenia. Wahał się do ostatniej chwili, bowiem było to złamanie prawie że dziesięcioletniej izolacji od wszystkiego co dzieje się na południe od Seagardu i Bliźniaków, izolacji którą sam sobie narzucił nie bez powodu. Ponadto wędrówka dość daleko na południe nie była wygodna dla jego nogi i budziła w nim rozliczne obawy co się stanie nim powróci. Ostatecznie postanowił jednak zaryzykować. Bracken musiał coś knuć i Frey miał przeczucie, że wizyta tutaj pomoże mu lepiej ustawić żagle wobec wzbierającego na sile wiatru historii, który mógł przynieść ni mniej, ni więcej jak tylko... burzę. Ah, cóż za subtelny żarcik. Na wszelki wypadek jednak nie odsyłał kruka z zapowiedzią, żeby w razie czego do samego końca móc zrezygnować i zawrócić. Miał już przygotowaną na to kurtuazyjną odpowiedź, zresztą nie wierzył żeby Brackenowie mieli obrazić się akurat o to. Dla niektórych już samo napisanie do Freyów było uniżeniem się, wobec czego znaczyło to iż muszą mieć interesy ważniejsze niźli takie detaliczne urazy. Przed wyjazdem Theoderic postarał się zadbać o wszystkie sprawy, które przyszły mu do głowy, a i podczas podróży nie próżnował...*


Żeby nie kłopotać gospodarza, do bram Kamiennego Żywopłotu zapukał jako jedyny Frey i w obstawie tylko dwudziestu jeźdźców zbrojnych i dodatkowo ser Horacem Erenfordem, swoją zaprzysiężoną tarczą. Nie powinno to nastręczyć Brackenom wielu trudności kwaterunkowych oraz żywnościowych. Tym bardziej, że na ucztę zamierzał wkroczyć sam. Był już nawet gotowy i przyzwoicie ubrany, iście po lordowsku. Zdając sobie sprawę, że prawdopodobnie się spóźni nawet i na samą ucztę, wykąpał się i przyszykował w gospodzie po drodze. Dlatego gdy tylko jeden z miejscowych sług lorda Brackena, którzy wpuścili go do Kamiennego Żywopłotu i poprowadzili w odpowiednim kierunku, poszedł powiadomić swojego pana lub jego stryja o jego spóźnionym przybyciu, Theoderic śmiało wślizgnął, czy też wkuśtykał się za nim, ażeby wstępnię rozejrzeć i zorientować kto też jest obecny na tym doniosłym wydarzeniu. Nie miał ochoty wkraczać dumnie i w pełni chwały, ogłoszony przez herolda, co czasem mogło mieć miejsce na ucztach, nawet wobec spóźnionych gości. Być może wtedy ci którym mógłby być niechętny nawet nie zwrócą na niego uwagi w ogólnie panującym gwarze i będzie miał ten przywilej, by samemu dobrać sobie towarzystwo do nieuniknionych rozmów o niczym... O ile będzie miał szczęście i trafi na przyzwoite miejsce.

Kto był jednak czujny, ten mógł jednak dostrzec mężczyznę wciąż młodego, a jednak już podpierającego się laską i wyraźnie sztywno trzymającego jedną ze swoich nóg, odzianego w dostatnią odzież o sugestywnie szaro-niebieskiej kolorystyce i licznych zdobieniach, acz zarazem pozbawionej jawnej heraldyki. Obserwował i czekał cierpliwie.

*szczegóły w PW na MG
Theoderic Frey
Theoderic Frey

Liczba postów : 47
Data dołączenia : 23/04/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Wto Kwi 28, 2020 8:17 pm

- Mimo to nie zamierzam udawać, że mi ich towarzystwo odpowiada. Niech czują się obco - rzekł twardo lord Mooton.
- Możemy towarzyszyć - odpowiedziała Marissa, a jej mąż potwierdził. Widać nie mieli nic ważnego do roboty. Jednakże w tym mniej więcej momencie Axell mógł poczuć skurcz w brzuchu zwiastujący konieczność odwiedzenia wychodka.
- Oj, inwestycje by się przydały, a jakże. Straszliwie mnie boli, że możliwość zwiększania swych dochodów ograniczają mi te barbarzyńskie podatki - utyskiwał w formie odpowiedzi. - Ale zaraz, inwestycja w kompanię handlową na wschodzie? Bardzo mi to pasuje - zgodził się ochoczo. - A ten bank to ja nie wiem, chciałbym mieć przy tym jakąś gwarancję, że osoba zań odpowiedzialna nie ukradnie wszystkich pieniędzy i ucieknie.
Do tej zaś chwili lekko uciążliwy ucisk w brzuchu przerodził się bardzo pilną potrzebę. Dla Tully'ego sprawa była jasna: albo odpowiednio szybko przeciśnie się przez tłum biesiadników i dotrze do wychodka, albo będzie mu bardzo wstyd i przez lata o jego wypadku będzie się mówić w całym Dorzeczu ze śmiechem.

Mariya mogła zauważyć, że absolutnie wszyscy żelaźni kompletnie ją zignorowali. Zupełnie jakby jej nie słyszeli. W odróżnieniu od nich lord Vance poświęcił jej całą swoją uwagę.
- Witaj, lady Mariyo. Niech Matka pobłogosławi twoje łono, byś mogła urodzić swemu mężowi więcej zdrowych dzieci - rzekł całkiem dziwne słowa w ramach powitania, choć bardzo pobożne. Dało się od niego odczuć właśnie taką aurę przywiązania emocjonalnego do Siedmiu. - Ach, u mnie wszystko w porządku, dziękuję za troskę. Szczęśliwym darem Siedmiu żadne z moich pociech nie przeziębiło się zimą. A może opowiesz mi nieco, lady, jak się sprawy miewają w Riverrun? - zadał z pozoru równie niewinne pytanie co lady Mallister.

- Nie, nie pozwolę - powiedział stanowczo Stan Cradd, łapiąc Edmunda za rękę, żeby mu nie uciekł. Bez wątpienia mogło to być dla Brackena bardzo nagłym zwrotem akcji. - Teraz nie pójdziesz zobaczyć jak się goście bawią, bo świetnie widzisz to z tego miejsca, w którym siedzisz. Teraz grzecznie wstaniesz i zaprowadzisz mnie do waszego skarbca, a także pokażesz mi księgę rachunkową - mówił równie stanowczo co wcześniej. - Wiesz, panie Bracken, trzeba określić ileście winni zapłacenia podatku królowi, pókim jeszcze trzeźwy, he - powiedział już znacznie weselszym tonem i nawet zaśmiał się krótko na koniec. - A teraz prowadź - rozkazał, wstając od stołu i dając gestem znak, żeby Edmund zrobił to samo i szedł przodem. Przy okazji Stan zawołał jednego z żelaznych bawiących się głośno przy stole, żeby szedł z nimi.

Tymczasem lord Theoderic Frey wkroczył na ucztę, będąc już wykąpanym i przebranym, a niezapowiedzianym przez herolda. Nie skupiła się póki co na nim uwaga kogokolwiek ważnego. Najbardziej przyciągającym uwagę elementem uczty był rzecz jasna stół pełen żelaznych ludzi znajdujący się na podwyższeniu. Ludzie ci zachowywali się niezwykle hałaśliwie i wulgarnie, a w dodatku w belce nieopodal ich stołu tkwił wbity toporek. Czyżby któryś z nich próbował podnieść na kogoś rękę? Nie dało się tego na chwilę obecną powiedzieć. Poza tym nie było nigdzie wolnych miejsc, których tak bardzo poszukiwał wzrokiem pan Przeprawy.. Przynajmniej poniżej soli nie było, ponieważ na podwyższeniu dostrzegł kilka miejsc z brzegu stołu po lewicy zdaje się gospodarza całego wydarzenia, lorda Amosa Brackena.


Night King
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Theoderic Frey Wto Kwi 28, 2020 9:31 pm

Theoderic przewrócił oczami z niedowierzaniem widząc stół suto zastawiony dla Żelaznych ludzi i okupowany przez cały tabun tych barbarzyńców, momentalnie żałując swojej decyzji co do przybycia do Kamiennego Żywopłotu. Jego uwagi nie uszedł toporek wbity głęboko w owy stół, który niechybnie dowodził tego że morscy łupieżcy bawili się przednio. To mieli być ci "inni znamienici lordowie", o których Bracken tak ochoczo wspomniał w liście? Frey już zdążył poczuć się jak potrójnie nobilitowany poprzez zaliczenie do grona znamienitych możnych, a nie pazernych zdzieraczy myta, ale rzeczywistość jak zwykle go rozczarowała. Cóż mógł teraz jednak zrobić, nie było już sensu zawracać. W końcu jakby to wyglądało, jakby nazajutrz słudzy powiedzieli Brackenowi że Frey przyszedł, porozglądał się i odjechał? Jednocześnie tym bardziej nie chciał zwracać na siebie niczyjej uwagi. Na razie nikt go nią nie obdarzył, ale co było niezręczne również dla niego, nawet nie wyszedł na choćby subtelne powitanie na sali. Najwyraźniej sługa niecnota, który miał subtelnie przekazać wieści o jego przybyciu gdzieś zaplątał... Cóż mógł zrobić. Szerokim łukiem omijając stół zajmowany przez Żelaznych, zdecydował się bokiem sali dokuśtykać się do siedzącego na honorowym miejscu gospodarza. Nie było to standardowe posunięcie przewidywane przez protokoły dworskie, ale było to lepsze niż stanie w drzwiach jak odźwierny. Cały czas czujnie obserwował salę, choćby po to by żaden podpity gość nie staranował go i nie złamał mu drugiej nogi, która znając jego szczęście zagoiłaby się jeszcze paskudniej niż pierwsza. Już i tak bolało go to, że chodził o lasce. Jeżeli doczłapał się bez przeszkód...

- Lordzie Bracken - zaczął uprzejmie, choć bez zbędnych ceregieli - Pokój Twemu domowi. Chciałbym ze szczerym żalem przeprosić za tak rażące spóźnienie, jednak moja noga... No cóż, można rzec że nie była mi miłym towarzyszem podróży, a trzecia noga niewiele pomagała na końskim grzbiecie. - wskazał kolejno na swoją prawdziwą nogę, rzecz jasna tą którą przed laty złamał i która nie zagoiła mu się w należyty sposób, a potem na drewnianą laskę, którą się podpierał. Od razu przystąpił do wyjaśnień - Jestem Theoderic Frey, Lord Przeprawy. Wybacz bezpośredniość w słowach, a zarazem tak skryte podejście. Nie chciałem, żeby przybycie spóźnialskiego Freya choć na chwilę przerwało miłą zabawę gości na zbędne ceremoniały powitalne. Chociaż przyznam, że z chęcią wrzuciłbym coś na ząb, zwłaszcza jak patrzę na tak suto zastawione stoły - dodał na sam koniec, mając na myśli oczywiście symboliczny poczęstunek dzięki któremu gospodarz będzie musiał poczuć się zobowiązany do jego ochrony. Nigdy nie wiadomo co barbarzyńcom ze stołu obok strzeli do głowy...
Theoderic Frey
Theoderic Frey

Liczba postów : 47
Data dołączenia : 23/04/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Edmund Bracken. Sro Kwi 29, 2020 2:10 am

Edmund, załatwiwszy sprawy pozaucztowe, mógł wrócić do wielkiej sali, na wspólne biesiadowanie. Mógł wrócić do pierwotnego pomysłu, czyli wreszcie uraczyć gości opowieściami o bandytach. Skierował się więc w kierunku lorda Amosa, żeby szepnąć mu choć słówko, gdy już z daleka dostrzegł dziwnego nieznajomego jegomościa, którego widział chyba po raz pierwszy raz w życiu.
- Dobry wieczór - przywitał się, gdy tylko sam dotarł do gremium dyskusyjnego. - Przepraszam, że się wtrącam, drogi Panie, ale mam pilną sprawę do lorda - poinformował Freya i delikatnie się skłonił. - Amosie, myślę, że to dobry czas, żeby opowiedzieć wszystkim o problemach, z którymi ostatnio tak świetnie sobie poradziłeś - powiedział enigmatycznie, ściszając trochę dźwięk, i uśmiechnął się. Dopiero wówczas, gdy wszystko było gotowe, zwrócił ponownie uwagę na niespodziewanego gościa. - Edmund Bracken, stryj lorda i zarządca tego zamku. Chyba nie mieliśmy przyjemności - wyciągnął dłoń w geście powitania.
Edmund Bracken.
Edmund Bracken.

Liczba postów : 194
Data dołączenia : 04/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mariya Mallister Sro Kwi 29, 2020 9:27 pm

Słowa Vance nieco ją zaskoczyły, acz nie tak bardzo mimo, to modliła się by czasem Matce nie zachciało się bawić w MATCZENIE bo inaczej...cóż, faktycznie przyjdzie co do czego i Axel dostanie w prezencie kolejnego potomka.
- Dziękuję Lordzie, Ciebie niech strzeże Ojciec i Starucha prowadząc w odpowiednie strony. Niezmiernie rada jestem, że dziadki miewają się równie dobrze.
Uśmiechnęła się lekko. Na jego słowa skinęła głową. Cieszyło ją, że wszystko jest jak należy.
- Riverunn pięknieje z każdym dniem Lordzie. Cóż, w raz z małżonkiem staramy się uszczęśliwić nasze rodziny. A właśnie Lordzie Vance, tak ostatnio myślałam nad Twą rodziną...czy Twoje dziadki jak i bliższa rodzina miewa się dobrze? Wiesz Waść o czym mówię...w dzisiejszych czasach raźniej jest gdy ma się z kim pomówić w komnatach.
Uśmiechnęła się delikatnie.
- Tak się bowiem składa, że bratanek mego małżonka jest na wydaniu. Gdybyś Lordzie zechciał spojrzeć...albo lepiej, przybądź do Riverunn, pomówić przekonać się osobiście jak jest.
Zaproponowała przenosząc wzrok na przybyłego gościa. Nie poznała go z daleka, poza tym...kiedy ostatnio widziała własnego kuzyna? Dawno. Bardzo dawno.
Mariya Mallister
Mariya Mallister

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 18/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach